Sprawy sercowe...

Mozii   "Spełnić własną legendę..."
03 grudnia 2014 16:34
Ej, to wcale nie jest takie fajne :P Ja nie mam tak naprawdę żadnego, dobrego kolegi. Żadnego, no poza moim mężem, to jest mój jedyny przyjaciel płci męskiej 😉 Większość kolegów, z którymi utrzymywałam bliższy kontakt i ceniłam ich jako znajomych coś do mnie miało. Od innych, których uważałam za kolegów i myślałam, że oni do mnie nic, to po latach się przyznali, że jednak im się podobam. I jak tu się z takimi dalej normalnie spotykać i kolegować? Mój mąż raczej nie byłby zadowolony, że jego żona ma takich kolegów 😉


pamirowa, piątka  😉 Moim prawdziwym przyjacielem i powiernikiem jest M. Ale mam dokładnie tak samo- sporo "kolegów", którzy widać gołym okiem coś do mnie ma, a część z nich nawet się do tego przyznaje. Ale ważne jest jak się na takie coś reaguje. Ja na wstępie stawiam sprawę jasno, że sorry Gregory, ale nic z tego. Mam już swoją drugą połówkę. I wówczas odpuszczają, ograniczają kontakt itd. Ale nie czarujmy się, gdybym wykazała chociaż odrobinę zainteresowania, to oni bardzo chętnie wskoczyliby na miejsce M  😁 Ale ja mam teraz klapki na oczach i zapatrzona w swojego przyszłego męża  😍
CzarownicaSa A wiesz dlaczego?

Bo jesteśmy piękne i niedostępne  😂

Nie no, tak naprawdę dlatego, że jesteśmy zakompleksione. Czuć na kilometr 🙁

(Tylko, że ja w sumie wolę jednego mojego małża niż stu adoratorów).
Kurczę, mnie też nikt nie podrywa. Z reguły obiektem westchnień moich kolegów jest moja mama, a nie ja. 😂
Wiecie dziewczyny, ja nie bardzo mogę zrozumieć tych moich kolegów, którym się podobam. Sama mam kompleksy, zakorzenione jeszcze w gimnazjum przez moich "kochanych" równieśników. Długo mi zajęło uporanie się z nimi i zaakceptowanie siebie na tyle na ile się da. Ale nie uważam się za taką piękność, jak niektórzy z nich sądzą. Czasem po prostu czuję się ładna i tyle. Nie wiem co oni we mnie widzą.
Chociaż dla mnie i tak najważniejsze jest to, że podobam się mojemu mężowi taka jaka jestem i mimo 9-ciu wspólnych lat, patrzy na mnie z pożądaniem i ani trochę mu się nie znudziłam, chyba 😉 
U mnie odwrotnie, masa kolegów ale brak tego jedynego.
Friendzone jak nic.
Averis   Czarny charakter
03 grudnia 2014 18:19
Oj tam, dziewczęta. Najważniejsze, że macie swoich mężczyzn, którzy Was pragną. Po co komu 100 adoratorów, skoro żaden z nich nie będzie się kwapił do działania 😉? Ale z zakompleksieniem walczyć warto. Dla własnego komfortu.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
03 grudnia 2014 18:31
Oj tam, dziewczęta. Najważniejsze, że macie swoich mężczyzn, którzy Was pragną. Po co komu 100 adoratorów, skoro żaden z nich nie będzie się kwapił do działania 😉


Święte słowa 😉 zgadzam się w pełni 😉
.
galopada_   małoPolskie ;)
03 grudnia 2014 18:44
Ale z zakompleksieniem walczyć warto. Dla własnego komfortu.


Popieram! Ja w ciągu ostatniego roku straciłam większość moich i czuję się sto razy lepiej! A zawdzięczam to.... moim kolegom 😁
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
03 grudnia 2014 18:56
No ja z kompleksami walczyc nie umiem, ale ucze sie nie zwracac na nie uwagi i traktowac jako fakt, z ktprym i tak nic nie zrobie- to po co walczyc? 😉 Wady sa i tyle, trzeba sie czym innym zajac.

