szczepienia

dea   primum non nocere
05 marca 2015 18:43
J.w., ja myślę, że zleceniodawca by nie ryzykował. Też pracuję w dużej międzynarodowej korporacji i wiem, jak im zależy na ochronie d.py. To się zwyczajnie nie opłaca. Wiem tež, że sporo przekrętów jest "niżej", bo się wszystkiego dopilnować nie da - i nam np. piorą mózgi corocznym szkoleniem "donoś na współpracownika/podwykonawcę, który robi coś wątpliwego" 😉
zduśka, zleceniodawcy raczej zalezy na pozytywnym wyniku badan, dlatego lepiej dla niego jezeli grupa badanych jest jak najlepszego zdrowia bo wiadomo, ze w takiej ewentualnych powiklan bedzie mniej. Tak ja to sobie wyobrazam. Zreszta prawdopodobnie testowanie szczepionki na slabych, byloby nieetyczne wiec nawet nie wiem czy w ogole wolno takie badania wykonywac.

To jest ciekawe opracowanie: Kto roznosi i zaraża bakterią krztuśca?
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
05 marca 2015 19:19
pokemon, całe szczęście jestes tylko weterynarzem,bo jawisz sie jako dość agresywna i nieprzyjemna postać.
W ogole nie czuje sie urażona Twoim postem,w zasadzie to zlewam to 😎
Co do mody- to modna jest Isabel Marant,a kul-mader jestem z innych powodów.
I to dobrze,ze Ci sie nie chce,bo akurat Ty do dyskusji nic nie wnioslas oprócz jadu.
pokemon, całe szczęście jestes tylko weterynarzem


Ale nie obrażaj przy okazji wszystkich :P 😉
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
05 marca 2015 19:43
No dobra-odszczekuję "tylko" 😉
dea   primum non nocere
05 marca 2015 20:20
modna jest Isabel Marant,a kul-mader jestem z innych powodów.

Jestem niekul i poza modą, musiałam guglać kto to 🤣
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
05 marca 2015 20:25
pokemon, całe szczęście jestes tylko weterynarzem,bo jawisz sie jako dość agresywna i nieprzyjemna postać.
W ogole nie czuje sie urażona Twoim postem,w zasadzie to zlewam to 😎
Co do mody- to modna jest Isabel Marant,a kul-mader jestem z innych powodów.
I to dobrze,ze Ci sie nie chce,bo akurat Ty do dyskusji nic nie wnioslas oprócz jadu.



Merytorycznie, że proszę siadać.
A kim ty jesteś z zawodu ?
pokemon, nie odpuszczaj, bo jakaś przeciwwaga pisząca merytorycznie i mająca wiedzę zawsze jest przydatna  :kwiatek:. To jak w wątku o naturalsach i kontrowersjach, mniej więcej podobny mechanizm  nieprzyjmowania racjonalnych argumentów.
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
06 marca 2015 00:08
Ale tu nie chodzi o nieprzyjmowanie argumentów za szczepieniami. Nie wiem jak reszta nieszczepiących, ale ja nie uważam, że szczepienia nie działają i do mnie docierają argumenty drugiej strony. Jednak, biorąc pod uwagę stan moich dzieci - wcześniaki, urodzone z hipotrofią, z anemią, Teo ma obniżone napięcie mięśniowe, drze się czasami 2 godziny z niezrozumiałych powodów i jest w tyle jeśli chodzi o rozwój psychoruchowy,Nela miewa chyba bezdech w nocy,bo kilka razy aniołek zawył- ja się boję je zaszczepić.
Odnoszę wrażenie, ze to właśnie "szczepiący" nie przyjmują argumentów "nieszczepiących" - wszystkie linki, pytania olewają lub wyśmiewają, chyba jedynie jasminowa stara się odpowiadać na pytania.
Do tego "szczepiący" nawołują do szczepienia, podczas gdy nieszczepiący nie nawołują do nieszczepienia.
Ja na przykład zaglądam do wątku głównie po to, żeby się czegoś dowiedzieć. Mam wrażenie, że "szczepiący" zaglądają po to, żeby udowadniać "nieszczepiącym" brak racji, nawyzywać ich od głupków i postraszyć.
I w ogóle nastąpił ostry podział na takich i takich i wkradło się dużo agresji do wątku.

