kącik zaprzęgowca

LSW ja słyszałam jeszcze inną teorię od "starych" zaprzęgowców: chodzi o to żeby chroniły końskie oczy np w trakcie maratonu, żeby się o coś nie otrzeć.
Ile w tym prawdy nie wiem. Ja również na etapie przyuczania swojego konia zastanawiałam się nad ich prawdziwym celem i żadna teoria mnie nie przekonała do końca. Ta z widzeniem bata już w ogóle bo przecież koń doskonale słyszy nawet najdelikatniejszy ruch bata w powietrzu więc raczej efekt byłby odwrotny.
Ja bym się skłaniała do teorii przejęcia tego historycznie. Czyli kiedyś tak konie zakładano, żeby koń mniej się bał dziwnych rzeczy jak woził kartofle i zboże z pola. Dzisiaj zostało tak bo wszyscy się do tego przyzwyczaili. Podobnie zresztą jak z wieloma rzeczami w sportach konnych.
Ja swojego konia uczyłam do opony i bryczki bez okularów. Ale stwierdziłam, że w okularach też go przełamię i to właśnie okulary robiły na nim największe wrażenie (czyli napiął mięśnie na 1 minutę i dmuchnął dwa razy  😀 ), nie opona, bryczka i tak dalej. Ja potraktowałam to jak kolejne wyzwanie (znajomi się śmieją, że niedługo mój koń będzie gotował i do sklepu stajennym po browar biegał, tylko muszę go jeszcze nauczyć resztę odbierać  😂 )

Dzisiaj jeżdżę w przewadze w okularach bo mam takie ogłowie w komplecie z szorami, ale mój koń i tak zawsze sprawdza kto i ile osób wsiada na bryczkę, odwracając głowę maksymalnie do tyłu. Śmiejemy się, że liczy i jak wejdzie za dużo osób to nie ruszy  😉
Osobiście uważam jednak, że koń powinien "wiedzieć" co za sobą ciągnie. Znam przypadek konia, który kiedyś przy zakręcaniu zauważył kątem oka bryczkę pierwszy raz i było nie ciekawie.  😀iabeł:
wszystkie te teorie wydumane.
Skłaniam się jednak ku zdaniu p. Nowickiej.
A co na to literatura zagraniczna?
nic w necie nie ma na ten temat?
Ja nie wiem nic teoretycznego, ale z praktyki znam przypadek, że koń chodzący na co dzień w okularach ( miasta, obsługa wesel) założony bez nich spłoszył się i poniósł i był to dość przykry wypadek.

A ja mam takie pytanie. Moja kobyła chodziła ponoc kiedyś z innym koniem w parze, ale jak ją kupowałam to facet machnął ręką na to jej chodzenie, więc szczegółów nie znam, ale coś się wydarzyć musiało, bo ją sprzedał i kupował konia chodzącego w zaprzęgu. No i teraz ją założyliśmy do sanek samą kilka razy- ostoja spokoju, daje się założyć, ciągnie pięknie, skręca w miarę, hamuje, przyspiesza....Jedyny problem to ruszanie. Jak ruszy to z taką parą, że trzeba hamować od razu. Używa takiej siły, która jest zbędna, bo sanki są lekkie, odklejone od podłoża zawsze i albo puste, albo jedna osoba na nich. I tak przy każdej jeździe kilka razy, później jej przechodzi, a na drugi dzień to samo 🙂 Próbowałam ją przytrzymać przy pysku na lonży, ale wcale spokojniej nie ruszała. Po prostu kwestia objeżdżenia ??
Są takie konie, które z założenia ruszają nerwowo.
Ja mam jednego takiego: jak ma iść w bryczce to rusza zupełnie spokojnie, delikatnie. A jak idzie do wozu, wie że będzie ciężko to usiłuje ruszyć na zrywa, najlepiej jeszcze natychmiast po zaprzęgnięciu, nie czekając aż się na ten wóz wlezie :-) A jak mu się nie pozwoli na to to nie ruszy w ogóle, będzie się np wspinał, cofał itd.
Wydaje mi się, że to jest generalnie kwestia chęci ciągnięcia. Koń o nie najlepszej chęci ciągnięcia będzie ruszał na zrywa bo jest to dla niego trudne po prostu.
I Nugat tez robi tak, że źle rusza tylko pierwszy raz, bezpośrednio po założeniu, potem już jest dobrze.

