szczepienia

Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
01 marca 2015 04:10
Liliana.Ishi, jeśli Ty nie masz żadnych wątpliwości co do szczepień to znaczy, że nie czytałaś choćby podstawy - ulotek, statystyk chorób - i nie masz pojęcia o czym piszesz. I to piszesz w tak protekcjonalnym tonie. Przykre.

Mi się już ta dyskusja nie podoba - bo stała się... akademicka. Udowadnianie która strona ma rację, ale na poziomie idei, zamiast faktów. I próba deprecjonowania nieszczepiących - że są debilami i ulegają modzie.

Edit:
Poza tym-doradzanie zduśce,zeby dalej szczepila,po tym jak wystąpiło u niej choćby podejrzenie poważnego NOPa jest barbarzynstwem.NOPy istnieją-rzadko,ale istnieją-sa opisane w ulotkach.Skad pewność,ze u Bola to nie był NOP? Ciekawe czy jakby sie wam przytrafiło cos podobnego to nie srałybyście po gaciach na mysl o kolejnej szczepionce.
Sorry,ale sie wkurzylam.
Nie wypowiadam się na temat szczepień dzieci, bo ten temat jest mi już obcy. Oparłabym się na opinii lekarza, chociaż na pewno doniesienia o skutkach ubocznych by mnie niepokoiły.
Jeszcze o wściekliźnie, bo ten temat nie jest mi obcy:
- o tej chorobie lekko się mówi tak długo jak nas nie dotyczy. Ilu ja już spotkałam takich kozaków, co żartowali "wirusow nie widać, zatem ich nie ma". A potem .... podrapanie, pogryzienie, ba! mysz w domu! I się zaczyna panikowanie. I bieg na szczepienie. To straszna, nieuleczalna choroba. I jak pojawia się cień podejrzenia, to kończy się gadanie i każdy leci się szczepić. Ja idę w najbliższym tygodniu, bo w małopolsce zagrożenie jest bardzo poważne i nie chcę już się zastanawiać za każdym razem kiedy w lecznicy drapnie mnie kot. Tak jak napisała Karla: ludzie kłamią w wywiadzie. Niewiarygodnie kłamią. I lekarz weterynarii, myśliwy, ratownik zwierząt powinien być zaszczepiony. I regularnie doszczepiany. 
Diakonka, zduska kto stwierdzil ze to NOP I skad ta 100% pewnosc. Spotkalas kilka rodzin z dziecmi z gluchota I w kazdym przypadku to byl NOP? Kazde dziecko autystyczne jest takie Bo to NOP..? Dziewczyny ja was bardzo lubie I z przyjemnoscia czytam wasze wypowiedzi na inne tematy, ale tutaj po zapoznaniu sie z linkami ktore wrzucacie, z waszymi wypowiedziami mysle ze wasza decyzja o nieszczepieniu nie ma solidnych podstaw. Mnie wkurzyla glupota w tych artykulach I fakt, ze potencjalnie ucierpia na tym dzieci.
Ponieważ zawsze dyskusja schodzi na kury, to ja o nich:
- szczepienia drobiu są bardzo powszechne i głęboko zbadane. Ustala się harmonogramy, bada skuteczność drogą kontroli poziomu przeciwciał. Programy, jakie proponują firmy są bardzo rozbudowane ( wiadomo-kasa). Są to jednak programy ramowe/maksymalne. I trzeba samemu ocenić zagrożenie i ustalić własną strategię. Tak postepują doświadczeni lekarze wet. Można "jechać" schematem firmy, ale czasem skutkuje to pojawieniem się poziomów przeciwciał na każdą z chorób ( w tym tych co nie wystepują niemal wcale) ale brakiem poziomów zabezpieczających na choroby ważne i spotykane. I być może, gdyby badania skutków szczepień u dzieci poprowadzono na taką skalę jak u kur to rozwiałoby to wiele wątpliwości.
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
01 marca 2015 07:47
Liliana.Ishi  ja nigdzie nie napisałam,  że każde głuche czy autystyczne dziecko  jest uszkodzone przez szczepienie ( ja akurat drążąc temat poznałam kilkoro rodziców,  którzy są przekonani że za uszkodzenie zdrowia ich dzieci odpowiada szczepienie - wszystkie problemy zaczynały się zaraz po podaniu szczepionki )
Sama jeszcze  rozmawiałam z lekarzami i oni generalnie nie są chętni używać sformułowania NOP ( nawet jeżeli widnieje on w ulotce danego leków jako niepożądany odczyn ), i każda próba rozmowy, próba szukania rozwiązania kończy się atakiem na mnie a co lepsze każą dziecko szczepić ale żaden z nich nie chce brać odpowiedzialności za to co się może wydarzyć  - to czemu ja mam narażać znowu syna na taką a nie inną reakcję  ? I uwierz mi,  że każda matka rozpozna u swojego dziecka, że coś jest nie tak  ( Ty mając trójkę dzieci doskonale wiesz o czym pisze ) a u Bola problemy zaczęły się 2 dni po zaszczepione i raczej to nie jest przypadek. Z pogodnego i kontaktowego chłopca zrobił się osowialy naleśnik,  który mimo regularnej rehabilitacji zaczął się mocniej odginac  ( nawet nasza fizjoterapeutka zwróciła na to uwagę,  że coś jest nie tak ) , doszedł brak kontaktu z dzieckiem i co najważniejsze dziecko zamilkło.... ja wiem, że są skrajności i wszystko trzeba dzielić na dwa ale w przypadku Bolka nawet sama neurolog powiedziała że jest to najprawdopodobniej nop i trzeba poważnie przemyśleć dalsze działania. I prawda jest taka,  że dopóki jesteśmy diagnozowania i znowu idziemy do szpitala to szczepienia są odroczone.
Każdy przypadek jest indywidualny i nie można wszystkich wrzucać do jednego wora.
Taniu ja byłam szczepiona przeciwko wściekliźnie po tym jak zaatakował nas pies, który był w jakimś szale, gryzł wszystko co popadnie,  miał drgawki i toczył pianę z pyska. .. generalnie pigryzl wtedy kilka osób i lekarz zadecydował o konieczności zaszczepienia nas wszystkich.  Okazało się jednak późnej że biedak znajda został otruty  🙁 a weterynarz wziął to za wscieklizne.  Nawet nie chcę myśleć jak ten psiak musiał cierpieć. 
A po serii szczepień nic mi się nie działo - żyję

