Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)

In. Tez uwazam, ze zgryzliwosci mozesz oszczedzic sobie dla innego watku. Przedstawiana przez ciebie opinie nt. "niczym niepopartych statystyk" nijak ma sie do problemu slojmy i brzuszkowych dolegliwosci jej coreczki. Jak widac- wbrew statystykom- jej dieta eliminujaca produkty mleczne przyniosla jakis tam efekt i oto nam w tym watku chodzi.
Moze sensowne byloby zalozenie watku stricte naukowego obalajacego mity i inne "drazliwosci" w kompetentny sposob- kto jest obeznany w temacie pisze prace naukowa na ten temat argumentujac sensownie i wywiazuje sie z tego dyskusja na poziomie innym, niz ten codzienny, uzytkowy preferowany na forach internetowych. Mysle, ze to jest podstawa roznych niesmacznych sporow nie tylko na volcie.

gwash nietolerancja tyczy sie mleka pochodzenia zwierzecego.


To ja sprobuje usystematyzowac. Jezeli sie myle to niech ktos poprawi :] Jezeli mowimy o nietolernacji z powodu zawartosci laktozy, to kazdego mleka sie to musi tyczyc bo laktoza to ten sam cukier, wystepujacy w kazdym mleku ssaka, w tym ludzkim, tak jak fruktoza to ten sam cukier wystepujacy w roznych owocach. Nietolerancja laktozy znaczy, ze organizm nie ma mozliwosci jej strawienia z powodu niewystarczajacej produkcji laktazy czyli enzymu rozkladajacego laktoze (co z kolei powoduje, ze niestrawiona laktoza fermentuje w brzuchu i brzuch boli). Mleko zwierzece moze powodowac innego rodzaju klopoty z powodu innych zwiazkow w nim zawartych, np bialko krowie uczula itd. Zdrowe noworodki ssakow produkuja laktaze i produkcja ta sie konczy wraz z przejsciem na dorosla pasze, ludzie sa tu wyjatkiem.

pandurska, ja jestem za tym zeby wyjasniac takie rzeczy. To jest istotne z jakiego powodu dziecko cierpi bo wtedy mozna dobrac odpowiednie metody. Np odstawienie mleka krowiego z diety mamy super ale jezeli to bylaby nietolerancja laktozy, to dieta nic nie zmieni bo nawet na samym ryzu mama wytworzy w swoim mleku laktoze. Forma wypowiedzi, to juz inna kwestia.
Kazdego mleka sie to tyczy, owszem, ale wlasnie to o czym piszesz - nietolerancja "wytwarza sie" po okresie karmienia piersia, kiedy kontaktu z mlekiem juz nie ma. Ludzie swojego mleka nie pija od x roku zycia wiec samo przez sie mleko ludzkie mozna z dyskusji wyeliminowac. Poza tym mleko innych gatunkow nie jest takie samo i oczywiscie mozna wejsc w temat znacznie szerzej, bo moze byc to jakis problem z trawieniem pewnych elementow skladowych, moze byc nietolerancja albo alergia. Laktoza to tylko jedna sprawa.

Tez jestem za przedstawianiem publikacji i mysle ze warto opierac sie na tym, a nie na "ja nikogo takiego nie znam/moje dziecko tego nie ma/tak sie nie zachowuje (...) wiec to nieprawda".