Ciekawe, czy "szczepiący" sprawdzają poziom przeciwciał i doszczepiają się? Bo jesli nie-to czysta hipokryzja.
Wykres, kto choruje na odrę, czy faktycznie nieszczepione dzieci:
[img]https://fbcdn-sphotos-f-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/v/t1.0-9/11053040_1001490546545040_7389365880490962923_n.jpg?oh=fb028798ef850ef6f161901f8869631d&oe=557C8BD0&__gda__=1433465071_4cb2ebfbce022afc33fb2f9d91c5092e[/img]
Liczba zachorowań na odrę wg wieku, płci i środowiska (2013 r., nie ma jeszcze danych z 2014 i 2015 r.). [url=http://www.pzh.gov.pl/oldpage/epimeld/index_p.html#04źródło[/url]
uważam całą nagonkę za obrzydliwą. Grupa matek maleńkich dzieci jest  tak łatwa do zmanipulowania i do manipulowania nią, że to jest tak podła gra marketingowa, że aż strach. Dlaczego nikt nie uderzy w grupy, które są faktycznym zagrożeniem- dorosłych którzy już dawno nie mają odporności poszczepiennej, a swoją aktywnością zagrażają realnie- odra jest przywlekana do Pl z Niemiec głównie. Czemu nie uderzy się w nastolatki, których nikt aż tak nie pilnuje ze szczepieniami i spora grupa nie ma powtarzanych szczepień czyli też nie ma prawdopodobnie odporności. Małe dzieci są takie medialne- rozczulające, bezbronne. Na nastolatka, czy starego chłopa nikt nie poleci...Matki małych dzieci jeszcze nie okrzepły, jeszcze się trzęsą nad dzieciątkiem, to wio na nie.
Odra była, jest i pewnie będzie. Nie ma drastycznego wzrostu zachorowań. To jest chwyt, żerowanie na śmierci wybranego dziecka. Prawda jest taka, że to dziecko zmarło, a jego dwójka rodzeństwa przeszła tę morderczą odrę jako zwykłą chorobę wirusową bez żadnych powikłań zagrażających ich życiu.  To jest zwykłe działanie na zabicie złego PR dla mmr.
Czemuż to nagle o sepsie umilkło? Taka była modna jakiś czas temu. Przecież jest i ma się dobrze.
Krztusiec też głównie u dorosłych jest i to dzikie szczepy i też głownie zawlekany ze wschodu z kolei.
Ja nie mówię żeby nie szczepić, szczepię powoli. Pewnie kiedyś ten kalendarz zrealizuję. Nie podoba mi się tylko taka akcja, kosztem dzieci i ich rodziców. Pierwsze co się wydarzyło jak wczoraj weszłam do przychodni? Dostałam wezwanie z pogróżkami do szczepienia. W gabinecie pediatra powiedziała, dość rozjuszona akcją Pań w rejestracji, które NAGLE przypomniały sobie o straszakach, że jak chcę to mi od ręki wypisze, że dziecko jest chore i że ma dość przerażonych/zdenerwowanych/zagubionych matek i że to jest czarna kampania reklamowa koncernów. Ciekawe ile dzieci, które nie byłyby zaszczepione zostało już zaszczepionych i jak to wpłynie na ich zdrowie-pisałam o koleżance która zamierza za wszelką cenę gdziekolwiek zaszczepić dzieci nie do końca zdrowe. Pediatra mi powiedziała dwa tygodnie po wyleczeniu i stosowaniu antybiotyku, a absolutne minimum to tydzień po wyleczeniu bez antybiotyków. Mało tego, ze jeśli miałabym teraz, po chorobie szczepić w okresie przesilenia zimowego, to nie żywymi szczepionkami.

Diakonka, niezla ta tabelka. Zauwazcie ktorzy dorosli znaczaco czesciej choruja, ci ktorzy w 2013 mieli maks 39 lat, a wiec urodzeni po roku 1974. 1975 to oczywiscie rok w ktorym wprowadzono obowiazkowe szczepienia na odre. Teraz pytanie co to bedzie jak ci ludzie beda miec po 65 lat i spadajaca odpornosc ale to temat na inna dyskusje. No to teraz przyznawac sie jaki jest stan wyszczepienia wsrod szanownych dyskutantek. Ja nie mam aktualnego MMR ale mimo zaszczepienia w latach 80tych, odre przechorowalam, co pewnie daje jakas tam szanse na odpornosc. Co ciekawe wraz ze mna chorowala moja zaszczepiona siostra.* Na pewno jestem odporna na rozyczke bo to sprawdzalam ok. rok temu (tez przechorowalam), przechorowalam swinke i ospe, to tez daje jakas tam odpornosc. Aktualne mam krztusiec+blonica+tezec+polio, co z punktu widzenia zbiorowej odpornosci w PL pewnie ma zerowe znaczenie. Krztusiec wg opracowania, ktore wklejalam jest przenoszony przez zdrowe osoby co jest ponoc faktem znanym od lat 60-tych (autor nawet wkleja skan ksiazki z ta informacja). Tezec wiadomo, polio wg galopady i tak nie bedzie juz szczepione i tylko co do blonicy to nie wiem czy epidemiologicznie ma jakies znaczenie. No i WZWA mam aktualne.

Wiec jak to szlo? Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamien?

Co do padaki epidemiowej. Ja stara nie jestem, a juz przezylam wiele super groznych dla nas medialnych epidemii. SARS, ptasia grypa, swinska grypa, ostatnio byla ebola. Takze ja czekam, za kilkanascie miesiecy mozna bedzie dopiero wnioskowac jak sie ukaza oficjalne statystyki itd.

