Adopcja konia z Fundacji

pag, trochę siedzę ostatnio w temacie adopcji koni z fundacji i rozmawiam z ludźmi i ja wyciągnęłam ostatnio wniosek taki: Z Centaurusa boją się ludzie brać konia bo ponoć często zabierają ci konia bez powodu albo czepiają się o byle co i ciągle "czujesz oddech tej fundacji na swoich plecach" aż już masz dość i sama oddajesz im tego konia, bo ile można. Z Vivy ma konie dużo osób znajomych i wszyscy są zadowoleni więc ja polecam Vivę.
asds   Life goes on...
05 marca 2015 16:02
pag, trochę siedzę ostatnio w temacie adopcji koni z fundacji i rozmawiam z ludźmi i ja wyciągnęłam ostatnio wniosek taki: Z Centaurusa boją się ludzie brać konia bo ponoć często zabierają ci konia bez powodu albo czepiają się o byle co i ciągle "czujesz oddech tej fundacji na swoich plecach" aż już masz dość i sama oddajesz im tego konia, bo ile można. Z Vivy ma konie dużo osób znajomych i wszyscy są zadowoleni więc ja polecam Vivę.


Z tego co wiem to Viva tez potrafi zabrać konia z powrotem bez podania powodu. Inna sprawa że są póxniej problemy aby dowiedzieć się czegokolwiek co się dalej z koniem dzieje.
Met   moje spore
05 marca 2015 16:30
posiadam konia z Centaurusa kilka lat. pomogli, kiedy byłam w potrzebie. nigdy nie zaszkodzili. niemniej bardzo pilnują tego, aby były przestrzegane warunki adopcji
Mam kobyłkę z Centaurusa ponad 3 lata,  koń cudowny, kontakty z fundacją bardzo miłe i rzeczowe, zarówno na etapie decydowania się i załatwiania formalności, jak i potem.

Owszem, sprawdzili warunki w jakich będzie trzymany koń (chów bezstajenny nie jest problemem)  i moją przydatność jako opiekuna surowej elektrycznej arabki z niefajnymi doświadczeniami przy próbach zajeżdżania - i za tą odpowiedzialność wobec konia  ich akurat cenię 🙂 Owszem, muszę wysyłać zdjęcia 4 razy do roku, czasem poproszą o skan książeczki ze szczepieniami, osoby spoza rodziny nie mogą użytkować, ale to też uważam za rozsądne wymagania, bo spotkałam się z sytuacją że ktoś sobie (z innej fundacji) bierze kolejne konie do szkółki i tyra po x godzin..... no, raczej nie po to były wykupywane.

