opolanka, proszę opisz później swoje wrażenia ze żłobka. Szczególnie interesuje mnie harmonogram dnia, spanie (czy wszystkie dzieci razem, jakie warunki), karmienie (również rodzaj posiłków), liczba pań na dzieci, wychodzenie na dwór...
no i powodzenia
Trochę już wiem, bo koleżanki córka chodzi już ponad pół roku. Dostałam też dość gruby informator.
Harmonogram dnia możesz podejrzeć na stronie żłobka, mają dokładnie rozpisany każdy dzień (akurat jak na złość, Julki grupa D1 się nie wyświetla, ale harmonogram jest taki, jak gr D2) -
Plan pracy grupy D2W skrócie: o 9😲0 śniadanie, 11:15 zupa, 12😲0 spanie, 14😲0 obiad, 16😲0 deser
Pomiędzy są różne zajęcia, w tym samodzielne, głownie metodą Montessori.
Z tego, co wiem, wszystkie dzieci śpią razem, ale sala jest osobna (nie w sali zabaw). Śpią w łóżeczkach.
Dzieci jedzą przy stole, ale jeśli jest jakiś problem, to pani karmi "jeden na jeden".
W tym harmonogramie podlinkowanym wyżej, jak się kliknie na poszczególne posiłki, to rozwijają się opisy. Posiłki są cateringowe, ale korzystają z Thermomixu i dobrych dostawców jedzenia z lokalnego rynku
wyżywienie. Jeśli rodzic chce, to może sam przygotowywać i dostarczać posiłki.
Grupy liczą 15-20 dzieci, a jedna pani ma pod opieką 5 dzieci. Na spacery wychodzą codziennie, jeśli pogoda pozwoli. Dużo bawią się też na dworze, bo ten żłobek mieści się w niegdysiejszym domku jednorodzinnym, oddalonym od głównej drogi, z własnym ogrodem.
Przed przyjęciem Julki musiałam wypełnić bardzo szczegółowy formularz, w tym wypisać wszystkie przyzwyczajenia Julki, np. jak zasypia. I podobno panie się stosują.
CzarownicaSa, bazylka, dzięki za kciuki.
Co prawda sytuacja nas do tego zmusza (wypadek teściów, o którym tu pisałam 2 miesiące temu), ale nie żałuję i uważam, że to dobry krok w dobrym czasie.
Najbardziej się martwię, czy ją nakarmią, bo to czasami jest straszne cudowanie, żeby coś zjadła. W drugiej kolejności czy pójdzie spać (ale jestem dobrej myśli). No i jak się będzie zachowywać, bo z dziećmi miała mało styczności. No i licze na to, że pani opiekunka wzbudzi Julki zaufanie.
Ech, rozpisałam się, ide parzyć te melise 😉