ochwat

Dla miłośników konwencjonalnej sztuki " leczenia "ochwatu .

Zemdliło mnie juz po dwóch minutach i sama nie wiem dlaczego bo u siebie miałam to samo z tym rżnieciem podeszwy .

reszty nie skomentuje bo brak mi słów .

link



przepraszam ze post pod postem , ale chce zeby filmik został zauważony .
Wiwiana   szaman fanatyk
10 kwietnia 2009 14:04
Mnie dopiero przy resekcji przedniej ściany.

Kupy się ta metoda nie dzierży - po diabła podnosić z ziemi osłabioną ropniami podeszwę, skoro przy takim stopniu ropienia jest pewne, że kość kopytowa już nie ma połączenia ze ścianą kopyta? Co się z nią stanie, skoro nic nie trzyma jej od środka, a po okuciu i podniesieniu również od spodu?
Po diabła wycinać podeszwę, skoro kość kopytowa właściwie urwała się z listewek i spadła, i jest jej potrzebna każda możliwa ochrona od spodu, w tym podeszwa, jakkolwiek paskudnie by nie wyglądała?
I ta resekcja - po okuciu na odwróconą podkowę i wycięciu przedniej ściany co chroni kość kopytową przed wyjściem przez podeszwę na wylot pod ciężarem ciała konia?

Ano nic.

Do rzyci taka metoda. Ale robota "profesjonalna"
"właściwie urwała się z listewek i spadła"

Jeszcze ktoś pomyśli, że naprawdę spadła i że to kość rotowała 🙂.

Obejrzałam właśnie. Tragedia. "Krwawienie - o to mi właśnie chodzi, to dobry znak." Już myślałam, że zaraz dostanie się do kości kopytowej. W głowie mi się to nie mieści. Jakim cudem ten koń potem kłusował? Tak bardzo podkowa go znieczuliła?
Wiwiana   szaman fanatyk
10 kwietnia 2009 14:12
To był obrazowy skrót myślowy, wyjaśniający patologiczne stosunki anatomiczne w ochwaconym kopycie 😉

Gdyby ktoś zrobił coś takiego mojemu koniowi - nogi bym mu powyrywała chyba.

Z tym krwawieniem - pewnie koniowi ulżyło trochę kiedy ciśnienie wewnątrz kopyta spadło przy upuszczeniu krwi.
Dea wrzucała w wątku Strasser: http://www.ironfreehoof.com/Druid.htm

Stronka długo się wczytuje, ale warto zobaczyć. "Leczenie" naturalne.
Działa !  😅

Dzięki Aquarius za uświadomienie.  :kwiatek:

Nie wyobrażam sobie wypuszczenia takiego konia bez puszki kopytowej z przodu na taki padok jak u mnie czyli grodzony żerdziami , a już napewno z drugim koniem.

Wyobrażcie sobie , że w podczas zaczepki do zabawy jeden z koni , ot tak z przypadku uderza się w  tą luke ? - toż połamanie kości kopytowej gwarantowane.

Niedość , że będzie skazany na przebywanie na podoku samemu przez conajmniej pół roku , o ile komuś znów nie strzeli do głowy , żeby go tej puszki znów pozbawić, to jeszcze nie wiadomo gdzie takiego konia właściwie trzymać , czy w stajni , czy na jakiejś łące idealnie równiusiej bez najmniejszego kamyczka, i  tylko w pastuchu z gumowymi słupkami .

W głowie mi się to nie mieści . Przecież jak wyobraże sobie, że koń w zabawie uderza w drewniana żerdź, albo podczas tarzania w stajni zablokuje się przy ścianie , albo potyka się na jakiejś darni  - to aż mnie wszystkie palce bolą i czuje jakbym miała drzazgi pod paznokciami .  🤔
dea   primum non nocere
14 kwietnia 2009 12:07
OMG... mocne jesteście, dziewczyny... jak, ja widzę rezanie do krwi na żywym koniu, to mnie mdli natychmiast 🙁 🙁 🙁 Tylko na "trupy" umiem patrzeć obojętnie.

