Sprawy sercowe...

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 grudnia 2014 22:19
Martuha 12 listopada, więc niewiele minęło 😉 Ale oboje jesteśmy raczej stanowiska, że dom twój tam gdzie rodzina, a nie gdzie budynek 😉 Więc myślę, że nie będzie źle.
CzarownicaSa, a gdzie Konrad szuka pracy? Jak mu idzie? Żeby się nie zasiedział w tej chacie 😉

Marzy mi się wysłanie dziecka do obcojęzycznego przedszkola, żeby od razu było dwujęzyczne - to na razie jedyna  pocieszająca mnie rzecz jak myślę o wyjedzie 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 grudnia 2014 22:36
Głównie w spawalnictwie, ale na razie weźmie cokolwiek. Niestety wybraliśmy sobie mało sprzyjający okres, bo w grudniu nikt specjalnie zatrudniać ludzi nie chce. Sama myślałam, żeby przejść się do tutejszej stajni zapytać o pracę- ale sama nie wiem w jakim charakterze miałabym pracować(stajenna? Papierów instruktora nie mam, a technik hodowca koni raczej niewiele mi daje 😵 ) i głupio mi iść tak po prostu i pytać trochę z czapy, czy mają dla mnie jakąś pracę.
Z tym przedszkolem byłaby super sprawa, ale Rajka pójdzie dopiero jako... 4 latka. Musiałaby mieć do czerwca skończone 3 lata żeby pójść we wrześniu, więc mamy niejako rok "opóźnienia" :/
CzarownicaSa, bo chciałabyś w stajni koniecznie, tak? Jak pojechałam do Nowego Jorku, to po prostu chodziłam od knajpy do knajpy przez 3 dni i znalazłam bez problemu 🙂 No ale to były wakacje, jednak dużo lepsza pora na szukanie pracy. Powodzenia.
yga   srają muszki, będzie wiosna.
11 grudnia 2014 23:29
Czarownica- przed świętami jest właśnie najwięcej pracy  👀 Rejestrowaliśćie się w agencjach pracy? My dostaliśmy pracę po kilku dniach, a portale teraz pękają w szwach pełne ogłoszeń.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 grudnia 2014 23:49
Yga to jest malutkie miasteczko, gdyby nasz angielski był lepszy to praca pewnie by była bez problemu(restauracje, bary jak Dzionka wspomniała, sklepy itd.), ale niestety jeszcze nie do końca rozumiemy tutejszy akcent i ciężko się dogadać. Jesteśmy normalnie zarejestrowani w Job Center i przeglądamy ogłoszenia, ale niestety język jeszcze jest przeszkodą- ale tylko jeszcze 😉

Na pracy w stajni mi baaardzo mocno nie zależy, ale fajnie by było 😉
Ale na poważnie mogliśmy zacząć szukać dopiero od tego poniedziałku, wcześniej nie było takiej możliwości(brak numeru NINO, bez tego rzadko kto chce zatrudniać). Ja miałam jak pisałam mieć tę pracę załatwioną- i jest, ale dopiero od stycznia. Konrad jutro składa jedną aplikację, jedną też już wysłał przez internet, był też w myjni bo 2? tygodnie temu facet mu mówił, że jak będzie miał numer to praca się znajdzie, ale teraz go odesłał z kwitkiem. Więc działamy, ale czasu potrzeba 😉
Tylko to nie ten wątek, wiecie? 😁
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
12 grudnia 2014 10:48
Sankaritarina
Ja wiem, że wszystko jest do zrobienia 😉 tylko jakoś nie uśmiecha mi się spędzić większości krótkich i tak świąt w trasie, o to się wszystko rozbija.

Pauli, a nie da się dogadać z rodzicami aby jedna kolacja była wcześniej np. 14 a druga lekko opóźniona np. 19? I tym sposobem oboje moglibyście spędzić choć kilka godzin u jednych i u drugich? My tak robiliśmy z J.

