Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Blue_angel, Takie maluchy umieją komunikować (dają różne znaki) dużo wcześniej, jeszcze zanim mówią. Nie chodzi tylko o wskazywanie tego co by chciały. Można im w tym pomóc, ucząc różnych gestów. Zanim Gabik mówił, zainspirowana płytką "Migusie", którą dostałam od sznurki, zasugerowałam Gabikowi, żeby pokazywał jak jest głodny, przez zbliżenie łapki do ust. Ponoć da się nauczyć dużo więcej. Ja jakoś się za to nie zdążyłam wziąć, bo Gabryś szybko zaczął mówić i nie mieliśmy takiej potrzeby.

Przykłady:




I jeszcze z ostatniej chwili:
Gabryś stwierdził, że będzie się inhalował sam. Usiadł na kanapie, włączył sobie inhalator, w którym zostało ciut lekarstwa z rana i się inhalował. Udało mi się nagrać mniej więcej połowę czasu trwania:
(Mówi "To świetna zabawa do dmuchania" 😁 )
No co za samodzielne dziecię mi rośnie. 😀


Słuchajcie dziewczyny, byliśmy dziś rozmawiać z sekretarką (?) przedszkola, do którego zapisaliśmy Adasia. No i nie podoba mi się. Jestem z góry uprzedzona do przedszkoli, uważam, że lepiej pod niektórymi względami, żeby był ze mną i nie wiem co zrobić. Mam do 23 czas na wpłatę wpisowego, ale po rozmowie i tym co widziałam mam mocno negatywne odczucia i nie wiem czy ufać swojej intuicji. Sala ładna, łazienka ok, plac zabaw duży i naprawdę fajny. Weszliśmy do sali z maluszkami, akurat ćwiczyły wierszyk na dzień babci i dziadka i sprawiały wrażenie przestraszonych. Może dlatego, że ktoś obcy wszedł, nie wiem. No i niestety nie ma zajęć adaptacyjnych, w lipcu zrobią kilka spotkań, żeby dzieci mogły się nieco oswoić, ale od września przyprowadzę syna, powiem papa i koniec. Chore trochę. Jestem na nie, tata Adasia na tak. Słuchać co mówi intuicja, czy to po prostu matka, która nie chce się rozstać z dzieckiem? Pomóżcie proszę.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
16 stycznia 2015 13:58
shagyaaa, a macie w okolicy jakieś inne przedszkole, żeby sobie porównać?

Pogoda nas dzisiaj rozpieszcza 🙂 Byłyśmy na prawie 3 godzinnym spacerze i tak naprawdę wcale nie chciało mi się wracać. Z utęsknieniem czekam na wiosnę. Wrzucam jeszcze dzisiejszą Hanię.
Mazia   wolność przede wszystkim
16 stycznia 2015 13:59
shagyaaa  poszukaj opinii mam, które mają dzieci w tym przedszkolu. Jeśli jest taka możliwość pójdź jeszcze raz tam w innym czasie i popatrz sobie na spokojnie. A masz jakąś alternatywę? W sensie inne przedszkole dość blisko?
kurczak oj taaak... ja spacerowałam ponad godzinę, nie wiem kiedy mi to zleciało, cały czas przegadałam przez telefon (ja, któa nie lubię tego robić), ale musiałam wracać, bo wybieram się na basen... i muszę nakarmić wcześniej Maćka i polaktatorować się.