Atea o, tak sobie bede powtarzac! 😁
busch   Mad god's blessing.
03 grudnia 2014 20:21
Kurczę, mnie też nikt nie podrywa. Z reguły obiektem westchnień moich kolegów jest moja mama, a nie ja. 😂


A ja jestem tak beznadziejnie niedomyślna, że zupełnie nie ogarniam, kiedy ktoś mnie podrywa. Chodzę na meetupy, gdzie się rozmawia po angielsku, żeby podszlifować angielski. Wiadomo, że czasami się rozmawia lepiej z kimś, czasami gorzej, bo różni ludzie tam przychodzą 😉. No i pewnego dnia jak się z jednym rozgadałam, to dobre 3 godziny szprechaliśmy. Nie wzbudzało moich podejrzeń ani to, że zmniejszał dystans, na przykład opierając rękę na moim krześle i pochylając się, czy niby przypadkiem mnie dotykając, ani czasami jego dziwne teksty w stylu "może się wcześśniej spotkamy, po co czekać do następnego meetupu". Jak zaproponował, że mnie podwiezie, to pomyślałam, że pewnie to taka miła rzecz do powiedzenia, ale pewnie żartuje 😉. Nawet telefonami się wymieniliśmy, bo to przecież W Imię Nauki 😁.

Dopiero jak wyszłam na mróz i przetrzeźwiałam, to zdałam sobie sprawę, że on mnie podrywał 😁. Było mi tak super głupio, że nie zauważyłam tych jego wszystkich podchodów, że jak zadzwonił, to odrzuciłam połączenie i w ogóle nawet nie próbowałam się tłumaczyć SMS-em  😡. Myślę, że w życiu by nie uwierzył, że ja po prostu nie zauważyłam, że mnie podrywa, bo tak to bym mu powiedziała, że jestem zajęta  😂
maluda u mnie też friendzone.  😁

Najśmieszniej jest jak się zagalopują i wypalą z tekstem w stylu "ej stary/chłopie!".  (nie jestem chłopczycą) 🥂
I mnie ktoś podrywał raz w życiu. Zapamiętam to na długo. Kompleksów jakoś nie mam, najwidoczniej tak miało być.  😉
😁 To nie jestem sama.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
04 grudnia 2014 06:26

Najśmieszniej jest jak się zagalopują i wypalą z tekstem w stylu "ej stary/chłopie!".  (nie jestem chłopczycą) 🥂



Ja bez przerwy słyszę teksty typu "byliśmy tam we dwóch" itp, przy czym ten drugi to ja  😉 I to wcale nie wynika z nieznajomości języka polskiego wypowiadającej się osoby, tylko właśnie traktowania mnie jak kolegi  😉
oj Dziewczyny, przyszła i moja kolej... Obecny rok sercowo zaczął mi się fatalnie. Byłam na wyjeździe sylwestrowym w górach dużą grupą. Pierwszy raz od zarania dziejów ktoś mi się spodobał - niestety ten ktoś był z dziewczyną. Trochę gadaliśmy, trochę się wspólnie bawiliśmy i tyle. Dla mnie zajęty facet jest z zasady nie do ruszenia. Po powrocie starałam się o nim szybko zapomnieć i może by się udało gdyby nie fakt, że wysłał mi zaproszenie na fb. Później sam zagadał i robił to jeszcze kilka razy pod jakimiś pretekstami. Było to dla mnie trudne - z jednej strony chciałam pociagnąć te rozmowy dalej ale z drugiej czułabym się z tym źle. Ostatecznie moje odpowiedzi były miłe ale dosyć konkretne i bez dalszego pola manewru - jak z kolegą. Później widzieliśmy się jeszcze z dwa razy na takich większych spotkaniach. Coś tam zagadaliśmy, było miło ale ja się pilnowałam, żeby to wszystko pozostało jednoznaczne i na stopie wyłącznie koleżeńskiej. Po kilku miesiącach usunęłam go w ogóle z fb, żeby tak jakoś nie korciło.

Myślałam, że do końca roku już nic się nie wydarzy a tu masz Ci los... na zajęciach w tym tygodniu poznałam super gościa. Kiedy napisałam o tym przyjaciółce, jej reakcja wyglądała dokładnie tak: 'Piiip, dobrze, że siedzę!'. To wyraźnie pokazuje jak często zdarza mi się kimś zauroczyć. To, że w tym roku to już druga osoba to moja absolutna życiówka. Spędziliśmy z J. razem 3 dni pracując w jednym zespole, raz zjedliśmy wspólnie obiad i (niestety) tyle. Dużo gadaliśmy, dużo się śmialiśmy, trochę miałam nadzieję, że weźmie mój numer telefonu albo coś... tym bardziej, że nie wspominał nic o dziewczynie, więc prawie na pewno jest wolny. Nie wiem, czy to moje hormony dają mi się we znaki ale strasznie mnie wzięło. Ani jeść nie mogę, ani myśleć nie mogę, no dosłownie nic nie mogę. W sumie to się cieszę, że już nie mamy tych wspólnych zajęć - przynajmniej mam jakąś szansę wrócić do normy.
Także w kwestiach damsko-męskich rok się do bani zaczął i tak też się skończył. Klamra kompozycyjna zachowana.

