Sprawy sercowe...

salto piccolo, O! Dopiero info o wyznaniu narzeczonego rzuciło mi trochę światła na wasz związek. Teraz rozumiem kilka spraw, które wcześniej mnie niepokoiły.


Poradziłam sobie z "mężowskimi skarpetkami"! To jakieś "znaczenie terenu", czy co?
Tak, że zaczęłam je podnosić... przy mężu. W dwóch palcach. "A te skarpetki to czyste?" "Brudne/czyste". "To proszę" - i wręczam.
Dziwnym trafem skarpetki zniknęły z pejzażu.
Pauli a widzisz, niestety to się dzieje samo, kopiujemy i już. Każdy z nas ma wolę oczywiście, jeden jeszcze w domu widział, że mu się to nie podoba i robi wszystko żeby nie powielać, ale inny nie widzi. Może nie ma szansy, bo np rodzice nie dyskutują przy dzieciach, nie wiem dlaczego tak jest, ale jest. Nie ma na to wpływu wykształcenie, pochodzenie. Zakładasz obrączkę mężowi i dostajesz teścia. Po ślubie może długo wszystko działać, przychodzi dziecko, obowiązków jest milion, zmęczenie i  ups...przestało działać. Bo jedna ze stron zaczyna oczekiwać. Inaczej się sprząta bez dzieci, inaczej z dziećmi. Możesz znać kogoś super, ale nie przewidzisz jaki będzie, tzn oczywiście możesz spekulować, a życie cię zweryfikuje.

jakoś nie widziałam by babka zaciągnęła męża na kurs haftowania, a często na wyścigi aut kobiety jeżdżą (pomimo że wcześniej jakos sie tym nie interesowały)


co prawda nie na haftowania, ale do stajni zaciągnęłam, a sama jakoś na mecz piłki nożnej się nie mogę wybrać  😉 i chyba więcej tu takich dziewczyn, których faceci dla miłości uczą się jeździć konno i obchodzić ze zwierzyną, więc faceci też się starają dla babek  😉

u nas tak jak zen pisze, ZAZWYCZAJ babskie obowiązki ogarniam ja (niektóre bardzo lubię) a wszelki siłowe/techniczne etc ogarnia mąż i to dla mnie logiczne - jakoś nie widzę się przepychającą zlew ani męża zagniatającego ciasto drożdżowe.. piszę zazwyczaj, bo w sytuacjach kryzysowych, choroby każde zrobi to co akurat potrzeba w domu..

Wojenka   on the desert you can't remember your name
30 stycznia 2015 19:28
A co to są babskie obowiązki?
no własnie, Pauli się ucieszy, bo to też stereotyp 🙂 mycie garów pewnie, bo to w ogóle tak, że mamy mniejsze stopy żebyśmy mogły wygodnie stać przy zlewie, małe rączki żeby z łatwością cerować, a żelazka są specjalnie ciężkie by lepiej prasowały nimi lżejsze z natury od mężczyzn kobiety  😁
no fatalnie faktycznie, że śmiem coś przyrównywać do płci  😀

a o co jest ta dyskusja od kilku stron? że faceci nic nie robią w domu a my się z tym męczymy...bo my jako kobiety wolimy mieszkać w czystym,ładnych, pachnącym mieszkaniu, gdzie są wyprane, wyprasowane i wymyte rzeczy - a facetom zazwyczaj brud i bałagan nie wadzi.. no więc są jakieś rozbieżności co do potrzeb, skorelowane z naszymi płciami, nieprawdaż? Pytanie, na ile facetów da się wciągnąć w to wspólne dbanie o dom, a na ile nie.. i to jest właśnie takie "babskie" w moim odczuciu, żeby było ładnie, czysto, pachnąco i żeby było miło się żyło..
gary myje zmywarka, więc odpada - dla mnie babskie jest to co zostało z zaprzeczenia nie-siłowe, nie-techniczne  😉 na przykład pieczenie ciast, podlewanie kwiatków, prasowanie obrusików (nie napracuję się jak widać) 😉