Tu jest ciekawy artykul, co prawda troche pobieznie go przejrzalam i z ogolnym zalozeniem, ze mleko jest super i trzeba je pic sie absolutnie nie zgadzam, ale jakies tam przeslanki naukowe sa w nim zawarte (wlasnie o tym, ze "rasa" wplywa na tolerancje nabialu) i warto zajrzec
[[a]]http://www.nationaldairycouncil.org/SiteCollectionDocuments/LI%20and%20Minorites_FINALIZED.pdf[[a]]
Ja powiem na przykładzie mojego dziecka.
Po mleku krowim (czyli także po tzw. mleku modyfikowanym) miał taki AZS, że aż huczało. Biegunki, do tego b. agresywne zachowania.
Mi to zostało wyjaśnione tak - piszę specjalnie bardzo prosto, wręcz upraszczam:
Każdy człowiek ma swoisty skład bakteryjnej flory jelitowej. Składa się ona z bakterii i drożdży dobrych i złych. Gdy wszystko jest ok. to równowaga pomiędzy tymi organizmami jest zachowana. Gdy jednak do przewodu pokarmowego dostają się produkty, które mogą być doskonałą pożywką dla złych organizmów zaczynają się kłopoty. Te niekorzystne dla danego człowieka bakterie się namnażają "wysiedlając" nasze dobre bakterie, zaburzając wchłanianie substancji. Tworzy się efekt "cieknącego jelita" - to, co powinno zostać najpierw strawione przez dobre bakterie dostaje się bezpośrednio do krwiobiegu - np. białka mleka - one nie powinny się dostawać do krwiobiegu w takiej "nienaruszonej formie" bo zawsze uczulają.
Zachodzi też inne zjawisko - to ono u nas podobno było odpowiedzialne za zmiany skórne i złe zachowanie. Złe bakterie i drożdże rozmnażając się produkują to co każdy żywy organizm - produkty ich przemiany materii, obumierają także jak każdy żywy organizm i rozkładają się w jelitach. Te substancje to toksyny a często neurotoksyny (zmiany w zachowaniu dzieci z "alergiami"😉.
Mleko jest jedną z lepszych pożywek dla "złych bakterii".
U mojego syna po całkowitym odstawieniu mleka i produktów drożdżowych (drożdże się namnaża na mleku) zmiany skórne zniknęły w ciągu tygodnia. Równocześnie ograniczyliśmy cukry (mąka, kaszki przetworzone itd.). Zmiany w zachowaniu ustąpiły po mniej więcej 3 tygodniach.

I tak coś zdiagnozowane jako AZS czyli "alergiczne" było by alergią "forever", gdyby nie dociekliwość matki, która z założenia nikomu nie wierzy i wszystko na dzień dobry kwestionuje. Taka moja życiowa dewiza 😂


I jeszcze (jak zawsze z mojej strony o mleku modyfikowanym. Ale chyba już przywykłyście 😀iabeł: ). Uwaga to są moje teorie, takie  klocki, które się w mojej głowie układają po czytaniu wielu rzeczy na ten temat.
Od kilku lat mleko modyfikowane zawiera w swoim składzie tzw. probiotyki. Wszystko pięknie. Mleko ludzkie też je zawiera. Różnica polega jednak na tym, że każe mleko ludzkie zawiera inne. A ich zawartość ilościowa i jakościowa w mleku ludzkim zmienia się nawet kilkukrotnie dziennie.
Nawet jeśli te zawarte w mm należą do grupy tzw. "dobrych" - to podawanie ich na zasadzie "każdemu po równo" bardziej szkodzi niż pomaga. Chodzi o to, że to są żywe organizmy więc siłą rzeczy wypierać będą inne żywe organizmy (zajmować ich miejsce). Może się zdarzyć, że wypierać będą inne żywe dobre organizmy, akurat bardziej potrzebne do równowagi w przewodzie pokarmowym. Pojawiają się "alergie", drożdżyce, nietolerancje.


I jeszcze o tym co napisała Dea odnośnie braku badań na niedokładne trawienie równoczesne różncyh typów węglowodanów. Być może badań na to nie ma ale ja u mojego dziecka widzę mocną korelację. Zestaw np. ziemniaki i kotlety z kaszy jaglanej= ból brzucha, brzuch twardy i wzdęcia, podczas gdy to samo jedzone osobno nie daje żadnych efektów ubocznych.
Propagatorem tak rozdzielnego sposobu odżywiania jest min. Michail Tombak - rosyjski "uczony", autor książki o zdrowym odżywianiu i życiu. ...
ja chyba do niego napiszę z prośbą o wskazanie literatury na ten temat. Serio.