A ostatnio rozmawiałam chwilę z jednym takim Panem Kowalem, który tu zagląda (pozdrawiam serdecznie 😉) na temat leczenia ochwatu. I też mi się to (przepraszam, że się nie zgodzę) kupy nie trzymało. Przycięcie/uniesienie wybrzuszonej podeszwy nad ziemię na podkowie (wybrzuszona podeszwa, czyli kość nie trzyma się na ścianie, tylko na podeszwie właśnie!), był też akcent "poszła krew" i  to było niby dobrze, bo ciśnienie zeszło, był również akcent - koń się teraz więcej kładzie, ale to dobrze (???) to mi najbardziej nie pasuje.
Tym bardziej, że mam też relację z "naturalistycznego" frontu walki z ciężkim ochwatem, koń który ledwie się poruszał i po każdym kowalowaniu było DUŻO GORZEJ (ciągnęło się to przez lata) teraz biega w 3 chodach z własnej woli, właściciel się przy pierwszym galopie popłakał i krzyczał "biegnij! biegnij!" czy coś w tym stylu (chowajcie już te chusteczki :P)

Kurczę, nie chcę atakować Pana Kowala ani nikogo innego - bardzo go szanuję za doświadczenie i jak robił moje konie parę razy, to robił je dużo lepiej niż ten człowiek, który doprowadził je do stanu, z którego właśnie je wyciągam 😉 ale jak tu nie przyjmować faktów, które widzę???

Bardzo żałuję, że się profesjonaliści nie chcą metodą zainteresować, bo gdyby ktoś z dużym doświadczeniem zabrał się do tego na serio, to może mielibyśmy polskiego Pete Rameya (przypominam: wieloletnia praktyka kowaska - podkuwnictwo!!).

Największym problemem moim zdaniem jest niesłuchanie kopyta i konia.
Jeżeli kopyto odrasta błyskawicznie albo się łupie, to ono coś mówi. W pierwszym przypadku: "nie rżnij tutaj", w drugim przypadku: "a tu rżnij właśnie!". Jeśli pęka to mówi: "tu jest siła rozrywająca ścianę" (czyli poszukaj OBOK bo czegoś OBOK jest za dużo!). Koń też mówi! Jeżeli po struganiu chodzi gorzej, to mówi: źle robisz, człowieku. Jeżeli się kładzie więcej - mówi: źle robisz człowieku... Posłuchać... pomyśleć... nie tylko książki... obserwacje...

Jeżeli kowal jest dobrym specjalistą, ale takich wskazówek od konia i kopyta nie przyjmuje, to moim zdaniem marnuje się jego talent. Taki tam akcencik od panienki po kursie weekendowym. Pozdrawiam serdecznie raz jeszcze.
A co z innymi przyczynami ochwatu , nie tylko mechanicznymi?

Czy rzeczywiście wszystko zależy od kopyt?

Czytałam książkę " Ochwat" dr Strasser .
Autorka proponuje holistyczne leczenie i odpowiednie struganie kopyt.
Ale to chyba nie zawsze tak jest.
Ja od dwóch lat szukam przyczyny u  mojego kuca , który przeszedł już dwa ochwaty , w tym jeden ostry.
Koń nie był nigdy podkuty .

Mówi się, że młoda trawa zawiera dużo cukru i białka.

U mnie konie spędzają całe dnie na pastwisku , zimą również.


Są w ten sposób przyzwyczajone do trawy - zresztą drugiemu koniowi nic nie dolega.

Ale na wszelki wypadek wygrodziłam kucowi wydeptaną część pastwiska , bez trawy.

On  owsa nie dostaje , nawet zimą, ani żadnych pasz treściwych.

Czytałam różne opracowania nt ochwatu , ale nie mogę znaleźć wskazówki.

Lekarze rozkładają ręce , proponując tylko środki przeciwbólowe.
Zrobiłam badania krwi , z których nie wynikało nic groźnego- ale robiłam w ludzkim laboratorium , bo u nas nie ma innego.


Nie wiem co mogę jeszcze zrobić , żeby go uchronić? 🤔
Bo to jest okres, kiedy on najbardziej narażony jest na nawrót tej choroby.

