Przedszkolaki i uczniaki - czyli voltowe dzieci też nam rosną

zawsze mnie przerazaja rodzice uczacy takie trzy - czterolatki czytac, pisac, odawac i odejmowac
i to nie tak o, przy okazji tylko zeby nauczyc, bo przeciez juz za dwa lata do szkoly pojdzie



Na szczęście inne dzieci  mają to w nosie, bo przeważnie to rodzice się licytują co juz ich mały Einstein potrafi dodać.  😉 A mało które dziecko na placu zabaw recytuje tabliczkę mnożenia.

Ja jestem trochę przerażona tymi zmianami w systemie edukacji. Kiedyś można było popełniać błędy za młodu, ogarnąć sie w ostatniej chwili i zdać na wymarzone studia. Mam wrażenie,ze teraz to jest już problem. Sama przebalowałam liceum i maturę prawie olałam. Potem się jednak  ogarnęłam i siedziała dzień i noc zakuwając i dostałam się gdzie chciałam, bo były egzaminy na uczelnie. Teraz mam wrażenie by to nie przeszło, nie można nawrócić sie na naukę i od podstawówki trzeba jakieś punkty zbierać, żeby dostać sie na państwową uczelnię.

A mój Tymek totalnie nie wpisuje sie w ten system. Nadal najważniejsza zabawa.
Moja Julka SAMA prosi o to bym jej napisała wyrazy czy literki na kartce, bo ona SAMA chce się pouczyć pisać.
Tak samo jest u nas z liczeniem, ona w ogóle ma fioła na punkcie liczenia, np za każdym razem jak jedziemy windą, to liczy piętra, albo jak idziemy to przejeżdżające auta, albo numery na blokach.
Ja do niczego jej nie zmuszam, nie uczę jej na siłę i też większość czasu spędzamy na dworze, nie koniecznie w piaskownicy 😉 Dziś np wietrznie to puszczała latawca.
Ona sama przychodzi i mówi "kiedy w końcu nauczę się czytać".
Ja jedynie muszę ją czasami zmuszać do ćwiczeń logopedycznych, bo ćwiczyć musimy codziennie po kilka minut.
I zaczynam dochodzić do wniosku ze szkoły koedukacyjne jednak nie sa az tak dobrym pomysłem.
to pomysł fatalny i widać to juz w przedszkolu... chłopcy są od początku psychicznie kastrowani przez funkcjonariuszy Państwa, z przyzwyczajenia i dla zmyłki, zwanymi jeszcze nauczycielami  😫
no to już na pewno nie będę wypowiadać się w tym wątku

wystarczy, że grupa świetnych rodziców, swoich świetnych dzieci tutaj się zebrała,

żeby pojeździć po tych beznadziejnych, odmóżdżonych nauczycielach (którzy nota bene po 3 - 4 podyplomówki jeżeli nie więcej, muszą mieć pokończone, żeby w tym niewdzięcznym zawodzie pracować), choć chociaż nie taki zamysł chyba miał być tego wątku

i dodam, że dlatego wolę moje dzieci w gimnazjum niż rodziców, bo jacy by nie byli, z nimi szybciej można dojść do porozumienia niż z rodzicami, którzy na etapie gimnazjum to tak do końca jednak nie wiedzą już wszystkiego o swoich dzieciach
niestety rodzice mają swoje lata i dlatego trudniej ich spacyfikować autorytetem, stojącego za funkcjonariuszem MEN, Państwa, lub ilością zdobytych przez niego kwitków. mnie jako klienta (tak tak, rodzic to klient, powierzający w obce ręce swój największy kapitał), nie interesuje co skończył i ile zarabia nauczyciel, mnie interesuje czego się moje dziecko w szkole nauczy... a cwaniactwo, konformizm, lizusostwo i bezrefleksyjna akceptacja zakazów, nie jest tym, czego bym chciał swojego dziecka nauczyć- a niestety głównie tego w szkołach uczą, poszukujące świętego spokoju i zatopione w myślach co dziś zrobią na obiad "staremu",  funkcjonariuszki MEN!
każdy sądzi po sobie,ja lizusów nie dzierżę

