W IV rocznicę śmierci Jana Pawła II

Tak trochę OT. Ostatnio miałam okazję w praktyce doświadczyć różnicę między kościołem katolickim a protestanckim. Byłam na pogrzebie znajomego Anglika w UK. Po pogrzebie stypa odbywała się w kościele! Z alkoholem!
Ja tez swego czasu doświadczyłam przepaści dzielącej Kościół Katolicki od Protestanckiego (konkretnie Zielonoświątkowego )  o ile w tym pierwszym wyrastałam w przeświadczeniu, że Bóg pilnie śledzi moje niezdarne poczynania i za chwilkę nie omieszka przyciąć mi batem za moje (niewątpliwe ) grzechy, tak w Zielonoświątkowym o raz pierwszy w życiu usłyszałam o bezwarunkowej Miłości Bożej..  🚫

Kościół nie może tak po prostu otwierać się i zamykać w którą sobie chce stronę, ponieważ ma wyznaczone zasady, przykazania które mają konstytucyjną jakby wartość i nie można ich naciągać. Te zasady nie są stworzone po to żeby człowieka ograniczać, ale po to, by dać mu ramy bezpieczeństwa. Ja to porównuję zawsze do dziecka, które kiedy jest małe musi słuchać rodzica, rodzic się nim opiekuje, wpaja pewne zasady, a później kiedy dziecko odchodzi i ma swoje życie rodzice dają mu rady a ono i tak robi to co postanowi, dlatego mamy wolną wolę. Z tym, że zgodnie z wiarą katolicką człowiek (np rodzic) może się mylić natomiast Bóg nigdy się nie myli i w tych ramach które On nadaje naprawdę można odnaleźć szczęście. To nie oznacza że człowiek który przykładowo współżyje przed ślubem jest potępiony... Robi co chce, ma wolną wolę ale nie jest to grzech wołający o pomstę do nieba. Jeśli modli się i mimo wszystko uznaje Boga a przed śmiercią będzie żałował, jest możliwe że zostanie mu to odpuszczone. Chodzi o to że z takiego seksu przed ślubem często (oczywiście nie zawsze) wynikają problemy typu chłopak rzucił dziewczynę bo zależało mu tylko żeby się z nią przespać, przespał się i nara. A seks wcale nie jest zakazany w Kościele, jest uznany za coś bardzo pięknego i ważnego, między innymi dlatego osoby niezdolne do seksu wg Kościoła nie mogą zawierać związków małżeńskich (natomiast bezpłodni owszem).
gdyby pani radośnie tworzyła sobie historię ku uciesze gawiedzi i Amerykanie rzekomo traktowaliby ją jak wariatkę, to miałaby chociażby problemy w wykładaniu na Virginia Military Institute. Pani nie urwała się z choinki, specjalizuje się z dziedzinie historii starożytnego szpiegostwa, ma na koncie kilka publikacji w formie książkowej, kilkadziesiąt artykułów historycznych i nie jest jakoś w środowisku akademickim ignorowana.


Pani pułkownik  Rose Mary Sheldon jest profesorem w  wojskowym undergraduate college, a nie w żadnym instytucie, jak sugeruje nazwa szkoły.

W USA jest konstytucyjnie zagwarantowana swoboda wypowiedzi - można pisać i głosić dowolne bzdury, o ile robi się to umiejętnie. Życie św. Pawła ma spore luki dokumentacyjne - jak każdej niemal osoby z tamtego okresu - jest raczej wątpliwe, by p. pułkownik miała dostęp do akt IPNu z przed dwóch tysięcy lat.

Wnioskując z motta na jej stronie:

"Espionage is practiced occasionally by spies, and all the time by neighbors, relatives, and colleagues"

nie dziwiłbym się, gdyby postawiła tezę, że wszyscy apostołowie byli agentami - a np. Judasz jedynym uczciwym - w USA powstaje wiele hipotez i "ciekawych" prac, pisanych przez osoby z tytułami profesorskimi.

Z pobieżnej nawet lektury, np. blog współautora (wraz z col. Sheldon) powieści (powieści!) "Operacja Mesjasz" wynika, że postawiona teza jest nieobalalną z racji braku dowodów, atrakcyjną medialnie teorią - nie różni się więc niczym, od różnych "kodów" itd. Prawo nie zabrania pisać powieści pod założoną tezę - nawet, gdy robi to zawodowy historyk.

http://academics.vmi.edu/history_rms/
http://www.amazon.com/gp/blog/post/PLNK6IOZXNZC5DJX
http://academics.vmi.edu/history_rms/publicat.htm

Broniąc się przed zarzutem, że narzekam na Amerykanów - dla równowagi Polak, z międzynarodowym doświadczeniem dr inż. Jan Pająk, też profesor (wprawdzie przez dwa lata, ale zawsze lepsze to niż nic).

Autor Konceptu Bipolarnej Grawitacji, który... Wyjaśnia, klaryfikuje, oraz uściśla ona wszystkie zjawiska i tajemnice które uprzednio pozostawały dla nas niewyjaśnionymi (np. telekinezę, telepatię, ESP, instynkt zwierzęcy, istnienie i naturę "drugiego świata", ewolucję, istnienie i naturę Boga, mechanizm działania uczuć, działanie akupunktury, działanie ludzkiego mózgu, zasady generowania tzw. "darmowej energii", moralność, karmę, szczęście, mechanizm rządzący pogodą, pochodzenie pola magnetycznego i ładunków elektrycznych, energię, grawitację, kształt wszechświata, itd., itp.). Niestety, z powodu swojej ogromnej przełomowości, teoria ta napotyka na niezwykle silny opór.

Facet ma doktorat z mechaniki, to się chyba zna?
Ale tak właściwie to o czym teraz dyskutujemy?  🙂

