Wszystko o wspinaniu: skałki, taternictwo, sprzęt, topo, ludzie, kursy etc.

Ależ pięknie.....


Dziewczyny, które były dziś w Tatrach - dokładnie, zameldujcie się! Też od razu o tym pomyślałam, jak usłyszałam o lawinie.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
21 lutego 2015 21:12
Ofiary były na jakimś kursie jaskiniowym, więc to chyba inna bajka niż to, w co bawi się amnestia.
Swoją drogą, straszna  tragedia. Lawinową dwójkę zawsze uznawałam za dość bezpieczną. Czasem natura jest bezlitosna  😕
niestety, nawet przy 1 może zejść. W końcu to warotść uśredniona dla całego obszaru 🙁

idę na ścianę 😅 z bratem. Mam nadzieję, że pokaże co i jak, konkretne ruchy itp, bo godzina z instruktorem kosztuje... 60zł.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
22 lutego 2015 10:39
No właśnie, przecież 1 to też zagrożenie lawinowe, czyli de facto możliwość zejścia lawiny. Jak jest śnieg, to nigdy nie jest całkowicie bezpiecznie.


Swoją drogą poczytałam trochę opinii internautów i jestem zszokowana - teksty typu "nic by się nie stało gdyby nie schodzili ze szlaku" są na porządku dziennym  😲 Aż boję się myśleć, co autorzy takich komentarzy wyczyniają w górach - mam nadzieję, że w ogóle tam nie bywają i tylko wypisują swoje mądrości w internecie.


Jutro w góry  😅
Wróciliśmy... psycha trochę mi siadła...
Zaginiona dwójka (z czego jednego znam... 🤔mutny🙂, laski ze speleo w lawinie, wypadek na Mnichu (to się działo bezpośrednio przy nas, ratował Rudy - smarcik zna; facet przeżyje, ale ostro połamany).

Halny urywał nam łby. Znów mieliśmy atakować Cubrynę, ale Tomek Nodzyński, powiedział, że to byłoby samobójstwo. Tomek jest jednym z lepszych ekspertów od lawin w PL, więc jak mówi, żeby nie iść to nie idę. Zabrałam więc początkujących kolegów na Rysy, ale nie ukrywam, że trochę się zestresowałam na polu lawinowym, jak zaczęli ludzie do mnie dzwonić, że kolejna lawina zeszła.

Z ciekawostek - śnieg w "naszej" stronie Tatr był b.dobry. Tam gdzie się skompresował (czyli tam gdzie był przetarty) szło się ok. Ale jak tylko trochę się zboczyło to zapadaliśmy się po kolana. Niestety ślad był źle założony, ale już nie chciałam wywierać napięcia za dużego na śniegu i poprowadziłam tym szlakiem. Ale robiły się zmarszczki na śniegu, więc na polu lawinowym było no... stresująco. Ale Rysy to kolektor lawinowy, tam nigdy nie jest bezpiecznie. Sama rysa to była malina, fajnie się szło.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
24 lutego 2015 14:40
Ale czarny weekend 🙁  🙁
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,17475625.html#MTstream
Ech, znałam tego w czerwonej kurtce. O tym, że ich znaleźli wiem już od jakiegoś czasu, bo miałam info od toprowca.
Cholera jasna 🙁
Sami doswiadczeni ludzie gina... tragedia po tragedii I tak od poczatku roku 🙁
Jak to sie dzieje, ze jeden pcha sie tam, gdzie nie powinien i wraca bez uszczerbku na zdrowiu, a drugi przygotowany, z wiedza, umiejetnosciami i swiadomoscia zagrozenia ginie?

http://pza.org.pl/news.acs?id=2955503


zycie, zycie... Co komu pisane.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
06 marca 2015 11:54
Jak tam wspinacze i wspinaczki, działacie coś?  😉 Znowu cisza w wątku..

Ja aktualnie czaję się na Hollental, może za tydzień lub dwa, wszystko zależy od warunków pogodowych  😉
Pogoda się rąbię w Tatrach, więc odpuszczam. Koledzy zapraszają mnie na Orlą za tydzień, ale nie wiem czy dam radę.