Edit: w sumie nie jestem pewna czy moja siostra była juz zaszczepiona na ta odre bo była o 2,5 roku młodsza, to mogła sie nie łapać.
ja o sobie pisałam. Jestem zaszczepiona na ospę, mmr - po jednej dawce, bo po powikłaniach poszczepiennych lekarz zrezygnował z drugiej dawki.
Tężec przypominałam, ale myślę, że dość dawno.
Innych nie badałam poziomu przeciwciał, ale też  nie szczepiłam się i nie zamierzam. Na grypę się nie szczepię.
Dziecko szczepię bardzo powoli z powodu jego odpowiedzi na szczepienia.
Ma z obowiązkowego kalendarza braki, za to ma pneumokoki i meningokoki z programu na wadę serca. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, mam mieszane uczucia. Rota nie szczepię.
uważam całą nagonkę za obrzydliwą. Grupa matek maleńkich dzieci jest  tak łatwa do zmanipulowania i do manipulowania nią, że to jest tak podła gra marketingowa, że aż strach.

Widzisz, pełna zgoda. Tylko dla mnie obrzydliwa jest manipulacja psychozą antyszczepionkową, gdy zarzuca się matki martwiące się o swoje dzieci informacjami ze stron w rodzaju UFO i wielkiej stopy bo taki jest ich poziom merytoryczny. O tyle bardziej obrzydliwe, że o ile potrafię zrozumieć działania mające na celu przysporzenie dochodu (korporacje tu przywoływane), to działania mające na celu jedynie sianie paniki i docelowo doprowadzenie do epidemii dla mnie już w ogóle są jakimś ekstremum. Jeszcze raz, bazującym na dobrych chęciach rodziców. Marginalizujesz śmierć dziecka na powikłania poodrowe. A czymże się to różni od NOP? Tak samo statystycznie większość dzieci nie ma powikłań poszczepiennych, więc czemu  odrę  akurat można olać a administracyjny nakaz szczepienia uważać za zło?. Czemu szczepi się dzieci, no naprawdę, przecież to elementarne, Watsonie. Bo sporo powikłań jest niebezpiecznych dla dzieci głównie. Bo jest ograniczona kasa i całej populacji się nie przeszczepi. Bo  nasza kultura jest prodzietna i opinia publiczna będzie się pochylać nad zdrowiem dzieci, a nie dorosłych, na szczęście w rezultacie, przy odpowiednio dobranym pokryciu szczepieniami dzieci, chroni się cała populację. Jeszcze co do krztuśćca. Jak ktoś zauważył nigdzie sobie nie poszedł.  Zdarzają się zachorowania wśród dorosłych (znam osobiście kilka dorosłych, którzy zachorowali w ostatnich kilku latach), bo odporność nie jest na całe życie.  Rezerwuar w populacji jest. I dlatego na przykład szczepi się dzieci na krztusiec.
Czemuż to nagle o sepsie umilkło? Taka była modna jakiś czas temu. Przecież jest i ma się dobrze.
sepsa nie jest chorobą jako taką, ale właściwie wynika z odpowiedzi organizmu na pierwotną chorobę

No to teraz przyznawac sie jaki jest stan wyszczepienia wśród szanownych dyskutantek.
rocznik 1990 zgodnie z kalendarzem, planuje doszczepić się na tężec, a gdy będe planować ciążę na różyczkę. Mało prawdopodobne, ale możliwe, że będę również zobowiązana zaszczepić się przeciw wściekliźnie😉 Na pewno (o ile moja sytuacja się drastycznie nie zmieni) nie będę szczepić się na grypę, uważam to za bezsensowne.
W dzieciństwie chorowałam na ospę, później miałam półpasiec, jeszcze świnka mnie dopadła. Nie chorowałam na nic, na co byłam szczepiona, nigdy nie miałam poważnych powikłań (pieczenie czy lekki obrzęk to żadne powikłanie moim zdaniem).

Krztusiec wg opracowania, ktore wklejalam jest przenoszony przez zdrowe osoby co jest ponoc faktem znanym od lat 60-tych (autor nawet wkleja skan ksiazki z ta informacja)
Tylko żywa szczepionka- dostępna jest też martwa (albo zawierająca tylko fragment patogenu nie pamiętam) i w jej przypadku nie ma takiej możliwości.

SARS, ptasia grypa, swinska grypa, ostatnio byla ebola.
SARS chyba nie pamiętam, ale w gronie lekarsko-weterynaryjnym wyśmiano wręcz nagonkę na świńską czy ptasią grypę. Więc to co w mediach nie zawsze odpowiada rzeczywistości (wiecie to przecież), pytanie czy odra jest uznana przez lekarzy- praktyków i akademickich za realne zagrożenie.

Ktoś pytał o częstość powikłań po odrze:
Najcięższe powikłania po odrze to ślepota, zapalenie mózgu, ostra biegunka (prowadząca do odwodnienia), zapalenie uszu i ostre zapalenie układu oddechowego, w tym zapalenie płuc, które jest najczęstszą przyczyną śmierci w wyniku zakażenia wirusem odry. Zapalenie mózgu występuję u 1 na 1000 przypadków, zapalenie ucha środkowego u 5-15% przypadków, a zapalenie płuc u 5-10%. Wskaźnik śmiertelności może wahać się od 1-5%, ale może osiągać również 25% (m.in. w populacjach z dużym odsetkiem osób niedożywionych i słabym dostępem do opieki zdrowotnej).
Rzadkim powikłaniem odry jest podostre stwardniające zapalenie mózgu (SSPE) którego objawy ujawniają się po kilku – kilkunastu latach od zachorowania na odrę, która to choroba ma śmiertelny przebieg. Osoby, które przechorowały odrę są przeciw niej uodpornione do końca życia.

