Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

po co Ci spalacz, ruch i dieta Ci wystarczą.
i masz rację, spalacze są dla "koksów"
Jestem leniem i nie potrafie trzymać diety...  😡 stąd to pytanie... czy spalacz coś da w tym wypadku?
nie!
spalacz jest dla tych, którzy robią już rzeźbę i chcą zejść do niskiego poziomu tłuszczu, DLA ZAWODOWCÓW (tunrida, nauczyłam się pisać wielkimi literami od Ciebie)


ogarnij zdrowe i racjonalne odżywianie, ruszaj się więcej i będziesz zadowolona. Wagę masz odpowiednią dla wzrostu, więc może nie chudnij, a pomyśl o ćwiczeniach modelujących?
A organizm da radę jeszcze zrzucić, skoro (wg mnie) pisanissima i tak waży malutko?



U mnie kolejny dzien na 100%. TŻ jadł chipsy, oferował mi, a ja odmówiłam. Jestem z siebie z tego powodu szalenie dumna  😀
Wistra, myślę, że da.. w tamtym roku schudłam 5 kg w miesiąc z wagi 55 kg. Po zimie niestety wróciło...
Kurcze Cierp może i masz rację, ale sama pisałaś że bez trenera nie bardzo, a już nawet pomijając kasę której brak to najbliższa siłownia 19 km od domu - za dużo czasu by to pochłonęło i paliwa też  🤔 Mogłabym wskoczyć w mój max czasowo wysiłkowy czyli poświęcić ok 2 godz 3 razy w tyg + 2-3 dni po 1 godz ale nie wiem czy w tym czasie biegać, biegać + mel B i Tiffany (tym sie trochę wymodelowałam gubiąc smalec rok temu - przynajmniej wg znajomych, chociaż efekt mogła dać też sama utrata wagi  😁 ), czy jeszcze coś. KOnia też jeżdżę w terenie czasem - spory wysiłek bo do pchania i trzymania na zmianę  😉
5 kg w miesiąc przy takiej niskiej wadze to nie jest mądre. 3 kg miesięcznie byłoby odpowiednie, a nawet i 2kg.
Zależy w jaki sposób zrzucałaś, czy głodziłaś się, bo raczej nie zbilansowaną dietą, bo sama mówisz, że nie robisz tego.
Nic dziwnego, że wszystko wróciło. Nie lepiej schudnąć i wymodelować sobie ciało na stałe? Zrobić to mądrze?
(oczywiście nie mówię tu dobrej diety, uzyskania efektu,a potem wpieprzania 5000 kcal dziennie ze słodyczy, bo nie ma bata waga zawsze będzie rosła przy takim odżywianiu)

wistra - zależy też jak wygląda, może mało ważyć, ale mieć sporo tłuszczyku. Ja na jej miejscu nie chudłabym nic, tylko modelowała ciało.


Kasia-Pała - to polecam Ci ćwiczenia
wystarczą hantelki (2 kg na początek), albo butelki z wodą.
spróbuj, może Ci podpasuje.
Scottie   Cicha obserwatorka
15 marca 2015 19:13
Mamy tu kogoś walczącego z tłuszczykiem i niedoczynnością tarczycy?
To fakt, chudłam bardzo "brzydko" bo mało jadłam... plus dwa konie dziennie (ja to licze jako trening też dla mojego ciała 😉 )
To fakt, chudłam bardzo "brzydko" bo mało jadłam... plus dwa konie dziennie (ja to licze jako trening też dla mojego ciała 😉 )


no to sama masz odpowiedź, dlaczego wszystko wróciło.
Najpierw zadbaj o swoje odżywianie i serio zastanów się czy chcesz chudnąć, czy lepiej sobie modelować ciało na wadze jaką masz, zapewne i tak spadnie.
Scottie, ja się wpisuję pod te kryteria, ale wiesz, że moje podejście nie jest... nie jest takie jak większości dziewczyn tutaj. 😉
Ascaia - a mi się wydaje, że jest. Pamiętam Twoje początkowe posty, zrobiłaś niesamowity progres.
Nieeee, odkąd tu piszę to raczej należałoby mówić o regresie albo o zastoju albo o huśtawce.
Natomiast to, że zrzuciłam 17 kg mając problemy z niedoczynnością to inna bajka - bajka o nazwie metoda Dukana. A na tą bajkę mało przychylnie się obecnie patrzy.
bo z tego co wiem, to Ty chyba nie całkiem na dukanie byłaś, tylko się inspirowałaś? Czy się mylę?
Bardzo dokładnie. I uważam, że dlatego osiągnęłam właściwe rezultaty i nie narażałam zdrowia.
Ta dieta tylko przy skrupulatnym zagłębieniu się w jej podstawy ma sens.
Ja niestety kiedyś wpadłam na pomysł przejścia na nią (w czasie otyłości ) stosowałam się w 100% i po ok 3 tyg zaczęła mi krew normalnie wodospadem lecieć. Nigdy w życiu tak nie miałam. Podłogę zalewałam.
Nigdy więcej diet.

Dobrze, że Ty się w tym odnalazłaś i nic złego się nie stało.
Dla mnie to było jak "zbawienie"
Mój organizm się bardzo lubi z proteinami, z nabiałem, z rybami. Plus wielkie, ogromne połacie wdzięczności dla mojej mamy, która wykazała się niesamowitą cierpliwością i kreatywnością.
powiem Ci, że niektóre z przepisów dukana były bardzo smaczne, ten sernik np, myślę że mogłabym sobie czasami coś zrobić na kolację białkową
Mi było bardzo smacznie. Dobrze się czułam, miałam bardzo dobre wyniki.
Też byłam na Dukanie. I potem przez długi czas nie mogłam spojrzeć na nic, co było jogurtem/było białe. Ale placki do tej pory czasami robię. 😀

edit.

