Runnersi- czyli biegaj z nami :)

vynter, wytrze ci się do zera w moment, szkoda butów i kasy 🙂
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
05 grudnia 2014 16:15
LatentPony ja biegam z Suunto 2S i kocham go miłością ogromną 😉 Zresztą został moim codziennym zegarkiem, bo szkoda mi się z nim rozstawać.

Bardzo mnie ciekawi jego młodszy brat - 3 🙂
honey tego też się obawiałam.

jeszcze takie brałam pod uwagę, że niby ta guma w ścieralnych miejscach bardziej odporna, ale nie mam jak ich obczaić na żywo, a w sklepie facet odradzał (mimo, że też w posiadał ta firmę w asortymencie). te brooksy leżały mi super na nodze i teraz mam zagwozdkę co zrobić. staram się minimalizować asfalt, ale nie zawsze się da, szczególnie jak biegam spod domu i muszę najpierw wybiec z miasta. może wpadło Wam w oko coś w tym kalibrze, ale bardziej przystosowanego do nawierzchni mieszanych?
LatentPony   Pretty Little Pony :)
09 grudnia 2014 08:40
Vynter, ciężko będzie coś takiego znaleźć. Niby istnieje kilka takich modeli przystosowanych i do lekkiego terenu i asfaltu, ale w praktyce to nie zdaje niestety egzaminu... Więc albo rybki, albo akwarium. Jeżeli masz na swojej trasie etapy asfaltowe, to zdecydowanie poleciłabym buty miejskie. Niestety, w terenie nie będzie tak dobrej przyczepności jak w trailówkach, ale nie zniszczysz butów. Bieżnik butów terenowych bardzo szybko Ci się zetrze na asfalcie.
Znaczenie ma też dobra technika. Buty terenowe mają z zasady mniej amortyzacji niż buty przeznaczone na twarde nawierzchnie, ponieważ miękkie podłoże w terenie samo w sobie dobrze amortyzuje wstrząsy. Ale jeżeli biegamy stawiając krok od pięty, to w butach terenowych, na twardej nawierzchni bardzo szybko poczujemy stawy i może to prowadzić do wielu kontuzji.
Zwłaszcza, że buty które wybrałaś (PureGrit i Inov-8) są to buty w nurcie minimalistycznym. Mają bardzo mało amortyzacji, niski drop (spadek pięta-palce) i przeznaczone są właśnie dla biegaczy terenowych biegających ze śródstopia.
PureGrity są świetne, od pierwszego założenia na nogi się w nich zakochałam. Buty bardzo godne polecenia, ale niestety, właśnie nie dla każdego.

Edytka, ja się z Suunto kompletnie nie dogadałam, wolę swojego Fenixa 🙂 Z Fenixem też chodzę na co dzień. Napiszę więcej o teście jak będę miała dłuższą chwilkę, teraz pędzę do schroniska ogarnąć Bieg Na Sześć Łap 🙂
Latentpony dziękuje 🙂 wiem, że mają mniej amortyzacji, celowo szukałam czegoś lżejszego, z małym spadkiem. teraz biegałam w nike free 3.0 - wygodne, ale podeszwa to jakieś nieporozumienie. buty dostałam i obiecałam sobie, że następne to tylko z normalnym bieżnikiem 😉. żegnaj wydłubywanie kamieni i patyków 😁

w końcu kupiłam te pure grity, najwyżej się szybko zetrą. oglądam też model miejski, ale on z kolei zupełnie nie nadawał się w teren. pierwsze wyjście już za mną - bardzo przyjemnie i pewnie się w nich biegnie.

skrajem leśnego bagna


buka czuwa 😉


LatentPony   Pretty Little Pony :)
13 grudnia 2014 11:41
No to jazda 🙂 SUUNTO AMBIT2 R vs GARMIN FENIX2 (recenzja pisana wspólnie z moim kochanym, biegającym mężczyzną, więc wybaczcie, jeżeli gdzieś jest użyta forma męska. Połączyłam nasze recenzje w jedną - oboje zwróciliśmy uwagę na zupełnie inne szczegóły i myślę, że dobrze byłoby pokazać dwa punkty widzenia - damski i męski 🙂 )