Ach! I jeszcze taki pomysł mam!
Odnośnie książki Polityka karmienia piersią.
Ponieważ strasznie tu wszystkich zachęcam do jej czytania... a ona strasznie droga jest jak na polskie warunki jednak. Ja swoją wygrałam w konkursie. Mam propozycję, miło będzie jak się inne re-voltowiczki przyłączą. Jak do końca przeczytam swoją - puszczę ją w świat, tu na re-volcie. Uczynię z mojego egzemplarza taki egzemplarz re-voltowy. Osoby chętne aby książkę przeczytać będą ja sobie przesyłać poleconym priorytetem. Koszt 5,50 zł. czy jakoś tak. Tylko takie warunki:
- nie przetrzymujemy w nieskończoność
- szanujemy
- wysyłamy kolejnej osobie na własny koszt
- wpisujemy się z tyłu książki (albo na dołączonej karcie - jeszcze pomyślę jak to zorganizować najlepiej)
- po przeczytaniu piszemy szczerą recenzję tu na forum
Co wy na to?

[b]kotbury[/b] świetny pomysł, pisałabym się na to. Nie wiem jaka jest kolejka, ale zaklepuję 🙂
Teoria grup krwi dosyć dobrze tłumaczy dlaczego niektóre grupy krwi reagują alergicznie na laktozę nie mają odpowiednich enzymów do trawienia laktozy (przepraszam nie pamiętam nazwy). Jedyną grupą, która radzi sobie dobrze z laktozą to grupa krwi B. Azjaci to głownie grupa A.
kotbury, fajny pomysl 🙂 Ja mam drugi egzeplarz i moge sie przylaczyc do akcji od razu bo juz przeczytany. Kto chetny? nada?

Jeszcze co do indywidualnych doswiadczen, jak najbardziej trzeba sie nimi dzielic, tylko nie powinno to byc w stylu "u mnie to podzialalo, a jak u was nie dziala to cos zle robicie" albo "to badanie jest nic nie warte bo u mnie sie nie sprawdzilo". A indywidualne doswiadczenia sa o tyle wartosciowe, ze po pierwsze nie wszystko jest wystarczajaco dobrze zbadane, a po drugie nia ma takich norm, ktore sa prawdziwe w kazdym przypadku.
Dobry watek, bo duzo dyskusji pasuje tu bardziej niz do dzieciowego...
Mam kilka tematow, do ktorych bym sie chciala odniesc ale zeby wszystko uporzadkowac, zaczne od szczepien.
Julie zapytala o szkodliwosc szczepionki MMR, na co Diakonka odpisala:
Julię poczytaj ulotkę:
http://www.stopnop.pl/szczepionki/75-ulotki-i-sklad-szczepionek
Po szczepionce MMR jest jedna z najwyższych śmiertelności i prawdopodobnie wywołuje autyzm.

