"Nie ogarniam jak..."

Nirvette   just close your eyes
19 października 2014 22:23
Dodofon, to w takim razie nie ogarniam pasji tego pana.  😉
Nirvette, może ten ktoś myślał, że to np. dziki i chciał je wystraszyć z okolicy?
Zachowanie twojego faceta i jego kolegi jest co najmniej nierozsądne.
Nirvette   just close your eyes
19 października 2014 22:31
Martuha, byc moze, nie wpadlam w sumie na to.  :kwiatek:
Tez uwazam, ze za madre toto nie jest, tlumaczylam z milion razy, zeby uwazali, nie kombinowali, czy cos, ale z glowy im tego nie wybije, bo za bardzo to lubia. Rajcuje ich to i odnoszac sie do watku - tego tez nie ogarniam. 😉
Nirvette, ale oni sobie chodzą po lesie sami, czy należą do jakiejś grupy, która co jakiś czas zbiera się (zwykle jednak w ciągu dnia) na grę terenową o tematyce wojennej?
Nirvette, może następnym razem niech spróbują ostrzegać? 😉 Np "Halo halo! To nie jest napad! Nie jesteśmy podejrzani" 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
20 października 2014 08:34
Mój kolega jakieś 2 lata temu miał wypadek podczas takiego nocnego wymarszu - szedł poboczem i jakiś rozpędzony kretyn przywalił w niego samochodem z tyłu. Lekarze mówili, że replika na plecach go uratowała, bo osłoniła kręgosłup - gdyby nie ona to w najlepszym wypadku byłby na wózku.

W sumie.. myślę, że ktoś kto nie dzieli pasji chłopaka Nirvette nie zrozumie o co w tym chodzi  😉 To tak samo jak ktoś nam zarzuciłby że jesteśmy skrajnie nieodpowiedzialni, bo kto normalny wsiada na 500kg zwierzę  🙂
Temat wałkowany sto razy, ale muszę dać upust, bo wybuchnę:
- zwiedzanie stajni.  😵
Konie na wybiegach, pogoda piękna, stajnie puste, zawieszony łańcuszek z tabliczką "nie wchodzić".
I co? Nic. Włażą. Kurczę. Sprzęt leży, kosmetyki drogie, akcesoria. No leży bo wszystkiego zawsze się nie schowa.
I człowiek lata i patrzy czy nie zniknął. Poza tym obcy ludź może coś wnieść na ubraniu, na butach, coś wrzucić do żłobu, papierosa upuścić. I lezą. Bo muszą łazić. Czołgają się pod łańcuszkami, rozglądają czy ktoś widzi. No, żesz.....
I drugie: idę, patrzę a tu para rodziców podtyka ogierowi roczne dziecko do głaskania. Nie ważne w sumie czy ogier czy nie, ale jak można? Obcy koń. No sekunda i kalectwo na całe życie.
Każdy w stajni zamiast się zająć sobą to pilnuje, upomina. A potem w necie żale: ośrodek fajny, ale jakiś gbur nas wygonił ze stajni.
Tak chyba o mnie przeczytałam. Byłam grzeczna - słowo daję. Ale stanowcza. I oczy mi się złe robią.
Ja zawsze jak zdążę to podchodzę i zapraszam na spacer na wybiegi, osły można wymacać. Po co komu oglądanie pustej stajni??
Ja po prostu tego nie ogarniam.
Tania do nas pod stajnię wczoraj podjechał samochód, wysiadła panienka z dzieckiem i zapytała, czy można by dziecko przewieźć na koniku. Byłam akurat ja i koleżanka, grzecznie powiedziałyśmy, że obecnie nie ma właścicielki, że to jej konie są do jazd i że to z nią trzeba się umawiać, podałyśmy numer telefonu. Panienka nie protestowała, ale widać było, że mocno zdziwiona - że ale jak to umawiać się? to tak z ulicy nie można? i co za różnica, jaki koń, przecież tyle koni, to na byle którym dziecko można powozić przecież...  🙄

A co do zwiedzania pustej stajni czy w ogóle budynków stajennych jako takich, to czasem wydaje mi się, że wszelkie tabliczki typu "nie wchodzić" działają jak wyzwalacz buntu społecznego  😉 Może jakby powiesić taką: "Obowiązkowo wchodzić tutaj"...
