"Nie ogarniam jak..."

Krzyk dzieciaka i histeria nie do opanowania przez 30 minut plus wielki siniak na szyi, ale nie wiem czy od kopyta czy od zębów czy od stratowania... Podejrzewam który koń rozpętał bitwę o marchewkę, nie należy do moich ulubieńców i sama na niego uważam, a co dopiero wpuszczać tam dziecko...

Tylko ktoś z obserwujących zapytał, czy ten koń chodzi w hipoterapii... No tak, chodzi, a czemu niby nie? Opiekunowie niepełnosprawnych dzieci jakoś bardziej uważają...
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
22 października 2014 19:50
Ludzie są bezmyślni. Kiedyś mnie zcięło z nóg jak przez okno wyjrzałam i... ok. 3 letnia dziewczynka głaska mojego psa przez furtkę. Niby suka łagodna, dzieci lubi, ble ble ble ale co z tego. Pies ogonem merda, podstawia się, dziecko zadowolone, rodzic z dala się uśmiecha. A ja stoję i nie wierzę  😲 Bez ruchu stoję bo jakbym wyszła nie wiem jaka byłaby reakcja psa. Mógłby np. chcieć pokazać, jaki to on nie jest na swoim podwórku.
I tak zazwyczaj reaguje. Kurierowi też da się pogłaskać ale jak ktoś z domowników otworzy drzwi to postawa psa zmienia się w obronną.

A rodzice przeginają i w jedną i drugą stronę. Albo podtykają koniowi dzieciaczka na rękach pod nos, albo zabraniają jakiegokolwiek kontaktu ze zwierzętami...
Podobna sytuacja. Wrocławskie zoo, wybieg Pana Osła. Akurat wyżarł całe siano i tak stoi i się nudzi... i szuka papu. W tym samym czasie genialny tatuś z na oko 3 letnią dziewczynką na rękach sadza ją na barierce zagrody, zwisającymi nogami do środka. Osioł podchodzi, wącha, tatuś się cieszy, dziewczynka też i nagle RYK. Znudzony osioł zaczął żuć bucik dziewczynki wraz z jej stopą. Nic wielkiego się nie stało, ale dziewczynka wystraszona, tata oburzony i z krzykiem na zwierzaka, a reszta zwiedzających mu wtóruje.
Głupota boli. 
A Pan Osioł nie wie o co kaman.
Ramires  🤔 Zaczynam jednak wierzyć w możliwość wsadzenia dziecka lwu na wybieg...
Nie ogarniam mojego dzisiejszego planu lekcji. A raczej, nie ogarniam szkolnej listy zastępstw na dzisiaj.
Pierwsza lekcja - brak, normalnie wolne.
Druga lekcja - religia, nie chodzę, wolne.
Trzecia lekcja - matematyka, pani nie ma, zastępstwa za nią brak, "bez konsekwencji".
Czwarta lekcja - historia, pan ma w tym czasie lekcje z inną klasą, zastępstwa za niego brak.
Piąta lekcja - biologia, jak wyżej.
Szósta lekcja - polski, pana nie ma, "bez konsekwencji".
Siódma lekcja - angielski, pani nie ma, "bez konsekwencji".
Ósma lekcja - informatyka, tu lista milczy.
Wycieczki klasowej żadnej dzisiaj nie ma, była podobno wczoraj ("podobno", bo przez prawie tydzień zmuszona byłam siedzieć w domu), bez noclegu, jednodniowa.
Także... wygląda na to, że lekcje zaczynam dziś o 14:30, kończę czterdzieści pięć minut później. Słowem - nie ogarniam. I nie mam bladego pojęcia, co z tym zrobić. Chyba przejdę się zaraz do szkoły choćby tylko po to, żeby się upewnić, że to samo wisi na szkolnym korytarzu.
Alladynka wiem, że dla Ciebie to może nie być zabawne, ale ja właśnie parsknęłam śmiechem w herbatę  😁
Ty się przejmujesz tym, że nie masz lekcji?  😉

... a tak na poważnie to inna sprawa, że o ile wiem, to jest niezgodne z prawem, bo szkoła za was odpowiada w czasie lekcji i nie może być czasu, w którym nikt się nie zajmuje klasą i uczniowie robią, co chcą. Przynajmniej tak było za moich czasów i chyba nic się nie zmieniło... ?
Alladynka, pieprz to, jedź do stajni.
Alladynka ty chyba żartujesz, ja jak nie mam 3 z 7 to stwierdzam że mi się nie opłaca iść i zostaje w domu czyt. Stajni  😁
TheWunia a co na to rodzice?  😎
Alladynka, pieprz to, jedź do stajni.


