Harcerstwo

Gdzieś był koło Gorzowa Wlkp.
Co do jedzeńia - nie wiem w sumie co jedli. Co do opieki - nikt sie nie utopił. Codziennie był przegląd kleszczowy.
Moj syn załapał dwa (w ręce i koło kolana)
Ale z przejęciem opowiadał ze koleżanka złapała kleszcza koło "pipka" i na moje pytanie "i co?" - jak to co - druh wyciągał.
(Dodam ze druch okolice liceum)
Co do rodziców - jedna dziewczynka zuch jest jakis mega alergik - chyba tez bezglutenowa i jaj mama dała jedzenie na tydzien tylko dla niej hermetycznie zapakowane i spasteryzowane. I ona tylko to jadła.
Dodofon, a widzisz, myślę, że można obwinić dzisiejsze czasy - coraz mniej się ludziom chce robić, olewcze podejście do wszystkiego... chociaz, nie, Każda stancja ma osobę, która jest za nią odpowiedzialna, między innymi zajmuje się stanem namiotów, ławek, kuchni, doborem personelu... To do niej powinno się pójść i pogadać, zapytać, "ej, co wy tutaj za prowizorkę odwalacie" - oczywiście, jeżeli ta prowizorka jest hardkorowa 😉 U nas wiele rzeczy było już gotowe na przyjazd harcerzy - ławki, kuchnia, jadalnia, łazienki. Samemu trzeba było tylko poustawiać namioty, ogrodzenie, zbudować bramy, półki, prycze (spanie na pryczy jest de best 😀). Pamiętam, że budowle chłopaków były bardziej imponujące i rzetelne, niż dziewczyn, mimo wszystko 😁 No i raz mieliśmy druha z ASP - cały obóz rzeźbił totem Swarożyca w drewnie, ten totem później tak stał przez kilka obozów. Śliczny był.

Co do "cudownych rodziców" tp tez mieliśmy ich paru 🤔 Najgorsze było, jak ktoś podrzucał nam obcego dzieciaka na obóz z tekstem "wychowajcie mi go". Ej, no sorry, jak my w ciągu miesiąca mamy wychować zbuntowanego nastolatka, który przyjechał tu za karę? Albo w ogóle - my nie jesteśmy rodzicami dziecka, co to za pomysł podrzucania go obcym ludziom i żądanie, aby go wychowywać?
Albo pamiętam, jak kiedyś wróciliśmy późno z jakiejś zbiórki (to był jakiś teatr, albo musical, dlatego skończyłam tak późno), to było zaplanowane, wcześniej dałam znać rodzicom, że wrócimy około 21. Wszystkie dzieci zostały zabrane do domu, tylko jedna 12-letnia Asiulka stała i czekała. Ja stoję z nią, w tamtych czasach komórki nie były tak popularne, więc nie miałam jak zadzwonić do rodziców, dochodziła godzina 21.45. Podjęłam decyzję - zabieram dziecko do domu. Pół godziny zajęła nam podróż tramwajem, o 22.15 dzwonię do drzwi, otwiera tata
- Co panią dzisiaj sprowadza o tak późnej porze?
- Eeee, ja przyszłam odprowadzić Asię, państwo jej nie zabrali do domu?...
- TO ASIA GDZIEŚ DZISIAJ WYCHODZIŁA!?
No tak, nie ma to jak nie zauważyć, że dziecka nie ma w domu. Ale muszę przyznać, to była cicha dziewczynka 😁

Czasami też zdarzały się śmieszne sytuacje, zupełnie przypadkiem. Na którymś obozie przez pierwszy dzień wszyscy się rozpakowywali, nagle słychać z jednego z namiotów krzyk:
ZAPOMNIAŁAM MAAAJTEEEEK!
Wszystkie dziewczyny zbierały jakieś majtki, które dopiero co kupiły, nówki na obóz, żeby dać tej nieszczęśnej druhnie 🤣 Tydzień później na szczęście przyszła paczka od rodziców z bielizną 😁

Gillian, ta sytuacja z kleszczem i druhem to bardzo niefajna była 🤔 Jakieś konsekwencje zostały wyciągnięte?
ikarina- nie wiem, jak na tamtym obozie, ale u mojej córki zwykle są to jakieś przeszkolone osoby do udzielania pierwszej pomocy. To coś, jak idziesz do dermatologa z uczuleniem na tyłku :P

To ja wrzucę kilka zdjęć- jak to wygląda u mojej córki. ( mix z trzech obozów)