1)Dystans i czas aktywności:
Suunto Ambit 2R: 35,00km, czas 2:55😲1, średnie tempo 5'00"/km
Garmin Fenix 2: 35,16km, czas 2:54:48 średnie tempo 4'58"/km
Są to dane przepisane i zsumowane z profili Connect i Movescount. Różnice czasowe wynikły z kilkukrotnych błędów moich przy zatrzymywaniu i startowaniu aktywności. Otrzymujemy więc różnicę około 200m w odczytach obydwóch zegarków, na dystansie 35km. Ale czy faktycznie pokonane zostało 35km, a nie 35,1km lub 35,3km? Tego niestety nie da się powiedzieć. Można domniemywać, że 200m dodatku wzięło się z falowania Fenixa na prostych odcinkach. Ale patrząc na ślad wyrysowany przez Suunto takich odchyleń jest wcale nie mniej. Dodatkowo Fenix ma tendencję do ścinania zakrętów, na czym powinien tracić dystans do Suunto a nie go zyskiwać.
Oceniając zegarki za liczenie dystansu, nie możemy jednoznacznie stwierdzić który z nich radzi sobie lepiej.

2) Jakość pozostałych parametrów biegu na platformie:
Suunto Ambit 2R:
Kadencja z nadgarstka działa zaskakująco dobrze, powiem szczerze że się nie spodziewaliśmy. Asystent odpoczynku jednak pozostawia sporo do życzenia - raz nas przeceniał i pokazywał zdecydowanie zbyt krótki czas regeneracji, a raz nas nie doceniał i wyświetlony czas regeneracji był zdecydowanie zbyt długi. No i masa zbędnych wykresów określonych na podstawie bóg wie czego (częstość oddechu, EPOC?). I wskazanie wysokości i prędkości pionowej... Kompletna porażka. Wiem że nie ma wbudowanego wysokościomierza barometrycznego i wskazania bierze z GPS, ale żeby liczyć wzrosty wysokości o jakieś 2x więcej niż było faktycznie? Trasa płaska jak stół, a tu 56m przewyższenia... Naprawdę wychodzę z założenia że jak ma się pokazywać dużo głupot, to lepiej je usunąć i lepiej przedstawić dane pożyteczne i prawdziwe, a nie na siłę wciskać kolejne wykresy.
Garmin Fenix 2:
Puls wytłumaczony wcześniej, wykresy czytelne, wszystkie dane jak na tacy. Masa statystyk związanych z dynamiką biegu dzięki HRM-Run. Fajną sprawą jest odtwarzacz, który odtwarza nam przebieg biegu, wyświetlając nam aktualne dla danego momentu statystyki. Jak dla mnie wszystko super, jedyną rzeczą jest pytanie czy naprawdę chcemy dorzucać do tych wszystkich statystyk (które są ciekawe na pewno, i mogą dać nam do myślenia) taką ilość pieniędzy. Fenix jest drogi, ale odczyty jakie nam daje są świetne.

