Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

Poszliśmy na piwo. Ja się bawiłam okej, dużo do opowiedzenia, tematy do rozmów same napływały tylko jeśli ktoś mi cały czas jęczy, że mam pić bo przecież wszyscy piją to w końcu rozmawiać mi się odechciało..
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
27 grudnia 2014 22:29
Nienawidzę tego :/ Jak mówisz "nie, dziękuję" to jest "nie, dziękuję" a nie "oj, za mało pomarudziłeś, pomarudź więcej to się napiję" 😵
Z drugiej strony sama nie wiem.. Może mieli rację. Nie chciałam tam iść ale poszłam. Na początku było nawet przyjemnie, później zaczęli mnie wszyscy drażnić.. Może rzeczywiście było coś w tym jak mówili, że mi towarzystwo nie odpowiada.. Z większością ludzi na studiach też się nie mogę dogadać. Prawdę mówiąc jedyne spotkania w większym gronie, w których naprawdę dobrze się czuję są ze znajomymi mojego M. noo chociaż jak moi znajomi twierdzą to jest niemożliwe, bo jak ja mogę się dogadywać z takimi ludźmi.. Jedyną osobą, z którą mogłam w końcu pogadać był mój kuzyn, który zresztą dzisiaj wyjechał .. aaa , ale z nim też nie mogę rozmawiać , bo po tym jak przegadaliśmy ostatnio całą noc jego dziewczyna stwierdziła, że jestem egoistką, bo ona specjalnie do niego przyszła na noc a on ją olał i rozmawiał ze mną.. Nieważne , że oni studiują w tym samym miejscu, widują się praktycznie codziennnie a ja go widziałam trzeci raz odkąd zaczęliśmy studia.. On jedyny zna mojego M. i potrafi normalnie spojrzeć na nas.. Chyba zawieszę facebooka, wyłączę telefon i odłączę się od świata do 10 stycznia.. Mam dość ludzi..
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
27 grudnia 2014 22:54
Sonkowa powiem Ci, że ja mam często podobnie- też zdarza się, że mnie moi znajomi denerwują, nie mam o czym z nimi rozmawiać, wspólne wyjścia się nie kleją. Tylko u mnie jest to związane ze straszliwym i koszmarnym PMS-em... :/ Niestety wtedy rzeczy, na które nie zwracam najmniejszej uwagi normalnie potrafią mnie do szewskiej pasji doprowadzić... żyć się ze mną nie da :/
A Ty może po prostu masz gorszy okres i potrzebujesz spokoju? Ciszy, wyluzowania, pogadania na luzie i obiektywnie tak jak z kuzynem? Może faktycznie warto na kilka dni "zniknąć" żeby ochłonąć?
Sonkowa to jest standard, że 3/4 młodych ludzi nie może zrozumieć, że nie trzeba pić żeby się bawić, niestety. I jak ktoś nie pije, to dziwak i sztywniak, bo bez procenty przecież zabawy nie ma  🙄
Nie przejmowała bym się na twoim miejscu opinią znajomych, jeżeli nie potrafią zrozumieć, że można mieć gorszy okres i zamiast podejść zapytać co się dzieje, robią głupie docinki, to ich problem.
Nie tylko znajomi. Moja rodzina zrobiła ogromne poruszenie bo na wigilii nie było alkoholu. No i co z tego? Gospodarz tak chciał wiec co to za problem zeby to uszanować? Naprawdę jak sie nie napiją podczas jednej imprezy to coś sie stanie?
Bez sensu. Wszystko mnie denerwuje.
Averis   Czarny charakter
28 grudnia 2014 11:19
Sonkowa, w mojej rodziny nigdy alkoholu podczas Wigilii nie było. Myślałam, że to powszechna tradycja.
W mojej rodzinie, w gronie znajomych to jest normalne. ZAWSZE musi być okazja do picia. Nie pije- obraziłam sie, jestem dziwakiem. Jak mam ochotę sie napić to nie kończy sie na jednym drinku- tez zle. Pamietam jak rok temu w swieta wybuchła afera ze zepsulam swieta bo zwróciłam uwagę ze piją. Wypominali mi to wszyscy przez kolejne miesiące.  We Wrocławiu źle, w domu zle. Nie nadaje sie chyba do życia w społeczeństwie.