Za to teraz co weekend będzie mieć treningi z KW Warszawa + wykłady w środy jejejeje 💃
Mi/nam niestety plany pokrzyzowal pasozyt w brzuchu...  🤣 Mial byc pozna wiosna wypad na Zugspitze, a skonczy sie jak zwykle na Sniezce 🤣 Ale dobre i to! Mam nadzieje ze uda sie tez cos powspinac, zanim sie rozrosne (no chyba ze sie nie rozrosne za bardzo 😀 ) Zaczelam sie wreszcie normalnie czuc, wracam powoli do biegania i innych aktywnosci. Tak czy owak czekamy na dluzsze dni i cieplejsza pogode, zeby zaczac lazic w miare regularnie (oby!), chociaz odleglosc, praca i weekendy na uczelniach troche nam komplikuja gorskie zycie..  🙁 😀
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
06 marca 2015 12:56
nerka gratuluję!  🏇 I troszkę zazdroszczę..  😉 W tym roku skończy się na Śnieżce ale patrząc z drugiej strony - niedługo będziesz miała większą ekipę na górskie wyprawy  😜


amnestria coś ciekawego dzieje się w KW? Warto się zapisać? Rozmyślam nad tym od dłuższego czasu, ale jakoś zawsze mi nie po drodze, skoro i tak nie ma mnie w Warszawie..
ner, ale czaaaad 😜 gratulacje!!

smarcik, ja w KW nie jestem, choć pewnie się zapiszę, bo chciałabym na te "koleżeńskie wspiny" z nimi jeździć. Ale znam trochę osób z KW, no.... i nieszczególnie przepadam 😉 teraz jestem na dwuetapowym kursie po prostu, ale nie jako członek 🙂
Teraz towarzystwo siedziało w MOKu na zimowym obozie i fajne rzeczy robili. Ale to już trzeba ogarniać. Bo, żeby zrobić Diretissimę no to trzeba mieć jajca! I parę w łapach, żeby dziabać dobrze 😉
Dzieki dziolchy! Mam nadzieje ze dzieciak bedzie lubic gory, chociaz, wyboru miec nie bedzie sasasaaaaaaaa ;D

Swoja droga wczoraj sluchalam fajnego reportazu o zdobywaniu Korony Warszawy 😀 Ludzie maja fajne wkrety!
Lotnaa   I'm lovin it! :)
06 marca 2015 13:58
nerechta, gratulacje!!!  😅
I też troszkę zazdroszczę. Aż się sama z siebie śmieję, bo jeszcze niedawno broniłam się czym się dało, a teraz mi się w głowie poprzewracało 😉

ja tochę obijam. Pojeździłam trochę lokalnie na nartach, tydzień temu byliśmy na chwilę w Szklarskiej na biegówkach i zjazdówkach, a po górach chodzę mało. Nawet nie wiem, z czego to wynika. Chyba tęsknę za bezludną magią Pirenejów...

Wspinaczkowo też niewiele działam. Mój T wciaż jeździ na pobliskie śmieszne skałki, ja uparcie twierdzę, że w śniegu wspinać się nie będę. Ale idzie wiosna, już tuż tuż 🙂
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
06 marca 2015 14:10
nerechta, gratulacje!!!  😅
I też troszkę zazdroszczę. Aż się sama z siebie śmieję, bo jeszcze niedawno broniłam się czym się dało, a teraz mi się w głowie poprzewracało 😉



No, piąteczka.. Zawsze było "broń Boże!" i nigdy w życiu a teraz umieram z zazdrości patrząc na te wszystkie szczęśliwe babeczki z dużymi brzuchami  🤔wirek:  😁 Oh, potrzebuję więcej gór żeby odwrócić uwagę  😉

No i zaczynam odkładać na sprzęt skiturowy, czas się "usamodzielnić" bo rzadko bywam w rejonach, gdzie są stoki narciarskie  😉
Tez bardzo dlugo nie chcialam, maz mnie straszyl ze po slubie mnie zaciazy ale sie nie udalo  😁 A teraz tak planowanie, ale jednak niespodziewanie. Fajnie, ciesze sie, chociaz dalej obcych dzieci nie lubie to juz czuje ze bede zwiariowana matka 🤣 Dzialajcie, bedziemy sobie chodzic rodzinnie  😀

