Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)

Polecam ten wykład:

jest po angielsku ale na tyle ładnie mówiony, że nie trzeba być "fluent". Jak widać można stworzyć szkoły z super wynikami gdzie nie ma "systemu góra nakazuje dół musi słuchać w imię idei bycia w przyszłości tzw. kimś..."

obejrzałam i... się rozmarzyłam. chciałabym żeby moje dzieci mogły chodzić do takiej szkoły. szkoda, że trzeba by emigrować aż do Australii :P część założeń mają zgodnych ze szkołą demokratyczną, ale opis szkoły tego dyrektora brzmi bardziej "poukładanie" i pewnie dlatego mi się tak podoba.

martik: z książek Juula jak będziesz miała czas to polecam "Przestrzeń dla rodziny", jak na razie to moja ulubiona. lekko się czyta bo jest w formie wywiadu. "Nie z miłości" jest w moim rankingu zaraz za nią 😀

Nie ma natomiast empatii do świnki na jego talerzu. ... pytanie - "z czego są krewetki?"... i to niezrozumienie gdy mu tłumaczę, że krewetki to takie fajne zwierzątka... i zaraz potem jest pytanie z czego jest kotlecik. Tłumaczę, że ze świnki, którą zabito i teraz płacze druga świnka bo nie ma mamy...


Hmm, kotbury, bez urazy, bo nie zamierzam Ciebie atakowac, ale zdziwiona jestem Twoim postepowaniem..naprawde w taki sposob opowiadasz dziecku, ze swinka placze, bo nie ma mamy..? W moim odczuciu za daleko posuwasz sie we wzbudzaniu na sile poczucia winy u dziecka, ze zjadlo czyjas mame.. do pewnych rzeczy dziecko dojdzie samo, zrozumie, naprawde. Dziecko to nie robot, ktoremu trzeba na sile otwierac oczy. Przeciez widzi, ze Ty nie jesz miesa, ze masz cos innego na talerzu, przyjdzie czas, ze sam zapyta, porozmawiacie i dziecko dokona wyboru. Linkujesz fajne obrazy szkol, programow etc. A sama swoim zachowaniem pokazujesz, ze dziecko trzeba wbic w ramy wege lub vegan, jak nie piescia go, to mlotkiem 😉 Ma nie jesc miesa i ma zrozumiec, ze zwierze cierpi zanim stanie sie kotletem. Tak przynajmniej ja Ciebie odbieram.. 🙁
A to jest rosyjska szkoła (uwaga - finansowana przez państwo, bezpłatna) z taką kolejka oczekujących że szok. Wybaczcie nie umiem aktywnego linka wkleić (niech mi ktoś napisze jak to zmienię):
szkoła Szczetinina
Zen, Demon - ale jak wy to robicie że oni wstają sami o tej 6?? Kazik nawet jakby wstał, to by poszedł dalej spać na kanapie na dole. I tak musiałabym z nim wstać i go musztrować, bo inaczej to i 2 h byłoby za mało :/
Masakra jest ostatnio rano, ciemno, zimno i piździ :/ Ja mam 0 chęci żeby wychodzić, nie dziwę się dzieciakom 😉
Martuha dzieki  :kwiatek: Mnie zainteresuje.

zen opisałaś porannego Tymona  😁

gwash ja nic nie robię i nawet tego nie rozumiem, ja w tym czasie śpie  😉

Pandurska  ooooo weź coś więcej o tej czarownicy powiedz moze byc pw.
Fajnie, że już tak młody człowiek sie realizuje  :kwiatek: No właśnie, ale do tego potrzebne jest wsparcie i myślę ,że takowe otrzymał od twojej mamy.
Mata super !!!