   Jeżeli o rzekomym byciu amerykańskim Leszkiem Bublem przez panią Sheldon, czy Danem Brownem w spódnicy, to twierdzę że to zupełnie inna liga. Czytałeś "Operację: Mesjasz"? Ja nie, Ty też nie - przynajmniej tak wynika z tego co piszesz. Skąd więc wiesz co znajdowało się w rozdziałach napisanych przez omawianą panią, która została zaproszona do pracy nad książką, jako historyk specjalizujący się w temacie starożytnych służb specjalnych? 😲 Ciekawym zresztą, jak zamierzasz obalić resztę jej dorobku naukowego. 🙂
   Sheldon jest specjalistką od historii starożytnego szpiegostwa, co z łatwością można prześledzić w pierwszym podanym przez Ciebie linku. Czytałem jej "Szpiedzy, wywiady i tajne służby" i mogę poświadczyć, że napisana jest z wszelkimi regułami akademickiej sztuki - zresztą polecam, bo to ciekawa lektura, w której postaci Jezusa poświęcony jest tylko niewielki wycinek pracy. 
   Nie wiem natomiast w jaki sposób chcesz zanegować to, że w czasach Jezusa (wcześniej jak i później również, ale to nie stanowi osi rozmowy jak rozumiem) Żydzi byli skłóconym i podzielonym narodem, który walczył zarówno z rzymskim okupantem (zapachniało Goscinnym i Uderzo 🙂😉 jak i pomiędzy sobą - czy to o władzę i wpływy, czy też o to jak miał wyglądać Judaizm. To przecież fakt historyczny, o którym pisał chociażby Lemaire w "Dziejach biblijnego Izraela" - to też Leszek Bubel, bo opisywał Żydów z owego okresu jako wewnętrznie skłóconych, pochłoniętych walką o wpływy? 🙄
   Zresztą bądźmy poważni - rzekomo w jaki sposób, hipoteza mówiąca o tym, że facet podający się za syna Boga i Mesjasza, został zabity przez jedno z wielu żydowskich stronnictw, bo taki był Boży plan, jest naukowo lepsza, od hipotezy mówiącej o Jezusie jako ofierze walki o władzę toczącej się pośród judaistów? 😲

EDIT:
  Patryska, to może zadajmy sobie podstawowe pytanie, którego Ty sobie chyba nie zadałaś - ile zakazów pochodzi rzeczywiście od Boga, a ile z interpretacji Słowa/pragmatycznego wymogu czasów i inżynierii społecznej/manipulacji kleru? 🙄 To dziwne, że protestanci wychodzący z tego samego niejako punktu, doszli do innych wniosków w niektórych sprawach wiary...
  A to, że któraś ze stron w związku manipuluje i wykorzystuje partnera, nie jest bynajmniej wynikiem tego strasznego seksu przedmałżeńskiego. Którego brak, może się skończyć przykrym rozczarowaniem po skonsumowaniu "uświęconego związku". Zresztą sprawa z popędem seksualnym (takimi stworzył nas Bóg...) jest dla mnie skomplikowana - masturbacja to grzech, antykoncepcja również, podobnie jak seks przedmałżeński, cudzołożenie itd. Czy tylko dla mnie, sytuacja wynikła z zaspokajania swojego popędu, w zgodzie z rzekomymi nakazami Istoty Najwyższej, we współczesnym świecie troszkę... ociera się o patologię?  😉


busch   Mad god's blessing.
09 kwietnia 2009 10:06
Grzegorzu- widzę, że się doskonale uzupełniamy w pracy na dwie zmiany  🏇 . W ogóle nie wyobrażasz sobie, jaki to był komplement w tym wykopywaniu cię z niszy- jak dotąd byłeś dla mnie wzorem, jak prowadzić dyskusje. Pomijając już rozległą wiedzę historyczną, bo to chyba oczywiste  :kwiatek:

Niestety ( a może "stety"😉 tak już jest, że nauki empiryczne nie udzielają odpowiedzi na szereg pytań - odpowiadają na pytanie jak coś się dzieje, ale nie dlaczego.
Oznacza to tyle - że zarówno istnienie, jak nieistnienie Boga jest kwestią wiary - nie daje się udowodnić.

Oczywiście, masz rację. Tym niemniej teorie, których nie da się odowodnić ani obalić, są najprzeróżniejsze.
Niektóre z nich implikują poważne konsekwencje, na przykład konieczność zabijania niewiernych (naszemu poglądowi na tę nie do obalenia i nie do poważenia sferę), czy niemożność jedzenia świń.
Wybieramy między mnóstwem  możliwych-niemożliwych odpowiedziami na nie do końca sformułowane pytania, a potem okopujemy się na swojej pozycji nie dopuszczając głosu innych do siebie. Czy to nie nonsens? A jednak- to właśnie jest religia.

To coś takiego, jakbyś wygrała w totolotka kilkaset razy z rzędu. Jest możliwe - ale nie zdarza się. Oczywiście można przyjąć, że miała miejsce jakaś rozciągnięta w czasie probablistyczna osobliwość - ale nadal pozostaje pytanie o przyczynę tej osobliwości.
Można postawić ten problem zupełnie inaczej. Gdyby nie zaszła ta najmniej prawdopodobna z możliwości, to nie byłoby nikogo, kto by o nią pytał. Wszechświat jest zbyt potężny, by móc objąć go rozumiem. Śmiem twierdzić, że w nim można wygrać w totolotka kilkaset razy z rzędu z samej prostej przyczyny, że robią losowanie kilkaset miliardów razy na minutę

Część pytań, które zadajesz jest relatywnie mało istotna - tj. kwestie obrzędowości, interpretacyjne - na to nakłada się osobiste doświadczenie, ludzkie (nie Twoje) słabości - jednakże nie stanowią one istoty wiary.
To podobnie jak np. z pracą - człowiekowi inteligentnemu i obowiązkowemu (jak to mówią japiszony self-motivated) można dać dużo swobody - a pijakowi i leserowi trzeba wyznaczać godzinę rozpoczęcia pracy, kazać odbijać kartę zegarową etc. - chociaż wiadomo, że od odbijania karty gwoździe się w deskę nie wbijają, a beton nie miesza.
Rytuał jest ważny, ale nie jest istotą.

No dobrze, to zadam pytanie mniej "relatywnie mało istotne". Teza, że Bóg jest równocześnie wszechmocny i wszechwiedzący rodzi wewnętrzną sprzeczność.
Jego wszechmocność= możliwość zmiany wszystkiego, a że Bóg nie jest bierny (zdaniem niemal wszystkich systemów religijnych), to wszystko jest możliwe. Wystarczy, że Bóg się na coś zdecyduje. Wszechwiedza natomiast oznaczałaby, że jest jakaś konkretna wiedza, którą można poznać. Nie ma żadnej pewnej, konkretnej wiedzy w świecie, w którym wszystko jest możliwe. Możliwość, że coś będzie prawdą nie jest równa pewnej wiedzy, którą możnaby "wszechwiedza".

Powiedz mi też, jak to jest jednocześnie możliwe, że Bóg jest jednocześnie miłosierny, wszechmocny, wszechwiedzący- i że
1.Stworzył ułomnego- znaczy mało mądrego, mało przenikliwego, o słabej moralności + dużej ciekawości- człowieka.
2.Nie pozwolił temu człowiekowi dowiedzieć się, co to jest dobro i zło. Ukarał za to, że człowiek wybrał zło (czyli złamanie zakazu) żeby zaspokoić swoją ciekawość (czyli jedną z podstawowych cech swojego charakteru).
3.Jako karę wybrał dla człowieka nie tylko śmiertelność, życie w bólu i cierpieniu, życie poświęcone ciężkiej pracy- ale także niepewność, czy w ogóle istnieje Bóg. Niemożność przekonania się.
4.Kara ludzi za to, że- gdy nie mogą jednoznacznie się dowiedzieć- niekoniecznie chcą w Niego wierzyć. Co też wynika z konstrukcji człowieka-niedowiarka.

