Sprawy sercowe...

szepcik, spoko ja jestem  😎
A u mnie rocznik 82 i wszyscy znajomi hurtem z rozwodami już lecą  😁
Polscy, bo francuscy to ślub przed 35? Kto to widział takie rzeczy!! Zupelnie inna mentalność pod tym względem.
Szepcik,  zdecydowanie ja 🙂 Ja sie nie nadaje do zwiazkow....

Dzionka , dostaniesz po uchu za tekst o starych dupachz  rocznika 84 ! Ja przezywam wlasnie od 2 dni swoje 30te urodzinym, a Ty mi taki tekst!
Salto, zgadzam się w pełni z opinią o latynosach  😁
Hexa, Hiszpanie mają tak samo. Byłam na dwóch weselach, na obu panna młoda miała 36+  😉
Ja potwierdzam, że wczesne roczniki '80 wystartowały już z rozwodami.
Sama jestem tego żywym przykładem, niedługo będą dwa lata od rozwodu, a wśród moich znajomych bliższych i dalszych część zaobrączkowała się dopiero niedawno, część dopiero zamierza albo jest "forever alone" (jak ja  :cool🙂, a część faktycznie już na etapie rozwodzenia się.
Swoją drogą smutne to. Kiedyś była fala ślubów, a po niej fala chrztów, teraz jest coraz mniejsza fala ślubów, a po niej coraz większa fala rozwodów...
Co się z ludźmi porobiło?  🙁
Ode mnie z miasteczka 3/4 rocznika '87 hajtnięte.
Połowa już ma dzieci, za to Poznań w tym względzie daleko w tyle... 😉
Sama bym już chciała jakiejś stabilizacji, chyba mi się odwidziało z wiekiem...
Właśnie sobie zdałam sprawę, że jutro minie 9 lat jak jesteśmy razem z moim mężem 😀 Nawet nie wiem kiedy to zleciało :P Pamiętam dokładnie moment od którego wszystko się zaczęło 15 listopada, z każdym szczegółem, jak by to było dzisiaj 🙂 I pomimo tych 9-ciu lat razem ani trochę się sobie nie znudziliśmy. Mimo prozy życia codziennego, w dalszym ciągu są chwile, kiedy mnie rozczula i kolana mi miękną  😍
Scottie   Cicha obserwatorka
14 listopada 2014 11:52
szepcik, dzięki, obejrzałam te pierścionki, ale jednak nic, co by mnie interesowało- nie wpadło mi w oczy. Póki co dałam sobie spokój z poszukiwaniem pierścionka, niech mój przyszły narzeczony pomyśli o nim 😉
Ja jak mówię, że chciałabym urodzić pierwsze dziecko przed trzydziestką, to czasem niektórzy patrzą na mnie dziwnie 🙂 Ale w większości moje koleżanki myślą tak samo. Dla mnie rodzina jest najważniejsza, ważniejsza od kariery, większych pieniędzy czy koni 😉 Chyba jestem staroświecka trochę, bo rozmawiając z niektórymi koleżankami ze studiów mam wrażenie, że mają zupełnie odwrotnie, np ostatnio jedna z koleżanek, 29 lat, jest ze swoim facetem lat 6 chyba, no ale prawie w ogóle z nim nie gada, bo jest tak strasznie zajęta...a czym? praktykami 2x w tygodniu! Bo ona teraz 'walczy o karierę'... ja tez chodzę na praktyki, ale czy to da mi wielkie pieniądze po studiach to szczerze wątpię, ze to mam czas się spotkać z M mając przy tym dużo mniej czasu niż ona 😀 Druga nie chce się wiązać na stałe, bo po studiach chce być wolnym ptakiem, a z facetem i jego zdaniem będzie musiała się liczyć i to będzie ją ograniczało.
Poza tym rodzić po trzydziestce? Trochę późno, chyba, że się planuje jedno lub dwójkę dzieci. Moja matka urodziła mnie jako ostatnią w wieku 33lat i uważam to za max, mieć starszą matkę byłoby co najmniej dziwnie.
Obecnie ta granica się przesunęła, wiele kobiet - szczególnie na zachodzie- odkłada macierzyństwo do 35, 6 roku życia i rodzi zdrowe dzieci.
Ja sama mam 31 lat i jakoś mi się nie spieszy - zobaczymy za parę lat, jeśli mi sie nie zmieni to zostanę z psami, co zrobić 🙂
Ja nie oceniam czy ktoś chce mieć dzieci i ile i kiedy, ale czasem temat na studiach czy w pracy wychodzi i jak mówię, co sama uważam i chciałabym, żeby mi się udało, to nie dość, że cześć ludzi jest zdziwiona, że chce mieć dziecko przed 30 to jeszcze do tego pierwsze - czy to oznacza ze chcesz mieć 2?! wtedy jest większe zdziwienie 😉
Też bym w sumie wolała zdążyć przed 30. Fajnie jest mieć młodą mamę (moja miała 20 lat), można pożyczać ubrania, które są w tym samym stylu, rozumie pójście na imprezę, nawet z nią można iść i generalnie jest dużo korzyści. 😎