DoSia to jest bardzo trudny temat przy tak małym dziecku. Ja miałam to szczęście, że okres przedszkolny u Tymka przeszliśmy bardzo gładko i bez sprzeczności bo miał fantastyczna Panią, u Iwa na razie też dobrze. Ale z moich obserwacji wynika, że tez nie trzeba sie strasznie martwic gdy metody Pani w przedszkolu nie do końca nam odpowiadają ( no chyba,ze wyjątkowo przegina). Dziecko chłonie prawdziwą wiedzę, sposób patrzenia na świat od osób które kocha najbardziej na świecie czyli rodziców. U Pani w przedszkolu może tylko " walczyć " o akceptacje. Tak jak starsze dziecko " walczy"o akceptacje wśród kolegów w szkole. Walczy czyli chce sie przypodobać, ale to jest moim zdaniem bardzo powierzchniowe. I im więcej wiedzy dostanie od rodziców ( wychowania w duchu empatii, miłości bezwarunkowej) tym będzie pewniejszy siebie i nie będzie musiał tej walki podejmować.
W skrócie - będzie czuł sie na tyle wartościową jednostką,ze nie będzie miał potrzeby  wchodzenia w tyłek, ani Pani w klasie, ani wszystkim kolegom.
Czy istnieje obawa, że zostanie odrzucony przez społeczeństwo ?
Jeżeli juz to nie przez wszystkich. Nie przesadzajmy, nie cały świat jest taki zły  😉. Znajda sie ludzie, koledzy z podobnym podejściem do życia- empatycznym. Po za tym trzeba tłumaczyć dziecku, ze nie przez wszystkich zostanie zaakceptowany w życiu, ale to nic złego.


ale nie zawsze da sie dziecku zapewnic 100% poczucie bezpieczenstwa.

bobek chyba żartujesz  😉. W domu nie da się zapewnić 100% poczucie bezpieczenstwa dziecku? Przecież to tylko zależy od rodziców.

Niemniej jednak dzieci wychowywane na empatyczne zderza sie z nieempatycznycm swiatem na 200%, czy sie obrazaja czy nie. Samo poczucie wlasnej wartosci, poczucie bezpieczenstwa nie zlatwi problemu braku otwartosci i checi porozumienia



A moim zdaniem jeśli nawet nie załatwi w 100 % to bardzo pomoże w przeanalizowaniu i odpowiednim ustosunkowaniu się do innej rzeczywistości niz ta w której wychowuje się w domu.
Zawsze będzie gdzieś tam w głowie dziecka brzmiało: Mogę być sobą, mieć swoje zdanie bo mam wsparcie w rodzinie i jeżeli sam nie rozwiąże problemu, pomoże mi w tym rodzina. Dlatego też zacznę sam rozwiązywać problemy bo jeżeli nawet  mi nie wyjdzie samemu to zawsze mogę zwrócić się o pomoc do rodziny. Dlatego idę do przodu, dlatego szukam nowych rozwiązań, dlatego nie dam się podporządkować czemuś co mi się nie podoba ( np prześladowaniu grubszego kolegi z klasy jak to robią pozostali uczniowie) bo wiem, że zawsze pomoże mi mama.

I wcześniej pisała o tym Averis
CzarownicaSa, wiesz, jeżeli dziecko jest nauczone empatii, to odnajdzie się bez trudu w relacjach społecznych i nie będzie miało trudności, by wiedzieć czego się od niego oczekuje. I będzie mieć narzędzia by określić, czy te oczekiwania są fair (bo to, czego chcą od nas ludzie nie zawsze jest dla nas dobre, np. oczekiwanie przez szefa totalnej uległości i poświęcania czasu na niepłatne nadgodziny).


I bardzo chciałabym jeszcze wiele napisać, ale normalnie nie mam czasu  🤔.

