"Nie ogarniam jak..."

busch   Mad god's blessing.
23 listopada 2014 16:56
Ja też dzisiaj ani razu nie wyszłam z domu (jeśli nie liczyć wyrzucenia śmieci do pojemnika na zewnątrz) i niespecjalnie się nudziłam 😉. Uważam, że ludzie bez jakiejś super-hiper pasji niekoniecznie są podludźmi. Można mieć różne ciekawe zainteresowania, realizować różne projekty, uczyć się czegoś interesującego, albo po prostu być fajnym człowiekiem, bez jakiegoś zadęcia na wielkie hobby.

Każdy ma jedno, krótkie życie i wykorzystuje je sobie jak chce. Z perspektywy czasu uważam, że spędzanie całych dni w stajni naprawdę nie było taką najlepszą możliwą opcją, mimo że miałam Wielkie Hobby. Dużo mnie przez to moje Wielkie Hobby ominęło 😉
Ja też czasem lubię, szczególnie w zimowy wieczór z herbatką  😀 Chociaż teraz mam dość, przez studia nie wychodze tylko sie uczę non stop :/ Z resztą różne ludzie mają hobby, niektóre bardzo domowe. Mam kolege kinomaniaka, a że student to raczej w domu ogląda i to jest dla niego największa przyjemność objerzeć sobie film w wolnej chwili. Ciebie relaksuje stajnia, a kogoś granie w Call of Duty 😉 Zachowaj trochę wspólczucia dla cierpiących, bo domatorzy raczej go nie potrzebują. U mnie na studiach mało kto ma regularne hobby, bo po prostu nie mamy na to czasu. Ja już nie jeżdzę a nic innego mnie tak nie jara, na siłę nie będę szukac czegoś nowego.

busch, wiesz, że też tak myślę. Szczegolnie pamiętam, że na pierwszym roku studiów bardzo duzo mnie ominęło przez konia i mimo że jazdę konną uwielbiałam i uwielbiam to na razie jest mi o wiele lepiej bez.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
23 listopada 2014 17:09
Potrafię przez tydzień wracać do domu po pracy, zjeść obiad i nie wychodzić spod koca. A mimo wszystko bywam w różnych miejscach na świecie, z przeróżnymi ludźmi ... czytając książki 😉
Mnie się wydaje, że Sonkowej chodzi o to, że ktoś może nie mieć w życiu żadnej pasji. Ja też mam masę znajomych, którzy po uczelni/pracy nie robią nic. Nie z braku czasu, po prostu z braku takowej potrzeby. Leżą, czytają, siedzą przy kompie, gdzieś się posnują. Nie mają jakiegoś konkretnego zainteresowania - mnie jest ciężko to zrozumieć, im jest ciężko zrozumieć moje jeżdżenie do stajni po pracy czyli po 19 😉

Każdy sobie ustawia życie jak chce, pomijając wypadki losowe. Jesli komuś jest dobrze, to co nam do tego.. 😉

