Podsumowanie roku 2014 :)

desire   Druhu nieoceniony...
24 grudnia 2014 12:41
Gillian, u mnie bardzo podobnie, głowa do góry.   :kwiatek:

A wracając do tematu - ja to sie modle  żeby w 2015 znaleźć normalną pracę, żeby dobić do końca nauki (ostatni semestr), wyprowadzić się 'na swoje' i mieć święty spokój, schudnąć (znów przytyłam), spłacić kredyt... taaaa. 😂 😵
Gniadata   my own true love
24 grudnia 2014 13:21
Jak dla mnie fajny rok. Dużo rzeczy się ustabilizowało, wszyscy w rodzinie zdrowi, na samą końcówkę okazało się, że kulejący koń wraca do zdrowia, poza tym związałam się z rewelacyjnym chłopakiem, zdałam maturę (może nie jakoś powalająco aale...😉), poprawiłam relacje z rodzicami, moja kobyła zyskała dwóch "braciszków", wreszcie zebrałam się i zaczęłam prawko, w końcu zrozumiałam co chcę w życiu robić i dano mi szansę do tego dążyć 🙂
Z minusów na pewno jeździecki zastój (ale nie ma tego złego - zamiast praktykować skupiłam się na zgłębianiu teorii), nietrafione studia i psie problemy ze zdrowiem (na szczęście nie wygląda to tragicznie).
2015? Oby nie był gorszy. Z postanowień to chyba tylko bycie szczęśliwą, pokonanie lenistwa i życie na 110% 🙂
2014 z pewnością nie był dla mnie łaskawy.
Uczuciowo bardzo na plus. Cieszę się, że mam tak wyrozumiałego i ciepłego faceta. Na początku roku końsko też było w porządku.
Jakoś od marca zaczęły mi się sypać kontakty z matką, wychodziły chore sytuacje, awantury praktycznie o nic (to, że zaczęła przyjmować hormony po operacji nadal mnie nie przekonuje do robienia mi piekła za to, że żyję). Następnie matury i cały stres związany z wynikami i rekrutacją zaczął mnie wykańczać. Ostatecznie nie poszłam na swój wymarzony kierunek (ba, wylądowałam na kierunku, który zawsze był moim 'nigdy w życiu!'😉, ale po czasie tej decyzji nie żałuję. W międzyczasie miałam incydent z pracą w stajni, w której jeździłam 5,5 roku. Krótko mówiąc, zostałam 'nieco wych*jana' i teraz figuruję zapewne na czarnej liście instruktorki, która nota bene okazała się strasznie fałszywą małpą. Cóż, to akurat nie moja wina, że zmieniłam priorytety i przed studiami chciałam spędzić wakacje tak, jak lubię + co nieco zarobić. Niestety, liczba godzin i 'wynagrodzenie' mnie przerosło, a przy tym nabawiłam się koszmarnych bóli pleców i (patrz wyżej) jeszcze częstszych awantur z matką. Koniec września przyniósł ze sobą chwilę wytchnienia wraz z wyjazdem na studia. Osiedliłam się z W. w Trójmieście i mogłam odpocząć psychicznie od problemów, które zostały w domu. Żeby nie było tak kolorowo, to każdy mój przyjazd do domu kończy się tak samo - tzn. awanturą i wiecznym narzekaniem na mnie.
Nie mam szczególnych postanowień na 2015 rok. Chciałabym jedynie nieco więcej spokoju. I zyskać w końcu akceptację matki co do mojego związku.
arivle   Rudy to nie kolor, to styl życia!
24 grudnia 2014 22:17
Ale to był fajny rok!

Zaczęłam na prawdę ciekawy kierunek studiów, strasznie mi się podoba!

Zdałam egz. na prawo jazdy i dostałam swój pierwszy prywatny osobisty samochód - na prawdę fantastyczny, dosyć nowy, ładny, nie dużo palący, świetny do jeżdżenia po mieście.

Zdałam PZJtowski egzamin na Instruktora Rekreacji, nie powiem, żeby było trudno, ale mimo wszystko musiałam pokonać jakiś tam parkour - pierwszy od 3 lat, na nie znanym mi koniu, o niesamowitej wysokości (niemal) metra 😁

W końcu jakieś porządne wyniki jeździeckie, między innymi wygrane mistrzostwa regionalne w swojej klasie, udało się okiełznać temperament Ptysiowy i w końcu równo szedł wszystkie dni zawodów. Jest to dla mnie szczególnym sukcesem, bo Lauda potrafił jednego dnia wystartować na 65% a następnego stanąć kilkakrotnie dęba na środku czworoboku i skończyć go z wynikiem 55%. W tym roku bardzo rozwinęłam się jeździecko, mam okazję trenować z fantastycznym szkoleniowcem i brać udział w pouczających klinikach (razem z koniem).