Jesli dodamy do tego szybkie rozpowszechnianie odry to liczba dzieci, które będa mieć powikłania jest naprawdę duża. 10-15% w przypadku kiedy jeden chory może zarazić nawet 20 osób (a te następne 20...) to naprawdę dużo. Wystarczająco dużo aby szczepić.
A to firma testowała?? przecież to lokalny personel medyczny zrobił przekręty. Firma dawała normalnie pieniądze dla uczestników badania i mieli podpisać świadomie zgody. Normalne testy.


To nie tak działa🙂
To działa tak, że musisz się zdeklarować jako "personel danej firmy- placówki", że wyrobisz  jakieś tam minimum. A, że masz za to płacone w formie a) bezpośrednich pieniędzy za badania, b)ukrytych gratisików i to niemałe proficiki to często ci się to bardzo, bardzo opłaca i często jako pracownik placówki albo "współpracujesz" z zespołem albo wiesz, że pracę stracisz.

Co to są ukryte gratisiki?
Ot takie pseudołapówki = lepsze "nagrody" dla lekarzy, którzy biorą udział i wyrabiają normy potem za sprzedaż innych leków koncernu. Czyli np. panowie z przychodni x za wypisywanie recept na syrop na kaszel dostaną TV plazmowe, a panowie z przychodni, która w programie badań szczepionek nie uczestniczyła za taką samą liczbę recept, sorry, tylko bony zniżkowe na cośtam. Piguły najczęściej dostają najmniej, ale "limitowane serie biżuterii" czy "wejściówki na koncerty się zdarzają wciąż".

A w temacie łapóweczek nie tylko lekarze ale i farmaceuci w przychodniach - presonalnie, niejako poza świadomością właściciela apteki dostają kasę za sprzedaż preparatów.

Moja znajoma była przedstawicielem farmaceutycznym. Z panem ordynatorem pewnego szpitala 3 razy w tygodniu uprawiała jogę i dyskutowała o literaturze (dosłownie, on jej mówił jakie książki ma przeczytać, bo chciałby z nią na te tematy podyskutować). Z kolei pewna pani doktor kazała przyjeżdżać rano i swoje psy (dwa pudle) na spacer wyprowadzać. I inne takie...




No to teraz przyznawac sie jaki jest stan wyszczepienia wśród szanownych dyskutantek.
rocznik 1990 zgodnie z kalendarzem, planuje doszczepić się na tężec, a gdy będe planować ciążę na różyczkę. Mało prawdopodobne, ale możliwe, że będę również zobowiązana zaszczepić się przeciw wściekliźnie😉 Na pewno (o ile moja sytuacja się drastycznie nie zmieni) nie będę szczepić się na grypę, uważam to za bezsensowne.
W dzieciństwie chorowałam na ospę, później miałam półpasiec, jeszcze świnka mnie dopadła. Nie chorowałam na nic, na co byłam szczepiona, nigdy nie miałam poważnych powikłań (pieczenie czy lekki obrzęk to żadne powikłanie moim zdaniem).

Krztusiec wg opracowania, ktore wklejalam jest przenoszony przez zdrowe osoby co jest ponoc faktem znanym od lat 60-tych (autor nawet wkleja skan ksiazki z ta informacja)
Tylko żywa szczepionka- dostępna jest też martwa (albo zawierająca tylko fragment patogenu nie pamiętam) i w jej przypadku nie ma takiej możliwości.


Zobacz na tabelke, ktora wkleiła diakonka. Nie mam możliwości aż tak studiować temat ale jeżeli jest podobnie w poprzednich latach to wyglada na to, ze ok 15 roku życia, szczepienie zgodnie z kalendarzem przestaje powoli chronić przed odra. W efekcie to dorośli stają sie głównymi roznosicielsmi odry. W tym sensie nagonka na te garstke co nie zaszczepiła dzieci jest manipulacja bo to tylko drobna cześć problemu. Jeżeli epidemia wybuchnie to prawdopodobnie my niedoszczepieni dorośli będziemy tego przyczyna bo po prostu jest nas o wiele więcej niż "antyszczepionkowych" niemowląt.

Co do krztusca przeczytaj to co wkleilam. Autor dowodzi i powołuje sie na rożne źrodła, ze krztusiec przenosi sie z taka sama intensywnością pomiędzy szczepionymi jak i nieszczepionymi (dzika bakteria, nie ze szczepionki) bo szczepionka chroni wyłącznie przed rozwojem choroby ale nie przed kolonizacja organizmu.

Kotbury, mnie moja pani doktor pierwszego kontaktu namawiała na szczepienie na grypę, a potem poprosiła o podpis w karcie, ze namawianie miało miejsce (zostałam uświadomions jakie korzyści niesie za doba szczepienie). Za takie podpisy tez łapówki dają?