maleństwo dziękuję za patent z pieluszką 🙂

też macie tak, że czasem nie zauważycie nawet w ciągu dnia, a tam sruu wszystko w fontannie mleka?🙂
Słuchajcie dziewczyny, byliśmy dziś rozmawiać z sekretarką (?) przedszkola, do którego zapisaliśmy Adasia. No i nie podoba mi się. Jestem z góry uprzedzona do przedszkoli, uważam, że lepiej pod niektórymi względami, żeby był ze mną i nie wiem co zrobić. Mam do 23 czas na wpłatę wpisowego, ale po rozmowie i tym co widziałam mam mocno negatywne odczucia i nie wiem czy ufać swojej intuicji. Sala ładna, łazienka ok, plac zabaw duży i naprawdę fajny. Weszliśmy do sali z maluszkami, akurat ćwiczyły wierszyk na dzień babci i dziadka i sprawiały wrażenie przestraszonych. Może dlatego, że ktoś obcy wszedł, nie wiem. No i niestety nie ma zajęć adaptacyjnych, w lipcu zrobią kilka spotkań, żeby dzieci mogły się nieco oswoić, ale od września przyprowadzę syna, powiem papa i koniec. Chore trochę. Jestem na nie, tata Adasia na tak. Słuchać co mówi intuicja, czy to po prostu matka, która nie chce się rozstać z dzieckiem? Pomóżcie proszę.
Nie wiem czemu, wysłał się ten sam post. Proszę o usunięcie i przepraszam.
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
16 stycznia 2015 16:38
dziewczyny czy moje dziecko mając 16 tygodni może przechodzić teraz skok rozwojowy ale nie 4 a 5? Chyba to może być indywidualna kwestia? Urodziła się 8 dni po terminie. Od dwóch dni jest strasznie marudna, od kilku dni nienawidzi zmiany pieluchy i ubranek (wcześniej lubiła),od kilku dni zdarza sie jej wpadać w histerię przed jedzeniem i nie chce złapać butelki i nie dojada (dzieje się tak raz-dwa razy na dobę), popołudniami strasznie buntuje się przed spaniem. Uszy ok, gardło ok (po badaniu poniedziałkowym). Straszny humor na przemiennie z rechotami i śmiechami.

Dziś po spacerze obudziła się w domu (dospała tak że 2h spała w sumie) z takim rykiem że nie szło jej uspokoić.
leosky, Ja myślę, że wszystko jest możliwe, dzieci mają prawo się zmieniać jak w kalejdoskopie, każde na swój sposób.
Okresowe niechęci do jedzenia mogą się już wiązać z zębami. Bywają rekordziści, którym pierwsze wychodzą w wieku niecałych 4 miesięcy.
Dobrze, że masz już śmiechy i rechoty. Oby więcej i częściej! :kwiatek:
ja miałam zęby w 3 m-c ż 🙂
Mazia, Kurczak, mam ten komfort, że nie muszę oddawać Adasia do przedszkola. Nasza decyzja o zapisaniu go, spowodowana była głównie chęcią rozwinięcia zachowań społecznych. Fajnie by było, gdyby miał stały kontakt z rówieśnikami. Przedszkole to mamy bardzo blisko, ceny są zachęcające, infrastruktura ok. Na grupę 30 dzieci są dwie panie i nauczycielka.
Mamy inne przedszkola w odległości ok.kilometra, jedno państwowe, drugie z kosmicznymi cenami i błędami ortograficznymi na stronie www 😉
Nie wiem jak mam znaleźć kontakt z innymi mamami, mam stanąć pod bramą i zaczepiać obce kobiety?  😂 W Internecie nie mogę znaleźć opini na tyle dużo, żeby coś wiedzieć. Nawet pytałam w wątku przedszkolaków czy jeśli ciężko coś znaleźć to dobrze świadczy. Pewnie jakby coś złego by się tam działo, to informacji byłoby mnóstwo.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
16 stycznia 2015 19:06
leosky, my przerabialiśmy to samo, jak Jula miała 6-7 mcy. Musiałam szukac jakiejś alternatywy dla mleka, bo odrzucila butelkę (na szczęście chwilowo). Pomoglo nam karmienie w huśtawce, bo n rękach od razu byl ryk. Ze spaniem tez byl problem.
Pociesze Cie - nic nie trwa wiecznie i to minie.
Jesli będzie Cie cos niepokoić, zawsze możesz poradzić sie pediatry.

shagyaaa na temat naszego żłobka jest tez wiele nieprzychylnych opinii, bo każdy ma inne oczekiwania.
Z jednej strony uważam, ze jesli nie czujesz pozytywnych wibracji, to po co masz się męczyć. Może odczucia masz sluszne. Z drugiej strony czasem ten nasz lęk jest nieuzasadniony i może warto sprobowac. Będziesz widzieć po swoim dziecku, jak reaguje.
30 dzieci w grupie to sporo.
Nie wiem jak mam znaleźć kontakt z innymi mamami, mam stanąć pod bramą i zaczepiać obce kobiety?  😂


no, dokładnie tak 😉.
jako mama przedszkolaka powiem ci, że najważniejsze są panie. jak panie są fajne, ciepłe, ale i wymagające, jeśli dzieci je lubią-to posyłaj bez obaw.
uważam też, że nie ważne jak byśmy się dwoiły i troiły (jako matki)- nie jesteśmy w stanie zapewnić dziecku tylu atrakcji, kontaktu z rówieśnikami, możliwości rozwoju, ile zapewnia dziecku DOBRE przedszkole. zresztą to widać po dzieciach, jak błyskawicznie się rozwijają po pójściu do przedszkola.
Dziewczyny nie wiem kiedy Wy tyle produkujecie. Zafasolkowanym gratuluję! Dzieciaki forumowe śliczne, gdzieś mi mignęło, że Adaś chory więc zdrówka.
Nie mam kiedy czytać 🙁