Niestety nie da się, ponieważ dopiero o 13 wychodzę z pracy, a z Gdyni wyjedziemy prawdopodobnie dopiero po 14 🙁

Thymos
Tak by było najbardziej sensownie, zobaczymy, będziemy jeszcze dyskutować, bo jego wizja Świąt w ogóle nie pokrywa się z moją i praktycznie nie przewiduje spędzania ich wspólnie :/

Zazdroszczę wam tego typu dylematów tak swoją drogą.

Coś się stało?

desire   Druhu nieoceniony...
12 grudnia 2014 11:52
.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
12 grudnia 2014 12:42
desire
O widzisz, ja do pracowego ostatnio nieco rzadziej zaglądam...
Współczuję 🙁
Pauli, przykro się czyta, że nie widzi wspólnych świąt. Za rok też będzie chciał oddzielnie spędzać? To trochę nie teges...
desire, czasem na chwilę trzeba "oprzeć się" na tej drugiej osobie. Nie bądź dla siebie zbyt krytyczna.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
12 grudnia 2014 21:08
yegua dawno Cię tu nie widziałam, jak tam u Was?  👀
Gillian   four letter word
12 grudnia 2014 21:09
desire, ogarnij się - masz fantastycznego, zaradnego chłopa. Doceń to!
Pauli, rodzinka się trochę skurczyła, reszcie się zmieniły priorytety; a druga strona nie ma w zwyczaju obchodzenia świąt w ogóle.
Choć w zeszłym roku po rozwieszeniu lampek (robił to sam) na choince był ocywiscie Panem Świata :hihi🙂
Desire rozumiem co cię boli bo też mam fiola na punkcie niezależności. Zaradnego chłopa zazdroszczę 😉 ja nie tracę pracy ale co roku mam dwa mies słabsze i o ile w sezonie nie odłoże kasy to po zapłaceniu wszystkiego nie mam na jedzenie i wtedy mój facet kupuje. A ja mam nerwa że znów mi nie wyszło. Na  szczęście w tym roku udało się odłożyć.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
13 grudnia 2014 09:21
bera7
To nie tak, że ma gdzieś i nie chce spędzać ze mną świąt, faktycznie mój post mógł zostać tak odebrany.
Wszystko rozbija się o to, że on widuje swoją rodzinę tylko kilka razy w roku, najczęściej właśnie na święta i jest to dla niego jedna z niewielu okazji, żeby spotkać się ze wszystkimi. Rozumiem go w tym względzie, bo również jestem bardzo rodzinną osobą i święta są właśnie okazją, żeby spotkać tych, których w ciągu roku nie widuję.

Oboje bardzo przeżywamy to, że nie możemy świąt spędzić razem, on martwi się tym wszystkim tak samo jak ja. Wczoraj znowu odbyliśmy dyskusję na ten temat i niestety nie potrafimy znaleźć rozwiązania, które zadowoliłoby wszystkich 🙁

Thymos
Przykro mi :kwiatek:
Czyli święta we dwoje?

Przypomniałaś mi, że muszę wykopać swoją mini choinkę, bo to już najwyższy czas 😉 Może poczuję choć odrobinę tego świątecznego klimatu...
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
13 grudnia 2014 10:40
Desire, bardzo dobrze Cię rozumiem. Dla mnie kasato też ciężki temat i bardzo nie lubię o nim rozmawiać, ale niestety jak się planuje wspólne życie, to trzeba pewne sprawy wyjaśnić i uregulować  😉 Tak jak Ty cenię sobie swoją niezależność, ale z drugiej strony ciesz się, że Twój facet jest zaradny i nie da Ci zginąć. Bo taki mężczyzna to skarb, naprawdę 😉 Ja sobie zawsze radziłam sama i nie miałam z tym problemów. Ale nie ukrywam, że na początku ciężko mi było się przestawić, że ktoś mi pomaga, że nie muszę już wszystkiego "dźwigać". I wiem też, że swoją własną niezależność da się połączyć z pomocą partnera. Bo pomyśl sobie teraz o sytuacji odwrotnej- u niego jest ciężko, wszystko się posypało. Pomagasz mu wtedy? Chcesz żeby rozumiał Twoją pomoc jako ograniczenie niezależności? 😉 Myślę, że nie 😉 Dlatego głowa do góry i z jego pomocą powoli się ze wszystkiego wygrzebiesz, wrócisz do własnego "ja" 😉 I na prawdę gratuluję Ci faceta, który Cię wspiera i wszystko w miarę ogarnia, a nie jeszcze dobija, bo i takie przypadki chodzą po ziemi 😉

