"Nie ogarniam jak..."

.


Pracodawca powinien wydac troche kasy i przeszkolic. A jak nie chce to ich wybor.
majek   zwykle sobie żartuję
18 listopada 2014 16:01
nie ogarniam, jak można:
- wprosić się do kogoś na kilka dni
- nie uprzedzić, że się przyjedzie jeszcze z dwoma osobami ( a mój domek jest naprawdę malutki)
- z czego jedna to córka, która wpadła tylko przenocować, a następnego dnia trzeba ją zawieźć na lotnisko (70km w jedną stronę)
- z czego druga to facet +- 70 lat po wylewie na wózku, gadający tylko po niemiecku (zresztą bardzo niewyraźnie. Ja z moimi podstawami języka średnio daję sobie radę). Bohaterka akcji się nim zajmuje za pieniądze, nie jest to żadna rodzina.
- zostawiać tego faceta u mnie w domu i jechać sobie zwiedzać Londyn. A ja podaję obiadek, robię herbatkę, jeżdżę rano po bułki i staram się być miła. I ogarniać i gościa, i moje dzieci i mój projekt z pracy, który ma być gotowy do końca miesiąca, a końca nie widać.
- ... i jeszcze poprosić o drobne na autobus, bo się ma tylko kartę kredytową z Niemiec.
Averis   Czarny charakter
18 listopada 2014 16:11
majek, można, tak samo jak mozna zwrócić uwagę, że sobie nie życzysz i grzecznie oddelegować do hotelu.
kujka, Vanilka, relax, przecież domyślam się o co chodziło 😀 To był tylko taki luźny strumień świadomości po przeczytaniu tego posta 🙂
majek   zwykle sobie żartuję
18 listopada 2014 16:21
Averis, niestety nie można, jako, że bohaterka to bliska rodzina mojego męża.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
18 listopada 2014 16:52
Majek, mistrzostwo swiata. Nie ogarniam to malo powiedziane.
Majek
Więc niech się mąż rodziną zajmie.
Ja miałam wiele lat temu przygodę z moją własną siostrą cioteczną.
Przyjeżdżała z nastoletnim synem niezapowiedziana.
Zawsze w wakacje, zawsze na 1-2 tygodnie.
Robili pieprznik, żarli za moje.
Aż przyszedł czas, że z kasą było u mnie tak krucho, że ledwie wystarczało na jedzenie na dla mnie i dla mojego synka.
Po 2 czy 3 dniach naświetliłam sprawę i powiedziałam, że jeśli chcą u mnie mieszkać, to muszą się wyżywić sami, dołożyć się do prądu i gazu.
Wyjechali obrażeni i nigdy więcej nie przyjechali.
To było 25 lat temu i to była ostatnia wizyta mojej siostrzyczki w Warszawie.

Rodzina się nadęła, a ja zgodnie z moim życiowym mottem MTWD 🙂
Nie znoszę jak mnie ktoś robi w bambuko. Poza tym to był świetny moment, żeby sprawdzić co jest warta ta moja siostrzyczka.
Normalny człowiek by się speszył, przeprosił i wyżywił się sam z wdzięcznością przyjmując możliwość mieszkania w darmowym lokalu.
Nienormalni się obrażają.
W sumie fajnie, że się obraziła. Ja mam za to od lat święty spokój  😁
majek   zwykle sobie żartuję
18 listopada 2014 17:44
to nawet nie chodzi o pieniądze, chociaż mialam ochotę zapytać, ile ciocia ma dniowki za opiekę za szanowanego pana i czy mi zwróci.

moment nieodpowiedni-gdyby byli tydzien wcześniej, lub na poczatku grudnia nie mialabym tego stresu z projektem. Ja po prostu nie mam czasu na jezdzenie 150 km np. Nie mowiac juz o tym, ze oddalismy im sypialnie, która jest jednocześnie moim biurem, a spali dzisiaj do 10:30.

tego faceta to mi nawet szkoda, bo on nawet nie wie, jak bardzo ona go wykorzystuje: glownie finansowo (tez nie ogarniam).

ja nie piszę o pieniądzach 🙂
Piszę o ludziach, którzy bywają cwani lub bezmyślni.

