Mięsień międzykostny - urazy, objawy, leczenie, prognozy

Ok. Przeczytałam cały wątek i zaczynam się załamywać. Mój koń kuleje na lewy tył od jakichś 3 tygodni. Nic nie ma opuchnięte i nic nie grzeje. Kuleje tylko w kłusie.  W stępie wcale. Początkowo ledwo stawał na tą nogę. Teraz jest już trochę lepiej. Najbardziej kulawizna pokazuje się przy kłusie po kole, jak "chora noga jest na zewnątrz". Wet był już dwa razy. Zrobił próby zginaniowe, znieczulenie dolnej części kończyny (zastrzyk z tyłu nad koronką) na które koń zareagował lepszym kłusem ale nie całkiem czystym, rtg pęciny i stawu skokowego nic nie wykazało. Wet stwierdził, że "problem jest gdzieś na dole". Na moją sugestię, żeby zrobić USG usłyszałam, że nie ma takiej potrzeby bo tam są tak drobne struktury, że i tak nic nie wykaże. Koń ma stać w boksie i spacerować w ręku. Był jeszcze kowal w międzyczasie, wyciął kopyto w dwóch miejscach i stwierdził, że ropy w kopycie brak.
Czy to może być mięsień międzykostny ? Macie jakieś sugestie poza tym, żeby zmienić weta  😵
próba zginania jest ujemna, jedynie przy opukiwaniu podkowy po przyśrodkowej części zaczęła lekko uciekać nogą, jutro "po jasnemu" będziemy dokładniej oglądać kopyto, tętnica nie tętni mocniej, kopyto w sumie nie grzeje.
Dava   kiss kiss bang bang
01 grudnia 2013 08:02
Misia -> sorry (wiem, ze to nie Twoja wina wiec nie bierz tego do siebie) jak ten niedorobiony vet mogl stwierdzic ze problem jest na dole?
No nie mogl. Co to w ogole za vet ktory robi tylko zdjecia. Najczestrze problemy z nogami to sa wlasnie sciegna (czyli USG) i normalny vet je zawsze robi.
Nigdy przenigdy nie zgadzaj sie na zastrzyki (kwasy strasy i cokolwiek) w noge (nie liczac znieczulenia) jesli widzisz ze vet nie jest pewny diagnozy lub jesli ona nie do konca Ci sie podoba. Czesto wlasciciel ma racje (z racji ze zna konia najlepiej).
Zmien veta. Nowego popros o:
-bieg konia po prostym (beton albo cos twardego) w sumei to step i klus
-kilka kolek na lonzy w klusie w dwie strony (ta twardym)
-to samo na miekkim podlozu (ujezdzalnia)
-proby zginania
-usg wszystkich nog (czasami problem lezy zupelnie gdzie indziej)
-obejrzenie kregoslupa, miesni itd (sprawdzenie czy to nie gdzies wyzej)
-zdjecia

Nie sluchaj jesli vet mowi ze cos z tych rzeczy jest niepotrzebne to znaczy, ze nie jest dobrym lekarzem. Dobremu zalezy na trafnej diagnozie i zmaca konia od uszu po koniec ogona.

Deva dzięki za odpowiedź. Widzisz ja taka stara i głupia. Ten mój wet z tego co wymieniłaś zrobił :
-bieg konia po prostym (beton albo cos twardego) w sumei to step i klus
-kilka kolek na lonzy w klusie w dwie strony (ta twardym)
-to samo na miekkim podlozu (ujezdzalnia)
-próby zginania
-zdjęcia
plus znieczulenie.

Ale w sumie nie postawił diagnozy  🤔 A może postawił tylko mnie zapomniał o tym poinformować. Mówił że to musi być jakieś naciągnięcie "na dole". Nie chciał tylko zrobić tego cholernego USG zrobić. No nic wezwę kogoś innego tylko kogo ? (Dolny Śląsk).
Nie chciał tylko zrobić tego cholernego USG zrobić.