Kotbury, mnie moja pani doktor pierwszego kontaktu namawiała na szczepienie na grypę, a potem poprosiła o podpis w karcie, ze namawianie miało miejsce (zostałam uświadomions jakie korzyści niesie za doba szczepienie). Za takie podpisy tez łapówki dają?


To bardziej pokazanie, że pracę domową odrobiono. I sygnał zwrotny dla bigpharma, że np. na danym obszarze ludność oporna- takie fajne rzeczy chce im się dać, a oni nie chcą. Wtedy wiadomo jakie artykuły zlecić prasie do pisania, czym "postraszyć" pielęgniarki na kolejnych "szkoleniach" (potem chodzą i pierd..ą, że nie ma NOP'ów i, że to co dziecko ma to nie powikłania tylko "zwykły AZS" i pewnie by to miało i tak, tylko szczepionka przyspieszyła. Same tego nie wymyślają przecież), gdzie do sanepidu zadzwonić i "pomotywować"... to jest tak nakręcona maszyna, że ja wątpię, że np. za mojego życia dałoby się ją zatrzymać.


O i proszę jeszcze z ostatniej chwili


Marginalizujesz śmierć dziecka na powikłania poodrowe. A czymże się to różni od NOP? Tak samo statystycznie większość dzieci nie ma powikłań poszczepiennych, więc czemu  odrę  akurat można olać a administracyjny nakaz szczepienia uważać za zło?. Czemu szczepi się dzieci, no naprawdę, przecież to elementarne, Watsonie. Bo sporo powikłań jest niebezpiecznych dla dzieci głównie. Bo jest ograniczona kasa i całej populacji się nie przeszczepi. Bo  nasza kultura jest prodzietna i opinia publiczna będzie się pochylać nad zdrowiem dzieci, a nie dorosłych, na szczęście w rezultacie, przy odpowiednio dobranym pokryciu szczepieniami dzieci, chroni się cała populację. Jeszcze co do krztuśćca. Jak ktoś zauważył nigdzie sobie nie poszedł.  Zdarzają się zachorowania wśród dorosłych (znam osobiście kilka dorosłych, którzy zachorowali w ostatnich kilku latach), bo odporność nie jest na całe życie.  Rezerwuar w populacji jest. I dlatego na przykład szczepi się dzieci na krztusiec.

Bobek już odpowiedziała w moim imieniu poniekąd. Ja nie marginalizuję, wyszczepialność nadal  jest na poziomie 95 % w PL, a atakuje się garstkę rodziców, zamiast uderzać w dorosłych, którzy skoro tak zaangażowani w akcję szczepień i bezpieczeństwo narodowe powinni zacząć od siebie.

dea   primum non nocere
06 marca 2015 17:54
jasminowa - żywa szczepionka na krztusiec? są dwa rodzaje martwej. A z tym nosicielstwem, to nie szczepionkowy krztusiec (bo jest martwy), tylko po ekspozycji w środowisku. Szczepiony może nie zachorować, ale przenieść.
busch   Mad god's blessing.
06 marca 2015 18:09
kotbury, poruszyła ciekawy temat - agresywnej działalności marketingowej firm farmaceutycznych. I naprawdę zdziwiłabym się, gdyby to wyglądało mniej "brudno" bo mamy tutaj do czynienia z ogromnymi koncernami z dużym budżetem, które nie mogą większości swoich leków reklamować oficjalnie. Stąd budżety na prezenciki i przedstawicieli.

Chciałabym zauważyć - z zastrzeżeniem, że piszę to z pozycji osoby niezatrudnionej w tym biznesie, więc może się mylę - że to nie musi koniecznie świadczyć o samej jakości szczepionki. Dlaczego tak sądzę? Dwie rzeczy warto zauważyć w naszym współczesnym krajobrazie farmaceutycznym:
-nie dziwi was to, że w gazetach różnego typu pojawiają się co jakiś czas rewolucyjne doniesienia o nowym leku daną chorobę (dajmy na to: reumatoidalne zapalenie stawów), które nigdy jakoś nie skutkuje pojawieniem się rzeczonego leku w aptekach?
-druga sprawa: często słyszy się o tym, że w obliczu jakiejś ciężkiej choroby ze złymi rokowaniami rodzina znalazła eksperymentalne leczenie i zbiera pieniądze na opłacenie tego leczenia.

Te dwie sprawy pozwalają przypuszczać (a wiedza z różnych kursów na różnych szczeblach mojej edukacji zdaje się to potwierdzać), że proces, jaki pokonuje lek jest długi, kosztowny i bardzo trudny. Leki bada się na milion sposobów, od badań na tkankach, przez badania na kolejnych rodzajach zwierząt, wreszcie po wielu różnych testach, kontrolach itd. lek trafia do testów na ludziach i do prasy - nadal jednak jest daleko od tego, żeby być dopuszczonym na rynku. Według mojej wiedzy taka droga leku może trwać latami i to, co trafia finalnie na rynek, już jest solidnie wyselekcjonowane przez najprzeróżniejsze filtry.

