Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Koń pojeżdżony.
4 km pobiegane  🏇
Jutro powtóreczka
Dzisiaj nie ćwiczyłam  😡. Chyba zaraz się za to wezmę  😀.
Dzis dziwnie...w sumie na 5 tylko posiłki pomieszane 😉

I posiłek - owsianka na mleku z żurawiną, bananem i słonecznikiem
II- resztki z lodówki w postaci piersi z kurczaka, kaszy jaglanej z duszoną marchewką, kaszy gryczanej i szpinaku, buraczki
III- baton musli w  terenie na koniu
IV- sushi
V- pól twarożku Piątnicy z łyżeczką miodu

Z ruchu teren na koniu, ogarnięcie kopyt, żarzą jeszcze brzuszki.
Melduję, że u mnie gut. Olet bananowy, kanapki z serem, sushi. O jeden posiłek za mało, ale tak się nażarłam tym sushi, że mnie odpycha do tej pory.
Na jutro menu gotowe, będzie bieganko.
Może i jazda konna to żaden sport, ale odkąd regularnie znów jeżdżę to mi szybciej waga leci 🙂
Ja dzisiaj w końcu się nie obżarłam jak świnia. Jestem z siebie dumna.
W złym momencie się odezwałam 😉
Akurat trwa Cavaliada, więc życie jest jeszcze bardziej spontaniczne niż zazwyczaj.
No i chyba właśnie jednak na jutro i niedzielę kupię kolejne Activie. Mają ogromną zaletę - są bezpiecznym posiłkiem w torebce. Na pewno nic się nie rozwali i nie upaprze dokumentów, kluczyków i komórki. 😉

Podsumowując dzień:
- 8.30 - makrela wędzona, pieczywko, troszkę twarogu i dodatki warzywne
- 12.00 - podarowane caffe latte (jak odmówić?) i sezamek, połówka pomarańczy
- 16.00 - garść orzechów/suszonego ananasa (nie wiem dokładnie ile, zgarnęłam ze sobą trochę mieszanki do pudełeczka wpadając do domu pomiędzy pracą a Cavaliadą)
- 17.30 - trzy krokieciki ze szpinakiem (krokiety małe - 6x8cm), a plasterem sera żółtego na wierzchu
- 20.30 - kolejna garść orzechów i suszonego ananasa
- 22.00 - inka z dodatkiem mleczka kokosowego

na wadze w przeciągu tygodnia różna prawie 2 kg 😉

PS. Podpowiedzcie mi jak wykorzystać mleczko kokosowe... a właściwie masło kokosowe. Kupiłam z myślą o wizycie gości, gdyby ktoś nie chciał kawy z mlekiem krowim. Dzisiaj otworzyłam (termin ważności jeszcze bardzo długi) i okazało się, że połowa puszki to masło. Płynne, do którego się przebiłam już wypiłam z inką.
Jak mogę teraz wykorzystać to co zostało? To się da jakoś rozpuścić? Czy nie rozpuszczać, a wykorzystać jako tłuszcz? Jak długo będzie zdatny do użytku?
37 dzień zaczynam.
Jestem po owsiance z suszoną żurawiną, bananem i orzechami nerkowca. Oczywiście na mleku z odżywką białkową.

na 16:30 trening - już się boję.

Wczoraj na pępkowym wpadł jeden posiłek więcej - sałatka śledziowa, jeden śledzik z koreczków i podjadałam orzeszki. No trudno, będzie to jako mój tygodniowy cheat meel 🙁 a tak sobie zaplanowałam kawałek tortu na urodzinach synka w niedzielę ehhh, no ale niestety trzeba płacić za głupotę i uleganie teściowej i rodziny "no zjedź coś chodzić jak nie pijesz" 😉



ovca   Per aspera donikąd
21 lutego 2015 10:19
Ascaia po podrzaniu znowu będzie płynne 🙂 wystarczy puszkę włożyć do garnka z gorącą wodą.
Właśnie wróciłam z biegania. To ma więcej plusów niż samo odchudzanie - jakie piękne miejsca w lesie można znaleźć, a  jaki pies zadowolony.  😁
Zaraz zabieram się za killera z Chodakowską.