Jak ktos wstawi linki do książek na temat wychowania to będę je wstawiać na pierwsza stronę .
demon, chodzi o nagła smierć ojca w tym przypadku 🙁
A mi chodzi o konkrety, jak to sie robi. Pamietam np dyskusje na temat zachowania Tymka w restauracji, pełno tam było niechęci, a wręcz agresji. Taki świat czeka na nasze dzieci, w dodatku ten świat nie chce cie poznać i poznać twoich intencji. Widzi tylko zachowania i natychmiast je ocenia.
Oj tak jest zderzenie. Ja byłam przyzwyczajona do pewnych standardów w przedszkolu, rodzice się ze sobą znali, lubili, pewnie też dlatego że no nie czarujmy się wszyscy pochodzili z klasy średniozamożej, zainteresowanej swoimi dziećmi (w większości), patologii to tam nie było 😉
Nasze dzieci były wychowane w duchu przyjaźni, pomocy, dogadywania się. No wiadomo że kraina jednorożców to nie była ale naprawdę dzieciaki były fajne i zgrane ze sobą. I poszły do takich zwykłych szkół (bo w Rzeszowie nie ma wyboru) i radzą sobie dobrze, bardzo szybko się przystosowały, po początkowym zdziwieniu, że tu takie zasady, zaakceptowały je i stosują. To my rodzice nie możemy przeboleć że tak szybko zniszczono coś fajnego, co przez 4 lata jakoś samo się wypracowało w duchu montessoriańskim - szacunek, współpraca, ciekawość świata. Mamy nadzieję że coś tam tym naszym dzieciom z tego zostanie, w końcu ponoć mózg rozwija się najintensywniej do 5 roku życia 🙂

Ale w szkole (i winnych też z tego co gadam z "przedszkolowymi" rodzicami) jednak spotkałam się z zupełnie inną postawą rodziców - taka właśnie niechęć, nastroszenie, nieufna obserwacja, czasem nawet ledwo skrywana agresja do świata. I matko jak rodzice potrafią traktować własne dzieci - jak więźniów, śmieci albo powietrze 🙁

Oni z dziećmi nie rozmawiają, wydaja tylko polecenia. Ja często z Kaziem coś komentuję, żartuję, często się przyłączają inne dzieciaki jak widzą że ktoś się uśmiecha, rozmawia, pyta o coś. Rodzice prawie zawsze stoją jak kołki, z obrażoną (przysięgam) miną, co najwyżej poganiają i każą nie przeszkadzać, ale najczęściej tak właśnie stoją tylko.
bobek chyba wiesz, że to z grubej rury argument, a ja psychologiem dziecięcym nie jestem. Trudno  od tak sobie takie rzeczy przepracować z dorosłymi, a co dopiero z dziećmi.

A mi chodzi o konkrety, jak to sie robi. Pamietam np dyskusje na temat zachowania Tymka w restauracji, pełno tam było niechęci, a wręcz agresji. Taki świat czeka na nasze dzieci, w dodatku ten świat nie chce cie poznać i poznać twoich intencji. Widzi tylko zachowania i natychmiast je ocenia.


Na to Ci odpowiem tak. Jeśli chodzi o takie sytuacje to pozwalam na zderzenie z ciemna stroną mocy wtedy kiedy moje dzieci są na to gotowe. Czyli sa w stanie pojąć moje tłumaczenia ( są w stanie podjąć ze mną na ten temat dyskusje) dlaczego niektórzy ludzie zachowuja sie nieprzyjemnie czy też  nawet agresywnie, kiedy ten mały człowiek nic złego naprawdę nie chciał zrobić . Jest po prostu dzieckiem.
Chodzę do miejsc gdzie wiem, że z takim "zamkniętym" zachowaniem dorosłych raczej sie nie spotkam.  Dlatego tez chyba pokochałam tak wakacyjnie Włochy. Uwielbiam ten kraj pod względem podejścia do uczestnictwa w przestrzeni publicznej  dzieci, otwartości, luzu.

Ale wiesz, ja się nie spotykam w Wawie raczej z takim "zamknięciem". Szczerze Ci  powiem, że byłam w głębokim szoku po tej dyskusji tutaj na re- volcie.  😉 Staram się byc pozytywnie nastawiona do świata i jakoś do tej pory świat jest pozytywnie nastawiony do mnie, przynajmniej ten w realu.
Albo mam to niezwykłe szczęście spotykać na swojej drodze życia takich ludzi.

