Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
15 stycznia 2015 20:48
Mazia, ja wciaz wstaje... nieraz po 3 razy i lepiej :/
opolanka   psychologiem przez przeszkody
15 stycznia 2015 21:20
opolanka przykro czytać że Mała płacze już od wjazdu na teren żłobka, że ma rozwolnienie, gorączkę  😕 serce Ci nie pęka? Fajny jest ten monitoring, czy jest podłączony do netu? czy tylko można sprawdzić na żądanie?
Ten Twój żłobek jest mega, ten mój ewentualny jest malutki, dwie grupy po max. 10 dzieci
Mam nadzieję, że moja nie będzie zbyt przeżywała rozstania, bo nie wiem jak ja to wytrzymam...

Dziewczyny pocieszyłyście mnie, że nie tylko ja wstaję milion razy w nocy do swojego już jednego dość "dużego dziecka"  😉


Oczywiście, że serce mi pęka. Martwię się o nią, jak każdy rodzic. Ale wiem, że robie dobrze. Czuje to. Cóż by jej dało siedzenie w domu? Nic nie zastąpi kontaktu z rówieśnikami.
Ja poszłam do przedszkola, jak miałam 5 lat. Poszłam i byłam tam tydzień, bo się nie zaaklimatyzowałam. Do dziś mam kłopot z odnalezieniem się w nowym otoczeniu, z nowymi ludźmi. I uważam, że przyczynił się do tego słaby kontakt z rówieśnikami, gdy byłam mała. Bardzo przeżyłam te próby posłania mnie do przedszkola. A Julka nie będzie tego pamiętać.

Ona jak przekracza drzwi sali, zapomina o mamie i bawi się w najlepsze 🙂 Monitoring był podłaczony do netu, ale ze względu na ochronę danych osobowych, jest dostepny na życzenie. Ale to dobrze, bo bym siedziała i patrzyła 😁

W tym żłobku grupy też nie są duże, Jula jest 16-tym dzieckiem. Ja bym wolała, żeby grupy były mniejsze, ale i tak nie jest źle.

Ja płakałam przez pierwsze kilka dni. W domu i w żłobku. Ale pogodziłam się z tym, wiem, że krzywda się jej nie dzieje, że panie ją przytulą, nakarmią, przewiną. Jak widze te dzieci, które są w tej grupie, to nie żałuję - one sie tam świetnie bawią, a ja pracując na pewno nie mogłabym jej zapewnić takiego rozwoju.

Decyzja o żłobku zaczyna się w głowie i aklimatyzacja dziecka wiąże się z akceptacją tego faktu przez rodzica. Zobaczyłam jak panie pracują i mam duże zaufanie.
opolanka, co do opasek i czapek to u Wiktorii to żaden problem 😉 w ogóle jej nie przeszkadzają. Baaaardzo rzadko zdarzy się, że ściągne, ale wystarcz poprawić i jest spokój.
Co do żłobka zazdroszczę Twojego racjonalnego podejścia...ja wiem, że niestety będę panikować i to pewnie aż za bardzo i masz rację, że trzeba to sobie poukładać w głowie

Co do spania....oj u Nas bardzo długo był to problem. Wiki budziła się po parę razy, często na np. 2-3h...a odkąd niekarmię jej w nocy i odpuściłam jej spanie w łóżeczku jest dużo lepiej. Plus to, że przeprowadziliśm się od niej z pokoju do salonu. Ostatnio parę razy zdarzyło się, że pierwsza pobudka była po 4, brałam ją do łózka i zasypiała dalej. Pierwsze karmienie o 6 i jeszcze spałyśmy do 9-10. Jest nadzieja dla dzieci i wiszących na mamach 😉 tylko ja ją usypiam, bo mój Jarek jak szedł do jej pokoju jak się przebudziła to ją zazwyczaj przynosił, bo dziecko się kompletnie rozbudzało. W dzień wcześniej praktycznie nie zajmowała się sobą. Taz potrafi iść sama do drugiego pokoju i buszować po szafkach.