mimo całego równouprawnienia nie będę dźwigać szafy na 4 piętro, naprawiać zepsutej pralki ani targać choinki po schodacg. w tym o niebo lepszy i bardziej fachowy jest mój mąż, więc po co spinać pośladki i w imię nie wiadomo czego udowadniać, że ja też potrafię, skoro nie potrafię - wolę robić to co mi lepiej wychodzi a mężczyźnie zostawiam to w czym on się lepiej czuje i każdy jest zadowolony
carminaale jakie rozbieżności? Myślisz, że faceci nie lubią czystych, pachnących mieszkań? Moim zdaniem oni nie robią, bo wynieśli taki model z domu-robi ład i porządek baba, a nie dlatego, że lubią syf
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
30 stycznia 2015 20:11
Mnie dziwi czepianie się podziału na czynności babskie i męskie.

To mój tata buduje dom, karczował działkę, wrzuca węgiel i pilnuje budowy. Mama robi obiady, wymienia mu pościel i sadzi kwiatki. Coś w tym złego? Jakby takie czynności jej umniejszały  🤔wirek:
A i ja wole ugotować, pozmywać, poprasować niż nosić cegły, ciąć drewno czy kłaść tynki. Nikt mi nie zabrania, ale jakoś nie czuję potrzeby.

nika77 , nie. To nie jest kwestia wyniesiona z domu tylko to wynik ustaleń między kobietą i mężczyzną. Znowu na przykładzie moich rodziców: u taty to jego mama wszystkim się zajmowała w domu, a tata pracował. U nas jak tata był w domu to gotował i sprzątał, a jak mama to ona. Tata mył wannę, odkurzał i serwisuje nam auta i rowery i naprawia różne rzeczy.
U nas też są męskie i damskie obowiązki. Oboje pracujemy na pełny etat, ale w różnych godzinach.  Ja obsługuję pralkę i zmywarkę, częściej też gotuje, prasuje i zajmuje się psami- w sensie, biorę na długie spacery czy sprzątam po nich ogród. Mój mąż za to zawsze odkurza, myje podłogi, pali w piecu, odśnieża czy kosi trawę.Obsługą samochodów też on się zajmuje-myjnia, przeglądy, wymiana opon... U nas nieźle to funkcjonuje. Mieszkamy ze sobą od kilku lat i zawsze tak działało, nie ma równouprawnienia 😀 ale martwią mnie takie sytuację o jakich pisze udorka facet sam z siebie pomagał, starał się itp a nagle się skończyło. Znam siebie i też jestem z tych "nie chce mi się kłócić"  ale nie chciałabym, żeby za jakiś czas mój mąż oznajmił mi: "jest syf-posprzątaj"
nika.. a jak zostawimy facetów samych jak palec w domu, powiedzmy na pół roku to zrobią go w końcu na błysk..? chyba tylko na nasz powrót, dla samych siebie by im się pewnie nie chciało  😉 im się pewnie i podoba ład, porządek, ale żeby sami coś zrobili w tym kierunku to bardzo wątpię.. nawet jak kobieta mieszka sama, to mam wrażenie że dba bardziej o ład i czystość w domu niż przeciętny samotny facet..
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
30 stycznia 2015 20:21
carmina, daj spokój. To jest mega indywidualna sprawa, a nie podlegająca pod podział płci. Sama jestem bałaganiarą i całe życie slyszałam od babci, że panience nie wypada. Kolegów mam wręcz pedantycznych.

To tak jakby stwierdzić, że facet to goli się i bierze prysznic tylko przed randkami.

