stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Czy ktoś wie może, co robić, kiedy koń na ogół nie boi się prawie niczego, ale bardzo przeraża go podkładka z naturalnego futra? Moja kobyły była w przeszłości chowana z baranami i zastanawiam się, czy to może być przyczyna. Już jeździła z tą podkładką, kiedy jej nie widzi, nie boi się, lecz kiedy ją dostrzeże, najczęściej ucieka, nie chce się do niej zbliżyć, "fuka" i strasznie się stresuje. Ktoś miał podobne doświadczenia?
Mój jak sie bał czapraka po przerwie od jazdy to mu przewiesiłam na drzwi boksu , on nie jest z tych niszczących sprzęt. Popatrzyl parę minut z odległości ma niego, obiekt się nie ruszał wiec nie byl juz taki straszny. Po kilku minutach go juz wachal a potem przestal sie interesować. 🙂
Ja położyłam podkładkę na stojak do siodła zaraz przy boksie, kobyła najpierw uciekł na drugi koniec boksu, a potem cały wieczór stała spięta w koncie. Nie miałam serca patrzeć jak się boi i zabrałam podkładkę 🙁
Dzisiaj mam zamiar ją czymś nakryć i nałożyć razem z siodłem i czaprakiem, może nie zauważy.
W boksie chyba bym nie zostawiała jesli aż tak się spina.  Moim zdaniem najlepiej odczulać na lonży, tak robiłam z parasolką (kiedyś kobyła stwierdziła, że to narzędzie do mordowania koni). Położyłam na środku i koń "uciekał", po kilku takich sesjach podeszła, potem mogłam parasol podnieść, dotknąć jej itd, itd. Później też kładłam obok przy czyszczeniu. Dość długo to trwało 🙂
Czy istnieją końscy behawioryści? 👀
Nikas, tak, chociaż częściej nazywa się ich trenerami 😉
No dobra, niby racja..
Ale mam problem polegający na tym, że koń nie umie stać w miejscu. Zwłaszcza przy ubieraniu, czyszczeniu jest to problematyczne. Wiem jak to brzmi...ale na prawdę to jest uciążliwe. Ja już się przyzwyczaiłam, ale osoby postronne nie mogą się nim ewentualnie zająć, bez dokładnej instrukcji... Kobył się odsadza, więc nie można przywiązać. Zatem muszę ubierać w boksie, bo o staniu na zewnątrz nie ma mowy (nawet gdy ktoś trzyma). Ale w boksie też chodzi w kółko, albo przestępuje z nogi na nogę. Jest grzeczna, nie gryzie, nie denerwuje się, nie kopie...tylko zachowuje się jakby nie potrafiła stać. Ja się śmieję (przez łzy) że konisko ma adhd. Nie wiem co robić i czy w ogóle cokolwiek się da?  Żaden trener nie potrafił pomóc, żadnej sensownej rady nie otrzymałam. Dlatego pytam, czy jest ktoś kto w okolicach warszawy mógłby mi z tym pomóc. Ewentualnie może macie jakieś doświadczenie z takimi przypadkami?
Nikas, nie ma takiej opcji, żeby koń nie potrafił stać. Każdy potrafi. Tylko trzeba nauczyć.
No tak, tak, wiem... tylko jak nauczyć? Właśnie z tym mam problem, nie potrafię nauczyć i chętnie poznałabym kogoś kto potrafi i mógłby mi w tym pomóc, ewentualnie usłyszeć jakieś sensowne porady co może zadziałać i pomóc.
Ja zaczęłabym zdecydowanie od oduczenia odsadzania- np metoda z dętką ciągnikową.
Nikas, niech przy obsłudze konia trzyma ktoś, kto ma o tym pojęcie, to koń będzie chociaż stał "w dobrym kierunku"...
Jak napisała halo,  każdy koń będzie stać, trzeba go tylko nauczyć...
Jeden z moich jest super niecierpliwy i stać nie lubi. Odwiązuje zatem uwiązy (wszystkie w zasięgu paszczy), na myjce odkręca / zakręca wodę, zrzuca sprzęt, itd itp.... ale stoi (nawet jak odwiąże swój uwiąz) a jak się krzyknie / tupnie to się obraża i nie rozrabia (jakieś 5 minut).