Co do psa to nasza sunia najpierw miała ją gdzieś, a teraz też chodzi za nią i czeka aż coś jej spadnie do jedzenia. Czasem ją Wiktoria za bardzo męczy to reaguję
opolanka   psychologiem przez przeszkody
15 stycznia 2015 21:53
Blue_angel, ja trochę nie mam wyboru. Bo Julką zajmowały się babcie, ale ponieważ teściowie mieli bardzo poważny wypadek samochodowy 2 mies temu, zostaliśmy zmuszeni do szukania innej opieki. Opiekunki za bardzo nie chcę (koszty), więc z dnia na dzień zdecydowaliśmy się na żłobek. On ma wiele atutów, ale ważne jest to, że jest bardzo blisko. A racjonalne podejście to bardziej racjonalizacja z konieczności 😉 Wiele łez wylałam, co uważam za normalne i zdrowe 🙂

Zazdroszcze opasek, Julce nawet nie da się zapiąć spinki 😉

Julka do dziś potrafi się budzić w nocy "mama mniam mniam". Czasem wystarczy, że wlezie nam do łóżka, a czasem bez jedzenia się nie obejdzie.
opolanka, pamiętam jak pisałaś o teściach. Całkowicie rozumiem sytuacje. U Nas rodzice ciągle pracujący ( "teść" tylko na emeryturze), więc tylko żłobek wchodzi w grę. Mam nadzieję, że równie dzielnie to zniosę 😉 w sumie to nie będę miała wyjścia. Jestem spokojniejsza, bo Jarka mama pracuje w żłobku jako kucharka, tylko czasem jak coś opowiada to włos mi się jeży 😉 no i jednak mała jeszcze nigdy z nią nie została sama, jakoś nie mam 100% zaufania...
zduśka, cieszę się razem z Tobą! 🙂 Też chciałam powiedzieć "a widzisz, re-voltowe kciuki jak zwykle pomagają!" 😉

opolanka, z tym super wpływem przedszkola to ja bym nie przesadzała... Ja poszłam w wieku 3 lat i nie zaaklimatyzowałam się nigdy. Wyłam całe przedszkole, miałam traumę. Każdego dnia pytałam mamy, czy po mnie przyjdzie (skąd w dziecku taki durny pomysł, że nie przyjdzie? Nigdy mnie nawet nie zostawiła dłużej niż ustawa przewidywała...). Jakichśtam kolegów i koleżanki miałam, ale nigdy nie nawiązałam żadnej solidniejszej przyjaźni, w ogóle w życiu. Więc ten... Oczywiście równieśnicy potrzebni, ale jestem zdania, że nie koniecznie dzień w dzień na tyle godzin, po prostu kontakt stały jest potrzebny, dziecko musi widziec, ze są inne dzieci na świecie i nabierać jakichś norm i zachowań społecznych. Rozumiem oczywiście, jeśli jest to konieczne życiowo (moja mama na przykład tak miała), ale tłumaczenie tego dobrem dziecka jest moim zdaniem nie do końca sensowne.

A ja mam pytanie do mam starszych pociech... Chyba znam odpowiedź,ale powiedzcie mi, czy w odpieluchowywaniu normalny jest po jakimś czasie pewien regres bez żadnego większego powodu? Milan właśnie zaczął przetrzymywać już całe noce, chyba z 9, czy 10 dni pielucha po nocy była sucha, więc zdecydowałam, że spróbuję położyć go bez. Przyjechała do nas na kilka dni babcia (pierwszy raz), no i od razu w dzień przyjazdu babci łóżko zasikane. Mały jest babcioholikiem, kompletne odrzucenie rodziców na czas pobytu babci - tylko babcia i babcia, nikt inny nie może nakarmić, nikt ubrać, nikt posadzić na nocnik - ok, babcia jest na krótko, więc nie walczymy z tym, pozwalamy. Ale Milan mimo że dobre kilka tygodni wstecz nie miał już w dzień żadnej "wpadki" praktycznie przez cały czas pobytu babci codziennie albo nie zdążył zawołać i trochę popuścił, a raz normalnie się zsikał po całości, stojąc przy babci i się bawiąc. Babcia pojechała  wczoraj, a w nocy znów pielucha zasikana, dziś znów w dzień zsikał się praktycznie kilka chwil po tym, jak go tata z kibelka zdjął, a wcześniej (sic!) zrobił w majtki kupę (mały bobel, ale zawsze). Trochę mnie to niepokoi, pocieszcie mnie, że minie...?