Alkohol na rodzinnej wigilii to w ogóle u mnie nie do pomyślenia, ale nawet na wigilii znajomych ze studiów przez 5 ostatnich lat nie piliśmy, ewentualnie jakiegoś grzańca, ale bardziej symbolicznie... Też myślałam, że to powszechna tradycja.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
28 grudnia 2014 13:27
Z kolei u mnie na wigilii i wszelkich uroczystościach alkohol był zawsze. Ale nie zwracałam nigdy na to uwagi, bo po pierwsze dzieci zawsze siedziały oddzielnie, a po drugie nikt się nie upijał 😉 A jak do tego dążył to był stopowany i doprowadzony do porządku przez starszych.
I często się z tym spotykam, że na rodzinnych imprezach jest alkohol.
U nas na Wigilii też zawsze był alkohol. Pijaństwa jakoś jednak nie zauważyłam 😉 Zawsze są jakieś wina, wódki czystej nie było nigdy, w tym roku tylko była dodatkowo nalewka własnej roboty z mocniejszych trunków. 
O matko, to u mnie przy najgłupszej okazji się leje gęsto, wszystkie rodzaje, co kto chce. 😁 A jak ktoś nie chce, to też nie ma żadnego problemu ani wytykania palcami. Jak ktoś chce to pije, jak nie to nie.
Gillian   four letter word
28 grudnia 2014 13:36
u mnie się pije w pierwszy dzień świąt, w tym roku była okazja bo przyjechali dwaj kuzyni i była integracja mojego chłopa z rodziną. I to chyba jedyna okazja, nie przypominam sobie alkoholu w domu 🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
28 grudnia 2014 13:37
Chyba nie chodzi o to, żeby w ogóle alkoholu nie było, ale żeby nikt nikogo nie molestował tak jak znajomi Sonkową 😉 Nie ma chyba osoby, która lubi być zmuszana do picia...
kujka   new better life mode: on
28 grudnia 2014 13:40
flygirl, u mnie to samo. Odkad pamietam, przy kazdej okazji stol zastawiony alkoholemwszelkiekj masci. Ale jak ktos nie chce to ok.
W sumie ciekawe, bo nie wiedzialam ze sa rodziny w ktorych tradycyjnie jest abstynencja na wigilie. Nigdy sie z tym nie spotkalam.
Gillian, u mnie też alkohol wchodzi od pierwszego dnia świąt 😀
U mnie też tradycja: wigilia to post i żadnego alkoholu. Do czasu, aż kilka lat temu w ramach żartu pojawiło się wino mszalne. I jak komuś się przypomni przed wigilią, to jest.
u nas też w Wigilię nigdy nie ma alkoholu, ale już w rodzinie mojego chłopaka owszem. jak widać co dom to obyczaj 🙂
No i jak się nie załamać???? Właśnie się zorientowałam,że ktoś oderwał mi tylną tablicę rejestracyjną 😵 Kochani synkowie świetnych sąsiadów
A jeżdżę na włoskich numerach....
Wymiękłam własnie... chyba już tak naprawdę całkowicie.. Na sylwestra nigdzie się nie wybierałam. Miałam go spędzić z mamą w domu. Jak wychodziłyśmy od niej z pracy pojawił się pomysł żeby jednak pójść do niej do pracy na impreze. JA o tym rozmawiałam z nią i jej znajomą, JA ją namawiałam na to jak wracałyśmy do domu. Jej facet oczywiście się nie zgodził. Okej, posiedzimy, trudno. Godzinę siedziałam w zamkniętym pokoju z głośno włączoną muzyką więc nic nie słyszałam. teraz zeszłam do nich na dół i co? I mnie olali i pojechali. On nie chciał, ja chciałam.. I zostawili mnie bez słowa, że wychodzą. Tak więc tego Sylwestra spędzam zaryczana w domu z dwoma piszczącymi psami i kotem. Najchętniej spakowałabym się teraz i wyjechała stąd. Tylko nawet nie mam gdzie. Do Wrocławia nie chce a facet siedzi na drugim końcu świata jeszcze pare dni... serio.. wszystkiego mi się odechciało..