Czy znacie ewentualne przyczyny ochwatu toksycznego?



dea   primum non nocere
16 kwietnia 2009 11:58
Są konie "cukrzycowe", z angielska IR (insulin resistant) - to jest czynnik predysponujący do wystąpienia ochwatu. Szczególnie u kuców i koników ras prymitywnych nawet "bez przyczyny" może się zdarzyć ochwat - wystarczy: trawa (nawet mocno wygryziona - a nawet szczególnie taka, bo poddana stresowi trawa ma dużo cukrów w sobie, zdrowsza jest przerośnięta, zakwitnięta łąka), siano (jeśli było zebrane w momencie kiedy trawa miała dużo cukrów). "Na cenzurowanym" powinny być konie które "na powietrzu" tyją i są w doskonałej formie/mają skłonności do otyłości.

Przykładowe czynniki stresowe dla trawy:
Przymrozek, susza, wygryzanie (nadmierny wypas) - w takich sytuacjach należy konia od trawy odseparować.

Co można robić:
- lepsza jest łąka "stara" i najlepiej z ziołami (typu marchewka, krwawnik), nie taka siana dla krowy (z koniczyną w dużych ilościach i "słodkimi" trawami)
- jeżeli nadal widać problemy dietetyczne na kopytach (idą pierścienie, słaba linia biała) albo powtarzają się ochwaty, zakupić kaganiec dla zwierza. Moze się to wydawać brutalne, ale konie je akceptują bardzo fajnie podobno i poza tym że wygladają dziwnie dla człowieka (bieedny koniiik) bardzo im to służy. Nadstawiają ryjka żeby im zakładać. Trzeba pamiętać o "bezpieczniku", żeby kaganiec się zerwał w razie zaczepienia o coś (odkąd moje konie mogą chodzić bez kantarów, nie wyobrażam sobie zakładania na stałe na głowy czegoś, co się nie urwie w razie co).
- siano: moczenie siana w wodzie powoduje wypłukanie nadmiaru cukrów - takim koniom powinno się dawać siano moczone. Moczenie wypłukuje też piasek - korzystny efekt uboczny.
- spowalniacze jedzenia siana - jak wiadomo, koń powinien jeść jak najdłużej, chociaż niekoniecznie jak najwięcej - są projekty specjalnych spowalniaczy jedzenia siana, które wydłużają pochłanianie dziennej dawki z przeciętnej 1,5-2h do powiedzmy 7-8h. To już dużo lepiej. Dzięki temu, że koń je wolniej, może siana dostawać mniej, mniej przyswaja cukrów i zmniejsza się prawdopodobieństwo ochwatu.

Ważnym czynnikiem chroniącym przed zachorowaniem jest też zapewnienie koniowi regularnej pracy - czytałam o koniach IR, które wróciły do formy dopiero jak trafiły do stajni, w której 2-3h dziennie zasuwają w tereny. Oczywiście to nie wtedy, kiedy mamy ostry ochwat - to jest profilaktyka nawrotów.

Forma kopyta też jest bardzo ważna, bo przy osłabionych metabolicznie/dietetycznie listewkach o ochwat mechaniczny dużo łatwiej.

Możesz też sprawdzić, czy konikowi nie brakuje jakichś minerałów w diecie (badanie trawy, siana, wszystkiego co je) - niedługo będę wysyłać próbkę siana do badania, podzielę się tu pewnie później refleksjami czy uznam ten wydatek za celowy 😉

Powodzenia...
Ciekawe, co wykażą wyniki badań siana 🙂

Ja mam swoje, koszone trochę za późno , w dużej części długie i zdrewniałe, więc nie chcą go jeść ( tego twardego ).

Łąkę mam dziką,  kilkunastoletnią ,nie sianą, ale widocznie zbyt bogatą dla kuca szetlanda.

Praca przydałaby się , owszem, tylko  on od grudnia nic nie robi, bo podbił się, ma płaską podeszwę i pewnie zbyt mocno struganą.
Zimą gruda- chodził na wybieg w butach.

No i nie bardzo ma teraz kto na nim jeździć - zresztą cały czas boję się o jego kopyta.
Uważam, że za wcześnie obciążać go jeźdźcem.
A na lonżowniku widać, że kłus, czy galop sprawia mu znowu  dyskomfort. 🙁

Kopyta ma ładne , dosyć twarde , dostawał specjalne suplementy i przyniosły skutek.

Boję się kowala , więc sama obniżyłam mu przez miesiąc, stopniowo piętki , ścieram mu tarnikiem krawędzie i pazur.