🙂
Mam pytanie troche chyba retoryczne. Skoro po miesiącu fitnessu 3 razy w tygodniu waga ani obwody się nie zmieniły, to oznacza że czas wprowadzić dietę? 🙁
Ile spalisz na fitnesie? 300-450 kcal? dajmy nawet 600. 3 razy w tygodniu o 600 mniej, to na tydzień 2000 kcal. 1 prawdziwy kilogram tłuszczu to 7 tysięcy kalorii mniej.
Czysta matematyka. Widocznie zjadasz na tyle dużo, że to co spalisz na fitnesie NIC nie znaczy.
Odchudzanie to DIETA, ćwiczenia to dodatek.

Idę na górę pomachać sztangą i hantlami.  🙂 Ot tak..na wzmocnienie. 
prosta odpowiedź


Zaczynamy 60 dzień 🙂
Niby się z Wami zgadzam. Ale...
nie można całe życie być na "diecie" - na diecie w znaczeniu jedzenie ze znacznymi ograniczeniami.
To co cały czas powtarzam. Źle jeśli jedzenie rządzi naszym życiem. W jakimkolwiek kierunku.
Ale aktywność fizyczną można stosować cały czas. Nawet należy, bo ma zalety nie tylko dla wyglądu.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
16 marca 2015 08:46
Na diecie w sensie rygorystycznego cięcia kalorii nie, ale na diecie w sensie nie jedzenia mrożonej pizzy zagryzanej czekoladą można, a nawet należy  😉 I długoterminowo chyba właśnie o to chodzi, żeby odżywiać się zdrowo i w rozsądnych ilościach. Niestety mnóstwo osób przechodzi na jakieś drakońskie diety, chudnie, po czym zaczyna jeść jeszcze więcej niż przed dietą i dziwi się, że wszystko wraca  😉
Nie znam mnóstwa takich osób. 😉
Raczej znam takie, które właściwie które żywiły się tylko pizzą i czekoladą, rozsądnie próbują schudnąć, zmieniają nawyki żywieniowe, a metabolizm w którymś momencie mówi "a figa!"
Na marginesie czy zdrowa dieta oznacza, że nigdy tej pizzy i nigdy tej czekolady? Już nigdy to końca życia?
(nie o mrożonej pizzy mówię, bo takiej chyba nigdy w życiu akurat nie miałam okazji jeść)
Bee.   przewodnicząca chaos serce ma przebite strzałą.
16 marca 2015 09:02
mi zawsze dietetyczki i każdy inny, kto miał pojęcie o czym mówi, nie nazywał tego dietą długofalowo. dieta jest, jak się ma redukcję, obcina się kalorie. przez ten czas, zależnie od tego ile kilogramów trzeba zrzucić, nasz organizm i my mamy zmienić nawyki żywieniowe. i ja tak podchodzę do tego. teraz jestem na diecie. załóżmy, że będę na tej diecie przez pół roku. po tym pół roku mój organizm sam zacznie odrzucać prawdopodobnie tłuste rzeczy. gdzieś kiedyś czytałam, że potrzeba 6 tygodni, aby coś weszło w nawyk. taka moja opinia.  :kwiatek:
po dobrym wyprowadzeniu z diety jestem pewna, że nie zaszkodzi zjeść raz na jakiś czas schabowego, ale pytanie, czy będzie on nam smakował tak, jak przed "dietą"?

edit- Ascaia, ja może znawcą nie jestem, jak dziewczyny w wątku tutaj  :kwiatek:, ale nawet na redukcji można zjeść pizze. Ważne, żeby to była "fitpizza", na odpowiednim pełnoziarnistym spodzie itd. 🙂 jeżeli zmieścisz się w swojej kaloryczności, to taką zdrową pizze można zjeść. 🙂
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
16 marca 2015 09:06
Ascaia jasne, że nie "nigdy". Raz w miesiącu przecież nikomu nie zaszkodzi. Ale raz dziennie już może  😉 Ja właśnie znam sporo takich osób, które wprowadzają bardzo rygorystyczne diety, po czym wracają do złych nawyków żywieniowych.


Bee. no właśnie to chyba po prostu kwestia terminologii  🙂 Dla jednych dieta to będzie cięcie kalorii, ktoś inny może nazwać dietą zdrowe odżywianie 😉 Ale to chyba bez znaczenia jak nazwie, byleby jadł z głową  😉
Bee.   przewodnicząca chaos serce ma przebite strzałą.
16 marca 2015 09:21
smarcik, ale ogólnie dieta to takie diaboliczne słowo  😀iabeł: takie, że ludzie dostają ciarki i gęsią skórkę. a ja po moim wczorajszym obiedzie - chipsy z ziemniaka i marchewki plus rybka, wszystko z piekarnika (na jadłospis od dietetyczki muszę poczekać do piątku) doszłam do wniosku, że jak się poświęci chwilę dłużej, pomyśli, dobierze smaki, to takie zdrowe jedzonko jest bardzo smaczne! i nawet kotlet z frytkami mojego chłopa na stole na przeciwko mnie nie kusił!  😁
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
16 marca 2015 10:11
Opowiesz coś więcej o wizycie u dietetyczki?  :kwiatek: Trzeba mieć ze sobą wyniki badań krwi itp? Chodzisz regularnie czy jednorazowa wizyta wystarczy? Jaki jest koszt? Nigdy nie byłam, a pewnie powinnam..  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się