Taki świat czeka na nasze dzieci, w dodatku ten świat nie chce cie poznać i poznać twoich intencji. Widzi tylko zachowania i natychmiast je ocenia.

Jeżeli to są ludzie, z którymi muszę współpracować  dla dobra mojego dziecka( nauczyciele, rodzice kolegów) to współpracuje i staram sie jak najobszerniej przedstawić wizje mojego świata. O dziwo nigdy nikt nie ma nic przeciwko i zapewne chętnie by sie dołączył tylko samozaparcia brak.
Choć muszę przyznać, że początek rozmowy zawsze wygląda tak zupełnie jak u gwash:



Ale w szkole (i winnych też z tego co gadam z "przedszkolowymi" rodzicami) jednak spotkałam się z zupełnie inną postawą rodziców - taka właśnie niechęć, nastroszenie, nieufna obserwacja, czasem nawet ledwo skrywana agresja do świata. I matko jak rodzice potrafią traktować własne dzieci - jak więźniów, śmieci albo powietrze 🙁

Oni z dziećmi nie rozmawiają, wydaja tylko polecenia. Ja często z Kaziem coś komentuję, żartuję, często się przyłączają inne dzieciaki jak widzą że ktoś się uśmiecha, rozmawia, pyta o coś. Rodzice prawie zawsze stoją jak kołki, z obrażoną (przysięgam) miną, co najwyżej poganiają i każą nie przeszkadzać, ale najczęściej tak właśnie stoją tylko.




Natomiast jesli chodzi o osoby, które są chwilowym przerywnikiem w moim życiu ( restauracja, sklep,…….), no to cóż jest mi ich szkoda bo dużo tracą.  Dużo tracą  w braku przyjemnego wewnętrznego przeżywania bezinteresownej życzliwości do drugiej  osoby.  To one są biedne, nie moje dzieci,.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
13 stycznia 2015 16:59
U mnie przeszkoda w wychowaniu jest niestety ojciec- on jest wlasnie typem "dziecko ma sie sluchac i koniec". Ale duzo o tym rozmawiamy, dyskutujemy i staramy sie porozumiec. Namowilam go na przeczytanie "Wychowania bez nagrod i kar"- to juz jakis krok. Mamy przeczytac oboje i porozmawiac, co o tym sadzimy.
Oj tak jest zderzenie. Ja byłam przyzwyczajona do pewnych standardów w przedszkolu, rodzice się ze sobą znali, lubili, pewnie też dlatego że no nie czarujmy się wszyscy pochodzili z klasy średniozamożej, zainteresowanej swoimi dziećmi (w większości), patologii to tam nie było 😉


Status społeczny to chyba nie jest dobre kryterium. Jak patrzę na niektórych rodziców w moim miejscu pracy, to..no to po prostu ręce opadają.


Hmm, kotbury, bez urazy, bo nie zamierzam Ciebie atakowac, ale zdziwiona jestem Twoim postepowaniem..naprawde w taki sposob opowiadasz dziecku, ze swinka placze, bo nie ma mamy..? W moim odczuciu za daleko posuwasz sie we wzbudzaniu na sile poczucia winy u dziecka, ze zjadlo czyjas mame.. do pewnych rzeczy dziecko dojdzie samo, zrozumie, naprawde. Dziecko to nie robot, ktoremu trzeba na sile otwierac oczy. Przeciez widzi, ze Ty nie jesz miesa, ze masz cos innego na talerzu, przyjdzie czas, ze sam zapyta, porozmawiacie i dziecko dokona wyboru. Linkujesz fajne obrazy szkol, programow etc. A sama swoim zachowaniem pokazujesz, ze dziecko trzeba wbic w ramy wege lub vegan, jak nie piescia go, to mlotkiem 😉 Ma nie jesc miesa i ma zrozumiec, ze zwierze cierpi zanim stanie sie kotletem. Tak przynajmniej ja Ciebie odbieram.. 🙁