Dobrą opcją nauki stania jest podanie siana przy koniowiązie
Można też powiesić żłób z sieczką i czymś smacznym - koń sobie będzie lepiej kojarzył czyszczenie i siodłanie
W ten sposób da się wyrobić takie odruchy, że zwierz biegusiem będzie leciał do koniowiązu po to aby przy nim stać 😉
Moje ładują się do każdej otwartej przyczepy, bo w przyczepie jada się przecież obiady  😁
Ja zaczęłabym zdecydowanie od oduczenia odsadzania- np metoda z dętką ciągnikową.

Da sie? Ja straciłam nadzieje. Kobyla wpada w panikę, siadając, rzucając sie na plecy, stawiając dęba, wiec na prawdę ryzykowne jest oduczanie :/ dodam, ze na nacisk na potylice ręka reaguje, odpuszcza...co to za metoda i na czym polega?

_Gaga, Priv 🙂
Przymocowujesz do miejsca, które nie odleci dętkę od ciągnika, przymocowujesz do b mocnego kantara, koń ciągnąc powoduje rozciąganie dętki, nie jest zupełnie unieruchomiony, ale też nie zerwie się. Byłam świadkiem oduczania 2 koni w ten sposób, oba nauczyły się stać przywiązane, ale też oba tylko cofały się na tej dętce, lekko się stresując 😉, nie rzucały się w jakiejś ogromnej panice.
Farifelia   Farys 21.05.2008
11 czerwca 2015 14:44
Słuchajcie, mam kurczę problem z niewyobrażalnie leniwym ale do tego walecznym koniem. Już mi ręce opadają i normalnie pomału nie wiem co może nam już pomóc...  😵
Zacznę może od początku. Z klaczą pracuję od listopada zeszłego roku. Klacz ogólnie typu dominatora, więc często trzeba hierarchię przypominać, już od zwykłego stania w miejscu podczas czyszczenia czy siodłania, po słuchanie na lonży, nie uciekanie do wyjścia itp. Dodam, że gdy w zimie jeździło się np raz w tygodniu bo podłoże nie pozwalało na częstsze jazdy, to problemu praktycznie rzecz biorąc nie było. Na taką "intensywność" treningów, dama jeszcze wyrażała zgodę... Problem pojawił się teraz, wraz z regularną pracą. Gdy tylko zaczynam więcej od niej chcieć i wymagać, to ta za wszelką cenę próbuje od pracy się uwolnić. Robi to w najróżniejsze sposoby. Na początku np. odsadzała się na lonży, uciekała do wyjścia, brykała, odskakiwała mi co dwa kroki od czegoś wirtualnie strasznego, następnie przechodziła wiosenny kaszel, ale gdy ten już ustał, ona i tak, ledwie człowiek zakłusował czy zagalopowałam, ona dostawała ataku kaszlu. W tej chwili kaszle jej o dziwo minęły, ale znów problem polega na tym, że w stępie idzie jak osiołek, nic nie jest straszne, wszystko jej zwisa. Jak tylko człowiek zakłusuje czy zagalopuje, to nagle np. jedno miejsce obok płotu robi się taaaaakie straszne  👀 I oczywiście musi się spiąć, przygotować do odskoku, przyspieszyć, czy co jej się tam zachce. Już mi tak szczerze ręce opadają...  😵
W tej chwili jestem na etapie lonży przed każdą jazdą (dawka owsa przy okazji też zmiejszona). Lonża porządna, w obie strony, we wszystkich chodach, dużo przejść. Ale i tak niewiele to pomaga. Ona potrafi na tej lonży już ledwo chodzić ale jak tylko wsiądę, nadal szuka czegoś straaaasznie strasznego. W dodatku jest koniem walczącym naprawdę do upadłego. Choć nie chce się jej pracować i stara się mnie pozbyć, to do upadłego walczy o swoje, aż już naprawdę nie ma na to sił. Dopiero wtedy łaskawie odpuści trochę. Inny koń już dawno by się poddał, ale nie ona...
Dodam że początkowe próby oswajania np. ze "strasznym płotem" przynosiły jeszcze gorsze rezultaty. Podchodzenie, uspokajanie itp, nie przynosiły rezultatów. Tym bardziej udawała że jest strasznie, bo była pewna że znów przejdzie do stępa. Więc teraz staram się generalnie nie zwracać uwagi na jej straszki. Gdzie ona próbuje odskakiwać, czy odchodzić, to łydka mocniejsza i do przodu dalej. Do tego dokładam woltę tak, żeby stale przechodziła obok tego strasznego miejsca. Z tym że ona będzie z 50 razy próbować i dopiero za 51-wszym razem łaskawie stwierdzi, że chyba nie ma sensu dalej walczyć...
Powiem szczerze, że mnie osobiście już ta sytuacja dobija. Bo zamiast przyjemnie spędzić czas w stajni z koniem, stale muszę się z nią użerać i z jej fanaberiami... Sytuacja już trwa i trwa. Normalnie każdy koń w końcu by odpuścił widząc, że jego bunty, fochy itp nic nie dają. Bo im bardziej ona próbuje dać do zrozumienia że mam zsiadać, tym dłużej i intensywniej pracuje. Są bardzo rzaaaaadkie dni kiedy faktycznie współpracuje bardzo fajnie. Wtedy jak tylko mogę ją nagradzam. Nie męczę jej, jeździmy dosłownie chwilkę, tak żeby tylko nogi rozruszać, chwalę głosem, ręką itd. Żeby dobre zachowanie kojarzyła ze swobodą, z mniejszym wysiłkiem itd. Ale niestety za chwilę znów jest to samo... I znów od początku walka, walka i jeszcze raz walka...
Mam drugiego konia, z którym żadnych takich problemów nie mam. Jak próbuje się wycwanić, to wystarczy że dłużej i intensywniej pochodzi i odpuszcza. Nie trwa to tyle czasu co w przypadku kobyły i nie zdarza się to na prawie każdej jeździe.
Macie jakieś pomysły? Jak z nią próbować postępować, żeby w końcu przestała stale tylko walczyć i zaczęła współpracować?
Będę bardzo wdzięczna za wszelkie rady :kwiatek:
Jaka rasa? Kn , hucuł ? 😉

