Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

opolanka   psychologiem przez przeszkody
17 grudnia 2014 12:25
[quote author=maleństwo link=topic=74.msg2245583#msg2245583 date=1418816750]


Przesadzam? Czy myślę w miarę racjonalnie (o podróży z dizeckiem, nie o stosunkach z teściową :P)
[/quote]

Z perspektywy czas? Przesadzasz 😉
Ale ja, jak Julka była mała, przesadzalam tak samo.
Uważam jednak,  że fotelik jej nie zaszkodzi.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
17 grudnia 2014 12:34
Maleństwo jeśli Wy nie macie ochoty jechać... to nie jedźcie 😉 Zadzwoń tydzień przed, że dziecko jest chore i nie możecie podróżować niestety... 🙁
Dziecko to bardzo fajny argument 😀
Albo powiedz wprost, że nie chcesz z dzieckiem tłuc się 4h samochodem i tyle 😉
maleństwo jak wiesz, my z Maciusiem do moich rodziców jeździmy, ponad godzinę w 1 stronę, zwykle godzina dwadzieścia, jest to w sobotę, zostajemy do niedzieli wieczora i spowrotem, przy czym Maciek śpi w pokoju z moją mamą a ja tylko przychodzę na karmienie :P mąż śpi całą noc, tak więc... 2 godz w samochodzie, 3 godz w obcym domu.... choć każde dziecko inaczej przeżywa i reaguje. Naszemu to zwisa brzydko mówiąc a przynajmniej jest wynoszony🙂

tak w sprawie odkładania dzieci aż się wypłaczą... dla mnie to straszne jest... podobno jak tak dziecko jest samo i płacze, to mózg reaguje tak, jakby przeżywało ból fizyczny. W końcu przestaje płakać z bezsilności i bólu (jak to gardełko musi boleć...).

Dziś rano tak sobie pomyślałam.. my w nocy odkładamy go do łóżeczka po nakarmieniu, odbiciu, ponoszeniu. Nie śpi, nie płacze, przez jakiś czas pogada sobie, pomacha rękami i zazwyczaj usypia (my usypiamy pierwsi). Tak samo się budzi też, obudzi, pogada, pomacha i my się budzimy wtedy. Rzadko z płaczem, raczej jeśli już się pręży to kiedy kupa idzie jakaś nieteges, wtedy podejdę, coś powiem, utulę i gęba od ucha do ucha.

I tak sobie pomyślałam, czy jak dziecko jest odkładane do łóżeczka i samo się sobą zajmuje aż zaśnie, to jest też złe dla niego..?

a czasem śpi z nami🙂 wtedy nas budzi też gadaniem i machaniem.
deksterowa, mi się wydaje, że jeśli dziecko nie daje znać, że mu jest niedobrze, że potrzebuje bliskości, to może sobie leżeć w łóżeczku. Ciesz się, że masz taki egzemplarz, a nie naręczny 😀

edit: To się może zmienić w ciągu życia dziecka. Milan od urodzenia do około 2 miesięcy życia też spokojnie leżał sobie w koszyczku, wymagał chwili uśpienia na rękach, zasypiał i odłożony spokojnie spał w koszyczku obok mojego łóżka. Potem zmieniło się - każde odłożenie skutkowało budzeniem się 🙂 Więc "łap chwilę", jak to się mówi. Nic małemu nie brakuje, jestem tego pewna 🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 grudnia 2014 12:49
OK, to się chociaż dowiedziałam i doinformowałam. Mam parę koleżanek, które do pół roku nie woziły wcale i się zasugerowałam.

CzarownicaSa, żeby to było takie łatwe... Mam ochotę się fikcyjnie pochorować 😉

deksterowa, no nasza się nie da nosić komu innemu niż my, dziadkowie są fajni, ale na pewną odległość  😁
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
17 grudnia 2014 12:53
Maleństwo nauczysz się jeszcze ściemniać, spoko 😁

Tak w temacie to młoda chora, lata z gilem do pasa i każe sobie przynosić mleko z miodem 😁 Dziś rano wstała, podreptała do salonu, wzięła sobie poduszkę, ułożyła się na kanapie, kazała sobie podać koc(ojciec mówi, że nie wie, gdzie jest koc- młoda się podniosła, rozejrzała, wyciągnęła rękę i władczym tonem oznajmiła "tam!" 😁 ), ojcu dała butlę do uzupełnienia- siedzi tak od rana pod kocykiem i bajki ogląda 😁 Teraz przyszła i zażądała jajka na miękko 😁
Fajnie być dzieckiem i chorować 😜
maleństwo nasza mała jak miała 3miesiące jechała w swoją pierwszą dłuższą trasę do Niemiec(770km)Oczywiście z kilkoma przerwami.Do dziś jeździmy do Polski co 2 miesiące i mała ma wszystko ok z kręgosłupem 😀
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 grudnia 2014 13:15
Cholercia! To mnie pozbawiłyście dobrego argumentu 😉
sorry ale nie wyobrażam sobie do półroku nie jechać nigdzie z dzieckiem. Ja na same większe zakupy mam 40 min samochodem w jedną stronę. Mikołaj od 3 tygodnia życia co 2 tygodnie przemierzał trasę do Wrocławia. Jak miał półroku to do Warszawy a potem 12 godzin w samolocie. Nie wygląda jakby mu coś było 🙂

