Wybór kierunku studiów

To ja też może tak nieśmiało poproszę o jakieś rady gdyby ktoś chciał :kwiatek: Jestem teraz w klasie maturalnej na profilu humanistycznym (totalny błąd,że zaniedbałam przeniesienie się do bio-chemu) maturę zdaje rozsz. z polskiego i biologi (a że idę nową podstawą programową to naukę biologi w szkole zakończyłam w 1 klasie i obecnie prywatnie próbuję nadrobić zaległości) z polskiego będę miała koło 90 % z biologią jak dobiję 50 % będzie dobrze 🙄 I oczywiście mam wielki dylemat co dalej. W obecnym miejscu zamieszkania jedyne interesujące mnie kierunki to psychologia i zootechnika (oba raczej z marną szansą na porządną pracę i to mnie martwi). Wiadomo, że gdzieś w podświadomości przebija mi wizja wymarzonej pracy z końmi,aczkolwiek zdaje sobie sprawę,że to ciężka harówa po wiele godzin i niejednokrotnie czytałam opinie,że lepiej mieć pracę niezwiązaną z hobby i z jej funduszy móc tą pasję finansować. Kusi mnie też ten nowo otwarty kierunek zoofizjoterapia problem taki że mam 350 km do Bydgoszczy i obawiam się trochę wyjazdu do innego miasta ze względów finansowych, ponieważ na pewno musiałabym pracować na swoje utrzymanie no i tego,że jechałabym tam zupełnie w ciemno bez żadnych przyjaciół, kontaktów. Czy warto iść na coś co mnie interesuje ale z marną szansą na zarobek, czy lepiej iść na kierunki "przydatne" i starać się przebrnąć te 3,4 lata w nadziej na lepszą pracę? I czy ktoś może się podzielić opinią czy da radę ciągnąć pracę (dość konkretną żeby opłacić rachunki) i jednocześnie studiować, a w międzyczasie jeszcze się uczyć 😉
z polskiego będę miała koło 90 % z biologią jak dobiję 50 % będzie dobrze

Ja bym tego tak nie zakładała. Ja pisałam próbne matury z biologii na dobre 90 %, no a ta prawdziwa, to nie siadła mi tak jak bym sobie tego życzyła. Poza tym, zależnie od uczelni i przeliczników potem, ale często bardziej opłaca się zdać niżej maturę rozszerzoną niż wyżej podstawę. 😉 

zdaje sobie sprawę,że to ciężka harówa po wiele godzin i niejednokrotnie czytałam opinie,że lepiej mieć pracę niezwiązaną z hobby i z jej funduszy móc tą pasję finansować.
Też wychodzę generalnie z takiego założenia i moze nie tylko dlatego, że ciężka harówka, nie zawsze dobrze płatna itp. Ale znam paru instruktorów i sama też wiem z życia, że jak się siedzi w stajni pół dnia i zapiernicza, jazdy prowadzi itp. to już się nie ma ani czasu, ani siły, ani ochoty dla własnego konia, a ja nie chciałabym, żeby jakoś ,,obrzydł" mi ten sport. Traktuję to jako hobby, przyjemność, odskocznię od codziennego życia. 😉


Co do pracy to ja mam znajomych na dziennych studiach, którzy dorabiają. Bo praca na pełny etat to raczej nie jest możliwa. Zwykle pracują w jakiś knajpkach weekendowo, w dni luźniejsze, mają możliwość dopasowania sobie grafiku.
Mam też kuzyna teraz w Krakowie na studiach, ale studiuje zaocznie i pracuje pon-pt, mieszka ze znajomymi ze swojej wioski- wynajmują mieszkanie i w zasadzie jest samowystarczalny na tą chwilę.


