praca

busch, ja brałam L4 🙂 a reszta różnie - jak ktoś miał nż to brał, jak nie to inaczej kombinował. Na kilka dni z rzędu to już nż nie brali, tylko zwykłe urlopy, albo odbierali wolne za pracę w święta. Na rozmowie o tym nie mówili, a później się okazywało że praca jest wg kalendarza brytyjskiego i nie ma że nie pasuje, tylko trzeba było być.
Ponieważ dość długo szukam pracy, to czasem się zastanawiam, czy dobrze zrobiłam odchodząc z korpo. Szybko jednak przypominam jak bardzo wypruta wracałam do domu i jak bardzo wyłam rano, gdy musiałam wstawać i iść do tej pracy 🙂

Jutro mam rozmowę, w czwartek kolejną. Coś sobie znajdę 🙂
busch
Pracodawca nie może odmówić pracownikowi prawa do urlopu na żądanie 😉
Pracodawca musi zaakceptować, bo po to jest urlop na żądanie.

Mi lekarze wystawiali zwoleninia na 2 dni lub na 3 dni w przeszłości. Nie było najmniejszego problemu jak np. przychodziłam chora w środę, a i tak od następnego pon miałam urlop, to nie marudzili.
Urlopu na żądanie może pracodawca odmówić jeśli pracownik jest danego dnia absolutnie niezbędny w firmie dla jej funkcjonowania.
Ja mam takie rozterki, bo nie wiem co chcę w życiu robić. Pracuję jako sprzedawca i zaczyna mnie to bardzo fascynować, lubię kontakt z klientami, interesują mnie techniki sprzedażowe, osiąganie celów, wyrabianie premii itp 😉

I szczerze zaczynam zastanawiać się nad taką pracą za jakiś czas, jako specjalista ds.sprzedaży w jakieś firmie (pobieżnie przeglądałam oferty). Tyle że mam studia w ogóle niekierunkowe i do tego zaczęłam doktorat, który mimo że się nie rozpoczął na 100%, to już mnie irytuje  🙇
kolebka, nie wiem czy doktorat da Ci chleb, ale handel potrafi dać 🙂. A wykształceniem się nie przejmuj, dobry handlowiec może mieć studia od czapy, byle miał żyłkę handlowca, trochę doświadczenia i 100% motywacji.
busch   Mad god's blessing.
04 listopada 2014 20:40
marszylka, dokładnie jak pisze Magda, urlop na żądanie nie oznacza, że absolutnie zawsze pracodawca musi się zgodzić. Jeśli uzna, że jesteś niezbędna do funkcjonowania firmy, na przykład jest już bardzo okrojona załoga w pracy przez planowe urlopy, to możesz nie dostać zgody na urlop.
kolebka, a z czego ten doktorat? Ja planuję zacząć w przyszłym roku 🙂

Już wrzuciłam na fejsa, ale mało kogo tam mam, więc zarzucę wam dzisiejszym tekstem mojego pacjenta 😁

Godzina 20, wychodzi z gabinetu i na odchodne mi rzuca: Czy boi się pani śmierci? Aż mi się włosy zjeżyły, zamurowało mnie 😀 I poszedł.
Dzionka biotechnologia roślin z ukierunkowaniem na nowoczesne metody hodowli roślin 🙂 Generalnie temat jest ciekawy, ale z racji tego ze od maja pracuję, to wypadłam kompletnie z trybu naukowego i siedzenie na wykładach mnie po prostu męczy...  😁

No i perspektywa, że skończę dr, będę miała 29lat, zerowe doświadczenie w CV, w zawodzie dostanę posadę asystenta za 1600 na rękę czyli tyle ile mam teraz będąc szczypiorem po studiach  😵
Handel jest wciągający, dobrze czuję się wśród ludzi i w ogóle lubię taki typ pracy (mimo ze jestem tylko sprzedawcą), chciałabym to rozwinąć. Póki co chcę przepracować w obecnym miejscu min.rok, w międzyczasie zobaczę czy doktorat mnie zainteresował na nowo czy jednak pójdę w kierunku sprzedażowym.
marszylka, dokładnie jak pisze Magda, urlop na żądanie nie oznacza, że absolutnie zawsze pracodawca musi się zgodzić. Jeśli uzna, że jesteś niezbędna do funkcjonowania firmy, na przykład jest już bardzo okrojona załoga w pracy przez planowe urlopy, to możesz nie dostać zgody na urlop.


