Aborcja - dyskusja

Ja też byłam w 100% przekonana że chodzi o Escapelle/Postinor, w każdym razie coś co zawiera syntetyczny progesteron, a nie coś co działa embriotoksycznie  😲

BTW Ja kiedyś, kiedyś dawno wylądowałam w szpitalu po zażyciu postinoru.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
16 stycznia 2015 10:33
Yyyyy, wiecie ile ta EllaOne kosztuje? Na doz.pl prawie 127zl 🤔 Po uwolnieniu raczej nie stanieje, bo skoro popyt wzrosnie...

gwash, a napiszesz z jakimi objawami?
Nie wierzę, że "Unia każe". I to jeszcze wskazuje na konkretny lek,  🤔wirek: Wierzą w to chyba całkiem naiwne osoby.

Też tego nie kupuję.

I jeszcze, tak ogólniej, dziwi mnie, że środowiska lekarskie pozwalają sobie odebrać swój zawód. Niedługo na Allegro będą zestawy do wycinania samodzielnie ślepej kiszki. Jednak opis pana doktora, który przywozi recepty na telefon komuś do pracy mnie poruszył.
I to jedyny argument "za". Jeśli już przyszło się nam pogodzić z kompletną degradacją tego zawodu.  🙁


A niech będą te zestawy do wycinania ślepej kiszki, państwo nie jest od prowadzenia idiotów za rękę, coby sobie w starciu z rzeczywistością sami krzywdy nie zrobili. Każdy myślący człowiek przed użyciem leków "większego kalibru" (tzn. większości tych obecnie wydawanych na receptę) skonsultuje się z lekarzem, tak ze świadomości możliwych konsekwencji. Tylko środki umożliwiające aborcję farmakologiczną nie mieszczą się już w granicach szkodzenia samemu sobie własną głupotą.

Ja tego nie pojmuję. Tego gadania o prawach do własnego ciała "po" a nie "przed". Są wyjątkowe przypadki wybujałego libido, ale to się leczy.


Też nie pojmuję. A nawet czytałam te pisma dla młodzieży 😉

I tej postawy nie pojmuję (akurat trafiło na Lov, bo nie chce mi się przekopywać wątku, no i scaliłam dwa cytaty następujące po sobie)

[quote author=Lov]
A przepraszam, jaki poziom życia mogłabym teraz temu dziecku zapewnić? Iść do pracy na kasie w hipermarkecie (nie uwłaczając nikomu oczywiście), o ile w ogóle by mnie zatrudnili?

Ja patrzę ze swojej perspektywy - biorąc pod uwagę ilość moich obowiązków, nie byłabym w stanie mieć dziecka i studiować farmacji.  I to, że teraz mam gdzie mieszkać, co jeść i inne dodatki, zawdzięczam tylko i wyłącznie moim rodzicom, więc nie wyobrażam sobie być dodatkowo z dzieckiem na ich garnuszku. Owszem, można na wielu rzeczach zaoszczędzić, ale a) zdecyduję się na dziecko tylko w momencie, kiedy będę mogła utrzymać zarówno je jak i konia; b) uważam, że poziom życia ma znaczenie
[/quote]

Tu dochodzimy do bardzo wątpliwej moralnie tezy, że lepiej nie żyć, niż nie móc pojechać na wycieczkę szkolną/nie mieć "odpowiedniego poziomu życia". Wzmianka o utrzymywaniu konia wydaje mi się kompletnie nie na miejscu, nie podoba mi się świat w którym własne zachcianki stawia się na równi z życiem drugiego człowieka i zwyczajnie dojrzałym, odpowiedzialnym postępowaniem. Bo jestem ja i moje potrzeby/aspiracje/marzenia, moje pasje, moje prawa i mój poziom życia...