KLIK
Wojenka   on the desert you can't remember your name
30 stycznia 2015 20:21
Znam kilku kawalerów i świetnie gotują, sprzątają, prasują. Ciekawe jak się zmienią ich normalne domowe obowiązki po wejściu w związek 😉
carmina oczywiście, że tak. Jak ja wyjechałam na 3 tygodnie to zastałam dom w jako-takim stanie, ale do tego co mamy w domu na co dzień było daleko. Mój mąż stwierdził wtedy- "bo Ty to jakoś lepiej ogarniasz" i na prawdę nie mam męża który lubi bałagan, ale dbanie o szczegóły i drobiazgi to już nie na jego głowę. Nie wie jak często zmieniam pościel czy wkłady w odświeżaczu powietrza.  Zrobi wszystko o co go poproszę, ale jak nie prosiłam o nic to obsługiwał jedynie zmywarkę i pralkę jak brakło skarpetek, no i na mój powrót "ogarnął całość"
safie - jak byłam dziewczynką też się zżymałam, jak mi mama mówiła, żebym posprzątała "po kobiecemu" a nie po łebkach i też byłam bałaganiarą.. jak dorosłam i zaczęłam mieszkać na swoim to zrozumiałam  😉
To ja jestem bardziej facetem,a mój mąż bardziej kobietą  😉
Ja zdecydowanie jestem facetem  😁 Bałagan? Ok, nie przeszkadza mi, póki wiem, gdzie co jest. Wolę raz na dwa tygodnie zrobić wielkie, generalne sprzątanie wszystkiego (mimo że tego nienawidzę...), a na co dzień tylko gary zmyć i okruchy zamieść niż codziennie albo co dwa dni wszystko pucować "na wszelki wypadek". A wszelkie pierdółki typu kwiateczki, firaneczki, obrazeczki, poduszeczki mnie nudzą i mogłoby tego nie być - kilka plakatów z końmi i już jest ładnie  😜
... ale za to w stajni w rzeczach końskich muszę mieć porządek, bo jak cokolwiek wisi czy leży nie tam, gdzie powinno, to mnie trafia szlag.  🤔wirek:
Chyba off topic robicie.... Ja chce tu harlekin czytac  ! Rozterki  anie kto jak ma  wdomu!
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
30 stycznia 2015 23:43
Facet jak chce to potrafi. Nigdy w domu nie miałam tak czysto, pachnąco i swojsko jak wtedy, gdy ja pracowałam a Konrad siedział z dzieckiem. Prał, gotował, sprzątał, wychodził na spacery, robił zakupy, nawet dawał radę na kuźni coś na zarobek zrobić.
Tylko inna sprawa, że jak wracałam to było takie "oddanie pałeczki"- siadał przed kompem i miał już wszystko w nosie, bo przecież wróciłam to mogę się domem zająć, nie? 😉 Ale kilka rozmów, tłuczenia do głowy i postawienia na swoim dało rezultat i przestał.
Tylko cóż... ciężko się dziwić, że tego nie robią, skoro to wszystko robią za nich matki. No bo jaki model wychowania mamy w domach najczęściej? Mama córce karze zmywać/sprzątać/gotować i uczy to robić... a syn najczęściej ma śmieci wynosić. Zakupy przynieść. Względnie posprzątać swój pokój. Chyba w zwykłej, klasycznej rodzinie tak to wygląda, nie? Więc ciężko się dziwić, że z takiego syna wyrasta taki a nie inny mąż.