Czy to nie jest trochę tak, że jak wreszcie jajogłowi coś przedstawią działowi marketingu, to przedstawiciele rzucają się na wyprzódki żeby najlepiej sprzedać dany produkt? Który już z samego faktu dopuszczenia do rynku musiał być wielokrotnie sprawdzany przez tychże jajogłowych w laboratorium? Posługując się analogią, która doskonała nie jest: czy stopień agresywności kampanii reklamowej telewizora wpływa na to, jaki ten telewizor sam w sobie jest jakościowo dobry? Bo rozumiem oburzenie na przekupnych lekarzy, natomiast to są dwa różne zarzuty: albo zarzucamy koncernom i lekarzom że są skłonni polecać akurat ten konkretny lek, a nie inny bo dostali za to jakiś bonus, albo zarzucamy że same szczepionki są nieskuteczne lub też szkodliwe. I ten pierwszy zarzut jak najbardziej będzie uzasadniony w wielu przypadkach, natomiast co do tego drugiego myślę że cała dyskusja się toczy. I nie tylko ludzie opłacani przez koncerny twierdzą, że szczepionki są dobre - bo to wynika właśnie z pojęć, w które nauka w tej chwili wierzy, takich jak chociażby ta odporność zbiorowa.

Nie sądzę też, by naprawdę tak mocno się opłacało firmom farmaceutycznym lobbować akurat za szczepionkami. Większy profit dla nich jak dzieci nie będą szczepione, bo więcej rodzic zapłaci za leki chociażby zbijające gorączkę przy chorobie, niż za tę nieszczęsną szczepionkę. Plus ewentualne leczenie powikłań.

Nie uważam też, żeby kiedykolwiek ktokolwiek wyprodukował lek, za którego pełnym bezpieczeństwem byłby w stanie poświadczyć. Przecież to są setki różnych możliwych komplikacji w indywidualnych przypadkach; genetycznych, środowiskowych, losowych itp. itd. Są leki które są generalnie dla większości społeczeństwa nieszkodliwe, ale akurat tak się składa, że jakiś mały procent ludzi ma genetycznie coś inaczej i lek zamiast pomagać, na przykład doprowadza do rozpadu leukocytów. Koncern wypuszczając lek na rynek może w fazach testów nie natrafić akurat na taki konkretny zestaw genetyczny - czy to oznacza że źle przebadał ten lek? Jeśli ta genetyczna predyspozycja dotyczy 0.1% ludzi, to nawet przy badaniu 10 000 ludzi w 100 milionowej populacji może nie wystarczyć. Dlatego nawet na ulotce aspiryny straszą potencjalną nagłą śmiercią. Po prostu w populacji Polski mamy 38 mln różnych zestawów genetycznych i naprawdę nie ma szans na zbadanie wszystkich możliwych połączeń, już zostawiając inne czynniki które po drodze mogły wpłynąć na efekt końcowy. NOP-y są moim zdaniem równie nieuniknione, co skutki uboczne brania leków. Pytanie tylko, czy chcemy zaryzykować NOP-em, czy może powikłaniem po odrze? Przecież po odrze również jest masa paskudnych powikłań, ale na nich nikt się nie skupia kiedy atakuje bezpieczeństwo szczepionek. Oczywiście rozumiem odraczanie szczepień jeśli dziecko jest wcześniakiem czy ma inne wskazania medyczne - bo to jeden z czynników, który może niepotrzebnie zwiększyć ryzyko niepożądanego objawu zamiast profitu. Podobnie jak osoby genetycznie nieprzystosowane nie powinny zażywać tego leku, który akurat im szkodzi - ale to nie oznacza, że sam lek powinien być uznany za szkodliwy czy niebezpieczny.

A co do doszczepiania dorosłych, nie mam nic przeciwko. Tylko wątpię by budżet coś takiego udźwignął, a zmuszanie całej dorosłej populacji żeby sama sobie zbadała poziom przeciwciał, a potem wykupiła szczepionki... no cóż 😉. Bez wątpienia warto jednak prowadzić akcje informacyjne dotyczące spadku poziomi przeciwciał, tak jak prowadzi się akcje skłaniające kobiety do cytologii czy okresowego badania piersi.
W efekcie to dorośli stają sie głównymi roznosicielsmi odry
Każdy dorosły? Ale jak, poszczepienne nosicielstwo po takim czasie? Nie. Odra nie jest chorobą w której występują nosiciele- albo sie choruje albo nie. Oczywiście sianie może nastąpić przed/po objawach ale wiąże się z kliniczną chorobą.
Skąd dorosły ma zakazić się odrą? Najczęściej od dziecka (jak wszystkie choroby wieku dziecięcego a odra za taką jest uznana), ale jesli ono jest szczepione to dorosłego nie zarazi. Więc przypadków zachorowań wśród dorosłych powinno być mniej

Jeżeli epidemia wybuchnie to prawdopodobnie my niedoszczepieni dorośli będziemy tego przyczyna bo po prostu jest nas o wiele więcej niż "antyszczepionkowych" niemowląt.

A wrażliwość związana z wiekiem? Dzieci wiele chorób przechodzą gorzej, ostrzej bez względu na to czy sa na daną chorobę szczepienia czy tez nie. Są po prostu bardziej wrażliwe.