Skitour fajna rzecz, chociaz troche straszna! Trzeba byc odwaznym przy zjazdach 😀
Zostałam sama z grupy dzieci NIE, NIGDY? 😉
Ja się tak umawiałam na ściankę w tym tygodniu, że w końcu ani razu nie byłam 😉 Ale w niedzielę się wybieram. Za tydzień za to Kolosy w Gdyni i będzie trochę górskich i wspinaczkowych opowieści 😀 Plus przyjeżdżają moi super znajomi więc będzie ekstra 😀
Podzielę się też radością, że byłam u mojej pani doktor rodzinnej dziś i idzie ku dobremu 🙂 leki zadziałały, czuję się dobrze, wiemy co robić 🙂 Obie się cieszyłyśmy dziś bardzo, bo chorowałam zagadkowo, a leki nieco w ciemno dostałam - jak się okazało był to strzał w 10! 😀
Zapisalam sie na sekcje dla poczstkujacych, lacznie na scianie bylam cale 4 razy  😁 ale jest super, podoba mi sie. Odstaje od grupy, bo przyszlam miesiac pozniej ale przynajmniej sie nie nudze 😉 . Bylam tez z bratem na scianie-nie wiedzialam, ze jest az taki dobry 😁 .
Rul, jak ja się zapisywałam, to byłam niemal pół roku w tyle 😀 To dopiero różnica! plus nie do końca ogarniający instruktor...
Ostatnio wypytywałam ludków z sekcji, co porabiają. Podciągają się na drążku, wiszą na tablicy, robią jakieś ćwiczenia na campusie, ćwiczą na siłowni ściankowej... Ucieszyłam się, że nie wydaję na to kasy  😁 Jak dla mnie to takie rzeczy powinny być ew. zadawane jako ćwiczenia samodzielne do wykonania w tygodniu, a na sekcji powinno być wspinanie. Poprawianie techniki, ćwiczenia różne, ale na ścianie. Chłopakom pasuje tak, jak jest. Co kto lubi 🙂
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
07 marca 2015 08:01
magda faktycznie słabo, jeśli sekcja jest raz czy 2 w tygodniu a zamiast wspinania podciąganie  🤔 Rozumiałabym, gdyby to była sekcja sportowa, z wliczonym treningiem ogólnorozwojowym, zajęciami codziennie itd.. ale dla rekreantów, którzy chcą poprawić poziom wspinania? Coś nie halo. Nie dziwię się, że zrazygnowałaś.