Moim zdaniem to nie jest wystarczajaca odpowiedz na pytanie zadane przez Julie. Diakonka do tego postu pewnie sie w najblizszym czasie nie odniesie (gratulacje z okazji narodzin blizniakow!) ale ja bym z checia pociagnela temat.
Sama stoje przed dylematem szczepienia rocznego dziecka (juz za dwa miesiace) i bije sie z myslami. Bo z jednej strony jest szkodliwosc opisana w ulotce oraz przypadki autyzmu (jak do tej pory nie doszukalam sie oficjalnych badan potwierdzajacych zwiazek pomiedzy rzeczonymi, jesli o czyms nie wiem, prosze podlinkujcie) a z drugiej strony sa twarde statystyki, ktore pokazuja, ze np. w Holandii, w ciagu ostatniego roku na odre zachorowalo prawie 2800 osob a na rozyczke prawie 39 tys osob (Polska).
Wiem, ze w Polsce dzieci dlugo zostaja w domach z mamami ale tu, gdzie my mieszkamy (Belgia), rzeczywistosc jest inna- nasz syn chodzi do zlobka i w wieku 2.5 roku bedzie musial isc do przedszkola. W obu placowkach przynajmniej 3-4 narodowosci, ktore cechuja sie... hm... zgola inna higiena niz my, wiec pytanie pozostaje zasadne: szczepic czy nie?
Bardzo chetnie poczytam wypowiedzi innych osob, ktore maja podobny dylemat. Ja generalnie jestem sceptycznie nastawiona do szczepien ale sytuacja zyciowa wymusza pewne dzialania prewencyjne...
Pytanie dodatkowe: czy wszystkie szczepionki dostepne na rynku polskim (lub europejskim) maja ten sam sklad? Bo przeciez glowne zrodlo problemow to rtec obecna w specyfikach.
martik, pojawia sie tez pytanie czy te choroby sa naprawde takie zle dla dzieci i czy masowe szczepienia na nie sa taka swietna altenatywa. Np odre przeszlam w dziecinstwie lagodnie ale wiem, ze daje dosc czesto ciezkie powiklania neurologiczne. Natomiast swinka i rozyczka wlasnie w dziecinstwie przechodzone sa najmniej szkodliwe i daja dlugoterminowa odpornosc w przeciwienstwie do szczepionek. Najgorsza rzecza jest zachorowac na rozyczke w ciazy, a powiklania po swince (np niepolodnosc) wystepuja znacznie czesciej u mezczyzn chorujacych juz jako dorosli. O tym, ze odpornosc nabyta po szczepieniu konczy sie zwykle w okresie rozrodczym powiedziala mi moja ginka, pracujaca w wielkim szpitalu polozniczym, ktora obserwuje to na co dzien (kobietom w Polsce rutynowo sprawdza sie przeciwciala rozyczkowe w ciazy). Ze jest to regula potwierdziala mi tez lekarka ze szpitala zakaznego. Roczniki kobiet, ktore mialy szanse odchorowac rozyczke w dziecinstwie sa nadal odporne, a te ktore juz objete zostaly szczepieniami w niemowlectwie, nie zachorowaly w przedszkolu ale za to w okresie ciazy okazuja sie bezbronne. Wiec pozwolenie na odchorowanie tych 2-ch chorob w dziecinstwie dawalo odpornosc masowa ale o duzo wiekszej skutecznosci niz ta realizowana przez szczepienia, minusem byla koniecznosc odchorowania tych chorob w dziecinstwie, kiedy przechodzi sie przez nie lagodnie.

No ale niestety nawet gdybys chciala nie mozesz sobie wybrac, czym szczepic swoje dziecko bo dla tych potrojnych szczepionek nie ma alternatywy. Druga rzecz wzbudzajaca watpliwosc to to skad sie biora zachorowania w Polsce, skoro szczepienia sa wysoce skuteczne, a wyszczepialnosc najwyzsza w Europie. Czy to, ze wyszczepi sie prawie cale spoleczenstwo nie mialo gwarantowac, ze te choroby nie wroca? I teraz teoria sie nie sprawdza? To takie moje watpliwosci odnosnie szczepien, na te akurat choroby.
bobek Tez jestem sklonna przychylic sie do twojego zdania nt. relatywnego lagodnego przebiegu np. rozyczki i swinki. W dziecinstwie mialam oprocz odry caly pakiet. Nie cierpialam za bardzo i wlasciwie pamietam, jak mamy z przedszkola specjalnie umawialy swoje zdrowe dzieci z chorymi, zeby sie zarazily i przeszly chorobe w dziecinstwie.
Mam jednak mala watpliwosc, co do zdania tej lekarki, o ktorej piszesz. Moj przyklad- rozyczke przechodzilam w dziecinstwie (uwaga!) 2 razy! Potem kiedys tam hurtem mnie  jeszcze zaszczepili "na wszelki wypadek". Teraz zrobili mi badania pod katem przeciwcial i co sie okazalo- nie posiadam takowych. Bardzo sie zdziwilam tym faktem. Wspominalam juz kiedys w dzieciowym, ze od razu chcieli mnie szczepic (w ciazy, phi!) i moja generalnie otwarta na wszystko lekarka byla oburzona moja postawa. 
W DE rutynowo bada sie tez obecnosc przeciwcial na ospe wietrzna. Akurat te posiadalam, a samo chorobsko calkiem niezle pamietam, bo mialam jakies 7-8 lat i zarazilam mojego malutkiego wtedy brata.