Nie wiem czy stać Cię na pokazanie im drzwi.
Mnie byłoby stać.
Ja bym chyba nie wytrzymała  😲 Strasznie nie lubie rodziny, która nawet się nie odzywa na co dzień a zwala się na głowę, nigdy takiego zachowania nie zrozumiem. Przez wieele lat co wakacje ktoś z dalekiej rodziny sie do nas wpraszał, bo mieszkamy nad morzem i uznawali to za świetne darmowe wakacje, może gdybyśmy mieli więcej niż 60 m2 to bym mogła przełknąć, ale tak to był koszmar 🙄 Do tego zawsze się czułam się mega skrępowana, ja tych ludzi widziałam raz na rok albo dwa lata.  Też mam wujka, ktory każde swoje wakacje planuje tak, żeby się u kogoś za free przekimać, a nie jest biedny i stać go na hotel  🤔wirek:

Ja nie znosilam wizyt mojego chrzestnego i Jego żony i tych przechwalanek gdzie oni nie bhli i co nie zobaczyli, oh jakie ich dzieci wspaniałe, że najlepsze studia, że ten medycynę robi, że córka w najlepszym liceum i tylko jeden temat.... mnie to osobiście bolało bo moja rodzina do bogatych nie należała i przykro nam było słuchać takich farmazonów.. No ale teraz nam się lepiej powodzi. Każdy ma z mojego rodzeństwa cel odnaleziony i zrealizowany ale i tak jesteśmy be a oni są och i ach... Z rodziną to tylko na zdjęciu i to też w dodatku najlepiej swoje zdjęcie dokleic obok...
Znonk
Spoko 🙂
Ja mieszkam tuż przy dworcu Centralnym w Warszawie 🙂
Rodzina zawsze miała tu świetną metę przesiadkową.
Przesiadki trwały nawet 2-3 dni a ja musiałam odstępować własne łóżko.
To moja trauma z dzieciństwa  😁
Uśmiałam się czytając opis weganina doskonałego 😜 grunt to znaleźć we wszystkim umiar ale to podstawaowa zasada we wszystkim. Dlatego ja raczej nigdy weganką nie będę bo ciężko postawić jasno granicę, a ja lubię mieć swoje zasady i się ich trzymać skoro już sobie coś ustalę. Wegetarianizm prosta sprawa nie jem mięsa i tyle, inni jedzą - normalna sprawa, bo tak działa ten świat. A weganie - no można powiedzieć, że nie jedzą produktów zwierzęcych, ale skoro nie piją mleka czy miodu (które jak już zostało stwierdzone nie są jednoznaczne z uśmierceniem zwierzęcia) to rodzi się mnóstwo kolejnych dylematów co z ubraniami skórzanymi, siodłem, butami, kosmetykami, które nie wiadomo czy są testowane czy nie na zwierzętach itd itp. Będąc weganką chyba bym zwariowała bo gdybym sobie ustaiła granicę - nie szkodzić zwierzętom i środowisku - to byłoby to nierealne. A że dąży się do zmniejszonego konsumpcjonizmu to moim daniem normalne, ale pozostawiam sobie decyzję do decydowania na bieżaco o danej 'sprawie', nie zamykam tego w żadne ramy, bo jak już coś robię to lubię to robić na 100% a w tym wypadku weganizm wiązałby się dla mnie z nicnierobieniem. Wiem, wiem, że się może dyskusja wywiązać, ale tak tylko chciałam napisać swoje zdanie i nie każdy musi się z nim zgadzać. Co do tych decyzji np. jeśli chodzi o jedzenie to jak mam wybór to czasem są dni, że jem wegańsko ale gdy przyjdzie mi ochota na jogurt czy herbatę z miodem to sobie jej nie odmawiam bo biedne pszczoły itd.