maleństwo, Kalina to mocno Nelę przypomina zachowaniem. Wpierw denerwowała się, że nie może usiąść, teraz siedzi, biega na czworakach (tak, to tempo jest zawrotne) i chodzi przy meblach itp. Oczywiście wygląda jak dziecko patologii, bo nie dość, że wiecznie brudna to jeszcze co i raz ma nowe siniaki. Wczoraj tak skakała (sic!) w łóżeczku że nabiła sobie siniak na kości policzkowej.
Mazia   wolność przede wszystkim
16 stycznia 2015 19:51
shagaaa popieram poprzedniczki. Uważam, że dziecko powinno chodzić do przedszkola. Każda mama Ci to powie, że wówczas rozwój wręcz "galopuje"  😉 I tak jak napisałaś myślę, że powinnaś podpytać inne mamy, ja właśnie tak zamierzam zrobić (wybieram żłobek). Ok 16-17 mamy odbierają swoje dzieci z przedszkola, przejdź się tam w tych godzinach i normalnie zagadaj do którejś. Ja również uważam, że najważniejsza w takich placówkach jest KADRA. Panie powinny być mądre, ciepłe, powinny się troszczyć o maluchy i odpowiednio organizować im czas. Powinny umieć się z dziećmi bawić i przytulać i powinno im się po prostu chcieć. Jednak tak jak napisała opolanka nie trzeba wierzyć i ufać bezkrytycznie tym opiniom. Bo np. jedna mama będzie zachwycona jak dzieci wychodzą na dwór w każdą pogodę a inna będzie oburzona, że mimo iż jest dość chłodno i pada mżawka dzieci spędzają czas na placu.
Mazia, zgadzam się zupełnie, co do tego, że kontakt z dziećmi powoduje że widać mega zmiany
ja widzę nawet jak się L rozwija po wizycie dzieci, czy spotkaniu z braćmi ciotecznymi- dużo wyraźniej mówi - musi się starać bo obcy nie będą zgadywać, i w ogole taki jakiś "większy" po tych spotkaniach za każdym razem sie wydaje
opolanka   psychologiem przez przeszkody
16 stycznia 2015 20:04
Z naszego żłobka pani zabrała dziecko, ponieważ angielski jest na zbyt niskim poziomie 😉
Inna opinia jest negatywna, bo monitoring jest, ale nie można siedząc w domu, oglądać.

Ja zdecydowałam się, gdy zobaczyłam, jak panie pracują. Mam ten komfort, że koleżanki córka chodzi już prawie rok i mam info z pierwszej ręki.