To wolę skończyć studia, mieć dobrą pracę i ogarnięte życie, i dopiero wtedy się w dzieci bawić. Ehh, niektórzy po prostu nie zdają sobie sprawy z tego, że to nie zabawa ehh

No właśnie widać niektórzy sobie nie zdają, walcząc o wolność postępowania po swojemu bez zwracania uwagi na konsekwencje.
Vanilka a ja rozumiem ten cytat Lov, który wkleiłaś, i nie widzę w nim nic nieodpowiedniego.
Odpowiedni poziom życia potrzebny jest dziecku choćby po to, by móc mu zapewnić sensowny start w dorosłość (pomijając już znaczącą korzyść dla psychiki w postaci nieprzejścia przez etap bycia poza nawiasem klasy, bo rówieśnicy mają/mogą, a twoje dziecko nie). Odpowiedzialny rodzic myśli nie tylko o tym, że chce dziecko mieć, ale także o tym, co jest w stanie mu dać i jakie życie zagwarantować, jak już je będzie mieć.
A co do konia, który jest tutaj dobrym symbolem własnych potrzeb i własnego "ja"... Zostanie rodzicem nie powoduje, że zaczynasz być wyłącznie mamą, a przestajesz być sobą. Co złego widzisz w tym, że matka dziecka nadal chce realizować swoje pasje, rozwijać się i mieć czas dla siebie? Ja bym nie chciała być dzieckiem sfrustrowanej i nieszczęśliwej mamy, która zrezygnowała ze wszystkiego, co sprawiało, że była sobą, bo postanowiła urodzić mnie...
Jak małolatki na SOR z krwotokiem będą zabierać to może im te pomysły z głowy wyjdą... Tabletki PO...maakra. A PRZED niech się kopuluja jak króliki.... bez sens.
Jak małolatki na SOR z krwotokiem będą zabierać to może im te pomysły z głowy wyjdą...

Wątpię. "Przecież mnie się to nie zdarzy".  🤔
Ale to nie do końca jest zaniedbaniem lekarzy. Hormony to temat skomplikowany. Hormony w organizmie kobiety tym bardziej. Żeby tak naprawdę coś ustalić stricte laboratoryjnie to trzeba by było oddawać krew co kilka godzin przez... miesiąc? kilka miesięcy? Jakiś obraz rzeczywistości daje chyba dopiero kilka przebadanych cykli plus bardzo skrupulatne obserwacje własne. Dopiero wtedy każda z nas jest w stanie coś powiedzieć o swoim rytmie i jego ewentualnych zaburzeniach, zależnościach typu stres, odżywianie, przeziębienie, itp.
Więc zganianie odpowiedzialności wyłącznie na lekarzy jest moim zdaniem błędem.
Mówiąc nieco brutalnej - określenie swojego typu hormonalnego, a przez to znajomość organizmu i wtedy dobranie najlepszej metody antykoncepcji wymaga nieco inteligencji i wiedzy.
A i tak nie masz pewności czy organizm nie spłata Ci kiedyś figla. 😉
Murat-Gazon, jeszcze nie wolno sikać pod wiatr północny 😀

