Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)

nada, sprawdzone wędzidełko?
Może zastąp butelkę "sondą"?
deksterowa Wszystko fajnie z odstawieniem butli, jakie proponujesz, ale ty masz "klasyczne" dziecko, ktore nie lezalo w szpitalu jakis czas. I moja mala i Stas sa po przejsciach, sa wczesniakami i traktuje sie je inaczej. Jedzeniem pod korek takie dzieciaki zastepuja sobie bliskosc mamy lub odreagowuja stres. My przerabiamy z Paulina to samo, co nada ze Stasiem i to nie jest takie proste. Mamy codzienne konsultacje z polozna+ doradczynia laktacyjna, bo bylo nie bylo,  odstawienie butli jest ogromna zmiana dla dzieciaka i tez ogromnym stresem. Kazdy przypadek trzeba traktowac indywidualnie.

Paulina je teraz ok 90ml z flachy. Z piersi trudno mi powiedziec, napewno mniej niz z butli, a tak na oko 60 ml sadzac po tym, co odciagam.

nada Polecam ci karmic z jednej piersi, a z drugiej odciagac. No i wazny jest tez dobry laktator i nastawienie. Jak sie spinalam, ze musze udoic tyle i tyle, to cycek wypuszczal jakies smieszne ilosci. Odkad wrzucilam na luz i stwierdzilam, ze phi...najwyzej dam jeden raz MM, to mleko leci jak szalone. Poza tym polecam preparaty, o ktorych pisalam kilka postow wczesniej na pobudzenie laktacji!

My mamy chwilowo trudnawe wieczory. Mam wrazenie, ze po calym dniu wrazen moj maly szkrab nie nadaza i nie moze wyhamowac z emocjami. Po krotkich przebojach sprawdzaja sie cudnie techniki proponowane przez  Dr Karpa (btw. moja Mama jest zafascynowana ta ksiazka!). A spowijanie, to juz w ogole jest hicior! Poza tym chustujemy sie, tulimy, karmimy, spacerujemy i tak nam uplywaja dni 🙂
dea   primum non nocere
17 marca 2015 12:40
Poddaję się. Wysyłam mamę po bebilon... Ściągnęłam od wczoraj 120ml. Przed spacerem mała dostała cycka do końca i 100ml, 20 mama wzięła ze sobą. Po godzinie się zbudziła, te 20 zniknęło i wracają z rykiem. Nie ma opcji, żebym ją zostawiła na swoim mleku 🙁 a muszę być wolna na ten weekend... Mam tylko nadzieję, że nie stracę pokarmu 🙁
Żebym ja umiała jakoś laktację rozkręcić, beznadzieja... Ściągam co noc ile się da przez pół godziny - udoję 50-80ml max. Ostatnie trzy dni mroziłam, ale to jest tyle co nic... nawet na jeden spacer za mało, jak widać. W dzień nie mam szans nic udoić, ona mi ściąga na bieżąco. Jeśli nie śpi, je co godzinę. Jakieś pomysły?? Nie chcę jej zostawiać na mm na wszystkie wyjścia :/
Nie jestem zadnym ekspertem.... Ale miej to mleko mm nic sie nie stanie przeciez... A w razie awarii bedzie....

Czy tylko moje dziecko potrafi nie jesc prze 3 godziny? Bo ja juz sie zastanawiam, czy z nim wszystko ok🙁
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 marca 2015 13:11
Wszystko z nim ok. Rośnie? Rośnie. Tyje? Tyje. Nie wyje z głodu? Nie. Więc ten typ tak ma. 😉
slojma   I was born with a silver spoon!
17 marca 2015 13:18
dea- masz jeszcze troche czasu  do weekendu moze jakies herbatki na zwiekszenie laktacji. Pij wiecej wody nie stresuj sie bo mleko jest w glowie.  Jak nie bedzie duzego zapasu twojego mleka to mm. Tylko nie kazde dziecko chce mm jesc.
dea   primum non nocere
17 marca 2015 14:16
Ona chce jeść wszystko, byle dużo. Zdziwiłabym się, gdyby nie chciała mm. W szpitalu piła, przez pierwszy miesiąc dokarmiałam minimalnie, ale jednak.