Co do wyboru studiów to tu nie pomogę, musisz sama rozważyć wszystkie za i przeciw, coś zdecydować. W końcu egzamin dojrzałości to w zasadzie nie tylko matura tylko już jakieś decyzje o sobie i swojej przyszłości. 
Klaudia777, smarcik, Alaska dzięki za rady :kwiatek:. jak tak Was czytam to dochodzę do wniosku, że ten mój biol-chem jest chyba najlepszym wyborem 😉. Ciężko jest zdecydować w wieku 15/16 lat kim chce się być.  🙁 Szczególnie jak ma się kilka pomysłów na raz, Alaska mi teraz przypomniała, że też miałam drobny epizod z sobą samą w roli fizjoterapeuty  😁 . No nic, pomyślę, jeszcze trochę czasu mam 😀
julka177, ja od 10 roku życia marzyłam o pojsciu na stomę. Po gap year pomaturalnym złożyłam papiery na... lekarski. No i jak się dostałam, to wszyscy mysleli ze na stomę. Do teraz jak spotykam kogoś z kim się nie widziałam 3 lata to mi gratulują ze bede stomatologiem i kiedy się mogą umowić na leczenie zębów 😁


Zmieni ci się wszystko jeszcze wiele razy. A może już na studiach swierdzisz, ze jednak to nie to o czym marzyłaś i wybierzesz cos innego 😉

Ja przez 2 pierwsze lata miałam wątpliwosci, czy jestem na właściwych studiach. Dopiero teraz wiem, że to na 100% TO! 😉
julka177, najważniejsze to mieć otwartą głowę, nie bać się zmian i być zdeterminowanym. Jeśli coś sobie upatrzyłaś to dąż do tego. Jeśli po drodze znajdziesz coś, co kręci Cię bardziej - nie bój się zmian. Żyje się raz, pracować trzeba później kilkadziesiąt lat więc warto robić coś, co się lubi. Nawet kosztem poświęcenia kilku lat na szukanie.
W Niemczech na medycynie jest sporo osób, które są między 30-40... i podziwiam ich za to, że mają siłę na realizację swoich marzeń.
Czy ktoś tu studiuje bądź skończył kierunek związany z logistyką (logistyka bądź zarządzanie w logistyce)?
Rozważam ten kierunek jako studia mgr i w związku z tym, mam parę pytań...
chyba gryglodor jest na logistyce?
Mistral, ja skończyłam na razie licencjat z logistyki 😉
Angels2796 wyprowadzić sie i tak musisz (no chyba, ze masz w swoim rodzinnym mieście uczelnie) wiec te kilometry znaczenia nie mają. Ja nawet na to nie zwracałam uwagi. Jeśli chodzi o prace to wszystko zależy od tego co studiujesz. Znam ludzi, którzy normalnie łączą studia dzienne i prace. Tylko, ze ich studia nie wymagają siedzenia non stop w książkach. 😉
Angels2796 a jak pójdziesz na studia, które Cię nie interesują, bo będziesz sugerowała się tym, że po nich szybciej dostaniesz pracę a potem się nie uda to co ? Stracisz kilka lat, a gwarancji , że dostaniesz pracę w tym zawodzie nikt Ci nie da na 100 %. W lepszym wypadku będzie tak jak było w przypadku nie jednej osoby - już na studiach, pierwszym czy drugim roku dojdziesz do wniosku , że wogóle Cię to nie kręci, nie interesuje, że się męczysz - zrezygnujesz i zostaniesz w punkcie wyjścia. Niestety studia to według mnie nie tylko te " kilka lat które trzeba jakoś przecierpieć" żeby zdobyć dobry zawód i znaleźć świetną pracę, bo to jest najważniejsze ! Studia mają Ci też sprawiać przyjemność, wiadomo że nie będziesz lubiła wszystkich przedmiotów, ale to jest naprawdę świetny czas,  którego nie powinniśmy sobie niszczyć wyborem czegoś co nas nie interesuje. A życie jak już mówiłam komuś wcześniej bardzo różnie się potrafi poukładać. Wszyscy będą Ci mówić, że jesteś głupia bo wybrałaś taki kierunek , że nie dostaniesz pracy , a tu miesiąc po skońćzeniu studiów okaże się że zwolniła się posada i JUŻ ! I odwrotnie, możesz skończyć świetny kierunek , który jeszcze kilka lat temu był bardzo pożądany a pracy nie dostaniesz  🤔 dlatego myślę, że powinnaś jednak pójść za głosem serca i zająć się tym, co Cię tak naprawdę kręci.