EDIT: Naprawdę, o którym bardzo delikatnie przypomniała mi pokemon  😎
Rzygam tęczą, bo niedługo jadę do domu, będę aż do 6 stycznia, na Wigilię R. przychodzi do nas, 25 prawdopodobnie będzie z nami jechał poznać drugą połowę rodziny, a na Sylwestra jedziemy do Zakopanego. 3 dni sami. 😅
Ze specjalnym pozdrowieniem dla Ciebie:
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,91367.0.html

Edit tzn dla Mozii  😁 bo mi się tu ktoś między wódkę a zakaskę  😁
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
13 grudnia 2014 10:53
Pokemon, dzięki  😉 Szybkie pisanie nie popłaca  😁
desire   Druhu nieoceniony...
15 grudnia 2014 10:38
.
Pauli, tak to czasem bywa, ze sie nie da pogodzic pewnych spraw, u nas jest podobnie, z ta roznica, ze Wigilie spedzamy oddzielnie, kazde ze swoja rodzina, ale juz czwartek i piatek jestesmy razem- jeden dzien z moimi, drugi z jego. Temat Wigilii mamy rozwiazany- od przyszlego roku spedzamy raz u nas, raz u niego, chociaz nie wyobrazam sobie jeszcze tego, zeby nie byc przy stole wigilijnym ze swoja rodzina 🤔 😁 Ale my pod tym wzgledem jestesmy mega elastyczni, mi zupelnie nie przeszkadza, ze Wigilia oddzielnie. Pewnie, ze chcialabym go miec przy sobie, ale rozumiem, ze on tez chce byc ze swoimi bliskimi, mnie ma na co dzien 😉 Troche taka odstajaca od standardow z nas para 🙂
Przepraszam, że się wtrące. Nie wiem nawet czy zaliczyć to do tego wątku, ale chciałabym trochę poruszyć ten temat jeśli oczywiście Was zainteresuje.
Przedwczoraj dowiedziałam się, ze moja koleżanka z dziecięcych lat się powiesiła. Bardzo ciężkie miała życie. Chodzę przybita i ciągle zastanawiam się nad durnymi rzeczami: co myślała kiedy przygotowywała sznur, czy się nie bała, czy była trzeźwa itd? Najpierw była rozpacz i załamanie a teraz jakieś durne sprawy mi zaprzątają głowę. Nie mogę wybaczyć sobie i jej bliskim niektórych rzeczy... Nagle, jak nigdy otworzył mi się nóż w kieszeni na jej rodziców (uważam, że to w 100% ich wina, bo zaniedbali pewne sprawy, a dziewczynę można było uratować)
Może któraś z Was potrafi odpowiedzieć mi na te głupie pytania albo podpowiedzieć jak je usunąć z mózgu? 🤔
smarcik, dziękuję, dobrze.
heroinx, na jakiej podstawie obwiniasz jej rodziców?
Łatwo jest wydawać takie sądy.
Po za tym temat pasowałby raczej do wątku depresja.
yegua dziewczyna w wieku 10 lat straciła 2 lata młodszą siostrę w wyniku wypadku - umarła jej na rękach. Miała sny typu, że jej siostra krzyczy z nieba że to jej wina, ze na nią też przyjdzie czas (bawiły się w tym czasie w berka one dwie i 3-letni brat bez opieki rodziców - pojechali na Ukrainę, najmłodsza z sióstr wbiegła w szklane drzwi, kóre przebiły jej klatkę piersiową). Rodzice nie pomyśleli żeby zaprowadzić ją do psychologa lub zrobić cokolwiek. 6 lat później jej chłopak się powiesił (byli ze sobą 4 lata). Zaczęła uciekać w alkohol, narkotyki. Rodzice zaprowadzili ją do psychologa, przepisał leki depresyjne. Ona nie chciała ich brać, rodzice mieli rozpuszczać leki w napojach, nie robili tego twierdząc później, że ZAPOMINALI. Ojciec wyjechał za granicę w celach zarobkowych. Matka natomiast zostawiła ją samą na 2 tygodnie i z synem pojechała za mężem. W tym czasie dziewczyna miała 2 próby samobójcze. Wrócili, zamknęli ją w psychiatryku ale leczono ją pod kątem samobójstw depresyjnych. Nie podejrzewano jak głęboko są one zakorzenione. Po czym matka rok temu zostawiła córkę po 2 próbach samobójczych na miesiąc samą. Kolejna próba samobójcza - kolejna nieudana. Wrócili po nią, zabrali do siebie. Tam się zabiła.
edit: z chęcią przyjmę inny punkt widzenia. Moim zdaniem wina rodziców. Tylko oni mogli coś zrobić z jej psychiką - na siłę, bo na siłę ale zawsze.
Heroinax powiem ci, ze nie tak łatwo pomóc. Moja koleżanka też to zrobiła, ale chodziła do psychiatry, miała wsparcie rodziny i co?...  My się nie spodziewaliśmy i do tej pory plujemy sobie w brodę, że nie pomogłysmy. Ale jak?
heroinx, zgadzam się z agulaj79. Jedna z bardzo bliskich mi osób niecały miesiąc temu próbowała popełnić samobójstwo. Leczyła się psychiatrycznie, wszystko wydawało się być ok (że choroba opanowana, ogarniete sprawy uczelniane i pracowe). I co? Nic to nie dało. Wielu rzeczy nie dostrzegasz, rozmowy z tą osobą są normalne, śmiejecie się i tydzień później otrzymujesz np. telefon z taką wiadomością.