Też się zastanawiałam na początku czy ja nie wciskam go w jakieś reguły.. no i doszłam do wniosku, że w tej kwestii nie da się bez reguł żyć.
Ja o swój vegetarianizm walczę niestety z otoczeniem na prawie każdym kroku. Sama sobie często musżę układać w głowie dlaczego to robię i argument, że ktoś nie cierpi przez mnie jest ważny dla mnie. Próbuję go pokazać mojemu dziecku od samego pocżątku.
Ne wiem, może jesteśmy dziwni ale dużo z mężem w domu rozmawiamy z małym o śmierci i cierpieniu, że wiele osób spotyka, co to jest śmierć, co to znaczy potem dla drugiej osoby.
Nie chcę aby moje dziecko myślało kategorami "mięsko- ready2use- smaczniutki produkt ze sklepu" i "o świnka - jaka ładna różowiutka". Uświadamiam, że każdy na tej planecie ma uczucia i np. uczucia i potrzeby kaczki w stawie są tak samo ważne jak moje czy jego uczucia. Kaczka tak samo czuje, tak samo ją boli albo tak samo się cieszy.
Taki kurs obrałam bo nie sprawdzał mi się kurs nierozmawiania o tym i czekania aż się zacznie pytać, bo pyta. Ale tata mięso je węć w jego głowie jest ok. to on też. A ja go mięsem nie chcę karmić bo widzę, że przy wegetariańskiej diecie (bezmlecznej ale jajka je ) jest zdrowszy.
Zen może to + jednak to było przedszkole montessoriańskie to może rodzice bardziej kumaci/w pewnym typie. Albo losowo, ale było super. Teraz jak chodzi Nelka to też jest fajnie, aczkolwiek więcej rodziców w typie "przewrażliwiona mamuśka" :P
W sumie nie ten temat, spadam 😉
Ciekawe te rozważania o wychowaniu...
Dostałam od rialdha-y (? jak to odmienić? 😉 ) pdfy na maila, dziękuję :kwiatek: i czytam sobie po trochu.


demon, U mnie już chyba czwarty raz w ciągu miesiąca ciasto marchewkowe w piekarniku. 😀
Jakich składników używasz? Ja po prostu zmodyfikowałam pierwszy lepszy przepis z netu i zamiast cukru mam ksylitol a zamiast margaryny do pieczenia olej rzepakowy.

<edit>
Może zapytam także tu.

Czy któraś z was bawiła się z dzieckiem w naukę czytania metodą Domana?
Ja próbuję. Ale mam coś na kształt. Karty np. z 3 motylkami i cyfra 3 wykropkowana do "narysowania" ścieralnym pisaiem. Straszny opór. On tego nawet dotykać nie chce. Nie i już. Zniechęcił się bo chyba tata zmaist do tego podejść w formie zabawy to nie pozwolił mazać tym pisakiem na prawo i lewo i zacząl od korekty. Więc jest etap na nie..
O a tu cieakwy artykuł:
http://www.sciencedaily.com/releases/2015/01/150112093129.htm

Jak widać wirusy są nam potrzebne i chorowanie na nie także🙂
kotbury Kazdy "znachor" ci to powie 😉 Moze niekoniecznie ich opienie sa takie dokladne, ale sens ten sam- potrzebujemy chorobsk, ktore nas "sponiewieraja" w nieznacznym stopniu. Dlatego jestem zdecydowanie za naturalnym treningiem ukl. odpornosciowego, niz nadmiernej ingerencji.