Edit. .  Sorki za literówki ale piszę z telefonu
Zaraz Ci się dostanie, że porównujesz dzieci do kur.

Dziewczyny wybaczcie, ale artykuły o takim poziomie wrzucacie. Nie ma żadnego wiarygodnego faktu. Ani jednego.
Problemem dużym jest olewactwo lekarzy, ale na to sami sobie pracujemy.
Tak samo na to, co napisała Tania - ludzie kłamią, na potęgę. My - lekarze musimy tak przeprowadzić wywiad, żeby wyłapać wszystkie kłamstwa. Bo jak nie wyłapiemy, to potem jest na dogomanii, że lekarz głupi, się nie zna i źle diagnozuje.

Taniu ja byłam szczepiona przeciwko wściekliźnie po tym jak zaatakował nas pies, który był w jakimś szale, gryzł wszystko co popadnie,  miał drgawki i toczył pianę z pyska. .. generalnie pigryzl wtedy kilka osób i lekarz zadecydował o konieczności zaszczepienia nas wszystkich.  Okazało się jednak późnej że biedak znajda został otruty  smutek a weterynarz wziął to za wscieklizne.  Nawet nie chcę myśleć jak ten psiak musiał cierpieć. 
Niestety kiedy jest podejrzenie wścieklizny to wet nie może zrobic nic innego- To się zgłasza, są schematy postępowania, zwierzęcia się nie leczy tylko obserwuje i to wszystko jest DLA NASZEGO BEZPIECZEŃSTWA.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
01 marca 2015 08:27
tet, może Ty nie widzisz różnicy.


