Rak, nowotwór (i inne poważne choroby) w rodzinie/u bliskich

Dodofon niestety, obecnie sytuacja wygląda tak, że się zmuszam do wielu czynności, właściwie do większości rzeczy.

Zmuszam się do pracy, uczelnią też wypadało by się zainteresować, gdyż nie było mnie tam calutki miesiąc. Nie mam możliwości wzięcia ITS ani krótkotrwałej dziekanki- dowiadywałam się już o to w dziekanacie.
Na samą myśl o powrocie na uczelnię chce mi się, za przeproszeniem, rzygać. Nie dość, że nie lubię swoich studiów (a które skończyć muszę- zostało mi 1,5 semestru), to jeszcze nie mam ochoty na kontakt z ludźmi z roku, nawet z moimi dobrymi koleżankami.
Wiele rzeczy teraz mnie wyprowadza z równowagi, zresztą łatwo się irytuję i bywam niemiła - zdaję sobie z tego sprawę.

Z jednej strony, próbuję się zdystansować do wielu spraw, tłumić to wszystko w sobie i żyć jak dawniej, a z drugiej strony...czuję, że gdzieś w środku pożera mnie to 🙁

Dziś mam akurat jeden z gorszych dni w ostatnim czasie...
Mistral, bardzo współczuję! Rób co zdołasz. To najgorsze - stopniowo minie. Twoje życie toczy się dalej.
I wiesz - czasami pomaga odrobina "zaszalenia". Byle groźnych konsekwencji nie było. Twoja Mama jest z Tobą nadal. Niezależnie czy w to wierzysz, czy to czujesz. JEST. Z Tobą. W Tobie. Minimum - to połowa jej genów.
Mistral, miło, że pytasz. Niestety.. przedwczoraj był pogrzeb. Nie ma go już.. 🙁
dziś zmarł teść.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
08 maja 2014 21:13
Isabelle, tak mi przykro 🙁 Tak szybko...
Isabelle, bardzo mi przykro 🙁
nie powiem, żeby to nas jakoś "zaskoczyło".

Niestety od jakiegoś tygodnia to był... koszmar. Teść już nawet nie gadał do urojeń, tylko JĘCZAŁ i POPŁAKIWAŁ. całą dobę. Mimo morfiny. Nie był w stanie powiedzieć co boli i czy boli. Sądzę, że to nie przerzut ani nie drugi udar tylko wycieńczenie organizmu. Nie chciał jeść, wyglądał jak szkielet pociągnięty skórą. Tylko leżał z otwartymi oczami (nie widział) i ustami patrząc się w przestrzeń. fala załamania pewnie przyjdzie po pogrzebie. Póki co 3/4 rodziny trzyma się bardzo dobrze, bo ... zawczasu oswoili się z tym, że ratunku nie ma i lepiej nie będzie i to tylko kwestia czasu. 1/4 znosi to gorzej, bo miała nadzieję.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
09 maja 2014 07:47
Isabelle, bardzo dobrze Cię rozumiem, obraz końcówki mam wypalony na stałe w mózgu, a tak bardzo chciałabym to zapomnieć... Potworne, co ta choroba robi z człowiekiem...
A co do fali załamania - zależy od człowieka, ale każdy jakoś musi po swojemu przeżyć. Współczuję i przytulam wirtualnie.
nie powiem, żeby to nas jakoś "zaskoczyło".