Proponuję pójść z koniem na ugodę , jeśli ma aż tak trudny charakter mało prawdopodobne będzie przepchnięcie jej na siłę. Trzeba zmienić jej motywację.

PS: Jak to czytam to zupełnie jakbym o swoim parę lat temu czytała.
Miałam to samo właśnie napisać 😀 u mnie u kobyly pomogło całkowite wyłączenie owsa, przestawienie na tryb 24h na zewnątrz i podawanie melisy. Z tym, ze u nas problem Był z nadpobudliwościaa, ale ' objawy ' takie same 😉
Farifelia, konie mają różne charaktery, sposób postępowania powinnaś dobrać do charakteru. A z koniem, który lubi i oszczędzać siły i niespecjalnie go interesuje zadowolenie człowieka - pracuje się ciężko.
Ja bym sprawdziła czy np. koń nie ma anemii, czy jest dobrze odżywiony (niczego nie brakuje), czy weterynaryjnie wszystko ok, i spokojnie robiła swoje, ze świadomością, że mogą minąć i 2 lata regularnej pracy, zanim koń dojrzeje i ogarnie się we współpracy z człowiekiem. No, takie są skutki wyboru trudnego konia.
Uzbrój się w cierpliwość. U mnie rok pracy zajęło aż potwór stwierdził, że bunty nie dają efektów więc on może jednak będzie pracował. Przerobiliśmy chyba wszelkie możliwe kombinacje jakie może wymyślić koń. Przedewszystkim nie zwracaj uwagi na jej ataki strachu. Tak jak to robisz teraz, tylko bez jeżdżenia w kółko koło tego co ją wystraszyło.
Udawaj, że ty nic nie widziałaś, nie zauważyłaś, że coś ją zaniepokoiło, tylko wykonuj to co miałaś w planie dalej. No i nie wypatruj potencjalnych strachów za konia 🙂 Summa summarum cierpliwość i koncentracja na zadaniu.
Farifelia   Farys 21.05.2008
11 czerwca 2015 16:29
Oblivion, Rasa sp, matka chyba małopolska ojciec ślązak, albo odwrotnie, teraz nie pamiętam 😉
Na ugodę, tzn w jakim sensie? Rozwiń proszę 🙂

Kinia16322, niestety przejście na tryb 24h na dworze u nas odpada. Nie mamy niestety takiej możliwości. Owies już zmniejszyliśmy, nad całkowitym wyłączeniem też się zastanowię jeśli nie będzie wyjścia.