Koleżanka ma z Centaurusa hucułkę od podobnego czasu i też bez zastrzeżeń.
A ja mam swoje konie i też bez zastrzeżeń  😉 😁
Sorry że się wcisnę, ale rozumiem że koń z fundacji nie powinien tyrać w szkółce, bo to jest bezsporne, ale jeżeli moja np: przyjaciółka chciałaby wsiąść, to według umowy już nie może, dla mnie to jest już przesadą. Co innego koń z fundacji pracuje zarobkowo, a co innego na trochę wsiądzie ktoś znajomy. 
Wartusia, może wsiąść 🙂
W umowie masz chyba ze 4 pozycji, gdzie możesz wymienić osoby, które oprócz Ciebie mogą użytkować konia. Nie musi to być ktoś z rodziny. Podejrzewam, że gdybyś z czasem chciała dodać jeszcze kogoś, spokojnie można to załatwić.
celsijs, a to zmienia postać rzeczy.
Centaurus pozwala też na używanie konia do hipoterapii, ale nie wiem, na jakich zasadach.
Ojoj, jakaż to wspaniała fundacja 😀
Poczytajcie starsze wątki zanim nawiążecie współpracę z tym tworem.
adreskontaktowy, problem w tym że ludzie NIE SŁUCHAJĄ jak się ich przestrzega tylko muszą sami się przekonać, i potem jest płacz...a druga sprawa że nie chce im się poczytać kilku stron tematu.
Ja do tego podchodzę tak: jak ktoś nie chce KUPOWAĆ konia to bierze konia z fundacji. Wtedy niestety, musi się podporządkować jej zasadom i od czasu do czasu jakiejś kontroli i bardzo dobrze moim zdaniem. Jeżeli go stać, kupuje sobie konia, a jest tego mnóstwo, d***y nikomu nie zawraca i może sobie z tym koniem robić co mu się podoba. Wasz wybór.
Bywam bardzo często w miejscu gdzie konie z fundacji Viva przebywają na DT gdzie są resocjalizowane, zajeżdżane i idą potem do adopcji, i mogę z czystym sumieniem powiedzieć że trafiają się naprawdę fajne konie, wymagające mniej lub więcej pracy i jak tak na to patrzę to widzę że warto 🙂
Znajomi mieli w adopcji ładnego 1,5 rocznego konia, jak już miał 2,5 roku przyjechał Centaurus, konia spakował i tyle go widzieli. Zdjęcia wysyłali, koń miał super, chodził w stadzie, kowala widział regularnie, uczył się normalnych końskich rzeczy typu podawanie nóg, chodzenie na uwiązie. Nigdy zastrzeżeń Centaurus nie miał. I po prostu zabrali konia. Dziwne jest to, że jak był u znajomych na stronie Centaurusa było zdjęcie i że jest w adopcji, a jak wyjechał ze stajni, to i ze strony Centaurusa zginął. Mało przejrzyste dla mnie działanie fundacji.
Tak sobie przyjechali, dzień dobry, przyjechaliśmy zabrać konia? Bez podania przyczyny? I nikt nie dochodził że to niezgodne z umową?

Mamy swoje konie przy domu i stwierdziliśmy z mężem że się  przy nich jakaś bida po przejściach bez problemu uchowa, więc zaadoptowaliśmy, bynajmniej nie z chytrości czy braku funduszy na zakup, bardziej z wdzięczności wobec rodzaju końskiego za to wszystko co dla nas zrobiły 🙂 
Ale po 3 wspólnych latach tak się do tej adoptowanej kobyłki przywiązałam, że z siekierą i prawnikiem ścigałabym każdego kto chciałby mi ją odebrać  😤
Met   moje spore
06 marca 2015 14:11
też nie chce mi się wierzyć w takie opowieści. u nas Misiek na podobnej zasadzie, co u Ciebie, frynia - konie są, serce zabiło, więc przyjechał. do pracy pod siodłem się nie nadaje, ale nie po to był wzięty. oczy cieszy 🙂

Smok10, też mam swoje konie 🤣 chociaż pewnie całe stado nie jest warte tyle, co Twój jeden. ale żal mi zadu nie ściska, uwielbiam je takimi, jakie są i mają u mnie zapewniony dom. nie muszę się zastanawiać, czy papier zagwarantuje im emeryturę poza psią miską.
Mam pytanie, może ktoś z Was się orientuje.
Czy zdarza się albo wiecie o możliwości oddania swojego konia pod opiekę fundacji a fundacja daje swojego? Otóż pytam odnośnie sytuacji w jakiej się znalazłam. Mój koń nie może być użytkowany pod siodłem, już w tej chwili jest na emeryturze. Jako, że na dwa konie mnie nie stać a chciałabym zachować kontakt z końmi od strony 'jeździectwa', zastanawiam się czy szukać takiej opcji jak wyżej napisałam. Zaznaczę, że nie chcę przepisywać konia na fundację czy oddawać go a jedynie chodzi mi o taką 'wymianę' (niewdzięczne słowo co do sytuacji ale inne, które obrazuje co chcę przekazać nie przychodzi mi na myśl).
Dworcika   Fantasmagoria
09 marca 2015 07:59
MoniaaA, coś na zasadzie "wymiennej adopcji"? Nigdy nie słyszałam, tego raczej "w ofercie" fundacyjnej nie ma i musiałabyś pewnie negocjować z każdą jedną fundacją z osobna. Ale wątpię, zeby poszli na taki układ...
Dziękuję Nikiki za rzeczowe i spokojne wyjaśnienie sprawy konia. Jeśli sytuacja wyglądała tak jak opisuje to zwracam honor Centaurusowi.
Dziękuję za pw bez fanatyzmu  :kwiatek:
DO ADOPCJI !