Ja mam teraz pierwszy calkowicie WOLNY weekend od hmm pół roku? Cała sobota i cała niedziela... ależ mi z tym dobrze  😜
.
Ja wiem o co chodziło Sonkowej i nie uważam, żeby takim ludziom trzeba współczuć po prostu. Każdy niech robi to, co lubi, a jak ktos lubi siedziec w domu to proszę bardzo  😉
Chyba jednak się nie zrozumieliśmy. Ja też dzisiaj nie wyszłam z domu bo się uczę. Rozumiem, że czasami fajnie poleżeć cały dzień w łóżku i wyjść z niego tylko po żeby zajrzeć do lodówki. Też tak często mam. Ale nie o to mi chodzi. Mieszkam z nimi od początku października i naprawdę rzadko zdarza się zebym po zajęciach była w pokoju sama. One nie wychodzą nigdzie. Zero spotkań ze znajomymi, wyjść gdziekolwiek. O to mi chodzi i tego nie rozumiem.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
23 listopada 2014 17:33
Nie wszyscy są duszami towarzystwa 😉 Może wolą spędzić trochę czasu na rozmawianiu ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi od x lat przez internet [zakładam, że jak studia, to ich miasta domowe są często daleko], niż walać się po pubach ze "znajomymi", których niespecjalnie lubią. Ja też mam bardzo wąskie grono dobrych przyjaciół, na których wiem, że zawsze mogę liczyć - i nie potrzebuję utrzymywać stałego kontaktu z trylionem ludzi, którym tak naprawdę latam i powiewam.
Sonkowa, wiem, o co Ci chodzi. Ja zdecydowanie bardziej wolę przebywać z osobami, które mają jakąś pasję - i nie ważne, czy jeżdżą do stajni, oglądają filmy czy przeglądają obrazy w albumach. Po prostu takie osoby tryskają zwykle entuzjazmem, zawsze mają coś do opowiedzenia, zawsze można się od nich czegoś nowego dowiedzieć. Dla mnie tacy ludzie to inspiracja, żeby w życiu ciągle próbować czegoś nowego.
.

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 listopada 2014 17:52
No to ja wedlug teorii Sosnkowej jestem totalnie porabana 😁
Generalnie zdecydowanie bardziej wole, jak ktos do mnie przychodzi. Moge miec gosci codziennie i moga siedziec po kilka godzin, ale sama nie lubie wychodzic i ograniczam to do minimum 😉
Lubie czytac, lubie ogladac filmy, lubie rysowac, lubie pisac, lubie wymyslac milion zabaw z dzieckiem- i zadna z tych czynnosci nie wymaga wyjscia z domu 😉
Ale mam znajoma, ktora... nie robi nic konkretnego. Ot, wszystko po trochu. I za kazdym razem jak przychodzi... zapada cisza. Bo po prostu nie wiadomo o czym z nia rozmawiac 🤔
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
23 listopada 2014 18:10
Za to ja notorycznie jestem uważana za outsidera bo:
a) nie mam tłumu znajomych (ale mam za to wspaniałe grono bliskich znajomych)
b) nie lubię chodzić co tydzień po klubach
c) nie upijam się (bo przecież picie jest takie fajne na imprezach)
d) wolę poczytać, obejrzeć film czy porobić coś innego

Nie wpisuję się w kryteria typowego imprezującego studenta. 😁 i to wg niektórych jest dziwne, ze ktoś nie lubi typowo studenckich rozrywek....
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 listopada 2014 18:18
A ja nie ogarniam draznienia dzieci. "Bo tak zabawnie reaguja" 🤔
Corka do mnie podbiega, przytula i mowi "moja mama!" A babcia maca mnie po rece(tego tez nie ogarniam 😵 ) i mowi "nie twoja, moja!" I cieszy sie, ze Raja sie zlosci i denerwuje 🤔
No nie ogarniam. I caly czas to obserwuje- ze drazni sie dzieci bo to zabawne 🤔
CzarownicaSa, podejrzewam, że nie dlatego, że to zabawne. Podejrzewam, że to takie intuicyjne zapoznawanie dziecka z frustracją. Czy to słuszne, nie mam pojęcia.
Mnie się wydaje, że nie, że każdy zdąży się zapoznać ze zjawiskiem frustracji i bez "drażnienia". Ale może i wychowałam i chowam "mięczaki", nie wiem. Są różne teorie i praktyki wychowania.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 listopada 2014 19:09
Halo nie doszukiwalabym sie w tym takich teorii. Kogo nie spytam odpowiedz jest wlasnie taka- bo to zabawne/fajne/smieszne.
Notarialna ja przez całe 5 lat studiów:
- nie zarwałam żadnej nocy z powodu nauki
- nie byłam ani razu na Juwenaliach
- nie przychodziłam nawalona na wykłady
- nie miałam warunku
- na I i II roku chodziłam do klubów raz na parę miesięcy, potem w ogóle -> wolę domówki 😉