Jeśli chodzi o wyjazd i zarabianie na własne utrzymanie . Ja uważam , że jak chcesz to dasz radę ze wszystkim - dzisiaj studenci mają naprawdę dużo możliwości , chodzi mi o pomoc z uczelni , o stypendia. Jeśli rodzice nie będą w stanie Cię utrzymać to zawsze możesz wystąpić o tzw. kredyt studencki ( nie wiem czy na wszystkich uczelniach tak jest , nie interesowałam się nigdy ale skoro na UP we Wrocławiu jest to w innych miastach przypuszczam też), kredyt trzeba spłacić w ratach do iluś lat po studiach - dobra rzecz. Poza tym- stypendia - socjalne ( zależne od kwoty jaka przypada na jednego członka rodziny ) . Moi znajomi potrafili dostawać po 500- 600 zł miesięcznie. oczywiście po okazaniu odpowiednich dokumentów i bla bla bla. Stypendia rektora- dla najlepszych studentów- dopiero po I roku miałabyś szansę, ale jeśli masz dobre wyniki to też od 300 - do nawet 800 zł ( na moim kierunku) Praca? - powiem tak. To zależy od kier studiów i przede wszystkim od Ciebie. Mam znajomych którzy od pierwszego roku utrzymują się sami ( a weterynaria to nie kierunek na którym masz dużo wolnego czasu:p )i jakoś dają radę. Pracują w weekendy głównie i jeśli mają czas to w tyg też. Wszystko można pogodzić, jak ludzie na wecie potrafią to ..ojj można .  Nie ma drogi bez wyjścia. Tylko trzeba się nie bać i próbować ! Zwłaszcza jeśli chodzi o wyjazd- mówiłaś że nikogo byś nie znała, zero przyjaciół, kontaktów. Ja byłam w dokładnie takiej samej sytuacji. 🙂 Ale jeśli chciałabyś więcej wiedzieć- zapraszam na pw 🙂
Dziękuje bardzo wszystkim za odpowiedzi, dały mi do myślenia i trochę rozjaśniły sytuację  🙂
Calore świetnie! 🙂 Jak będę miała chwilkę, to się do Ciebie odezwę z pytaniami 😉
[s]Czy ktoś może orientuje się jakie są progi do SWPS w Wawie? Bo nigdzie nie mogę znaleźć, znalazłam tylko dolny próg, który ku memu zaskoczeniu (jeśli dobrze zrozumiałam sposób liczenia) jest zaskakująco niski, zakładam więc że ma się nijak do tego czy mam szansę się dostać.[/s]

nieaktualne
mils   ig: milen.ju
04 lutego 2015 16:37
Kolejny raz jestem w kropce. Jakiś czas temu stanęło na tym, że będę składać papiery na fizjoterapię, ale na uniwersytety medyczne. Trochę dostosowałam to do tego, że chcę jeździć, na pewno w wersji ambitniejszej niż wsiadanie na konia kilka razy w tygodniu, żeby na luzie pokręcić się po placu w 3 chodach. Natomiast ostatnio wyszło tak, że nie jeżdżę na pewno do matury. Podjęłam też taką decyzję ze względu na to, że czułam się tym zmęczona i nie miałam ochoty. Nie wiem tylko czy to przez wszystkie zawirowania i brak takiego miejsca, konia, trenera itp., z którymi czułam się dobrze i było ok, czy może po prostu nie jest to jednak moja pasja? Nie mam bladego pojęcia, ale postanowiłam, że zobaczę jaki będę miała do tego stosunek po maturze. Jeśli wyjdzie na to, że w sumie nie muszę jeździć, to za rok zdawałabym chemię i uderzała na lekarski. Co prawda nadrabianie zaległości z całego liceum jeśli chodzi o materiał z chemii, musiałabym porządnie zacząć już teraz. No i oczywiście nie wiem czy to byłby dobry pomysł, czy faktycznie myśleć o tej medycynie, bo tak naprawdę nic o sobie, co mogłoby się z tym wiązać nie wiem. Nie wiem czy miałabym do tego psychę, czy dałabym radę, czy chcę to robić. I weź tutaj wybierz studia. 🙄
Nie sądzę, że " nie musisz jeździć " Myślę, że wszyscy ludzie tu obecni zawsze będą jeździć, nie ma takiej opcji żeby o tym zapomnieć, wyleczyć się z tego. Ja też miałam chwilę, że nie chciałam jeździć, w sensie chciałam, ale jakoś nie potrafiłam znaleźć momentu , konia , nie potrafiłam się zebrać. Wydaje mi się, że to dlatego że w pewnym momencie poczułam , że stoję w miejscu, że się nie rozwijam. Do tego moje studia  🤔 niby piękne, tak wielu o nich marzy , a w pewnym momencie budzisz się rano i zdajesz sobie sprawę, że zafundowałaś sobie kierunek który zabiera cały twój czas, tęsknisz za końmi ale nie masz czasu na nie wsiadać, nie możesz robić tego c otak naprawdę kochasz, bo najpierw trzeb SKOŃCZYĆ STUDIA....