I nie mydl mi tutaj tym, ze Bóg w swoim miłosierdziu dał człowiekowi wolną wolę i "dlatego to tak wygląda". Ciekawość,  czy głupota to rzeczy, które występują poza/obok wolną wolą/wolnej woli. Jako takie fajne bonusiki do ludzkiej natury.

Bynajmniej nie oczekuję, że zmienisz poglądy - jedynie nieskromnie zwracam uwagę, że nawet tak przyziemny obiekt jak gospodarka nie jest mechanizmem, lecz fenomenem - czyli zawiera w sobie pierwiastek niedefiniowalny i niemierzalny. Warto zauważyć, że ci, co zanegowali istnienie świata niematerialnego - traktując gospodarkę jak mechanizm osiągnęli opłakane efekty.
Nawet jeżeli nie stanowi to dowodu wprost - to przynajmniej dostateczną przesłankę, by mieć uzasadnioną wątpliwość, czy materializm jest sensowną doktryną.

Nasz mózg w każdej sekundzie bombardują miliardy informacji, do świadomości dociera zaledwie promil (nawet nie procent). Jestem skłonna uznać tę osławioną, niezmierzalną duchowość na efekt pracy podświadomości, która przyjmuje całą resztę informacji do siebie. Mamy też piękną siłę samooszukiwania i konstruowania karkołomnych teorii, które potem uznajemy za prawdy (dogmaty nawet).
Jeszcze niedawno za składnik duszy uważano charakter. Teraz już wiadomo, że charakter zmienia się gdy uszkodzi się odpowiedni rejon mózgu. Mózgu, czyli składnika materii.
Ale tak właściwie to o czym teraz dyskutujemy?  🙂


Dyskutujemy o wiarygodności historyków i odróżnianiu faktów od hipotez.
Amerykańscy naukowcy mają czasem bardzo dziwne pomysły - z laureatami Nagrody Nobla włącznie, vide chociażby ostatnie pomysły na schładzanie Ziemi:
http://wiadomosci.onet.pl/1949628,16,obama_chce_uzyc_radykalnej_technologii_do_schlodzenia_ziemi,item.html

Mam pytanie, czy p. Sheldon traktuje teksty biblijne jako źródło informacji?



Jestem skłonna uznać tę osławioną, niezmierzalną duchowość na efekt pracy podświadomości, która przyjmuje całą resztę informacji do siebie.


A co to jest ta podświadomość?
Rozumiem, że np. mózg człowieka jest tak skomplikowany, że można się w nim doszukać, czego chce - ale czy np. metale, które rdzewieją, też mają jakąś świadomość - tj. skąd one wiedzą, że mają rdzewieć, a nie np. puchnąć?

Chodzi mi o tzw. prawa natury - dlaczego są niezmienne (a może nie są?) - i jak w doktrynie materialistycznej wyjaśnia się, że czegoś nie było, a jest ( w sensie zagadnień współczesnej astrofizyki, a nie dlaczego np. drzewo urosło), albo dlaczego prawa natury są takie,  nie inne - oraz dlaczego materia, cząstki poddają się tym prawom - nie mogą sobie wynegocjować własnych?

Czy prawa natury mają jakiś sens - są po coś, albo czemuś służą?
Skoro mają, to jaki?
Jeżeli nie mają, a człowiek im podlega, to jaki sens ma ludzkie życie?
Czy sensem można nazwać pobudzanie "sensorów" w celu wywołania jakichś procesów, (chemicznych czy innych), które dają efekt "dobrego samopoczucia", które też jest jedynie reakcją materii?
Może lepiej zapanować nad innymi osobnikami, by zwiększyć sobie strumień doznań bez wydatkowania energii?
Czy takie zapanowanie na innymi jest zgodne z prawami natury, czy nie - i ci powoduje?
Czy akie zapanowanie na innymi jest korzystne dla materii - i co to znaczy "korzystne" (albo nie) - i niby z jakiego powodu mamy się w ogóle czemukolwiek podporządkować, albo jakoś postąpić - skoro możemy inaczej i nic się nie dzieje - albo jest nawet lepiej (dla nas)?
Po co natura stworzyła osobniki dwunożne (czy czteronożne 🙂 ) które są osobliwościami z punktu widzenia nauki, mało prawdopodobnymi i niczemu nie służącymi?
Człowiek to taki jamochłon, tylko trochę bardziej skomplikowany?
Ja Wszystkim Wam dziękuję za dyskusję - bo świat bez takich dyskusji dopiero byłby... nieludzki?
A mam pytanie do Patryski, która deklarowała, że odpowie  🙂
Skoro wiemy, że w naturę tego świata była wpisana drapieżność, cierpienie, śmierć - na długo przed pojawieniem się człowieka (patrz: dinozaury  :lol🙂, to jak ma się do tego dogmat o grzechu pierworodnym (człowieka) i jego skutkach?
Z jakiegoś powodu od przedstawicieli "Kościoła Powszechnego" za nic nie mogę uzyskać odpowiedzi  🙁
busch   Mad god's blessing.
09 kwietnia 2009 23:43
Chodzi mi o tzw. prawa natury - dlaczego są niezmienne (a może nie są?) - i jak w doktrynie materialistycznej wyjaśnia się, że czegoś nie było, a jest ( w sensie zagadnień współczesnej astrofizyki, a nie dlaczego np. drzewo urosło), albo dlaczego prawa natury są takie,  nie inne - oraz dlaczego materia, cząstki poddają się tym prawom - nie mogą sobie wynegocjować własnych?
Potrzeba wyjaśniania sobie świata i tworzenia ciągów przyczynowo-skutkowych to tylko taki nasz drobny, ludzki defekcik. Cała reszta po prostu JEST.
Czy wyjaśniając sobie, że świat sworzyły garbate aniołki, uczyniłeś ten świat bardziej prawdopodobnym?

Jeżeli nie mają, a człowiek im podlega, to jaki sens ma ludzkie życie?
Życie człowieka traci sens jeśli układ, w jakim się porusza, nie ma żadnego metafizycznego wyjaśnienia?  😵

Czy sensem można nazwać pobudzanie "sensorów" w celu wywołania jakichś procesów, (chemicznych czy innych), które dają efekt "dobrego samopoczucia", które też jest jedynie reakcją materii?
Przypuśćmy, że odkryjemy całkowicie i bezwstydnie tajemnice miłości- czym biologicznie, fizycznie i chemicznie jest. Czy przez tę wiedzę miłość stanie się mniej piękna?
Czy tylko wydarzenia bez przyczyny/ z przyczyną teologiczną-metafizyczną-nie do udowodnienia są prawdziwie ważne i piękne? Dobre samopoczucie pozostanie dobrym samopoczuciem nawet, jeśli jest tylko reakcją chemiczną w naszym mózgu.