Suma sumarum, ja sie osobiscie nie daje wkrecic w spirale strachu propagowana przez m.in. moja pania doktor i innych pro-szczepionkowcow. Ufam mojemu systemowi odpornosci, a co do dzieci, to uwazam, ze chocby zapalenie pluc, czy inne popularne choroby, moga byc bardziej niebezpieczne, niz chocby swinka, czy w/w.
Dziewczyny- mówicie, że przechodziłyście łagodnie. Ale czy byłyście wcześniej szczepione? Czy o nie jest też tak, że osoby zaszczepioną mogą przechodzić łagodniej niż osoby nie szczepione wcale, jak to jest z wieloma szczepieniami...
RaDag, ja nie bylam szczepiona bo nie bylo jeszcze wtedy szczepien obowiazkowych. One weszly gdzies tak w polowie lat 80-tych. Ja i moje rodzenstwo normalnie wszystkie te 3 choroby odchorowalismy bez zadnych szczepien. Rozmawialam o tym zreszta z moimi i meza rodzicami, ogolnie nikt sie tymi chorobami nie przejmowal wiadomo bylo, ze dziecko musi przechorowac, tak jak teraz odchorowuje trzydniowke. Wiecej problemow bylo np przy ospie (trwala dosc dlugo, dzieci sie drapaly i byl strach ze sie porobia brzydkie blizny), a ospa nie jest teraz przeciez obowiazkowa. Rozmawialam tez z pediatra starej daty, ktora miala jeszcze kontakt z tymi chorobami (nie wiedzielismy czy lepiej szczepic przed czy po powrocie z wakacji) i ona nam mowila, zeby zaszczepic ze wzgledu na odre bo z jej doswiadczenia ta choroba jest dla malucha niebezpieczna, a rozyczka i swinka to pikus.

Pandurska, twoj przypadek to jest wlasnie przyklad indywidualny, ktory jako taki, a nie jako regule trzeba traktowac. Bo kto to widzial 2 razy rozyczke przechodzic? 😉
slojma   I was born with a silver spoon!
06 października 2014 18:59
in- pamiętam jak rozmawiałyśmy 🙂
W sumie dziewczyny powiem tak nie wiem czy to laktoza czy skaza białkowa. Ja jak byłam dzieckiem to nietolerowałam mleka w rzadnej postacji, po wielu latach mogłam jeść ale tylko niektóre jogurty. Z tego co naprawdę zauważylam to Vivi lepiej się czuje jak odstawiłam mleko i produkty mleczne. Działa na nią też świetnie suszarka, zasypia jak zaklęta, nawet jak rzuca się przy ssaniu sutka to po włączeniu suszarki jak ręką odjął. Uważam, że warto robić wszystko co pomoże dziecku i mamie odpoczać. Dla jednego to może być dieta, dla innej osoby otulanie, suszarka, odkurzacz, przytulanie, bujanie.
bobek No wiem, ze indywidualny 🙂 2 razy choroba, raz szczepionka i odpornosci brak  😀

RagDag Ja bylam szczepiona dopiero, jak odchorowalam swoje. Jestem rocznik '85, wiec kluli wszystkich hurtem i o nic nie pytali. Na odre nie chorowalam, ale na ospe wietrzna owszem.
Bobek, dzieki! Na Ciebie zawsze mozna liczyc 🙂
Masz racje, ja tez w dziecinstwie przechodzilam rozyczke i przebiegalo to dosc lagodnie... Odry ani swinki nie dane mi bylo. A szczepiona bylam przeciw wszystkiemu (ja z lat 70-tych jestem jeszcze).
Co do zachorowan, to szczepionki ich calkowicie nie eliminuja, za to powoduja, ze przebieg choroby jest lagodniejszy, nieprawdaz?
Choinka, ta MMR-mikstura spedza mi sen z powiek, bo dla dzieciecia chce jak najlepiej ale i jakas dziwna odpowiedzialnosc spoleczna sie we mnie odzywa 🤔
A Wy Jagode szczepiliscie, jesli moge spytac?