Jezeli widzisz roznice to ja wyjasnij. Na razie wychodzi ignorancja i brak wiedzy z zasad genetyki. A w ogole moze jadac na waszym koniku: jestescie przekupieni przez koncerny produkujace pestycydy i walczycie przeciw gmo, bo gmo pozwala na mniejsze lub calkowite wycofanie srodkow ochrony roslin.
[quote author=Tania]Ustala się harmonogramy, bada skuteczność drogą kontroli poziomu przeciwciał. Programy, jakie proponują firmy są bardzo rozbudowane ( wiadomo-kasa). Są to jednak programy ramowe/maksymalne. I trzeba samemu ocenić zagrożenie i ustalić własną strategię. Tak postepują doświadczeni lekarze wet. Można "jechać" schematem firmy, ale czasem skutkuje to pojawieniem się poziomów przeciwciał na każdą z chorób ( w tym tych co nie wystepują niemal wcale) ale brakiem poziomów zabezpieczających na choroby ważne i spotykane.
[/quote]
Skąd brak przeciwciał na te inne choroby?

A co do Bola, ponieważ na 100% nie da sie stwierdzić czy był to NOP czy tez przypadek, moim zdaniem niemądre byłoby szczepic naten moment dalej. W PL dziecko jest względnie bezpieczne od chorób zakaźnych, zreszta nawet te które krążą nie są obowiązkowe obciążone powikłaniami. Mam tu na myśli odrę i krztusiec. Moja mama np wczoraj do mnie dzwoniła i pytała co sie stało z odra teraz bo kiedy jej dzieci chorowaly to nikt padaki nie robił, a ona pamięta ten fakt wyłącznie dlatego, lekarz przepisał mi antybiotyk na anginę zanim wyszła wysypka i pielęgniarka ktora miała podać mi zastrzyk rozpoznała odrę. Rownież przechorowanie krztusca wydaje mi sie mała ofiara za ewentualna utratę słuchu.

Edit:
Tet, ja mam dwójkę dzieci i mnóstwo blogów o spiskach koncernów do przeczytania wiec nie mam czasu pisać po 2 razy tego samego ale w tym wątku juz odpowiadałem częściowo na twoje pytania. Co do zwierząt nie mam ale mieliśmy w domu rodzinnym i szczepienie na wściekliznę to jest tam świętość, szczególnie odkąd zamieszkalismy pod lasem.
Jezeli widzisz roznice to ja wyjasnij. Na razie wychodzi ignorancja i brak wiedzy z zasad genetyki. A w ogole moze jadac na waszym koniku: jestescie przekupieni przez koncerny produkujace pestycydy i walczycie przeciw gmo, bo gmo pozwala na mniejsze lub calkowite wycofanie srodkow ochrony roslin.

GMO akurat ma kilka wad, ktore moim zdaniem powinny być usunięte przed wprowadzeniem, wpływ na organizm ludzi to jedno, nie jest do końca poznany ale uważam, że istnieje szansa aby np. rośliny zmodyfikowane i produkujace same pestycydy mogą wyprodukować ich zbyt dużo i nam zaszkodzić.
Inna kwestia to wpływ na ekosystem- trudno powstrzymać owady przed zapylaniem i krzyżowaniem GMO-nie GMO, a raz jak ucieknie GMO to już nie wróci😉 Pozostanie w ekosystemie wypierając np. rodzime gatunki roślin. Mało tego, owadów się nie powstrzyma przed krzyżowaniem GMO z "zwykłymi" uprawami sąsiada, który nie widząc, ze część jeo zbiorów na wysiew to gmo i tak wyleje na nie pestycydy... Dla mnie duzo niewiadomych choć idea jak najbardziej słuszna. No i polityka koncernów wprowadzających gmo też budzi kontrowersje ale to na inny temat.
(...)
Skąd brak przeciwciał na te inne choroby?
(...)