Ja już widzę, jak się Julka zmieniła. Pomimo jakichś tam rewolucji żołądkowych, które trwały dwa dni, uważam nadal, że to dobry krok. I choćby miała tam być tylko kilka godzin, ja nie jestem w stanie zapewnić jej tylu zabaw i takiej różnorodności, co ten akurat konkretny żłobek. Widziałam pomoce dydaktyczne, obserwowałam pracę tych pań, widziałam jak dzieci się do nich tulą. I to ostatnie mnie chyba najbardziej przekonało 😉
Dzięki dziewczyny  :kwiatek: Mam jeszcze czas, jutro mamy z tatuśkiem zaplanowaną rozmowę na ten temat. Ehh ja wiem, że  od strony bycia z dziećmi dobrze byłoby, gdyby poszedł, ale kwestie zdrowotne też dochodzą. Nasza pani doktor pulmonolog prawie na każdej wizycie mówiła, jak to dobrze, że nie chodzicie do żłobka, niech będzie jak najdłużej w domu. Te świeższe mamuśki nie kojarzą zapewne, ale mieliśmy duuuuże problemy zdrowotne najprawdopodobniej astmę oskrzelową, co miesiąc zapalenie oskrzeli i chyba pobity rekord jeśli chodzi o hospitalizację w pierwszym roku życia  🤣 Także też martwi mnie to, że w razie nieciekawej reakcji oddechowej/skórnej będą wzywać karetkę, bo przecież nikt nawet wapnia dziecku nie może podać. Trudne to ooo. A wiecie co jest najlepsze? Reakcja faceta, przysłuchującego się mojej rozmowie z tą panią od spraw administracyjnych. Co chwilę na mnie spoglądał czy czasem nie zwariowałam, bo pytałam o podcieranie pupy i inne dość praktyczne rzeczy. On to by wpadł, zapytał do kiedy zapłacić, co wypełnić, czy dają dzieciom jeść i czy wychodzą na dwór  😵
opolanka   psychologiem przez przeszkody
16 stycznia 2015 20:19
shagyaaa, my tak naprawdę dziś byłyśmy 8 dzień i obie z Julką mamy katar. Nie wiem, czy sie zaziębiłyśmy na spacerze, czy ja skądś przyniosłam, a może mamy ze żłobka. Ale rzeczywiście, kwestia chorób jest trudna i dyskusyjna. Wspomniana przeze mnie wyżej córka koleżanki, raz tylko była chora i w dodatku nie złapała niczego od dzieci.
Z drugiej strony, jeśli okaże się, że łapiecie wszystko, co się unosi w powietrzu, zawsze możesz zrezygnować. W końcu i tak dziecko zacznie się spotykać z innymi dziećmi i nadejdzie ten czas, że zacznie chorować. Chociaż im starsze, tym może łatwiej to znosi?
gwash, aszhar, Muffinka, z tym podcieraniem w dzisiejszych czasach to śliski temat
sama wiem, jak pracowałam w przedszkolu, że się nie robiło tego
ale zupełnie nie znam jakby tematu od strony rodzica
gwashu, w domu trenujemy, pewnie będzie podobnie jak u ciebie

wiem, że sporo dzieci ma opory przed podcieraniem pupy, i tego się bałam
ale na razie tfu tfu mega ma radochę;]

co do lęków rodzica co do przedszkola ja też mam, i mam wrażenie przynajmniej na razie, że dla mnie to większe wyzwanie niż dla niego...

Chorowanie, takie zwykłe, normalne jest dla mnie akceptowalne, ale jeśli znów będzie potrzeba ładowanja w dziecko sterydów i innego syfu w szpitalu, dobijanie się do lekarza, bo moje dziecko się dusi, to ja wysiadam. Mam traumę po tych naszych przeżyciach i boję się, że to wróci. Największym dobrodziejstwem dla jego zdrowia okazało się jednak przebywanie na wsi całymi dniami. Tak myślę.
Sznurka Ja rozumiem czemu panie w przedszkolach tego nie robiã. W młodszych gruoach gdzie jeszcze dzieci nie są odpieluchowane to panie przewijają w rękawiczkach i chyba rodzice podpisywali jakąś zgodę...
Fakt, to śliski temat teraz.

A przedszkola są suoer, Filip bardzo zyskał. Mimo najszczerszych chęci ja nigdy nie umiałabym mu zapewnić tego co daje mu przedszkole.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
16 stycznia 2015 20:38
shagyaaa, ja Cię w pełni rozumiem. Jeśli o to chodzi, to tu decyzję musisz podjąć sama, niestety.

W naszym żłobku dzieci są przewijane przez panie zwyczajnie, bez rękawiczek. Nie widzę też na szczęście tam ciśnienia ani na karmienie, ani na nocnikowanie.

Dla mnie mistrzostwem świata jest to, że Julka tam zasnęła bez problemu i spała jak w domu.

Mi powiedziano, że dziecko nie musi podcierać się samo i panie pomagają tam niby.
to zależy od placówki. u nas panie nawet w trzylatkach nie podcierają. jeśli zdarzy się jakaś mega wpadka to umyją dziecko. powiedzmy sobie szczerze- "jakość" samodzielnego podtarcia u trzylatka jest nienajlepsza, ale wszyscy przeżyliśmy ten etap i zarazki na tyłku nas nie zabiły 😎.