Wiesz... ja bym zrozumiała jakby to dzieciaki wchodziły. Im wybaczam, wyganiam i po sprawie. Ale głupio mi upominać dorosłych.
Oni nie spuszczają uszu jak dzieci tylko się od razu indyczą. Nie wiem... z komuny nawyk czy co? W ośrodku są prywatne przestrzenie.
Jak siodlarnia, biuro, pokoje, czy sama stajnia. Jak można tak włazić?
A! Hit! Pani zwiedzająca mnie ochrzaniła, że "taki bogaty ośrodek a BIEDNE osły muszą jeść czerstwy chleb" . Serio. Bo po tym jak złapaliśmy karmiących świeżym, wisi kartka, co zabrania. Pani cały monolog mi wygłosiła: że jak osioł, to gorszy?
😵
A możliwe, że jakieś nawykowe myślenie - może skojarzenie, że stajnia to przestrzeń publiczna? I można sobie chodzić jak po parku?
Chociaż też tego nie rozumiem, bo przecież od zawsze odkąd pamiętam, był zakaz chodzenia po stajni osób nieupoważnionych. Dwadzieścia lat temu, jak dzieciakiem byłam, stajnia głównie żyjąca z jazd (pensjonat się dopiero rozwijał), więc siłą rzeczy mnóstwo ludzi - a i tak zakaz był. Ale jakoś chyba bardziej były wtedy te zakazy przestrzegane - albo tylko tak mi się wydaje.
A do tego ludzie są po prostu niewychowani w dużej mierze i tyle.

Ale pani od praw osłów zabawna.  🙂
No ale co się dziwić. Mnie kiedyś ochrzaniono, że jeżdżę w stajni, gdzie są chore konie. Bo jakoś tak wyszło, że jeden stał w stajni, chyba czekał na swoją jazdę, a że cisza, spokój, ciepło, to sobie drzemał - wiadomo, jedna noga odciążona, głowa nisko, uszy opadnięte na boki, warga obwisła, oczy przymknięte... "No on chory jest! Jaki apatyczny! Coś go boli na pewno, czemu tu nikt nie dzwoni po weterynarza?!".
No tak. Niewychowani. Ale to nie "element" spod budki zwiedza. Przybywają, dobrze ubrani, świetnym autem. I... zaczyna się.
U nas jest duży ośrodek. Są specjalnie takie przestrzenie, że można oko nacieszyć końmi. Pospacerować. Jest dostępne, dróżki suche, rośliny ładne, plac zabaw. Można na halę wejść, usiąść sobie i popatrzeć na jazdy.No, ale NIE. Trzeba do siodlarni. Albo do stajni, gdzie na przykład stoi jeden akurat chory koń. I mu wtykać żarcie jak nikt nie widzi. WRRRRR.......
Mam wrażenie, że właśnie tacy "dobrze ubrani, świetnym autem" są najgorsi - bo od zawsze przyzwyczajeni, że im się wszystko należy. Bo mają pieniądze i to samo przez się otwiera wszystkie drzwi. Oczywiście nie wszyscy, ale spora część.
Ja często włóczę się z koniem po wsiach okolicznych i siłą rzeczy jestem zaczepiana przez "tubylców". Ale NIGDY nie zdarzyło się, żeby ktokolwiek pchał się do konia z łapami bez uprzedniego zapytania, czy wolno.
Nie ogarniam, jak pisałam-podawania dziecka obcemu koniowi do pyska. No zawsze aż coś mi się robi ze strachu.
Kurczę, to może być sekunda i kaleka na całe życie. Myślę, że gdyby w ZOO tylko było można dosięgać, to by lwu też podawali.