Mój Konrad ma jedną wadę, której po prostu... nie rozumiem. Totalnie.
Rzadko kiedy zrobi coś sam. Tak sam, od początku do końca. Sprząta? Zostawi mi np. odkurzanie czy mycie podłogi "żeby było sprawiedliwie". Zmywa? Zostawi mi 3 kubki z tą samą wymówką. Wstawi pranie? To ja mam powiesić albo chociaż pomóc. 🤔
Nie ogarniam. Pojęcia nie mam, skąd to wynika 😲
safie - jak byłam dziewczynką też się zżymałam, jak mi mama mówiła, żebym posprzątała "po kobiecemu" a nie po łebkach i też byłam bałaganiarą.. jak dorosłam i zaczęłam mieszkać na swoim to zrozumiałam  😉
dokladnke tak! 😉
nam matka nie ograniczała obowiązków, chłopcy też prasowali i cerowali dziurawe skarpetki (z dziewczynkami było ciężej z tego względu, że np szafy z ojcem nie przeniesie 😉) . Teraz są tego efekty, brat wydaje się być ideałem pod względem obowiązków domowych i dodatkowo dba o ogólną czystość i ład. Zazdroszczę żonie 😉 . Ciekawe jak to będzie po narodzinach dziecka; to człowiek sumienny ale kto wie jak to będzie wyglądało.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
31 stycznia 2015 10:12
nika77
Nie wiem, czy czytasz moje posty ze zrozumieniem, czy tylko wyłuskujesz z nich to, co można okrasić złośliwością, ale w ogóle nie mówimy o tej samej kwestii.
Ok, powtórzę i wyjaśnię ostatni raz.
To o czym piszesz to nieświadome powielanie pewnych wzorców, przesiąknięcie stereotypami, które gdzieś w trakcie życia z nas wychodzą i niespecjalnie mamy na to wpływ.
Ja piszę o tym, że np. usłyszałam kiedyś w dzieciństwie, że kobieta powinna cerować mężczyźnie skarpetki, żeby być dobrą żoną (głupi przykład, ale mam nadzieję, że tym razem czytelny), więc jak już mam tego swojego męża, to będę mu cerowała skarpetki, bo mama tak mi kiedyś powiedziała (zapamiętałam, powtarzam, naśladuję) i będę wtedy najlepszą żoną na świecie. A po latach przekażę tę bezcenną mądrość mojej córce, a ona swojej itd.
Czujesz różnicę?

A że życie lubi sobie z nas żartować, wiem nie od dziś, dlatego zaznaczyłam, że moje przekonania na ten moment są takie a nie inne, być może czas i okoliczności je zweryfikują, ale póki co, dobrze mi z nimi 😉


Co do podziału na czynności babskie i męskie, to również nie mam nic przeciwko (jeśli podział wynika z naturalnych predyspozycji, choćby fizycznych), dopóki nie usłyszę od faceta, że on garów nie pomyje, nie odkurzy, łazienki nie sprzątnie, bo to zajęcie dla baby. On nie każe mi naprawiać kranu, kiedy się zepsuje, a ja nie będę wymuszała na nim pieczenia ciast, co innego naturalny podział, taki który wynika w trakcie wspólnego życia i obu stronom odpowiada, a co innego taki narzucony przez którąś ze stron z pominięciem wygody i komfortu partnera.


I na koniec, to co piszecie o facetach bałaganiarzach, to dla mnie czysta abstrakcja. Gdyby mój Kochany został sam w domu na dłuższy czas, jestem pewna, że po powrocie zastałabym błysk i ład, w jego słowniku nie ma chyba słowa bałagan, czasem bywa bardziej pedantyczny ode mnie 😉
U mnie jest aktualnie do dupy lekko. Ogolnie moj chlopak lubi jak jest czysto. Jak wynajmowalismy to ja nie garnelam sie do porzadkow , czesto byl balagan , on wszytsko ogarnial, sprzatal i sie smial , ze jak mnje nie ma to jest blysk. Jak mnie tydzien nie bylo , zostawilam burdel a jak wracalam to mega porzadek. Teraz zas, jestesmy na swoim i ja chodze , pucuje, w domu mam sterylny porzadek a on nie robi nic... Jedynie co to myje gary. Od dwoch dni prosze go by poodkurzal. I zaparlam sie , ze ja tego nie zrobie. I dzisiaj ma ostatni dzien na to , inaczej bedzie awantura. Nie wiem jak mam go zmusic do porzadkow w domu (zeby sam z siebie cos zrobil a nie jak ja mu kaze) , musialabym przestac sprzatac , ake szkoda mi , bo wszytsko jest nowe , !adne i moje i chce zeby bylo czyste. Zeby nie bylo , ze na wynajmowanym , nie szanowalam czyjis rzeczy. Wrecz przeciwnie , sami remontowalismy prawie cala chate, ale to co innego. Na swoim sie zrobilam pedantyczna wrecz i wychodzi na to , ze jak wracam do domu wieczorem to zamiast spedzic milo czas to ja chodze , sprzatam i dre jadaczke. On myslal , ze to chwilowy , slomiany zapal, ale ja sie poprostu ogarnelam tylko , ze on sie za to rozleniwil...
a ja dzisiaj u koniowatych, sprzątanie, jeżdżonko, wracam, a mężu posprzątał całą chałupę  😜
Poradziłam sobie z "mężowskimi skarpetkami"! To jakieś "znaczenie terenu", czy co?
Tak, że zaczęłam je podnosić... przy mężu. W dwóch palcach. "A te skarpetki to czyste?" "Brudne/czyste". "To proszę" - i wręczam.
Dziwnym trafem skarpetki zniknęły z pejzażu.