Pod opieką Lubelskiej Straży Ochrony Zwierząt znajdują się dwa cudowne konie, które po złych przeżyciach z człowiekiem szukają kochanego domu.
Pierwszy to ok 13 letni wałach Linuron przesłodki koń który może być towarzyszem lub rodzinną przytulanką ( nie nadaje się pod siodło, do bryczki ani żadnego rodzaju cięższej pracy).
Druga to klacz Tosia ok. 11 kobyłka, która chodzi w bryczce, nadaje się również pod siodło

Oba koniska cierpliwie czekają na swoje nowe domy.
zdjęcia i dokładne informacje o koniach podam na priw

Konie przebywają na terenie Lublina, poszukujemy domu oddalonego do 100 km.
.Ann., ja rozumiem, że piszesz to aby pomóc koniom. Ale dodanie ogłoszenia w 4 wątkach, to już raczej przesada...
nie odbieram to jako przesady, nie każdy zagląda do każdego wątku, a krzywda się przez to nikomu nie dzieje ze w każdym wątku odnośnie adopcji znajdzie się taka informacja.
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnmute.gif[/img] Daję 3 dni uciszenia. Proszę je wykorzystać na przeczytaniu regulaminu
Tak sobie przyjechali, dzień dobry, przyjechaliśmy zabrać konia? Bez podania przyczyny? I nikt nie dochodził że to niezgodne z umową?

Mamy swoje konie przy domu i stwierdziliśmy z mężem że się  przy nich jakaś bida po przejściach bez problemu uchowa, więc zaadoptowaliśmy, bynajmniej nie z chytrości czy braku funduszy na zakup, bardziej z wdzięczności wobec rodzaju końskiego za to wszystko co dla nas zrobiły 🙂 
Ale po 3 wspólnych latach tak się do tej adoptowanej kobyłki przywiązałam, że z siekierą i prawnikiem ścigałabym każdego kto chciałby mi ją odebrać  😤

Tak dokładnie... Bez uprzedzenia podjeżdżają bukmanka i papapa koniku...
Mojej przyjaciółce w ten sposób zabrano konia, prosto z pastwiska... Oczywiście dodzwonić nie można było się do nikogo z fundacji w tym czasie! A po konia przyjechali pracownicy jacys z pismem, ze kon jest własnością fundacji i do niej wraca.
Kobyła zadbana, regularnie strugana... Praktycznie od zera ułożona w domu adopcyjnym.
No cóż... Po tym jak mialsmy razem spotkac się w terenie (byla to niedziela) a znajoma zadzwoniła, ze  został jej tylko sprzęt... Tak z dala od fundacji wszelakich się trzymam...