Mam tę laktację trochę na styk. Dziecko rośnie i tyje, jest dobrze, ale obawiam się, że jak dokarmię przez 3 dni (może wyjść praktycznie 100% na mm) to mi siądzie i już nie wróci... No i taka duża zmiana diety, a ona dopiero od niedawna ma kupy ładne i brak problemów z brzuszkiem :/
Kami   kasztan z gwiazdką
17 marca 2015 14:20
Dea to żeby laktacja nie zanikła to odciągaj przez te trzy dni  🙂
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
17 marca 2015 14:27
deksterowa, Hania ma i dłuższe przerwy. To normalne, nasze dzieci nie jedzą już tak jak noworodki 😉
dea   primum non nocere
17 marca 2015 15:38
Przez te 4h maratony nie dam rady, kursanci mogliby nie wytrzymać psychicznie  😜 a w przerwach będę przystawiać młodą - o ile głodna będzie. Na laktator raczej nie będzie czasu. Trochę mnie to przeraża. No nic, zobaczymy. Jeden plus - małe wróciło ze spaceru po tych 120ml. Testowo nie dałam jeść. Położyłam na dywanie. Fik na brzuch. Pierdziochy. Kupa... to dlatego chciała wracać. Zawołała o jedzenie po plusminus trzech godzinach od pierwszego karmienia, tego 100ml. Czyli nie jest tak źle. Będzie mm na wspomaganie i może jakoś damy radę.
Wracam do roboty, Grzdylla na spacerze nr 2 😉 po nacyckowaniu do oporu. Ciekawe ile tym razem wytrzymają 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 marca 2015 15:46
deksterowa, Hania ma i dłuższe przerwy. To normalne, nasze dzieci nie jedzą już tak jak noworodki 😉


Eeeee, teges, moja nadal żre co 2-2,5 godziny... :p
Przez te 4h maratony nie dam rady,


Nie chcę zapeszać, ale cycki Ci pękną, jak nie bedziesz odciągać 🙂😉 musisz zaopatrzyc się we wkładki laktacyjne. I uważać, by nie stał się zastój////
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
17 marca 2015 16:50
deksterowa, ile ja bym dała, żeby moje dzieci jadły co 3 godziny 😉 W nocy to czasem jedzą co 1,5 🤔
slojma   I was born with a silver spoon!
17 marca 2015 17:33
Zycze powodzenia dea
Wrocilysmy wlasnie z naszych pierwszych zajec sensorycznych.  Jestem mega zadowolona.  Vivi poznala nowe dzieci, nowe fajne zabawki drewniane,  wydajace dzwieki etc. Do tego robilismy odciski farba nóżki I raczki I jeszcze zabawy z wielkim okregiem I wspolne spiewanie. Poznalam duzo mam I bardzo zaluje ze wczesniej nie poszlam.  Bylo super.  Nie wiem czy bylo ale bardzo. Ma drzemki o rozszerzaniu http://www.hafija.pl/2014/05/rozszerzanie-diety-dzieci-zrob-to-dobrze.html
deksterowa, mój nigdy nie wołał jeść. Sama dawałam co 3h od początku, wg zaleceń. Jak przybiera ładnie, to znaczy że dostaje dostateczną ilość jedzonka 😉
dea   primum non nocere
17 marca 2015 19:03
[quote author=dea link=topic=96101.msg2316715#msg2316715 date=1426606725]
Przez te 4h maratony nie dam rady,


Nie chcę zapeszać, ale cycki Ci pękną, jak nie bedziesz odciągać 🙂😉 musisz zaopatrzyc się we wkładki laktacyjne. I uważać, by nie stał się zastój////
[/quote]
Nie ma szans... właśnie o to chodzi, ona pije co godzinę, przez pół godziny, ale to wcale nie jest duża ilość. Na spacery nieraz chodzimy po 3-4 godziny. Jeśli zaśnie, to przez ten czas nie przystawiam. Do pękania daleeekooo... nawet nabrania czasem nie czuję. Jak to się nazywa? ustabilizowana laktacja? 😉 to miałam tak od początku. Nawału nie znam, wkładki laktacyjne... potrzebuje ktoś? kurzą się 😉
Na tym tle to się cieszę, że rośnie i trzyma centyl 🙂

slojma - dzięki za życzenia powodzenia, przyda się 🙂 Opis zajęć brzmi super, ale to czytałam kilka razy i ni w ząb nie mogę dojść o co chodzi :p
  Nie wiem czy bylo ale bardzo. Ma drzemki o rozszerzaniu