halo, rozbawiłaś mnie 😀 Niemęża też "nawróciłam" z drogi "znaczenia terenu" skarpetami, ale Twoja metoda była za słaba. Raz znalazł swoje skarpety (znalezione przeze mnie rano, przed wyjściem do pracy) w swojej torbie (tak, tak, razem z kanapkami :hihi🙂 i zapamiętał, gdzie stoi kosz na pranie. Nawet jego mama mi gratulowała, bo ponoć przez ponad 20 lat wspólnego mieszkania nie dała rady go nauczyć (a raczej, do czego sama się przyznała, odpuściła, bo "sama szybciej wrzucę je do kosza" :zemdlal🙂.
mundialowa, super metoda! (mój nie bierze do pracy żadnej torby, buu)

Co wy tam wiecie! Mnie mówiono, że dobra żona to nie tylko nogi mężowi w misce umyje ale i tę wodę wypije z uwielbieniem 🤣
halo, ostatnio znalazłam skarpetę na podłodze (jedną, bo drugą udało się niemężowi zaprowadzić do kosza na pranie...), a nie brał wtedy do pracy torby, więc schowałam ją do kieszeni kurtki - efekt ten sam! 😉
Ja problemu skarpet nie mam  😅 Ba, małżowe skarpety częściej łączą się w pary po praniu niż moje  😡 O sprzątanie jednak musiałam się nawalczyć, bo małżu dorastał w domu z matką i babcią, które wszystko za niego sprzątały - włącznie z talerzami po posiłku  😵

Małżu sam z siebie niewiele robi jeśli chodzi o sprzątanie 🙁 Pogodziłam się już z tym, że jak chcę pomocy to muszę wszystko mówić i to ze szczegółami. Trafiłam w tym aspekcie na najgorsze połączenie: nie jest nauczony sprzątania i nieporządek kompletnie mu nie przeszkadza. Jego jedynym stałym obowiązkiem domowym jest wieszanie prania i idzie mu marnie 😁 Męża ratują jednak inne zalety.
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
31 stycznia 2015 21:25
Jeśli chodzi o sprzątanie ubrań, to ja wszystko pakuję mężowi do szafy, w postaci kulki. To jego ubrania, jego szafa, ja mam nie mieć tego na widoku. A po tym, jak na chrzciny własnego dziecka poszedł w pożyczonej od mojego taty koszuli (co jak co, ale moja mama ogarnia wszystko, włącznie z mężem!), zaczął też pilnować tego, co jest do prania, a co jeszcze do użytku.
Pogodziłam się już z tym, że jak chcę pomocy to muszę wszystko mówić i to ze szczegółami.


A to nie większość facetów tak ma? 😉
Ja dorastałam z bratem i ojcem, którzy nie tylko po sobie sprzątali, ale jeszcze wszystkich gonili do sprzątania.

Choć i tak uważam, że jakimś cudem mama sprzątała najwięcej  😲

AleksandraAlicja Ja nie wytrzymuję bałaganu w jego szafie, prześladuje mnie w nocy  😁 Raz do roku musi tam (sam, naprawdę!) ogarnąć, a później ja po praniu wkładam złożone rzeczy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się