O i to wyglada super. Prowizorka ale z pomysłem.
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
28 marca 2015 21:18
Kuuurcze i ja byłam i się rozckliwiłam!
Oczy mi wychodzą na wierzch jak czytam co się u Was działo! U nas wszystko było pod ogromną kontrolą, a dorosła część załogi zawsze trzeźwa i skupiona na dzieciakach. To na obozach konnych chlało się razem z opieką 😁
A wracając do harcerstwa- byłam tylko rok, potem się pokłóciłam z przyjaciółką, która mi narobiła trochę kłopotów w drużynie (pół naszej drużyny to była jej rodzina, a drugie pół to bliscy znajomi 😉 ). Ale byłam na obozie, zimowisku, rajdach, biwakach! Najlepiej wspominam chyba wieczorne ogniska, te piosenki do dziś uwielbiam 😍 i integrację z męskimi drużynami 😁 . Najgorzej (chociaż na ten czas to bardzo pozytywnie) za to "biszkopty"- Was też wygonili w środku nocy do lasu i straszyli? Uciekłam przy pierwszej zasadzce i powiedziałam, że dalej nie idę 😁 Przeszły to tylko 2 dziewczyny, które wiedziały, że to co warczy w krzakach to zastępowy z innej drużyny, a trup z latarką w ustach to drużynowy :P
Ja z harcerstwem zaczęłam mieć cokolwiek wspólnego dopiero trochę ponad 2 lata temu. Wcześniej wydawało mi się... dziwne, patrzyłam na nie krzywo, po prostu nie podobało mi się chociaż prawie nic o nim nie wiedziałam. Potem mój chłopak, były wieloletni harcerz trochę mnie wkręcił w temat. Dużo opowiadał, pokazywał, tłumaczył. Sama byłam na obozie 2 razy, po kilka dni, jako gość i zmieniłam zdanie. Zauważam wiele "dziwactw" i minusów ale jednak pozytywów jest więcej. Z tym, że w tym szczepie wszystko jest tak jak powinno. Osoby najwyższe stopniem nie piją, nie palą, ci niżej albo też nic albo się kryją, żadnego pijaństwa ani innej patologii nie ma. Dzieciaki są trzymane krótko ale z obustronnym szacunkiem, uczone wszystkiego, dba się o porządek, sami sobie robią prycze, posiłki itp. Całokształt wygląda naprawdę fajnie. Szanuję tych ludzi chociaż to nie moja bajka jednak.
Z drugiej strony miałam okazję oglądać "harcerzy" z innej grupy (nigdy nie pamiętam czy ZHP czy ZHR...). Chlali, palili szlugi, zielsko, matka dziewczyny, sama działająca w harcerstwie wódę jej dowoziła na urodziny. No ogólna masakra, z chłopem szybko się zmyliśmy z imprezy. Gdybym zobaczyła taki obrazek przed tym pierwszym to moje zdanie o harcerstwie byłoby bardzo złe.

edit
przypomniało mi się, że jeszcze brałam udział w Akcji Paczka. Autokar, niemal spartańskie warunki na miejscu i tłum harcerzy na Ukrainie i w Rumunii 🤣 Bardzo fajne wspomnienia.
Czy spotkal sie ktos kiedys z osoba ktora nosila sztyblety do munduru? Bylam ostatnio na festiwalu piosenki harcerskie i zauwazylam taka kombinacje u 2 dziewczyn. Troszke mnie to zdziwilo i zastanawiam sie czy taka kombinacj jest regulaminowa?
Matuzaalem, póki obuwie jest czarne, czyste, nie wystają z tego jakieś kolorowe futerka, nie są to szpilki, a getry i owijki założone prawidłowo, to wydaje mi się, że nie ma problemu, choć ideałem są pionierki albo inne skórzane, sznurowane buty bez wysokiego obcasa. Jak byłam drużynową, to paru dzieciaków nie było stać na super-profi buty harcerskie, to się kombinowało, aby tylko pasowało do munduru 😉
edit - Chociaż do lasu bym już nie puściła w takich butach. Lepiej, żeby dziecko nosiło adidasy, niż sztyblety.

Chess, ano - właśnie, jest ten nieszczęsny podział na ZHP i ZHR. Ja byłam w ZHP i różne "legendy" słyszałam na temat ZHR-u, nie wiem, czy do końca prawdziwe 😉

Zu, o, tak! Piosenki! Ja byłam gitarzystką i wszystko musiałam znać na pamięć, moja mama do dziś wspomina, jak katowałam "Szare Szeregi", bo do jakiegoś festiwalu się przygotowywaliśmy. A same festiwale - rany, jak ja wspominam z łezką w oku 😀 Zawsze było śmiechu co nie miara, zawsze były jakies kabarety, zawsze ktoś coś odwalił 😀
W sumie tak, ale w lato podobno tez w nich chodza. Osobiscie nie wyobrazam sobie robic czegokolwiek w  gumowych sztybletach, kiedy jest cieplo, biega sie/ generalnie jest sie w ruchu. No nie wyobrazam sobie tego smrodu, szczerze powiedziawszy.