Kolejny temat mi bliski a poruszany w tym watku to cukier. Bronie latorosl nogami i rekoma przed czymkolwiek a tu juz na horyzoncie pierwsze urodziny i wizje babc dotyczace tortow kremowych z bita smietana...  😤
Czy ktos dysponuje jakims fajnym pomyslem na "alternatywny tort" dla roczniaka? :kwiatek:
martik, Lew ma 2,2 i jeszcze MMR nie zaszczepione mamy
Sznurko, dzieki za info. Jedyne co mnie nurtuje to fakt ekspozycji na wirusy. Lew ma szczescie byc w domu z Toba a nasz Jonek codziennie do zloba musi byc doprowadzany 🙁
No i Wy zdrowo, na wsi a tu u nas to ani wies ani zdrowo 🤔
http://matkaweganka.blogspot.com/2012/01/weganski-tort-z-owocami-i-bita-smietana.html

zamiast cukru mozesz dac daktyle 🙂

Fajny blog btw 🙂
Mój ulubiony temat  🤣 😉.

martik myślę, że to zbyt poważna sprawa szczepić czy nie szczepić, żeby tak w dwóch słowach coś tam przekazać. Na pierwszej stronie są linki i dużo linków wklejała Idrilla str3 także z wywiadami z prof Majewską. Po tych artykułach, po wywiadach z prof Majewską wiele wątpliwości mija, a przynajmniej sa dużo mniejsze  😉. Ja po wielu przeczytanych artykułach, przekalkulowałam co sie bardziej opłaca i wyszło mi, żeby nie szczepić. I nie szczepie, żadnego ze swojej trójki.
Co do możliwości zarażenie sie to nie chodzi o ilość chorób zakaźnych w tym czy w innym miejscu tylko o poziom odporności Twojego dziecka, czy się zarazi czy nie.  😉
Szczepienia tą naturalną odporność zarówno podstawowa jak i tą na choroby zakaźne po prostu zaburza.

szafirku ja podobnie jak nerechta uważam, że

a czemu tak Ci zalezy zeby jadl wiecej owocow? Skoro lubi warzywa i je pare owocow, to moze nie ma co go zmuszac?
Ja bym na sile nie wciskala 🙂



na razie tyle mu wystarczy. 😉

kotbury świetna inicjatywa, przeczytałabym sobie, tylko mało czasu mam  🤔

nerechta bardzo fajny ten  blog  😉

bobek piłam właśnie soki z buraków i zupy i do sałatki, a z pokrzywy ( miałam wielki słój nazbieranej i ususzonej) herbatki kilka razy dziennie robiłam sobie.
I  pewnie skomponuje taka alergiczna ściągawkę, ale na razie nie wiem jak sie nazywam.
Pomijam już swoją prace  🙄, ale w niedziele małżonek mnie przepraszał, że mnie w taki kanał wpakował z tą trójką dzieci.  😂
Wczoraj  w ramach zakręcenia upiekłam ciasto dla dzieci z karobem tyle, ze zapomniałam go jakkolwiek osłodzić  🤔wirek:, zadnych daktyli, rodzynek , słodkich syropów. No nic nie dodałam.