Jako argument do samego "niejechania" do teściów to ok, jeśli nie masz ochoty 🙂
Zaproście tesciów do siebie  😂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 grudnia 2014 13:54
Nie no, w krótsze trasy jeździmy. Do stajni 10km, do moich pierwszych teściów 20, najdalej byliśmy 35km od domu 😉 Stwierdziliśmy, że jeszcze się zdążymy najeździć, jak podrośnie.

deksterowa, to nie problem, chętnie zaprosimy, ale będzie obraza majestatu...
no cóż... znam to... choć pewnie u mnie jest lepiej.

Moja teściowa wymyśliła tak" zrobimy u was wigilię!!" 😀😀 hehe... no wiec teraz raczej się nie zdążymy przeprowadzić...
maleństwo przesadzasz 🙂
ale jako pretekst do niejechania jest super, poparte katarem - mur i beton 🙂

Słuchajcie, czy to jakiś dziwny etap rozwojowy, o którym nie doczytałam, czy co? Cycki mi opadają. Raczej już nie zęby, bo to dziwne ataki, jak na zęby chyba zbyt dziwne.
Otóż Panicz budzi się w rykiem, jakby go ze skóry obdzierali nad ranem. W sumie to bez otwierania oczu wrzask, prężenie, szał. Biorę do łóżka i tak trwa ze dwie godziny: wrzask, płacz, spazmy, rzucanie się po łóżku, spokojny sen, pstryk - wrzask, płacz, pstryk-sen. Tak po kilkanaście minut. Moje dziecko co zawsze spało jak anioł...ledwo łażę 😵
Mazia   wolność przede wszystkim
17 grudnia 2014 14:21
[quote author=maleństwo link=topic=74.msg2245583#msg2245583 date=1418816750]

Dziewczyny, kiedy zaczęłyście wozić dzieci w dłuższe trasy? Takie po 2-3h w aucie? Bo ja mam straszne opory jeszcze. A rozchodzi się o święta. Teściowie koniecznie chcą abyśmy przyjechali. To ok. 80km w 1 stronę, ale po wądołach strasznych i jedzie się blisko 2h. Ja nie chcę. Ona ma 5 miesięcy dopiero. A tu tak: 2h w foteliku, 3h w obcym domu, z obcymi ludźmi robiącymi "puci puci, tili tili, no dlaczego nam jej nie dasz ponosić, przecież my ją tak rzadko widujemy, nie szkodzi, ze ryczy, MUSI się przyzwyczaić" i znów 2h w foteliku. I potem zapewne kilka dni dziecka rozstrojonego emocjonalnie. A teściowa uważa, że robimy to jej na złość. A naprawdę chce się pochwalić sąsiadom i żal jej kasy na paliwo...
Przesadzam? Czy myślę w miarę racjonalnie (o podróży z dizeckiem, nie o stosunkach z teściową :P)
[/quote]