A gdzie ja napisałam, że brak? Obecność a poziom zabezpieczający to dwie sprawy. Kury szczepi się bardzo intensywnie w krótkim czasie na wiele chorób. Robi się zastrzyki, kropi do oka, pryska, daje do picia. Szczepionki żywe i nieżywe. Przeciwko wirusom i bakteriom a nawet ... pierwotniakom. No i system immunologiczny reaguje, ale w sumie czasem przy mnogości czynników można wylać dziecko z kąpielą.
Dałam ten przykład, żeby pokazać, że nie tylko reakcje uboczne szczepień są groźne, ale i skutki niedoszczepienia. I byłam ciekawa czy u dzieci to się jakoś sprawdza. Ko Ko Ko....
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
01 marca 2015 11:10
Jasminowa, a
Problemy z krzyzowaniem sie roslin hodowlanych z dzikimi mamy taki sam. Nie ma znaczenia jak zmodyfikowano rosline, tradycyjnie czy w laboratorium, problemem moze byc to, czego dotyczyla modyfikacja i rzecz jasna wplyw na srodowisko.
Tylko podmiot zmian jest problematyczny, a nie sposob ich przeprowadzania.
Wielkim ekologicznym problem jest wszelka masowa produkcja, produkcja roslinna w monokulturze zwlaszcza.
To sa problemy rzeczywiste, a nie wieszanie psow na sposobie tworzenia nowych odmian.
Tania, dalej nie rozumiem. Jak przyklad kur szczepionych w krotkim czasie na wsyzstko pokazuje skutki niedoszczepienia?

Co do tego badania przeciwcial wsrod ludzi tak jak wzrod kurczakow, a pezynjamniej na wieksza skale niz obecnie, o tym wlasnie pisalam w watku wege. Ze lekarze zauwazaja wsrod kobiet szczepionych krotsza odpornosc na rozyczke niz u kobiet ktore ta chorobe przechorowaly. Wiec pojawia sie pytanie co z tego, ze wyszczepimy wszystkie dzieci, jezeli podatni na zakazenie beda dorosli i oni w pewnych okolicznosciach przyrody moga byc ofiara epidemii. Rozyczka na ten przyklad nie jest choroba grozna jezeli choruje przedszkolak ale jest bardzo grozna w ciazy, dlaczego nie szczepimy wiec kobiet w wieku rozrodczym tylko 1,5 roczniaki? Duzo slyszalam jacy to antyszczepionkowcy sa glupi ale konkretnej odpowiedzi na to pytanie nikt nie potrafi udzielic. Czy to nie jest tak, ze wszyscy "wyksztalceni" po prostu "wierza", ze tak jest ok ale niekoniecznie to wiedza? Ja jestem sceptyczna bo medycyna nieraz juz sie wycofywala ze swoich genialnych wynalazkow.
Przykład kur służył pokazaniu:
- że u drobiu można dostosować plan szczepień do sytuacji , do poziomu przeciwciał rodzicielskich etc.
- można (są laboratoria) łatwo pobrać próbki krwi, posłać i uzyskać szybko precyzyjny wynik z efektem naszych działań oraz np. z optymalnymi dniami szczepienia potomstwa, na dodatek za niewielką cenę
- na podstawie wiedzy i wyników można program zmieniać, poprawiać ( na przykład jeśli uzyskamy słabe miana)
A to tylko kury. Stawką jest efekt ekonomiczny a nie życie pojedynczego ptaka.
I tak idąc dalej, zastanawiam się czy gdybym poszła do ludzkiego laboratorium i poprosiła o sprawdzenie na co jestem odporna tyle lat po szczepieniu to czy łatwo bym taki wynik uzyskała.
A z niedoszczepieniem, to chodzi o to, że przekonanie, że ma się odporność po iniekcji i na luzie się wystawia na kontakt z patogenem a tymczasem się jej nie ma, jest równie  niebezpieczne jak brak szczepienia.
No. Już zabieram kury i idę. Ko Ko Ko
tet, nie mam nic przeciw zaszczepieniu gruszki na wierzbie, ale dokładnie to o czym napisała jaśminowa. Chodzi o skalę czegoś, co jest niezbadane i jeśli ruszy proces to będzie nie do zatrzymania.
Pestycydom też jestem przeciwna i na naszej ziemi nie mam pola golfowego i cieszę się, że mój trawnik to babka, mlecze, stokrotki itp. Walczyłam tylko z perzem ale mechanicznie. Wiem, że rolnicy chcą zwiększać zbiory, ale nie za wszelką cenę. Kupując pomidory wiem kto na wsi pryska raz a kto trzy i wiadomo czyje wybiorę.