3)Tempo chwilowe na zegarku:
Tempo nie skakało, często się pokrywało między zegarkami, ale nie zawsze. Nigdy nie mamy takich samych odczytów na dwóch sprzętach, nawet tym samym modelu, tego samego producenta.
Jak to z GPS bywa, zjawisko opóźnionego odczytu jest normalne. Bez footpoda nie będziemy mieli zmian na zegarku w przeciągu ułamka sekundy, bo to jest fizycznie nie możliwe. Jednak tutaj na zegarkach mamy sporą różnicę. W momencie zatrzymania Suunto reaguje bardzo szybko, i po jakichś 3 sekundach od zatrzymania widzimy na zegarku tempo 0'00". Fenix działa inaczej, i po tych 3 sekundach nasze tempo zaczyna maleć. Wartość -'--" przyjmuje po ok 12 sekundach. W tym czasie jednak dystansu nie dodaje. Czym dla nas się to różni? Wykresem jaki zobaczymy na komputerze. Na Movescount wykres jest odcięty jak nożem. Z tempa 5'00" za sekundę robi się 0'00" i tak być powinno przy gwałtownym zatrzymaniu. Na Garmin Connect widzimy bardziej stromą skarpę niż pionową krechę. Tutaj zależy co nam się bardziej podoba. Jak dla mnie może to mieć swoje minusy, podobnie działa to w przypadku interwałów, i tempo chwilowe na początku interwału nic nam nie mówi, dopiero po tych 10-15 sekundach mamy dobre wskazanie, co przy odcinkach 100m nic nam nie daje, bo już je w takim czasie kończymy. ALe w sumie... Po co to komu, na tych 100m nie ma czasu patrzeć się na zegarek 🙂
Tutaj zegarkom daję znowu tą samą ocenę, bo sama prędkość rekcji na zatrzymanie i przyspieszenie jest taka sama, różni się tylko sposób przedstawienie tego na wykresie, a to zależy od indywidualnych preferencji. Jednak zaznaczam, że z footpodem można mieć te dane bardziej dokładne.

4)Obsługa i wygląd zewnętrzny:
Suunto Ambit 2R:
Od pierwszego spojrzenia na niego nie spodobał nam się zbytnio. Klawisze chodzą dosyć ciężko, i są niewygodne. Pasek może nie pasować na każdą rękę przez niesymetryczność budowy koperty. Pasek HRM jest okrągłą pastylką, która w przypadku mężczyzn nie przeszkadza, dla kobiet jednak może być uciążliwa.

Wady Ambita w przypadku kobiet (w kolejności w jakiej je zauważyłam):
1. Bransoleta Ambita ma za małą możliwość regulacji. Przy zapieciu na ostatnią dziurkę zegarek nadal latał mi po całym ręku i nie było to przyjemne uczucie.
2. Bardzo kiepskie dopasowanie bransolety. Fenix nie dość, że ma wystarczającą regulację i nie lata, to w dodatku ładnie przylega nawet do szczupłego nadgarstka. Z kolei Ambit odstawał w każdą stronę...
3. Często latem biegam w samym biustonoszu biegowym, pasek od pulsometru garmina zawsze bez problemu mogłam schować pod biustonosz i nic nie wystawało ani nie rzucało się w oczy. Z kolei okrągłego sensora hr od ambita za cholerę nie udało mi się ukryć.
4. Następny problem pojawił się po ukucnięciu i schyleniu aby zawiązać buty. Pasek, a dokładnie właśnie sam okrągły sensor bardzo boleśnie wbijał się w mostek.

Co do samej obsługi jest mizernie, bo nie do końca chyba zostało to przemyślane. Przyciski strzałek powinny być obok siebie, a nie po drugiej stronie zegarka. Mało też można zrobić z zegarkiem bez komputera. Włączyć/wyłączyć autolap, ustawić ekran czy edytować profile aktywności powinno dać się z poziomu zegarka. Podczas samej aktywności jednak idzie się przyzwyczaić. Kilka razy zdarzyło nam się też samoczynne robienie lapów, pomimo że autolap był wyłączony, a do zegarka się nie dotykałliśmy. Po przyzwyczajeniu da się używać, ale nie jest to rzecz przyjemna.
Garmin Fenix 2:
W brew legendom nasze zegareki nie zawieszają się ciągle (mój Fenix2 jeden jedyny raz odmówił mi współpracy), ani nie odwalają skoków w bok o 5 km. Brak przełączania ekranu z czarno - białego na biało - czarny jest chyba jedyną bolączką tego zegarka. Białe napisy na czarnym tle w przypadku alertu np. tempa w nocy odczytuje bardziej na zasadzie "wygląda bardziej na pace slow niż pace fast" niż faktycznie czytając z ekranu. Przy niższym tempie da radę, ale jak się zasuwa to już jest gorzej. Duży wpływ na to ma też światło z zewnątrz, typu latarnie czy czołówka. Z takim źródłem światła ekran jest czytelny. Wygląd przyzwoity, może trochę toporny. Zdarza się gdzieś zawadzić, przytrzeć. Przyciski chropowate, chodzą dosyć ciężko, ale bez wpływu na komfort użytkowania (płaskie, z kratką na wierzchu). Z zegarkiem na ręku można zrobić prawie wszystko - zapisać punkt gps, zmienić ekran dowolnej aktywności, ustawić alerty, zmienić rodzaj zapisu GPS, wszystko. Jeśli chodzi o wygląd i komfort użytkowania dla mnie jest to jak najbardziej satysfakcjonujące.