aha Muffinka jednoczę się się w bólu-mój Stasiek to samo WIECZNIE jest chory. teraz mamy chyba 3 tydzień bez chorowania i bez kitu-to jest święto lasu!
byłam dziś w żłobku, żeby zanieść wniosek- jesteśmy na 350 pozycji 😂. pani powiedziała, że to rok,dwa lata oczekiwania. w tym czasie to dorośnie do przedszkola 😵
Julie, super, takie oczywiste, a nie wpadłabym na to. Spróbujemy, tym bardziej, że mała ma teraz etap powtarzania po Nas dźwięków, mimiki
shagyaaa, na Twoum miejsc zaczepiłabym inne mamuśki nawet w bramie 😉 i chyba skoro intuicja Ci mówi, że coś jest nie halo to poszukałabym jeszce innych przedszkoli
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
17 stycznia 2015 11:44
Ja jestem nauczycielem wych.przedszkolnego i na zebraniu zawsze informuje rodziców że jeśli nie życzą sobie by dzieciom podcierać tyłki to by po zebraniu podeszli i mi o tym powiedzieli. Bo serio nie wyobrażam sobie zostawić 3latka z brudnym tyłkiem. Nigdy jeszcze mi się nie zdarzyło by rodzic sobie tego nie życzył. Obowiązku takiego nie mamy ale szkoda żeby dzieci chodziły brudne.

Z serii matka histeryczka: czy wasze dzieci też krztuszą się lub krztusiły przy karmieniu? Ja mam od razu wizję zachłystowego zapalenia płuc 🙁
Ja jestem nauczycielem wych.przedszkolnego i na zebraniu zawsze informuje rodziców że jeśli nie życzą sobie by dzieciom podcierać tyłki to by po zebraniu podeszli i mi o tym powiedzieli. Bo serio nie wyobrażam sobie zostawić 3latka z brudnym tyłkiem. Nigdy jeszcze mi się nie zdarzyło by rodzic sobie tego nie życzył. Obowiązku takiego nie mamy ale szkoda żeby dzieci chodziły brudne.

Z serii matka histeryczka: czy wasze dzieci też krztuszą się lub krztusiły przy karmieniu? Ja mam od razu wizję zachłystowego zapalenia płuc 🙁


jak mleko za szybko leci to tak, krztusi się...🙂 albo jak już zasypia..
Gabryś mnie zabił tekstem na spacerze.

Mamy taki stały punkt programu w drodze na plac zabaw - kurnik, gołębnik i garaż, w którym mieszkają dwa podwórkowe, trójkolorowe koty. Najczęściej przychodzą wołane i bardzo chętnie dają się Gabikowi miziać. Same podskakują i się ocierają, Gabik im robi aja aja i tuli tuli. Dziś przybiegł na chwilę trzeci, rudy kot, którego nigdy wcześniej tam nie widzieliśmy. Zaraz pobiegł dalej, chyba nie był oswojony.
Gabryś popatrzył na tego rudego z jakąś taką... pogardą i rzekł:
TO NIE JEST PRAWDZIWY KOT! NIE JEST TAKI SAM. :wysmiewacz22:

Nie mam pojęcia skąd wziął hasło "nie jest prawdziwy". Ja mu nigdy jeszcze nie mówiłam, że coś nie jest prawdziwe, w żadnej bajce też nie słyszałam... Może któreś z moich rodziców...? W każdym razie padłam ze śmiechu, a Gabryś jeszcze na mnie spojrzał z niesmakiem, z czego ja się w ogóle śmieję, bo jego zdaniem to wcale nie było śmieszne.
co do tyłka, to nie o zarazki nawet chodzi, nie wyobrażam sobie zostawienia dziecka z osranym tyłkiem na cały dzień, przecież wyżre mu tyłek to raz, a dwa, że to mało komfortowe z zaklejonym tyłkiem latać.
Ja mam problem ze żłobkiem, bo im bardziej wchodzę w temat, tym bardziej jestem na nie. Z jednej strony, faktycznie dziecku jest potrzebny kontakt z rówieśnikami, ale z drugiej strony jakoś mi się  nie podoba. Zabieranie, wręcz walka o zabawki, bicie, odpychanie, to nie jest dla mnie akceptowalne. Takie zwierzątka czasem zahukane, które drugą osobę mają za wroga.
Mam z tym kłopot.

kłopot też mam ze stopami mojego syna. rehabilitant zalecił miękkie obuwie, kupiłam ekotuptusie, te kapciochy ze skóry. Młody zaczął chodzić na wewnętrznej krawędzi stóp, tak że aż na dziurę w dużym palcu. Kupiłam danielki, ale jakoś tak mam mieszane uczucia, bo one są bardzo wysokie, ortopedyczne takie. Ktoś coś?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 stycznia 2015 15:51
leosky, moja się krztusiła i dławiła jak miałam nawał gdzieś w połowie 2 miesiąca. Ergo, jak najbardziej może się krztusić. Może właśnie za dużo mleka leci przez smoczek? Albo ona zaczęła łapczywie jeść?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się