W sumie to dziś mi młoda wyrwała kawałek razowca i wciągnęła zanim się obejrzałam (naprawdę się rzuca na jedzenie i od razu do paszczy pakuje - jeden ząb też daje radę... muszę bardziej uważać), teraz śpi, więc może będzie miała drzemki o rozszerzaniu 😉
Swoją drogą tak ekscentrycznej ekspozycji na gluten to chyba nikt nie praktykował. Chyba to już pociągnę i dostanie jutro tę mannę, skoro już tak z grubej rury zaczęła.
slojma   I was born with a silver spoon!
17 marca 2015 19:27
Hehedea cos mi tel pozmienial I wskoczylo cos nie tam gdzie powinno.  Chodzilo mi o fajna strone o rozszerzaniu diety.  A zajecia to chyba skonczylam wypowiedz na spiewaniu. Ale Samsung czesto cos zmienia zwlaszcza ze nie mam polskiego slownika.
A moje dziecko po prawie miesiącu niebytności idzie jutro do przedszkola... i oczywiście jest wieczór i co słyszę: "mamo ja nie chce do przedszkola, ja nie lubię. mamo boli mnie brzuch". Naprawdę go boli i nie udaje i pokazuje na żołądek i sama nie wiem co mam myśleć.
Teoretycznie super dobre przedszkole, lepszego nie ma u mnie w mieście, a ja mam pełno obiekcji.
Każda rozmowa z wychowawczyniami to jak grochem o ścianę bo na każdą prośbę, pytanie mają dosłownie zaprogramowane zbywające odpowiedzi. Plus te "przekręty" z jedzeniem, co to miało być dla dzieci ze zgłoszoną dietą bez laktozy a ja przyprowadzam dziecko i słyszę  od kucharki "ale jak on nie może pierogów ruskich to co on dziś na obiad zje"... więc podejrzewam, że bez laktozy to było wtedy jak się dopytywałam, a jak zakładałam, że dostanie wersję bez laktozy to sobie tylko zakładałam.

Jutro mnie czeka gehenna żywieniowa bo niosę swoje żarcie. Pierniczę to. Trzy tygodnie w domu - zero problemów z brzuchem. dwa dni w przedszkolu i zawsze na trzeci dzień rozwolnienie. Oczywiście będą pretensje, że młody chce jeść to co inne dzieci. Wiadomo, jak tam do każdego posiłku jak nie krowie mleczko do picia to kiełbaski (np. non toper parówki albo frankfurterki na śniadanie), to białe bułeczki plus owoce, to się nie ma co dziwić. W rozumieniu mojego syna "bułka to słodycze".

I tak zamiast mieć godzinę wieczorem dla siebie to będe stać przy garach w tygodniu aby produkować dania zdrowsze, wyglądem przypominające przedszkolny jadłospis. Nie wiem jak wyprodukować wegańska parówkę🙂
Parówkę moze ciężko ale możesz zrobić kielbaske np z cieciorki, pora i pieczarek(jesli moze je jeść)  ja takie sobie czasem robię 🙂
O poproszę przepis!
tu masz przepis na parowki 🙂 Kiedys chcialam zrobic, ale nigdzie nie moglam dostac tych syntetycznych "flakow".. Kiedys znalazlam inny przepis, ktory byl mega skomplikowany i dlugi, a ten wyglada przyjaznie 🙂
http://www.olgasmile.com/parowki-wegetarianskie.html

Lipa z tym przedszkolem.. Skladalas oficjalna skarge do dyrekcji? Alergie pokarmowe to nie zadne widzimisie, tylko powazny problem.. Nie miesci mi sie w glowie ignorowanie czegos takiego... A to co dzieci jedza w przedszkolach... olaboga...
Moze rozejrzyj sie za jakims innym przedszkolem?
Mój przepis (oryginalny był trochę inny i nie wegański)
mały por 
pół cebuli
150 g dużych pieczarek 
olej/oliwa 
kubek ciecierzycy bądź białej fasoli (namoczonej bądź z puszki)
siemie lniane - ja daje na oko, tak żeby się zlepiło
kilka łyżek tartej bułki (teraz mam dylemat, bo nie mogę tradycyjnej bułki tartej i sama się zastanawiam czy ją zastąpić, żeby nie było za lepiące - jakiś pomysł? 🙂 może po prostu panierka z sezamu i wystarczy?)

Opis przyrządzania:
Por obieramy z wierzchnich liści i korzonków, kroimy wzdłuż na pół i starannie płuczemy. Część białą i jasnozieloną kroimy w cienkie plasterki. Pieczarki dość drobno siekamy. Na sporej patelni rozgrzewamy 2 łyżki oliwy. Wrzucamy por i smażymy, mieszając, na małym ogniu przez kilka minut, aż zmięknie. Dodajemy pieczarki, zwiększamy ogień. Smażymy, mieszając od czasu do czasu, aż grzyby się przyrumienią, a woda w nich zawarta wyparuje. Osobno szklimy cebulę (ja czasem daję też ząbek czosnku). Zdejmujemy z ognia i studzimy. Fasolę/cieciorkę rozgniatamy na piure (tłuczkiem do ziemniaków lub ręcznym mikserem). Dodajemy pory z pieczarkami i cebulę. Dodajemy w miarę potrzeby - gluta z siemienia i bułkę tartą (bądź coś innego 😉 ) i mieszamy na jednolitą masę, doprawiamy do smaku solą i pieprzem, jak ktoś lubi to tez jakimiś ziołami (ja zwykle daję majeranek i tymianek). Masę dzielimy na 8 równych części, które formujemy w kiełbaski - zwilżamy przy tym ręce wodą, żeby masa się nie przyklejała. Wstawiamy "kiełbaski" do lodówki na pół godziny. Na patelni rozgrzewamy 4 łyżki oleju. "Kiełbaski" obtaczamy w tartej bułce i wkładamy na rozgrzany olej. Smażymy przez kilka minut, obracając, aż ładnie się przyrumienią ze wszystkich stron. Można też zrobić je w piekarniku, żeby było zdrowiej 😉