Sorry laski, musiałam się gdzieś wygadać bo mnie bardzo nosi.
tym bardziej, że nie wspominał nic o dziewczynie, więc prawie na pewno jest wolny


Nie, nie, to tak nie działa! Im szybciej każda kobieta to przyswoi, tym lepiej dla niej 😉
mundialowa, masz rację, stąd napisałam 'prawie na pewno'. To, że się o czymś nie mówi nie znaczy, że nie istnieje 🙂 Ale mimo wszystko patrząc na całokształt - to, co mówił o swoim rozkładzie dnia (w który ciężko by było szpilkę wetknąć) i też to jak wygląda (bo o ile bardzo przystojny o tyle widać, że brakuje tu damskiej ręki) wskazują, że nie ma przy nim nikogo. Ale z drugiej strony ile osób prowadzi teraz związki na odległość...
(bo o ile bardzo przystojny o tyle widać, że brakuje tu damskiej ręki)

ale się uśmiałam 🤣  ewidentnie singiel


😵
vanille, nie napisałam tego z wrodzonej wredności 😉 Po prostu parokrotnie byłam tą drugą tylko dlatego, że niektóre rzeczy przyjmowałam za pewnik, były zmyśloną historyjką, bądź też umiejętnie zmanipulowanymi faktami.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
05 grudnia 2014 18:31
vanille, mój P. też przystojny, ale ja się do jego wyglądu nie wtrącam, więc pewnie też mu brak damskiej ręki.
Martuha, może i brzmi śmiesznie ale ja tylko opisuję swoje wrażenie. W tym przypadku nawet nie chodzi mi o brak kobiety-partnerki ale jakiejkolwiek - mnie np. za takie spodnie, z przydeptanymi do strzępów nogawkami to mama w gimnazjum goniła. To nie jest jakiś wyznacznik bycia singlem tylko element, który wpływa na to jak kogoś postrzegam. Zresztą o czym my tu gadamy, przecież nie rzucam się na żadnego zajętego faceta 😉

A tak poza tym to mam w głowie multum przykładów facetów, którzy generalnie wyglądali 'bardzo tak se' a jak wpadli w łapy bab to zmiana o 180 stopni.
vanille a właściwie co stało na przeszkodzie żeby kontynuowac znajomosc? Dlaczego tylko LICZYŁAŚ na to że to on poprosi o numer telefonu? I co to za akcja z mijaniem się na zajęciach? To dopiero jest gimnazjum, a nie jakieś tam wystrzępione nogawki spodni 😉 😁
hahahaha zen, dobry jest! odciągasz mnie od pracy takimi linkami! 🤬
a tak przy okazji - jak u Was? 😉
Prawda, można się oderwać 🤣

U nas w porządku, dziękuję że pytasz :kwiatek:
nie każda ma na tyle śmiałości, żeby sama wziąć numer. Ja np tak nie potrafię, totalna blokada. Może dlatego jestem sama 😁 ...
Jak brakuje śmiałości to trzeba się wykazac pomysłowością 🙂 Coś wykombinowac zamiast biernie czekac na księcia na białym koniu 🤬 Skoro wydarzenie roku bo walnęło konkretnie (nie może spac ani jesc) to jak można tak po prostu odpuścic!
vanille spójrz na swój motywujący podpis! Do roboty!
A się wkurzyłam no  🤣
kajpo, ja czekałam i sie doczekałam! 😉 Co prawda książe jak tylko zbliżył się do konia to dostał ataku kichania.  😁

Dobra, chyba czas się tu odezwać. 😉

Książe jest, co prawda w Waw a ja od końca września stacjonuje w Gdańsku ale i tak jest super (na tyle na ile może być w związku na odległość 😉).  😜  😀
Mama go nawet polubiła i ojciec ma o czym z nim porozmawiać. W tej chwili jedyną jego wadą jest to że nie lubi mojego Żółtego kota i ma mega alergie na konie. 😁
Ty też mądra znajdowałaś milion powodów "dlaczego nie": Nieee bo on wygrywa w gry planszowe, ja się wyprowadzam, a poza tym jak się widzimy to zawsze pada deszcz...
A tu proszę... 😀

kajpo, no bo to były poważne powody (swoją drogą to ja ostatnio wygrałam grę :hihi🙂!  😂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się