Zupełnie nie rozumiem takich wetów. Jak właściciel prosi o jakieś nieinwazyjne badanie, to lekarz powinien je przeprowadzić. Odmowa to chyba tylko dlatego, że nie ma sprzętu, albo umiejętności...
Jeśli ściągam weta do pryszcza na końskim tyłku i życzę sobie, żeby pobrać próbkę i sprawdzić w labie, co to na koniu rośnie, to nie wyobrażam sobie tekstu: nie wiem do końca co to jest, ale nie ma co robić badań, samo przejdzie...
No to ja tez się dołączam  😤
Kobyła miała (jakos w maju) zdiagnozowana kontuzję mięśnia międzykostnego (prawy przód) - zdiagnozował dopiero drugi z kolei z wzywanych wetów , ale tylko na podstawie oglądania w ruchu (prosta, koło) oraz obmacywania (pokazał mi gdzie dokładnie konia boli) - ale USG nie zrobił  🤬. Po przeleczeniu i powolnym wdrożeniu do pracy, było OK. Potem (w tej samej nóżce) zrobił się ropień w strzałce (znów kulawizna, wet) więc leczenie, znów chodzenie w ręku. Po paru brykaczach (sprawdzanie na lonży na kole czy koń już nie kuleje w kłusie) - nawrót kontuzji miedzykostnego (wyczuwalne pogrubienie+lekkie grzanie). W miedzyczasie wszystkim wetom mówiłam, że obserwuję, że w rzeczonej prawej nóżce konina ma zawsze duużo nabitego w kopycie obornika (dużo więcej niż w drugiej nózce), czyli jakby prawy przód (chociaż chory), bardziej obciąża -  ale nikomu to nie dało do myślenia, niestety.
W końcu zawezwana nowa wetka, z dobrej szkoły - pomimo ukierunkowania jej (przeze mnie) na prawy przód - cały koń obmacany "od stóp do głow", próby zginania na wszystkie cztery nóżki - i surprise - po próbie na lewy zad koń na trzech nogach. Szok - kulawizny na zad nikt nie widział i nawet nie podejrzewał. Zrobiony RTG wykazał złamana i krzywo zrośnietą kość rysykową. Po konsultacji z b. doświadczonym wetem  -rysik nie nie powinien byc przyczyną dodatniej próby, zacienienie w stawie pęcinowym - prawdopodobnie stan zapalny. Powrót wetki, znieczulenia, dostawowo steryd + kwas hialuronowy. 6 tygodni stępowania w ręku, wczoraj wizyta kontrolna - przód elegancki (nie grzeje, nie pogrubiony, kulawizny brak, USG kontrolne - następnym razem). Zad - masakra, po próbie zginania kulawizna jak przed leczeniem... USG (szkoda,że od razu nie zrobione) - wykazało uszkodzenie struktury międzykostnego (nawet dziurka jest). Wygląda na starą kontuzję, więc z wyboru leczenie poprzez blistrowanie + kucie korekcyjne + ew. fizjoterapia (ultradźwięki). Terapie typu PRP czy macierzyste - podobno przy zadawnionych urazach skuteczność spada o 50%, więc na razie się nie przymierzamy.
Idę sie pochlastać :emot4:

Ja jednego nie rozumiem , skoro koń był stępowany , dostał przeciwzapalne, napewno jakieś wcierki na ten zad . To czemu się nie wogoił, nawet trochę? To już któryś taki przypadek , żadnej złośliwości , poprostu mnie to ciekawi  :kwiatek:
Ja jednego nie rozumiem , skoro koń był stępowany , dostał przeciwzapalne, napewno jakieś wcierki na ten zad . To czemu się nie wogoił, nawet trochę? To już któryś taki przypadek , żadnej złośliwości , poprostu mnie to ciekawi  :kwiatek:


Ja też nie wiem, być może odrobinę sie podgoił, ale to można by było stwierdzić robiąc USG poprzednim razem i teraz... Mamy tylko obraz kulawizny po próbie zginania - jest porównywalna z tą sprzed 6ciu tygodni. (ciężko mi to ocenić, jako że ja z koniem biegłam, a wet obserwował, cytuję jej słowa)...  Wcierek qń nie miał robionych , nie było takich zaleceń, a i wygolone nóżki bardzo wrażliwe są na wszelkie preparaty (przynajmniej u mojej koniny). Być może z racji tego, że uraz jest zadawniony, to bez ingerencji "z zewnątrz" nie bardzo chce się goić... Dodam, że konina moja ma prawie 18 wiosen (however w ogółe nie wygląda i się nie zachowuje jak dojrzała i stateczna matrona  🤔wirek🙂, co raczej też leczenia nie ułatwia...  😕
Rozumiem  😉
Chciałam tylko zameldować, że na razie rezygnuję z blistrowania (mialo być Ball Solution) i uderzam w fizjoterapię - ultradźwięki i może magnetoterapia (polem zmiennym)
Zobaczymy, jakie będą efekty (podobno terapia jest naprawdę skuteczna - według Pani Fizjoterapeutki i jej zadowolonych pacjentów).
Pozdrawiam wszystkich ścięgnowców i międzykostniaczków...
No i ja się dołączę do klubu uwięzionych koni.