A co do tematu facet a studia, ostatnio usłyszałam, że facet to tylko przeszkadza, przez niego zawala się kolosy/egzaminy, studia to wszystko, na czym powinno się skupić i nic nie może odciągać od nich uwagi. 😀
Fajnie jest mieć młodą mamę (moja miała 20 lat), można pożyczać ubrania, które są w tym samym stylu, rozumie pójście na imprezę, nawet z nią można iść i generalnie jest dużo korzyści. cool
Przecież to nie zależy od wieku matki, tylko od tego, jaką jest osobą.
Moja miała 36 lat jak mnie rodziła i miałam jedną z najbardziej wyluzowanych matek wśród wszystkich znajomych.
No! I absolutnie nic nie stoi na przeszkodzie w wymienianiu się ciuchami przy różnicy lat 30+. (szczególnie polecam ten sam rozmiar bryczesów, kurtek, fraka... nawet zbliżony rozmiar oficerek się przydaje :lol🙂
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
14 listopada 2014 13:31
Ja wam powiem tylko tyle, że jeśli chodzi o miłość, to statystyki nie mają według mnie racji bytu.
Ok, może i jestem w tym temacie niepoprawną optymistką 😉

Czytam sobie wypowiedzi młodziutkich osób i zastanawiam się, skąd ten pęd do ustatkowania się u 20-latek. Oczywiście nie mnie to oceniać, ale myślę sobie, że na wszystko jest w życiu czas. Ja na studiach (a przynajmniej na pierwszym, czy drugim roku) nie zawracałam sobie głowy stałymi związkami, a małżeństwo było tematem odległym i mniej więcej tak realnym jak podróż w kosmos. Nie zamieniłabym kilku lat swobody i beztroski, jakich doświadczyłam na studiach, na lata małżeństwa, związanej z tym odpowiedzialności i obowiązków.

Kiedy ja bawiłam się, korzystałam z życia, kilkoro moich znajomych bawiło się w dorosłość, chęć do zabawy przeszła im bardzo szybko, kiedy okazało się, że nie są w stanie jej udźwignąć. Mówię o ludziach decydujących się na dziecko, będąc na studiach i garnuszku rodziców, biorących śluby, mimo braku niezależności od rodziny itd. Nie rozumiem sensu zakładania rodziny, kiedy nie ma się możliwości wzięcia za nią odpowiedzialności.