5)Stosunek cena/jakość:
Suunto Ambit 2R:
Bardzo dobry zegarek treningowy, zarówno dla początkujących jak i zaawansowanych biegaczy w przystępnej cenie (można bez problemu kupić nowy za ok 900zł). Wart wydanych na niego pieniędzy.
Garmin Fenix 2:
Zegarek wart swojej - niestety bardzo wysokiej - ceny. Świetne trzymanie baterii (główna zaleta dla ultrasów), masa statystyk do analizy. Super maszyna.

Jeszcze krótko to podsumuję. Demonizowanie Fenixa i wywyższanie Suunto jest bezpodstawne. I jeden zegarek i drugi ma swoje mocne i słabe strony. Gdybyśmy jednak ponownie mieli wybierać, to oboje jednogłośnie wybralibyśmy znowu Fenixa2.

Na koniec jeszcze poparcie kilkoma screenami, robionymi przez Łukasza:
Kolor czarny, to jego faktyczna trasa, kolor czerwony to ślad Fenixa2 a zielony to Ambit2.


Tutaj nieźle w wykonaniu Fenixa, Suunto chyba jeszcze się nie otrząsnął po starcie🙂 Po wyjściu z zakrętu poleciał gdzieś sąsiadowi kury pogonić.


Kształtem trasy Suunto idealnie, ale z faktycznym miejscem biegu nie miało to za wiele wspólnego. Fenix wymyślił, że byłem po drugiej stronie ulicy i przebiegłem na pasach, co mija się z prawdą niestety.


No tutaj Fenix ewidentnie popłynął. Stawanie w miejscu mu nie służy. Dokładniej realnej trasy biegu trzymał się w tym momencie Suunto.


Tutaj już obydwa zegarki poszły swoją drogą. Jeden w lewo, drugi w prawo. A prawda pośrodku...


"Suunto pod drzewami jest dokładniejszy od wiecznie gubiących się Garminów". Ktoś jeszcze chce coś dodać? Wiem, że ten screen jest tendencyjny, ale taki ma być. Nie można powiedzieć, że jeden pod drzewami działa wybornie a inny nie. To znaczy można, ale będzie to kłamstwo. Wszystkie pod drzewami wariują. W tym przypadku jednak to Fenix był dokładniejszy.

I na koniec ciekawostka taka mała:

Garmin w jedną, Suunto w drugą i gra muzyka 😀

To by było na tyle 🙂 Jeżeli ktoś przez to przebrnął, to zapytam - chcecie więcej testów? 🙂 Mam dostęp jeszcze do Garmina XT910, Garmina 620, Garmina 210, Garmina 610 i Polara M400.