Na rozweselenie dodam, anegdotkę, jakiego mam detektywa. Podjadałam czekoladę, co Milan od razu zauważył i sępi tą czekoladę ode mnie. No to mu dałam raz malutki rąbek, potem drugi, w końcu stwierdziłam, że dosyć, schowałam i jak przyszedł, powiedziałam mu, że zjadłam całą, że już nie ma. Nie robił fochów, stwierdził, że ok, poszedł sobie. Przychodzi za jakieś 15 minut i mówi do mnie "mamuniu, pokaź mi pjosie puste pudełko PO tej ciekojadzie?". Tak mnie zastrzelił, że zaczęłam się śmiać. Na szczęście on się tym śmiechem zaraził i zapomniał o czekoladzie 😉

A druga anegdotka jako przestroga, że nie należy z dzieckiem głupio się bawić (chociaż kij wie, czy wszystkie sytuacje, które mogą okazać się głupie, są do przewidzenia...). Mianowicie często, jak myję włosy, albo ja sobie, albo jemu i potem wycieram spuszczoną w dół głowę ręcznikiem, to podnoszę trochę brzegi ręcznika rękami i  udaję potwora z tym ręcznikiem na głowie (łaaaaaa grrrrr jestem potworem  😀iabeł: ). No i jesteśmy sobie na basenie w przebieralni i wchodzi spod prysznica do szatni dziewczyna, zarzuca ręcznik na głowę, pochyla się i wyciera włosy. A moje dziecko na cały głos "mamusiu, zobacz, potwór!  😀". Powiem Wam, że tak mnie zatkało i tak mi się wstyd zrobiło, że nie wiedziałam, jak to obrócić w żart, ubzdurałam sobie, że dziewczę na bank się poczuje oburzone  😁 No więc kątem oka dostrzegłam, że ona nie widziała, na co moje dziecko powiedziało "potwór", bo miała całą głowę tym ręcznikiem przykrytą i udałam, że jemu chodzi o rysunek na torbie i powiedziałam, że "nie kochanie, to jest taki robak narysowany, nie potwór". Ale buraka niezłego spiekłam. A potem jak mu rękawki wciskałam na ręce, to się dusiłam ze śmiechu  😁
Mam dość. Adam znów chory. Kaszle masakrycznie, ma katar, stan podgorączkowy, płytki oddech. Właśnie ściągnęłam tatę z drogi do pracy - zawraca i jedzie do nas.
Czuję ze czeka nas kolejny antybiotyk. To okropne - mój tata który jest przeciwnikiem podawania antybiotyku na kazde choróbsko, sam własnemu wnukowi przepisał już chyba ze 4 razy.
Najgorsze jest to ze 3/4 swojego zycia Adam jest chory.
Dobra, nie jęczę, może nie będzie tak źle i to tylko zwykłe przeziębienie.

edit: tak jak myślałam...obturacyjne zapalenie oskrzeli. Mogę chyba stawiać już sama diagnozy.

kenna, normalne
wg mnie
że emocje są i jest taki myk
więc ja bym nie brała do bani
ja już zapomniałam w ogole o tym temacie, i ostatnio tak sobie rozmyslalismy ze juz całe wieki łóżko suche
choć myślałam, że moze po balu będzie wpadka

Muffinka, przytulam🙁 to może być alergiczne?