A co do języków to ja nie ogarniam angielskiego na moich studiach 🤔wirek: Jak widać naiwnie nie przepisywałam tego przedmiotu w myśl zasady, że nawet jak się nic nowego nie nauczę to trochę sobie język odświeżę, nasłucham się itd. I wszystko byłoby fajnie bo prowadzący bardzo w porzadku i w ogóle, ale poraża mnie poziom niektórych osób z grupy.... nie wymagam mistrzostwa ale przecież to są osoby, które minimum przez 3 lata gimnazjum + 3 lata liceum miały styczność z językiem, a niektórzy mają problem z płynnym, poprawnym czytaniem.. A potem się dziwimy, że kasjerka na PKP nie zna języków, wrr.... denerwuje mnie to bo łudziłam się, że nie będę się aaż tak nudzić, teraz już za póżno na zmianę decyzji i tracę 3 godziny tygodniowo na nic...
kto powiedział, że jeśli jest się weganinem to trzeba od razu być nim na 100%? Jakiś kodeks o którym nie wiem, czy wymysł tzw. mięsożerców, którym jakoś bardzo ci weganie przeszkadzają? Pomijając, że bycie na sto pro jest niemożliwe to weganie których znam są normalni i zwyczajnie dążą do zmniejszenia min produkcji plastikowych odpadów, zużywania hektolitrów środków czystości, marnowania energii słowem starają się w GRANICACH ROZSĄDKU ograniczyć swój negatywny wpływ na środowisko.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
18 listopada 2014 20:14
Bo to takie śmieszne czepialstwo: albo komuś przeszkadza, że ktoś jest "maniakalnym weganinem" albo "niekonsekwentnym weganinem" - albo jest nienormalny, że wszystko zgodnie z weganizmem i jak można być takim skrajnym, albo "a, to jajek nie zje, ale siodło ze skóry już ma". No nie zadowolisz wszystkich 😁
busch   Mad god's blessing.
18 listopada 2014 20:36
To takie trochę reductio ad absurdum moim zdaniem, aż dziwię się, że nikt nie rzucił argumentu, że rośliny przecież też czują - co swoją drogą jest naukowo udowodnione 😉
weganizm to nic innego jak religia i jak w każdej religii jej dogmaty implikują absurdalne wnioski.
religia może być analizowana wyłącznie w kontekście społecznej funkcjonalności, a tutaj weganizm jest jednym ze słabszych pomysłów.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
18 listopada 2014 21:15
Ja bym chyba nie wytrzymała  😲 Strasznie nie lubie rodziny, która nawet się nie odzywa na co dzień a zwala się na głowę, nigdy takiego zachowania nie zrozumiem. Przez wieele lat co wakacje ktoś z dalekiej rodziny sie do nas wpraszał, bo mieszkamy nad morzem i uznawali to za świetne darmowe wakacje, może gdybyśmy mieli więcej niż 60 m2 to bym mogła przełknąć, ale tak to był koszmar 🙄 Do tego zawsze się czułam się mega skrępowana, ja tych ludzi widziałam raz na rok albo dwa lata.  Też mam wujka, ktory każde swoje wakacje planuje tak, żeby się u kogoś za free przekimać, a nie jest biedny i stać go na hotel  🤔wirek:


jakiś tam wujek mojego narzeczonego mieszka nad morzem, ok. 3 razy w roku przyjeżdża do jego babci (600 km) na tydzień, nawet dłużej. Je, pije, myje się na ich koszt, w życiu mu nie przeszło przez gardło pytanie "a może kupię coś na śniadanie?" albo "ile się należy za pobyt" (oczywiście z uśmiechem mówiąc, nikt mu nie powie żeby płacił ale sam fakt).
Ma swoje mieszkanie w znanej nadmorskiej miejscowości ale na czas letni wyprowadza się do rodziców i wynajmuje swoje letnikom. Rok temu byliśmy u niego na wakacjach. Oczywiście zażyczył sobie stawki jaką bierze od wszystkich i jeszcze powiedział, że jak przekroczymy limit wody to doliczy nam do rachunku  😀iabeł:
A zapomniałam dodać, że wujek nie jeździ sam tylko z żoną i dwójką dzieci  😎 Jak to dobrze, że juz nikt nie chce do nas przyjeżdżać, chyba polskie morze jest passe  😁
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
18 listopada 2014 22:10
Ten wujek akurat starszy kawaler. W tym wypadku to dobrze  😜
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
18 listopada 2014 23:23
Bo to takie śmieszne czepialstwo: albo komuś przeszkadza, że ktoś jest "maniakalnym weganinem" albo "niekonsekwentnym weganinem" - albo jest nienormalny, że wszystko zgodnie z weganizmem i jak można być takim skrajnym, albo "a, to jajek nie zje, ale siodło ze skóry już ma". No nie zadowolisz wszystkich 😁


