Kto/co mnie wkurza na co dzień?

A czy takich rzeczy się gdzieś nie zgłasza czy coś ? Nigdy nie miałam z tym do czynienia i nie mam pojecia, ale jest to przerażające
Nie wiem ale się dowiem  😤
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
23 października 2014 22:42
odnośnie akcji na facebooku dot. Raka piersi  😁
strzemionko, nic dodać, nic ująć! 😉
W temacie "kto, co nas mnie wkurza na co dzień" podam przykład z autopsji, który wydarzył się niedawno.
Właścicielka konia umieściła na Revolcie ogłoszenie o tym, że poszukuję miejsca dla swojego kontuzjowanego konia w trakcie leczenia ze słabymi rokowaniami na powrót do pełnej sprawności. Zainteresowałem się ponieważ poszukuję towarzystwa dla własnego konia, który stoi w przydomowej stajni. Napisałem e'mail. Wymieniliśmy około 20 wiadomości w ciągu dwóch tygodni. Wyglądało to obiecująco i przestałem szukać gdzie indziej. Zwłaszcza, że właścicielka umówiła się ze mną na rozmowę wyznaczając konkretny dzień na wizytę. Ustawiłem sobie zajęcia tak, żeby być wolny. Nie pojawiła się. Nie napisała, że rezygnuję. Napisałem czy spotkanie jest aktualne, nie dostałem odpowiedzi. Zamilkła.
Na co dzień wkurzają mnie ludzie, którzy tak traktują innych. Wystarczyło napisać "nie jestem zainteresowana". To elementarz
Mi już ręce padają. Pewna osoba, słysząc, że złamałam rękę i będę wyłączona z normalnego funkcjonowania jakieś 6 tyg. stwierdziła "no to dużo masz tego urlopu". Trafia mnie to zupełnie 🙁 może ktoś chce się zamienić, oddam L4 na 6 tyg + ciągły ból, który mi towarzyszy (leki nie działają) + nie wiadomo co będzie ze sprawnością ręki (na szczęście lewa).
Czuje się w tej sytuacji jak kaleka :/ zaczynam normalnie robić coś i....przerywam bo boli 🙁

Ale ból to pikuś, najbardziej mi przykro, że pies z kulawą nogą nie zainteresuje się tym faktem. Jak byłam potrzebna to wiedzieli kiedy zadzwonić, o o co mają prosić 🙁

Na dodatek moje końskie plany też się sypnęły, może dzięki temu też pewne rzeczy zrozumiałam i podejmę pewne decyzje odnośnie przyszłości.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
24 października 2014 00:56
agaEl, Skoro zauważają ciebie tylko wtedy kiedy jesteś potrzebna to może czas zweryfikować i zmienić znajomych?
Taki właśnie mam zamiar. Nie mówię o wszystkich, bo były osoby, co mnie też zaskoczyły miło (nie spodziewałam się).

Ale osoby, na których mi w pewnym sensie zależało... nie popisały się. To boli.
Czemu ludzie głównie uczą drugiego człowieka złych rzeczy? Tzn. pokazują jak mamy ich traktować.
Ja tak nie potrafię 🙁
agaEl, moja mama miała zawsze dużo koleżanek, bliższych i dalszych. Kiedy kilka lat temu trafiła nagle do szpitala, gdzie spędziła dość sporo czasu (operacja na kręgosłupie) okazało się, że te 'bliższe' często nawet nie miały czasu zajrzeć... Pomijam fakt, że moja mama jest pielęgniarką i leżała w szpitalu, w którym wówczas pracowała. Więc odwiedziny polegały na zejściu piętro niżej. Ludzie chyba wolą się czasem wycofać ze znajomości, które nieoczekiwanie stają się 'wymagające' - bo a nuż będziesz potrzebowała pomocy, a ktoś nie ma na to czasu/chęci...
Pocieszające jest to, że w takich sytuacjach zawsze znajdują się osoby, na których (często nieoczekiwanie) można polegać. I może dobrze, że czasem w życiu przydarza się coś, co nasze 'przyjaźnie' weryfikuje.
vanille dzięki 🙂

Niestety takie sytuacje wiele weryfikują. Tyle, że ja dla tych osób miałam czas i potrafiłam działać spontanicznie jak była potrzeba. Tak, bo było coś potrzeba, tak po ludzku wsparcie.
Nie chce ochów i itp., tylko takiego ludzkiego zainteresowania, a nie na zasadzie " znowu coś się stało".