Co do krztusca przeczytaj to co wkleilam. Autor dowodzi i powołuje sie na rożne źrodła, ze krztusiec przenosi sie z taka sama intensywnością pomiędzy szczepionymi jak i nieszczepionymi (dzika bakteria, nie ze szczepionki) bo szczepionka chroni wyłącznie przed rozwojem choroby ale nie przed kolonizacja organizmu

myślałam, że chodzi o sianie poszczepienne. W takim razie tu odporność zbiorowa nie zadziała ale ochrona osobnicza już tak. I czy bez objawów typu kaszel itp. jednak siewstwo nie jest mniejsze? Myślę, że to bardzo istotny element.

potem chodzą i pierd..ą, że nie ma NOP'ów i, że to co dziecko ma to nie powikłania tylko "zwykły AZS" i pewnie by to miało i tak, tylko szczepionka przyspieszyła. Same tego nie wymyślają przecież
Tak tez mogło być! Zbiegi w czasie istnieją i przynajmniej część "rzeczy" notowanych po szczepieniu nie ma z nim kompletnie związku. Pielęgniarki to też nie "głupie baby", kończą studia, zwykle są przynajmniej przeciętnie inteligentne, a do tego moga mieć naprawde bogate doświadczenie.

jasminowa - żywa szczepionka na krztusiec? są dwa rodzaje martwej. A z tym nosicielstwem, to nie szczepionkowy krztusiec (bo jest martwy), tylko po ekspozycji w środowisku. Szczepiony może nie zachorować, ale przenieść
Już wyjaśnione😉 Pomyliło mi się, że jest żywa i martwa szczepionka.

bush podpisuję się rączkami i nóżkami. Dodałabym jeszcze koszty jakie poniesie firma wypłacając odszkodowania za wadliwy lek😉
W efekcie to dorośli stają sie głównymi roznosicielsmi odry
Każdy dorosły? Ale jak, poszczepienne nosicielstwo po takim czasie? Nie. Odra nie jest chorobą w której występują nosiciele- albo sie choruje albo nie. Oczywiście sianie może nastąpić przed/po objawach ale wiąże się z kliniczną chorobą.
Skąd dorosły ma zakazić się odrą? Najczęściej od dziecka (jak wszystkie choroby wieku dziecięcego a odra za taką jest uznana), ale jesli ono jest szczepione to dorosłego nie zarazi. Więc przypadków zachorowań wśród dorosłych powinno


Napisałam "roznosiciele" w sensie, ci którzy beda roznosic chorobę w trakcie ewentualnej epidemii. To, ze cos kiedyś było choroba dziecięca nie znaczy ze jest nią nadal w epoce szczepień. To właśnie problem na który sceptycy zwracają uwagę. kiedyś chroba dziecięca zapewniała taki rozkład: brak zachorowań wsród noworodków i niemowląt z uwagi na bierne uodpornienia w łonie matki (matka chorowała w dzieciństwie co zapewniało jej odporność w okresie rozrodczym), najczęstsze zachorowania wsród małych dzieci i tu spora cześć chorób przechodzona względnie bezboleśnie i brak zachorowań w okresie dorosłym i starczym. Dlatego polecam przeanalizowanie tabelki z zachorowaniami. Brak zachorowań wsród 40 latków i ludzi starszych to jeszcze efekt uodpornienia w ramach przechorowania w rocznikach przed wprowadzeniem szczepień. Co do tego, ze dorośli nie mogą być głównym źródłem zakażeń "bo przecież Odra to choroba dziecięca" polecam przestać myślec schematycznie i jeszcze raz spojrzeć w tabelke. Tylko 18 spośród 84 chorych to dzieci. No chyba, ze chorujący na odre dorośli nie zarazaja.


A wrażliwość związana z wiekiem? Dzieci wiele chorób przechodzą gorzej, ostrzej bez względu na to czy sa na daną chorobę szczepienia czy tez nie. Są po prostu bardziej wrażliwe.


A są rzeczywiście bardziej wrażliwe na odre? Na świnie, różyczkę, ospę są zdecydowanie mniej wrażliwe, niż dorośli. Jakby nie było czepianie sie dzieci nieszczepionych jako jedynych odpowiedzialnych za wzrost zachorowań wydaje sie niezła manipulacja.


I czy bez objawów typu kaszel itp. jednak siewstwo nie jest mniejsze? Myślę, że to bardzo istotny element.

Materiał, który zalinkowalam sugeruje, ze nie ma dużego znaczenia czy objawy wystąpią czy nie.


Dodałabym jeszcze koszty jakie poniesie firma wypłacając odszkodowania za wadliwy lek😉

Ale w PL powikłania poszczepienne nie istnieją to za co odszkodowania?