Nie masz racji, jeśli myślisz, że poziom materialny zapobiega ostracyzmowi rówieśników. Każda "inność" jest dobrym powodem  do prześladowań, np. wysokie IQ, czy to, że jesteś chłopcem a nie przeklinasz.
Społeczny status rodziny też nie jest bezpośrednio powiązany ze stanem majątkowym.
A "na dziecko nigdy nie jest dobry czas".
Nie ma też opcji, żeby zapewnić dziecku WSZYSTKO. Coś odbywa się kosztem czegoś.
Skrajnie: oczekiwanie na "właściwy poziom życia" kosztem nie zaistnienia dziecka w ogóle, a bywa, że ogromem rozpaczy, gdy instynkt zaczyna szaleć, a już "dojrzałe" ciało odmawia współpracy.
Każdy sam ocenia, która z wartości jest ważniejsza. "Maleńki" kłopot, że nie znamy przyszłości, a ufanie doświadczeniu starszych nie jest w modzie.
halo oczywiście, że nie myślę, że zapobiega. Pisałam w odniesieniu do "a po co dziecku odpowiedni poziom materialny". Bo nie zapobiega, ale jest jednym z powodów ostracyzmu między innymi dziećmi. Wszystkich powodów się nigdy nie wyeliminuje, to jasne, i paradoksalnie to chyba też byłoby szkodliwe... ale wydaje mi się, że warto pomyśleć o zlikwidowaniu przynajmniej tych, na które w danym momencie ma się wpływ. Przy czym ja sobie teoretyzuję z punktu widzenia bezdzietnej singielki.  😉
Choć oczywiście jest tak, jak napisałaś - nie ma żadnej gwarancji, że dobry poziom życia istniejący w momencie narodzin dziecka do czasu jego pójścia do szkoły nie rozwieje się jak dym.
Moja mama czasem mawia, że "żaden czas nie jest dobry na dziecko i dlatego każdy jest dobry".
Szafirowa - diagnoza przy wypisie - zapalenie układu moczowego, ale ogólnie mi organizm rozwaliło, krwawienie, wysoka niezbijalna gorączka, omdlenia, jakieś kosmiczne wyniki badań krwi i moczu właśnie. 5 dni byłam w szpitalu, z czego dwa pierwsze nie miałam siły wstać z łóżka  😉
A ja się zgadzam z Lov i Murat-Gazon...
Finanse są nieważne? Owszem jeżeli stać Cię na podstawy, a fanaberie nie, ale co w momencie kiedy nie stać Cię nawet na podstawy? Uważacie, że osoba która nie jest się w stanie sama utrzymać lub ledwie wiąże koniec z końcem jest w stanie utrzymać siebie i dziecko? Nie wszyscy mają rodziny które tylko czekają żeby im pomóc. Kobieta zarabiająca 1200 zł, zapłaci 600 zł za żłobek/przedszkole/opiekunkę, a za pozostałe 600 zł zrobi opłaty, wyżywi dziecko i siebie? A zamiast pampersów to chyba liści nazbiera.

I to wcale nie jest tak, że nigdy nie jest czas dobry na dziecko, ale przede wszystkim to kobieta musi być na to gotowa i chcieć tego dziecka. Ja jakbym kilka lat temu wpadła to bez zastanowienia bym usunęła. Nie byłam na to gotowa, nie chciałam, nie było mnie stać, itd. Teraz już bym się dobrze zastanowiła, ale raczej nie usunęłabym. A za parę lat pewnie będę chciała zostać matką.

W kobiecej psychice wiele się zmienia z czasem, ale to ona najlepiej wie z czym sobie poradzi a z czym nie. I narzucanie czegokolwiek w imię własnych poglądów to porażka.
A ja się zgadzam z Lov i Murat-Gazon...
Finanse są nieważne? Owszem jeżeli stać Cię na podstawy, a fanaberie nie, ale co w momencie kiedy nie stać Cię nawet na podstawy? Uważacie, że osoba która nie jest się w stanie sama utrzymać lub ledwie wiąże koniec z końcem jest w stanie utrzymać siebie i dziecko? Nie wszyscy mają rodziny które tylko czekają żeby im pomóc. Kobieta zarabiająca 1200 zł, zapłaci 600 zł za żłobek/przedszkole/opiekunkę, a za pozostałe 600 zł zrobi opłaty, wyżywi dziecko i siebie? A zamiast pampersów to chyba liści nazbiera.
niepokoi mnie konsumpcjonizm przedstawiany jako zdroworozsądkowo podejście do życia.
Dlaczego nie wspomniałaś o ojcu dziecka ? Tylko matka ma ponosić konsekwencje ? Przecież kobieta decyduje z kim idzie do łóżka. To się nazywa podnoszeniem odpowiedzialności za własne decyzje.
Majowa dlatego, że i takie sytuacje mają miejsce. Mało mężczyzn ma w d*** swoją kobietę i dziecko i je zostawia bo tak mu wygodniej? Owszem ma obowiązek płacić alimenty, ale nie zawsze jesteśmy w stanie udowodnić, że zarabia więcej niż oficjalnie na papierze. Alimenty 300 zł, też dużo nie zmienią.
Majowa jeżeli facet zarabia drugie 1200, to i tak utrzymanie siebie i dziecka będzie trudną sztuką.
Do tego owszem, kobieta decyduje, z kim idzie do łóżka, ale nie ma żadnej gwarancji, jak zachowa się facet, jak się dowie, że ma zostać ojcem - albo jak już nim zostanie.
Niestety takie czasy dzisiaj, że rozsądnie jest brać pod uwagę możliwość, że zostanie się z tym dzieckiem samemu...
[quote author=Murat-Gazon link=topic=60588.msg2268479#msg2268479 date=1421412488]
[...] jeżeli facet zarabia drugie 1200, to i tak utrzymanie siebie i dziecka będzie trudną sztuką. [...]
[/quote]