Mój Tymek skosztował i skomentował:

-Wiesz mamo,  to chyba jest naprawdę  bardzo zdrowe, bo normalnie nie da się tego zjeść.     
😁
dea   primum non nocere
07 października 2014 03:09
-Wiesz mamo,  to chyba jest naprawdę  bardzo zdrowe, bo normalnie nie da się tego zjeść.     
😁


Radość w środku nocy, dzięki  🤣
demon Trzymaj sie dzielnie w chaosie, albo - jak to mowi moja mama- puszczaj sie, bo trzymanie zjada za duzo energii  😉 😂

martik Wierze, ze znajdziesz optymalne rozwiazanie swoich dylematow. Ja mam jeszcze czas do zastanowienia. Wlasciwie duuuzo czasu, bo tutaj przymusu brak. Problem jest tylko w pediatrach ktorzy nie chca prowadzic dzieci nieszczepionych, a i czasami w szkolach i przedszkolach, bo nie przyjmuja  🙄
Pandurska, u nas tez przymusu nie ma. Jedynie Polio jest przymusowe- cala reszta wg uznania rodzicow.
Dziewczyny, cenie Wasze zdanie i materialy, ktore przytaczacie ale strasznie brakuje mi rozmowy ze specjalista, ktory polozylby karty na stole i szczerze powiedzial jakie sa "za" a jakie "przeciw".
Niestety nawet tu, w Belgii, jesli pytam lekarzy o szczepienia, to wszyscy jak jeden namawiaja aby korzystac (tutaj jest to bezplatne). I nie wiem czy robia to z przekonania, przekupstwa czy z nonszalancji 🤔

Nerechta, dziekuje za przepis, zachowam na pozniej, bo na pierwsze urodziny Jonka wolalabym jednak cos BEZ bitej smietany i BEZ curku (wiem, ze daktyle sa odpowiednikiem ale myslalam o czyms bardziej owocowym niz pieczonym... Sorki, zem taka wybredna 😉)
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
07 października 2014 09:07
Ja zaszczepiłam 2,2-letniego Wojtka, przede wszystkim ze względu na odrę, której powikłania neurologiczne mogą być poważne.
Ja jestem też "dziwnym" przypadkiem bo różyczki w dzieciństwie nie przechorowałam (pomimo miliona dzieci chorujących wokół 😉 ) i zostałam zaszczepiona w 8 klasie podstawówki (15 lat?) bo wtedy takie szczepienia wprowadzili. Niby mają one więcej sensu ze względu na utrzymywanie się odporności poszczepiennej do wieku rozrodczego. W moim przypadku nie podziałały bo  przeciwciał IgG ani też IgM nie posiadam 😉

Moja Nelka chodzi do przedszkola, nadal nie zaszczepiona MMR (nie wiem czy się zdecyduję).
BTW nie opuściła jeszcze ani jednego dnia w przedszkolu (poszła w połowie sierpnia). A sezon przedszkolowo-chorobowy ponoć w pełni..
W zeszłym roku o tej porze po zaszczepieniu na gruźlicę (miała troszkę ponad rok) chorowała ciurkiem przez trzy miesiące na "górne drogi oddechowe" :/ (i dokładnie tyle paprała jej się rana po wkłuciu, miała wielki siny twardy paskudny wrzód)

wstawiam link do tego chleba co rośnie

http://42degrees.eu

nazywa się HABŻYKI
Wczoraj zrobiłam pierwszy raz mleko owsiane, wg przepisu z netu, po prostu miksując płatki owsiane zalane wodą, bez namaczania ani gotowania i potem przecedzając kilkukrotnie przez gęste sitko. Bez szczypty soli i cukru wg mnie nie do wypicia 😉 Co najlepsze - dałam do spróbowania Milanowi i... wypił mi 3/4 kubka  😵 Nic mu po nim nie było, mimo że to jakby - było nie było - surowa mąka. Mam pytanie - czy jeśli mu to smakuje, to mogę robić mu takie, surowe, nie przegotowane mleczko owsiane? Czy lepiej te płatki podgotować wcześniej chwilę?
dea   primum non nocere
07 października 2014 11:15
Moja bratowa ma fajny patent na "tort", tylko że to raczej letni. Zamiast biszkoptów jest arbuz, a na wierzchu serek mascarpone i przybranie z malin i borówek. Nie przesadnie słodki, schodził w moment, szczególnie w upały.
martik ale tu nie ma bitej smietany nabialowej. Kokosowa to inna inszosc. Ale jak uwazasz, sama sobie szukaj  😀 😉 😀