Znajoma płacząc błagała aby kobyle zostawili, nie chciala po nią iść na pastwisko... Osoba z fundacji złapała sama konia a na sprzeciw postraszono policja. Wszak kon jest WLASNOSCIA fundacji i wyraźnie w umowie pisze, ze może zostać zabrany z domu adopcyjnego...
Parę miesięcy temu pisałam o tym, że chce adoptować konia. Napisałam do Centaurusa i innych tego typu fundacji z propozycją adopcji. Po przeczytaniu umowy adopcyjnej z Centaurusem zrezygnowałam i stwierdziłam kupie konia sobie. Mijały miesiące na poszukiwaniach konia dla siebie aż trafiłam na ogłoszenie o sprzedaży jednej klaczki oraz oddaniu jej przyjaciółki za darmo w dobre ręce. Pojechałam zobaczyć konie i się okazało, że klacz do oddania jest koniem fundacyjnym z Klubu Gaja. Na początku się bałam podejmowania adopcji wiedząc jakie są warunki w innych fundacjach, ale po przeczytaniu umowy z Gają i rozmowach z osobami które mają od nich konie się zdecydowałam. Tak o to adoptowałam  jedną klaczkę a drugą kupiłam. Mogę polecić Gaję dla tych co się boją umów z absurdalnymi punktami. Wiadomo Gaja chce mieć wgląd w warunki w jakich stoją konie i co się z nimi robi, ale nie musiałam się pytać o zgodę o przycięcie grzywy. Ja się czuję pewniej dzięki nim, że nie przyjadą mi bezpodstawnie zabrać konia do którego się przywiązałam i  jest członkiem mojej rodziny.

Na zdjęciu klacz Broszka z Gaji.
Prosze kogos kto adoptowal konia od centaurusa o kontakt  :kwiatek:
ja mam od Centaurusa Miszkę
ja mam od Centaurusa Miszkę

Czy to jest ten słynny Miszka, którego prawdziwych danych Centaurus nie chciał ujawnić ?
Horn221   Na twarzy usmiech ,a w srodku ....
17 września 2016 11:07
No tak ale naprawdę, skoro za małe pieniądze możesz wziąć normalnego, wychowanego, zdrowego konia bez traumy? Nie ryzykuj.