Jeśli chodzi o wściekliznę, to kota domowego czy pieska z bloku wychodzącego za potrzebą na trawnik bym nie szczepiła. Mieszkam przy lesie, dzikie zwierzęta mam codziennie na podwórku lub obok, więc szczepię psy i kota.
Nie szczepię za to innych szczepień poza parwo u szczeniąt.
Ja kota nie szczepie - bo nie wychodzi.
Taniu, co do kur wiesz - kasa, kasa, kasa. Nikt sobie nie pozwoli by mu zaraza do kurnika weszła gdzie ma fermę na około tysiące kur. Bo jak szlag trafi to wszystkie.
Ja kota nie szczepie - bo nie wychodzi.
Taniu, co do kur wiesz - kasa, kasa, kasa. Nikt sobie nie pozwoli by mu zaraza do kurnika weszła gdzie ma fermę na około tysiące kur. Bo jak szlag trafi to wszystkie.

Hi! Hi! Tysiąc to raczej chów przydomowy. Najmniejsza konfekcja szczepionek to tysiąc dawek. Kury na serio liczą się w dziesiątki i setki tysięcy. I masz rację. Tu czynnik ekonomiczny wymusił poziom. Lekarz pilnuje łańcucha termicznego szczepionki jak źrenicy oka, dba o sprzęt do szczepień, etc. Pamiętam jak taszczyłam nocami wielki baniak ciekłego azotu i wpychałam go do malucha.
Tak, tak. Akurat szczepionka tego wymagała.
A kiedy mój syn był mały, to dzieciaki w szkole dostały szczepionki w garść do domu i miały przynieść na kolejne szczepienie. Smutne.
Tania, i kto się zastanawia czy kura się cofnęła w rozwoju? 😉
Tania, i kto się zastanawia czy kura się cofnęła w rozwoju? 😉

Może ktoś tam od osobokur się zastanawia. Ja wiem, że nawet ja, w moim wieku, znam większość zwierzęcych zaraz tylko z książek, dzięki programom eradykacji, profilaktyce, stosowaniu zasad biobezpieczeństwa. Całe pokolenia lekarzy weterynarii na to pracowały.
I u ludzi jest podobnie, dlatego nie rozumiem obecnej akcji odwrotu od szczepień. Jakoś osoby wybierające się na zwiedzanie  Tanzanii czy Kenii bez gadania szczepią się pod dyktando biura podróży. A to tylko wakacje.
busch   Mad god's blessing.
01 marca 2015 13:17
bera7, z tą całą przemysłową hodowlą żywności jest tylko jeden, malutki problem, którego zwolennicy naturalności nie dostrzegają - powrót do nieefektywnych metod (braku oprysków roślin nie-GMO) to skazywanie wielu milionów ludzi na śmierć głodową. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że w historycznych dziejach ludzkości przez większość czasu mieliśmy w miarę podobną ilość populacji właśnie z powodu małej intensywności upraw. Co powodowało historie dobrze opisane przez Malthusa - kiedy ludzkość przekraczała pewną krytyczną ilość, nadmiar umierał bądź z głodu, bądź z niedożywienia i wynikających z tego rozmaitych chorób, bądź też z powodu wojen o terytorium (i więcej ziem pod uprawy).

To, że teraz jest nas zdaje się 8 miliardów wynika właśnie z tych nienawidzonych przez was intensywnych technik użytkowania ziemi rolniczej, które pozwoliły nam tych wszystkich ludzi wyżywić. Można sobie kupić od czasu do czasu eko pomidorki od znajomego rolnika ale nie ma szans, żeby to się rozpowszechniło - nikt nie chce wywołać klęski głodu bo pestycydy to zło, a GMO to zło jeszcze większe. Już pomijając że na GMO się tak wszyscy rzucili teraz, nie zauważając że od dawna jemy mutanty, tylko wytwarzane innymi metodami 😉


