kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

U nas najlepiej się sprawdza 70-80cm, bo podłoże jest dość niestabilne (miękko, wilgotno)
Moje koniska szanują ogrodzenie nawet bez prądu i takie poniżej metra

Jak ja Ci zazdroszczę  😀
Moje półtora metrowe są skakane...
[quote author=Liściu link=topic=1412.msg2318755#msg2318755 date=1426840142]
Jak ja Ci zazdroszczę   😀
Moje półtora metrowe są skakane...
[/quote]
Ha, też jeszcze 4 lata temu bym sobie zazdrościła - matka mojej kobyłki uwielbiała skakać i czasem z padoku wróciła do stajni szybciej niż ją tam zaprowadziłam a miała do pokonania trzy drewniane ogrodzenia po drodze xD może jej się wrocławskie padoki nie podobały.
A u nas full wypas 🙂
Jeden skacze ogrodzenia 150, dwa kolejne biorą na klatę i są dwie takie co przechodzą pod spodem.
widzexxcie, z moich obserwcji wynika, ze z reguły jeśli konie mają na pastwisku co jeść (trawa / siano), pić oraz co robić (sporo miejsca), to raczej nie zwiewają...
anetakajper   Dolata i spółka
20 marca 2015 10:41
Chcę zrobić żywopłot z iglaków wokół placu. Plac dolega do pastwiska i konie czasami mogą skubnąć iglaka. Plac będzie ogrodzony + pastuch. Konie wychodzą na to pastwisko zaledwie 2 miesiące w roku.

Najlepiej pasuje mi posadzić Tuję - wiem, że jest trująca. Czy konie mocno się do tego  lepią? jedzą to namiętnie czy raczej jak są najedzone to unikają takich roślin?
Mam jeszcze do wyboru Cyprysik, jałowiec - bo są najtańsze

Może macie jakieś inne pomysły?
Ja mam świrki i jak się wybierze opowiedni gatunek i odpowiedznio przycina to mogą stworzyć całkiem fajny żywopłot. Tylko, że niestety koń bardzo robić z siebie żyrafe, wychylać się i wpierdzielać ich czubki.
Dlatego bałabym się roślin trujących, bo jeden koń nie ruszy, ale inny może próbować
_Gaga na pastwisku mają super trawę i dużo miejsca na wybieganie. Wodę oczywiście też. Ale jak są tam czasem po 12 godz dziennie w lecie ( miejsce zacienione tez jest) to nuda młodzików dopada. No i kombinują. Wole jednak żeby były na dworze niż kisily się w stajni
Mają też lizawke
Nie mam pomysłu co jeszcze zrobić żeby jakoś im umilić czas
anetakajper   Dolata i spółka
20 marca 2015 11:00
Ja mam świrki i jak się wybierze opowiedni gatunek i odpowiedznio przycina to mogą stworzyć całkiem fajny żywopłot. Tylko, że niestety koń bardzo robić z siebie żyrafe, wychylać się i wpierdzielać ich czubki.
Dlatego bałabym się roślin trujących, bo jeden koń nie ruszy, ale inny może próbować



Świerk jest rzadki - tak przynajmniej to u nas wygląda. U nas są takie wiatry, że świerk sobie nie poradzi :/

Jałowca i cyprysiaka nie widzę jako trujących. Ten jałowiec bardzo mi się podoba może na niego postawie. 
fanelia   Never give up
20 marca 2015 12:58
Cyprysik i tuja odpadają - raz, że trujące, dwa to nie są nasze gatunki rodzime, po co mamy zaśmiecać sobie krajobraz i wprowadzać coś, co jest obce? A trzy - cięta tuja wymaga sporej pielęgnacji jeśli ma być ładna, cyprysik jeszcze więcej, do tego może przemarzać (niektóre odmiany).

Polecam - świerk pospolity, ale cięty dwa razy w roku, wtedy nie jest ażurowy. Cięcie trzeba rozpocząć jak drzewka są jeszcze bardzo małe. Ciąć trzeba tak, że dół jest nieco szerszy niż góra - wtedy dół będzie doświetlony i nie będzie się przerzedzał.

Super wybór to też modrzew - co prawda zimą bez igieł, ale przepięknie przebarwiony jesienią i też da się bez problemu formować, tak jak świerka. Dobre, bo polskie 😉 I nie potrzeba żadnej większej pielęgnacji.
anetakajper   Dolata i spółka
20 marca 2015 13:28
Modrzew odpada bo właśnie traci igły, a tu chodzi o wiatry jakie u nas sobie hulają zwłaszcza jesień/zima.