Po co natura stworzyła osobniki dwunożne (czy czteronożne  ) które są osobliwościami z punktu widzenia nauki, mało prawdopodobnymi i niczemu nie służącymi?
Dziobak też jest osobliwością z punktu widzenia nauki.

Człowiek to taki jamochłon, tylko trochę bardziej skomplikowany?
Co cię w tym tak oburza?
Mam pytanie, czy p. Sheldon traktuje teksty biblijne jako źródło informacji? Mogę powiedzieć jak jest w "Szpiedzy, wywiady i tajne służby" - jako jeden z przekazów historycznych "z epoki" (cudzysłów z wiadomych względów. 😉) Wiadomo, o ograniczonej wiarygodności, w porównaniu do badań archeologicznych, bo Pismo stworzono przecież "z misją" - jest  raczej traktowane jako źródło informacji, jak pewne stronnictwo/grupa ludzi/frakcja, chciała pewne rzeczy widzieć i by były widziane przez potomnych.
Kiedy w końcu uda mi się odzyskać książkę z wypożyczenia i odpalić funkcję OCR na skanerze, to postaram się wrzucić kilka stron, włącznie z bibliografią, by pokazać jak książka jest przez pułkownik Sheldon napisana.
Natomiast szczerze powiedziawszy, to nadal sądzę, że to co wcześniej napisałem, jest w kontekście tej dyskusji ważne (przynajmniej na swój sposób i dla mnie  😉):
Zresztą bądźmy poważni - rzekomo w jaki sposób, hipoteza mówiąca o tym, że facet podający się za syna Boga i Mesjasza, został zabity przez jedno z wielu żydowskich stronnictw, bo taki był Boży plan, jest naukowo lepsza, od hipotezy mówiącej o Jezusie jako ofierze walki o władzę toczącej się pośród judaistów? 😲
Grzegorzu- widzę, że się doskonale uzupełniamy w pracy na dwie zmiany  konik . W ogóle nie wyobrażasz sobie, jaki to był komplement w tym wykopywaniu cię z niszy- jak dotąd byłeś dla mnie wzorem, jak prowadzić dyskusje. Pomijając już rozległą wiedzę historyczną, bo to chyba oczywiste  kwiatek W internecie nic nie jest Busch oczywiste. 😉 Co do pracy na dwie zmiany:



Ja Wszystkim Wam dziękuję za dyskusję - bo świat bez takich dyskusji dopiero byłby... nieludzki?
A mam pytanie do Patryski, która deklarowała, że odpowie  🙂
Sokro wiemy, że w naturę tego świata była wpisana drapieżność, cierpienie, śmierć - na długo przed pojawieniem się człowieka (patrz: dinozaury  :lol🙂, to jak ma się do tego dogmat o grzechu pierworodnym (człowieka) i jego skutkach?
Z jakiegoś powodu od przedstawicieli "Kościoła Powszechnego" za nic nie mogę uzyskać odpowiedzi  🙁


jutro obiecuję że odpowiem na pytanie po konsultacji z kompetentnym przedstawicielem kleru 😉 Muszę się po prostu dopytać.

EDIT:
DO Grzegorza: To temat na dłuższą dyskusję, w Biblii powiedziane jest że słuszne jest to co Kościół postanawia, to że w dawnych czasach byli prorocy nie znaczy że nie ma ich teraz (patrz: dar proroctwa), jeśli coś jest ustanawiane przez Kościół, jest uznawane przez Boga.

z Wikipedii:

Podstawowa różnica pomiędzy protestantyzmem a katolicyzmem wynika z odmiennego podejścia do rozumienia Pisma Świętego.

Oba wyznania zgodnie twierdzą, iż Pismo Święte jest zbiorem ksiąg natchnionych przez Boga a spisanych przez ludzi: proroków, apostołów oraz innych redaktorów. Podobnie też, oba wyznania jednakowo uznają, iż właściwe rozumienie Słowa Bożego posiada jedynie lud Boży, Kościół, składający się z ludzi wypełnionych Duchem Świętym.

Wychodząc z powyższych założeń, Kościół Katolicki naucza, iż jego dogmaty są nieomylne i niepodważalne, gdyż zostały one ustalone i zaakceptowane w obrębie ludu Bożego na podstawie Pisma Świętego na przestrzeni wielu wieków. Dlatego też katolik, który czytając Pismo Święte znajduje w nim nauczania sprzeczne (w jego rozumieniu) z nauką Kościoła, powinien odrzucić własne rozumienie Biblii (jakkolwiek logiczne i jednoznaczne mogłoby się ono wydawać) pozostając przy nauce Kościoła, wierząc, że jego osobiste pojmowanie Słowa Bożego musi być w danym przypadku błędne, gdyż zostało ono odrzucone przez własny Kościół. Katolicyzm zabrania swoim wyznawcom kwestionowania ustalonych wcześniej doktryn i nauczania, nawet jeżeli wydają się one całkowicie sprzeczne z nauczaniem zawartym w Piśmie Świętym, gdyż, według katolicyzmu, Słowo Boże może być właściwie interpretowane jedynie przez upoważnionych do tego ludzi – zgromadzenia biskupów i teologów. Własne rozumienie Biblii według Kościoła katolickiego jest niczym wobec ustaleń soborów i tradycji kościelnej. Jako poparcie dla tej nauki podawany jest zazwyczaj cytat z listu apostoła Piotra:

"To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili /od Boga/ święci ludzie." 2 Piotra 1:20-21 (Biblia Tysiąclecia)

Dla odmiany, w protestantyzmie, osobiste rozumienie Słowa Bożego jest ważniejsze od nauczania jakiegokolwiek człowieka czy kościoła, jeżeli spełnia ono określone warunki:

    * własne pojmowanie Pisma Świętego jest wynikiem szczerych poszukiwań prawdy,
    * nie pochodzi jedynie z intelektualnych przemyśleń, lecz z modlitw do Boga o właściwe rozumienie Jego Słowa,
    * nie jest sprzeczne z innymi naukami zawartymi w Biblii,
    * opiera się na licznych i jednoznacznych wersetach a nie na pojedynczych, niejednoznacznych lub wyrwanych z kontekstu fragmentach,
    * jest zgodne z zasadą wyższości Nowego Przymierza nad Starym Przymierzem,
    * jest ono oczywiste w Słowie Bożym i nie wzbudza wątpliwości w sercu wierzącego w świetle Pisma Świętego.