Eeee, lwu chyba nie.  🙂 To chyba działa skojarzenie: nie je mięsa = niegroźny. Chyba na tej samej zasadzie panienka nie bardzo zrozumiała, dlaczego dziecka nie można powozić na którymkolwiek koniu ze stajni, tylko muszą to robić jakieś konkretne z nich. Przecież koniki są takie milusie i kochaniusie.  😎
Ja spotykam się często z brakiem zrozumienia, jak mówię, żeby nie głaskać konia przez kraty (tzn. nie wkładać łapy po łokieć przez wąską kratę do boksu, łokieć wygięty pod kątem x stopni i głasku głasku. Wystarczy, że koń machnie łbem, może "zasadzić się" na sąsiada w drugim boksie - i ręka złamana. Ludzie to nagminnie robią i nagminnie muszę tłumaczyć dlaczego i nagminnie nie rozumieją, co do nich mówię. No przecież, że przez kraty jest bezpieczniej! Są kucyki w boksach otwartych, które na upartego można pogłaskać,jak ktoś ma presję. No ale być może ludziska w otwartych się boją, to do zakratowanych idą, gdzie z reguły konie prywatne, często mało przyjazne... I to nie tylko  laicy, ale często ludzie małe i duże jeżdżące w rekreacji.
kenna tego to w ogóle nie ogarniam. Wydawałoby się, że krata jest właśnie po to, żeby NIE wsadzać za nią łap...
Mój kolega jakieś 2 lata temu miał wypadek podczas takiego nocnego wymarszu - szedł poboczem i jakiś rozpędzony kretyn przywalił w niego samochodem z tyłu. Lekarze mówili, że replika na plecach go uratowała, bo osłoniła kręgosłup - gdyby nie ona to w najlepszym wypadku byłby na wózku.


Tego to naprawdę nie ogarniam: ubranego na czarno KRETYNA, który nocą idzie PRAWĄ stroną szosy!  🙇
Nirvette   just close your eyes
20 października 2014 12:58
Dworcika, naleza do miejscowej grupy ASG i czasem spotykaja sie cala ekipa na wyznaczonym terenie i organizuja sobie strzelanki z tych replik i rozne inne gry terenowe 🙂 A na marsze chodza sami, we dwoch, czasem w czterech-pieciu.
Piotrek, pare razy tak juz zrobili, bo ich zauwazono. 🙂 Ale po sytuacji jak ich rolnik w jednej wsi widlami pogonil, to zwatpili i wola unikac kontaktu z ludzmi. 😀
Potrafie zrozumiec ludzi, ktorzy przychodza popatrzec na koniki w duzych osrodkach jezdzieckich, ale nie ogarniam ludzi wchodzacych na prywatne podworko. Czasami jezdze u pana, ktory ma pare swoich koni w przydomowej stajni. Nie prowadzi szkolki, ani nic, a tyle razy co delikatnie wypraszalam 11-13letnie dziewuszki z jego podworka, ktore wlazily na padok przez plot(!), jak nikt nie patrzyl, bo koniki, to sie w pale nie miesci.  😵
Ja lubię zwiedzać stajnie, nawet puste. Pełno tam różnych zakamarków, zapachów i rzeczy których nigdzie indziej nie ma. Prawie jak zwiedzanie zamków 😉 A jak się ma szczęście to można trafić na jakiegoś zwierzaka 😉

Zanim zacząłem jeździć, poszedłem raz na targi/wystawę zwierząt. Były tam młode konie (zrebaki?). Były śliczne więc zacząłem głaskać, jakoś tak wyszło że wsunalem palce do paszczy jednego. Na początku było fajnie, ale w pewnym momencie jak chrupnelo 😉 Od tamtego czasu nie wkładałem palców gdzie nie trzeba 😉
Piotrek, każdy z nas chyba lubi. Ale idziesz, witasz się i pytasz czy można. I prawie zawsze można. Pokażą, poopowiadają.
W Michałowie to sam Pan Dyrektor nas woził własnym autem, bo Treser kulawy. Było przemiło.
Ja też zawsze jak ktoś poprosi to chętnie tak zrobię. Jednak ja piszę o tych co się ładują bez pozwolenia i jeszcze się awanturują.