Co do podróży to nie zaszkodzi, 80 km to nie jest dużo. Natomiast z całą resztą się zgodzę. Doświadczyłam tego będąc u teściów miesiąc temu. 2 dni. 2 dni noszenia, płaczu, "dobrych rad". MASAKRA!!! Teraz zapraszają na święta. Muszę się jakoś wymiksować, ale żeby K. nie było przykro...Na pewno nie pojadę.
nika77, jeśli Cię nie pocieszę, to pisać? 😉
Kami   kasztan z gwiazdką
17 grudnia 2014 14:43
Maleństwo jeśli chodzi o fotelik i podróż to przesadzasz  😉 Natomiast nie przesadzasz z rozregulowaniem dziecka. Jeśli nie jest przyzwyczajone do zmiany otoczenia, wielu obcych osób, noszenia przez nie, to jest duża szansa że będzie Ci tam płakać, a potem parę dni zajmie Wam powrót do normalności (są oczywiście wyjątki  🙂 ). Choroba to bardzo dobry powód - my tak uniknęliśmy pierwszych świąt Moni  😁 W tym roku też mi się nie uśmiecha z małą Anetką, bo mamy w jeden dzień do obskoczenia trzy wigilie (nikt nie chce odpuścić...), więc przez następne parę dni będę miała dwie marudy w domu. Poza tym ja nie mam kompletnie żadnej przyjemności z wigilii, bo mam cały czas jęczące dziecko na rękach - tego nikt nie bierze pod uwagę  🙄
nika77, to normalny skok rozwojowy. Ma to większość dzieci.
Twoje dziecko przetwarza teraz bardzo dużo informacji w ciągu dnia.
Mózg jest chłonny jak gąbka.
I pracuje na najwyższych możliwych obrotach.
W nocy po prostu Twoje dziecko odreagowuje trudy dnia.
To przejdzie.
U mojego pomagało przytulenie i gadanie do niego.
Czasami trzeba było wybudzic tak porzadnie i położyc spać na nowo.
A czasami nie pomagało nic. Musiał się po prostu wywrzeszczeć
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
17 grudnia 2014 16:25
deksterowa, co do tego płaczu to mnie troche przerazilas-a jak dziecko płacze, jest noszone, próbuje mu sie pomoc, ale nic nie działa i płacze godzinami - to mózg tez tak reaguje?

U nas poprawa była chwilowa, Teo jak nie śpi to płacze, drze sie cały czas. Nela mniej.  Moja mama, ktora miała dotychczas anielska cierpliwość do nich juz sie zaczęła łamać i widzę, ze siadaja jej nerwy. Dzis powiedziała, ze powinni mnie wziac żywcem do nieba 🙄 Co z tego? To jest jakas totalna masakryczna masakra z tym synkiem moim 😵

Edit:jeszcze apropos reagowania na płacz dziecka-u nas jest totalny terror-jak dziecko płacze to ktos NATYCHMIAST musi rzucić wszystko i leciec.
nika, chciałam napisać to samo, co aszhar, z tym że Milanowi przeszło (no, raz na jakiś czas jeszcze się zdarzają płacze przez sen, tak kilka razy w miesiącu) po... ponad roku 😉 Byliśmy u lekarza, powiedział, że objawy opisywane przez rodziców dzieci 1-2 lata to mógłby nagrać i puszczać z magnetofonu przy następnym pacjencie, takie są powtarzalne 😉 Czasem działało wzięcie na ręce (z reguły jednak nie), czasem nic (to najczęściej), ale dla zdrowia psychicznego rodzica nie zaleca się zostawiania dziecka samego, można trzymać, tulić (mój czasami odpychał), bardzo często działało lekkie przebudzenie (ale nie całkiem), na przykład wziąć na ręce i po chwili odłożyć "nie-bardzo-delikatnie" (żeby mnie ktoś nie posądził o brutalność, po prostu normalnie odłożyć do łóżka, a nie po milimetrze), właśnie po to, żeby dziecko lekko się przebudziło i zasnęło na powrót już w tym "dobrym śnie". Czasami nic nie pomagało, płacz nie przechodził kilkanaście minut - wtedy trzeba było wybudzić, zapalić światło, dać się napić.

Diakonka, Twoja mama ma świętą rację. Że Ty jeszcze dziewczyno potrafisz tak normalnie na forum gadać, podziwiam Cię  👍 Trzymaj się myśli, że to KIEDYŚ musi przejść, no przecież nie będą się darły do pełnoletniości... Jeśli przybierają na wadze, nie ma gorączki, żadnego objawu chorobowego, lekarz cały czas trzyma rękę na pulsie rozwoju dzieci no to... nie wiem, co można by jeszcze zrobić oprócz dawania im tyle ciepła, noszenia, tulenia, cycowania, ile się tylko da 🙂
diakonka ...to było o dzieciach, które płaczą w samotności... jak jest z noszonymi nie wiem... ważne, byście przy swoich byli, wtedy mimo że płaczą pewnie z bólu jakiegoś wiedzą, czują, że nie są same, a Twój zapach działa mimo wszystko na nie kojąco, czują się bezpieczne w Twoich ramionach.
Nie macie zdiagnozowanego powodu płaczu/bólu nadal (usg brzuszków było?)- może warto zrobić jakieś szersze badania, nie wiem... rezonans? robi się takim maluszkom??

mój Maciek się uspokoił, dojrzał troszkę chyba. Teraz leży na łóżku naszym i wcina swoje łapki. Może sobie tak sam być, aż czasem ja po prostu do niego idę bo mi nieswojo. Czyli w jedną stronę źle, w drugą też niedobrze:P

Diakonka mówiliście o tym zachowaniu neurologowi albo lepiej fizjoterapeuci który z Wami pracuje?
deksterowa, ale jak Ci nieswojo, to przecież możesz się połozyć koło niego, przytulić, przecież on też jest dla Ciebie, nie tylko Ty dla niego 🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 grudnia 2014 19:06
Haha, moja w poniedziałek walnęła drzemkę2,5h, jak nie ona. Zdążyłam wszystko zrobić w domu i do pracy i jakoś mi dziwnie było... To się walnęłam obok z książką.