Zastanawia mnie jedno w tych kalkulacjach mamusiek czy im się bardziej opłaca ryzykować NOP-em, czy złapaniem choroby. W tej chwili wam wychodzi, że nie ma sensu szczepić bo jest małe ryzyko zachorowania - tylko że właśnie wasze nieszczepienie powoduje, że w perspektywie czasu ryzyko zachorowania będzie coraz większe. To moim zdaniem doskonale obrazuje taki słynny ekonomiczny efekt gapowicza 😉. Odporność zbiorowa jest trochę jak obrona narodowa kraju. Nie jest możliwe wyciągnięcie pojedynczej, niepłacącej (niezaszczepionej) osoby spod ochrony militarnej bo każdy korzysta z niej tak samo - do czasu, aż osób płacących będzie tak mało, że braknie obrony militarnej kraju dla wszystkich. I każda nieszczepiąca mamusia z sobie kalkuluje z osobna, że po co będzie ryzykować NOP-em, skoro te wszystkie odry i różyczki prawie nie występują w społeczeństwie. Podobnie jak po co płacić za chodniki, kiedy nikt nam nie zabroni po nich chodzić? Tylko że ma to krótkie nogi, bo mało spotykane choroby są mało spotykane właśnie ze względu na powszechny obowiązek szczepień, a chodniki powstają dlatego, że ktoś za nie zapłacił.

Powiecie, że odrę można przechorować po prostu, nawet jeśli powróci. Niby tak, ale w przypadku odry - tak jak w przypadku szczepień - mamy szanse na powikłania, i to na bardzo paskudne powikłania, od zapalenia mięśnia sercowego do podostrego stwardniającego zapalenia mózgu. I jasne, powikłania nie dotyczą wszystkich, ale szczepienia też dla zdecydowanej większości społeczeństwa nie mają żadnych powikłań. A mimo to NOP-u się boicie, a zapalenia mózgu po przechorowaniu odry już nie.

I trochę przeraża mnie fakt, że każda taka mama sobie inaczej wybierze, a potem będziemy mieli społeczeństwo ze zbiorową odpornością podziurawioną jak sito - bo jedna mamusia przekalkulowała, że odry się boi, a różyczki to już nie, za to druga przekalkuluje że jednak różyczka wzbudza w niej strach, a odry nie zaszczepi bo boi się NOP-u...
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
01 marca 2015 13:25
tet, nie mam nic przeciw zaszczepieniu gruszki na wierzbie, ale dokładnie to o czym napisała jaśminowa. Chodzi o skalę czegoś, co jest niezbadane i jeśli ruszy proces to będzie nie do zatrzymania.
Pestycydom też jestem przeciwna i na naszej ziemi nie mam pola golfowego i cieszę się, że mój trawnik to babka, mlecze, stokrotki itp. Walczyłam tylko z perzem ale mechanicznie. Wiem, że rolnicy chcą zwiększać zbiory, ale nie za wszelką cenę. Kupując pomidory wiem kto na wsi pryska raz a kto trzy i wiadomo czyje wybiorę.

Jeśli chodzi o wściekliznę, to kota domowego czy pieska z bloku wychodzącego za potrzebą na trawnik bym nie szczepiła. Mieszkam przy lesie, dzikie zwierzęta mam codziennie na podwórku lub obok, więc szczepię psy i kota.
Nie szczepię za to innych szczepień poza parwo u szczeniąt.


Czyli wychodzisz z założenia jak coś jest ci nieznane to jest groźne. To, o czym pisała jasminowa dotyczy w tym samym stopniu roślin modyfikowanych tradycjnie, czyli hodowlą, eliminacją i krzyżowaniem międzygatunkowym.
O strasznych skutkach modyfikacji myśl przy tych przysłowiowych truskawkach, nad każdą kromką chleba ( tak, obecne odmiany zbóż są zmodyfikowane genetycznie, to się do tej pory nazywało hodowlą). Sądzę, że z warzyw i owoców które jesz "naturalne" i niezmodyfikowane mogą być szczaw z ogródka czy borówki zebrane w lesie. Każda hodowlana roślina została zmodyfikowana. Genetycznie. Czyli jest taka a nie inna, bo ma takie a nie inne geny. A nie z powodu rodzaju uprawy, cięcia czy jakichkolwiek zabiegów.