Mam fantastyczną pracę, płacą mi za realizację swoich pasji. Co więcej widzę efekty swojej pracy co jest dodatkowo motywujące.

Niestety nie obyło się bez negatywnej strony. Zerwałam relację z dwoma ważnymi dla mnie osobami, bardzo zawiodłam się na jednej z tych osób na wielu płaszczyznach. A w listopadzie umarł mój dziadek.

Chciałabym, żeby 2015 był równie dobry jak 2014. Chcę dalej rozwijać się jeździecko, chciałabym trzymać dietę, którą zaczęłam w ostatnich miesiącach 2014. A! no i wytrwać na studiach! 😁
Tak czytam i czytam to i ja się wpiszę, wygadać 😉

Dla mnie ten rok na szczęście się już kończy. Było trochę fajnych chwil, ale większość to niestety sprawiła, że ten rok był pechowy 🙁
Na początku myślałam, że zacznę w końcu coś więcej przy koniach, chwile później całe marzenia już całkowicie prysły. Odeszłam z pracy w stajni, bo perspektyw tam nie było żadnych niestety. Wróciłam ten do kucusiów - to jest to fajne coś oraz znalazłam fajną pracę (co niestety jedno drugi trochę wyklucza, bo za bardzo nie mam czasu na stajnię tak często jakbym chciała - przed świętami w ogóle w stajni miesiąc nie byłam...) A teraz jeszcze TŻ mi się pochorował na koniec roku, drugi raz w tym tygodniu na SOR jechaliśmy... Więc i święta i sylwester chorowity.

Mam nadzieję, że Nowy Rok będzie lepszy, zapowiada się dobrze, mam zapowiedziane przedłużenie umowy na początku roku i miejmy nadzieję, że resztę planów też się uda zrealizować i że nie będzie w końcu chorowania 😉
Fantastycznie się czyta, że można tyle zrobić w swoim życiu w ciągu jednego roku! Gratuluję wszystkim sukcesów, tym którzy twierdzą, że "znowu się nie udało" mówię - głowa do góry 😉