Żeby uniknąć krzyków, od razu napiszę, że mój post nie jest skierowany w niczyja stronę, takie moje luźne przemyślenia, głównie wynikające z obserwacji znajomych, zarówno w moim wieku, jak i młodszych.
No wiadomo, że w gruncie rzeczy wiek nie ma znaczenia, ale mimo to w moim otoczeniu ta reguła się sprawdza. To, co napisałam właśnie wynika z obserwacji.  😉
Jak pamiętam siebie z okresu licealnego, to o niczym tak nie marzyłam, jak o tym, żeby być już dorosła, spotkać "tego odpowiedniego" mężczyznę, wyjść za mąż i założyć rodzinę. Kulminacja uważania takiego toku życia za spełnienie wszystkich marzeń przypadła gdzieś tak na 18-19 lat. Potem zaczęło mi przechodzić, przy czym najszybciej przeszła mi chęć posiadania dzieci i nie wróciła do dziś.
U moich koleżanek jest różnie. Spora część dzieliła ze mną tę wizję życia, zrealizowała ją i jest szczęśliwa, kilku przeszło, a znam i takie, które planów małżeńsko-dzieciowych nigdy nie miały. Tu chyba nie ma reguły.

edit. Ślub wzięłam, mając 26 lat, a zaczęło mi zależeć na tym, żeby go wziąć, około roku wcześniej. Przedtem w ogóle mi nie przeszkadzało "nieusankcjonowanie" związku.
Gillian   four letter word
14 listopada 2014 14:11
Ja się od marca namyślam na pierścionek i dalej nic nie wybrałam, bo albo jest za cienki albo za gruby albo kosztuje 5 tysięcy  😀
.
Vanilka, nie pisałaś 🤣 - a fajnie to czytać  💃
Fajnie jest mieć młodą mamę (moja miała 20 lat), można pożyczać ubrania, które są w tym samym stylu, rozumie pójście na imprezę, nawet z nią można iść i generalnie jest dużo korzyści. cool
Przecież to nie zależy od wieku matki, tylko od tego, jaką jest osobą.
Moja miała 36 lat jak mnie rodziła i miałam jedną z najbardziej wyluzowanych matek wśród wszystkich znajomych.

Niefajnie jest mieć młodą mamę.
Ale rzecz wiadoma, zależy jak się w życiu "trafi".

Moja dopiero przed czterdziestką odnalazła u siebie instynkt macierzyński i polubiła dzieci.  😉
Vanilka, skąd mi się ubzdurało, ze Ty masz 15 lat?  😡
Vanilka nie pisałaś, super! Mieszkacie razem?
jaki tu ruch sercowy! Vanilka, opowiadaj!

swojego jednorożca właśnie omal nie zamordowałam... jak dobrze, że to weekend i pojechał do rodziców 🙇
Hmm, mi się małżeństwo w ogóle nie kojarzy z rezygnacją z wolności i beztroski - wręcz przeciwnie 🙂 Mamy teraz swój najlepszy czas - ze 3 razy w tygodniu gdzieś imprezujemy, ciągle gdzieś z kimś wychodzimy, podróżujemy jak nigdy wcześniej, realizujemy się i w pasjach i zawodowo, a do tego myślimy coraz bardziej serio o poważnych krokach, typu zakup mieszkania, dzieci i takie tam. Lepiej być nie może, nie zamieniłabym tego na żaden inny stan. Ciekawe, że niektórym małżeństwo kojarzy się z "końcem życia" i pożegnaniem z frajdą i jakąś zwykłą radochą. U nas nic takiego się nie stało i nie wygląda jak by się miało stać. Kwestia wyboru odpowiedniego partnera i nie poddania się głupim stereotypom 🙂
Coś bym wam napisała.... ale nie uwierzycie. Choćbyście nie wiem jak nienawidziły mojego byłego... to nie wierzycie w to, co zrobił.
szepcik, zaręczył się czy złożył donos do skarbówki? 🙂
Hmm, mi się małżeństwo w ogóle nie kojarzy z rezygnacją z wolności i beztroski - wręcz przeciwnie 🙂
A wiesz dlaczego?
Bo pierdyliard osób wchodzi w małżeństwo z brzuchem w pakiecie (bo tak wypada - i tego ja nie jestem w stanie pojąć). A macierzyństwo to już niestety koniec z szeroko pojętą wolnością.
Halo - trafiłaś. Zaręczył się. Jest w związku odkąd się tylko wyprowadziłam - czyli miesiąc i 15 dni....
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się