Tak w temacie zduska pewnie podczytujesz ten watek i tak- ciesze sie, ze z Bolciem macie powoli z gorki! Bidny maly czlowiek musial sie nacierpiec przez odczyny poszczepienne, a i ty najadlas sie stresu za wszystkie czasy  🙄

U mnie na froncie b. dobre wiesci. Po pierwsze, to gadalam z polozna, do ktorej mam 150% zaufanie i po obejrzeniu moich wynikow i uslyszeniu historii straszenia mnie przez pania doktor powiedziala tyle, ze jesli starczy mi odwagi, to mam opieprzyc doktorke za wpedzenie mnie w spirale stresu w mojej zaawansowanej ciazy! Nie dosc, ze nie miala po bad. doppleroswkim podstaw do tak czestych kontroli, to jeszcze nie przemyslala, jak ten stres moze zaszkodzic i mi i dziecku na tym etapie. Grzecznie wiec dzisiaj zadzwonilam i wiekszosc kontroli przenioslam od lekarki do poloznych, ale na kontrolnego Dopplera i tak pojde. W kazdym razie moge rodzic tam, gdzie sobie wymarzylam  😅

Poza tym brzuch mi eksplodowal od ostatniego tygodnia- czuje sie jak kulka na dwoch cienkich podporkach  😂 Jutro tez zaczynamy weekendowy kurs przygotowujacy do porodu. Mam nadzieje dowiedziec sie wiele nowego!!

demon Tez poprosze o przepis na ciasto marchewkowe! Najlepiej takie z antyzakalcowa gwarancja, bo mam z tym problem 😉
W tym artykule jest napisane, że resztki DNA wirusów wchodzą w połączenia naszych komórek móżgowych i są odpowiedzialne za naszą inteligencję - rozwój ukłądu nerwowego mózgu. I to oni udowodnili naukowo.
kotbury Wiem, rozumiem 🙂 Chodzi o ogolny sens i fakt, zeby nie traktowac chorob, jako zla narodowego, gdyz natura miala swoj cel konsstruujac rzeczywistosc  😉
slojma   I was born with a silver spoon!
15 stycznia 2015 11:59
Pandurska-super wiesci widac marzenia pewnie sie spelnia. Pokaz brzuszek jak tak fajnie wyglada teraz.
demon -przylaczam sie do prosby o przepis na ciacho.
Pandurska, i ja, jako już wspomniana fanka brzuchów, foto brzucha się domagam!  🏇

Ja aktualnie przyglądam się z wielką fascynacją mojemu 🙂 Uwielbiam jak się rusza i faluje 😉

Po drugie, zdecydowałam się jednak na początku na chustę elastyczną, z tuli, podobają mi się te kolorowe panele z przodu, które mam nadzieję że ułatwiają życie i wiązanie 😉 Może nam elastyk będzie starczył do czasu przesiadki do nosidełka  😉

I znalazłam fajny zestaw pieluch wielorazowych, firmy o której wspominała/(ś) Demon, Close Pop in, zestaw 6 pieluch i 10 wkładów na noworodka (wkłady jeszcze dokupię) 🙂 Myślę że się zdecydujemy, gdyby nie starczyło, a wierze że może nie starczyć, będziemy najwyżej wspomagać się jednorazówkami aż do czasu gdy mała podroście do OS 😉
A właśnie wkłady są z naturalnej soi, ciekawa jestem, pierwszy raz się z takimi spotkałam.
slojma   I was born with a silver spoon!
15 stycznia 2015 16:25
Nie wiem czy już był ale polecam dla przyszłych mam poradnik Pawła Zawitkowskiego na temat pielęgnacji noworodka i niemowlaków http://www.ndt-bobath.pl/wp-content/uploads/2013/11/Poradnik-opieki-i-pielegnacji-malego-dziecka.pdf
seven Jak ty wstawisz swoj, to i ja sie pokaze. Co tylko ja mam tutaj prezentowac swoje kraglosci??!!  😎
Ok 😉 dwa razy prosić mnie nie trzeba  😅