Zaskakuje, śmierć zawsze zaskakuje. Podobnie umierał mój tata, też w domu , pod czują i troskliwą opieką rodziny. Bolała nas nasza bezradnośc, bolało to ,że nic nie mozemy. I bolała smierć. Gdy się kogoś kocha to nigdy nie jest się przygotowanym na smierc kochanej osoby.
Isabel współczuje i to bardzo. Przeszlam to sama, teraz boli, teraz przed oczyma masz ostatnie dni ale one z czasem przyblakną, po latach zostaną same dobre wspomnienia. Tulę i sciskam Cie bardzo mocno. Trzymaj się.
A ja rozumiem o czym pisze Isabelle,. Gdy umierała moja babcia, przez ostatnie dni wiedzieliśmy, że to kwestia godzin lub dni. Kiedy straciła przytomność wiedziałam, że jedyne czego chciała to szybkiej śmierci i uwolnienia się od bólu. I mimo żalu z straty gdzieś pojawiała się myśl, że tak będzie dla niej lepiej.
Gdy mama zadzwoniła, że babcia odeszła w pierwszym odruchu nawet nie płakałam. Pomyślałam, że teraz już nic jej nie boli. W zasadzie niewiele płakałam po jej śmierci, bo świadomość jak bardzo ona sama jej wyczekiwała dawała mi siłę i wytłumaczenie na to co się wydarzyło.
Bera i ja rozumiem Isabel i wiem jakie to wszystko trudne . Niby wiesz ,że tak lepiej , niby wiesz ,że ta osoba juz nie cierpi ale...gdzies tam w głebi chciałabys aby żyła. Tęsknisz i czujesz ból. Nigdy czlowiek nie jest przygotowany na smierc kochanej osoby. Mnie zawsze brakuje mojego Taty.Kochałam go bardzo , był dla mnie wszystkim i wiem , widzialam jak sie męczył ale..wlasny egoizm był silny, ja tak chciałam aby żyl. Ja wiem ,że tak dla niego było lepiej ,że przestał cierpiec wszystko to wiem ale.....ale tak go kochałam.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
09 maja 2014 13:41
Gdy mama zadzwoniła, że babcia odeszła w pierwszym odruchu nawet nie płakałam. Pomyślałam, że teraz już nic jej nie boli. W zasadzie niewiele płakałam po jej śmierci, bo świadomość jak bardzo ona sama jej wyczekiwała dawała mi siłę i wytłumaczenie na to co się wydarzyło.


W zasadzie u mnie tak samo. Kiedy tata przyjechał ze szpitala z wiadomością, że męża już nie ma - nawet nie płakałam. Wypłakałam się w czasie jego choroby, wyłam z żalu, rozpaczy i bezsilności. A kiedy się skończyło - spokój. Smutek, żal, ale i spokój. Ech, dziwnie człowiek funkcjonuje...
[quote author=maleństwo link=topic=91251.msg2088900#msg2088900 date=1399639309]
Smutek, żal, ale i spokój. Ech, dziwnie człowiek funkcjonuje...
[/quote]

Dokładnie. Taka ulga, że cierpienie bliskiej osoby dobiegło końca.

Faza, ja też tęsknię, bo babcia była mi bardzo bliska. I do dziś nachodzą łzy do oczu jak wspominam. Gdyby dało się odjąć ból to chciałabym, żeby była wieczna. Ale widząc cierpienie kogoś kogo się kocha wybrałabym dla niej śmierć. Chyba za mało we mnie egoizmu jeśli chodzi o te najbliższe osoby.
asds   Life goes on...
02 czerwca 2014 15:58
Dziewczyny!

Błagam o pomoc  czy może mi ktoś polecić lekarza specjalistę od chorób zakaźnych/ wewnętrznych?!?!

W czwartek mój dziadek wylądował na OIO-mie w szpitalu przy Banacha w Warszawie. Z tego co wiem od lekarza w brzuchu ( nie w otrzewnej) pojawiły mu się w różnych miejscach pęcherze. Podczas operacji okazało się że sa one wypełnione ropą. Nie wiemy co spowodowało ich powstanie, ani co to jest. Cały czas czekamy na wyniki posiewu.

Dziadek jest w tej chwili w stanie ciężkim stabilnym, wczoraj zaczeły pracować nerki.

Proszę o wszelkie namiary gdzie możemy się skonsultować/zasięgnąć opinii.