Mój rok zawodowo minął w zawieszeniu, ale był najintensywniejszy w moim życiu i mega mnie rozwinął! Byłam po raz pierwszy od trzech lat na wakacjach i to w miejscu, które wiele dla mnie znaczy, z moimi fantastycznymi ziomkami i najlepszymi na świecie zwierzakami! No i najważniejsze, ten drugi zwierzak zawitał w naszym domu na samym początku roku i wprowadził nie małą rewolucję. Już nie przeglądam na smutno ogłoszeń o dzierżawie koni, bo tego nie potrzebuję, znalazłam sport w którym mogę być dobra bez giga zaplecza finansowego, który sprawia mi szczęście większe niż konie. Odwiedziłam tyle miejsc, że ciężko mi zliczyć, weekendy spędzone w domu mogę policzyć na palcach jednej ręki. Poznałam świetnych ludzi, o dawnych znajomych dowiedziałam się więcej i utwierdziłam się też w przekonaniu z kim warto "umacniać więzy", a z kim nie 😉
Jeśli chodzi o kasę, to wreszcie jesteśmy z facetem do przodu, kolejny rok minął lepiej niż poprzedni, do przodu idziemy powoli ale nie stoimy w miejscu, co pozwala na jeszcze więcej wyjazdów i finansowanie tego co sprawia nam największa przyjemność 🙂
W przyszłym roku mam zamiar wreszcie rozwinąć się jeśli chodzi o języki obce, co mam nadzieję zaowocuje znalezieniem pracy, gdzie będę traktowana po ludzku. Mam nadzieję, że uda mi się dokończyć studia, bo pod tym względem czuję się wypalona, ale że zawsze za szybko się poddaję, to mam nadzieję że tym razem będę mądrzejsza 🙂
Życzę wszystkim owocnego roku 2015  😀
Ja w tamtym roku swoich zamiarów nie pisałam na forum. Za to na forum przyznam, że spełniło mi się tylko to, żeby znaleźć fajne mieszkanie do wynajęcia i je brać od zaraz. 😁
Kolejny świetny rok 🙂 Dalej luzakowałem w Belgii, pojechałem na zawody GCT w Antwerpii, gdzie na własne oczy widziałem jak jeżdżą największe gwiazdy światowego sportu, poznałem wspaniałych ludzi, z różnych państw, z którymi mam i będę miał ciągle kontakt. Byłem z przyjaciółmi w 2 parkach rozrywki, gdzie świetnie się bawiliśmy. Zdecydowałem się na odejście z pracy, z różnych powodów. Wróciłem do kraju i złożyłem papiery na studia, dostałem się wszędzie gdzie chciałem. Na miesiąc wyjechałem nad morze, gdzie pomagałem w przydomowej stajni u rodziny forumowej Julie, gdzie fantastycznie wypocząłem i miałem możliwość jeżdżenia po plaży 🙂 Poszedłem na studia do Krakowa, mam całkiem fajną grupę na roku, dołączyłem do organizacji studenckiej (Europejskie Forum Studentów AEGEE-Kraków), gdzie obcuję z genialnymi młodymi ludźmi, ambitnymi, chętnymi do działania, wreszcie znalazłem miejsce na świecie i przyjaciół na długie lata. Byłem na kilku szkoleniach, rozwijam swoje umiejętności, a dzięki mojemu zaangażowaniu zostałem koordynatorem projektu 🙂 Dziś w nocy jadę na sylwestra do Gdańska i czuję, że będzie to fantastycznie spęczony czas, w międzynarodowym towarzystwie. Czekam na 2015, już wiem, że zacznie się dla mnie...ambitnie 😉 Mam szalone plany. Mam tylko nadzieję, że przewalczę lenistwo i dam radę przejść przez sesję 😉
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
30 grudnia 2014 14:06
Jeden z fajniejszych wątków na forum. Bardzo lubię go czytać. Co więcej, żałuję, że tak niewiele tu moich podsumowań, dlatego w tym roku chcę to zmienić 🙂

Jaki był ten 2014 rok? Myślę, że raczej dobry niż zły, ale jak rozpisałam sobie teraz na kartce plusy i minusy, to wyszedł... może nie nijaki, a bardziej stabilny i bez fajerwerków.

Niewątpliwie ogromnym plusem tego roku jest moja praca. Od 28 lutego 2014 jestem w miejscu, gdzie pracuję zgodnie z moim wykształceniem, a do tego ze świetnymi ludźmi. Praca wymagająca, dla mnie dość stresująca, a mimo wszystko dała mi nie tylko ogromną satysfakcję, ale również zwiększyła moją pewność siebie, a także pozwoliła spojrzeć na pewne rzeczy z innej strony oraz poznać je od środka. Czuję się tu całkiem doceniona - wszak najpierw było to 6 miesięcy stażu, który następnie został przedłużony o kolejne 3. Dziś, pracuję tu w ramach umowy o pracę i... jaram się tym 🙂 Wszak mało kto z moich znajomych ma taką możliwość, a nie oszukujmy się - mój kierunek studiów nie rzuca na kolana i propozycje zatrudnienia same nie pchają się w ręce. 😉

Właśnie, studia. To kolejny pozytyw tego roku. Udało mi się przebrnąć przez pierwszy rok studiów mgr, na dość (moim zdaniem) wymagającej uczelni. Wyniki może nie oszałamiające, ale sam fakt, że daję radę, jest dla mnie czymś dobrym i pozytywnym.

2014 rok, to również kolejny rok spędzony z fajnym facetem. Jest mi dobrze, kocham i czuję się kochana - a to najważniejsze.  I chociaż jest on zaprzeczeniem moich wszystkich ideałów (bo przecież miał być wysooooki brunet  😁 ) to kocham go, jak nikogo innego na świecie.

W mijającym roku kilka razy udowodniłam również sobie i innym, że jestem w stanie robić naprawdę bardzo dobre zdjęcia (wg mnie). Jest kilka takich fotografii, które po prostu podobają mi się - a zazwyczaj z tym bywało ciężko.

Do tego, mijający już 2014 rok, to kilka fajnych wyjazdów, nakreślenie jakichś tam planów na życie (nie bardzo konkretnych, ale już cokolwiek wiem co chcę w przyszłości), to również określenie siebie pod względem zawodowym. Był to również rok bez

Z negatywnych rzeczy...