Także też chyba jestem wymierającym gatunkiem  😁  Lubię się bawić, ale w fajnym gronie i w miarę kulturalnie - co oczywiście nie przeszkadza zaliczyć czasem zgona, po jednym sylwestrze obudziłam się w sypialni mamy, a zasypiałam w swoim łóżku  😂
CzarownicaSa, INTUICYJNE

edit:
Zaintrygował mnie wpis w "odchudzaniu". Że jak człowiek mokry jak ścierka to "czuje, że żyje". Powiedzmy, że żart. Gdyby to nie był żart, to nie ogarniam, serio. Wyobraziłam sobie człowieka, który jak nie spłynie potem to nie czuje, że żyje  🙁
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 listopada 2014 20:07
Tak czy inaczej nie ogarniam. Nie czaje "intuicyjnego zapoznawania z frustracja".
busch   Mad god's blessing.
23 listopada 2014 20:10
halo, ale co w tym dziwnego? Dziwi Cię, że można być przyjemnie - mimo że bardzo - zmęczonym po ćwiczeniach fizycznych? A nie z powodu właśnie takiego uczucia zalecałaś kopanie rowów dla zdrowia psychicznego?

edit: bo mi się głupio napisało, nie tak jak chciałam 😉
Averis   Czarny charakter
23 listopada 2014 20:13
Krótki poradnik, jak sprowadzić filozofię do poziomu totalnego absurdu. Ktoś napisał, że zjadłby konia z kopytami. Może żart. A jeśli nie? Co on robi na takim forum, czy naprawdę nie ma w nim krzty empatii? I co na to jego układ trawienny? Nie umiem tego pojąć 🙁
halo, postaram sie wytlumaczyc na wlasnym przykladzie. Ja po treningu czuje, ze zyje, bo zawsze mnie cos boli 😉 A tak na powaznie, to mnie moze pot nie uszczesliwia, ale bol podczas cwiczen fizycznych jak najbardziej. Jakkolwiek dziwnie to brzmi. Istnieje teoria, ze podczas duzego wysilku cialo produkuje endorfiny, zeby zagluszyc bol miesni. A hormony szczescia, jak wiadomo, uzalezniaja 😉
Ja nie ogarniam stwierdzenia, ze "sport to zdrowie".
Tak jak "konskie zdrowie"  😁
Dokladnie!
Ja nie ogarniam stwierdzenia, ze "sport to zdrowie".
to kwestia tego, jak definiujemy sport.
sport rekreacyjny (aktywny wypoczynek, czyli dla mnie np. 20km na rowerze w spokojnym tempie) to zdrowie, moim zdaniem 🙂
busch, gdyby przyjemnie było TYLKO na skutek ćwiczeń fizycznych - to nadal nie ogarniam, a nie było mowy o przyjemności tylko o czuciu=odczuwaniu, stąd podejrzenie o brak doznań, brak dotarcia doznań bez dania sobie w kość.

Ale już ogarniam. W takich kategoriach jak "bez koni żyć nie mogę" 🙂 No pewnie, że mogę!
Przeraziłam się na myśl o takim serio-że -serio.
Notarialna,kolebka ja mam podobnie więc skoro jest nas już trzy to może nie jestesmy aż tak wymierajacym gatunkiem🙂😉

