ententa - ja Rudego nie znałam kiedyś, ale to co po zdjęciach się głównie rzuca w oczy to duuużo więcej luzu i chyba przepuszczalności, nie 👀 poza oczywiście masą 😜 Ale ja pewnie nieobiektywna, bo to mój jeden z faworytów stajniowych, na których zawsze miło się patrzy.
a co do puchnięcia, to też sobie popuchnę 🤣 Niestety z powodu kompletnego braku sensownych zdjęć, ciężko mi było dopasować podobną fazę, ale wygrzebałam coś starego...
wrzesień 2012
marzec 2015
po drodze bywały różne chwile. Lila w zasadzie nie chorowała poza kilkoma drobnymi sprawami (tfu tfu), ale w międzyczasie przez zmianę stajni została z niej skóra i kości. potem trzeba było wszystko odbudowywać.
A z czego puchnę...?
Na pewno z niej. Z tego, że udało mi się zrobić fajnego wierzchowca z konia, który został zdiagnozowany jako przypadek beznadziejny i nadający się tylko na łąki.
Puchnę też z tego, że w końcu po 2 latach braku pomysłu na siebie i motywacji do rozwoju, zabrałam się do roboty i mamy treningi z cudowną osobą, która jeszcze bardziej mnie napędza do działania
z tego też puchnę, że odważyłam się szukać innych dróg niż skoki
i że ludzie podchodzą do mnie mówiąc, że koń super się rusza.
To jest coś tak wspaniałego, że warto jechać do stajni. Zawsze.