ktoś mnie pytał o zdjecia z balu, będą ale muszę je obrobić
Zduska, extra newsy!!!buziak dla bohatera Boleczka! 🏇

Muffinka,
ojoj..bidunio ten Adasiek;(  ale pociesze sie, taka sama bylam..moja mam juz rece rozkladala, lekarze tez, wzystkie witaminy mialam  i ciagle lapalam zaplenia pluc, anginy..przedszkolee przez 1 rok to absrtakacj abo ciagle mnie nie bylo..sanatoria, stawianie baniek..i wiesz co? od 4 rz nie chorowlam wogole..serio..cala podstawowke (klasy 1-8) mialam 100% frekwencji! nic mnie nie lapalo..cala klasa chora, a ja nic!Bralam witaminy(moja mam zawsze tego pilnowla..nauzyciele pytali co mi daje;p) zycze tego wam..zdrowka, zdrowka i jeszcze raz zdrowka!

PS. Podobno kiedys bylo juz tak zle, ze 3 lekarzy prywatnie moja mama zamowila😉 jednego po drugim..i kazdy zerkal co poprzednik przepisal, mowil  ze leki extra i nic wiecej nie da sie zrobic..nawet potem juz pieniedzy nie brali jak tak czesto do domu do nas przyjezdzali;p
kenna,
Ja najbardziej regres pieluchowy jest normalny.
Szczególnie pod wpływem silnych emocji.
Ot trzeba przeczekać i tyle.
W swoim czasie się wszystko unormuje
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
16 stycznia 2015 08:48
my_karen, ja tak jak TAJGA, śpię na jaśku, a dziecko obok na płaskim.
Muffinka, trzymaj się!
Kasia Konikowa   "Konie mówią...po prostu słuchaj..." Monty Roberts
16 stycznia 2015 08:48
Nie było mnie chwilę i tyle do nadrobienia  😉

zduśka, wspaniała wiadomość, że Boluś słyszy  😅

maleństwo, cudne foty Twój  mąż Wam porobił  😍

sznurka, uwielbiam Cię za bloga, a Lewko cudny  😀 czekam na zdjęcia z balu  🙂

Mój Mąż dzisiaj pojechał do Norwegii  😕 płakałam już od wczoraj, trudne to nasze życie  😕 Najbardziej boli mnie, że nie będzie widział jak Misio się rozwija i zmienia każdego dnia i Misio nie będzie miał kontaktu codziennie z tatą. Ciężko, bardzo. Ale ja muszę być silna w tym wszystkim, bo Dziecko jest ze mną i potrzebuje stabilności i bezpieczeństwa. Od dzisiaj konie wracają pod moją opiekę i muszę zacisnąć zęby, żeby dać sobie ze wszystkim radę.

A tak to u nas wszystko dobrze. Misio waży już 4 kg  😍 miał wizytę w poradni dla wcześniaków, czeka nas szczepienie, jeszcze jedno usg mózgowia i brzuszka, w marcu mamy wizytę u okulisty od wcześniaków, w lutym jeszcze raz ortopeda. Rośnie i rozwija się cudownie, każdego dnia jest inny, kochany, a ja szczęśliwa  😍 Ja zaliczyłam gorączkę 38,5. Jestem po wizycie u ginekologa, wszystko się wygoiło, dostałam tabletki dla karmiących  😉 Czas szybko leci, Misio coraz większy  🙂 Wrzucam dwie świeże fotki i pozdrawiamy z Misiem wszystkie mamy i dzieciaczki  🙂

A dziękujemy za pozdrowienia 🙂

trzymam kciuki, byś sobie zawsze dawała radę! 🙂

edit: zapomniałam dopisać- tak długo Cię nie było, że po9winnaś jeszcze ze 2 zdjęcia dorzucić księcia Mieszka🙂

My-karen  ja śpię na płaskim albo na jakiejś małej poduszce, a Maciek niżej, tak ze ma głowę na wysokości piersi mojej, żeby się podcapiał kiedy tylko chce. Śpię często z odkrytym podajnikiem mleka, czego wynikiem są wycieki nocne, ale nie zawsze się rozbudzam dzięki temu i jakoś noce zlecą.