Jak to zazwyczaj w życiu bywa, coś jest za coś. Chodzę notorycznie zmęczona z powodu pracy, w którą angażuję się całą sobą. Studia, również nie ułatwiają mi życia. Przez to, w mijającym roku przytrafiło się kilka poważniejszych sprzeczek i małych kryzysów w związku.

Kolejną negatywną rzeczą było to, że właściwie odeszłam od fotografowania (poza kilkoma przypadkami, o których wspomniałam w pozytywach), nie wróciłam również do jazdy konnej.

Do tego, kilka osób zawiodło mnie swoją postawą i zachowaniem. Właściwie to takie pół na pół - bo szkoda, że tak się potoczyło, ale dobrze, że nie ma ich już obok mnie - nie byli mnie warci 😉

Co więcej, martwi mnie również nieco zdrowie mojego faceta. Po wstrząśnieniu mózgu, którego doznał na meczu, obserwujemy pewne niepokojące objawy, a przez to, że uparty człowiek nie chce chodzić do lekarza jest jak jest. Ehh... szkoda gadać.

To tak na szybko, jeśli coś jeszcze wpadnie mi do głowy, nie omieszkam  edytować postu i dopisać 😉

Nadchodzący rok 2015? Na bank będzie ciężki - czeka mnie pisanie i obrona pracy mgr, w pracy "zawodowej" dalej muszę niejako walczyć o przetrwanie, ponieważ umowę mam w tej chwili na czas określony.

Chciałabym wrócić do moich pasji, rozwijać się, ale na moich zasadach - a nie w stylu wpraszania się i robienia czegoś bo ja chcę. Chciałabym, aby ludzie mnie po prostu docenili.

Podsumowując - byle ten nadchodzący, nie był gorszy od mijającego!
Dla mnie rok 2014 to rok zdecydowanie pozytywny.
Udało się mi spełnić wszystkie swoje marzenia, nawet to które pomyślałam zdmuchując świeczki na torcie jak miałam 5 lat  🤣
To był/jest rok, w którym wszystko potrafiło się zmieniać jak w kalejdoskopie, ale lądowałam zawsze jak kot, na czterech łapach,  rok w którym nauczyłam się, że tak naprawdę mogę liczyć  tylko na siebie.
Ale udało się mi znaleźć wspólny język z najbliższą mi osobą, pod względem towarzyskim totalna klapa, ale zaczęłam wreszcie realizować swoją największą pasję i to jest dla mnie największy motor do działania.

Chciałabym żeby 2015 był nie gorszy niż ten rok 🙂
Nigdy w tym wątku nie pisałam, teraz czas na mnie.  😉

Rok 2014 był dla mnie rokiem zmian. Przestałam się wiecznie wszystkim przejmować, staram się dostrzegać pozytywy, więcej się uśmiechać, być optymistką. Zrozumiałam, że największy wpływ na swoje życie mamy my sami, że to my decydujemy o tym czy jesteśmy szczęśliwi czy nie. Usłyszałam kiedyś takie fajne pytanie, które bardzo weszło mi w pamięć: "Czy jesteś szczęśliwa będąc nieszczęśliwą?" I teraz staram się wprowadzać to w czyn. Idzie mi to trochę opornie ale założyłam sobie już zeszyt na rok 2015, w którym będę pisać wszystkie dobre i fajne momenty minionego dnia.  🙂 Coś jak "100happydays" tylko takie moje prywatne  😉.
W roku 2014 doświadczyłam również jednego bardzo nieszczęśliwego zdarzenia, ale myślę, że był to mimo wszystko fajny rok (100 razy lepszy od 2013) i mam nadzieję, że 2015 będzie taki sam albo lepszy! 😀
założyłam sobie już zeszyt na rok 2015, w którym będę pisać wszystkie dobre i fajne momenty minionego dnia.  🙂 Coś jak "100happydays" tylko takie moje prywatne  😉.


...dobry pomysł... też założę! :kwiatek:

podsumowując... miniony rok minął mi głównie pod kątem ciąży i dziecka.
Mogę go podsumować jako pozytywny, choć straciłam wielu dotychczasowych znajomych, w sumie- cóż to za strata, jeśli okazuje się, że ktoś jest "z Tobą" tylko wtedy, kiedy czegoś oczekuje, że możesz zawieźć/przywieźć/przyjechać/pożyczyć kasę/wysłuchać. Stałam się powiernikiem wielu osób, wysłuchiwałam ich problemy, a teraz widzę, że było to stratą czasu. Za dużo wzięłam na siebie, psychicznie, potem okazało się, że niepotrzebnie. Bo zostałam olana kiedy okazało się, że nie jestem już taka mobilna, ze muszę głównie leżeć w domu.
Została mi jedna osoba znajoma w najbliższym otoczeniu. I nie jest źle.