Bush, jak tam twoje szczepienie na odre?
busch   Mad god's blessing.
06 marca 2015 22:21
bobek, nie jest to Twoja sprawa 🙂

Co do odszkodowań, to mamy jakąś firmę farmaceutyczną opracowującą leki w Polsce i wypuszczającą je po raz pierwszy w naszym kraju? Żeby firmy farmaceutyczne akurat polskimi pozwami interesowały? Bo w USA wygląda to zupełnie inaczej, niż u nas  😉
busch, ale wtrącanie sie w szczepienie cudzych dzieci to juz jest ok?
Przyjmujemy taka opcje, rezygnujemy z obowiązkowych szczepień, zostawiamy dowolność. Bezpłatnych nie możemy zagwarantować wszystkim (czyli uświadomionym dorosłym na przykład), bo jak wcześniej pisałam kasa.  Pozostawiamy opcje dzieci, bo wiadomo. Czy wtedy w ogóle można liczyć na odporność populacji? Nie będą szczepić antyszczepionkowcy, ci którym się nie będzie chciało iść do lekarza, jeśli nie będzie obowiązkowe, zbyt leniwi by pilnować terminów, i przejmować kiedy dziecko chore, zdrowe, siakie czy owakie do szczepienia. Sorki, ale jeśli nie obowiązkowe, to równie dobrze mogą być żadne bo nie spełnią swojego celu.
Pracowałam w firmie farmaceutycznej (ktora akurat nie produkowała szczepionek) ale chciałam odnieść sie do wypowiedzi przedmówczyni.

To ze jakis przedstawiciel handlowy umawia sie ordynatorem na jogę - raczej nie było narzucone przez pracodawcę. Przypuszczam, ze kobieta miała wyśrubowany cel sprzedaży i znalazła sposób sama jak zmiękczyć ordynatora (zbudować relacje, zaprzyjaźnić sie, wcisnąć towar)

Dlaczego firmy są zainteresowane by szczepić - bo to ogromny biznes. Mega wielki. I pewne pieniadze - bo wszyscy musza sie szczepić.
Gdyby nie były obowiązkowe zarabialiby mniej na epidemii - bo nie wszyscy zachorują i nie kazdy kupi lek. A tak szczepić musi kazdy. ("Musi"😉 ba epidemia mogłaby nie wybuchnąć... I wtedy zero kasy.

Ja np. Nie wierze wszczepienia na grypę. Dlaczego? Bo nie znam osoby ktora była chora na grypę. To co mamy - to zwykle kaszel, przeziębienia, anginą, zapalenia oskrzeli. A nie grypa. Wiec wg. Mńie ta choroba jest mało popularna.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
07 marca 2015 07:11
Ja sie zaszczepilam na grype i tak ta szczepionke odchorowalam, ze nigdy wiecej  😵
A jako dorosla doszczepialam sie na tezec, polio, blonice. wzw b tez mam.
Dzieci bede szczepic, ale nie noworodki. Zreszta w niemeczech nie szczepi sie odrazu.

Ja siebie zaszczepiłam  na  to zapalenie wątroby chyba. Co 3razy sie szczepi. Bo kazali przed przyjęciem do szpitala.
Trzeć kiedyś tez mi dali w szpitalu po jakimś rozwaleniu gwoździem.

Dziecko szczepie, ale np. Nie robiłam ani pneumokoków ani meningokoków, pomimo ze wtedy był szał na to i wciskanie.
Tez na ospę nie szczepilam i miał. Ja tez miałam i zyje.

Generalnie najbardziej boje sie boreliozy - ale na to qrwa nie ma szczepienia a polecialabym w podskokach.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
07 marca 2015 07:44
Ja mialam grype, kilka dni z zyciorysu wyjete, goroczka 40, scian sie trzymalam jeszcze trzy tygodnie po. Znam tez osobe, ktora na grype zmarla, studentka to byla.
busch   Mad god's blessing.
07 marca 2015 08:41
busch, ale wtrącanie sie w szczepienie cudzych dzieci to juz jest ok?


Różnica jest taka, że ja naprawę nic nie mam do tego, czy Twój dzieciak - Jaś, Małgosia czy Agatka - są zaszczepione, a jeśli tak, to na co. Tak jak już wyżej pisałam, przyznaję wam jak najbardziej rację, że są takie sytuacje, kiedy dziecko nie powinno być zaszczepione, bo jest na przykład wcześniakiem. Zresztą i tak wpływu żadnego nie mam na to, czy zaszczepicie, a nawet na to, czy to będzie obowiązkowe, czy nie. Wydawało mi się, że to oczywiste - prowadzimy tutaj dyskusję i wymieniamy swoje argumenty. A nie rozliczamy się z książeczki szczepień; podobnie jak w temacie o kupnie/sprzedaży koni chyba nikt nie przedstawia swoich comiesięcznych wyciągów z konta, żeby udowodnić dyskutantom że konia może kupić? Na ten sam przykład naprawdę uważam, że nikt tutaj nie musi się tłumaczyć czy zaszczepił dziecko, a jeśli tak, to na co, a jeśli nie, to dlaczego. To są prywatne sprawy każdego z nas i nawet jeśli są na raz prywatne i obowiązkowe - to nadal nie przestają być mniej prywatne. Odprowadzanie podatku dochodowego też jest obowiązkowe - czy w dyskusji nad odprowadzaniem podatku dochodowego każdy z nas powinien wkleić swojego PIT-a za zeszły rok? Oczywiście bez wykreślania danych wrażliwych, w końcu mógłby wtedy zrobić w bambuko dyskutantów że podatków nie odprowadza 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się