Innymi słowy, protestantyzm zakłada, że chociaż prawda jest w Kościele, jednak jego nauki muszą być nieustannie weryfikowane względem Pisma Świętego, które zawsze pozostaje nadrzędnym i niezależnym punktem odniesienia. Dodatkowo, każdy chrześcijanin wypełniony Duchem Świętym, posiada jednakowe namaszczenie do właściwego rozumienia Biblii co przywódcy i nauczyciele Kościoła, przez co nie jest on związany w sumieniu do bezwzględnego akceptowania wszelkich przekazywanych mu nauk, lecz raczej ma obowiązek rozsądzania ich, czy są one faktycznie zgodne z nauczaniem Pisma Świętego.

Ta rozbieżność w podejściu do własnego pojmowania Biblii utrudnia dialog teologiczny pomiędzy protestantyzmem a katolicyzmem, gdyż protestantyzm opiera swoje nauczanie jedynie na osobistej interpretacji Pisma Świętego, podczas gdy katolicyzm opiera swoje nauczanie jedynie na tradycyjnej interpretacji Pisma Świętego. Protestantyzm szanuje tradycyjne nauczanie Kościoła o ile jest ono zgodne z osobistym, lecz szczerym zrozumieniem Pisma Świętego. Katolicyzm szanuje osobiste, lecz szczere zrozumienie Pisma Świętego o ile jest ono zgodne z tradycyjnym nauczaniem Kościoła.

Wszelkie różnice doktrynalne pomiędzy katolicyzmem a protestantyzmem wynikają z powyżej przedstawionej rozbieżności odnośnie rozumienia Słowa Bożego przez chrześcijanina.

Tym niemniej, należy przyznać, iż niektóre wyznania protestanckie ulegały i nadal ulegają procesowi swoistej 'katolicyzacji'. Mianowicie, nauki ustalone przez założycieli, teologów lub przywódców wspólnot protestanckich stają się nierzadko niepodważalnymi doktrynami, przez co naruszone zostaje podstawowe założenie protestantyzmu i następuje powrót do głównego założenia katolicyzmu, przy jednoczesnym odrzuceniu wielu innych doktryn katolickich. Wspólnoty takie są protestanckie w charakterze głoszonych doktryn (np. odrzucanie kultu Maryjnego czy wiary w czyściec), lecz stają się katolickie w sensie odrzucenia prawa pojedynczego wierzącego do własnego rozumienia Biblii i kwestionowania nauk głoszonych przez pastora czy kaznodzieję.
nesta   by w przyszłość bezczelnie patrzeć...
11 kwietnia 2009 15:20
Patryska na czym polega dar jezykow?

a ja nie wierze i nie uwierze...  😎
nesta wytlumacze ci na zywo😉) tymczasem poczytaj sobie w necie,duzo jest ciekawych artykulow 😉

Co do wiary, nikt Cie nie namawia 😉 Jest to kazdego osobista sprawa.
nesta   by w przyszłość bezczelnie patrzeć...
11 kwietnia 2009 15:56
są tacy którzy namawiają, gnębią i dyskryminują... ale cóż...
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
11 kwietnia 2009 17:10
nesta, A co tobie też mówią, ze głupoty wygadujesz i bluźnisz? Bo mnie ciągle to wypominają, a raz nawet zostałam nazwana poganką. 🤔wirek:

No i moje mniemanie o kościele jest ponoć 'bardzo wyuzdane i dziecinne'
Patryska - ależ ja to wiem i dyskutuję z Tobą, nie zaś z Wikipedią. 😉
Pytałem się, czy nie uwiera Cię dogmat o nieomylności Papieża, "świętych mężach" i klerze mających stałe łącze z Najwyższym, dzięki czemu ich interpretacja Pisma jest jedyną właściwą. Trzeba wyłączyć myślenie - na tym polegają wszak dogmaty. Wychodzący z tego samego punktu startowego Protestanci, doszli do cokolwiek innych wniosków w naprawdę wielu sprawach - Duch Święty im poskąpił błogosławieństwa? Nigdy Cię to nie zastanowiło, po prostu jest jak Kościół mówi, przez niego przemawia Bóg i tyle? 🙄

To temat na dłuższą dyskusję, w Biblii powiedziane jest że słuszne jest to co Kościół postanawia, to że w dawnych czasach byli prorocy nie znaczy że nie ma ich teraz (patrz: dar proroctwa) Reasumując - miłosierny Bóg, zsyła na wybranych ludzi Kościoła dar proroctwa, dzięki czemu wiemy, że masturbacja jest be, antykoncepcja jest be, księża muszą żyć w celibacie, święci chodzą po tym świecie itd?
Tu nie ma miejsca na żadną dyskusję - albo wierzysz w dogmaty, albo nie.

(...)jeśli coś jest ustanawiane przez Kościół, jest uznawane przez Boga. Macie na Najwyższego jakieś kompromitujące materiały, czy co? Chyba łańcuch decyzyjny biegnie w przeciwnym kierunku. 🙂

Tak w kontekście tego daru języków, którym obdarzył Cię Duch Święty, to zawsze mnie to zastanawiało, a jesteś jedyną osobą, której jest sens to pytanie zadać.
Mianowicie: jak uważasz - dlaczego Ty? 🙄
Niezbadane są wyroki Pana? Bo wystarczająco mocno wierzysz? Jesteś częścią misternego planu? To z Boskiej miłości?
Codziennie miliony ludzi zanoszą swe prośby do Boga. Przy kumulacji w totka (w tym piszący te słowa  🙂😉. Przy badaniach medycznych. W szpitalach. Żołnierze modlą się w okopach. W Darfurze błagają o wodę. Jan Paweł II modli się o pokój.
A tymczasem Duch Święty obdarza Cię darem języków.


No i moje mniemanie o kościele jest ponoć 'bardzo wyuzdane i dziecinne' Wyuzdane? Coś Ty Notarialna powiedziała? 🙂


Kościół właśnie urządził mi pobudkę o kilka godzin za wcześnie, bo oczywiście wszyscy w tym kraju to katolicy i nie mają nic przeciwko głośnikom i śpiewom o 6 rano  👿 A gdybym ja sobie puściła np. w czasie postu głośno jakiś fajny zestaw muzyczny, to pewnie by mnie zjedli  🤔 Dziękuję bardzo za taką "zarozumiałą" (jeśli wiecie o co mi chodzi) religię...
To tak w kwestii zmuszania do wiary  :/
Tak w kontekście tego daru języków, którym obdarzył Cię Duch Święty, to zawsze mnie to zastanawiało, a jesteś jedyną osobą, której jest sens to pytanie zadać.
Mianowicie: jak uważasz - dlaczego Ty? 🙄
Niezbadane są wyroki Pana? Bo wystarczająco mocno wierzysz? Jesteś częścią misternego planu? To z Boskiej miłości?
Codziennie miliony ludzi zanoszą swe prośby do Boga. Przy kumulacji w totka (w tym piszący te słowa  🙂😉. Przy badaniach medycznych. W szpitalach. Żołnierze modlą się w okopach. W Darfurze błagają o wodę. Jan Paweł II modli się o pokój.
A tymczasem Duch Święty obdarza Cię darem języków.