halo, to że konie mają różne charaktery to oczywiście zrozumiałe. Na jednego działa co innego na drugiego też co innego. Dopisałam ten fakt, tylko żeby porównać że z nim kłopotów nie mam 😉
Ogólnie koń apatyczny nie jest. W odejściu, na pastwisku jest żywa, energiczna. Zresztą w tym swoim uporze sama idzie w zaparte jak tylko się da, energii do tego jej nie brakuje 😉
Weterynarz już ją badał wielokrotnie. Nie stwierdził żadnych nieprawidłowości.
Oczywiście metody pracy z nią stale staram się dopracować, już właśnie stosowałam różne warianty. Od "po dobroci", nawet poprzez siłowe próby narzucenia mojej woli aż do "olewania" jej wybryków. Jak na razie nie doszłam jeszcze do tej idealnej metody, temu też proszę tu o podpowiedzi, jak jeszcze pracować można 🙂
Do czynienia miałam z najróżniejszymi przypadkami ale z takim uparciuchem jeszcze się niestety nie spotkałam 😉

szaga dziękuję za poradę :kwiatek: Fakt faktem, jak tylko widziałam nie raz że uszy jak radary już i wypatruje byle czego, to momentalnie nastawiałam się na jakiś wybryk. Może tu też będę musiała się starać bardziej kontrolować pod względem "wypatrywania straszaków" 🙂
O ja też jeżdżę takiego uparciucha. Też problem się zaczął przy wzroście wymagań chociaż wcześniej też widać było, że kombinator i o ile miałby łazić godzinę w tempie żółwia i nic nie robić to problemu nie ma 😎 . Pierwsze co to wiadomo sprawdzenie zdrowia, czy zęby ok, czy gdzieś nie boli. Niby było wszystko okej a koń swoje. Było po dobroci, łagodnie, siłą czy cokolwiek. Najlepsze rezultaty dawała mi bardzo zróżnicowana jazda żeby cały czas miał coś, żeby się na tym skupić. Oczywiście do pewnego momentu tak, żeby miarka się nie przebrała w drugą stronę. Częste krótkie odpoczynki w postaci dania spokoju na jedno kółko. Oraz coś co lubił robić czyli skakać 😀 (chociażby miał to być skok przez kawaletkę, od razu praca się robiła inna). No i konsekwencja w działaniach. Teraz (po przerwie przez zdrowie) planuję jeszcze wpleść krótkie wypady do lasu na stępa. Zobaczymy też czy może po tym czasie przerwy coś się w jego głowie zmieniło  😁
Farifelia, sprawdzałaś różne sposoby postępowania, ok. Jakie wyciągnęłaś wnioski? Kiedy było ciut lepiej? Sobie musisz na to odpowiedzieć.
Nie oczekiwać perfekcji, jedynie znośności, i spokojnie robić swoje, patrząc czy jest postęp.
Przemyśl też z jakim nastawieniem przyjeżdżasz do koni/stajni. Jeżeli jesteś zniechęcona i od razu nastawiona, że wszystko będzie nie tak to na pewno tak będzie. Może trzeba troszkę odpuścić ambicje i zrelaksować się?
kpik   kpik bo kpi?
11 czerwca 2015 21:38
a ja sobie coraz częściej zadaje pytanie, czy jest sens takie konie trenować, czy też nawet "trenować", jeśli nie widać chęci współpracy i próby zrozumienia człowieka? Zakładam, że koń nie ma jakiś traumatycznych przeżyć, które mogłyby wytłumaczyć takie zachowanie, i na które trzeba brać poprawkę? Bo w takim przypadku to nie Ty jeździsz na koniu, tylko koń po Tobie. Rozumiem też, że jeździsz na tyle dobrze, że z drugim koniem jesteś w stanie przerobić jakieś nieporozumienia, a z nią nie? Widuje się pary, gdzie to koń całkowicie przejmuje kontrole i dyktuje swojemu jeźdźcowi tempo a i czasem kierunek.
Ważne, czego chcesz od tego konia. Ja bym się zastanowiła, czy wystarczy mi znośne zachowanie konia, czy chcę czegoś więcej.