Dziś mały od 6 do  po 7 gadał sobie sam. Mąż był zmęczony, żeby z nim rozmawiać, ja odwróciłam się tyłem (bo machał też rączkami więc mnie smyrał 😁 ), bo też chciałam spać i pogadał i zasnął z braku zainteresowania.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
16 stycznia 2015 08:57
Muffinka, biedny Adacho i Ty biedna 🙁

Kasia Konikowa, dzięki, tylko to mój tata, a nie mąż robił. mąż jest cudny, ale fotograf z niego średni 😉
Oj, ciężko macie. Co mąż wróci, to obaj będą musieli się na nowo do siebie przyzwyczajać, a jak przyzwyczają, to będzie znów wyjeżdżał...
Misio znów się zmienił!

Dziewczyny, jakieś patenty na frustrację...?
Młoda wściekła. Już wie, że jest o krok od pełzania i od siadania. Ale właśnie - o krok. I cały dzień się złości, że nie umie. Piszczy, jęczy, macha rękami, poci się, zasypia ciężko i przy rykach, wczoraj nas wykończyła, bo non stop trzeba ją było zabawiać, aby nie wyła...
sznurka, aszhar, dzięki. Niby wiem, ale jakoś ważne jest dla mnie zdanie mam, które już to przeszły 😉

Muffinka, o mamuś... biedna Ty i biedny Adaś (chociaż dzieciaki podobno przechodzą to wszystko nie tak źle, jak ich rodzice 😉 ). Oby szybko przeleciały te najgorsze dni!

Kasia Konikowa, jesteś mega dzielna. Ja bym nie dała rady wychodzić nigdzie do koni (też miałam przy domu) mając małego w domu. W ogóle nie dopuszczałam takiej opcji, że on się obudzi, jak mnie nie będzie obok i będzie płakał np. przez 5 minut bez przerwy. No ale pewnie jak dziecko od początku przyzwyczajone, to inaczej to wygląda. A co do sytuacji z mężem - moja była prawie identyczna, tylko powód nieobecności inny. Po prostu my wtedy jeszcze nie mieszkaliśmy razem, byłam sama ze swoim wcześniakiem czasami 23h na dobę, a przez tą 1h też nigdzie raczej nie wychodziłam, tylko siedzieliśmy razem. Jak udało Ci się pozałatwiać terminy na te wszystkie kontrole? Ja pamiętam, że od rana czasami kilka godzin zajmowało mi dzwonienie po przychodniach, szukałam najszybszych terminów do wszystkich specjalistów... Jak wyszliśmy ze szpitala z całym plikiem skierowań i znalezienie miejsca i terminu dla pierwszego skierowania zajęło mi dobre kilkadziesiąt minut to byłam przerażona i załamana, ale potem jakoś już poszło 😉
Mazia   wolność przede wszystkim
16 stycznia 2015 09:21
opolanka dzięki za relacje. Będzie mi łatwiej wiedząc co mnie czeka.

A teraz dobre wieści z frontu (pewnie tymczasowo, ale jest nadzieja). Dwie noce wstecz Asia obudziła się 2 razy (pierwszy raz o 3) i spała do 8:30 w swoim łóżeczku  😅
dzisiejsza noc jeszcze lepsza, pierwsza i jedyna (!) pobudka o 4:10 potem cyckowanie ok 15 minut i dalej spanie w swoim łóżeczku do rana  😅
Jestem dumna i szczęśliwa i tak bardzo bym chciała, żeby już tak pozostało  🤣
kenna, ja jak mam kryzys to też słowa kolezanek mnie krzepią;] że to normalne, że mija
my jestesmy na etapie nauki korzystania z papieru toaletowego w praktyce;] więc tez chętnie bym poczytała jak w p-kolu dzieci sobie radzą w tej materii
wizja przedszkola niebawem, więc działam działam😀
Kasia Konikowa, przytulam, na pewno nie było łatwo się rozstać
nie ma widoków, że dołączycie do męża?
Misio cudny!
U nas odkąd znowu zakładam pieluchę na noc, tak nigdy nie była zasikana. Cuda Panie 😀