Nieszczepiący dzieci szczpieą zwierzęta, smutne. Parwowiroza dla szczeniaka może być zabójcza, więc szczeniaka chronicie. A dziecka nie. Dziwi mnie to strasznie.
Jeszcze coś mi przyszło do głowy. Liczenie na naturalne siły organizmu w obronie przed zakażeniem jest dziś dość naiwne.
Przecież na każde smarknięcie stosuje się od ręki leki hamujące odpowiedź organizmu na pojawienie się zarazka. Katar, biegunka, gorączka są traktowane jako choroba sama w sobie i od razu tłumione. Do tego wszystko jest bez końca myte, prane, czyszczone silną chemią. Układ immunologiczny nie ma pola do popisu. I sobie śpi. Zatem jak można na nim polegać?
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
01 marca 2015 13:32
Stad bylo moje pytanie, czy nieszczepiacy uzywaja lekow. Skoro koncerny dzialaja na nasza szkode produkujac szczepionki, to produkcja lekow daje im jeszcze wieksze pole do popisu. No i skoro wierzymy w sile wlasnej odpowrnosci i magie przechorowania, to znaczy ze nie leczymy?
busch   Mad god's blessing.
01 marca 2015 13:35
Ja jeszcze dodam, że drażni mnie niezmiernie argument antyszczepionkowców że co mnie obchodzi co oni z własnymi dziećmi robią, ja sobie swoje mogę szczepić ile wlezie i niech każdym ma wolność wyboru. Otóż z tą wolnością wyboru jest tak, że jak był dobry kurs franka, to powodowani wolnością wyboru i maksymalizacją zysku ludzie braki kredyty hipoteczne w obcej walucie, śmiejąc się z tych bojaźliwych i przepłacających za kredyt w złotówkach. I sobie liczyli te zyski wiele lat, nie pamiętając o tym że kurs franka może się zmienić, a kredyt hipoteczny spłaca się dziesięciolecia. No i sprawa się rypła, ale nagle frankowicze już tej swojej wolności wyboru tak nie bronią, za to marudzą że ich nie ostrzeżono dostatecznie dobitnie, że rząd powinien im pomóc bo to przecież dla całej rodziny finansowa katastrofa itp. itd....

Problem polega na tym, że w takich przypadkach nawet osoby nie mające nic wspólnego z kredytem we frankach mogą dostać po kieszeni, bo frankowiczów "oszukano" i teraz ktoś koniecznie musi im pomóc! Jestem przekonana, że podobnie będzie jak wybuchnie jakaś epidemia. Te same mamy organizujące się w antyszczepionkowe plutony nagle pojawią się w mediach z pretensją do wszystkich, a najbardziej do lekarzy, że ich nie dość dobitnie poinformowano o skutkach unikania szczepień. Już pomijając fakt, że jak owa epidemia wybuchnie, to nawet osoby zaszczepione i z odpornością będą miały przerąbane, bo epidemia to też idąca za nią klęska gospodarcza itd. Nie jesteście na bezludnej wyspie i wasze działania wpływają na innych, w ten czy inny sposób.
Stad bylo moje pytanie, czy nieszczepiacy uzywaja lekow. Skoro koncerny dzialaja na nasza szkode produkujac szczepionki, to produkcja lekow daje im jeszcze wieksze pole do popisu. No i skoro wierzymy w sile wlasnej odpowrnosci i magie przechorowania, to znaczy ze nie leczymy?

No ja obstawiam, że nie. Leczą się na potęgę wierząc, że to różowe na gorączkę to syropek. Dzieci są mało na powietrzu, są przegrzewane, przekarmiane, izolowane od wszystkiego co się uzna za ryzykowne. Dostają przecież tabletki na porost zebów, lepsze spanie, wzrost odporności (tej sztucznej), na wszystko. Nawet w formie lizaków.
Mam wrażenie, że ktoś/coś celowo dyskredytuje lekarzy i odciąga ludzi w kierunku leków bez recepty. Bo tam to dopiero leży wielka kasa. Bez ograniczeń. Bez lekarskiego szkiełka i oka. Może to i spiskowa teoria, ale ja się ku niej skłaniam.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
01 marca 2015 13:43
Zaraz dostaniesz odpwoeidz, ze swiadome ekologiczne rodIcielstwo unika przegrzania, zapewnia ruch i unika "suplementow diety". Kij z nimi. Tzn z suplementami i katarem. Pytanie, co w sytuacji, kiedy dzieciak naprawde zlapie cos groznego. Odre, polio, tezca, blonice czy zapalenie ucha ( np pneumokokowe). Nadal luz w tylku i ekologia, syrop z cebuli i miod manuka? Czy jednak tup tup do apteki?
(...)Pytanie, co w sytuacji, kiedy dzieciak naprawde zlapie cos groznego. Odre, polio, tezca, blonice czy zapalenie ucha ( np pneumokokowe). Nadal luz w tylku i ekologia, syrop z cebuli i miod manuka? Czy jednak tup tup do apteki?