A na koniec się pochwalę - wczoraj dostałam najnowsze Asicsy Kayano 21 🙂 Co prawda jestem zwolenniczką minimalizmu, ale "darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda" i z pewnością je dokładnie przetestuję!
Edit: Właśnie robiłam sobie wideoanalizę i muszę powiedzieć, że naprawdę dość przyzwoicie sobie radzą. Mam dość wyraźnie pronującą stopę i Kayano 21 dają dobra stabilizację.
czy bluzy/kurtki softshell nadają się do biegania? 🙂
LatentPony   Pretty Little Pony :)
28 grudnia 2014 07:27
hanexxx, liczyłam, że akurat tym razem wypowie się ktoś z większym doświadczeniem niż ja 🙂 W softshellu biegałam kilka razy dwa lata temu, kiedy nie stać mnie było na biegowe ciuchy, biegałam w zimę w spodniach dresowych 3/4, bawełnianej bluzie, softshellu z lidla i butach kalenji 🙂 Ukończyłam tak kilka biegów i naprawdę nie było tragicznie. Ale potem jednak biegałam już w samej bawełnianej bluzie, jak dla mnie softshell był za ciepły do biegania.

Wczoraj biegałam w samej bluzo-wiatrówce (taka śmieszna hybryda) i było mi naprawdę ciepło. Przy okazji zaliczyłam też drugą już w tym sezonie glebę  😂
Softshelowi mówimy zdecydowanie nie, za bardzo się pocimy. Wolę już kilka warstw.

I powiem, że starty na zawodach przełajowych przy -7 C to nie na moje płuca.  😵. Wczorajszy bieg to jakaś masakra, a jak pomyślę, że w styczniu/lutym może być jeszcze zimniej to mi się niedobrze robi.
ja biegam od ok. 3 lat ale tylko od wiosny do później jesieni albo początków zimy, jeżeli jest dobra pogoda no i właśnie teraz też tak planowałam ale ostatnio wpadłam na pomysł żeby może biegać przy śniegu i mrozie ale okazało się, że jak temperatura spadła poniżej zera strasznie bolą mnie płuca, więc odpuszczam i czekam do wiosny 😉
LatentPony   Pretty Little Pony :)
28 grudnia 2014 10:30
Bo w zimę to robimy kilometry i bazę tlenową, a nie ścigamy się 🙂

Wczoraj pogoda była ok, ale warunki tragiczne. To nie było bieganie, a taniec na lodzie. Zrobiłam całe szalone 5 km ze średnim tempem 6:36 a i tak zaliczyłam bardzo bolesny upadek na lodzie. Śmiałam się, że w takich warunkach to tylko ostatnio modny slow-jogging można uprawiać  😂
Deszcz, mróz, śnieg, słońce - w każdych warunkach da się biegać, ale na lód niewiele można poradzić. W ciągu najbliższych dni przetestuję kolce zakładane na buty, zobaczymy czy to cokolwiek da.
Latent Pony - ja stosowałam takie kolce jak było bardo ślisko. Trochę pomaga. Gleby  nie zaliczyłam.

W takich warunkach nie da (nie powinno się) faktycznie ścigać bo to samobójstwo dla płuc. Tylko w takim razie, dlaczego robię cykl City Trail 😉
LatentPony   Pretty Little Pony :)
28 grudnia 2014 11:51
Zobaczymy czy kolce dadzą radę. Podochodzę do nich dość sceptycznie, widziałam na biegach osoby które i w kolcach leżały. Poza tym nie mogę sobie kupić takich agresywnych, porządnych, bo podczas biegu zdarza mi się ocierać butem o łydki (blisko prowadzę kolana), biegam jak pokraka (jakbym była koniem, to można by było powiedzieć, że się strychuję  :hihi🙂 i czasami mam wręcz otarcia od butów po wewnętrznej stronie łydki i kostki. Jakbym sobie tak porządnymi kolcami dała po nogach to by bolało... Już w agresywniejszych trailówkach potrafię cierpieć.