Swoją drogą ostatnio zupełnie przypadkiem wpadłam na sekcję swojej warszawskiej partnerki. Nie było jednolitego poziomu - instruktor podobierał ich w pary według stopnia zaawansowania (no i wagi oczywiście) i każdej parze dawał inne ćwiczenia, przy każdym spędzał trochę czasu mówiąc co i jak i patrząc co robią, a potem ćwiczyli to po kilka razy. Jasne, że najlepiej byłoby mieć indywidualnego instruktora, ale w przypadku grupy moim zdaniem niezła metoda.
Tam, gdzie ja chodziłam była rozgrzewka w ramach zajęć, a na rozciąganie i ćwiczenia po zajęciach był w grupie, ale już bez instruktora, bo on miał już kolejną grupę, czyli generalnie całe zajęcia były przeznaczone na wspinaczkę. Z reguły rozgrzewaliśmy się też na własną rękę, jeszcze przed spotkaniem z instruktorem, dlatego zawsze na początku podawał nam rękę, żeby sprawdzić, czy dłonie rozgrzane 😉
Natomiast nie pamiętam, czy wam opowiadałam, jak poszłam na jedne zajęcia sekcji w innym miejscu - 30 min rozgrzewki, a instruktor się zmył w trakcie...
Ale trening silowy/ogolnorozwojowy poprawia jakosc i poziom wspinania, dziolchy, i nawet bedac zwyklym "rekreantem" wspinaczka sie na sciance nie zaczyna ani nie konczy. To jakby jezdziec rekreacyjny nie wykonywal zadnych cwiczen na koniu, bo on sie tylko "pobujac" przyszedl 🙂 Ok, jesli ktos przychodzi raz na miesiac i robi to dla funu wylacznie i nie chce za duzo czasu inwestowac, ale przy czestym wspinaniu? Moim zdaniem fajnie, ze kladzie sie nacisk na rozgrzewke i rozwoj miesni pod katem wspinaczki - nie kazdy wie co i jak. Raz na jakis czas super. A powspinac sie przeciez mozna po sekcji.
Dla mnie dodatkowe cwiczenia sa nieodzowne dla kazdego wspinacza i wiekszosc z tych, ktorych znam cwiczy w domu regularnie chociazby na drazku.
Rozgrzewki to ten instruktor akurat nie robił. Wychodził z założenia, że każdy sam się rozgrzewa. Podobno na pierwszych zajęciach, jak powstawała grupa to cośtam pokazał. Ale ja dołączyłam po kilku miesiącach, więc nie objęło mnie to pokazywanie ani nic nie powiedział. Po jakimś czasie zaczęłam ok godzinę wcześniej przychodzić i rozgrzewać się - najpierw na podłodze, potem na trawersie i ścianie jak było jak.
Trening siłowy itd zapewne jest przydatny, ale takie rzeczy można pokazać raz i powiedzieć, ile i kiedy robić. Przecież to nie wymaga nadzoru ani kontroli, każdy sobie może powisieć sam na drążku... Dla mnie szkoda czasu, szczególnie jak zajęcia są raz w tygodniu po 1,5 h.  Przez pół roku chodziłam i nie było czasu na wspinanie z dołem, a na test sprawnościowy (i teoretyczny, ale to mi się upiekło) był czas. Jak na mój gust - słabo. Mnie na szczęście te całe ćwiczenia na drążku, chwytotablicy i campusie ominęły, bo wcześniej sekcję opuściłam.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
07 marca 2015 17:40
nerka rozgrzewka jak najbardziej, ale tak jak pisze magda - trening na siłowni można robić samemu/z trenerem z siłowni, nie trzeba do tego instruktora wspinaczki.. Przy czym trening ogólnorozwojowy wg mnie 2x w tygodniu to minimum, jeśli sekcja wspinaczkowa jest raz w tygodniu, to gdzie czas na samo wspinanie? Jeśli sekcja byłaby 5 razy w tygodniu to jak najbardziej miałoby to rację bytu, ale przy tej częstotliwości wykorzystywanie jedynego spotkania z instruktorem na trening na siłowni po prostu mija się z celem.
Wciaz sie nie zgadzam - trening pod katem wspinaczki jest specyficzny i zaden trener na silowni nie ma bladego pojecia, jak powinien wygladac - kulturysta jogi nie nauczy. Poswiecenie jednych zajec na naprawde bardzo wazny aspekt, jesli chce sie w ogole uprawiac wspinaczke jakos ambitniej, to nie jest jakies wielkie wyrzeczenie czy strata - jak dla mnie. Wierze, ze wiekszosc ludzi i tak przychodzi sie wspinac nie tylko na sekcje. A czy na sekcji da sie w pelni wykorzystac instruktora - moim zdaniem nie, ktos zawsze dostanie wiecej a ktos mniej uwagi, nie wszyscy sie czegos naucza.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
07 marca 2015 19:12
To ja bym nie chciała takiej sekcji, na której się nie uczę. To trochę tak jakbym wychodziła z założenia, że na rekreacyjnej jeździe mam 5 uczniów, popracuję z dwoma a reszta nie musi się uczyć  😉
U mnie tez jest rozgrzewka ok 30min + krotkie rozciaganie po zajeciach. Wg mnie jest to potrzebne, bo na zajecia zapisuja sie tez ludzie totalnie nie wysportowani, brakuje im gibkosci itd. Trener dobiera cwiczenia rozwijajace miesnie przydatne do wspinaczki, nie kazdy ma wiedze jakie to beda cw, z jaka intensywnoscia je robic i jak je wykonywac bez bledow. Osobiscie czulam roznice po jakims swoim zestawie cw i wspinaczce (zakwasy I bol plecow), a po porzadnej rozgrzewce. Fakt, ze jesli zabiera to prawie cale zajecia to troche slabo...
Ale jak to moze wygladac, nie wiem, 10 osob na sekcji, z czego 5 wspina sie jeden przy drugim zeby instruktor ogarnal wszystkich na raz? Na kazdego przez 1,5h zwroci sie taka sama uwage? Tym bardziej ze np jesli robi sie jedna droge, i zanim te x osob ja zrobi to przecie czas leci i i tak wiele benefitow kazdy z osobna nie ma... Porownanie z ta jazda i uczenie 2 osob z 5 tez tak srednio pasuje, bo np jedna osoba radzi sobie lepiej i mniej ja trzeba istruowac, a druga gorzej i trzeba jej wiecej uwagi - to nie tak, ze sie nie chce uczyc wszystkich - tylko to jest technicznie i logistycznie po prostu trudne do wykonania, zeby do kazdego podejsc indywidualnie. Na pewno duzo mozna sie nauczyc przez obserwowanie innych, ale jednak tez nie do konca chyba o to chodzi w sekcji - ale wlasnie, jak to ogarnac?

Wiecie, no ja tak naprawde nie wiem jak taka sekcja wyglada, opiszecie? Czego konkretnie uczy instruktor - mowi np w ktorym miejscu jak balansowac czy jakies ogolniki typu teraz prawa reka na chwyt x, a lewa noga na y? Jak ogarnia wszystkich ludzi?
Jedynie jaka widzialam, to sekcja dla dzieciakow, co prawda koles mial chyba 4 dzieci do nauki ale na raz uczyl 1 - bo ja asekurowal, i powiedzmy przez 10 minut skupial uwage na jednej osobie. Do tego potem wszelkie manewry ze zmiana osoby i czas leci, niewiele sie mozna nauczyc...
A no i w Irlandii na boulderowni widzialam zajecia darmowe, w ktorych bralo udzial bez mala 15 osob, zajecia mialy trwac wlasnie chyba 1,5 czy 2 h i kazdy po kolei robil jakas droge - przecie zanim wszyscy skonczyli byla juz polowa zajec  🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się