Tym właśnie śmierdzi medycyna.
Dopóki nie wiesz czy naprawdę nie będziesz chciała jeździć i nie jesteś 100 % pewna , że chcesz być lekarzem  - wstrzymaj się z tą decyzją. Bo to trudne studia, czasochłonne. Przemyśl , powodzenia 🙂
mils a masz własnego konia? nie możesz zdawać na lekarski i jeździć? bez przesady...Wszyscy ludzie których znam z lekarskiego moim zdaniem rezygnując z głupot mogliby jeździć. Wiadomo nie 6 razy w tygodniu na 5 koniach, no i zdarzają się takie okresy na studiach kiedy trzeba zrezygnować z tego w 100% ale ogólnie rzecz biorąc da się  😉
nikinga-rezygnując z głupot tzn z czego? Może jednak znają swoje możliwości fizyczne i psychiczne i wiedzą, że nie wyrobią.
1 osoba - z oglądania trudnych spraw i chlania w samotności po każdym zdanym kole
2 osoba (zreszta obecna na forum) - zrezygnowania z innych sportów, siedzenia na necie
Z tym ze 1 osoba nigdy nie uprawiała jeździectwa ani żadnego innego sportu, a 2 chyba ne interesuje rekreacja, a podiadanie własnego konia to juz za duże obciążenie. No, ale chyba każdy ma czas zeby pojeździć ten jeden raz w tygodniu przez godzinę, obojętnie na jakim kierunku by nie był  😀
Cos mi się wydaje że jestem osobą numer 2  😀 Generalnie to rekreacyjnie raz/ dwa w tygodniu mogłabym spokojnie jeździć, ale akurat w jezdziectwie na stricte samej jeździe aż tak mi nie zależało. Jednak posiadanie konia jest bardziej zobowiązujące niż rekreacja, musisz do niego pojechać, nawet jak nie jeździsz, a na to już nie znalazłabym czasu. Wyjazd do stajni z dojazdem zajmował mi jakieś 3 h, a np basen 1,5 bieganie 1 h - to jest różnica. Ja bez konia i tak ledwo daje radę  😂 I nawet jakbym zrezygnowała z głupot to bym nie dała rady mieć sama własnego konia, chyba że bym miała stajnię pod domem i luzaka, który by mi tego konia wyczyścił, osiodłał i występował  😁
Mniej więcej mam ten sam schemat na głupiej fizjoterapii... Nauki nie ma dużo, niby lajcik, do ogarnięcia. Ale u konia jestem rzadko, bo mam taki rozkład zajęć, że potrzebowałabym własnego samochodu, żeby się przemieszczać z zajęć do stajni i odwrotnie albo... umiejętności teleportowania się.  😤
Zgadzam się że się da.Studiuję dwa kierunki-prawo i ekonomię,roboty tyle samo co na lekarskim i mam konia,nawet w sesji jeżdżę codziennie (6x) bo trenuję to wyczynowo i nie ma mowy,abym nie wsiadła.
Ubiegłoroczna zwyciężczyni HPP także studiuje medycynę,da się.Tylko na przykład ja nie chodzę na imprezy,bo nie czuję potrzeby,nowości w kinie oglądam w internecie.
Korzystasz z IOS? Masz własny samochód? Stajnię pod nosem? 3 razy tak? Zazdroszczę  😎
A tak na poważne. Wszystko się da, ale nie każdy wszystko może  😀iabeł:.
IOS? Nie mam indywidualnego trybu studiów,ale wolno mi ułożyć plan jak chcę.Samochód mam,ale stajnię 30 km od siebie,a od kwietnia 40 km 😉
To daleko ta stajnia, niestety. Też jedną stajnię mam pod nosem, a stoję w drugiej- odległej bo wychodzę z założenia że koń nie tęskni a warunki i opiekę woli mieć dobrą  😁.
Dobrze masz z tym planem, u nas niestety układał go ktoś kto nas nienawidzi, standard na WNoZ...
Niby wszędzie jest MZK i busy, ale szczerze Wam powiem- no nie da rady bez samochodu.
Będę dni odliczać do zakończenia przygody z tą uczelnią <3 a to dopiero początek początków.
naturalsi no co Ty aż tak źle? ja bym mogła wsiadać 6x w tygodniu, a jeśli chciałoby mi się jechać rano to 7. Jednak Olsztyn to dziura ujeżdżeniowa i wolę sobie dojechać 4x w tygodniu do konia i mieć trening 1x w tygodniu, niż być u niego codziennie, ale mieć trening raz w miesiącu  😉 No i dałoby się mieć całkiem niezłe oceny przy tym gdybym potrafiła zrezygnować z: imprez, neta, gadania o głupotach, spania po 13h itp. No, ale weta to nie lekarski
No. Ale ja w ogóle nieogarnięty jestem człowiek. A ten plan to mi już w ogóle komplikuje życie.  😵
Nie lubię tego kierunku. I szukam wymówek, nie powodów, jak w tym powiedzeniu.  🤔 Nastawienie chyba też swoje robi.
nikinga, ja znam sporo osób z lekarskiego, większość przestaje jeździć. Baa na pewno nie ze swoim koniem. To nie są łatwe studia, potem również wcale nie jest lżej, choć to zależy co bedziesz chciała robić. Medycynę trzeba kochać, musi cię to bardzo ale to bardzo intresować, bo inaczej nie da rady 😉
Tak, na pewno są jakieś wyjątki, ale tylko potwierdzają regułę. 
Nie lubię tego kierunku. I szukam wymówek, nie powodów, jak w tym powiedzeniu.  🤔 Nastawienie chyba też swoje robi.