A co da odmowa?
Jak ktos nie chce przyjść, to nie przyjdzie choćby skały srały. I sobie załatwi L4 na ten dzień.
Niekoniecznie🙂 odmowilam, pracownik sie zjawil.
Wszystko zależy jeszcze od tego z jakich powodów te wolne na żądanie i w jaki sposób przełożony odmówi.
Dokładnie, jeśli nie będzie chciał/mógł przyjść, to i tak nie przyjdzie. U mnie plagą są zwolnienia lekarskie, wkurza mnie to strasznie. Nie chcesz pracować, nie pasuje Ci to się zwolnij, a nie na zwolnienie. I tak sobie gramy w kotka i myszkę.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
05 listopada 2014 12:05
mimo ze jestem tylko sprzedawcą

A sprzedawca to ktoś gorszy??
Osobiście uważam, że praca sprzedawcy jest bardzo trudna ze względu na różnorodność ludzi z jakimi się na co dzień stykamy, musimy być opanowani, elastyczni, czasami wykazywać się empatią, starać się rozumieć potrzeby klientów.
Wiem, że wiesz o co w tej pracy chodzi (chociaż tu jeszcze dochodzi kwestia specyfiki konkretnej branży), ale razi mnie kiedy sprzedawców traktuje się z lekceważeniem, bo to przecież tylko osoba, która ma obsłużyć i znieść wszystko, której nie warto nawet odpowiedzieć dzień dobry, czy zaszczycić spojrzeniem, gdy wchodzi się do sklepu.
Sprzedawca sprzedawcy nie równy. Są miejsca, gdzie ma tylko nabić na kasę towar, a są miejsca gdzie profesjonalnie powinien doradzić, co często dużej wiedzy wymaga.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
05 listopada 2014 12:30
Dla mnie sprzedawca to ten, który sprzedaje, czyli również doradza, a ten co nabija na kasę jest kasjerem.
To ja się wetnę z jednym pytaniem :kwiatek: Wyjaśnijcie, proszę, laikowi w umowach innych, niż śmieciowe, co oznacza dla pracownika, a co dla pracodawcy, jeśli pracownik ma umowę na 1/16 etatu a reszta miesiąca rozliczana jest jako umowa o dzieło? Jak w takiej sytuacji przedstawia się sprawa składek zdrowotnych a jak emerytalnych?
Pauli Tak naprawdę dobry sprzedawca to skarb i powinno się go trzymać, motywować, bo kompetenty sprzedawca = zadowolony klient = dobry obrót.
Ja się z Tobą oczywiście zgadzam, że to trudna praca i wymagająca (jak każda praca z ludźmi), bo np. u mnie (sklep sportowy) trzeba się znać na swoim dziale, umieć doradzić czy dobrać sprzęt. To wszystko wymaga wiedzy.
Ale pewnie sama wiesz, ze czasami kierownictwo i kadry o tym zapominają, że sprzedawcy to siła napędowa sklepu 😉

I ofc mówię tu o sprzedawcy, który obsługuje klienta, nie o kasjerze.
mundialowa, w liczbach Ci nie odpowiem, ale ja bym się trzymała z dala od firmy, która takie warunki proponuje.
mundialowa, składki masz płacone tylko proporcjonalnie niższe.
ja bym ten układ nazwała jednak śmieciowym 😉
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
05 listopada 2014 19:03
kolebka,
O to właśnie chodzi.
W mojej branży, żeby móc w miarę sprawnie i z sensem obsłużyć klienta, który ma wymagania, trzeba przynajmniej kilku miesięcy nauki. Mówię tu o możliwości nawiązania z nim dialogu. A doświadczenie zdobywa się latami.
Wielka szkoda, że osoby na kierowniczych stanowiskach nie zdają sobie z tego sprawy 🙁
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
05 listopada 2014 19:59
Pauli, ale z całym szacunkiem,to nie jest rocket science,a od Twojch umiejętności nie zalezy czyjeś życie lub zdrowie...masz za zadanie zadowolić ludzi,spełnić ich fanaberie...straszne emocje biją z Twoich postów...ochłoń i zaczni szukać innej pracy,wlasnie teraz póki jeszcze masz swoją...jezeli nie ma szans na dialog i współpracę z szefostwem,to im dłużej,tym bardziej bedziesz sfrustrowana.
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
05 listopada 2014 22:36
Mam już odruch wymiotny na wszelkie kontrole i badania cichego klienta. No ile można? Jak nie badanie z Pewnej Gazety na N, to jakieś inne badziewie. Albo dla odmiany przyjeżdża jakosciowiec i tez ocenia. Do jasnej cholery ja mam doradzać ludziom czy spinac się kolejne kontrolą? Nie W tym roku rekordy biją, a mnie stres wykańcza zaczyna.

No to sobie pogadalam, a jutro kolejne nerwy czy pieprzony Mystery "szoper " przylezie.
bera7, Martuha, dzięki za odpowiedzi :kwiatek: Powiedzcie mi jeszcze, jak w takim razie wygląda w takiej sytuacji kwestia ubezpieczenia zdrowotnego? Ono też jest proporcjonalnie niższe? To jak wyliczyć, jak często na takim "etacie" i takich "składkach" przysługuje pracownikowi chociażby pójście do lekarza czy L4?