Grzegorzu, Patrysko, pozwólcie, że wejdę w Waszą rozmowę o darach Ducha Świętego i spróbuję odpowiedziec Grzegorzowi.. Otórz w Kościołach Charyzmatycznych jest to Dar dość powszchny 🙂 W zasadzie może go dostać każdy, to przyjmie = uzna Jezusa Chrystusa jako swojego Wybawiciela i o ten Dar poprosi.
Ubiegnę pytanie, dlaczego trzeba uznać  Jezusa  z swojego Pana, przeciez w niemowlęctwie zostaliśmy włączeni do kościoła poprzez sakrament Chrztu Świętego?? Otóż, chodzi najkrócej o to, że tam stało sie to poza naszą wolą, naszym wyborem, zostaliśmy tam zaniesieni i ochrzczeni.
A tak na marginesie, nie trzeba być członkiem zadnego Koscioła, aby dostac Dar Ducha Świętego, miedzy innymi ten najpopularniejszy, czyli mówienia - a dokładniej wychwalania Pana językiem "niebiańskim" (nie jest to zaden dzisiejszy jezyk, rczej nikt nie zacznie pod wpływem tego daru nagle modlc sie po francusku, chociaz do tej pory nie znał ani jednego słowa ). Jesli szczerym sercem zwrócisz się do Jezusa, jesli szczerze poprosisz Go o to - podkreslam, szczerze, a nie dla sprawdzenia jak to działa, zapewniam Cie , że cos niezykłego wydarzy sie w Twoim zyciu. I gorące modlitw żołnierzy w okopach naprawde nic do tego nie mają. nijak nie osłabiaja Tojej rozmowy z Bogiem , chociaż prowadzisz ją w czas pokoju w schludnym mieszkaniu.  Może niektórzy z nich tez doswiadczyli czegos niezwykłego podczas tych błagań?
I tak na zakończenie mojego "wywodu"  😉 , ktos kedyś ładnie powiedział o tym darze - " modlę sie do Pana, wychwalam Go w języku w którym nigdy nie skłamałem"  😀
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
12 kwietnia 2009 11:51
Grzegorz2, Powiedziałam, ze do kościoła chodzić nie będę bo nie mam takiej potrzeby. I to, że ktos jest fanatykiem to jest problem jego głowy.


No i zostałam zrównana z ziemią. 😁
Przez moją ciotkę, która z 12 lat temu posłała do rydzyka wartościowe papiery na pomoc dla biednych 🤔wirek:
Rasowy moher z niej jest.

Ale ja tam się jej zdaniem nie przejmuję 😁
m.indira   508... kucyków
12 kwietnia 2009 12:18
jesteśmy chrześcijanami bo w takiej wierze nas wychowało społeczeństwo , bo w takiej kulturze żyjemy ... gdybyśmy się urodzili np w Arabii lub w Azji , nasza wiara była by zapewne inna ...
wiara to indywidualna sprawa , a to jak się do niej podchodzi nie powinno być w żaden sposób piętnowane ... wszelkie nakazy i zakazy , potępienia , straszenia , wyzwiska pod adresem niewiernych , i prześladowania , to chęć dominacji nad innymi i wymysł ludzi ...
czarne karty kościoła , takie jak inkwizycja i wiele innych , za które przepraszał JP II , utwierdzają w przekonaniu , że wszystko zależy od człowieka ...
osobiście uważam że dawno biblia powinna przejść metamorfozę ... często traktowałam ją jako dobrą bajkę , i uważałam że była dobra do XIX w , ale dziś ... jak się to ma do rzeczywistości? historia , archeologia , geologia , czy nawet sprawa odcieni skóry ... nikt może nie przewidział , że w ciągu dwóch wieków człowiek osiągnie więcej , niż przez tysiąc lecia ... popatrzcie na pustoszejące kościoły , na wiek ludzi przebywających w nich co niedzielę ... ilu tak na prawdę jest tych prawdziwych kapłanów z powołania ... i ilu z nich potrafi porwać , tak jak porywał nasz wielki rodak? ...

każdy z nas ma wolną wolę (dzieło stworzenia?) , niech więc nikt nikogo nie zmusza do tego , w co wierzyć a w co nie ... chodźmy do kościołów , świątyń , cerkiew , meczetów , i wierzmy w co chcemy , byle byśmy byli dobrymi ludźmi ....

nasuwa mi się taka refleksja co do rocznicy ... wielki zryw narodowościowy , tysiące świeczek , zniczy , na ulicach , wokół kościołów , pomników , tablic, msze i pełne kościoły  ...  a w ten dzień , 4 lata później , kilkanaście zniczy pod popiersiem , msza w na wpół pustym kościele i tv , dzięki której nie dane było zapomnieć ...
zadałam sobie pytanie dokładnie 4 lata wcześniej robiąc zdjecia tłumów ludzi i nawet napisałam je na starej Volcie , ile z tej pamieci zostanie po latach ...
myślałam że więcej ...
jesteśmy chrześcijanami bo w takiej wierze nas wychowało społeczeństwo , bo w takiej kulturze żyjemy ... gdybyśmy się urodzili np w Arabii lub w Azji , nasza wiara była by zapewne inna ...

i jedynie słuszna  😁
przepraszam za  🚫
to po kolei:

do halo, nie wiem, czy dobrze zrozumiałam pytanie, ale no przed człowiekiem żyjące stworzenia nie miały duszy i wolnej woli, więc grzech ich jakby nie obejmował. Tak naprawdę to chyba nie dowiemy się w 100% jak to naprawdę było, bo tak jak już wspominałam dogmat o grzechu pierworodnym to tylko taki symbol, ale Kościół nie jest w stanie powiedzieć jak było naprawdę.

