Dachowe zasrańce, czyli gołąbkom mówimy NIE

ushia   It's a kind o'magic
06 kwietnia 2009 17:31
zasrance sraja i gruchaja, gruchaja i sraja, i tak na przemian  😵
abre - choinka, zebym to ja mogla czatowac z czymkolwiek to bym je wygonila - chociaz jak dostaja po ogonach patykiem od mopa to tylko patrza oburzone

ciri - taka powiewajaca?

ja czekam na siatke
Ja siatki nie miałam jak zamontować - mieszkam na ostatnim piętrze 😉
Co robisz w święta? Dobry czas na kampanię kwietniową skierowaną przeciwko tym... (przepraszam, ale dużo niecenzuralnych słów mi się ciśnie na usta 😉 )

Dziś na balustradzie usiadł nam mazurek. Mąż patrzy i z uśmiechem mnie informuje:
- Jakiś ptaszek siedzi.
- Jaki? Gdzie siedzi? - pytam.
- W rogu balustrady... zesrał się.
- I co, już nie lubisz mazurków?
- Nie - padła odpowiedź

😂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 kwietnia 2009 18:18
abre, pozdrów go ode mnie. Znaczy męża, nie mazurka ;]
Pozdrowię 🙂

ushia, jaką siatkę kupujesz?
ushia   It's a kind o'magic
06 kwietnia 2009 18:42
taka plastikowa o dosc sporych oczkach - nie powinna zaciemniac, a jest sztywna, wiec mi sie ptasiory nie zlapia
Ushia-tak, jest kawalek puszczona za parapet, tak, zeby powiewala 😉
Co robisz w święta? Dobry czas na kampanię kwietniową skierowaną przeciwko tym... (przepraszam, ale dużo niecenzuralnych słów mi się ciśnie na usta 😉 )
No i jeszcze Lany Poniedziałek w trakcie. Czyli chlustanie na ptaszyska będzie w pełni uzasadnione tradycją.
ushia   It's a kind o'magic
08 kwietnia 2009 18:27
w zeszlym roku to i jajka mialam - myslisz ze jak pomaluje to sie obraza na dobre?
Musisz brzydko pomalować. Bo jak pomalujesz ładnie, to przyprowadzą kolegów i koleżanki na wernisaż  😎
w Wenecji karmi się gołębie specjalną karmą na impotencję, i jest spokój, gołębie są tak żarłoczne że większość jest impotentami 😉 Tylko skąd cholera wziąć ten środek? 👀
Spytaj Tanię, ona chyba wet drobiarski 😉

Z tego co kojarzę rzeczywiście gołębi ostatnio w polskich miastach jest za dużo i przydałoby się ograniczyć ich populację. Problem w tym, że tam gdzie są gołębie (czyli w miastach), są też i wróble... a ich populacja niepokojąco spada. Źle by się stało, gdyby i one się czegoś takiego nażarły.

Ostatni raport. Gołębi brak, osiedle opanowały mazurki, sroki i... szpaki. Odkąd tu mieszkam nigdy ich na osiedlu nie widziałam a teraz obsiadają dachy. Czyżby znalazły sobie dobre miejsce na gniazdka? Wcześniej pod tymi daszkami urzędowały sikorki znosząc tam nasionka.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
08 kwietnia 2009 22:53
A u mnie wróbli nie widać za to sikorki, sroki i szpaki jak na potęgę.
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
17 kwietnia 2009 11:51
z drastycznych metod można je odstraszać gazem pieprzowym ale wtedy trzeba czatować...

za to mój ojciec już parę lat temu założył po prostu siatkę na balkon... taką delikatną, ciężko mi dookreślić... w każdym bądź razie wg mnie jedyna dobra metoda... minus - kiepski widok... ale za to święty spokój z gołebiami :/ zero srania, zero gruchania, zero gniazd... czasem wywalaliśmy 3-4 gniazda rocznie :/



dlaczego nie mogą u nas na balkonie osiedlić się sikorki, jaskółki czy inne fajne ;p ?


niestety dla mnie gołębie = szczury
smród brud i ubóstwo... no i działają na nerwy ;p
m.indira   508... kucyków
17 kwietnia 2009 12:01
dziś się zaczeło , charakterystyczne gruchu !!! , znowu zaczynają znosić gałązki na belkę od dachu , jak ja żałuje że tam nie po montowałam tych kolców !!! tyczka i jadą do roboty !!!
Gdy byłam mała i mieszkałam jeszcze z rodzicami trafiła nam się parka gołębich desperatów. Przez kilka lat zakładały gniazdo w kąciku bardzo dużego balkonu, nikomu nie szkodziły, bo ograniczały się tylko do kąta za dzikim winem a i tak większość czasu przesiadywały na pobliskich drzewach (na balustradzie nie były w stanie) albo w gnieździe. Ale kiedyś się ktoś u nas na nie wkurzył i dostały nakaz eksmisji. Od tego czasu próbowały założyć gniazdo na gołym drucie )w przekroju miał może ze 2 mm). Instynkt był tak silny, że gołębica siedząc właśnie na tym drucie składała jajka. Robiła tak 2 albo 3 lata z rzędu. Kiedy zniknęły to już na dobre. Podejrzewam, że dokonały żywota. Nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało, że byliśmy siedliskiem "rodzinnym".
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
17 kwietnia 2009 18:31
abre
to ciekawa historia...