Co do okularów to myślę, że to trochę zależy od tego jak i gdzie się jeździ i jakie się ma podejście do pracy z koniem.
Oczywiście jest to sprawa indywidualna, ale w większości powodem są błędy w początkowym szkoleniu (zbyt duży ciężar dla konia). Niejednokrotnie konie są zaprzęgane do ciężkiego wozu.

Ja swojego konia oduczyłam nerwowego ruszania i wyrywania do przodu. Nie zajęło mi to dużo czasu, a metoda też nie jest trudna : po prostu ruszanie w bok konia, który jest ustawiony przed przeszkodą (np ściana, ogrodzenie, koniowiąz)

Polegało to na tym, że zaprzęgałam konia przywiązanego i stojącego przodem do koniowiązu. Ruszałam dopiero, jak koń stał zupełnie spokojnie - najpierw chodziłam wokół bryczki, wsiadałam, zsiadałam, dawałam smakołyki w międzyczasie, brałam lejce i tak się kręciłam wokół. Koń się w końcu zdezorientował na tyle, że nie wiedział kiedy ja jestem już na bryczce gotowa do ruszenia. Przestawał się niecierpliwić - a nawet sam czekał na smakołyk.

Na początku potrzebowałam pomocnika, żeby mi konia odpiął od uwiązu, ale z czasem stał tak spokojnie, że robiłam to sama, wsiadałam i ruszałam.
A na spokojne ruszanie bez wyskoku dobre jest ruszanie w bok - właśnie konia stojącego przodem do ściany, ogrodzenia itp., bo koń nie ma możliwości gwałtownego ruchu w przód. No i dobrze, żeby pojazd był lekki.
Możliwe, że miała coś ciężkiego do ciągnięcia z początku, ale tego juz nigdy się nie dowiem.
Natomiast nie da rady wypróbować ruszania sprzed "ściany", bo chodzi w jednym dyszlu, który jest dłuższy i podejrzewam, że przywaliłaby dyszlem w ścianę przy czymś takim.
Jeździsz w pojedynkę przy jednym dyszlu ?  Ja osobiście nie cierpię widoku jednego konia przy dyszlu - mam wrażenie, że koń tym dyszlem po nogach dostaje - orczyk i pasy ściągają konia do środka w momencie ruszania i ciągnięcia - może to jest powodem, że koń ma uraz.
A nie możesz zamontować dwóch dyszli na pojedynkę ? Nie jest to wielka inwestycja - z reguły te oczka są do wkładania dyszli. Czym konkretnie jeździsz ?
przede wszystkim praca przy jednym dyszlu jest dla konia bardzo niezdrowa (nawet jeśli jest tak zaprzęgnięty, że nic go po niczym nie wali co jest wykonalne jak najbardziej) bo siły rozkładają się bardzo niesymetrycznie, zarówno przy ciągnięciu jak i przy hamowaniu. Czyli można tak zrobić "awaryjnie" ale nie powinno się w ten sposób jeździc stale, zwłaszcza jeśli koń pracuje często i tylko w zaprzęgu.
heh, no nic go po niczym nie wali, na to bym nie pozwoliła. Była założona tylko tak do zobaczenia co i jak kilka razy, do pracy konkretnej byłaby w parze. A to i tak tylko czysto rekreacyjnie, bo ona pod siodłem chodzi.