Wyciszyłam się. Poukładałam priorytety..

Urodziłam dziecko. Ja, która zawsze broniłam się od dzieci rękami i nogami, mąż wiedział, ze nie chcę mieć dzieci- nie ukrywałam. I jest teraz Maciuś 😍  właśnie śpi na klacie mojego męża, super widok...

Dokończyliśmy budowę domu. Wspaniała sprawa....

plany na 2015 rok?
- przeprowadzka
- w pierwszej połowie roku skończyć szkołę, potem zdać egzamin zawodowy
- w drugiej połowie roku zapisać się na kurs językowy
- regularnie chodzić na basen i siłownię
- wrócić do hula hop
- zmienić sposób odżywiania
- wstawać wcześnie rano, by nie tracić cennych minut każdego dnia🙂


Rok 2014 to był MÓJ ROK !! Są rzeczy, których zmienić nie jesteśmy w stanie. Rzeczy, na które nie mamy zbytniego wpływu. A są rzeczy, które zależą w olbrzymiej mierze głównie od nas samych.
I rok 2014 był naprawdę moim rokiem. Wojowniczka dotarła na szczyty.
Czego chcę?
Chcę zostać na tym szczycie i teraz zamiast schodzić z niego, chcę przemieszczać się graniami wciąż dalej i dalej przed siebie, idąc szczytami wśród chmur. Tego chcę!! I o to będę walczyć!!
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
31 grudnia 2014 08:18
Mam nadzieję, że rok 2014 będzie rokiem, który zacznie procentować i w grudniu 2014 napiszę w podobnym wątku, że był to wyjątkowo udany czas 🙂


Tak też się stało 🙂 Rok 2014 rzeczywiście procentował. W moim życiu zaszły ogromne zmiany, był to rok szalony, bardzo szybki, ale też bardzo pozytywny. Przeprowadziłam sie w cudowne miejsce, doczekałam się swojej własnej, małej stajenki, urodziłam wspaniałą córkę, a z partnerem dogadujemy się bez słów i mogę napisać tylko to co napisało już kilka osób: chwilo trwaj! 🙂
Jakoś nie mam w tym roku ochoty na podsumowanie ale tradycja to tradycja, wiem, że bym tego żałowała skoro od początku piszę.
Na początku zmiana auta.. no fajna furka, wygodna chociaż jak to używane renault - trochę problematyczna 😉
Prywatnie do dupy, ratuje mnie tylko to, że mam przy sobie osobę na którą zawsze mogę liczyć.
Syn, prawie 3 latek, jest bardzo trudny bo strasznie nerwowy i wrażliwy, dodatkowo chodzi na bateriach Duracela.
Zapisałam się na studia podyplomowe które przy moim chronicznym braku czasu i zmęczeniu mnie chyba dobiją, zupełnie nie wiem jak mogę ogarnąć tak trudny materiał nie mając w ogóle czasu na naukę.
Mój mąż stracił pracę pod koniec roku i nie widzę entuzjazmu w szukaniu jej 😤
Ale najwspanialszym jest to, że mam najcudowniejszą pracę jaką mogłabym sobie wymarzyć i nie widzę NIC co by mogło w niej mi nie pasować, kocham ją miłością wielką i chciałabym tu być aż do emerytury  😁
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
31 grudnia 2014 10:17
Dobrze żarło i zdechło. Rok zapowiadał się ok, ale dobrze, że wstrzymałam się z podsumowaniem ... Wszystkie plany na przyszły rok runęły w ciągu jednej chwili
Miałam nie podsumowywac ale był to zdecydowanie jeden z najlepszych roków.  😀