Nie wiem, jak jest z tym cukrem w trawie.
Angielscy naukowcy twierdzą, że tylko nasłoneczniona trawa jest bogata w cukier , dlatego zalecają wypas w nocy.


Jak robi się próby insulinowe?

Czy to wystarczy badanie glukozy we krwi? 


dea   primum non nocere
16 kwietnia 2009 13:52
Ruch tylko taki, jaki nie sprawia koniowi bólu, bez sensu zmuszać go do kłusa/galopu jeśli to go boli, może się skończyć zaostrzeniem stanu.
Niech ma jak najwięcej ruchu swobodnego, ewentualnie spacerki stępem albo branie go "na drugiego" na lekkie stępokłusy z innym koniem w teren może?

Jeśli jest werkowany podobnie do tego jak były nasze, to mechaniczny składnik też wchodzi, zdecydowanie posłużyłoby mu ustawienie "naturalne". Najlepiej dowiedz się o tym jak najwięcej, jeśli robisz to samodzielnie.

Nie interesowałam się bliżej próbami na IR, po prostu przemknął mi taki wątek na międzynarodowej grupie bosokopytnej. Jeśli coś więcej znajdę na ten temat, to napiszę.
A co z innymi przyczynami ochwatu , nie tylko mechanicznymi?

Czy rzeczywiście wszystko zależy od kopyt?

Czytałam książkę " Ochwat" dr Strasser .
Autorka proponuje holistyczne leczenie i odpowiednie struganie kopyt.
Ale to chyba nie zawsze tak jest.




Jesli nadal masz ksiązke "Ochwat" przeczytaj sobie jeszcze raz rozdział III
1. Ochwat - ostry stan zapalny
A. krązenie w kopycie .

To jest ważny punkt dotyczący właśnie ochwatu ostrego , w którym mowa o przebiałkowaniu konia nawet z minimalnym upośledzeniem mechaniki kopyta .

Ważne by ten punkt dobrze zrozumiec.
No tak , rzeczywiscie.

Kuc stan ostry miał chyba  trzy lata  temu - jeszcze nie był mój.
Oczywiście nastapiła rotacja kości, choc na szczeście niewielka.

Przynajmniej tak wynikało ze zdjeć RTG, których nie mam- niestety.

Więc wpływ na mechanikę jest oczywisty 🙂

Ma kopyta lekko ochwatowe , choc nie takie jak w książce.

Teraz rozumiem, ze był niewłaściwie strugany, miał zbyt wysokie piętki.
Ale dodatkowo platfusa, więc wrażliwe podeszwy- zawsze unikał stawania na kamyki, czy twarde podłoże.

Nestety nie ma mi kto pomóc w naturalnym struganiu, więc czytam co piszecie i próbuję narazie sama, a potem przekonam kowala.

Chciałabym mu dac jakas ksiązke do poczytania na ten temat, ale sama nie znam żadnej.
On jest otwarty na nowości, więc może sie udać.

Co do spacerów za innym koniem.
Dopóki nie zdobędę kagańca, to mija sie z celem 🙄
Ale jak bedzie miał kaganiec, to bedzie mógł chodzic po pastwisku - o ile nie zdejmie sobie, to jest bardzo bystry .
Oczywiście nie ganiam go kłusem, czy galopem .
Ale musze sprawdzić , czy coś złego nie zaczyna dziać się.
U niego to pierwszy objaw , bo  zwykle sam  biega i bryka.
A jak niechętnie, to niedobry znak 🤔
Guli a masz "Prawdziwy świat koni"? Podobno przekład troche kiepski, no ale jest przynajmniej w naszym jezyku i jest wątek o kopytach w tej książce. Ja jej w sumie nie czytałam, tylko przeglądałam(ale zamówiłam wreszcie), ale ci co strugają polecają ją jako pierwsza lekturę. Fajnie, że Twój kowal sie w ogóle interesuje, a nie to co ten, co mi konia kiedyś kuł...
Konie dobrze akceptują kagańce(przynajmniej te co znałam), ale ja jestem przeciwna zakładaniu ich na zbyt długo - trzeba w miarę często dawać nieduże porcje siana i zdejmowac wtedy kaganiec i potem znowu zakładać, bo jak koń stoi cały dzień w kagańcu i wieczorem mu sie da duzo siana to połknie to w tempie błyskawicznym i zdrowe to nie jest. Te konie co ja znałam i miały kagańce rzucały się strasznie na jedzenie jeśli były w nich trzymane za długo - wszak koń powinien jest jak najczęściej tylko małe ilości 🙂 Także kaganiec ok, żeby koń nie wcinał trawy, ale nie na cały dzień.
Guli a masz "Prawdziwy świat koni"? Podobno przekład troche kiepski, no ale jest przynajmniej w naszym jezyku i jest wątek o kopytach w tej książce.