Ale teraz możemy już sobie gdybać, bo śnieg stopniał :P
Jak to nie wali  👿 - przecież żeby skręcić w prawo koń zapięty z lewej strony dyszla musi napierać na dyszel - albo klatą, albo nogami (co jest bardziej prawdopodobne, bo dyszel z reguły jest dość nisko. I stawiając kolejne kroki uderza i popycha ten dyszel - więc jak "nie wali"  (zwłaszcza jak idzie kłusem) ?
To samo jest jak skręca w lewo - żeby wyprostować pojazd po skręcie też musi naprzeć na dyszel - nie ma innej mozliwości.
jeżeli jest zaprzęgnięty wystarczająco krótko to nie wali. Owszem koń musi naprzeć piersią ale to nie jest walenie po nogach, bez przesady. Zdarzało mi się zaprzęgać konia w ten sposób, chyba bym dostrzegła jakby go dyszel walił po nagach prawda? Tyle że bardzo często widuje się jeszcze konie ŹLE zaprzęgnięte, tzn łańcuch za długi, latający naszelnik, za luźne pasy itd. Ale to wtedy jest ewidentny błąd wykonania a nie taka zasada że musi walić po czymkolwiek.
zresztą w parze też konie pchają dyszel
Obejrzałam filmiki z tego i z zeszłego roku ( z innym koniem), żadnego z nich nic nie wali. Owszem, koń dochodzi do dyszla przy skręcie, ale ten dyszel już nie odbija i nie uderza w niego ponownie, tylko dopóki jest skręt to koń napiera, a później dyszel odchodzi i jest wzdłuż konia ....
W parze koń nie pcha dyszla, bo drugi koń zawsze odciąga dyszel w momencie skrętu.
Jestem przeciwnikiem zaprzęgania jednego konia przy dyszlu, bo to jest bardzo szkodliwe - koń nie ma możliwości ciągnąć równomiernie całym ciałem, bo siły działają po skosie. Od jednego razu nic się nie stanie, ale w niektórych rejonach to norma  🤔wirek:
oczywiście, że zewnętrzny koń pcha dyszel. Nie w każdym zakręcie ale jak potrzebujesz skręcić realnie ciasno to zewnętrzny koń będzie dyszel popychał, chyba że konie będą zaprzęgnięte bardzo krótko. W roboczym zaprzęgu, w wozie, z całą pewnością koń pcha
https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xap1/v/t1.0-9/10690306_1631052090454753_4920757985481812230_n.jpg?oh=0a98130c9984e7b350a953eff3730cda&oe=555076C5&__gda__=1435141116_78d7be1a79c9718abb365834e3e5d4d7
tu np lewy koń pcha dyszel w prawo

a tu też lewy koń pcha dyszel, z własnej inicjatywy :-)
https://scontent-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/v/t1.0-9/10689520_1631052460454716_7179442697370282213_n.jpg?oh=c06ace04b21d84593e6fccba17d35c60&oe=55890299
Gdzie ty to widzisz ? Na pierwszym zdjęciu lewy koń jest wygięty - idzie nieprawidłowo i dlatego jest za blisko dyszla - przecież na tym zdjęciu konie są jeszcze na prostej tuż przed skrętem w lewo i za chwilę lewy koń odciągnie dyszel w lewo, a prawy będzie szedł za dyszlem bez jego popychania.
Drugie zdjęcie bez związku, bo konie stoją, więc co tu oceniać w ruchu ?
no ja tam nie mam zamiaru jeździć na co dzień. Chodziła dokładnie 6 razy na przestrzeni 2 miesięcy po kilkanaście minut.
Jakby szła do "pracy" to i tak z drugim koniem, więc nie mam nijakich wyrzutów sumienia ( chociaż i tak twierdzę, że dyszel nigdzie jej nie walił)
chodziło mi o to, że koń MOŻE popchnąć dyszel. Wiem doskonale, że tu jest zdjęcie w którym koń (to pierwsze) w którym koń w zakręcie popycha dyszel na odwrotną stonę, bo to jest młody koń i właśnie się na ten dyszel położył, zamiast zacząć skręcać.Ale widać bardzo dokładnie, że pomimo że konie są zaprzęgnięte dość krótko jest to jak najbardziej możliwe. I za chwilę prawy koń naprze piersią na dyszel żeby spowodować skręt całości, prawda? Bo prawy koń jest koniem doświadczonym i wie co ma zrobić.