No wiec chyba najważniejsze jest dla mnie to, ze dostałam sie na studia, o których marzyłam całe życie. Usamodzielnilam sie, wyprowadziłam z domu, co prawda szybciej niż musiałam ale chyba dzięki temu spędziłam wakacje jeszcze lepiej. Wpakowalam sie w coś o co nigdy bym siebie nie posądzała ale jest cudownie. Wręcz rzygam tęczą z tego powodu. Ogólnie bardzo fajny rok. Życzę sobie aby w przyszłym było podobnie albo i lepiej.  😀 Wiadomo, ze nie zawsze było kolorowo ale wszystkie sprzeczki, konflikty raczej wyszły z korzyścią dla mnie, wiec nie narzekam.
Ostatni dzien roku tez póki co mnie bardzo pozytywnie zaskakuje. Sylwestra nie bedzie hucznego ale dzisiaj zostałam zapewniona, ze bede miała to wynagrodzone za tydzień.  😍 Dodatkowo zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona jak pojechałam do mamy do pracy. Wszyscy do kogo nie poszłam sie przywitać wspominali o okładce.. Dopiero pózniej u mamy w biurze sie okazało, ze znalazła gdzieś na naszym zadupiu Świat Koni i biegała po całym hotelu i chwaliła sie ze jestem na okładce.  🤣 Myślałam, ze tak umre.  🤣 Tak wiec najważniejsze, ze dobrze sie skończył.


Zapomniałam napisać o tym, że zdecydowałam się zabrać ze soba na studia konia, co było najlepszą decyzją, jaką mogłam podjąć. Dzięki temu mogę chociaż na chwilę odpocząć psychicznie od studiów, od ludzi, którzy mnie denerwuja. Trafiłam do naprawdę świetnej stajni ze świetnymi ludźmi. W końcu nie muszę się martwić czy mój koń został nakarmiony, czy nie pływa w gnoju... Mogę w stajni w końcu odpocząć.  😜



Wam wszystkim życzę udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku!  :kwiatek:
Rok dobry, mimo kilku niemiłych wydarzeń.
Na plus:
- mam dobrą pracę, w której jestem człowiekiem. Mam prawo korzystać z wc, mam prawo do zjedzenia I i II śniadania, wypłata jest na czas, gdybym zachorowała, to nikt nie robi problemów z powodu mojej nieobecności.
- wyremotowałam moje 4 kąty.
- bliska mi osoba pokonała poważną chorobę.
- moja siostra po kilku latach starań będzie mamą 🙂

Minusy:
- poronienie
- rozstanie z mężczyzną

W Nowym Roku chciałabym utrzymać pracę, zdobyć więcej wiedzy i spotkać kogoś, z kim uda mi się stworzyć rodzinę. A dodatkowo to marzy mi się, abym zarabiała tyle, by było mnie stać na utrzymanie konia.

Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim Re-Voltoviczom, przede wszystkim zdrowia dla Was i dla Waszych podopiecznych. I spełnienia marzeń.
Ja już podsumowałam, ale... chyba za szybko. Jasne, był smutne chwile w tym roku, ale żeby każdy rok był tak obfity w szczęśliwe i radosne momenty, to mogłabym żyć jeszcze i 150 lat 🙂 Stało się tak, że większość tych zdarzeń godnych zapamiętania miało miejsce w stajni, tym bardziej cieszę się, że od maja wróciłam do tyle o ile regularniejszych, choć nie tak częstych jakbym chciała, jazd. Powoli dochodzę do sprawności, liczę na spędzenie początku roku w siodle. Cudowne perspektywy na przyszły rok samoistnie sprawiają, że na ten miniony patrzę z większym optymizmem. Niech tylko babci wróci chociaż odrobina zdrowia a tacie poukładają się sprawy finansowe, a już mogę mianować 2015 dobrym rokiem.

Dołączam do wyznawców "chwilo trwaj" 💃 😅 Wszystkiego dobrego i spełnienia marzeń i celów na 2015 wszystkim Voltopirom! :kwiatek:
Plusy:

-Mam najlepszego na świecie mężczyznę, który jest spełnieniem moich marzeń jako partner (od ponad 5 lat) i co ogromnie mnie cieszy, jako ojciec synka naszego.
-Co raz lepiej odnajduję się w roli mamy. Mam najlepsze na świecie dziecko i czasem nie wiem czym zasłużyłam na to, że jest taki kochany i tak odwzajemnia mi uczucia.
-Od pół roku znowu pracuję w moim zawodzie, który kocham i w którym mam bardzo pozytywny "feedback" ze strony klientów. Też mnie kochają.
-Zaczęłam się dobrze dogadywać z teściową, chyba wręcz lubić. Czuję się przy niej znacznie swobodnej i lepiej niż przy własnej matce.
-Dzięki re-volcie poznałam się osobiście z kolejnymi fantastycznymi ludźmi, takimi jak grzesiek.1993, który latem pracował u mojej teściowej i kotlet, która niedawno dołączyła do grona instruktorów w "mojej" stajni.
-Schudłam 10 kg. Jeszcze z 5-8 i będzie git.