Mam tę książkę oczywiście, a teraz ma również kowal, który zajmuje się moimi końmi.
Ale tam jest głównie o zdrowych kopytach , a nie poochwatowych - o ile dobrze pamiętam 🙂

Kaganiec kupię kucowi, choć nie ma dla niego rozmiaru , bo pony za mały, a cob za duży, ale łatwiej zmniejszyć.

Ale tylko na spacery będzie miał zakładany - na pastwisku to chyba zbyt duży stres.
I tak obrażony,  na swoim wybiegu stoi w wiacie- nie ma co jeść, to nie rusza się. 🙄

Na duże pastwisko  chodzi z koniem rano od 6- 30 przez 1 godzinę teraz i wieczorem , też godzina.
Rano chodzi po trawie ze względu na rosę.
Ale trawa  na pierwszej kwaterze jeszcze niska, bo mocno wydeptana .

Przełamałam swoje obawy przed wrażliwością jego podeszw , jak ma wzmocnić, to musi chodzić i po twardym , np asfalcie.
Codziennie rusza się trochę po lonzowniku  i trochę biegają luzem.
Poza tym od dawna ma niestruganą podeszwę, ja tylko zaokrąglam ściany i piłuję trochę piętki - chyba zrobiła się twardsza.

Kowal określił spadek wagi u niego na ok 30 kg!!! 😅

To chyba te specjalistyczne pasze  😀 no i malutko trawy robi swoje , siana mają  do oporu, ale nie chcą  go jeść teraz  - jedzą tylko w nocy


Oby tak dalej, bo jeszcze dłuższy czas muszę mu  mocno ograniczać trawę 🙂

Klacz mojej koleżanki "dobrała się" do "świńskiej paszy". Najadła się tego dość dobrze. Na razie na szczęście nic się z nią nie dzieje złego, ale czy ktoś wie może ,jak długo po spożyciu mozna się spodziewać wystąpienia ochwatu?
A co to jest " świńska pasza" i dlaczego ma dostac ochwatu , a nie kolki?
Inaczej pasza dla trzody chlewnej. Kolki może oczywiście też dostać, ale ochwat jest jak najbardziej możliwy.
Chodziło mi o skladniki paszy zjedzonej przez konia. 😉

Co w niej jest tak groźnego dla konia?
Ochwat ostry rozpoczyna sie bardzo szybko
Ja nie zna dokładnie składu tej paszy, ale na pewno nie jest to to co ta kobyła jada na codzień.Np. pszenica , pszenżyto, żyto i jakieś tam premixy. Znam przypadki ochwatów po takim spożyciu, na szczęscie tej kobyłce to nie zaszkodziło. 
napiszcie proszę z doświadczenia jak wygląda leczenie ochwatowca w pierwszej fazie ostrego ochwatu, ile to może potrwać, kiedy wezwać kowala? jak już kopyta przestaną grzać? wet był bardzo oszczędny w słowach :/
Averis   Czarny charakter
28 czerwca 2009 06:30
kiedy wezwać kowala?
Wydaje mi się, że natychmiast.
dea   primum non nocere
28 czerwca 2009 08:17
Tylko nie takiego, który okuje na podwyższone piętki! Żeby nie było, że to jakieś moje "alternatywne fronty" - widziałam leczenie ochwatowca na Służewcu: obniżenie piętek i skrócenie pazura. Spytaj koniecznie kowala co chce robić! I odstaw koniowi wszystko co zawiera cukry proste (najlepiej postawić go na razie na słomie i moczonym sianie). Powodzenia - im szybciej złapiesz, tym mniejsza szansa, że pozostanie trwałe uszkodzenie.
napiszcie proszę z doświadczenia jak wygląda leczenie ochwatowca w pierwszej fazie ostrego ochwatu, ile to może potrwać, kiedy wezwać kowala? jak już kopyta przestaną grzać? wet był bardzo oszczędny w słowach :/


W ostrej fazie toksycznego ochwatu , to raczej nie kowal.
Kon odczuwa tak ogromny ból , nie może stać na podeszwach , więc stoi na piętkqach.
nie bardzo wyobrażam sobie działanie kowala w tym momencie.
Zresztą, to zależy od stanu kopyt, ale w tej pierwszej fazie podaje się leki poprawiające krażenie, przeciwzapalne i przeciwbólowe.