Natomiast w dzień jest ostatnio akcja trzymania do samego końca (no bo ja przecież umiem, poza tym jestem czym innym zajęta) a potem gonienia ze ściśniętymi nogami do kibelka i niestety często kończy się to zasiuraną podłogą i majtkami. Ale to też chwilowe, Kazio miał taką samą akcję 😉

Sznurka u nas panie nie pomagają w tej kwestii, zresztą młoda od początku nie chciała na nocnik tylko klop i nie chciała pomocy, wręcz za  ujmę na honorze traktowała gdy pani z nią szła do łazienki. Więc jest jak jest, czasami niezbyt higieniczne 😉 Podmywam po powrocie z przedszkola.
sznurka,
U Kuby w przedszkolu w grupie 3 latków Panie pomagały dzieciom przy podcieraniu.
Pomagały również w ubieraniu i przebieraniu.
maleństwo ten typ tak ma 😉 nie pocieszę Cię u nas frustracje minęły kiedy zaczęła raczkować siadać i wstawać  samodzielnie. Wszystko zresztą w bardzo krótkich odstępach.A  tak też była jęczybuła, co wiecej spazmy były z nudyyyy. Tylko cuda wianki nasze pomagały. Ooo pralka piorąca potrafiła zająć i latarkowe cienie na ścianie, książeczki trochę, a tak noszenie i inne wygibasy. Teraz się złości jak głodna czy zmęczona i jak jej balon cz piłka złośliwie ucieka finito. No ale doszły ryki jak w coś uderzy żeby jednak nudy nie zaznać  😉

Mazia miałam wcześniej pisać że Hela też się ze 3 razy w nocy budzi tyle że dla mnie to nie obciążające zupełnie bo śpi z nami, czasem ledwo pamiętam.
Ooo doczytałam o nocce
He Mazia to się wyspałaś chyba, gratulacje🙂


Miałam jeszcze podopisywawać, ale właśnie koniec drzemki, prawie dwugodzinnej, chyba promocja z okazji jutrzejszych gości bo zdąrzyłam posprzątać:P Więc lecimy na spacer i zakupy.
Aaaaa Zduśka duzo dobrego dla Bola, cieszę że diagnoza ok 💃
maleństwo   I'll love you till the end of time...
16 stycznia 2015 11:07
pani myk, liczyłąm na Twoją odpowiedź, bo pamiętam, że pisałaś o frustracji u Helenki.
No nic, zakasać rękawy, uruchomić kreatywność i przetrwać... 😉 Dziś już ją nosiłam po domu w nosidle i póki byłam w ruchu, było OK, ściąganie prania ze sznurka było super, ale nie daj Boże usiąść... Zaraz już "Iiiiiiiiii!". Właśnie padła, co za ulga 😉
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
16 stycznia 2015 11:14
Maleństwo prześliczne fotki Linki, tata Twój ma talent  🙂 Wrzucaj jak najwięcej  🙂
Co do mobilności dziecia to z jednej strony nie mogę sie doczekać a z drugiej - przeraża mnie to bo widze kuzynkę Ani, starsza o prawie rok, jak przemieszcza sie z prędkością światła  😁
Zatęsknimy jeszcze za leżącym szkrabem  😉
Ania wymaga juz wiecej uwagi, chce sie sie bawic i gadac, mniej spi w ciagu dnia i nie daje mi dokończyc pisac tego posta  🤣
Alqualoth Adaś jak laleczka, pokazuj więcej i poka siebie i męża  😀 Super, że karmisz cycem, mimo tylu przeciwności. KP jest dla mnie bardzo przyjemne, nie podejrzewałam siebie o to  😉
Kenna usmiałam sie z potwora  😁
Zduska strasznie się cieszę że jest ok ze słuchem Bola, bardzo mocno trzymałam za Was kciuki  :przytul:
Muffinka kurde, co chwilę coś... Zdrówka dla Adasia!
maleństwo   I'll love you till the end of time...
16 stycznia 2015 11:27
Agnieszka, ja mam nadzieję, że u mnie będzie tak, jak falabana pisała - że chodzenie będzie najlepszym, co się nam zdarzy. Bo obecnie ona wcale nie leży - wiecznie się turla, odpycha, przewala, wczoraj spała na łóżku (odgrodzona wałkiem i rulonem z kołdry, żeby nie było), normalnie, tj. głowa w miejscu poduszki. Słyszę jakieś stękanie, pewnie się obudziła. Wchodzę, a ta już w poprzek łóżka... Mąż jak byłam w pracy musiał iść siku. Zostawił ją leżącą na plecach i obok postawił podparty tablet z bajką, aby na pewno tam leżała, jak on wyjdzie. Wraca, a dziecko trzyma tablet nad głową, włączyło już Bluetooth i gmyra dalej... A przedwczoraj sama się przewróciła na brzuch, dopełzała do tableta i zmieniła piosenkę na YT... :O