Takie super warunki etatowe przyznaje firma, w której pracuję, ale dopiero po latach zasług ku chwale firmy... Ja ich z pewnością nie doczekam, bo zamierzam stąd uciekać po nowym roku. Ileż można pracować na śmieciówkach... 🙄

edit. lit.
Zdrowotne jest niezalezne od ilości etatu, zawsze kosztuje tyle samo i uprawnia do  opieki medycznej itp. do L4 uprawnia ubezpieczenie chorobowe w skladkach spolecznych, tylko że chyba będzie płatne jak 1/16 etatu. To taka umowa dająca ci prawa osoby ma etacie z niską możliwością korzystania z nich 😉
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
06 listopada 2014 11:42
[quote author=Ktoś link=topic=13.msg2216757#msg2216757 date=1415217564]
Pauli, ale z całym szacunkiem,to nie jest rocket science,a od Twojch umiejętności nie zalezy czyjeś życie lub zdrowie...
[/quote]
Pewnie, że nie 😉 Wiele z nas pracuje w takiej branży, że nie mamy wpływu na życie czy zdrowie ludzi, ale to chyba nie umniejsza niczyjej wartości jako pracownika?
Nie zmienia to jednak faktu, że każdy chce być dobry w tym co robi, a w przypadku mojej branży trzeba na to sporo czasu. Nie skarżę się, tylko chciałabym żeby ktoś docenił nakład wysiłku i pracy potrzebny do samodoskonalenia się, a co za tym idzie poprawiania wyników sprzedaży.

Z pewnością od nowego roku chciałabym się rozejrzeć za czymś nowym, bo faktycznie czuję się coraz bardziej sfrustrowana. Jednak cały czas obawiam się tego, że częste zmiany pracy nie będą stawiały mnie w dobrym świetle przy okazji poszukiwań. Ostatecznie nie mam tak źle (wiele osób wykonujących bardziej stresującą pracę pewnie chętnie zamieniłoby się ze mną miejscami), żebym na gwałt musiała szukać, chyba jednak warto zagryźć zęby i jeszcze trochę poczekać z takimi decyzjami.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 listopada 2014 11:48
Pauli, nie wiem w co celujesz, ale jeśli w bardziej ambitną pracę, to siedzenie 2 lata w sklepie, to nie jest coś, na co pracodawca będzie piał z zachwytu. Chyba, że w tym czasie robisz się kierownikiem, potem RKSem...
mundialowa podstawą do wyliczenia świadczenia chorobowego zawsze będzie podstawa z umowy o pracę od której był opłacany zus, pomniejszona o ubezpieczenie społeczne, czyli przy 1/16 etatu to jakaś bardzo drobna kwota będzie. Jest to zwyczajne obejście prawa pracy, ale takie praktyki mają krótkie nogi 😉 firma krzak jak dla mnie.

edit. błędy ą, ę
escada, dzięki za wyjaśnienie :kwiatek:

Pauli, znów się z Tobą zgodzę (tak dla odmiany :hihi🙂, bo też mam dylemat co do zmiany pracy. Tragicznie nie jest, ale też ciągle coś nie tak. I szans na rozwój, awans, większą kasę czy lepszą umowę też nie ma. Ale kolejny wpis w CV, który nie przekroczył roku... sama nie wiem 🙄 Pocieszam się, że chociaż mam spójne CV i raz krócej, raz dłużej, ale pracuję w swojej branży, w tym w czym się kształcę i w czym chcę robić, ale niedługo to chyba będę musiała pomniejszyć czcionkę 😀 Zaczynam wątpić, czy gdzieś przepracuję dłużej, niż rok...

jagoda1966, również dziękuję za odpowiedź :kwiatek: Kolejny powód, dla którego mój dylemat przeważa na korzyść krótkotrwałych wpisów w CV, a nie wydłużania tego za wszelką cenę.
To niekoniecznie tak, że krótkie wpisy w cv świadczą na waszą niekorzyść. Rekrutujący nie są z innej planety, doskonale znają rynek pracy i wiedzą, jak działa wiele małych firm. Mnie się na początku zdarzało pracować po kilka miesięcy i naprawdę nie widziałam powodu, żeby pracować dla kogoś zupełnie niepoważnego dłużej.  Po tych kilku kilkomiesięcznych wpisach następny  to było 13 lat w jednej firmie 😉 W obecnej firmie nikt mnie o cv nawet nie pytał.
izydorex, a co w przypadku, gdy pracuje się dla dużych firm kreujących się na lokalne mega korpo i tak też postrzeganych przez innych? 😉 Właśnie o ten złudny obraz chodzi - "taka super-wielka-fanstastyczna firma, a pracowałaś tam tylko pół roku?". No i winy szukają niestety w pracowniku, nie w firmie... 🙄
Po kilka miesięcy to ja pracowałam po maturze - sklepy, wykładanie towaru, stacja benzynowa. Potem pierwsza praca w zawodzie i moje WOW szybko odeszło w niepamięć. W pracy za niecały tysiąc wytrzymałam niewiele ponad rok, ale jest to pierwszy poważny wpis w moim CV. Oczywiście i tak wszyscy pytali, czemu tak krótko i nie wierzyli, że sama stamtąd odeszłam 🙄 Teraz miałam plan dotrwać do przynajmniej dwóch lat, ale jak tak dalej pójdzie, to nie dociągnę do roku. O pracowniczych warunkach już trochę tu pisałam, ale wieść o "1/16 etatu za szczególne zasługi" zabiła we mnie wszelką nadzieję. Przestaję wierzyć, że znajdę w tym mieście coś, co nie tylko z zewnątrz będzie wyglądać ok.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się