Tata w pracy, więc z transportem może być kiepsko 😂

Nie no, w żadnym wypadku mi to nie przeszkadza 😎 Tylko nie chciałabym jutro się dowiedzieć, że to tylko żart taki był, Prima Aprilis mocno przedwczesny.
Dopóki oceny mam dobre to się nie mieszają 😉 w liceum to i nauczyciele tak w sumie średnio się przejmują dlaczego kogoś nie ma.. a był  😎
Odkąd wprowadzili ten durny dziennik elektroniczny to połowa nauczycieli nie umie się nim posługiwać a druga połowa ma za słaby net w laptopie i czasem nawet go nie włączają.  Tak więc sprawdzanie listy to teraz pytanie : kogoś nie ma ? Cisza. W takim razie zaczynamy temat  🙄
Nie ogarniam
Co wy teraz za licea macie...  😵
U nas to była musztra wojskowa od pierwszej klasy do matury.
Ja w gimnazjum dopiero, ale u mnie też musztry nie ma zdecydowanie - ale i nauczyciele (no, większość z nich) "specyficzni" (raz jeden nauczyciel zatrzymał się na górskiej drodze, wgapił w ziemię i z zachwytem krzyknął "Motylek!"...), ludzcy, do pogadania, choć w większości przypadków bardzo wymagający i porządek utrzymać potrafią.
Nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się to jakimś nietypowym żartem, ale tak czy siak, ja mam wolne. 😅 I ominięty sprawdzian z biologii.
Teraz są straszne luzy. Aby się uczyć z chemii i biologii bo to mój profil a reszta to w sumie dla nikogo się nie liczy. A ja to typowy humanista to te wszystkie hisy, woki, pp i polski to mi łatwo przychodzą. Tylko matma kuleje.
Ale w sumie to trochę dziwny tryb tej nauki bo jakby się komuś w drugiej klasie profil to nie da rady nadrobić, bo mamy 6 godzin chemii i biologii, inny profil ma tyle historii,  geografii itp a my nie mamy tych przedmiotów wcale. Ja to jestem zdecydowana ale jak ktoś nie wie co chce w życiu robić to  🤔
"Za moich czasów" tak nie było. Klasy też profilowane, na moim polski, historia i języki jako przedmioty profilowe, ale z pozostałych też nam nie odpuszczali, wychodząc z założenia, że ile się teraz nauczymy, tyle będziemy wiedzieć przez całą resztę życia, więc mamy wiedzieć jak najwięcej. Poza tym najlepsze liceum w mieście do czegoś zobowiązywało.
A przepraszam, pan od fizyki nie wymagał, twierdząc, że "wy jesteście humaniści, to i tak nie zrozumiecie, co ja się będę produkował".  🙄
Facella   Dawna re-volto wróć!
23 października 2014 10:07
U mnie było to samo. W maturalnej klasie w biol-chem-fizie głównym przedmiotem była... historia. Facet się po dwóch latach obudził i robił nam tydzień w tydzień sprawdzian  🤔wirek: Odpuścił tylko fizyk, właściwie to pracował z dwoma osobami zdającymi fizykę. Reszta mogła w ogóle nie przyjść i nawet by tego nie zauważył, ale to specyficzny człowiek był. A poza nim to cisnęli z wszystkiego.
A nowa podstawa... Współczuję wam.
Tyle że akurat uważam, że założenie moich nauczycieli było stuprocentowo słuszne. Oczywiście w liceum psioczyłam na nich ile wlezie, bo po co ja mam się uczyć chemii, skoro idę na polonistykę... Ale z punktu widzenia dorosłego człowieka to bardzo się cieszę, że jednak coś do tego mojego tępego wówczas łba wtłoczyli. Bo przynajmniej dzięki temu mam wykształcenie ogólne w prawdziwym tego słowa znaczeniu, a nie tylko w teorii.
Owszem, dziś mam taką pracę, że mam kontakt ze wszystkimi szkolnymi przedmiotami i tę "wiedzę ogólną" odświeżam sobie całościowo co jakiś czas, ale gdybym miała akurat inną, to faktycznie wiedziałabym z chemii, fizyki itp. tyle, co nauczyłam się w liceum.
Ten nowy system to porażka. W tym roku ma być nowa matura, nikt nic nie wie, wiadomo tylko ze w teorii ma być trudniejsza, będzie mniej zadań ale nie będzie prawda fałsz, abc nie wiadomo. Większość ma być opisowa. Ogólnie mówią że co roku ma być trudniej bo za dużo mamy magistrów  🤔wirek:
Mam ciocia pielęgniarkę, i jak dałam jej moja książkę od biologii i akurat była genetyka to mówi ze za jej czasów ta wiedza była na drugim roku studiów.
Albo przedmiot historia i społeczeństwo.  W jednym rozdziale jest historia Rzymian i Greków i nasze rozbiory  🤔
Facella   Dawna re-volto wróć!
23 października 2014 10:19
Murat-Gazon, a czy ja powiedziałam, że to źle, że cisnęli? Pewnie dobrze. Szkoda tylko, że historyk się tak zerwał dopiero w maturalnej... Zdarzało się, że pół klasy przyszło nieprzygotowane na powtórkę z biologii, bo zakuwali do historii. A ci, co przygotowali się na biologię, zawalali sprawdzian z historii  😁