Sylwester to jest w ogóle jakaś tragiczna okazja. Do patrzenia wstecz i uświadamiania sobie, jak czasem jeden rok może zniszczyć wszystko.
Ale przynajmniej gorzej już nie będzie.  😂
Averis   Czarny charakter
31 grudnia 2014 19:57
Sonkowa, boże, to tak smutne co piszesz 🙁...
Sonkowa Trzymaj sie mimo wszystko🙁 Pomyśl sobie, że sylwester to noc jak każda inna, mnie też czasem denerwuje robienie z tego nie wiadomo czego. Okazja do zresetowania się, jeśli trzeba to przemyślenia sobie wszystkiego na spokojnie, a od jutra - doskonała okazja by zacząć od nowa i wdrażać nowy plan na życie🙂 Nawet jeśli teraz Ci brak pomysłów to trzymam kciuki żeby się jednak wszystko poukładało!
BASZNIA   mleczna i deserowa
31 grudnia 2014 20:40
Sonkowa, trzymaj sie, trzymaj!. Olej Sylwestra.
Dzien jak codzien.
Sonkowa bardzo przykra sytuacja i niedopuszczalne zlekceważenie Twoich uczuć. Trzymaj się, bo nie możesz się poddać.
Przed chwilą wrócili, stwierdzili, ze nic ciekawego i może na fajerwerki wrócą. Ja zamknęłam sie w pokoju, oglądam film i jest foch na mnie , ze nie chce do nich zejść. No cóż. I tak juz mam gdzieś tego sylwestra. Dzien jak co dzien wiec nie warto sie przyjmować ..
Czy liczą się tu zdołowani filmem (inego wątku mi szukajka nie wypluła)? Kurzczę, od kilku lat wiedziałam (dzięki książce), że pewne osoby giną. Teraz jak obejrzałam film + słucham smutną piosenkę do filmu to ryczę już trzecią godzinę :'(. Tylko liczyć na to, że koń mnie dziś pocieszy.
Dół, krater i nie wiem co jeszcze. Jutro muszę wracać do De (praca), z jednej strony dobrze, bo w rodzinnym domu czuję się beznadziejnie (źle śpię, nie jem, wchodzę w tryb zombie), z drugiej tam też nie mam domu, bo w mieszkaniu kiepska atmosfera i póki co brak bliskich osób, nie mam miłości, boli mnie głowa i w tej chwili wszystko jest do d.
Właśnie dowiedziałam się że kilka starszych koni ze stajni w której jeżdżę (w tym moja ukochana kobyłka!) zostaną oddane na rzeź.
Zastrzelcie mnie.
mils   ig: milen.ju
02 stycznia 2015 20:17
To, co napiszę jest trochę niepoważne, ale... Po prostu muszę to z siebie wyrzucić, bo jestem typem człowieka, który się przejmuje i wbrew sobie zdążyłam już się zestresować. Mam dzisiaj urodziny. Niby nic wielkiego, są co roku, ale chyba większość z nas chciałaby, żeby było w tym dniu miło. Pomijając już fakt ogromnej wojny z rodzicami, to jest mi po prostu trochę przykro ze względu na to, co mam napisane na mojej tablicy na fb. Około 100 życzeń typu "sto lat" czy "najlepszego" i wiecie co? Żadnych życzeń, nawet tak prostych, od kilku osób, od których w pewien sposób tego oczekiwałam. Od najbliższych mi koleżanek. Żadnych kilku słów na fb czy choćby krótkiego smsa. I po prostu jest mi smutno, bo cała reszta jest od osób, z którymi nawet nie rozmawiałam przez ostatni rok, a może i dłużej. Wiem, że z ich strony wynika to z grzeczności. Jedna z moich koleżanek (tych właśnie bliższych) złożyła mi piękne życzenia, w chwili, gdy jesteśmy tak pokłócone, że albo się na siebie drzemy, albo nie odzywamy. To mnie poruszyło. Ale po prostu mi przykro, że tym pozostałym kilku osobom nie chciało się nawet napisać zwykłego "wszystkiego najlepszego" czy coś. W tym wszystkim, naszła mnie refleksja, co robię źle? W którym miejscu jeśli chodzi o relacje z ludźmi, stawiam ten pierwszy zły krok? Ten, który rozpoczyna falę następnych, które potem dają takie efekty?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się