W naszym przypadku zreszta po pierwszym ochwacie koń nadal miał kopyta całkiem  przyzwoite.
Ten drugi ochwat i niewłaściwe werkowanie spowodowały tak duże zmiany.
W ostrej fazie kon powinien miec piasek na podłożu, albo bardzo miękka i głęboką ściółkę , żeby mogł ustawic sobie kopyta wygodnie.
Jeśli chodzi o jedzenie, to chory kon , który ma gorączkę, zaburzenia krążenia , pracy serca,  nie je wiele ,  trochę słomy, czy siano
Ruch - ja uwazam, że koń powinien miec wybór , czyli otwartą stajnię.
Z powodu bólu koń wtedy dużo leży oszczędzając kopyta .

W Niemczech chłodzi się kopyto w pierwszej fazie polewając zimną wodą z małym ciśnieniem od koronki w dół, przez min 10-15 min i często- co pół godziny.
Tu zresztą chodzi bardziej o masaż , który poprawia krażenie.
Nacina sie też odpowiednie miejsce w okolicy koronki i zmniejsza ciśnienie krwi w kopytach.
W Anglii nie uznają chłodzenia, podawane są leki  , nacinana biała linia, opatrunek i stanie przez 2 tyg w boksie ze ścisłą dietą.

Z tym chłodzeniem, to zdania podzielone, bo stanu zapalnego nie należy chłodzic.

Ale najwazniejsze w ostrym ochwacie jest pierwsze 48 godzin, kiedy można liczyć na skutecznośc  leków.
Potem jest juz za późno  😕

czy rotację mierzy się w ten sposób? czy kąt który zaznaczyłam jest tzw stopniem rotacji? (w tym przypadku zmierzyłam 12' )
dea   primum non nocere
13 lipca 2009 11:52
Tak, kąt rotacji to właśnie kąt pomiędzy "przodem" kości kopytowej a ścianą puszki.
Taka mała sugestia odnośnie linii poprowadzonej po kości kopytowej, wg mnie zrobiłaś to nieprawidłowo (prowadząc ją po jak najdłuższym odcinku stycznym). Ja poprowadziłabym ją od czubka kości (brzegu podeszwowego) do jej szczytu (ale mierzonego przed wyrostkiem prostowniczym) nie bacząc na to lekkie wybrzuszenie powierzchni ściennej (ponieważ wybrzuszenie jest efektem wtórnej deformacji kości, powstałej w wyniku obciążania przodka kopyta).
Jeżeli się mylę, to proszę poprawić.
piszcie piszcie, bardzo jestem ciekawa co widać na tym zdjęciu, czy to znaczy że kość jest u tego konia zdeformowana? (koń ma lat 15, od 5 lat u mnie lata boso - wcześniej nie wiem)
jeśli jest tak jak pisze królik - to kąt rotacji będzie sporo mniejszy chyba?
Na pewno jest źle obciążana, natomiast  biorąc pod uwagę wiek konia to nie ma tragedii. Radziłabym skontrolować stan strzałki (i ewentualnie podleczyć), starać się obniżyć i wycofać piętki oraz zadbać o prawidłowe skracanie przodu kopyta (plus mustang roll) bo w tej chwili jest za długie. Zadbaj o odpowiednie podłoże dla konia - unikaj zbyt głębokiego i kopnego (nieprawidłowe obciążanie przodu kopyta).

A jak skomentował to zdjęcie lek. wet.?
wet... no właśnie - że nie ma tragedii i że najlepiej podkuć, poza tym nic więcej się nie dowiedziałam (może gdybym wiedziała o co zapytać, to wyciągnęła bym więcej informacji)

spojrzałam na zdjęcia pozostałych nóg - góra kości jest dokłądnie tak samo zawinięta we wszystkich
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się