Taki przepis na oko, bo ja ogólnie robię raz tak raz siak, a teraz sama się zastanawiam jak tę bułkę zastąpić.

edit - o te nerechty bardziej przypominają kiełbaski, bo moje nie są w nic wkładane i mogą się rozpaść  😁 za to są pyszne, także w formie kotletów 🙂
U mnie we wsi jedyne prywatne. do Państwowego nie mamy się szans dostać. Do dyrektorki muszę iść pogadać, bo to ona mnie zapewniała o wariantach żywieniowych i to z nią to ustalałam... i z kucharką potem jeszcze też...

Najbardziej mnie wnerwia, gdy moje dziecko mi wieczorem ryczy w poduszkę, że "Marian go bije", na drugi dzień rozmawiam z wychowawczynią i słyszę, że nie "Marian go ni bije". A ja wiem kiedy mój syn konfabuluje sobie, a kiedy mówi prawdę.... Potem dostałam tekst o tym, że dzieci tu mają prawo dżungli, gdy "śmiałam" zwrócić uwagę, że może warto dzieciom mówić, że nie powinni sobie wyrywać zabawek. Tak wiec dziś poinstruowałam syna, że Pani Kamila chce aby było prawo dżungli - jak mu ktoś wyrwie zabawkę to ma mu wlać i odebrać swoje. Mój syn najpierw mi tłumaczył, że on nie może nic zrobić bo dostanie czerwoną  buźkę (buuuu, straszne czerwona buźka - panie sobie do ogarnięcia tej części grupy, która się łatwo podporządkowuje i dla motywowania rodziców pseudo oceny wprowadziły. ja temu jestem mocno przeciwna). Odczarowujemy więc czerwone buźki - niestety szydząc z nich.


Ale fajne przepsiy dałyście!! Dzięki!
panie sobie do ogarnięcia tej części grupy, która się łatwo podporządkowuje i dla motywowania rodziców pseudo oceny wprowadziły.

No właśnie tego sie obawiam, ze w dzisiejszych czasach "grzeczne" dzieci maja najbardziej przewalone wiec pewnie nie warto być grzecznym.

Dea, tak właśnie wyglada ustabilizowana laktacja, w cycach "nic ni ma", żadnego sikania mlekiem, a dziecko rośnie. Zazdroszcze bo ja mam juz dość i nie moge sie doczekać aż sie u nas uspokoi. Co do odciągania próbowałaś tak jak pisała diakonka, ze dziec do jednego, laktator do drugiego? U mnie tylko to działa, pomiędzy karmieniami to moge zapomnieć.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
18 marca 2015 06:41
maleństwo, ale je czy pije? 🙂 Bo wiesz, Hania czasami też po dwóch godzinach od karmienia chce cyca, ale ssie go przez chwilę, więc sądzę, że bardziej chce się napić niż najeść 😉

A co do "pękających cycków", to jak to jest przy odstawianiu? Odciąga się w małych ilościach czy trzeba przeczekać?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
18 marca 2015 07:06
A czort ją wie, ona zawsze ssie tylko kilka minut, typu 4? 5? Sporadycznie dłużej, np jak zasypia i sobie już tak tylko ciumka dla przyjemności.
Ale ja byłam taka sama. Mama miała koleżankę, która mówiła "lubię karmić, bo nadrabiam zaległości w książkach, ty też?". Mama zrobiła kwadratowe oczy... Aż kiedyś karmiły koło siebie. Tamto dziecko wisiało z 50 minut, a ja ssałam na zasadzie "hephephephephep, już", aż dostawałam zadyszki :p
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
18 marca 2015 07:44
50 min? Super! Tak długo niestety moja też nie chce ssać, a już sobie wyobrażam jak byłoby pięknie 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
18 marca 2015 07:49
no coś ty, ja bym zdrętwiała i się wściekła chyba :p
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
18 marca 2015 07:52
A ja bardzo lubię te chwile kiedy mała je, bo jak nie je to zazwyczaj każe się nosić 😀
maleństwo   I'll love you till the end of time...
18 marca 2015 07:56
Aaaaa, rozumim 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się