Jak nie śpi, to non-stop trzeba jej zapewniać wrażenia, przenosić, pokazywać, dawać rzeczy do macania... Ja już marzę o tym, ze sama gdzieś pójdzie. Jasne, będzie trzeba mieć oczy dookoła głowy, ale nie trzeba już jej wszędzie nosić, a plecy już się buntują 😉
Dzięki dziewczyny. Szkoda mi go, biedak wciąż go coś łapie. Nie mam już pomysłu co z nim robić. Może jakiś dłuższy wyjazd by mu pomógł. Ale sama na miesiąc z nimi nie bardzo mam chęć jechać a mąz urlopu takiego nie dostanie. Ale może zmiana klimatu by pomogła - musimy o tym pomyśleć.

sznurka to raczej nie alergiczne, choć w 100% wykluczyć tego nie można.

U nas w przedszkolu panie nie pomagają w łazience, nawet w grupie 3 latków. Być może w młodszych tak albo może na prośbę rodziców. Nie wiem. Filip nie robi kupy w przedszkolu. A w domu prosi o pomoc mnie 😀iabeł:

maleństwo tez czekałam na to az Adam zacznie chodzić bo marzyłam o chwili spokoju. Tylko u nas była inna sytuacja. Dziecko było wciąż rozdarte. Chodzenie pomogło, ale nie na długo 😉 Jednak już od dłuższego czasu mam super pogodne dziecko (no chyba ze jest chory to jest dużo gorzej)
Ja w ogóle nie tęsknię za leżącym naleśnikiem 😉 dla mnie z dnia na dzień jest coraz fajniej.
Sytuacja z wczoraj. Po kolacji i kąpieli mała jeszcze bawiła się na podłodze. Około godziny 21 ( mniej więcej tak chodzi spać) poszła do przedpokoju, zatrzymała się przy drzwiach swojego pokoju i woła "mama, mama" i patrzy się na mnie i tak parę razy, stała w miejscu przy drzwiach. Podeszłam do niej zapaliłam światło w jej pokoiku, a ta bardzo chętnie tam weszła i stanęła przy łóżeczku. No to myślę sbie godzina spania, idziemy spać. W parę minut dziecko usnęło. Teraz tak, wkręcam sbie czy chciała powiedzieć, że chce iść spać? Czy jest za mała żeby aż tak coś komunikować, zbieg okoliczności? 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
16 stycznia 2015 12:35
A dlaczego by nie? Myślę, że już mogła świadomie sygnalizować.

  ja śpię na płaskim albo na jakiejś małej poduszce, a Maciek niżej, tak ze ma głowę na wysokości piersi mojej, żeby się podcapiał kiedy tylko chce. Śpię często z odkrytym podajnikiem mleka, czego wynikiem są wycieki nocne, ale nie zawsze się rozbudzam dzięki temu i jakoś noce zlecą.