Szczególnie jak mamy na głowie kredyt, bądź opłaty za wynajem mieszkania, bo mało którzy młodzi są już "na swoim"
Ależ oczywiście. Nigdy nie ma gwarancji że wybór będzie słuszny. Szczególnie jak człowiek zakochany i ma blachy na oczach.
Jednak rozumu nie należy wyłączać i przemyśleć czy dana osoba weźmie odpowiedzialność za matkę i dziecko. Co w przypadku związku opartemu tylko na seksie jest chyba niemożliwe.
Majowa tyle że całkiem niedawno któraś z dziewczyn pisała tu o znanych jej osobiście parach, w których facet na rękach kobietę nosił, jak się dowiedział, że jest w ciąży, a jak dziecko się urodziło, to się szybko zawinął, "bo to jednak nie to". Przewidzisz coś takiego? Ano nie. Gdyby się dało, to nie byłoby porzuconych matek.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
16 stycznia 2015 13:06
Zgadzam się z Sivens i Murat-Gazon.
Przez ewentualną ciążę i urodzenie dziecka musiałabym praktycznie zrezygnować z pracy. Chłopak samodzielnie nie mógłby się zająć dzieckiem. Obarczać teściów/rodziców opieką i wychowywaniem wnuka byłoby absurdalnym pomysłem.
To co, oddać dziecko do adopcji, bo nie mogłabym mu zapewnić warunków, jakich wymaga?
Może absurdalne, ale tak do abstrakcyjnych rozważań: gdyby seks NADAL był związany w 100 niemal procentach z możliwością poczęcia, czyli - nie stać cię na dziecko nie uprawiaj seksu (no, dość długo tak było 😉), może motywacja do braku zgody na głodowe zarobki byłaby większa? 🤣
Albo doprowadziłoby to do powrotu czasów tzw. fabrykantek aniołków oraz gwałtownego boomu na wszelakie metody wczesnoporonne...  🙁
A mało to było kiedyś znachorek z ziółkami na poronienia? 😉 To nie jest szczególnie nowy wynalazek.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=60588.msg2268367#msg2268367 date=1421405375]
Vanilka a ja rozumiem ten cytat Lov, który wkleiłaś, i nie widzę w nim nic nieodpowiedniego.
Odpowiedni poziom życia potrzebny jest dziecku choćby po to, by móc mu zapewnić sensowny start w dorosłość (pomijając już znaczącą korzyść dla psychiki w postaci nieprzejścia przez etap bycia poza nawiasem klasy, bo rówieśnicy mają/mogą, a twoje dziecko nie).[/quote]

Jasne, zawsze łatwiej w życiu z dobrym startem finansowym. Ale dyskusja o wyższości nieistnienia nad brakiem odpowiedniego poziomu życia jest absurdalna. Jak chcesz w ten sposób wartościować? Nie stać cię na wycieczkę, po co żyjesz? Nie możesz pozwolić sobie na to, na co masz ochotę, lepiej byłoby bez ciebie? A zgodnie z logiką treści w nawiasie należałoby abortować wszystkich potencjalnie grubych, brzydkich, nieśmiałych i może jeszcze wszystkich jakkolwiek niedoskonałych. Dla ich dobra rzecz jasna.

A co do konia, który jest tutaj dobrym symbolem własnych potrzeb i własnego "ja"... Zostanie rodzicem nie powoduje, że zaczynasz być wyłącznie mamą, a przestajesz być sobą. Co złego widzisz w tym, że matka dziecka nadal chce realizować swoje pasje, rozwijać się i mieć czas dla siebie? Ja bym nie chciała być dzieckiem sfrustrowanej i nieszczęśliwej mamy, która zrezygnowała ze wszystkiego, co sprawiało, że była sobą, bo postanowiła urodzić mnie...