Farifelia,  napisz jeszcze jaka jest w obejściu z ziemi, jak się wchodzi do boksu, zabiera z pastwiska, rozłącza od innych koni, czyści i siodła.
dea   primum non nocere
11 czerwca 2015 21:48
Insynuacja, że koń wymyślił sobie kaszel, żeby uniknąć roboty, wydaje mi się drobnym nadużyciem  😲

szaga dziękuję za poradę :kwiatek: Fakt faktem, jak tylko widziałam nie raz że uszy jak radary już i wypatruje byle czego, to momentalnie nastawiałam się na jakiś wybryk. Może tu też będę musiała się starać bardziej kontrolować pod względem "wypatrywania straszaków" 🙂


To bardzo normalna reakcja u ludzi którzy zaczynają jeździć na humorzastym koniu. Ja do tej pory czasem się na tym łapie mimo, że problem minął. Dzisiaj np. latały nad stajnią dwie motolotnie i już mi się trybiki włączyły " ojejku a może się spłoszy".  Dałam sobie mentalnie po pysku i problemu nie było żadnego, a kiedyś nawet przestawiony w inne miejsce kubek mógł spowodować u niego w tył zwrot.
Jeszcze taki mały trik 🙂 Może u Ciebie też się sprawdzi. Bat, długi i głośny. Jak tylko widzisz, że koń zaczyna  wymyślać to ruszyć energicznie nadgarstkiem żeby wydał kilka krótkich świstów. Nie w taki sposób jakbyś mu groziła, że go uderzysz tylko chodzi o to żeby dźwięk zwrócił uwagę konia na Ciebie. Mi bardzo pomogło. Na początku oczywiście było olabogabijąmnieuciekam, ale kilka pochwał za zwrócenie ucha w moją stronę i jest malina 🙂
kpik z mojego doświadczenia mogę powiedzieć tylko tyle, że jak takiego konia przekonasz, że praca z człowiekiem jest całkiem fajna to jest to niesamowita satysfakcja pod wieloma względami . Oczywiście bierzemy tu poprawkę na to, że mówimy o koniu humorzastym i trudnym, ale nie niebezpiecznym. W naszym przypadku  okazało się, że koń do którego przylgnęła brzydka łatka jest całkiem zdolnym zwierzaczkiem, a jego pobudliwość da się fajnie wykorzystać 🙂
Farifelia   Farys 21.05.2008
11 czerwca 2015 22:05
sweetie, ooo widzisz. Podsunęłaś mi w tym momencie jeszcze jeden pomysł 🙂 Dziewczę też skakać lubi, więc może dorzucę choćby jakieś gimnastyczki do treningów, żeby miała bardziej zróżnicowane treningi i ciekawsze. Ok, mam już kolejny pomysł do przerobienia, dziękuję 🙂

halo, szczerze powiedziawszy największy postęp jaki widzę, to na tą chwilę wtedy, gdy przed jazdą wezmę ją na lonżę o konkretnie na tej lonży wpierw z nią popracuję. Oczywiście nadal później próbuje kombinować ale mniej intensywnie. System "po dobroci" jak pisałam wcześniej, przynosi wręcz odwrotne rezultaty. Zaś siłą mam konia usztywnionego, uciekającego do przodu, tym bardziej niechętnego do współpracy. Tak więc na tą chwilę pomaga wcześniejsza lonża, ale mam już jeszcze dwa pomysły do spróbowania 🙂 Więc będziemy szukać dalej tej nici porozumienia 😉

marysia550, bynajmniej do stajni zawsze jeżdżę z pozytywnym nastawieniem 🙂 Dla mnie stajnia, moje konie, to zawsze jest dla mnie forma relaksu i odcięcia się od codzienności 😉 Jeżeli w pracy bądź w domu ktoś mi za skórę wejdzie i do stajni jadę już wzburzona, to nie pracuję z końmi bo wiem że tylko bym próbowała się na nich wyładować, a to nie o to chodzi. Wtedy po prostu biorę i urządzam im spa, przy okazji zwierzając się z frustracji 😉 To mnie zawsze wtedy relaksuje.
Tak więc kwestia nastawienia w grę nie wchodzi 🙂 Moje nastawienie uruchamia się dopiero gdy już na niej siedzę i "przygotowuję" się na wybryki 😉 Choć staram się to ogarnąć, dzięki czemu wczoraj straszna rzecz na koniec jazdy przestała być straszna 😀
Dziś za to miałam konia do rany przyłóż. To był jej jeden z nielicznych lepszych dni. Wzięłam ją dziś tylko na lonżę. Odpowiadała na wszelkie moje polecenia. Wykonywała wszystkie komendy, no praca dziś była idealna. Aż się boję czy to nie cisza przed burzą hehe 😉