Co do podzialow na ZHP i ZHR to wypowiem sie tylko tak ze dzialaja ta sama metodyka, ile druzynowych tyle "rozumienia" Harcerstwa - kazdy na co innego kladzie nacisk. Na "moim" terenie dzialaja oba odlamy, chociaz jestem w ZHP to mam jednak znajomych w ZHR - czesto organizuje sie w naszym hufcu imprezy zeby wymienic doswiadczenia, czegos inego/ nowego sie nauczyc, dowiedziec.. Jak na razie poza tym ze "ich" ludzie placa mniej za mundury i niektore obozy to roznic nie znalezlismy 😀
Matuzaalem, dlatego pisałam, że do lasu bym nie puściła. Odciski w trakcie wędrówki albo gier w lesie są nie do zniesienia. Ale tak na apel, jakieś wyjście po mieście - to dałoby radę 😉 Może dzieciaki po prostu chciały wyglądać "wyjściowo", bo tak do biegania w mundurze mają zwykłe adidasy?
W sumie o tym ze nie chcialy chodzic w trampkach nie pomyslalam 😀
Czy spotkal sie ktos kiedys z osoba ktora nosila sztyblety do munduru? Bylam ostatnio na festiwalu piosenki harcerskie i zauwazylam taka kombinacje u 2 dziewczyn. Troszke mnie to zdziwilo i zastanawiam sie czy taka kombinacj jest regulaminowa?


traperki kosztują 200 zł, nie każdego stać po prostu - zwłaszcza jak dziecku trzeba kupować co roku
Ceny ciuchów to jakiś kosmos jest a najgorsze, że jak szukałam munduru używanego, to nie dało rady kupić, ani allegro, ani inne serwisy ogłoszeniowe, butów używanych bym nie kupiła.
Moja lata w butach trekkingowych za kostkę z Decathlonu, też trochę kosztują ale pójdzie w nich wszędzie, nie tylko na zbiórki czy biwaki i obozy.
Ja swój mundur oddałam za darmo (co poradzić, biust mi nagle urósł 😉) I później miałam wielką satysfakcję, bo na ramieniu miałam wyszytych mnóstwo sprawności i dziewczynka, której ten mundur oddałam zamiast je spruwać, sama je pokolei zdobywała. Najgorzej było ze sprawnością gitarzysty - cały obóz ją chwytów uczyłam, musiałam gitarę non stop stroić, bo tak uderzała w struny, że to była masakra 😁 Ale na koniec obozu dwie piosenki zagrała 👍
Czy pamięta ktoś jak wyglądało mianowanie na funkcję przybocznego (lub na inną funkcję)/ sznurowanie w jego jednostce/ środowisku? A może ktoś sam przeżył coś takiego i bardzo mile wspomina? Szukam inspiracji na mianowanie przybocznej w mojej gromadzie zuchowej, wiem na pewno kiedy to zrobię, mam jakiś "zarys" w głowie tego co bym chciała zrobić, ale, wiadomo, szukam czegoś naprawdę "mega". Z góry dziękuję  :kwiatek:
Ja w samym harcerstwie bardzo mało, ale za to wciągnęła mnie Harcerska Szkoła Ratownictwa 🙂 I tak już od 5-6 lat? 🙂 Co prawda jednostkę zmieniłam, teraz jestem w OSP, ale sentyment pozostał. I nawet spotykam się z ekipą "straych śmieci" za 2 tyg. na kursie pierwszej pomocy organizowanym przez HSR, jako kadra pomocnicza, bo jednak ciągnie 🙂
Ps. Jeżeli macie w harcerstwie (a nawet niekoniecznie) dzieciaki, to wysyłajcie je na kursy pierwszej pomocy organizowane przez HSR! Te kursy są SUPER. Kilka lat już w tym siedzę i nie widziałam nigdy lepiej poprowadzonego kursu, na którym można pochłonąć tak ogromną dawkę wiedzy i umiejętności 🙂 Komercyjne się chowają, a te HSRowskie kosztują jakieś 50 czy 100zł. Warto wiedzieć jak pomóc sobie i innym 🙂
WKPP (Wędrowniczy Kurs Pierwszej Pomocy) jest dla ludzi powyżej 16 roku życia i jest genialny, ale te dla młodszych też są spoko.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się