Do Grzegorza, mnie żadne dogmaty nie uwierają, nie przeszkadza mi fakt, że są ludzie kompetentniejsi i bardziej obdarzeni przez Pana niż ja. To że masturbacja, antykoncepcja i celibat jest be to według mnie nie jest żadna niewola. Ale ten temat podobnie jak aborcja po prostu jest nie do przedyskutowania bo każdy inaczej to pojmuje. Ja osobiście chcę być z osobą która wytrzyma właśnie taką próbę czasu jak seks dopiero po ślubie, zrozumie mnie i zaakceptuje taką jaka jestem i nie jest dla mnie problemem wytrzymać taki czas, umiem hamować swoje popędy, ale może ktoś ma z tym problem. Grzech jest rzeczą ludzką, bardzo ludzką. Polecam listy św.Pawła, on dużo pisze o człowieczeństwie, o tym, że człowiek mimo tego że che czynić dobro narzuca mu się zło. Co do daru języków, tak jak słusznie stwierdziła sanna jest to najmniejszy dar Ducha Świętego, jednak nie dostaje się go przez modlitwę, ale został on jak inne dary dany człowiekowi przy chrzcie lub bierzmowaniu (są na ten temat spory). Każdy kto posiada te sakramenty,ma jakieś dary, nikt nie jest 'nieobdarzony'. Grunt żeby to w sobie odkrywać, u mnie był to zupełny przypadek, dopiero później wyjaśniono mi co się ze mną działo, muszę przyznać że byłam w szoku. Dlaczego ja? Hmm... Nie wiem tego. To zostało mi dane i tyle. Aha jeszcze co do tych języków to trochę naprostuję, że są różne rodzaje tego daru. Można mówić całkiem nieznanym językiem, można mówić wymarłym a nawet funkcjonującym. Mi zdarzyło się mówić po włosku. Przypadek? Fajnie, tyle że nie znam ani jednego słowa w tym języku a z tego co mówiłam też nie umiem nic powtórzyć. Inny przykład. Koleś podczas nabożeństwa w Kościele głośno modlił się w językach. Potem podeszła do niego dziewczyna która studiuje coś tam o wymarłych językach.Okazało się że koleś recytował psalmy pochwalne po staroirlandzku 😉 Także bywa śmiesznie. Ale to taki  🚫


Patryska, przepraszam, ze cos namieszałam, lub pisząc skrótowo - wypaczyłam. Ja nie sptkałam sie z jezykami nowożytnymi, dzięki, ze mi piszesz, ze tak może tez być 🙂 No i w Kościele Zielonoświątkowym który troszeczkę poznałam, bierzmowanie nie jest konieczne do otrzymania Darów Ducha Swiętego 🙂 Jest tak jak pisałam - jesli oddajesz serce Jezusowi, jesli prosisz Ducha Swiętego o Dar modlitwy w jezykach, to najczęściej po modlitwie z włozeniem rąk przez pastora lub któregoś z Braci lub Sióstr bardziej dojrzałego we wierze - otrzymujesz. Znam osoby, które otrzymały dar "języków" po samotnej modlitwie- rozmowie. Może w kościele Zielonoświątkowym, baaardzo charyzmatycznm, jest troszkę "łatwiej", tam po prostu uwaza się ten Dar (modlitwy w jezykach) za cos tak oczywistego, ze w samym  zainteresowanym  pęka bariera i może łatwiej, szybciej się na działanie Ducha Świetego otwiera.. nie wiem..   😉 😀
A chrzest macie?  Widzisz chodzi mi o to,że u katolików te dary są tak jakby wpisane w Ciebie ale odkryć je możesz modląc się o nie, prosząc albo po prostu wychodzi 'niechcący', jak w moim przypadku 😉


jeszcze co do dyskryminowanych osób przez to że nie wierzą, bardzo mi przykro czytać takie rzeczy. Ja sama przyjaźnię się z osobami nie wierzącymi (nesta :kwiatek🙂 i nie uważam ich za gorsze czy jakieś głupsze. Każdy ma swoją drogę, wkurzają mnie mohery i dewoty klepiące całe godziny paciory które wychodzą z Kościoła i obgadują wszystkich na około, słuchają kazań a potem gadają takie rzeczy, efekty wolnej woli...
A ja uważam, że to można wyjasnic psychologicznie. DO naszej świadomości dociera tylko nieliczna ilośc informacji, znacznie więcej ląduje  w podświadomości - i to sie może ujawnić, zupełnie od nas niezależnie. Ktos mógł usłyszec gdzies kiedyś jakąs wypowiedź w języku sobie nieznanym i to nieświadomie zapamiętać i odtworzyć.
Ale nie mam zamiaru udowadniac, że tak jest czy nie jest. Ja akurat nie wierzę w cuda, ale wielu ludzi twierdzi, że ich doświadcza - większośc można jakoś naukowo wyjasnić, ale i wtedy można mieć wątpliwości. Więc wole to zostawić. Może i faktycznie jest Bóg i cudów można doświadczyć. Może nie. Ja np lubię czasem myśleć w sposób nienaukowy, lubie różne marzenia i nie lubię jak ktoś mi tłumaczy, żebym otrzeźwiała i myślała racjonalnie - tak samo myślę ludzie wierzacy nie lubią przywoływania do rzeczywistości przez naukowców. Dzięki pewnym zludzeiom i wierzeniom jest łatwiej 🙂
Jak byłam mała i chodziła do Koscioła to doświadczyłam bardzo dziwnej rzeczy w czasie modlitwy - na przemian chciało mi sie śmiac i płakać, miałam jakąś niesamowitą energię. Ksiądz mówił, że to Duch swięty czy coś takiego własnie. Ale szczerze mówiąc nie wierzę akurat w to, ze to był Duch Święty, ale wierze że można wydobyć z siebie ogromne pokłady pozytywej energii i to próbuję wykorzystać w pracy z końmi, szczególnie z ziemii jak np pracuje nad zebraniem czy bawie sie  z koniem we wspólne bieganie i ganianie itp.
Co do popędów - dlaczego mam sie chamowac przed seksem? Co jest w nim złego? Dlaczego nie może być mi w czasie jego przyjemnie? Dlaczego ludzie mają się nie zabezpieczać jeśli nie sa gotowi na posiadanie dziecka? Strasznie mnie Kosciół denerwuje  w takich kwestiach, ale mam też znajomego księdza, który jest raczej liberalny  i da się z nim poważnie pogadać na takie tematy. Bo jednak większośc jego kolegów "po fachu" tylko sie gorszy i obrusza, a słowa 'seks' boi sie jak ognia.
Branka rozumiem Twoją frustrację, teraz coraz mniej jest prawdziwych duchownych z powołania. Wiara w cuda to wewnętrzna sprawa każdego, mi nie przeszkadza zdanie nikogo innego, a swoje też mam i jest mi z nim ok😉 Co do tego seksu, hmm dla mnie to jest jasne bo jestem nauczona nie dyskutować z dogmatami, ale tak jak już mówiłam nikt nikomu nic nie narzuca. Kościół przestrzega, wyznacza drogę w ramach której gwarantuje bezpieczeństwo. Jeśli z niej zejdziesz wchodzisz na tzw. trzęsawisko, teren niepewny. Może być ok, miło i w ogóle ale może stać się coś złego. Wchodzi tu też kwestia szacunku do siebie i innych. Ale tak jak pisałam już, nikt nic nikomu nie narzuca choć to może tak wyglądać. Dlatego tyle się mówi o wierzących niepraktykujących którzy wcale, albo rzadko chodzą do Kościoła, mało się modlą, żyją bez ślubu ale Boga uznają, chrzczą dzieci itp. Moim zdaniem tacy ludzie odpokutują za swoje winy ale nie zostaną potępieni tak jak murzynek w afryce który jest ludojadem bo tak robili jego rodzice i nie dane mu zostało poznać wiarę.
Moim zdaniem skoro Bóg jest miłosierny nikogo nie powinien potepić. Zresztą ktoś kiedyś powiedział cos w tym stylu i bardzo się pod tym podpisuję - albo Bóg jest miłosierny i nie ocenia negatywnie tych, którym nie było dane być ochrzczonymi, albo coś jest nie tak.
Poza tym nie wiem czy sobie zdajecie sprawę, ale katolików na swiecie jest mniej niż homoseksualistów. I w kazdym razie ta religia i nie przeważa na świecie. Trudno mi sobie wyobrazić, albo to akurat katolicki Bóg był tam na górze jeśli jakiś w ogóle jest. A może nie ma nieba tylko jest Kraina Wiecznych Łowów i dostaja sie tam tylko Idndianie? 😉
To nie Bóg skazuje na piekło. Człowiek sam je wybiera. Bóg jest Bogiem zazdrosnym i nie może wybaczyć tego czego człowiek nie chce by mu wybaczono.
Z tą liczbą katolików to prawda, ale każdy wierzy w to, co wierzy, każdy wybiera sobie wyznanie lub jego brak i podąża tym torem 😉 Może tak być jak mówisz, a może być zupełnie inaczej...Dowiemy się o tym w swoim czasie, każdy się dowie.
Ano, z tego punktu widzenia śmierć może być czyms ciekawym 😉 Może jak dożyję jakiś 70 lat to wtedy o tym tak pomyślę 🙂 Póki co trzeba pozostać w jakiejś niepewności.
Sanna, nie zrozumiałaś pytania. 🙄 Kierowałem je do Patryski i dotyczyło Jej osobistych przemyśleń, jako osoby rzekomo doświadczonej łaską Pańską. Ja znam stanowisko Kościoła i czym Was Duch obdarza, co mówi dogmat na pytanie dlaczego/komu/jak. Informacje o dogmatach są powszechnie dostępne na wikipedii, której adres znam. 😉 Porozmawiać z kimś, komu "Bóg dał" - to już rzadkość, z której postanowiłem skorzystać.
Dla mnie to po prostu egzotyka - jedyna osoba, która przyznaje się do posiadania paranormalnego daru od Najwyższego i mam okazję zadać Jej pytanie, o odczucia dotyczące pewnych aspektów wiary. Zawsze chciałem się dowiedzieć, czy takie osoby uważają się za "dobrą inwestycję" uwagi Boga, w kontekście sytuacji na świecie. Stąd wzmianka o żołnierzach modlących się w okopach o kolejny dzień, ludziach błagających o deszcz/negatywny wynik badania/szczęśliwy los na loterii.
Dlaczego młoda dziewczyna w względnie zamożnej Polsce, a nie ktoś w krytycznej sytuacji/zagrożeniu życia?