Nie miałam po prostu lepszych zdjęć, pokazałam to co miałam, żeby udowodnić, że popychanie dyszla w parze jest jak najbardziej możliwe. A że akurat nie w tą stronę to inna sprawa 😂
Zuz.   Ujeżdżenie na kołach ;)
19 lutego 2015 22:03
Tak się jeszcze wtrącę odnośnie okularów.
Z tego co mnie uczyli okulary wzięły się od zaprzęgów czwórkowych. Bat zawsze musi sięgać do lejcowych koni- miały więc one chronić oczy koni dyszlowych przed przypadkowym uderzeniem bata kiedy był kierowany na zad konia poprzedzającego.
Bardzo lubię okulary- mój koń nakręca się atmosferą zawodów i łatwo traci koncentrację. W skutek czego schodzi z linii prostej np. w ujeżdżeniu- takie pływanie po śladzie ma odbicie w notach. Myślę też, że pomagają przy pracy z batem- koń nie próbuje wyprzedzać poleceń- ma się wygiąć/ zmienić tor ruchu dopiero, kiedy poczuje dotknięcie bata.
Jak wszyscy wiemy batem nie tylko się "macha"  😁
Zuz. można też trzepnąć luzaka 🙂
Ha ha, pewnie dlatego jeździsz bez luzaka  😂 boją się oberwać  😜
Ha ha, pewnie dlatego jeździsz bez luzaka  😂 boją się oberwać  😜

hmmmm, muszę się nad tym zastanowić, coś w tym jest  😉
Witam Bardzo Gorąco !
O to nasz nowy i pierwszy zaprzęgowy nabytek Ekwador Pozdrawiamy
Kastorkowa   Szałas na hałas
23 lutego 2015 20:50
Moje wczorajsze widoki
koniczkowatość popijam właśnie drinka 🙂 no to zdrowie Ekwadora  🥂
Kastorkowa niedźwiedzie zaprzęgłaś 😉 ❓ fajne, a masz fotkę całego zestawu?
Kastorkowa   Szałas na hałas
23 lutego 2015 22:12
Tylko takie, jak się nafukały na konie koleżanek (kuce to ogiery) Kasztan się uczy dopiero to był ich drugi raz razem
No widać, że się trochę w "stój" wiercimy  😉 fajne, kuce zawsze wywołują u mnie uśmiech na twarzy  🙂
Euforia_80   "W siodle nie ma miejsca dla dupków!"
24 lutego 2015 14:21
Kastorkowa proszę o jeszcze, są  cudne w tym zaprzęgu  😜
konik123
Dziękujemy 🙂 dziś był na padoku i ma ładny ruch i super skacze hehe przez płotek tzn 130 cm skoczył płot grubasek
[quote author=koniczkowatość link=topic=1168.msg2300566#msg2300566 date=1424793985]
konik123
Dziękujemy 🙂 dziś był na padoku i ma ładny ruch i super skacze hehe przez płotek tzn 130 cm skoczył płot grubasek
[/quote]
Z tym skakaniem to bywa nie fajnie 🙂 przypomniało mi się jak kolega miał kiedyś konia zaprzęgowego o imieniu Hedvan po karierze skokowej. Po treningu dziewczę ze stajni dostało lejce, aby rozstępować konia, a on wymyślił że galopem z bryczką wraca do stajni.  Widząc pędzący zestaw, stajenny zamknął bramę by ich zatrzymać. Konia wcale to nie zraziło, tylko zaczął odmierzać w charakterystyczny sposób odległość do przeszkody, osłupieliśmy mając już przed oczami skaczącego przez bramę Hedvana razem z maratonką 😤 😲 Na szczęście stajenny też to zauważył i szybko otworzył bramę, a koń z impetem wpadł pomiędzy bryczki. Trochę strat było, ale na szczeście nic poważnego. Jak sobie przypominam ten widok to jeszcze mnie trzęsie  😉
Ale nie nie on sam skoczył uciekł  z padoku sam nudziło mu się 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się