Główny bohater w 29 tygodniu 😉
Całkiem niedawno znajoma rozmyślała czy 10 tygodni to... az 10 tyg., czy tylko 10 tyg. A w ostatnia niedziele urodziła 🙂 W sobote i ja będę mogła sobie tak rozmyślać, ciekawe czy i mi tak szybko zleci 😀

Ps. Zrobiłam swieże zdjęcie, żeby jednak aż tak brzuchem was nie bombardować 🤔wirek: 😡
seven Noo, fajna kuleczka!  😉 Masz racje, te 10 tygodni, to z jednej strony duzo, a z drugiej malo. Ja tam sie ciesze, ze mam przed soba tylko te 7-8 tygodni, bo juz mnie denerwuje targanie kulki przed soba. Nie samo dziecko, bo to jest calkiem fajne, ale wlasnie fizyczne ograniczenia. Boshhhhhh.. jakbym poszla pobiegac! Ale ze zdrowego rozsadku juz nie bede. 27.12.2014 byl ostatni bieg i musi mi styknac do porodu.

To teraz ja! Nawet kot mi sie wcial w kadr  😉



Edit: Wlasnie leci na niemieckim ZDF program o roznicy pomiedzy porodem naturalnym a cesarskim cieciem i ich wplywie na wystepowanie m.in. astmy i alergii. Na uniwerku w Monachium podobno prowadza badania na ten temat z bardzo ciekawymi wynikami. Narazie odkryto fakt, ze kiedy dzieciak przechodzi przez kanal rodny naturalnie polyka bakterie (to akurat nie jest nowosc), ktore zasiedlaja uklad pokarmowy. W przypadku cesarki uklad pozostaje zbyt sterylny, a taki rodzaj bakterii nie jest w stanie byc dostarczony przez otoczenie. Generalnie ten fakt wplywa (u myszy w laboratorium) na rozwijanie ognisk zapalnych przede wszystkim w ukladzie oddechowym.

Dziele sie informacja, bo wiem, ze niektore z was bardzo interesuja sie badaniami naukowymi  :kwiatek:
dea   primum non nocere
16 stycznia 2015 09:17
Dziewczyny, macie może jakiegoś linka albo namiar na książkę o rozwoju ruchowym/neurofizjologii? Strasznie mi brak kompletnego i kompetentnego źródła. Takie zbieram strzępki informacji - że ważne napięcie centralne jak najdłużej, a peryferyczne powinno szybko odpuścić, że przykrótkie śpioszki mogą spowodować przygięcie palców w stopie i problem z chodzeniem później, że dziecko na brzuszku nie powinno być na kocu, tylko na twardym, żeby prostowało dłonie... itp itd, ale to są strzępki, a ja bym chciała wiedzieć po kolei - jak powinno się dziecko układać samo (np. nie wiedziałam,czy pozycja "spadochroniarza" na brzuszku jest w porządku czy nie - ten strzępek akurat od pediatry...) i co powinno niepokoić, jak pomagać w prawidłowym rozwoju i jak nie przeszkadzać. Ja co jakiś czas zauważam - np. początkowo wzmacniałam małej asymetrię, nieprawidłowo ją nosząc, potem przykrótkie śpioszki - podgięła palce w stopach i z jakiegoś powodu mi się chyba za bardzo prostuje - nóżki zbiera do góry tylko zupałnie goła i jak się doskonale czuje... no, czuję się jak z zawiązanymi oczami trochę, tak po omacku ją prowadzę przez ten rozwój. Nie chcę jej utruniać. Dziwi mnie, że nic nie znalazłam w temacie - tylko jakieś ogólne wytyczne, typu kiedy dziecko powinno siadać, wstawać, ale którędy do tego droga, jak w tym pomóc i nie przeszkadzać - NIC! albo źle szukam... pomożecie? Jak wy sobie radzicie? wiedza z nieba, jakoś to będzie, czy jest jakieś racjonalne źródło?
slojma   I was born with a silver spoon!
16 stycznia 2015 10:30
dea- faktycznie jest bardzo mało materiałów więc chętnie również poczytam. Jak na razie swoją wiedzę na temat prawidłowości i nieprawidłowości w rozwoju zdobywam poprzez kontakt z neurologiem i dwiema rehabilitantkami. Dodatkowo przejrzałam dużo filmików na youtube pawła zawitkowskiego a ostatnio znalzałam po angielsku porównanie rozwoju dwójki dzieci w wieku ok 5 miesięcy. Co powinno dziecko potrafić i jak zachowuje się dziecko z nieprawidłowościami. Rehabilitantki obie podkreśliły, że nie powinno się pozwalać dziecku odpychać nóżkami od przedmiotów, ludzi etc, dodatkowo nie powinny krzyżować nóżek. Powoli poznaje również metody pracy vojty i NDT Bobath. Wiem jak wazna jest również prawidłowa pielęgnacja dziecka, która wpływa na rozwój czyli zmiana pieluszki, noszenie, karmienie, ubieranie czy kąpiel. Zamieściłam też ksiażę Pawła Zawitkowskiego na ten temat. W youtube można zaleźć też dużo filmików jak wpływać na rozwój dziecka poprzez zabawę i wzajemne przebywanie.
Ja miałam książkę "1 rok życia dziecka", w której jest opisane miesiąc po miesiącu: co dziecko możliwe, że już robi, co prawdopodobnie robi, co powinno już robić i co zdecydowanie powinno już robić.
Można znaleźć pdfy w necie.