Aga ręki współczuję ale faktycznie masz dobrze że masz L4. Wiesz ilu ludzi musi pracować mimo poważnych kontuzji? I też nikt się nimi nie przejmuje. Z takiej perspektywy to ja też zazdroszczę możliwości 6 tyg. Zwolnienia.
escada zdaje sobie z tego sprawę, że przynajmniej w tej beznadziejnej sytuacji mam komfort, że siedzę w domu i nie zamartwiam się, że wylecę - ale to także efekt mojej 8-letniej pracy tam. Gdybym mogła pracować, to wolałabym to robić.
Bardzo ciężko pracowałam na ten rok z wynikami i ta przerwa może spowodować, że mi się nie uda spełnić wyznaczonych celów 🙁 a to już nie jest fajnie :/
Wczoraj na laboratoria nie wzięłam żadnego nośnika pamięci, koleżanka z pary też nie. Udało mi się załatwić żeby te pliki potrzebne do opracowania zgrać dzisiaj o 10, więc muszę czekać 40 min po wykładzie. Koleżanka sprawę olała mimo że powinna się tym interesować. Zastanawiam się czy w ogóle te pliki jej udostępnić... Dlaczego ZNOWU ja muszę się o to martwić, żeby mieć na podstawie czego zrobić raport?
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
24 października 2014 09:35
Mam kumpelę, z którą sama nie wiem już co mam zrobić, ale mam wrażenie, że nasza znajomość jest już wymuszona i jej się nie chce tego podtrzymywać po prostu. Za każdym razem ma jakieś usprawiedliwienie na to, że się nie odzywała, sama z siebie się nie odezwie, a odzywa się tylko wtedy kiedy naprawdę coś potrzebuje. Znamy się od 18 lat, szkoda mi tej znajomości, ale chyba będę musiała odpuścić bo mam wrażenie, że po prostu moje odzywanie się do niej ona bierze za włazidupstwo. Szkoda :/

Natomiast z jedną kumpelą zaprzyjaźnilam się jak byłyśmy na stażu. Mija rok a my nadal się kumplujemy, spotykamy czy wyciągamy wzajemnie na zakupy. Dla mnie ta znajomość jest wielkim zaskoczeniem, bo potrafimy wywalić z 50 smsów za jednym posiedzeniem jak nas weźmie na głupawkę (przy tej pierwszej to sukces jak w ogóle odpisze na smsa czy odbierze tel). Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że ta znajomość tak się rozwinie.

cavaletti, Na twoim miejscu zrobiłabym jej mega nauczkę i nie udostępniłabym 😁 Niech ma porządną nauczkę 🙂
Notarialna jesteśmy w takiej samej sytuacji. Tzn ja już po. Tylko, że u mnie fakt kontakt był znikomy tak i jak u Ciebie ale jak przyleciałam do Polski to miałam kilkanaście tel na dzień pt 'Idziemy cos pić, idziemy na balety, jedziemy gdzieś na imprezę'. I to oczywiście zabawa za moją kasę nie jej. Az pewnego razu zorganizowałam sama imprezkę gdzie uświadomiłam swoją 'przyjaciółkę' przy jej, moich i naszych wspólnych znajomych, że ja jej za sponsora robić nie będę i, że mam w 4 literach tą znajomość.