ale głupoty i nie myślenia też

i akurat uważam, że chłopcy jak czegoś nie wiedzą, to chociaż próbują pokombinować, żeby udzielić odpowiedzi, a dziewczyny ni w ząb
jak doskonałym pedagogiem byś nie była, to masz "program" i na "paradę szumana" dzieciaki zabierzesz... a rodzić w domu musi tłumaczyć, że ten Robert Schuman to nie chciał niczego zakazywać tak jak UE.
i akurat uważam, że chłopcy jak czegoś nie wiedzą, to chociaż próbują pokombinować, żeby udzielić odpowiedzi, a dziewczyny ni w ząb
i czy to nie jest dowód na to, że koedukacja przeszkadza w edukacji?
nie, bo rozwój ma być wszechstronny


i przynajmniej z mojego doświadczenia, tych rodziców tłumaczących cokolwiek, to raczej niewielka grupka jest
a ja bym wolał żeby rozwój  był zgodny z naturą dziecka i marzeniami rodzica!
PS Marysia poszła do szkoły sportowej, chodzi tam dopiero 3 tygodnie, ale już wiemy, że to była doskonała decyzja 🙂
taki rozwój jest możliwy, jak najbardziej, ale nie w klasach 25-30 osobowych, na co my nie mamy wpływu

nie mogę gonić z nauczaniem jednostek wybitnych bo też inne dzieci są w klasie, a wszystkie ważne są

a i tak uważam, ze jeżeli jednostka jest naprawdę wybita, to nie przeszkadza jej, gdzie wiedzę zdobywa

edit:

mało tego, na kursie który teraz (oczywiście w wolnej chwili i z własnej woli, z uśmiechem na twarzy) robię, jest jedna nauczycielka, w której szkole organ prowadzący (starostwo) w celu cięcia kosztów (godzin i etatów) połączył 2 klasy w jeden oddział 38 osobowy, to już szczyt szczytów jest

i przykład drugi, kolega pracuje w szkole specjalnej, ma uczniów z upośledzeniem lekkim i umiarkowanym, i ma na jednej lekcji 3 klasy, np. biologię w klasie 1, 2 i 3 gim jednocześnie (fakt, ze na poziomie klasy jest 6-7 osób), ale no dajcie żyć, to jest chore co się wyrabia w tym kraju

no ja to go podziwiam, że to w ogóle ogarnia................. a myślałam, że takie rzeczy to tylko w Erze
busch   Mad god's blessing.
22 września 2014 19:11
wrotki, ale dlaczego jesteś przeciw szkołom koedukacyjnym? Pytam zupełnie poważnie, bo przyznam że nie do końca rozumiem, co jest w nich złego. Uważam, że uczniów powinno się grupować według zdolności, tak żeby bardzo zdolne dzieci się nie nudziły, a te mniej zdolne miały czas solidnie "ogarnąć" materiał. Ale według płci? W czym to miałoby pomóc?

Poza tym - nie wiem na ile grupowanie dzieci według zdolności byłoby wykonalne tak, żeby nie zabierać "zdolnym leniom" szansy na ogarnięcie się gdzieś w trakcie edukacji - na szczęście nie jestem Ministrem Edukacji, więc nie muszę tego wiedzieć 😁. Tym niemniej wydaje mi się, że i zdolne, i mniej zdolne dzieci mogłyby dużo zyskać, gdyby się ich na siłę nie równało do średniej.
ale przecież każdy człowiek/dziecko jest wybitne, problem polega na tym, że jest najczęściej oceniany/edukowany w dziedzinach uznawanych przez Państwo za ważne, a dana indywidualność może być wybitna w zupełnie innej dziedzinie!
dla mnie klasa małoletnich większa niż tuzin, to nie jest edukacja, a wyłącznie indoktrynacja! ale przecież Państwu nie zależy na tym, żeby jego niewolnicy mieli poczucie własnej wartości, wyznaczone przez siebie cele i wiedzę pozwalającą na samodzielne życie.
jeszcze raz polecam rodzicom szkoły sportowe, tam dzieci chociaż na zajęciach sportowych są traktowane indywidualnie, bo żaden instruktor nie pozwoli sobie mieć pod opieką więcej niż 15 dzieci.
wrotki, ale dlaczego jesteś przeciw szkołom koedukacyjnym? Pytam zupełnie poważnie, bo przyznam że nie do końca rozumiem, co jest w nich złego.
bo płeć statystycznie odróżnia nas od siebie najbardziej. chłopcy (statystycznie istotnie) rozwijają się inaczej od dziewczynek, inaczej budują relacje społeczne i na podstawie innych cech się hierarchizują. szczęśliwie Marysia jest dziewczynką, ale obserwując chłopców jeszcze w przedszkolu i słuchając uwag na temat ich zachowania, miałem wrażenie, że spotyka ich tam zupełnie zbędna przemoc dostosowania się do sfeminizowanych norm rozwoju i zachowań.
a ja bym wolał żeby rozwój  był zgodny z naturą dziecka i marzeniami rodzica!
PS Marysia poszła do szkoły sportowej, chodzi tam dopiero 3 tygodnie, ale już wiemy, że to była doskonała decyzja 🙂