O, to tak jak my. Na wycieki polecam pieluchę - ja mam zawsze flanelową podłożoną tam, gdzie Linka ma łepek.
maleństwo, bo ona cały czas mi się taka mała wydaje. Zupełnie jak bym rodziła w zeszłym tygodniu 😉
Kasia Konikowa   "Konie mówią...po prostu słuchaj..." Monty Roberts
16 stycznia 2015 13:09
maleństwo, hehe, coś nie doczytałam kto zdjęcia robił  😉 ale Linka jest ambitna  😎

deksterowa,  :kwiatek: książę Mieszko  😎 dorzucę wieczorkiem jeszcze jakieś fotki  😉

sznurka, ja nie chcę wyjeżdżać, szczególnie teraz z Misiem, chcę żeby wychowywał się w swoim kraju, poza tym ja się nie nadaję, zwariowałabym tam i zatęskniła się za słońcem  😕 w ostateczności jest taki zamysł, ale póki co, musimy żyć na odległość  😕

kenna, nie ma opcji, żeby Misio został sam, nigdy bym go nie zostawiła, do koni jadę jak moja mama jest u mnie i zostanie wtedy z Misiem. Jakoś bez większych problemów dałam radę pozałatwiać wszystkie wizyty,miałam szczęście, ale np do ortopedy chodzimy prywatnie.

Eh, Dziewczynki, ciężko jest, ale w końcu nadejdzie taki dzień że Mąż już nie pojedzie i to jest moje największe marzenie. Zakochał się w Misiu tak jak ja oszalałam dla tego małego Krasnoludka  😍 i wiem, że jemu będzie bardziej ciężko. Nie wiedziałam, że można tak kochać  😍

Jak byłam u mojego lekarza to się zważyłam, jeszcze 3 kilo i będę ważyła tyle ile przed ciążą  😅 Ja mam chyba jakąś traumę po porodzie, jeżeli chodzi o ból teraz. Panicznie boję się bólu brzucha i "podwozia", jak byłam u lekarza to modliłam się żeby nic nie bolało podczas badania  🤔wirek: Dzisiaj pobolewa mnie brzuch z lekkimi skurczami i już mam schizę, że będzie bolało jak przy porodzie  😲
Mazia   wolność przede wszystkim
16 stycznia 2015 13:14
Blue_Angel szacun dla Wiki  🤣

Moja od jakiegoś czasu dobitnie pokazuje kiedy jest już najedzona i nie chce więcej. Jak podjeżdżam z łyżeczką odtrąca ją rączką. Fajnie jak już po trochu można się "dogadać" ze swoim dzieckiem  😉
opolanka   psychologiem przez przeszkody
16 stycznia 2015 13:18
Blue_angel, kenna łatwo mi nie jest, kiedy oddaję ją płaczącą. I pisałam już, to ja sobie to trochę racjonalizuję, bo nie mam wyjścia. Z pracy nie zrezygnujemy, opiekunka na 8h dziennie x 9zł to 1440zł... No cóż mam powiedzieć, drogo.
Julka przeżywa też, wiadomo, ale myślę i tak, że na dobre jej to wyjdzie. Jeszcze jest w żłobku, to czasowy rekord, bo najprawdopodobniej śpi 🙂

Mazia, każde dziecko reaguje inaczej. Gdybym wiedziała, że ona płacze cały czas, gdy zostaje w żłobku, to byśmy zrezygnowali i szukali innego rozwiązania. Ale ona nie płacze 😉 Śpi tam po 2-3h, więc tak, jak w domu. Niestety, mało je, ale mam nadzieje, że i to się zmieni. Ale gada za to jak najęta 😉
W załączeniu dowód rzeczowy 😉

P.S. Ja od wypadku teściów schudłam już 8kg. Stres i skurczony żołądek zrobiły swoje. W koncu nie wstydzę się rozebrać w sypialni 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się