pani myk, nie wiem, czy to dobrze, czy nie dobrze... ale ja sama bym się na takiego skoczka nie zdecydowała. My w ogóle nie sadzaliśmy małej, póki sama nie siedziała. Każdy robi, jak uważa. Moja ciotka bardzo nas uczulała na niesadzanie i niepodpieranie poduszkami, bo ona podpierała syna (aktualnie ma 36 lat 😉 ) i ma nieco zdeformowaną klatkę piersiową - uważa, że to jej zasługa.
nada, z moich doświadczeń dla takiego malucha niezbędne są:
- sól fizjologiczna do noska i frida
- pieluchy (pampersy) i ze 20szt. pieluch tetrowych, mi sprawdziły się też pieluchy flanelowe (kupione w tesco)
- elektroniczna wideoniania, nie miałam monitora oddechu, ale spałabym spokojniej, gdybym miała 😉
- krem do buzi na każdą pogodę (my mamy z Nivea)
- coś do kąpieli, ale niekoniecznie od razu emolienty, coś do smarowania po kąpieli (niekoniecznie na co dzień) i jakis bepanten do pupy, ew. sudocrem na odparzenia (gdyby coś) - zajrzyj na polecanego tu bloga "sroka o", poczytaj o kosmetykach dla dzieci, pani przeprowadza fajne analizy 🙂
- ze dwa kocyki; rożek w ogóle mi się nie przydał,
- śpiworek do wózka
- przewijak - ja miałam
podobny do tego bo mamy mieszkanie, a w łazience nie było gdzie przewijaka położyć; wanienka no i ręczniki
- dużo body, półśpiochów, pajacyków (kaftaniki przydają się od kiedy Jula samodzielnie siedzi i używamy jako bluzy, śpiochów nigdy nie zakładałam), skarpetek. Rajstopki na początku się nie przydadzą
- miałam butelkę, bo niestety nie kp, do tego podgrzewacz do butelek, ale dziś bym go już nie kupowała, opanowałam system z termosem
Oczywiście łóżeczko, dobry materac, komplet pościeli. My dopiero od niedawna używamy pościeli, bo Julka nie lubi być przykryta. Długo spała w śpiworkach, do momentu, aż nie zaczęła spać na boczku.
Takie rzeczy, jak karuzelka, mata edukacyjna - po 3 miesiącu życia
edit: a czemu nie miałoby być zdrowe 🤬 przestań tak myśleć, a wiem, co mówię, bo byłam na forum "atrakcją turystyczną", wpadając z coraz ciekawszymi "problemami".
Kiedyś poszłam na spotkanie, takie przed porodem, w poradni do ginekolog - była to taka rozmowa przedporodowa, przygotowanie psychiczne. Zapytałam wtedy, czy jazda z brzuchem po wertepach, dziurach w drogach, może być dla dziecka niebezpieczne (oczywiście nie miałam na myśli rajdu terenowego). A ona mnie rozbroiła mówąc, że jeśli obawiam się, że dziecko złamie nogę, to może mnie uspokoić 😉