Ja nie wiedziałam co robić, mieszkam teraz kilkaset kilometrów od domu i czułam się totalnie bezsilna, P. tak naprawdę przez chwilę musiał za mnie myśleć i doprowadzić mnie do porządku. Jestem mu mega wdzięczna że wtedy mi bardzo pomagał się ogarnąć mimo, że sam miał w domu niezły cyrk.
heroinx, ja bardzo długo przeżywałam próbę samobójczą mojej bardzo dobrej koleżanki z gimnazjum, mimo, że próba na szczęście nieudana. Musiałam swoje myśli przeboleć, swoje wypłakać, popytać wszystko dookoła 'dlaczego tak?', ale to nic nie dało, nawet rozmowa z nią mi nic nie dała, żadnej odpowiedzi na moje pytania.
Tylko jednego w tej opowieści nie rozumiem:
dziewczyna w wieku 10 lat straciła 2 lata młodszą siostrę w wyniku wypadku - umarła jej na rękach. 6 lat później jej chłopak się powiesił (byli ze sobą 4 lata).

Wychodzi mi, że miała chłopaka w wieku 12 lat?
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
15 grudnia 2014 21:28
[s]Miala 10 lat jak umarla siostra, 6 lat pozniej chlopak popelnil samobojstwo. 10+6=16[/s] 🙂

Edit: juz wszystko powinno byc OK 😁 Sorry za zamieszanie. W temacie: erm, no tak, nie umiem czytac ze zrozumieniem :P
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
15 grudnia 2014 21:29
"Byli ze sobą 4 lata"  😉

edit: Becia edytowała post kiedy odpisywałam, więc nieaktualne  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się