Minusy:
Słabo z kasą. 😁
u mnie było na duży PLUS w tym roku 🙂

Najpierw ślub mojego brata w marcu, potem mój ślub w lipcu 🙂
I w sierpniu narodziny synka u brata 🙂

Liczę że w przyszłym roku też będzie wszystko dobrze szło 🙂
Dla mnie to był dziwny rok. Podjęłam kilka odważnych jak na mnie decyzji; z jednych jestem bardziej zadowolona, z innych mniej, ale na pewno zaczęłam lepiej znosić porażki niż kiedyś. Ciągle się uczę niesprawiedliwości tego świata, pracuję nad wyrobieniem twardej d.upy...  🙄
Na czele mojej listy powinnam była napisać:
-Od dawna mam twardą dupę. Co raz twardzszą. Mimo że problemów przybywa, ja czuję się z roku na rok bardziej stabilna emocjonalnie i co raz bardziej umiem cieszyć się z byle czego.
Uczę się od mistrza świata w radości i miłości mojego życia (poza mężem) - syneczka, mojego słoneczka. 😍
Też liczyłam, że ten rok będzie lepszy a był totalną katastrofą
musiałam pożegnać 4-kopytnego przyjaciela, który odszedł w tragiczny sposób  😕 😕
przez to straszliwe wydarzenie mam masakryczny dług do spłacenia
w dodatku będę mieć traumę do końca życia  😕
pozytywów brak lub ja ich nie widzę
Ja jeszcze dopiszę wielki plus, który raduje moje serce:

- Mojej przyjaciółce udało się w końcu szczęśliwie donosić ciążę i urodzić przecudną córeczkę. 😅
Czekałam długo, bo nie chciałam pisać podsumowania w marnym anstroju, który ostatnio uparcie się mnie trzymał. Nie bez powodów, ale mimo wszystko ciężko mi z tym było, bo zawsze potrafiłam się wpędzić w walkę o siebie i moje cele, a ostatnio to wyparowało. Ciężko rano mi się wstawało, pomrukiwałam na syna (co mnie chyba najbardziej dołowało, bo zawsze byłam szczęśliwą matką), nawet w siodle było jakoś tak bez ducha. No po prostu wyparowała ze mnie moja resztkowa pewność siebie. Głupio mi, że dałam się sobie zgnębić i wystraszyć.

Cieszę się, że ostatecznie, i to naprawdę w ostatniej chwili, wchodzę w 2015 z nowym zapasem siły i energii. Powalczę jeszcze trochę.

Rok był trudny, wiele moich celów z jakiś względów nie mogło się zrealizować. Najgorsze chyba było to, że to były moje bardzo osobiste ambicje i właściwie tylko z nimi się nie udało. Moim bliskim bardzo się powodziło (i całe szczęście!), a ja zostałam w tyle totalnie. Nie radziłam sobie z tym, bo ja zawsze robiłam 1000 rzeczy i z tego tysiąca chociaż 100 udało się zrealizować. No dobra, będzie tego.

Jeździecko się realizowałam dosyć intensywnie. Poczyniłam pewne postępy na pewno, choć dla mnie mało 🙂 Nadal będę szukać odpowiedniego szkoleniowca.
Jestem dumna z mojego męża, jest coraz lepszym powożeniowcem. Świetnie sobie radzi z treningiem koni, ma pewne ambicje i skwapliwie do nich dąży. Duma mnie rozpiera.
Mam fantastycznego syna, pewnego siebie, szczęśliwego, inteligentnego, pełnego energii i mogłabym tak w nieskończoność...
Mam marzenia i zaopatrzyłam się w siłę by je realizować. Słowo na ten rok to DETERMINACJA. Chciałabym też dobrze rozdysponować pewną dozą egoizmu, by udało mi się odhaczyć coś z check listy.