Bo koń jest zachcianką (tak, wiem, rozwój pasji to się teraz należy, gorzej że bycie dojrzałym człowiekiem już niekoniecznie!) i jeśli stawiasz go na równi z życiem ludzkim to jest to patologia. Tyle.

A fala wszechobecnej niegotowości i nadrzędności wszystkich innych priorytetów jest dla mnie przerażająca. Podobnie jak założenie, że każdy jeden mężczyzna to musi być równie niedojrzały, egoistyczny dupek, który na samą myśl o odpowiedzialności znika gdzieś za linią horyzontu.
Averis   Czarny charakter
16 stycznia 2015 14:27
Ale jak chcesz, to możesz być matką stadka rumianych bobasów. Nie rozumiem problemów. Powody,dla których ktoś nie chce mieć dziecka to jego sprawa. Może na przykład kobieta nie lubi wymiotować i mieć rozstępów. Naprawdę wchodzenie w rolę głosu sumienia narodu wygląda komicznie u nastolatki (serio, Twoje posty są ostatnio tak ciężkie, że przebrnąć przez nie nie można. "Wszechogarniająca nadrzędność innych priorytetów"? Litości.). Rozmnażaj się do woli - droga wolna, ale nie zaglądaj przy tym ludziom w macice, portfele i priorytety. Poza tym 19 lat to idealny wiek do rozrodu, co Cię powstrzymuje? No bo chyba nie pieniądze ani brak przygotowania do roli matki? Moja mama tyle miała - wszystkim polecam.
Vanilka ale rozmawiamy o dziecku hipotetycznym, tak? O dziecku, którego nie ma? A nie o tym, czy żyjące dziecko wolałoby nie żyć, bo nie może jechać na wycieczkę.
Nie można negować prawa do życia istoty, która nie istnieje.
Rozumiesz różnicę?

edit. Zabawny błąd, Tania uwieczniła w cytacie.  😉
[quote author=Murat-Gazon link=topic=60588.msg2268616#msg2268616 date=1421425071]
Vanilka ale rozmawiamy o dziecku hipotecznym, tak? O dziecku, którego nie ma? A nie o tym, czy żyjące dziecko wolałoby nie żyć, bo nie może jechać na wycieczkę.
Nie można negować prawa do życia istoty, która nie istnieje.
Rozumiesz różnicę?
[/quote] HIPOTECZNYM?? Czy hipotetycznym?
Tania, wychodzi, że hipotecznym 😉. Dziecko, kredyt...
Fajne. Zdolność kredytowa. Zdolność... rodzicielska? Kto będzie szacował? Będą od tego brokerzy?
O Jezu, zjadło mi sylabę...  🤣
Chociaż to w sumie freudowski błąd trochę.  😀
Już poprawiam.
[quote author=Tania link=topic=60588.msg2268193#msg2268193 date=1421391061]
Nie wierzę, że "Unia każe". I to jeszcze wskazuje na konkretny lek,  🤔wirek: Wierzą w to chyba całkiem naiwne osoby.

Też tego nie kupuję.
[/quote]

Tak jak już pisałam to lek innowacyjny, zarejestrowany w procedurze centralnej, czyli decyzję o dopuszczeniu go do obrotu i nadaniu odpowiedniej kategorii dostępności (na receptę czy bez) wydaje EMA (Europejska Agencja Leków). Ich decyzja jest ważna dla wszystkich krajów UE. Każdy lek musi przejść swoje procedury. W tej chwili nie ma drugiego takiego jak EllaOne (leku generycznego), gdyby był to też pewnie miałby zmienioną kategorię na OTC.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
16 stycznia 2015 20:06
Ale unia każe, a każdy kraj ma wybór i może się nie zdecydować na wprowadzenie do obrotu bez recept (tak czytałam w sieci).
busch   Mad god's blessing.
16 stycznia 2015 20:20
opolanka, dokładnie, UE tak zaleciło, ale każdy kraj członkowski może zdecydować według własnego uznania.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się