To te konie skrzywdzone przez ludzi, wykupione przez fundacje dzięki której żyją, nie mają prawa na prawdziwy kochający dom??!!
Skoro ktoś pragnie mieć konia(dziecięce marzenie,małe doświadczenie itd) to z doświadczenia powiem że lepiej aby wzielą konia z fundacji niż kupiła na własność. Kon z fundacji wrazie czego wraca do fundacji, a kupiony kon ma wtedy niewiadomom przyszłość, gdyż albo trafi do domu albo do piekła. I tak to się zazwyczaj kończy z końmi kupionymi przez bogatych rodziców dla rozpieszczonego dzieciaka który po czasie się znudzi koniem i wtedy będzie trzeba się go jakoś pozbyć.Tylko jak?
Odpowiedź wszystkim znana, najprostsze pozbycie się zbędnego ciężaru jakim staje się kon...
A koniom Fundacyjnym taka przyszłość już nie grozi, będą chcieli się pozbyć?!- zapłacą karę i kon wraca do fundacji.
Zresztą dużo więcej nauczysz się od konia z przeszłością, sama wiem z doświadczenia gdyż posiadam konia z fundacji uznawany był za "morderce" nietolerowal nikogo, nie dał się nawet dotknąć itd, adoptowalam go w ciemno (mając kilkinasto letnie doświadczenie), zobaczyłam go dopiero gdy przyjechałam go odebrać, nie wiedziałam o nim zbyt wiele zaledwie imię datę urodzenia rasę i maść. Dopiero w domu zobaczyłam jaki jest,i ile musiał przejść Żeby się takim stać, długo bardzo długo walczyłam o to żeby moja obecność blisko niego, niepowodowala strachu, walczyłam aby mi zaufal.. Mówili wróci do fundacji po miesiącu, był już w tylu i nikt nie dał mu rady...
Jesteśmy już razem kolejny rok, kon "morderce", dziś postrzegany jest za najbezpieczniejszego konia na stajni, nietykalski, stroniacy od ludzi, teraz widząc i słysząc mój głos rzy i leci do mnie ile fabryka dała...
Nie zamienilabym go na żadnego innego, a to dlatego że tak wiele razem przeszliśmy by dość do tego co jest między nami dziś..
Z głębi serca radzę wziąść konia z fundacji, jeśli się nie ma/czy ma tej pasji w krwi wrazie wydarzenia się jakiejkolwiek sytuacji która będzie zmuszala do szybkiego pozbycia się zwierzaka ten fundacyjny zawsze ma zapewniona już przyszłość....
Horn a ja znam wiele koni fundacyjnych, które od lat nie mogą znaleźć  domu  błąkają się od jednego do drugiego adoptującego , a gdzie na chwilę się zadomowią to albo fundacja je zabierze , albo adoptujący otrzeźwieje i sam je oda  😀iabeł: , Jak na razie to fundację robią więcej złego niż dobrego  , a poziom wiedzy  i sku...syństwo  co niektórych  tzw wolontariuszy  jest poniżej wszelkich kryteriów .  Bardzo łatwo w tym chorym kraju  się konie zabiera  i bardzo łatwo znaleźć na nie chętnych , tylko olernie  trudno  znaleść tym koniom bezpieczne  miejsce do życia .  🏇 . Jeszcze trochę , a fundacje zaczną zabierać konie sobie na wzajem  😜
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
17 września 2016 11:52
Szczególnie to małe doświadczenie,  to świetny argument do wzięcia konia po przejściach z fundacji 😀 Jak ktoś nie wie czy sobie poradzi,  to powinien konia wydzierzawic, a nie myśleć o kupnie czy adopcji. Skąd Ty Horn221, takie rady bierzesz? 
A.kajca   Immortality, victory and fame
17 września 2016 11:55
Horn221, koń, którego opisujesz (niebezpieczny, "morderca", nietolerujący ludzi) to przykład tego skrzywdzonego konia z fundacji, który powinien być adoptowany przez osobę z małym doświadczeniem, uczącą się, jak sama napisałaś? A zdajesz sobie sprawę z tego, że koń "po przejściach" skutkujących gwałtowną obroną przed kontaktem z człowiekiem jest bardzo, bardzo, BARDZO NIEBEZPIECZNY? Odrabianie takiego egzemplarza to zajęcie dla profesjonalisty i nawet uzyskawszy pożądany efekt pracy na takiego konia zawsze będzie trzeba wyjątkowo uważać. Twoja idylliczna historia wydaje mi się koloryzowana. A jeśli tylko mi się taka wydaje i opisujesz swoje faktyczne doświadczenia to nie życzę ci sytuacji kiedy twój uratowany koniś zapomni o wdzięczności i zaufaniu i bez ostrzeżenia skopie cię z dwururki bo jakieś coś tam mu się skojarzy/przypomni. 
Horn221   Na twarzy usmiech ,a w srodku ....
17 września 2016 12:54
A.kajca może źle odebralas to co chciałam przekaz bądź ja sformułowalam to w niewłaściwy sposób. Chodziła mi iż os.nie mająca doświadczenie tak czy siak nie dostala by od fundacji takiego konia jakim był mój Rudy, tylko indywidualnie dobrali by konia dla takiej osoby gdyż w Fundacji również są konie opanowane, zrównoważone bez tragicznej przeszłości.
A co do moje historii która opisalam jest jak najbardziej autentyczna. Podjęłam decyzję o wzieciu konia z fundacji ze świadomością że większość z nich ma mroczna przeszłości która mocno się na nich odbija w teraźniejszości. Podjęłam to ryzyko ze względu na swoje długoletnie doświadczenia, oraz znajomość swoich umiejętności. Podejmując owy krok miałam już za sobą 12-lat pracy z tymi zwierzętami, zaliczajac zawody, zajazdki młodych koni, jak również treningi trudnych kopytnych, jeszcze wiele by wymieniać. Jeżdżąc w różnych stajniach miałam doczynienia z naprawdę różnymi przypadkami. Także podjęłam tą decyzję w pełni świadomie i Wydaje mi się że z odpowiednim przygotowaniem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się