edit. udało mi się zrobić całego killera! 😅
Laski umieram...taaaki dziś mieliśmy trening  😜

Po godzinie jak juz sie z nas pot po podłodze lał przyszła pora na silowke....70 przysiadów, 50 wąskich pompek, dwadzieścia grzbietów...wstajemy i od nowa tylko tym razem 30, pompek, wstajemy...i od nowa, całe szczęście tylko 20pompek, wstajemy i...jeszcze raz to samo.....a jak juz mieliśmy nadzieję na koniec jeszcze 20 burpiees.....nie mogłam sie ubrac tak mi sie ręce trzęsły  😉

A za kilka godzin muszę konia jeszcze ruszyć...ale przynajmniej czuje, ze żyję  😀

Jedzeniowo jak na razie na śniadanie owsianka z żurawiną, słonecznikiem i łyżeczką masła orzechowego. Po treningu banan.

Na obiad będzie pierś z kurczaka, łyżeczka ziemniaków, buraczki, marchewka.
Podwieczorek to baton musli na koniu.
Na kolację planuję zjeść dwie kromki domowego chleba razowego z tatarem.
Dramuta - mam nadzieję, że odpowiednio się odżywiasz do takiego wysiłku? 2000 kcal minimum.
A ja mam zakwasy po calaneticsie i mieszanej serii różnych brzuszków.  😂
Normalnie ..czad.  😀iabeł:
Z tego co widzę, to często ćwiczycie. Codziennie? myślałam, że to niewskazane. Jak myślicie, czy fitness 3 razy w tygodniu dadzą jakiś efekt, czy powinno być tego więcej. ? mam do zrzucenia odrobinę tłuszczu z brzucha i ud, pozostałość po ciąży. Ważę 56kg przy 168cm, co radzicie, jak się z tym skutecznie rozprawić?
Cierp1enie, tak, tak 😉. Dziękuję za troskę  :kwiatek:.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
21 lutego 2015 18:41
Blue, trzy razy w tygodniu wystarcza, ale to zależy jakich ćwiczeń. myślę, że dobrze od tego zacząć, potem możesz to robić częściej (lub nie, w miarę potrzeb)

natchnijcie mnie: coś chrupkiego niskokalorycznego, bez cukru? szukam jakichś przekąsek "łatwych w obsłudze" na posiedziska ze znajomymi i nic mi do głowy nie przychodzi 🙁
wafle ryżowe?
madmaddie   Życie to jednak strata jest
21 lutego 2015 18:53
to wiem, miałam nadzieję na coś jeszcze  🤣
Blue, trzy razy w tygodniu wystarcza, ale to zależy jakich ćwiczeń. myślę, że dobrze od tego zacząć, potem możesz to robić częściej (lub nie, w miarę potrzeb)

natchnijcie mnie: coś chrupkiego niskokalorycznego, bez cukru? szukam jakichś przekąsek "łatwych w obsłudze" na posiedziska ze znajomymi i nic mi do głowy nie przychodzi 🙁


No to zobaczymy, fitnessy będą różnorakie. Np. lajtowy pilates, dynamiczny jumping fitness i może coś ukierunkowane na konkretne mięśnie, typu płaski brzuch czy jakiś inny fat burning 😉 Martwię się tylko o moją dietę, bo ja czasem nie mam czasu jeść i często czuję głód, a to chyba niezbyt dobrze. Muszę się jakoś zorganizować.

Ja od tych klasycznych ryżowych wafli wolę takie http://www.sunnycorn.pl/produkty_sunny_corn/wafle_sunny_corn/wafle_naturalne zupełnie inny smak.
Cierp1enie, tak, tak 😉. Dziękuję za troskę  :kwiatek:.