O to pytałem i Patryska udzieliła odpowiedzi - takiej w sumie jak oczekiwałem. Tyle, koniec tematu.

każdy z nas ma wolną wolę (dzieło stworzenia?) , niech więc nikt nikogo nie zmusza do tego , w co wierzyć a w co nie ... chodźmy do kościołów , świątyń , cerkiew , meczetów , i wierzmy w co chcemy , byle byśmy byli dobrymi ludźmi .... Dokładnie. Dopóki jakieś wyznanie nie włazi z buciorami w funkcjonowanie Państwa (w Polsce wiadomo jaka jest sytuacja), czy popełnia czyny karalne, to wsie rawno w sumie. Czy Scjentolodzy, Muzułmanie czy Kościół Katolicki.
Czy tylko mnie bawi Dominikańskie Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach? 🙂 

nasuwa mi się taka refleksja co do rocznicy ... wielki zryw narodowościowy , tysiące świeczek , zniczy , na ulicach , wokół kościołów , pomników , tablic, msze i pełne kościoły  ...  a w ten dzień , 4 lata później , kilkanaście zniczy pod popiersiem , msza w na wpół pustym kościele i tv , dzięki której nie dane było zapomnieć ...
zadałam sobie pytanie dokładnie 4 lata wcześniej robiąc zdjecia tłumów ludzi i nawet napisałam je na starej Volcie , ile z tej pamieci zostanie po latach ...
myślałam że więcej ...
Ja jeszcze pamiętam, jak ktoś tam na Volcie był wzburzony podczas żałoby, czy pierwszej rocznicy, że w godzinę śmierci Papieża ludzie zatrzymali samochody i z nich wysiedli by uczcić minutą ciszy... że zabiły dzwony... i było tak pięknie i ludzie płakali... a tu przejechała KARETKA/POLICJA/STRAŻ NA SYGNALE! Wszystko szlag trafił... 😁
Grzegorzu, pytanie postawione na Forum, nawet kierowane do konkretnej osoby, to jednak pytanie z definicji nie jest  prywatne, Takie kierujemy na prv i mamy pewność, że nikt nam się nie wetnie 🙂
Odpowiedziałam Tobie jako osoba tez kiedyś doświadczająca niezwykłości modlenia się językami 🙂
Tak jak pisałam wyżej, Dar "modlitwy jezykami" jest w kościołach protestanckich, szczególnie w Zielonoświatkowym tak oczywisty, ze naprawdę - wszystkich cieszy ale nikogo nie dziwi. I nijak ma się do tego stanowisko władz Koscioła Katolickiego 😉
I dodam jeszcze, źle jest jeśli jakikolwiek Dar od Boga jest traktowany jako własna zasługa i powód do dumy.. Tak się na pewno tez zdarza - jesteśmy ludźmi z wszelkimi tego konsekwencjami, ale określmy to - "nie przynosi to owocu" 😉
No i Dar Ducha Świętego w postaci modlenia siew językach naprawdę nie przekłada się na jakość życia w sensie materialnym.. Znowu, pewnie zdarza się, że wymodlą przysłowiowy deszcz, albo ratunek, ale życie z Bogiem nie ma nic wspólnego z tym, ze od tego czasu manna nieustannie sypie się pod nogi. Wierz mi, pokusy, problemy zostają takie same, tylko narzędzia do walki z nimi są już troszkę inne. Czasami. Bo tak jak napisałam, wszyscy jesteśmy ludźmi, z naszą ludzka  - aby już nie uszczegóławiać - naturą i błędy, upadki są wpisane w nasz żywot.
Jeśli przeczytałeś do końca - dziękuję  :kwiatek:, chciałam doprecyzować to co zostało gdzieś już poruszone, myślę, że ten temat jest na tyle ciekawy, że warto dowiedzieć się o jedno zdanie za dużo, niż pozostać z jakimiś domysłami.. I też  koniec tematu z mojej strony 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się