TheWunia, w tym roku będzie łatwa matura. Moja była względnie trudna, słabo poszła, to teraz będzie łatwa, statystyka poszybuje w górę i będzie to dowód, że zmiana była konieczna i słuszna  🙄
Mam ciocia pielęgniarkę, i jak dałam jej moja książkę od biologii i akurat była genetyka to mówi ze za jej czasów ta wiedza była na drugim roku studiów.

To jest w ogóle jakieś totalnie niewyrównane. Bo z drugiej strony to, co teraz jest np. na rozszerzonej fizyce, to ja miałam na fizyce podstawowej i wydawało nam się, że o Boże, ile my mamy nauki... A klasy mat-fiz to miały fizyki pięć razy więcej niż dziś, i trudniejszą. Z chemią to samo, dzisiejszy poziom rozszerzony to mój podstawowy.
O lekturach na polskim nawet nie chce mi się pisać, bo to porażka.

Facella ja w ogóle zastanawiam się, kto i jakim sposobem przemycił społeczeństwu pogląd, że maturę musi mieć każdy. No jak świat światem - nie musi. Nigdy nie musiał. A takie założenie powoduje, że matura przestaje cokolwiek znaczyć. Za czasów moich rodziców znaczyła baaardzo dużo. Za moich - była wyznacznikiem zdobycia pewnego poziomu wiedzy. Dziś? Skoro ministerstwo tak ustala poziom trudności, żeby zdał każdy, to zdanie matury nie oznacza już absolutnie nic...
TheWunia genetyka to akurat dyscyplina, która szybko się rozwija. Nie wiem co tam takiego trudnego możesz mieć w liceum poza krzyżówkami ale tak to niestety jest, że mamy coraz więcej materiału z takich przedmiotów i nic dziwnego że wcześniej się je wdraża. Taka np mikrobiologia - moja mama miała na studiach jakieś 50% tego co ja mam teraz, ale nie dlatego, że było łatwiej, tylko dlatego, że wiedza na ten temat jest dużo szersza.
nie ogarniam kto tworzy i prowadzi takie profile i dlaczego ponad 80tys (!) ludzi to ,,lubi"

https://www.facebook.com/skurwysynskiezwierzeta?fref=photo
Facella   Dawna re-volto wróć!
23 października 2014 19:34
A ja nie ogarniam ludzi w kolejkach do lekarza. Godzina 17, a pani z 17.30 już siedzi i czeka. Przychodzi pani z 17.20, pyta kto ma jaką godzinę, stwierdza, że jest przed panią z 17.30 i tak zamierza do gabinetu wejść. Pani pt. "17.30" wielce oburzona, że ona tu już 45 minut siedzi i czeka!, więc pani z 17.20 nie przepuści. Ludzie  😵
Facella, też tego nie ogarniam  🙄 a przy okazji przypomniała mi się sytuacja taka - byłam umówiona do lekarza na 9:30, ale przyszłam wcześniej, jakoś 9.10, pan z 9.15 czekał a że w gabinecie pusto to wszedł. Godzina 9.25 około przychodzi pani z 9.00 spóźniona, a że była to starsza osoba to ją wpuściłam. Ta baba siedziałą tam jakąś godzinę  😵 No ludzie, ja wiem, że starsza pani etc ale no kurde  wpuściłam ją to mogła chociaż spiąć się, żeby to szybciej załatwić, a nie sobie pogaduszki urządała, wiem bo pani doktor była dosyć zmęczona wizytą i wspomniała o tym mi jak weszłam. I dlatego nigdy więcej tak nie zrobię, ja przynajmniej nie miałam żadnych planów ale np za mną czekała kobieta z dwójką dzieci, które starsznie jej marudziły a biedna musiała też tyle czekać.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
23 października 2014 20:51
[quote author=galopada_ link=topic=95120.msg2208011#msg2208011 date=1414089090]
nie ogarniam kto tworzy i prowadzi takie profile i dlaczego ponad 80tys (!) ludzi to ,,lubi"

https://www.facebook.com/skurwysynskiezwierzeta?fref=photo
[/quote]

🤔  I nie tylko twórca strony używa tego słownictwa, komentarze innych też na podobnym poziomie...