Dwa miesiące temu miałyśmy ropę w kopycie w prawym przodzie. Koń z tego wyszedł po 2 miesiącach przerwy od siodła (1,5 miesica pracy w ręku stępem) ale jak wrócił pod siodło, to był bardzo nierówny. Jeden trening super, drugi fatalny, następny znów fajny. Zrobiłam trening skokowy po 1,5 miesiąca taki do metra, koń następnego dnia miał wolne, ale gdy wsiadłam po dwóch dniach niepokojąco nie chciał iść do przodu. Nie kulał, przynajmniej nie widziałam kulawizny w ruchu pod jeźdźcem i  luzem, jednak znając swojego konia, wiedziałam, że coś się dzieje. Anglezując z kłusie na lewy przód było mi bardzo niewygodnie, poza tym koń nie chciał za nic w świecie zaangażować zadu i poszerzyć wykroku, wszystkie próby kończyły się coraz szybszym dreptaniem na sztywnych nogach, za to wszelkie ruchy w bok wykonywał nienagannie. Odpuściłam jazdę, myśląc że to zakwasy. Koń pochodził dwa dni na lonży bez wypięcia. W pierwszy dzień jeszcze było widać niechęć do ruchu na przód, ale za to dnia drugiego był jak nowy. Na treningu koń płynął w kłusie i w galopie, trochę poskakałyśmy, nie za wysoko, a na ostatnim galopie na prawo, poczułam jak koń się zapadł grzbietem, przeszłam do kłusa i od razu zauważyłam kulawiznę.  Mocno schłodziłam nogi i posmarowałam glinką. Gdy nasepnego dnia okazało się, że kulawizna jest większa, wezwałam weta.

Na wczorajszej wizycie wet obstawił lewy przód po obejrzeniu konia na lonży na miękkim. Zrobił pierwsze znieczulenie, sprawdzając konia również na twardym. Koń na twardym kulał mniej, niż na miękkim, więc obstawił mięsień.
Po 4 znieczuleniu w przyczep górny m międzykostnego  koń przestal kuleć. Wet zdziwił się, że koń nie wykazywał wcześniej żadnej bolesności przy omacywaniu, nie było też widać żadnych zmian, noga nie grzała.  Zrobił jeszcze usg, ale uprzedził od razu, że w przyczepie górnym rzadko widać zmiany, o wiele rzadziej niż w dolnym i raczej nic nie zobaczymy. No i faktycznie, nic nie widział, a ja to już w ogóle :P
Koń dostał przeciwzapalne i minimum miesiąc przerwy w pracy pod siodłem. Koń z tych nadpobudliwych, które stoją cały dzień na dworze w stadzie, więc zaczeło się kombinowanie, jak zrobić, żeby było dobrze i żeby noge oszczędzał, jednak po dzisiejszej próbie dostał areszt boksowy. Kuleje również w stępie i zastanawiam się, czy jest to spowodowane dzisiejszym nerwowym podbieganiem, czy też może wczorajszym kłusowaniem na lonży po puszczeniu znieczulaczy...
Dostaliśmy pozwolenie na chodzenie na spacerki w ręku po twardym za kilka dni, trochę się stresuje, bo mimo wysokiej kultury mojego konia i szacunku do człowieka, boję się co będzie, jak zaczniemy wychodzić. No i boję się momentu wypuszczenia stada rano... Rozważam opcję przeniesienia konia tymczasowo do innej stajni lub do kliniki, gdzie konie stałyby w sąsiednich boksach. Daję  jej trochę czasu na oswojenie się z zaistniałą  sytuacją i będziemy mysleć co dalej.  Oczywiście obcinamy owies i przechodzimy na dietę sianowo-wysłodkową.