Oczywiście wszystko się skończyło i mam święty spokój.
Hajs uderzył do główki (i to nie jej hajs) i myślała, że jest paryżanką (na czyjś koszt).
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
24 października 2014 15:33
Gillian bicie dzieci jest karalne (tyczy się to też klapsów). Zgłosić można np. do MOPS/GOPS
Trzeba mieć dowody. Albo pójść zgłosić bez dowodu (słowo przeciwko słowu) i stracić dzieciaka z oczu na resztę życia. Podłubałam trochę i nie jest to takie proste.
Zamówiłem książkę. Doręczyciel zostawił ją złożoną/wciśniętą w płot. Była opakowana jakimś papierem foliowym, ale stała do kilku godzin na deszczu, papier się rozerwał i książka trochę zamokła. Ja tak można traktować książki? ;(



http://re-volta.pl/galeria/album/5656
Piotrek, dzwoniłeś do firmy kurierskiej? masakra... 🤔
Firma to Poczta Królewska 😉

A tak na serio to książkę sprowadzałem z UK, nie wiem kto im na terenie Polski dostarcza... nie ma żadnej polskiej nalepki. Będę pisał do Amazona i sprzedawcy, ale przypuszczam, że to nie ich wina...

Dodam jeszcze, że książka była używana, tania, ale w bardzo dobrym stanie przed zamoczeniem. Po wysuszeniu nie jest najgorzej, ale to już nie to samo...
Piotrek,  O matko, mnie by chyba szlag na miejscu trafił! Serce boli jak się na zdjęcia patrzy 🙁
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
26 października 2014 12:23
Piotrek a skrzynkę pocztową masz? Ludzie czasem mają pretensje do listonoszy, że im listy fruwają po okolicy ale skrzynki na listy nie łaska powiesić. Jak skrzynka pocztowa jest a przesyłka została włożona w płot to trzeba znaleźć doręczyciela i reklamację złożyć.
Ale list a paczka to co innego. Odbiór paczki się potwierdza. Poza tym do skrzynki na listy taka paczka by nie weszła, a jak na razie nie ma obowiązku montowania skrzynki na nie wiadomo jakiej wielkości paczki.
unawen, czas leczy rany 😉 Na szczęście po "leczeniu" książka wygląda dość dobrze.

TRATATA, mam, ale jak agnesix zauważyła, książka by się nie zmieściła do skrzynki.

Właśnie nie wiem jak to zostało nadane, jako list czy jako paczka... Czy w ogóle w Anglii mają taki podział?

Na razie napisałem do sprzedawcy, zobaczymy co powie.


Po "leczeniu": 😉



Do mnie nieraz szły paczki i listy z zagranicy i zawsze, gdy nie było mnie w domu były awizowane i czekały na poczcie. Niezależnie czy np. z Anglii szły kurierem czy pocztą. Według mnie to błąd naszej poczty i tam bym reklamowała.
Tak, jak przychodzi przesyłka z zagranicy też jest podział na list i na paczkę - paczki mają naklejone "druczki", a listy zazwyczaj znaczki pocztowe 😉 Koperta mogła się rozerwać gdzieś po drodze, dlatego pewnie była opakowana jeszcze folią w WERze. Ale nawet jeśli był to list, to większych gabarytów i doręczyciel nie powinien ci go wciskać w płot, tylko zostawić awizo... Widać nie bardzo był myślący... :/
Bo to by trzeba było targać tę książkę znowu na pocztę 😉 Pozbył się balastu... :/
harja, jest druczek 😉

Dotąd nie miałem problemów z moją lokalną pocztą - zawsze grzecznie zostawiali awiza. Ale zawsze zamawiałem przesyłkami rejestrowanymi... A tym razem była widocznie nierejestrowana, skoro nie potrzebowali podpisu 😉 Tak przesyłki równie dobrze mogą wywalać na śmieci, nie udowodnisz, że nie dostarczyli.

Ale chyba wybiorę się na pocztę zapytać z ciekawości co powiedzą.
-bibi22-   Czasy się zmieniają i my też się zmieniamy.
27 października 2014 09:13
Odprawią cię z kwitkiem - wszystko w tym przypadku zależy od doręczyciela.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
27 października 2014 09:48
Zapisałam się do ortopedy, żeby obejrzał zlecone przez siebie zdjęcia. Czekałam tylko miesiąc, specjalnie wzięłam urlop i ... już na miejscu usłyszałam, że mam przyjść w czwartek bo doktora nie ma  👿
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się