Zapisywanie się na godziny, taaa... Jak parę lat temu chodziłam do ortodonty zawsze była obsuwa, nigdy się nie zdarzyło wejść na czas.
Teraz chodzę do neurologa i przynajmniej wiadomo, że jest od 15 więc przychodzę punktualnie i czekam (bo stare babcie czekają od paru godzin - tego też nie ogarniam  :oczy2🙂. Przynajmniej się nie wkurzam, że byłam umówiona na 11, jest 12 a ja jeszcze czekam.

zonk ja nie raz byłam świadkiem jak pani/pan prosili grzecznie "ja tylko na minutkę", "tylko po receptę" i siedzieli po pół godziny...
I własnie dlatego później jak raz rzeczywiście tylko byłam po receptę i sie spieszyłam do pracy to mnie nikt nie wpuścił. Nagle każdy był tylko po receptę :/
madmaddie   Życie to jednak strata jest
23 października 2014 23:58
o kolejki! ja nie ogarniam tych pod dziekanatem. zamiast dać indeksy jednej osobie, wnioski jednej osobie, nie, stójmy w kolejce. i spędzają w tym dziekanacie z pół godziny.
a ostatnio stałam po zaświadczenie jakąś godzinę. w kolejce na 5 osób, z pierwszego roku sztuki pisania. co Ci ludzie o tej porze października robią tam tyle czasu to nie wiem. indeksów nie składają, legitek nie podbijają, wniosków nie oddają bo dawno po terminach. siedzą tam z 15min, nawet z rodzicami przychodzą.  🤔wirek:
Ja nie ogarniam kolejek do dziekanatu na naszej uczelni.

Po legitymację 2 tygodnie temu stałam od 8 rano do 14. Nie udało mi się oczywiście jej uzyskać. W momencie zamknięcia dziekanatu, stało przede mną jeszcze jakieś 5 osób. I tak 2 czy 3 dni z rzędu, straciłam rachubę 😉. W końcu jakimś fartem legitymację dostałam. Jakby nie można było załatwić tego przez starostę, nie ogarniam.
U mnie było to samo. W maturalnej klasie w biol-chem-fizie głównym przedmiotem była... historia. Facet się po dwóch latach obudził i robił nam tydzień w tydzień sprawdzian  🤔wirek: Odpuścił tylko fizyk, właściwie to pracował z dwoma osobami zdającymi fizykę. Reszta mogła w ogóle nie przyjść i nawet by tego nie zauważył, ale to specyficzny człowiek był. A poza nim to cisnęli z wszystkiego.
A nowa podstawa... Współczuję wam.

No co Ty? My w trzeciej klasie mieliśmy totalny luz. Uczyłam sie tylko maturalnych. Kiedyś na chemii pod koniec roku omawialiśmy jakaś maturę próbna, ja miałam źle tylko chyba trzecie zadanie, a po tym po prostu powiedziałam ze idę do domu. Do dziennika babka mi wpisała "zwolniona", ale ona była świetna. Jej główna misja było to żebyśmy dobrze zdali maturę, a resztę olewał . No i akurat w moim przypadku wyszło mi to na zdrowie
madmaddie, nopebow, u nas nastapil przelom. nasz wydzial przeniosl sie do nowego budynku, zostal stworzony "pokoj obslugi studenta", w ktorym babeczki zajmuja sie tylko sprawami studentow, a nie ogolna papierologia i piciem kawy. kiedys bylo czynne od 11 do 14 (albo 10-13... wymazalam to z pamieci) i oprocz czwartku. teraz od 9-15, codziennie. oprocz tego mamy cos jakby wirtualny pokoj obslugi studenta wiec mozna napisac ze potrzebuje np. zaswiadczenia o byciu studentem i wtedy idzie sie juz tylko po odbior w ustalonym dniu (czyli jutro 😉 ) . co dziwniejsze 1 wydzial leku ma dziekanat dalej na starych zasadach, wiec nam zazdroszcza 😁

edit. a panie sa mile i pomocne. wszystko mozna nareszcie zalatwic 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się