No i pewnie jak każdy właściciel zastanawiam się nad przyczyną. Nieszczęśliwy zbieg okoliczności, przeforsowanie, czy też coś działo się  na długo przed i w końcu musiało się ujawnić, być może wpływ miała poprzednia, przewlekła kulawizna.... Martwię się trochę, bo koń 3 lata byl zdrowy i nie działo się nic, a teraz musimy się zmierzyć z kolejnym postojem w tak krótkim czasie.


Jak wasze kopytne? Dawno nikt nic nie pisał !
A, bo nie bylo o czym pisac...
Kobyla dobrze reagowala na fizjoterapie (pole magnetyczne zmienne, ultradzwieki, shokwave)- bylo widac poprawe. I nagle z dnia na dzien kon sie rozchorowal (na 99% herpes , ostra postac neurologiczna), po dwoch dobach walki  konik pobiegl na niebieskie laki-szkoda i szok, kon byl ze mna 13 lat, miesiac zabrakllo do jej 18tych urodzin...
I tyle. Cale szczescie mam jeszcze jej synka, wiec jest czym glowe zajac...
Dziewierz , bardzo współczuję 🙁 Trzymaj się!
Dziewierz- współczuje ... trzymaj sie cieplutko  :przytul:
Dziewierz, trzymaj się ciepło, bardzo współczuję.
Ja od takiej diagnozy zaczynałam leczenie międzykostnego u mojego konia, a, że to wałach rada była jednoznaczna. Następnego dnia przyjechał już nasz stały wet i na szczęście wykluczył tę chorobę. Właśnie policzyłam, że mija dziewięć miesięcy od momentu wdrożenia leczenia i jeszcze nie jesteśmy na pełnym rozruchu, ale leciutko pracujemy, ostatnia kontrola w przyszłym miesiącu.
agu, whisperer13, figaro2046 - dziekuje.
Jakos dajemy rade.
Trzymajcie sie i cierpliwosci w leczeniu i rechabilitacji j
Gniadata   my own true love
12 czerwca 2014 22:02
To my też się dopisujemy...
Dzisiaj i u nas wyszedł ten nieszczęsny międzykostny, lekkie naderwanie (ponoć kilka włókien) i zapalenie przyczepu. W boksie ma stać do niedzieli, potem dwa tyg wychodzić na mały, oddzielny padok (gdzie generalnie stoi spokojnie i tylko stępem czasem się przechadza), ogólnie przerwy od siodła 2 miesiące a ja... po pobieżnej lekturze wątku się zaczęłam zastanawiać, czy nie za mało tego stania  😕 Z jednej strony szkoda mi trzymać kobyłę w boksie dłużej przy tej pogodzie (i przy fakcie, że mam konia z COPD) a z drugiej, no, wolałabym jednak dla pewności odczekać...
O, to my jesteśmy juz na etapie- jutro pierwszy raz wsiadam na 10 minut stępa. Koń od dawna czysty, chętnie puściłabym na padok, ale sam to szuka sobie pretekstu do spłochów, a nie mam czasu, żeby siedzieć kilka godzin przy padoku i dotrzymywać towarzystwa.  Chyba przedzielimy lonżownik i będziemy próbować ,zeby w razie spłocha nie było gdzie biegać- niestety trawiasty lonżownik prowokuje do biegania w kólko.
Najłatwiej bybyło puścic na duży padok, konie w te upały nie latają za dużo, ale po miesiącu nieobecności w stadzie nie obędzie się bez dzikich galopad, kwikow i bryków 🙁
Cierpliwości Gniadata
Gniadata   my own true love
12 czerwca 2014 23:13
whisperer13 dziękuję  :kwiatek: Chociaż cierpliwość niby póki co jest bo do wsiadania mi nie śpieszno... Najgorsze w tym to, że niby chciałabym ją przetrzymać w tym boksie żeby nie puścić za wcześnie na ten lonżownik a z drugiej strony - żal mi konia w stajni zamykać przy 30st upałach...
Miałam dokładnie takie same dylematy, ale po zobaczeniu ,co się dzieje na wybiegu, kiedy stado odchodzi, stwierdziłam, że boks to najlepsze rozwiązanie. Koń się przyzwyczaił, a stajnia murowana, więc najgorzej nie jest z temperaturą Wypuszczałam pod nadzorem, po wcześniejszym rozstępowaniu.
Gniadata   my own true love
13 czerwca 2014 07:45
U mnie sytuacja jest o tyle inna ze na lonzowniku kobyla jest otoczona pastwiskami, wiec przez ogrodzenie - ale jakis tam kontakt jest. Swoje stado tak samo widzialaby caly czas, bo stalaby jakies 5 metrow od niego..
Najbardziej tutaj mnie boli to jej COPD. Jak dlugo wychodzila na caly dzien na pastwisko nie bylo objawow a teraz, w zakurzonej stajni z sianem zamiast trawy - kto wie co bedzie...
Nie ma możliwości  przestawić gdzieś bliżej okna ? Moczyć siano i papu ? Sama piszesz, że nie będzie długo w tym boskie i może iśc na padok, więc nie pezsadzałabym. Moja panikara  nawet, jak konie są 15 metrów dalej, potrafi odstawić niezłą szopkę ... ;/