Przepraszam za brak składni, ale jestem cała rozstrzęsiona po relacji mojej mamy z dzisiejszej rozmowy z lekarzem.
asds, dr n. med. Andrzej Gietka, Centralny Szpital Kliniczny MSW, ul. Wołoska 137
Szukamy ośrodka rehabilitacyjnego dla mojego taty. Rehabilitacja po udarze. Wiadomo najlepiej w łódzkim, ale jak jest jakiś w Polsce warty uwagi to i taki weźmiemy pod uwagę. Musimy tatę postawić na nogi. Wątpimy, aby na NFZ ta rehabilitacja była na satysfakcjonującym nas poziomie więc szukamy też prywatnych. Wiemy, że są kosztowne, ale tata musi być samodzielny. Jeżeli coś wiecie proszę o namiary na PW.
Ja wpadam z pozytywną wieścią, tata po operacji, lekarz zadowolony, guz złośliwy ale wycięty w całości, brak nacieków, czekami tylko na wyniki histopatologiczne wycinków okolicznych narządów. Jeśli będą dobre, będziemy mogli ochłonąć i powiedzieć, że zbadał się w porę.
Lunitari, prostata daje wysoki procent "recovery", więc bądź dobrej myśli! Zdrowia dla Taty!
Scottie   Cicha obserwatorka
16 września 2014 20:48
Dziewczyny z Warszawy i bliskich okolic- czy możecie polecić mi jakiegoś dobrego onkologa?
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
06 października 2014 18:06
Scottie jaki organ? Jeśli piersi, to Dr Monika Nagadowska - jest najlepsza!

Moja mama wyleczyła u niej swojego raka piersi. Przyjmuje na NFZ w centrum onkologi na Ursynowie oraz prywatnie.
Scottie   Cicha obserwatorka
06 października 2014 21:51
Ślinianka. Już jestem w trakcie leczenia w Euro Medic w Otwocku i każdemu polecam! Na Roentgena mam konsultacje pod koniec listopada.
Mam przypuszczenie, że na moim jajniku znajduje się guz nowotworowy... Czekam na badania.  😕
Jeżeli masz tylko przypuszczenie nie poparte badaniami to co Cię skłoniło do myśli, że to guz nowotworowy??  🤬  🤬  To może być milion innych rzeczy.
Głowa do góry, cycki do przodu i rób szybciutko badania. Czasem nawet jak już jest diagnoza, nawet ta najgorsza to  później okazuje się, że to wcale nie to.
Ściskam Cię mocno i pamietaj, że nie można się załamywać. Wiem, że brzmi to banalnie ale wiem, co piszę. Sama osobiście miałam tą najgorszą diagnożę stawianą trzy razy z czego jedna - ta, której najmniej się spodziewałam - potwierdziła się. Ściskam Cię mocno  :kwiatek:
berula niestety lekarz powiedział, że jest spore prawdopodobieństwo.. Zobaczymy co będzie dalej. Staram się nie myśleć i żyć normalnie  🙄 Dziękuję, 3mam za Ciebie kciuki i mam nadzieję, że będzie z nami dobrze. Trzeba w coś wierzyć w końcu  😉
Czy moze ktos mi polecic dermatologa onkologa z Warszawy?
zen, dr salamacha z centrum onkologii na Ursynowie. Maz miał z nim ostatnio do czynienia i poleca.
Dziekuje!
Czy ktoś z was miał styczność lub słyszał coś więcej o leczeniu raka wit. B17?

Jakieś doświadczenie lub opinie na temat leczenia w ośrodku PRO-VITA z Piwnicznej Zdroju? Ośrodek zajmujący się niekonwencjonalną terapią antynowotworową. Bardzo proszę o jakiekolwiek informacje. Sprawa pilna, a w necie niewiele informacji, poza tym niekoniecznie prawdziwych.
Chłoniak złośliwy nieziarnisty - czy naprawdę szanse na wyleczenie są tak małe? 🙁
mundialowa, to zależy od rodzaju chłoniaka i od pacjenta (np. od wieku). Życzę dużo siły i dużo zdrowia!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się