u nas co roku i raczej wcale nie te same, bo by już dawno się nauczyły...

w tym roku wyjątkowo przedziurawiły siatkę i się dostały na balkon... PARKA ^^ to dopiero było wyzwanie je wygonić... :/

myślę, że to przez to, że przez wiele lat nikt w tym mieszkaniu nie mieszkał... więc robiły co chciały i teraz to już chyba parki z każdej generacji poprzedników próbują nam się tu osiedlić :/ xD
ushia   It's a kind o'magic
17 kwietnia 2009 19:56
a ja odnioslam czesciowo sukces - siatki dalej nie mam, zel udalo mi sie je zniechecic - walac kijem od mopa o metalowy parapet - jeszcze musze od czasu do czasu kontrolnie walnac, no i niestety przeniosly sie tylko pietro wyzej, ale tam tez im wale wiec moze sobie pojda..
majek   zwykle sobie żartuję
22 kwietnia 2009 16:41
ushia, a może po prostu... trzymać kotka na balkonie?
Właśnie urodziły mi się 4... Bardzo ładne... Gorąco polecam.
Gołąbki nie mają szans...  😁
A kotek to nie będzie chciał bliżej się "zaprzyjaźnić" z jakimś np. właśnie odlatującym z balkonu gołąbkiem?
Pamiętam rozważania sprzed wielu lat nad podawaniem karmy obniżającej płodność wśród gołębi na rynku w Krakowie.Mój /już nieżyjący/ cudowny i mądry Szef się bardzo zaangażował i jak to on-wymyślił sprytne rozwiązanie. Jednak wdali się obrońcy zwierząt i dyskusja osiagnęła taki poziom histerii,że Szef trzasnął drzwiami i zaniechał.
Byłam teraz w Pradze i gołebi jest bardzo niewiele.Jakoś to widać kontrolują.
W Krakowie na rynku się je od lat karmi intensywnie -to się mnożą jak wściekłe.
W listopadzie dużo pada na paramyksowirozę ale dla liczebności populacji to pikuś.
Cierpią tylko inne ptaki.
Ale z innej beczki- ja częściej niż z przeciwnikami obesranych balkonów spotykam karmicieli gołębi.
To cudowni ludzie o gołębich serduszkach i nie umiem im odradzać opieki nad tymi ptakami.
Na mój balkonowy karmik przylatują sierpówki,sikory,zięby,kosy,szpaki,wróble,sroki ,trznadle i inne ptaszki a jak zauważyłam tylko para latających szczurów paskudzi tam gdzie je.I to tak z grubej rury po całości.
🤦
Odświeżam.

Mam problem z gołębiem...
Dokarmiam u siebie ptaki, z okna i z balkonu. Co jakiś czas przylatuje jakiś gołąb i nie mam problemu żeby odstraszyć, nie trzeba się specjalnie wysilać. W ogóle gołębie dokarmia sąsiad kilka metrów dalej niż ja wróble. W końcu jeden chory gołąb zaczął u nas przesiadywać na osiedlu na stałe. Było by ok gdyby od kilku dni nie siedział u mnie na parapecie. Nie dość, że to chore, bo widać, że jakiś nie teges no i ni ma nóżek to jeszcze sra.
W tamtym roku straszyłam gołębie ujeżdżeniówką i dawało radę. Teraz wale w okno, robię inne dziwne rzeczy, strasze butelkami i nic. Gołąb siedzi i się gapi. No i sra.
Ktoś ma jakiś pomysł? Boje się o siebie, mam wrażenie, że z parapetu śmierdzi, a gołąb nie wygląda na prawdę na zdrowego.
Mój błąd pewnie, bo wczoraj w przypływie dobrego humoru i współczucia dałam mu trochę jeść na parapet.
Na butelki nie reaguje.
Odświeżam wątek - wczoraj przygarnąłem w błogiej nieświadomości dachowego zasrańca: http://boskawola.blogspot.com/2011/09/gosc-nr-pl-014-2011-6185.html i przekonany, że jego właściciel spać nie może po nocach z rozpaczy, że mu pupil do gołębnika do tej pory nie wrócił - wszcząłem alarm na wszystkich zakresach fal. No i co? No i pstro - doba minęła, a nikt zasrańca (cały strych już nam zasrał - i, co najgorsze, za nic nie chce odlecieć, dobrze mu tam!) nie chce. Zabłądził - więc test selekcyjny oblał: http://boskawola.blogspot.com/2011/09/selekcja.html.