To się cieszę  :kwiatek:
Mam teraz fobię żywieniową, ale sama popełniałam tyle błędów, że masakra.

Jak to mówią do wszystkiego dojdzie się metodą prób i błędów.

Tunrida - wiesz jak ja uwielbiam Twoje posty pdt "mam zakwasy"
Tylko uważaj na siebie  :kwiatek:

Ja dzień zakończony na 5, trening ciężki.... kcal zjadłam 1983. Mniej wypiłam bo tylko ok 3l.
Brzuch mnie boli od rana, chyba zaraziłam się jelitówką od Julki 🙁((

Jutro bieganie i brzuch.
Cierp1enie aż miło poczytać, jak Ci dobrze idzie... i pooglądać na zdjęciach również  😉

Ja mam jakieś niecałe 2 miesiące do sezonu plażowego, no i chcę sobie kupić piankę surferską i wyglądać w niej porządnie  😎 5 razy w tygodniu chodzę na godzinę na siłownię.

1. banan(przed treningiem)
2. po treningu małż zrobił cudo w postaci pikantnego kurczaka duszonego w miodzie, sałatki na ciepło z bakłażana, grzybków cebuli z soją i ryżu z kukurydzą  😍  😜
3. kilka wafli ryżowych

No i tera nie wiem. Obudziliśmy się o 13, bo w nocy NBA... i mam zaburzony cykl żarcia. Jeść coś czy nie? Sałatka z mozzarelli i pomidora z oregano?
busch   Mad god's blessing.
21 lutego 2015 21:45
madmaddie, a takie domowe frytki z jakimiś fajnymi sosami?



Niby warzywa, ale wydaje mi się, że ma to potencjał również wśród osób niezainteresowanych zdrowym odżywianiem 🙂

Dziewczyny, czy wy sobie robicie czasami jakieś tygodnie na "roztrenowanie"? Ja się co prawda nie odchudzam, więc nie wiem czy będziecie w stanie mi doradzić, ale zastanawiam się nad tym czy nie zrobić sobie tygodnia wolnego. W tym tygodniu miałam naprawdę bolesne zakwasy (?). Albo jakieś mikrokontuzje - najpierw prawe udo, potem górna część brzucha, taki naprawdę niefajny ból który jakoś na ogół mi się nie zdarzał przy "zwykłych" zakwasach. Mam wrażenie, że się jakoś słabo ostatnio regeneruję, po treningu na następny dzień jestem niedospana mimo przespania 7,5 godziny i ogólnie czuję się zmęczona. No ale z drugiej strony jakoś super mocno się nie żyłuję, ćwiczę 4 razy w tygodniu po 30-40 minut.
Bush - zrób sobie 2 dni wolnego i posłuchaj co mówi Twoje ciało, czy odpoczęło czy potrzebuje np jeszcze jeden dzień. Nie ma co robić na siłę, bo można nabawić się mocniejszej kontuzji, a na spiętym ciele łatwo o uraz.

Feno - dziękuję  :kwiatek:

Obudziłam się i dalej brzuch boli 🙁 Masakra, muli mnie też.
Wepchałam w siebie dużego banana, bo nie jestem w stanie nic zjeść.
Muszę sprzątać dom, szykować wszystko, bo dziś synek ma urodziny i mamy przyjęcie, a mąż w pracy do 14😲0.
Najgorsze, że co posprzątam to moja 2 dzieciorów demoluje i znowu syf kiła i mogiła 😀
uroki macierzyństwa hehe
Wieczorem i tak pójdę pobiegać, bo w tym tygodniu tylko siłowe cisnęliśmy, brakuje mi aerobów.
Ja nie robiłam.
Zagryzałam zęby i ćwiczyłam codziennie. Po prostu nie "używaliśmy" tego, co bolało.
Teraz tak nie mam. Z czasem organizm się przyzwyczaja i nie ma "mikrokontuzji" 😁