Dzisiaj wsiadłam na pierwsze 10 minut stępa  😅
Gniadata   my own true love
14 czerwca 2014 14:34
Stoi przy drzwiach... A kwestii siana wole tu nie poruszac. Ale tak czy inaczej chyba ja postawie w tym boksie na tydzien dluzej, a potem zobacze jak bedzie sie trzymala i zobaczymy co bedzie dalej.. Kurcze, przydaloby sie to wyleczyc raz na zawsze, potem bujac sie z tym nie chce.

Zazdroszcze tych 10 minut!
mam takie pytanie trochę od drugiej strony.
Moja klacz skręciła sobie staw pęcinowy w tylnej nodze, z tej kontuzji właśnie wychodzi ale przy okazji badań które miała robione ( rtg, usg, ocena budowy) wet stwierdził że mięsień międzykostny jest mocno obciążany i że może mieć z nim problemy i w przyszłości kontuzje.
Nie wiem za bardzo jak teraz to tematu podejść, czego nie powinna robić, jak mogę zapobieć tej kontuzji? nie zamknę jej przecież na resztę życia w boksie żeby sobie nic nie zrobiła..wiecie moze czy np. jakieś suplementy na mięśnie, ścięgna będą pomocne?
ceffyl   Niektórzy ludzie są taktowni. Inni mówią prawdę.
27 października 2014 14:39
Hekate1   dużo zależy od tego jak mocny to uraz, co koń robi na co dzień itp.
my jesteśmy po leczeniu międzykostnego i w trakcie rehabilitacji po nastawianiu miednicy, grzbietu i szyi i mimo, że jedno wykluczało drugie vet zalecił ruch według planu i po tygodniu aresztu zaczęliśmy pracę bo nastawianie było ważniejsze

z tego co pamiętam to przy międzykostnym koń powinien stać około 3 tygodni?  👀  ale to też na pewno zależy od stopnia urazu

a co jeśli wróci?  raczej zanim będzie miało szansę wrócić, po zakończeniu leczenia nogę zawijać owijką elastyczną na podkładce dla podtrzymania
my mamy przykaz zawijania już praktycznie dożywotnio, ale u siwego wymusza to też budowa, masywność stawów i waga (docelowa bo teraz to on jeszcze cienki bolek 😉 )

pytałam weta, który mi konia nastawiał i naszego prowadzącego i to taki uraz, który wrócić może, ale nie musi i zamykanie konia w boksie "na wszelki wypadek" na pewno mu nie pomoże 😉
ceffyl ja chyba źle się wyraziłam 🙂
klacz póki co nie miała urazu mięśnia międzykostnego, skręciła staw pęcinowy ale już z tego wychodzi. Międzykostny ma się póki co (tfu, tfu) ok, ale wet przy okazji badań przy tym skęceniu zwrócił uwagę że przez swoją budowę (Ruda jest dość masywnym koniem) i budowie tylnej nogi mięsień jest mocno obciążony i w przyszłości może mieć z nimi problemy i mogą się pojawić urazy.
Dodam że klacz jest ambitną rekreantką, nie przeciężam jej, wszystko z głową i na tyle ile ona może, chodzi 5-6 razy w tygodniu, bez szaleństw. Taka zwykła praca. I teraz zastanawiam się czegoś nie może, czy nie powinnam skakać, ograniczyć jakieś ćwiczenia żeby chronic ten międzykostny, czy już zacząć podawać jakieś wspomagacze na ścięgna i mięśnie żeby jej to uelastycznić. Czy raczej nie zamartwiać się na zapas i dzialać dopiero jak coś się stanie  ( znowu tfu, tfu 😉 )
ceffyl   Niektórzy ludzie są taktowni. Inni mówią prawdę.
27 października 2014 20:03
Hekate1   no chyba faktycznie źle Cię zrozumiałam  🤣  ale, ale rozmawiałam dzisiaj z moim wetem i powtórzył to samo czyli jeśli jest ryzyko to zawijać, można pomyśleć o ochraniaczach kontaktowych typu professional choice ale konsultowałam z kilkoma osobami i większość opowiedziała się za lepszą skutecznością owijek/bandaży elastycznych, przy czym koniecznie podkładki