Masz prawo edukować w domu. Żaden problem. Wtedy byłby rozwój zgodny z naturą i marzeniami rodzica - bo uczyłbyś metodami jakimi byś chciał.
mila   głęboka rekreacja
22 września 2014 19:20
wrotki i dlaczego uważasz że chłopcy są kastrowani?
Stykam sie osobiście z niemieckim systemem edukacji, więc o polskim nie mam takiego pojęcia jak Wy.
Mój mały dobrze sobie radzi z liczbami, ale literki... masakra. Ma mętlik w głowie też przez konieczność używania 2 języków. Dlatego też nie zdecydowaliśmy się zapisać go w tym roku do szkoły. Idzie w przyszłym.
no niestety, każde dziecko jest najukochańszym dzieckiem swojego rodzica (trochę przesadziłam, nie wszyscy rodzice kochają swoje dzieci i chcą dla nich jak najlepiej)

ale nie każde dziecko jest jednostka wybitną, co nie znaczy, że w życiu będzie miało ciężko i zawsze pod górę
busch   Mad god's blessing.
22 września 2014 19:30
wrotki, ale gdzie jest ten element sfeminizowania hierarchii chłopców? Chodzi o to, że dziewczyny nie wypada wyzwać po lekcjach na solówkę? 😉 Przez dużą część swojej edukacji przyjaźniłam się głównie z chłopakami, nie rozumiem, co jest takiego złego w koedukacyjnych przyjaźniach na boisku szkolnym.

Racja, każde dziecko jest wyjątkowo zdolne... dla swojego rodzica 😉. Jednak biorąc pod uwagę to, co szkoła jest w stanie nauczyć i biorąc pod uwagę czyste prawa statystyki, to jakoś nie wierzę w tą wyjątkową zdolność każdego dziecka, która tylko czeka na odkrycie 😉. Oczywiście wiadomo, że nie każdy jest wybitny we wszystkim - jedni są umysłami ścisłymi, inni humanistami, a jeszcze inni sportowcami. Tym niemniej nawet w tych poszczególnych działkach jesteśmy uzdolnieni nierównomiernie.
no i własnie bardzo dobrze, że każdy jest uzdolniony inaczej, bo gdyby wszyscy byli identyczni, to świat byłby nudny
Masz prawo edukować w domu. Żaden problem. Wtedy byłby rozwój zgodny z naturą i marzeniami rodzica - bo uczyłbyś metodami jakimi byś chciał.
jest problem, a nawet dwa:
1.podatkami już zapłaciłem za edukację i jak teraz zrobię to sam, to nikt mi nawet z tego złotówki nie odda.
2. edukując w domu, nadal muszę realizować program narzucony przez Państwo i Państwo werdyktami swoich kuratoryjnych funkcjonariuszy, będzie to wyjątkowo skrupulatnie sprawdzać.
wrotki, ale gdzie jest ten element sfeminizowania hierarchii chłopców? Chodzi o to, że dziewczyny nie wypada wyzwać po lekcjach na solówkę? 😉
dobry przykład! a np w przedszkolu, to naprawdę chłopaków nie kręci zabawa dom... gdybym miał kapitał, to dziś jeszcze bym stworzył przedszkole tylko dla chłopców, gdzie posiłki by jedli w ustawionych na sali namiotach, a na stołówkę musieli by się dostać pokonując "małpi gaj".
no niestety, każde dziecko jest najukochańszym dzieckiem swojego rodzica (trochę przesadziłam, nie wszyscy rodzice kochają swoje dzieci i chcą dla nich jak najlepiej)

ale nie każde dziecko jest jednostka wybitną, co nie znaczy, że w życiu będzie miało ciężko i zawsze pod górę