Jakoś nie widzę siebie przy pielęgnacji 200 drzewek :/

Jak patrzę za okno w pracy na te tuje 3-4 m -taki piękny żywopłot mógłby być :/ ehh
anetakajper a ja mam tuje brabanty szybkorosnące, zanim miałam konie tuje były już posadzone, bo oddzielają teren gospodarczy od rekreacyjnego. Na początku nie planowałam wypuszczać tam koni, ale na jesień szkoda mi było kosić taką fajną trawkę to wypuszczałam na wypas, koniki szczęśliwe, nawet nie oglądały się na żywopłot, choć nie przeszły obojętnie obok kosodrzewiny i poobgryzały mi gałązki 🙂
Jeżeli konie nie są głodne nie bałabym się tujek. U znajomych w stajni piaszczysty padok jest ogrodzony tujami, a konie mają tam tylko siano dawane i wcale nie do syta.
Ogrodzenie na tyle blisko, ze w sumie te długoszyjne gdyby chciały - może i by sięgnęły. Ale nie próbują, jak chcą coś zforsować, to tę ścianę, gdzie jest "widok" na łąkę.
Z resztą i u mnie kilka tuji rośnie, kiedyś panicznie się ich bałam, jednak z tego co się mówi i słyszy - konie ich nie lubią i same nie próbują.
Ale uwaga jedna - jak żywopłot będzie podcinany trzeba BARDZO dokładnie sprzątnąć po obcinaniu. Nie wiem ile w tym prawdy,
ale słyszałam, że koń potrafi zjeść takie już ścięte i przewiędnięte (przy czym nie słyszałam by po tym chorował... ale możliwe, że tak było)
Ja mam świrki i jak się wybierze opowiedni gatunek i odpowiedznio przycina to mogą stworzyć całkiem fajny żywopłot.


Nie chcę wiedzieć jak The Wunia przycina świrków 🤣 Zabawna ta literówka 😉
Czy mógłby mi ktoś wyjaśnić czym takie nożyczki z ząbkami różnią się od zwykłych jeśli chodzi o podcinanie grzywy? :kwiatek:

I jeszcze jakby ktoś wyjaśnił mi jak używa się grzebienia do przerywania to będę wdzięczna!
Są może jakieś filmiki instruktażowe?
Czy mógłby mi ktoś wyjaśnić czym takie nożyczki z ząbkami różnią się od zwykłych jeśli chodzi o podcinanie grzywy? :kwiatek:

I jeszcze jakby ktoś wyjaśnił mi jak używa się grzebienia do przerywania to będę wdzięczna!
Są może jakieś filmiki instruktażowe?

Służą do degażowania włosów
[[a]]http://pl.wikipedia.org/wiki/Dega%C5%BCowanie[[a]]
[[a]]http://pl.wikipedia.org/wiki/Dega%C5%BC%C3%B3wki[[a]]
A używa się ich tak jak zwykłych? Da radę zrobić na nich ładną, równą grzywę?
Pialotta, one służą do przerzedzenia grzywy, nie do wyrównania
Osobiście wolę przerywać , a wówczas żadne nożyczki nie są potrzebne 😉
LatentPony   Pretty Little Pony :)
23 marca 2015 20:31
Znowu nie wiem gdzie napisać, więc wproszę się tutaj. Powinien chyba specjalnie dla mnie powstać wątek "kącik LatentPony - czyli głupie pytania"  😵

Od dłuższego czasu zastanawiam się dlaczego lepiej jeździ mi się na kucach? Wiadomo, każdy ma swoje predyspozycje, jedni wolą małopolaki a inni araby, jedni wolą duże konie a inni małe. Najpierw przez kilka dobrych lat jeździłam tylko na dużych koniach i ok, pojechać pojechałam, normalnie galopowałam, skakałam, wyjeżdżałam w tereny. Było ok, jeździłam z instruktorami, nie czułam się źle, ale jednak nie mogłam w 100% wyczuć konia. Martwiłam się wtedy brakiem tego osławionego "wyczucia jeździeckiego", wiele razy zastanawiałam się, czy moja jazda ma sens, bo mimo że jakoś na tym koniu siedziałam i coś tam jeździłam to brakowało mi "tego czegoś".
Po tych kilku latach kupiłam swojego konia i jak większość osób tutaj wie - jest to konik polski 140 cm. W stajni w której go poznałam były też inne kuce i to było TO. W końcu poczułam, że koń jest moim partnerem, zaczęło mi się o wiele lepiej jeździć, jazdy były o wiele przyjemniejsze.
Po zakupie konia niestety przez 4 lata jeździłam głównie na nim co uczyniło ze mnie jeźdźca jednego konia. Przyznaję, był to olbrzymi błąd, jednak nie stać mnie było na kupno dodatkowych jazd na innych koniach, a praca nie pozwalała na odpracowywanie jazd.
Obecnie wróciłam do jazdy na różnych koniach i... Nadal jest to samo. Pod swoją opieką mam swojego kuca 140 cm i kucyczkę 119 cm i jazda na tych dwóch koniach to jak niebo i ziemia w porównaniu do jazdy na dużych kopytnych. Znowu jest to samo co kiedyś - ok, wsiąść wsiądę, pojeżdżę, ale czuję, że to nie jest to. Wiem, że brak mi idealnego zgrania z koniem, właśnie tego wyczucia.
Zupełnie inaczej czuję się na kucach, odnoszę wrażenie że kuce wiedzą o czym myślę i starają się zrobić wszystko o co je poproszę, a ja wiem o czym myśli kuc i jestem w stanie przewidzieć jego reakcje i potrzeby i odpowiednio na nie zareagować.