Z kolei jak testowałam stuptuty salomona ze wzmocnieniami na kostkach właśnie przeciwko obiciom to zaliczyłam taką glebę, że do dzisiaj pamiętam. Po prostu ta "ochrona" kostki tak wystawała, że zamiast się kopnąć w nogę (jak zazwyczaj), to się zaplątałam butem prawej nogi w lewego stuptuta i tyle z moich testów  😂

Więc mam takie "coś", co pewnie niewiele mi da, ale jak to kiedyś ujął mój kolega z pracy "jak się ma krzywe nogi, to się nie biega" 🙂


Z kolei inny mój znajomy w zimę biegał w terenie w kolcach lekkoatletycznych jako startówkach i... podobno świetnie sobie dawały radę. Ale ja jakoś nie mam odwagi 🙂

O, znalazłam! Według biegaczy z którymi rozmawiałam na takim prawdziwym, gładkim lodzie, to ma się przyczepność tylko w tym:

Ale ja ze względu na opisaną wyżej pokraczność niestety nie dam rady ich przetestować.
Ja też próbowałam biegać w softshelu, ale też mi za gorąco. Nawet dzisiaj w górach przy ponad -10st. A problemu z oddychaniem już nie mam odkąd mam komin. Zakładam jak kominiarkę i mogę spokojnie oddychać ustami (nosem nie potrafię, biegam zagilana przez cały rok.
I też wolę kilka warstw, ale ja biegam w samych decathlonowych ciuchach (nie licząc butów, z których jestem niezmiennie zadowolona i w górach na kamieniach i na co dzień w puszczy, czy na wale nad rzeczką 😉).
madmaddie   Życie to jednak strata jest
28 grudnia 2014 21:14
honey, jakie masz buty?
http://www.sklepbiegacza.pl/buty/damskie/terenowe/salomon_xr_crossmax_2_1
Ja mam stopę mocno pronującą, ale te buty profilem podeszwy to wygodnie korygują i rzadziej krzywo staję (co zazwyczaj kończy się wykręcaniem kostki na granicy kontuzji). Pilnuję też stawiania stopy, ale biegam z psem, który często prowokuje poślizgi, ciągnie w dół i nie zawsze zwalnia od razu po komendzie, więc muszę biegać wolniej i uważniej. Jestem naprawdę zadowolona 😉
Schodzą wam czasami paznokcie od biegania?
Mi zeszły 2 w poprzednich butach, ale buty były pewno zbyt ciasne do biegania, bo nie były dobierane do biegania.
Po dobraniu butów ( są odpowiednio większe!) biegałam i było ok, a dziś czuję, że zejdzie. Od wczoraj po zejściu z zbieżni boli i czuję, że zejdzie. 🙁  Nie dam rady zapobiec temu na przyszłość, nie? Mówię o przedostatnim małym palcu. Długość buta ok... szerokość w palcach też ok..wysokość buta w palcach też ok. Tak myślę...więc co jest? Krzywa jestem jakaś? Zawsze już będą mi złazić?
Palec bokiem dociska do kolegi... i tak myśle..jakby coś włożyć między te palce? Wtedy by nie dociskał. Ale z drugiej strony... chyba bym się tylko doprawiła wkładając coś między palce podczas biegania, nie?
Jak ja będę latem chodzić w klapeczkach na obcasie? Bez paznokci? 🤔
Tunidra, zal paznikcia, ale do lata odrosnie, na szczescie. Imo te Twoje buty moze sa odpowiednio duze na dlugosc, ale wydaje mi sie, ze jednak za ciasne na szerokosc. Ja  biegam w butach mocno szerokich, meskich btw, mimo iz stope mam drobna, waska. I czuje podczas biegu jak mi sie te moje paluszki rozplaszczaja na boki, ale maja gdzie. Przy butach wiekszych ale nie mocno szerszych pewnie mialabym tak samo jak Ty.
No albo masz za ciasne skarpety, ja straciłam już 3 paznokcie 😀
Dziś oglądałam te buty.. To pegazusy, moim zdaniem nie są za wąskie w palcach. Mam tam naprawdę luz. A skarpetki to mam cieniutkie bawełniane stopki, bo biegam na bieżni
Bardziej byłam ciekawa czy wsadzenie czegoś między palce ma sens, ale tam skóra chyba za delikatna i tylko bym se gorzej zrobiła... No nic...paznokieć nie stopa
Następne buty jeśli będę dobierała, wezmę jeszcze szersze, o ile takie znajdę
Ja bardzo mądrze na zawody w biegu na orientację wzięłam jeszcze nie używane salomony, które wrzucałam wyżej i też zrobiły mi się krwiaki pod połową dużego paznokcia na obu stopach (do tego niemiłosiernie mnie obtarły, ale byłam trzecia :P). Ale na szczęście pazury nie schodziły, odrosły już i żyją.
Byłam załamana, że za ciasne, że tyle kasy w dupę, ale po czasie nie sprawiają już żadnych problemów. Chociaż palce i tak nie są najpiękniejsze po tej październikowej masakrze 😉
Jak bym teraz kupowała, to wzięłabym jeszcze 1/3 rozmiaru większe, mimo że mam małą i chudą stopę, a buty są 1,5 rozmiaru większe od moich codziennych i stosunkowo szerokie...
Tunrida, widzialam w tutejszej 'aptece'  - wiec w PL tym bardziej musza miec cos takiego - takie miekkie, zelowe separatory ktore umiejscawia sie pomiedzy palcami stop, moze cos takiego by pomoglo Twojemu paznokietkowi przetrwac bez uszczerbku?
LatentPony   Pretty Little Pony :)
29 grudnia 2014 21:55
Ja miałam odciski między palcami w za wąskich butach. Z kolei ciekawym przypadkiem jest mój Łukasz. Ma w butach do biegania kilometrowy wręcz zapas przed palcami, według wszystkich znaków na niebie i ziemi nie ma prawa nic mu się dziać. A i tak co jakiś czas wraca z biegania z czarnym paznokciem - za każdym razem innym  😵 Ostatnie buty dostał jeszcze pół rozmiaru większe i jak na razie to jedyne buty, które mu (jeszcze) nie zrobiły krzywdy. W skarpetkach biega różnych. Czasami się trafi taki ewenement. Serio, już ręce załamuje nad butami dla niego, które nie robiłyby mu krzywdy.