Zgadzam sie. Ja mam dziecko przeciętne. Nie wiem jak mozna mowić, ze każde jest wybitne. Moje wybitne nie jest.
Jest zwykłe. Myśle, że zwyczajne i przeciętne. Nie widze jakiejś wybitnej zdolności w niczym (i nie chodzi tu o szkołę).
Ńie widze jakiegoś wielkiego talentu. Patrzę po sobie - jak byłam dzieckiem: powiedzmy, ze byłam wybitnie uzdolniona plastycznie (rysunek i rzeźba- wygrywałam wszelakie konkursy), i muzycznie (medziłam tak długo, aż zapisano mnie do szkoły muzycznej). A moje dziecko nie przejawia zainteresowań "ponadprzeciętnych" w żadnym kierunku.
Normalny średńiak.


Edit: nie wiem jakie przedszkole miałeś - w przedszkolu państwowym gdzie chodził syn bawili sie w żołnierzy, grali w piłkę, robili bandy "wojskowe", szałasy. Jakoś w dom nie słyszałam by sie bawili - moze dziewczynki.
wrotki byłeś w wojsku?  bo jak dla mnie brzmisz jakbyś był, traumę tam przeżył, i teraz twardą ręką chłopców chować chciał na prawdziwych mężczyzn
wrotki byłeś w wojsku?  bo jak dla mnie brzmisz jakbyś był, traumę tam przeżył, i teraz twardą ręką chłopców chować chciał na prawdziwych mężczyzn
gdybyś była pedagogiem, to byś rozumiała, że chłopcy w stanowczej większości właśnie sami z siebie chcą być "prawdziwymi mężczyznami", oni nie chcą być grzeczni na feministycznych warunkach... zwyczajnie cierpią przez nauczycielki które tego nie chcą zrozumieć, a nauczycielki nie chcą, bo mają swój własny kobiecy sposób postrzegania świata.
jest jednak pewien plus, który prognozuje zmianę na lepsze. nauczyciele zarabiają już na tyle dużo, że coraz więcej "prawdziwych mężczyzn" stać jest na to, żeby pracować w szkołach, zatem jest pewna nadzieja dla chłopców.
wrotki, nie wiesz co ty mówisz, a metroseksualni którzy w gim już też są?

patrzysz przez pryzmat "męskich" facetów, a nie uczniów płci męskiej w szkole
wrotki, nie wiesz co ty mówisz, a metroseksualni którzy w gim już też są?
właśnie dowodzisz że mam rację! legitymizujesz swoją postawę  jakimś marginesem, zupełnie ignorując, że reszta cierpi... ale to naturalne, jesteś kobietą i racjonalizujesz swoje stanowisko i to bez względu na fakty.
... biedne chłopaki  🙁
no właśnie nie, wynika z Twoich wypowiedzi, że traktujesz ludzi jak równych i równiejszych, i ci prawdziwi mężczyźni wg Ciebie to równiejsi są od pozostałych, jakoś nie możesz załapć, że dzieciaki naprawdę różne są

no a to już zakrawa na dyskryminację

ale ja już kończę OT

bo nie o tym tu miało być
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
22 września 2014 20:41
Mam syna, i poslalabym go do przedszkola Wrotka.
Po pierwsze, nauczycielki to 90% kadry. Nauczycieli rodzaju męskiego po prostu niemal nie ma. Poza WF. Przedszkolanka to juz 99,9% kadry. A nauczycielki sa kobietami, trafiają pod ich skrzydła chłopcy dokładnie w wieku, w ktorym chłopcom potrzeba męskich wzorców, bo właśnie kończą etap życia w ścisłym związku z matką. Jakoś nawet bardzo męska pani nauczycielka, choćby i z wąsem, facetem nie jest.
Chłopiec jest inny, po prostu, ma inny sposób widzenia swiata i przyswajania wiedzy, inne potrzeby emocjonalne. Stad pomysł, zeby chodził do męskiej szkoły jest dobry. Dziewczynki tez potrzebują czegoś odmiennego niż chłopcy, po prostu.
no właśnie nie, wynika z Twoich wypowiedzi, że traktujesz ludzi jak równych i równiejszych, i ci prawdziwi mężczyźni wg Ciebie to równiejsi są od pozostałych, jakoś nie możesz załapć, że dzieciaki naprawdę różne są