Najważniejsze, że po krótkiej przerwie odnalazłam przyjemność z jazdy. I z życia, choć czasem kopiącego w tyłek, też 🙂
Szczęśliwego Nowego Roku 🙂
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
01 stycznia 2015 12:26
2014 był dla mnie najgorszym rokiem z możliwych.
Chciałabym żeby 2015 oszczędził mi podobnych przeżyć.
2014 byl dla mnie rokiem rozwoju i coraz fajniejszego zycia 🙂
Bardzo rozwinelam sie w pracy, mimo zmiany przelozonych - zostalam doceniona, zarowno stanowiskowo jak i finansowo, firma inwestuje we mnie, szkoli i co najwazniejsze - czuja ze mozna na mnie polegac 🙂
W zyciu prywatnym - organizujemy tegoroczny slub 🙂 udalo sie juz zalatwic calkiem sporo rzeczy! w zwiazku jest dobrze, wiadomo - raz lepiej, raz gorzej, ale ogolnie dalej chcemy zyc ze soba wlasnie 😀 w rodzinie bywalo niestety roznie, koncowka roku byla zdecydowanie spokojniejsza - tfu tfu nie zapeszajac 😉
Wsrod przyjaciol tez wszystko gra, nie mam ich jakos znaczaco duzo, ale nie jestem i nigdy nie bylam dusza towarzystwa, wiec wole swoje kilka zaufanych osob i moja siostre, ktora zawsze jest moja najlepsza przyjaciolka 🙂
W sferze jezdzieckiej - super 😀 w lutym minie poltorej roku jak dzierzawie Manti i jestem najszczesliwsza dzierzawczynia pod sloncem 😀 mam super warunki, stajnia sie rozbudowuje, ale jednoczesnie jest kameralna i nikt nie wchodzi mi w parade 😉 do tego znalazlam trenerke i zacelysmy wspolne jazdy 🙂

Ten nowy rok bedzie intensywny - przede wszystkim ze wzgledu na slub 🙂 potem chcielibysmy kupic nowe mieszkanie, a moja kawalerke wynajac. Mam nadzieje ogarnac to do konca 2015 i 2016 zaczac juz w wiekszym M 🙂 No i w koncu chcialabym wystartowac w jakichs malych ujezdzeniowkach z kobylka 😀 I pojechac na wakacje po slubie, pierwsze prawdziwe od 4 lat 🙂😉)))
2014 rok był dla mnie średnio udany. Na początku popadałam w szmatoholizm (na szczęście wyleczyłam się w porę).
W marcu zaczęłam jeździć do pewnej kobyły. Była ona dominująca i niewychowana, wymagała dużo pracy, ale co zrobić jak się nie ma gdzie jeździć.
W kwietniu, krótko przed Wielkanocą zmarł mój ukochany dziadek.
W maju wyciągnęłam mamę na zawody i tam poznałam moją obecną instruktorkę. Wtedy nastąpił przełom  😅. Jeździłam na jej świetnym profesorze i bardzo dużo ogarnęłam. Zaczęłam jej pomagać w zajeżdżaniu "mojej" obecnej kobyłki (przynieś, podaj, pozamiataj, żebyście nie myślały, że ja za zajeżdżanie się brałam czy coś  :hihi🙂. Na początku lipca zdałam BOJ, potem zaczęłam wsiadać na zajeżdżoną już Sonatę i zdecydowałam, że jest ona wiele bezpieczniejsza niż wcześniejsza dominująca klacz.
Całkiem dobrze nam szło w wakacje, zresztą w rok szkolny też. Na początku października pojechałyśmy na pierwsze zawody młodej, żeby poskakała na parkurze (u nas nie ma tyle miejsca). Poradziła sobie całkiem nieźle. Potem pojechała na zakład, niestety ja nie mogłam jej prezentować z powodu kontuzji i nakazu leżenia w łóżku.
W listopadzie zmarł mój drugi dziadek. To mnie dobiło.
W grudniu Sonata ukończyła zakład jako trzecia (choć ja uważam, że powinna być druga  :hihi🙂 z oceną dobrą (zabrakło 0.2 pkt do bdb). Potem reszta grudnia była całkiem przyjemna. Gdyby nie te przykre zdarzenia rok 2014 byłby idealny. No, ale czy są lata idealne?
Dla mnie 2014r był rokiem zmian i przy czym większość zdecydowanie na +. Zmiana stajni wyszła mi na dobre, zaczęłam się mocniej rozwijać, kupiliśmy konia, zdobyłam wielu wspaniałych przyjaciół i w końcu przystąpiłam do odznaki. Z kasą w sumie nie jest tak źle...choć bywało lepiej  😉 Ogólnie z 2014 roku jestem bardzo zadowolona i żywię nadzieję, że następny będzie jeszcze lepszy  🏇
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się