No nie. Naturalnie zachoruje, spryszczy go i (tfu!tfu!) przyroda go wyeliminuje lub wyjdzie zdrów i mocniejszy. No chyba tak by to miało działać jak ma być naturalnie?
A, jak słusznie pisze Bush, zarazi się trochę innych ludzi, to ... no też element walki o przetrwanie chyba ma być? Na koniec pozostanie grupa wilków odpornych nawet na trąd
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
01 marca 2015 13:53
Muchy. Zostana tylko muchy.
Ps. Kiedys na obozie jezdzieckim mialam chlopca, ktory to powtarzal w kolko. Chyba nie do konca byl zdrowy. Ale nie odmowie mu przenikliwosci i trafionych prognoz.
Bo widzicie dziewczyny, grunt to rozwaga.
Jestem wielką zwolenniczką odpowiedniej diety dla dzieci- to poprawia odporność i to fakt, ruch na powietrzu też, nie trzymanie dziecka pod kloszem ale sa choroby, które nawet w najzdrowszym organizmie wywołają chorobę, sa i takie, które potrzebują osłabionego (np. grzybice). Ktoś przeczyta o diecie wzmacniającej odporność i wierzy w to, że działa na wszystko. A tak nie jest. Bakterie i wirusy chcą zyć naszym kosztem i się specjalizują w przełamywaniu odporności.

I też uważam, że decyzja o nieszczepieniu na podstawowe, groźne choroby powinna zapadać tylko przy jasnych przeciwwskazaniach, jak np. w przypadku zduśki, albo kiedy wiadomo o zaburzeniach neurologicznych dziecka, albo gdy jest chore w terminie szczepienia (należy je przesunąć) i pewnie coś jeszcze znalazłoby się.

Mam wrażenie, że ktoś/coś celowo dyskredytuje lekarzy i odciąga ludzi w kierunku leków bez recepty. Bo tam to dopiero leży wielka kasa. Bez ograniczeń. Bez lekarskiego szkiełka i oka. Może to i spiskowa teoria, ale ja się ku niej skłaniam.
Po co lekarz weźmiesz xyz i jesteś zdrowa😉 Niestety masz rację, obecnie bardzo dużo leków dostępne jest bez recepty i znam osoby, które biorą takie leki kompletnie bez pomyślunku
Kończę dyskusję, bo nie wnosi nic nowego. Jedynie busch, poruszyła fajną kwestię. Myślę, że trzeba znaleźć jakiś złoty środek. Nie da się w warunkach polowych wyhodować eko pomidora, bo go zaraza ziemniaczana zniszczy i rozumiem to, nie upieram się, że żywność ma być nietknięta chemią. Ale są rolnicy co pryskają mniej i i nie tuż przed zbiorem, a są i tacy co pryskają 2 razy. Inna sprawa, to intensyfikacja rolnictwa w dużej mierze jest zasługą mechanizacji.
Ludzie chcą więcej i więcej i więcej... taka nasza natura. Tylko zastanawiam się czy to więcej jest nam tak do życia niezbędne.

Inna sprawa, że gdybyśmy chcieli być super eko i żywić się tylko tym co sami sobie zapewnimy to nasza dieta byłaby bardzo monotonna, uboga i ciężko zapewnić pewne składniki rezygnując z ryb morskich, owoców i roślin nierodzimych. Taka prawda.

Natomiast piszesz o zbiorowej odporności pod wpływem obowiązku szczepień. Dlaczego więc inne kraje nie boją się tych śmiertelnych epidemii i nie wprowadzają tylu obowiązkowych szczepień? Jeśli chodzi o program szczepień to jesteśmy w światowej czołówce ilości obowiązkowych szczepień. Czy naukowcy, lekarze w innych krajach to wg was też niedouki wierzące w nierzetelne informacje z blogów?

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się