Och kurde. Ostatnio była aniołem. To dziś znów zębiska męczą, zaraz mi ręce odpadną od noszenia... No zeby to się Panu Bogu nie udały 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
17 grudnia 2014 19:52
Tak Wam wrzucam, jakbyście jeszcze kiedyś na swoje dzieci narzekały 😁

http://joemonster.org/art/30392/30_dowodow_na_to_ze_dzieci_to_chodzace_zniszczenie
maleństwo, po prostu nie dawaj dziecka obcym "do ponoszenia" jezeli ono tego nie chce. Juz kiedys pisalam, ze nie ogarniam czegos takiego, ze dziecko ktos sobie musi ponosic bo ono mieszka daleko. Moje dziecko to nie jest zabawka.

Diakonka, chodzi o placz, kiedy dziecko wola, a opiekun nie przychodzi. Placz "kolkowy" to co innego.

Czy ktos mial podobny problem? Mam bardzo szybki wyplyw z cyca i A. sie nie moze przyssac po bozemu, skutkiem czego lyka duzo powietrza. Potem jest wzdeta, cofa jej sie jedzenie itd. Jakos to probuje ogarnac, raz jest lepiej raz gorzej. Ma ktos jakies wskazowki, co u was poskutkowalo?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 grudnia 2014 20:36
bobek, no ja to wiem, moi rodzice to wiedzą i nie rzucaja się, za to obie pary teściów... Pierwsi już nauczeni, choć mamroczą pod nosem "ale ja jej dziś nie nosiiiiiłeeeem". A ci są niereformowalni... Nic, będę bronić, i tak jako synowa jestem z teorii "ta zła" 😉

Co do karmienia, to ja miałam nawał numero 2, sikało tak, ze Kalina się dławiła, krztusiła, wściekała. Pomogło leciutkie odciąganie laktatorem - nie, nie rozbujałam laktacji - i znalezienie "naszej" pozycji. Ktoś mi tu radził karmić ją leżącą na moim brzuchu - nie pasowało jej. najbardziej podeszło karmienie na leżąco na boku - i tak karmię do dziś.
ash   Sukces jest koloru blond....
17 grudnia 2014 20:47
CzarownicaSa, pliiissss skroc link! Dzięki
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
17 grudnia 2014 20:50
Ale jak...? 😡 da sie z telefonu? :kwiatek:
bobek ja po dostawieniu Krzysia i kilku łykach zabierałam cyca i "upuszczałam ciśnienie" w pieluchę  😉 jak przestała tryskać fontanna to jeszcze trochę wyciskałam i dopiero dawałam cyca  😉 wtedy nie było aż takiej tragedii z karmieniem, mniej się zapowietrzał.
Albo odciągałam do butelki... czasami dobre 50 ml z jednej piersi i dopiero zaczynałam karmić. Tylko nie odciągałam laktatorem a ręcznie... choć nie wiem czy jest różnica (z pewnością mniej mycia  :hihi🙂
Kasia Konikowa   "Konie mówią...po prostu słuchaj..." Monty Roberts
18 grudnia 2014 06:56
maleństwo, ja nie daję nikomu Misia nosić i mam straszny opór, żeby komuś dać. Ja noszę, mój Mąż i moja Mama, nikt więcej, teście nawet niech sobie nie myślą o noszeniu  😀iabeł: Poza tym wszelkie wizyty przeciągam jak najdalej w czasie, nikogo u nas nie było oprócz mojej Mamy, która zostaje z Misiem jak my potrzebujemy razem wyjść coś załatwić i teściów. Ja Misia z teściową nigdy nie zostawię, nie ufam jej, to starsza osoba, już nie ma takiego refleksu czy wyczucia. Ale ja też jako synowa jestem "ta zła"  😉 Na wigilię idziemy do teściów, ale to mamy 5 minut drogi do nich. Misio jutro rano skończy 3 tygodnie i przy fajnej pogodzie chcemy zacząć już wychodzić. Jak skończy miesiąc, na spokojnie jacyś goście się pojawią.

Dodaję fotkę mojego Syneczka z wczoraj  😍

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się