No jak masz takie podejście i tak czujesz to może czas zmienić te studia póki nie jest za późno i nie będzie szkoda?
Tak tylko gdybam, ale jak masz skończyć studia które totalnie Cię nie kręcą i nie będziesz mieć nawet zamiaru pracować w swoim fachu, to może lepiej skończyć cokolwiek innego co będzie Cię zadawalać, interesować ?  👀
Ja do swoich studiów dojrzałam dopiero w okolicy 4 semestru, ale chyba nigdy nie byłam jakoś negatywnie nastawiona. Teraz wiem, że moim niespełnionym marzeniem jest medycyna, ale równocześnie znając siebie i swoje możliwości, pewne priorytety, wiem, że miałabym problem z takimi studiami. Nie mówię, że może rady bym nie dała. Pewnie dała jakbym tylko chciała, ale nie wyobrażam sobie zrezygnowania z wielu innych rzeczy na które i tak brakuje mi wiecznie czasu. 😉
Na medycynę jestem za głupia. Nie mam pojęcia na co mam iść, co chciałabym robić, codziennie o tym myślę. Nie mam już zainteresowań- to dobrze, bo chociaż przykro mi więcej już nigdy nie będzie jak coś się skończy. A pracować w zawodzie jak najbardziej mam zamiar, w końcu nie trzeba kochać pracy by być w niej dobrym.
Ogólnie dziś mam zły dzień, niepotrzebnie logowałam się na r-v.
busch   Mad god's blessing.
15 lutego 2015 21:48
Naturalsi, myślę też, że Twoja praca będzie miała niewiele wspólnego z obecnie studiowanymi przedmiotami - pewnie z częścią tak, jak anatomia, ale założę się, że masz pełno dziwnych zapychaczy. Może to przez to tak Ci źle?
Miałaś kiedyś kontakt z fizjoterapią w rzeczywistości - na przykład jako pacjent? Może spróbuj się kiedyś przejść do takiego miejsca, popatrzeć jak to wygląda, poczuć tę "magię"? Wiadomo, że z boku to nie to samo, czy jako pacjent, ale jednak miałabyś może wtedy jakieś świeże spojrzenie i widziała sens zakuwania 😉. Ja byłam niedawno pacjentką i naprawdę mam duży podziw do fizjoterapeutów za to, co robią - stawiają ludzi na nogi, pomagają im żyć bez bólu, pomagają im leczyć kontuzje i unikać ich - to drugie idzie im dużo lepiej, niż ortopedom 🙂. Zawód jest wymagający, fizycznie i psychicznie (bo cierpiące osoby nie zawsze są miłe), ale zdecydowanie jest w nim coś pięknego! 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się