Jezeli ktos jest weganinem z powodu etyki, uwaza ze nie chce wykorzystywac zwierzat lub dzialac na ich szkode to musialby po dojsciu do takich wnioskow strzelic sobie w glowe. Czego by nie zrobil, to bedzie szkodzil tej planecie i zyciu na niej. Albo bedzie wykorzystywal materialy pochodzenia organicznego, ktore zawsze beda wiazaly sie z wykorzystaniem jakichs stworzen, albo calkowicie je odrzuci i wybierze syntetyki. Chemie, ktorej produkcja zabija cala planete, a nie tylko zwierzeta.
To jest absurd.
Jezeli ktos jest weganinem z powodu diety, bo tak lubi lub uwaza to za zdrowe, to mnie nie obchodzi czy nosi buty ze skory czy kalosze.
Dlatego jestem ciekawa czy ekooszolomy z MO ograniczaja sie do diety czy leca po calosci i czemunie sa nago. Jezeli maja na sobie welne, skore czy nawet bawelne-maja te ubrania kosztem owiec, swin, krow, czy chocby pszczol, ktore zabija uprawa bawelny w monokulturze. A nawet eko uprawa zabiaj, chocby dzdzwonice.
A jezeli maja czyste syntetyki, to wiem komu dedykowac chemiczne zatrucie wod powierzchniowych i powietrza.
No ale dlaczego im tego nie powiecie (wujkom, siostrzencom itd)? Tego nie ogarniam 😉
majek   zwykle sobie żartuję
19 listopada 2014 09:07
No ale dlaczego im tego nie powiecie (wujkom, siostrzencom itd)? Tego nie ogarniam 😉


ja akurat byłam przygotowana na przyjazd samej ciotki mojego męża, ale w czasie nieokreślonym. Zadzwonila w czwartek, ze będzie w niedzielę.
Dzisiaj wyjeżdżają, właśnie zawoze ich na lotnisku. Mysle, ze drobna zlosliwosc: odwoze ich 7 godzin przed odlotem - wystarczy.

Tylko tego dziadka mi szkoda - i nie ogarniam akcji, ze go zostawia komus, a to jej praca.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
19 listopada 2014 12:30
No ale dlaczego im tego nie powiecie (wujkom, siostrzencom itd)? Tego nie ogarniam 😉


Dlatego, że to nie u mnie się zatrzymuje  😎
Rul nikt nie powiedział, że tzreba być na 100% ja tylko napisałam o sobie, że bym nie dała rady bo ja jak coś robię torobię to na 100% albo coś jest białe albo czarne, albo szkodzę planecie i zwierzętom w jakimś stopniu i się z tym godzę albo nie (i... chyba nie da się tak funsonować). To tylko i wyłącznie moje zdanie, raz bywa zaletą w innym przypadku zaś wadą, każdy może mieć swoje.

Dokładnie chodzi mi o to o czym pisze tet zależy to od podejścia bo jak ktoś się stara zachować zdrową dietę i przy okazji je momentami wegańsko to czemu nie, ja staram się jeść po prostu zdrowo i fakt, że wegeratianizm mi w tym pomógł to pewne bo jestem bardziej świadoma tego co jem. Zaś z drugiej strony jedzenie miesa w jakichś tam  zdrowych ilościach nie wyklucza się ze zdrowym jedzeniem też więc to indywidualna sprawa i na pewno do jednego porozumienia się nie dojdzie🙂

Nie ogarniam jak mozna nie mieć żadnej pasji, niczego co odrywa nas od codzienności. Moje współlokatorki cały wolny czas spędzają w pokoju przy telefonie/komputerze. Ja bym oszala cały czas w zamknięciu. Jak tylko znajde chwile to lecę do stajni, moge oderwać sie od nauki, od wszystkiego. A one siedzą cały czas przed komputerem bo im sie nudzi. Współczuje takim ludziom, naprawdę.  😲
Sonkowa - Ja tak siedzę, bo zwyczajnie nie mogę realizować pasji. Jeździectwo to cholernie drogie hobby i niestety nie będę jeździć co najmniej aż zacznę sama zarabiać... No, wyjdę może z psami na spacer ale... Ale ile można?
A ile można siedzieć? W poprzednim tygodniu wróciłam na tydzień do domu, gdzie nie miałam konia i chwytałam się wszystkiego co możliwe. W końcu wzięłam rolki i jeździłam dziennie po 20 km. Wszystko lepsze od siedzenia cały dzień w zamknięciu. Nie wiem, może jestem nienormalna ale ja tak nie potrafię. Można iść pobiegać albo przejść się na spacer. To nic nie kosztuje.
Ja lubię sobie posiedzieć cały dzień w domu i nie uważam, żeby należało mi współczuć.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się