Chociaż to co pisze Cierp1enie też ma sens.
Ja sobie też nie odpuszczałam i kochałam w sobie tę twardość i zaciętość. Ale to głupie, bo wiele przewlekających kontuzji miałam z tego powodu. I przepuklinę, którą musiałam zoperować. I plecy, które potrafią boleć do dziś. Druga przepuklina zostaje na razie ze mną.
W pewnym wieku, nie ma co szaleć...
Ja teraz przez 5 tygodni ćwiczę z trenerką to też nie robimy wolnego, ale mam trening i dzień wolnego. No i jeśli mam mikrourazy to odpuszczamy tą partię mięśniową.
Teraz już ciężko mi o zakwasy, mimo że obciążenia coraz mocniejsze i treningi coraz cięższe.
Np po treningu w czwartek miałam zakwasy przedramion, a ich w ogóle nie robimy (robią się przy np bicepsie).

38 dzień uważam za otwarty, obym nie poległa dziś, bo pokusy kuszą, pyszny tort, 2 moje ulubione ciasta, ciasteczka, czekoladki :P
Cześć, grubas wita 😉 niestety - zdrowie mi się posypało po raz kolejny. Koszmarne bóle głowy, kaszel, piekące gardło - nie polecam nikomu. Trzyma mnie tak od wtorku i chyba w końcu pomału odpuszcza... Jest szansa, że lekarka trafiła z diagnozą. Jest też szansa, że wrócę do odchudzania - jak tylko poczuję się lepiej. Póki co jem to, co dam radę, piję dużo soków. Woda i herbata mojemu gardłu nie pasują. Aktywności też totalnie zero ostatnio, bo samo wejście po schodach jest mega wysiłkiem. Ale wczoraj się nieco przespacerowałam i nie padłam, więc jest progres. Uff. Nadrobię... jak tylko będę w stanie.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
22 lutego 2015 09:25
dzięki dziewczyny za pomysły. piekarnikowe frytki robię często i uwielbiam 🙂
busch   Mad god's blessing.
22 lutego 2015 09:47
pokemon, ja też starałam się zostawić nogę jak bolała - to zrobiłam orkę na brzuch i mnie brzuch zaczął boleć 😁. Czasem się czuję jak jakaś staruszka, wszystko mi idzie strasznie po grudzie jeśli chodzi o ćwiczenia. Koszmarnie wolno progresuję, potrafię robić tygodniami te same zestawy ćwiczeń i się do nich nie umieć dostosować na tyle, by nie zipać. A jak robię sobie przerwę, to błyskawicznie nawet ta drobna wydolność mi opada i już w ogóle startuję od zera.

Cierp1enie, nie wiem czy dwa dni wolnego wystarczą, miałam dwa dni wolnego na początku tygodnia i niewiele pomogło 🙁. A znowu nie chciałabym całego tygodnia nic nie robić, bo potem będę zbierać formę przez miesiąc 😁. Dużo zdrowa Cierp1enie! 🙂
Zawsze pozostaną Ci kciuki 😁
Ale Ty ćwiczysz z kimś czy sama?
Bo jak sama, to może to jest problem?
Kolejny dzien na 5 🙂

Śniadanie- ktos wypił mi cale mleko 👿 także omlet z dwóch jajek, z dwiema łyżkami płatków owsianych, bananem i ziarnami słonecznika
II Śniadanie- dwie kromki domowego chleba razowego z tatarem, ogórkiem kiszonym i ajvarem
Obiad- pierś z kurczaka w sosie curry z pietruszką, kasza jęczmienna, po łyżce fasolki szparagowej i buraków z papryką, pól gruszki w occie.
Podwieczorek- baton musli a a właściwie 3/4 resztę kon mi zjadł 😉
Kolacja- twarożek Piątnicy z łyżeczką domowej konfitury wiśniowej

Z ruchu trening na koniu...a na rozgrzewkę umycie okien (a troche ich mamy 😉 )
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się