Ja np. nienawidzę za małych butów. No nienawidzę. Nawet buty do chodzenia mam co najmniej rozmiar większe niż powinnam mieć. Stopę mam idealnie pod rozmiar 36. Chodzę w butach 37-38, biegam w 37,5-38, a teraz nawet zastanawiam się nad trailówkami 38,5  🤔wirek: Ale dzięki temu mam komfortowy luz w palcach i nigdy nie miałam żadnych problemów z paznokciami czy palcami (oprócz tych bąbli o których pisałam na początku, ale to było w moich pierwszych butach).
ja też codzienne buty od zawsze 0,5-1,5 nr za długie, w inne się nie mieszczę
nakładki z kolcami (nie łańcuchami) z postu LatentPony, leżały dzisiaj w Lidlu
ogurek, o świetnie, w jakiej cenie?
LatentPony   Pretty Little Pony :)
30 grudnia 2014 10:28
Tak, moje nakładki mam z lidla, ale jeszcze ich nie sprawdzałam. Na razie leżę i jęczę nad rozwalonym na lodzie kolanem, które jest sino-zielone i cały czas coś brzydkiego sączy mi się z rozcięcia. Dam mu kilka dni na wygojenie i ruszę podbijać świat w nakładkach ;D
19,99
A one mają jakąś sporą regulację? Na taką turbo stopę r46-47 dałyby radę?
Biegaczki, wypełnicie ankietę do pracy inżynierskiej?🙂

http://www.ankietka.pl/ankieta/165653/ankieta-dla-kobiet-uprawiajacych-sport.html

Z góry dzięki  🙂


EDIT do ankiety wkradł się błąd, jeżeli są osoby które z jego powodu zrezygnowały to zapraszam ponownie, już poprawione  :kwiatek:
Czym się różnią dziecięce buty do biegania od tych "dorosłych"? Dziecięce Pegasusy są dwukrotnie tańsze, a rozmiary sięgają chyba nawet do 39. Czy w tych modelach zastosowano, nie wiem, mniejszą amortyzację ze względu na niższą masę ciała dziecka?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się