opinii ogólnie wiele bo jak poczytałam to dużo osób twierdzi, że noga się przyzwyczaja, ale tak między bogiem a prawdą...  skoro pracujecie rekreacyjnie, powiedzmy 1-1,5h dziennie to kiedy tak na prawdę ma się przyzwyczaić?  chrońmy, ale bez skrajności, na pastwisko niech koń wychodzi jak go natura stworzyła  😉 

skoro kobył masywny to masz podobny problem jak ja, a u nas zawijanie w trakcie leczenia (TYLKO DO PRACY!) i obecnie skutkuje tym, że uraz nie wrócił, więc coś to jednak daje chyba  👀  zostało nam 6 tygodni rehabilitacji i praca zaczyna być dość intensywna, więc więcej będę w stanie powiedzieć na początku grudnia jak się noga po tym urazie miewa
i podpytam z ciekawości o możliwość suplementacji bo i nam się może przydać  🙂

nie martw się na zapas 🙂
ceffy dzięki  :kwiatek:

Pomyślę o tych ochraniaczach przy jakimś przypływie gotówki 😉

a co do suplementacji znalazłam taki preparat, kilka osób pisało że używało właśnie podczas leczenia międzykostnego, może jej robić taka terapię 2-3 razy do roku
http://animalia.pl/produkt,7044,558,orling-gelapony-arthro-proszek-1800g.html[/b][/b]
mój koń w lipcu doznał urazu mięśnia międzykostnego. Od tego czasu miał już wstrzyknięte PRP, serie shockwaves, i stepuje od 4 miesięcy. Na początku grudnia będzie miała robione kolejne kontrolne USG które mamy nadzieję że da zielone światło do wprowadzenia konia w kłus. Oczywiście o wszystkim decyduję wet. ile ma stepować ile kłusować.  Jednak chciałam się was zapytać jak waszym zdaniem konia po rekonwalescencji wprowadzić w trening (najpierw musi schudnąć; potem nabrać mięśni i kondycji, potem dopiero skoki).
Moj koń jakiś rok temu miał zapalenie ściegna miedzykostnego, pytałam się weta jak leczyć i czy opłaca sie komórkami macierzystymi, powiedział ze do komorek to loteria na trzy konie dwa sie uda a jeden nie no i kosztowne to bo kosztuje 1600zł i im szybciej sie zareaguje tym wieksza szansa wyleczenia, ale wracajac do mojego konia, wet nakazał trzy miesiace stepa w karuzeli, nie było przerwy na stanie w boksie, potem powoli wprowadzanie pod siodło najpierw tydzien stepa zwiekszajac az doszlo do godizny potem do jazd wprowadzenie po 5 min klusa na jazde. Trzy dni po 5 min klusa w ciagu godiznnej jazdy, po trzech zwiekszenie o 5 min klusa, az doszlo do 30 min klusa trwalo to chyba z miesiac badz dluzej, potem wprowadzanie galopu najpierw na jazde po jednym przejechaniu calego placu galopem na kazda strone po 4 dniach zwiekszenie, dopiero po 3 miesiachac pierwsze skoki.
A i USG było wykonae po 3 miesiachac stepa w karuzeli ładnie sie wyleczyło wszystko. Dobre wprowadzenie w trening to podstawa. bo w maju pojechałam na pierwsze zawody zaczełysmy LLka, a w tym miesiacu koń zaczał śmigac pierwsze N, zima jest bosy bo ma mocne kopyta i jest hala, za to na sezon letni kuty na przod na NBSy bardzo dobrze sie sprawdzaja przy takiej kontuzji bo odciazaja ściegna a do tego powoduja ze szybciej noga odrywa sie od podłoża
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się