A podobno koniarze to sadyści, bo CZASEM sprzedają wysłużone i niezdatne do dalszej pracy konie - do rzeźni..?
ovca   Per aspera donikąd
13 września 2011 21:22
jkobus znajomy kiedyś miał bardzo podobną sytuację, do stajni przybłąkał mu się gołąb. Po identyfikacji nru pojechał do hodowcy oddać zgubę- hodowca podziękował, wziął ptaka i jednym ruchem ukręcił mu łepek. Bo po co mu gołąb, który gubi się w trasie?
To nie jest nieracjonalne. I nawet łatwo taką postawę zrozumieć - w końcu mają tych gołąbków na pęczki, jak by nie stosowali ostrej selekcji to przy takiej ilości i przy tak szybkiej rotacji pokoleń - zeszłyby im na psy błyskawicznie. Zrozumiałym więc jest, że z powrotem do gołębnika mogą wpuszczać tylko najlepsze.

Zauważcie jednak, jaka to niesprawiedliwość: to nie gołębiarze mają "złą prasę", bo łby urywają gołębiom, tylko koniarze, którzy pieszczą się z każdym inwalidą, po lekarzach biegają, dereczki zakładają, odżywki w ogony wcierają - a i tak w oczach laika są bandą zwyrodniałych sadystów, bo "męczą zwierzątka" - i jeszcze w dodatku "podejrzanym elementem kontrrewolucyjnym", bo ich było stać na konie, a to przecież duże zwierzęta, więc na pewno drogie!

Mam wrażenie, że gołębiarzom wszyscy boją się podskakiwać, bo jest ich trochę i są dobrze zorganizowani - w przeciwieństwie do koniarzy. Nie, żebym zaraz do jakiejś krucjaty namawiał, naprawdę nic nie mam do gołębi poza tym, że ten konkretny mógłby być trochę tłustszy, to już bym go zjadł. A tak - zasrał mi cały strych, nikt się do tej pory o niego nie upomniał, za chwilę będziemy go łapać do kociej klatki i wywieziemy na targ w Warce, podobno stoi tam z jajkami jeden zapalony gołębiarz (tak mi znajomy opowiadał) - może go weźmie? A nie - to trzeba będzie gdzieś przy drodze wyrzucić...
jkobus-  😵
Widać, że zagadnienia związane z gołębiami pocztowymi są Ci zupełnie obce.
Nie wolno (nigdy! przenigdy!!) mówić : "golębiarz" .
Taka nazwa jest dla panów obraźliwa. "Gołębiarz" to oni mówią na jastrzębia.
Zatem - HODOWCA GOŁĘBI POCZTOWYCH.
( to jak lekarz weterynarii-konował, stomatolog-wyrwiząb)
No.  😉
Jak powiesz do nich -gołębiarz- zamkną się jak ostrygi.
Jak źle będziesz trzymał ptaka-niefachowo-tak samo. Skreślą Cię.
Taka to już grupa ludzi.
A gołębia poprostu wypuść. I odgoń. Lot i tak już spierniczył, ale wcale nie na pewno mu za to łeb urwą.
Są tacy od urywania ale są i miłośnicy ptaków. Rosyjska ruletka. Może mu się uda?
Okrutnych metod na dobry wynik w lotach jest wiele. Nie będę ich opisywać.
Urwanie głowy to taka nieodwarcalna, jednak częściej oni o tym gadają niż to robią.
Takie macho gadki.
Ja dasz panu z targu to ten pan skupi się na zdejmowaniu obrączki i raczej złamie ptakowi nogę.
A ja nie złamie i ptak mu ucieknie i jednak wróci do domu bez obrączki to straci życie już na 100%.
Taniu: gołąb już został oddany. Odlecieć od nas nie chciał - maniakalnie wracał na strych. Więc ta opcja odpadła sama z siebie, a drób, hodowcy drobiu i wszelkie sprawy drobiowe - poza parówkami drobiowymi z "Biedronki" - są mi obce i obce mi pozostaną bo tak.
Nie zarzekaj się.
O tym HODOWCY GOŁĘBI POCZTOWYCH uprzedziłam tylko na wypadek gdybyś np. spotkał w pociągu.
Zdecydowanie wolę panów od gołebi ozdobnych. Mniej krewcy.
Kocham ptaki ii nie miała bym serca ich odstraszać, gapiła bym się w nie z zachwytem hahaha
Oj zachwyconych to nie brakowało, nie brakowało:
ushia   It's a kind o'magic
14 września 2011 19:59
Mialam podobny przypadek - przyleciał nam do stajni zaobrączkowany, złapałam, sprawdziłam który to okręg hodowlany i zadzwoniłam do szefa. Podałam nr, pan powiedzial ze skontaktuje sie z hodowcą gołąbka. Ale najwyrazniej go juz nie chcieli bo Gustaw do dzisiaj mieszka u nas na hali.
Popytalam przy okazji ludzi siedzacych w golebiach i okazalo sie ze takiego co nie chce wrocic to maja w nosie  😉

jkobus - Twój gołąbek to młodziak tegoroczny, gdzieś z tego związku:
http://www.stawiski.pzhgp.akcja.pl/
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się