Sonkowa bo to wszystko zależy, może oceniasz zbyt pobieżnie? Jakbyś tak przykładowo na mnie popatrzyła kiedy siedzę w Lublinie to też robię niewiele ciekawych rzeczy. Ot normalne, nudne życie pójdę na uczelnię, pooglądm film, pouczę się i tak 3-4 dni po czym jadę do domu i żyję🙂 Czyli juź nie mogę usiedziec długo na miejscu, ciągle coś robię, jadę do konia i większośc czasu jestem w ruchu. Do wszystkiego można się przyzwyczaić, ale fakt tak jak spędzam te kilka dni w miejscu, gdzie póki co nie mam zbyt wielu 'swoich ludzi' ani głownego hobby i zajęcia to cały czas nie dałabym tak rady. Ale jako okres przejściowy da się przeżyć wiedząc, że potem będzie ta druga częśc tygodnia i szczerze mówiac już nawet nie mówię, że lepsza, bo obie są fajne, tak kompletnie inne, że już teraz cięzko mi je hierarchizować.
A jak się dobrze można skupić jak nie ma żadnych rozpraszaczy w koło, już tak się przyzwyczaiłam, ze ten cas kiedy jestem w L. chcę wykorzystać jak najlepiej, że udaje mi się zrobic większośc rzeczy na kolejnych tydzień dzieki czemu weekendy mam luźniejsze i mogę poświęcic się innym rzeczom. Tak więć ja też nie ogarniam jak można nie interesowac się zupełnie niczym, nie mówię o jakichś wielkich pasjach ale czymkolwiek co czyni nas innym od reszty i po prostu ciekawszym. Nawet na skutek ostatnich przemyśleń stwierdziłam, że w sumie to mogłabym bez tych koni żyć, ale musiałabym coś równie dobrego znaleźć w zamian, nie byłoby to łatwe, ale myślę, że realne.

Bo tak w ogóle to nie ogarniam tak racjonalnie fenomenu jeździectwa, są momenty, że satysfakcji daje niewiele, finanse pochłania całe, a i tak ciągnie człowieka do tegoi nie potrafi/nie chce zrezygnować 🤔wirek:
Ja też się dopiszę do klubu outsiderów.
Naprawdę dobrych znajomych mam kilka osób na krzyż, nienawidzę imprez w klubach, dyskotek itp., nigdy się nie upiłam i w zasadzie to nie pijam alkoholu, na studiach nigdy nie uczyłam się ani po nocach, ani na ostatnią chwilę, tylko zawsze regularnie od października do czerwca. Lubię siedzieć w domu, czytać książki, oglądać filmy, a jak mam się z kimś spotkać, to zdecydowanie wolę u mnie/u niego niż gdziekolwiek na mieście.
Wymierający gatunek 😉
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
24 listopada 2014 09:35
Ja dyskotek nigdy nie lubiłam, na żadnej nie byłam (no chyba, że liczy się andrzejkowa w podstawówce? 😀). Teraz też z nikim się nie spotykam bo każdy ma swój własny świat, przyjaźnie poumierały...
Ale mam faceta i konie - przynajmniej z nimi sobie gadam  🙂

I w sumie zawsze raczej wolałam być w domu niż poza nim. Ale mimo to konie zmuszają mnie do opuszczania domu minimum 3 razy dziennie, zmuszają mnie do ruchu - chociażby łopatą  😁
Dobrze rozumiem takich ludzi, można mieć pasję nie wychodząc z domu  😉
Ja nawet myślę, że od czasu do czasu taki totalny reset pt. "siedzę w domu i marnuję czas na robienie nic" jest potrzebny dla odpoczynku psychicznego. Ja np. żyję w zasadzie w ciągłym ruchu, wiecznie na trasie praca-stajnia-dom (=dodatkowa praca zazwyczaj), staram się wcisnąć w to jeszcze kontakty rodzinne i towarzyskie, więc jak czasem zdarza mi się popołudnie, na które nie mam żadnych planów ani obowiązków, to z wielką przyjemnością robię NIC. Co prawda rzadko zdarza się taka możliwość, ale to już inna sprawa  😁
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
24 listopada 2014 09:57
Też czasem lubię robić nic  😎 Najbardziej to latem, usiąść na leżaczku i gapić się na konie, mogłabym godzinami tak siedzieć...

Trzeba też umieć odpoczywać - brzmi dziwnie, no nie? Ale patrząc na niektórych w moim otoczeniu dziwię się, że oni wytrzymują bez urlopu, wakacji...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się