Co może być przyczyną?

Dodam jeszcze, że jako dziecko, które dopiero zaczynało jeździć, w wieku 9-10 lat faktycznie największą barierą była dla mnie wysokość koni. W stajni w której zaczynałam jeździć najmniejszy koń miał około 160 cm i dla mnie był to olbrzym. Bardzo długo nie mogłam się przełamać, ale w końcu się udało. Myślicie, że nadal podświadomie mogę się bać i to tylko kwestia mojego myślenia?
Czy może jednak uwarunkowania fizyczne? Mam 157 cm, ważę 44-46 kg i może dlatego łatwiej jest mi się zgrać z kucami? Tak sobie gdybam...
Z pewnością nie jest to kwestia wyszkolenia koni i kuców. Jeździłam zarówno na bardzo dobrze zrobionych koniach i kucach, jak i znarowionych koniach i kucach i pod tym względem nic się nie zmienia. Niezależnie na od stopnia wytrenowania konia/kuca - na dużym pojadę, a na małym pojadę i CZUJĘ.
Coś w tym jest, ja też wolę, a całkowicie wzrostem nie pasuję. Jak siadam na dużego konia ( mimo, że wiekszość życia na dużych jeździłam) to się czuję jakbym na jakimś wielbłądzie siedziała. Nie chodzi tu o wzrost, a o ruchy konia, o jego zwrotność, tempo np kłusa itp. Łatwiej mi się odnaleźć na małym też pod względem równowagi. Kiedyś się rękami i nogami broniłam przed siadaniem na kuce, bo mi się wydawały nieprzewidywalne i bez szyi ( tak mało przed oczami), a teraz wręcz mi ten kawał ciała przed koniem przeszkadza 🙂
Ale w większości myślę, że to kwestia przyzwyczajenia.
LatentPony   Pretty Little Pony :)
23 marca 2015 20:53
Obecnie jeżdżę kilka razy w tygodniu (od 3 do 5 w zależności od pracy, często po dwa konie dziennie) i wsiadam mniej więcej po równo - raz na duże konie a raz na kuce. I nic się nie zmienia, więc raczej wątpię aby to było przyzwyczajenie. Wsiadam na kuca i czuję się na właściwym miejscu. Wsiadam na konia i już nie ma takiego uczucia.