no a to już zakrawa na dyskryminację
to kliniczny przykład bełkotu funkcjonariusza MEN! żal mi dzieci którzy muszę cię słuchać, choćby dlatego, że ty nie umiesz czytać!
gdzie napisałem,że ktoś jest lepszy, a ktoś inny gorszy?
czy spostrzeżenie, że chłopcy rozwijają się inaczej niż dziewczynki stało się politpoprawnym tabu?... jeżeli , tak, to jest to najlepszy przykład, że Państwo chce ogłupić, a nie wyedukować!
PS przecież to ja protestuję przeciw dyskryminacji i traktowaniu wszystkich jednym szablonem- traktowaniu bez uwzględnienia na płci, zdrowia, zainteresowań, ambicji i uzdolnień!
to kliniczny przykład bełkotu funkcjonariusza MEN! żal mi dzieci którzy muszę cię słuchać, choćby dlatego, że ty nie umiesz czytać!
gdzie napisałem,że ktoś jest lepszy, a ktoś inny gorszy?
czy spostrzeżenie, że chłopcy rozwijają się inaczej niż dziewczynki stało się politpoprawnym tabu?... jeżeli , tak, to jest to najlepszy przykład, że Państwo chce ogłupić, a nie wyedukować!
PS przecież to ja protestuję przeciw dyskryminacji i traktowaniu wszystkich jednym szablonem- traktowaniu bez uwzględnienia na płci, zdrowia, zainteresowań, ambicji i uzdolnień!

wrotki - skoro uważasz, że nasze podatki pozwalają jakimś cudem na traktowanie wszystkich dzieci w dajmy na to 30 osobowej klasie z uwzględnieniem płci, zainteresowań, itp., a Twoje wirtualne protesty coś dadzą to świetnie 😉 Skoro na cel wziąłeś MEN to "zaatakuj" też NFZ, ZUS, KRUS, srus i inne.

Postawa roszczeniowa typu płacę podatki to należy mi się droga asfaltowa, płacę podatki to będę mieć godną emeryturę z założenia jest nielogiczna. Żyjemy w społeczeństwie, umówiliśmy się na to, co jest dobre, a co złe... Skoro Ci to nie pasuje to może należy poszukać innej społeczności? A może zacząć coś działać realnie?
Mam syna, i poslalabym go do przedszkola Wrotka.


Tego co prawda pewna nie jestem  😁, ale zgadzam sie wrotki w 100 %.
Bardzo sie ciesze, że mój syn ma teraz przynajmniej Pana od polskiego i historii i wychowawce na świetlicy.



nie mogę gonić z nauczaniem jednostek wybitnych bo też inne dzieci są w klasie, a wszystkie ważne są

a i tak uważam, ze jeżeli jednostka jest naprawdę wybita, to nie przeszkadza jej, gdzie wiedzę zdobywa




No teraz rozumiem dlaczego polska szkoła państwowa to tylko przechowalnia.
Rózia ma pana przedszkolanka w przedszkolu, Natka w szkole super pana od polskiego i historii, mniej fajnego od techniki, w kadrze szkoły jest także matematyk, katecheta, wuefista. Szkoła jest niewielka, nauczycieli około 20 osób, więc panowie to jakieś 20- 25 %. Tak, nadal jest tu przewaga kobiet, ale do 99% sporo jeszcze brakuje  😉.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
22 września 2014 21:24
Ktoś tu proponował, ze lepszym kryterium podziału niż płeć, jest zdolność dzieci. I to dopiero straszny podział. Stworzyć getta dla "słabych" i enklawy" geniuszy" , nie widzę korzyści dla żadnej z tych grup. Oczywiscie, geniusze pofrunął na skrzydłach uzdolnień i wyrosną na ludzi nieświadomych tego, ze świat zamieszkują różni ludzie, i maja rożne zalety, niekoniecznie związane z przepuszczalnoscia neuronów. A "słabi"? Dalej bedą słabi, bez motywacji, bez aspiracji.

Oooo, to jedno przedszkole robi nam za statystyczny model? Bo w przedszkolu, gdzie chodzą dzieci mojej siostry mężczyzna jest na obrazku. To Jan Paweł II. Wisi zaraz obok świętej Kingi  😂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się