W sumie, to nie za często do niej zaglądałam, bo Gabik i tak robił wszystko wcześniej niż powinien, więc po paru miesiącach dałam sobie spokój ze sprawdzaniem.


Jeszcze dodam mój zmodyfikowany przepis na ciasto marchewkowe, który spisałam dla szafirowej, ale stwierdziłam, że publicznie też się podzielę, bo wychodzi pyszne! 😀
W prawdzie nie wege, ale w wersji zdrowszej, bo bez cukru i z mąką pełnoziarnistą.

CIASTO MARCHEWKOWE:

Wymieszać składniki mokre:
200 g oleju rzepakowego (lub innego tłuszczu, w przepisie była rozpuszczona Kasia)
2 szklanki marchewki startej na drobno (300 g) (ja daję więcej, 4-5 większych marchewek)
4 jaja (ja ubijam osobno białka na gęstą pianę)

Wymieszać składniki suche:
½ szklanki czegoś słodkiego (ksylitol, miód, co kto lubi) (120 g)
2 szklanki mąki (320 g) (ja daję 1 szklankę tortowej i 1 pełnoziarnistej pszennej lub orkiszowej)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki sody oczyszczonej
szczypta soli
w przepisie nie ma, ale ja daję orzechy laskowe i rodzynki

Połączyć składniki mokre z suchymi.
To jest na dwie małe prostokątne blachy, które należy natłuścić i posypać bułką tartą przed nałożeniem ciasta.

Piec 45 minut w temperaturze 180 stopni.



slojma   I was born with a silver spoon!
16 stycznia 2015 11:21
Julie- mam tą książkę tyle, że po angielsku i jeszcze nie zajrzałam bo przeraża mnie jej objętość 😲 Dzięki, że napisałaś, że można coś tam znaleźć to zajrzę.
Dziewczyny seven, Pandurska- wyglądacie pięknie, aż mi się przypomniał mój brzuszek
slojma, Ja jej w życiu całej nie przeczytałam, zaglądałam tylko na początek każdego rozdziału-miesiąca w stosownym czasie. 😉
O kurcze pół szklanki ksylitolu - Julie nie macie sr... przepraszam rozwolnienia potem? 🙂

Ja namiętnie robię chlebek bananowy bo wszyscy go uwielbiają, a dzieciaki moje już nawet znają przepis na pamięć 😉 Też jest z tych 'zdrowszych" ale z cukrem robię  😎
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się