Wymyślam bzdury, czy faktycznie może coś w tym być? Jakichkolwiek nie dostanę odpowiedzi i tak będę jeździć na różnych koniach tak długo jak tylko będę mogła 🙂 Po prostu chciałabym podyskutować z kimś (także z punktu widzenia bycia instruktorką) czy faktycznie istnieje coś takiego jak predyspozycje do wyczucia ruchu mniejszego lub większego konia?
Czy to jednak kwestia ukrytego gdzieś w czeluściach mózgu lęku przed wysokością?
Też kiedyś chciałam wsiadać tylko na kuce i na nich się najlepiej czułam. W tej chwili wolę duże konie, najlepiej 170 w kłębie.
Powodem chęci jazdy na kucach okazał się właśnie lęk przed dużymi, ale nie jest to regułą. Jakiego jesteś wzrostu?
Mam 157 cm, ważę 44-46 kg
LatentPony, myślę, że to przyzwyczajenie do takich a nie innych doznań. Zgranie reakcji z rytmem kuca.
Trzeba naprawdę duuużo jeździć, żeby nie odczuwać różnic koń-koń (pomiędzy różnymi typami koni). Inaczej będą takie, z którymi "nie po drodze". U ciebie padło na różnicę kuc-duży koń, ale ludzie miewają inne podziały, że te tak a tamte nie.
No - mało który zwolennik "wielkoni" poczuje się dobrze na arabie, i odwrotnie. A na pewno nie od razu. Przy czym "od razu" może trwać miesiące.
Chess dziękuje, musiałam przeoczyć :kwiatek:
LatentPony, Ja też kiedyś jeździłam zwykle na większych, bo takie wolałam, małych "nie lubiłam" , od 1,5 roku dzierżawię (chyba) arabakonika pewnie ok 150 i w porównaniu do tego jak wsiadłam na konia ok 170 raz , to zdecydowanie wygodniej i lepiej jeździ mi się na tym mniejszym. Ale nie wiem czy to właśnie nie kwestia przyzwyczajenia do tempa ( bo większy koń robi większe kroki itp) od szerokości konia ( czyli nasze nogi też leżą inaczej) itp . No ciekawą masz zagwozdkę 😀 
LatentPony   Pretty Little Pony :)
23 marca 2015 21:25
Myślałam też oczywiście o przyzwyczajeniu, ale... Odkąd zaczęłam jeździć w wieku 9-10 lat zawsze wsadzano mnie na duże konie. Często w stajniach po prostu nie było kuców, a nawet jak były, to duże konie były bezpieczniejsze i dlatego to na nie mnie zawsze wsadzano. Wiadomo, czasami na oprowadzance zdarzyło mi się wsiąść na kucyka, ale nigdy jak byłam dzieckiem nie miałam nauki jazdy na kucu, zawsze na dużym koniu.
Dopiero w wieku około 15 lat zaczęłam jeździć na kucach i dużych koniach jednocześnie i od razu lepiej wyczuwałam kuce, łatwiej było i jest mi dostosować się do ich ruchu.
Odkąd mam swojego konia (tak jak pisałam) jeździłam tylko na nim, bardzo okazjonalnie wsiadałam na inne konie. Obecnie już świadomie jeżdżę na różnych koniach i widzę różnicę, właśnie nie w samej jeździe a w wyczuwaniu konia.

Zdaję sobie sprawę, że aby się zgrać z jednym konkretnym koniem potrzeba często tygodni a nawet miesięcy treningu. Nie mówiąc już o przyzwoitej jeździe i wyczuciu różnych koni. Wiem, że nigdy nie będę mistrzem świata i zawsze trafią się konie które nie będą pasować z jakiegoś powodu. Ale ciągle staram się podnosić swoją wiedzę i umiejętności i postanowiłam z końcu skonsultować z kimś w czym może być problem z tą nieszczęsną jazdą na dużych koniach.
Mam podobnie. Wole kucyki i mniejsze konie. Jednak u mnie to jest na 100% strach.
Mam jakiegoś fiola na punkcie bezpieczeństwa i po prostu bezpieczniej czuje się na niższym. Bliżej do ziemi, kroki krótsze wiec trochę wolniej, nie boje się ze przeskoczy ogrodzenie, nie wyprzedza w terenie bo nie jest w stanie,krótsza szyją czyli łatwiej zablokować w razie jakiegoś pedzenia, lepsza równowaga bo krótsze nóżki- moje niby logiczne wyjaśnienie. Choć dobrze wiem, że kucyki potrafią być szybsze niż konie, że lubią kombinować i wcale nie jest łatwiej, do tego ten męczący dla mnie rytm( taptaptaptap a u konia taaaap taaaap taaap).
Jednak podświadomość cały czas gdzieś jest.
Ale dobrze wiedzieć że nie tylko ja mam takie lęki  😉
LatentPony, Mnie się wydaje, że wszystko gdzieś siedzi w głowie. Nie, że strach, ale wygoda siedzenia na danym typie to być może wypadkowa przyzwyczajenia, budowy naszego ciała plus - umysłu i naszej natury - że zabrzmię jak mistrz zen.  :jogin:
LatentPony   Pretty Little Pony :)
23 marca 2015 22:12
widzexxcie, mi akurat żaden duży koń nie zrobił tyłu świństw co te cholerne kucyki 🙂 i nie boję się ani dużych ani kucy. Zawsze jeżdżę w kasku, ostatnio zaopatrzyłam się też w kamizelkę (żółwia na kręgosłup), czuję się bezpiecznie i mogę jechać na wszystkim w rozluźnieniu. Chodzi mi konkretnie o to wyczucie jeździeckie, odczucie po prostu dopasowania do konia.

Sankaritarina, o to, to! Myślę, że jesteś najbliżej prawdy 🙂 Pewnie wszystko po trochu. Mam lęk wysokości - nie zaprzeczam. Pewnie na dużych koniach podświadomie gdzieś tam nadal we mnie tkwi ta iskierka niepewności która blokuje czucie konia. Budowa też mi ułatwia raczej kucykowe sprawy - na naprawdę wielkokoniach (+185 cm) to mnie ledwo widać tam na górze 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się