Tania, Wy to chociaż macie jakieś zwiedzania. Mój znajomy ma zupełnie, ale to zupełnie prywatną stajnię przy domu, zero ogłoszeń czy anonsów, że tutaj konie, albo tym bardziej jazdy. I ludzie i tak włażą. 🤔 Na prywatną, ogrodzona posesję, gdzie trzeba sobie furtkę otworzyć, bo brama zamknięta.
Kiedyś przyszedł jakiś dziadziuś z kilkuletnim dzieckiem, akurat byłam gdzie indziej i nie zauważyłam od razu. I podsadza dziecko do konika. Akurat do jedynego niebezpiecznego konia w tej stajni. No myślałam, że mi serce stanie. Pewnie do dzisiaj opisuje mnie jako wariatkę, ale myślałam, że go rozszarpię, jak jeszcze dodał tonem nieznoszącym sprzeciwu, że dziewczynka chce na tym koniu teraz pojeździć  😲. Nie wiem czy byłby taki zachwycony z wnuczki kaleki.
No i ja to znam. Kurczę, jakaś kampania społeczna powinna być na ten temat. Bo tego co tu piszemy, nikt z takich osób nie czyta.
Może takie tabliczki: "uwaga zły koń!" i rysunek takiego zeszczurzonego łba z zębami na wierzchu  😉
B.B.   Wszystko ma swój początek i koniec.
20 października 2014 14:44
Nic to nie da ludziska dalej będą włazić, bo... koniś i oni chcą dziecku pokazać, pogłaskać.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
20 października 2014 16:12
halo nigdzie nie napisałam, że był ubrany na czarno  😉 ale ja też nie ogarniam chodzenia w nocy po ulicy bez stosownego oświetlenia czy choćby odblasków. Inna sprawa że kierowca jechał ponad 2 razy za szybko, to był teren zabudowany (co oczywiście nie usprawiedliwia kolegi).
My byliśmy w wakacje rajdem u znajomego, obecnie koni już nie ma, ale stajnia jest, wiec zostaliśmy na noc. Rano przyszedł właśnie jakiś dziadziuś z 4 wnuczkami i sie pyta czy mogą pojeździć, no to jeden gość mówi, że tak, wziął ogłowie ubrał konia i prowadza te dzieciaczki. obok chodziły 2 inne konie. Gorąc był straszny wiec leżeliśmy, nie zwracając na nich zbytnio uwagi i nagle słychać tętent kopyt. Głowy do góry, a najmłodsza, pewnie z 6 lat pędzi galopem na 4 latce, która była drugi raz w terenie i ogólnie jak dla mnie to nie jest zbyt ujeżdżonym koniem, bo nawet swoją właścicielke zwala. Całe szczescie, że mała spadła jak klacz przyhamowała, a nie doleciała do ściany i skreciła, bo by sie tam rozpłaszczyła. Oczywiście płacz, cała poobdzierana, wiec my do tego dziadka czy jest nienormalny, a on powiedział że jej sie ten konik podobał, wiec posadził  😵 a przecież koń miał obroże, wiec myślała, że go przeprowadzi... tak, obroże na owady, która odrazu pękła. A potem cały czas gadał, że tak pięknie jechała i drugim razem by sie utrzymała.. Jak by ją wsadził na mojego to on i te dzieci by na kopach wyleciały, moich, nie konia. Głupota w czystej postaci.
Ja tak kiedyś łapę wsadziłam  😁 do ogiera zresztą. Dziękowałam bogu za refleks właścicielki, która za fraki zdążyła odciągnąć mnie od boksu. Koń w sekundzie zamienił się w kelpie. A tak słodko stał i paczał...
No ale my o tym wiemy, a kretyni jeszcze sprawę zrobią za uszkodzenie ich dziecka przez zwierzę niebezpieczne.
I dam sobie rękę uciąć, a nawet dwie, że wsadzaliby dzieciaki do lwów.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
20 października 2014 18:17
Wsadzaliby. No bo przeciez jak jest dostep to niegrozne, nie? 😎
Oj tam niegroźne... Zdjęcie na fejsika głowy dziecka w paszczy lwa jest ważniejsze.
B.B.   Wszystko ma swój początek i koniec.
20 października 2014 18:28
Na głupotę nie ma jeszcze (niestety) lekarstwa. 🤬
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się