Mysle ze nie ma specjalisty, ktory wylozy karty na stol - bo ilu specjalistow, tyle opinii. Jeden bedzie za, jeden przeciw, a przede wszystkim zaden nie podejmie decyzji za Ciebie (no chyba, ze pozwolisz). Jest tyle materialow na ten temat, ze mozna jakas opinie sobie wyrobic i w miare obiektywnie temat poznac, a decyzja i jej konsekwencje moga byc rozne, bo jak mowi Bobek - kazdy jest inny i reaguje inaczej. Po prostu daj sobie czas i podejmij decyzje dopiero jak bedziesz jej pewna.

O, i pamietajcie, jak wychowywac dziecko!
http://fakty.interia.pl/polska/news-abp-gadecki-chlopcy-powinni-czekac-az-posprzataja-za-nich-dz,nId,1531779
Ha  wybierałam logo do tego chlebka i dodatkowo byłam testerem  jak jeszcze byłam w ciąży  🤣.

dea nie ma sprawy  😉 Gdyby nie takie perełki to można byłoby zacząć ich kneblować  zaraz po śniadaniu  😂.

Pandurska czasami staram się uciec z tej matni  medytując  😉

gwash z tego co pamiętam ( dawne pogaduchy na dzieciowym ) Twoje dzieci to cyborgi zdrowotne  😉.


Niestety nawet tu, w Belgii, jesli pytam lekarzy o szczepienia, to wszyscy jak jeden namawiaja aby korzystac (tutaj jest to bezplatne). I nie wiem czy robia to z przekonania, przekupstwa czy z nonszalancji 🤔



Mogą to robić z przekonania. Przecież najlepszy pracownik to taki, który święcie wierz, że produkt który poleca jest najlepszy na świecie  😉. Przykładem jest moja teściowa pediatra, która z pewnością kocha swoje wnuki, ale jakby mogła to zaszczepiłaby je nawet na do choroby, które nie sa obowiązkowe. Na tych spotkaniach, konferencjach, wyjazdach robią niezłą, jednostronną wodę z mózgu.

martik, ale   nerechta proponowała Ci wegańską bitą śmietanę.  Może jakieś inne ciacho  http://wegetarianka.com/2012/torcik-cytrynowy/

,albo deser z kaszy jaglanej z owocami  http://wegetarianka.com/2012/krem-orzechowy-z-owocami/.

Ja robiłam Iwowi na 1 urodziny tort marchewkowy ( podobny do ciasta marchewkowego)

Można zrobić coś jak torcik węgierski z zerową ilością cukru. Dodałam do ciasta karobowego na mące gryczanej ( karob daje taki fajny posmak) bez cukru gestych powideł śliwkowych ( bez cukru) i kilka rodzynek.
Teraz jest to ciasto  słodkie także Tymek pewnie zje po szkole  😉, a i nadal zdrowe  😁



😡 Przepraszam Nerechta! Jestem przykladem jak dziala czytanie pobiezne albo przykladem matki zmeczonej, ktora nie czyta ze zrozumieniem 😉
Dziekuje za wszystkie pomysly i korekte tej smietany :kwiatek:

Co do szczepien, to mnie chodzilo o to, ze materialy publikowane w necie sa czasami... hm... roznej wartosci merytorycznej. I taka rozmowa np. z dobrym pediatra powinna byc bardziej przekonujaca. Ale ok, mysle, ze wiecie o co mi chodzi 😉
Mysmy wczoraj mieli dyskusje w domu i nie bedziemy Jonkowi robic prezentu urodzinowego w postaci szczepionki. Zastanowimy sie ponownie zanim pojdzie do przedszkola.

Czy ktos reflektuje na przepis na piernik z kaszy jaglanej? Niestety z jajkami, wiec nie wiem czy tu pasuje...

I jeszcze jedno pytanie, czy jest tu ktos (oprocz gwash), kto ma/mial dzieci w placowce prowadzonej systemem Montessori? Jesli nie, to uderze z pytaniem do gwash na PW.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się