kpik koń traumatycznych przeżyć raczej nie ma. Znam jej hodowcę, choć szalony, to krzywdy koniowi by nie zrobił. Nikt jej na pewno nic nie zrobił, gdyby tak było, na pewno bym o tym wiedziała.
Tak, z drugim koniem wszelkie nieporozumienia potrafimy przerobić. Miałam z nim okres gdy próbował stawać dęba po akcji z sąsiadką (w skrócie - nie lubiła koni i straszyła je, każąc swoim dzieciakom kopać piłkę w blaszany garaż). Ale szybko ugasiliśmy te próby w zarodku. Zresztą z nim pracowałam od zera. Zaczynałam od podawania nóg do czyszczenia, chodzenia na uwiązie, po zajeżdżanie itd.
Wcześniej miałam również do czynienia z najróżniejszymi końmi. Od opornych, po agresywne czy nadpobudliwe. Ale szczerze powiedziawszy, na każdego zawsze znalazłam jakąś metodę. A z nią już trochę próbuję i próbuję i co z tymi próbami będzie, to nie wiem 😉
W obejściu jest bardzo grzeczna. Czyszczenie lubi, mycie wodą z węża nie jest trudnością, wszelkich wcierek i psikaczy używać można. Nie boi się bandażowania i grzebania przy ranach. Ogólnie pozwala na wszystko. Na pastwisku nawet do mnie przychodzi, daje się pogłaskać, normalnie bez problemu ze mną idzie jak ją ściągam na jazdy. Do boksu też wchodzi bez problemu i ja jej bez problemu do boksu wchodzę. Jak stoi tyłem, to się do mnie odwraca. No ogólnie rzecz biorąc w obsłudze jest wszystko w porządku.
Jest oczywiście sama w sobie większym straszkiem niż inne. Wszelkie czynności trzeba wykonywać przy niej spokojnie, bez gwałtownych ruchów. Wąż z którego leci woda, straszny nie jest, ale już jak się przesuwa to jest straszny 😉 Trzeba uważać np z rzuceniem szczotki obok niej, bo się może wystraszyć. Zawsze trzeba ją "ostrzec" przed takimi czynnościami. Także ogólnie straszek większy z niej jest, ale do ogarnięcia.

dea uwierz mi, bynajmniej nadużyciem nie była 😉 Jak wspominałam, złapał ją wiosenny kaszel. Zaczęła mi właśnie kaszleć na jeździe. Więc automatycznie przechodziłam do stępa jak zakaszlała. Weterynarz ją badał, dostała leki i kaszel przeszedł. Jeszcze zanim kaszel przeszedł całkowicie, weterynarz mówił, żeby ją już ruszać a jak będzie delikatnie kaszleć to się nie przejmować, bo musi to po prostu zejść. Przechodziłam do stępa zawsze kiedy zaczynała wtedy kaszleć mocniej, no i cwaniarka sobie to podpatrzyła. Jak tylko zakłusowałam czy zagalopowałam, miałam kaszlącego konia, choć infekcja przeszła (badana jeszcze dwukrotnie potem). Dopiero po jakimś czasie jak przestałam na każdy jej kaszel przechodzić do stępa, odpuściła i koń przestał kaszleć 🙂

edit.
Szaga jak już wspomniałam właśnie, staram się sobie po pysku dawać jak tylko się nastawiam i przedwczoraj nawet nawet skutkowało 😉 Co do takiego bata, cóż. Raczej odpada. Ona generalnie bata ma w głębokim poważaniu, dopóki nie zetknie się on z jej skórą 😉
Farifelia, ja pracuje z podobnym przypadkiem.
Hej dziewczyny,

Mi też się zaczął niedawno problem z koniem, nigdy tego nie było, koń nie bardzo chce wychodzi mi z boku, tzn. zatrzymuje się i sprawdza czy musi, jak go przywiązuję do czyszczenia próbuje się odsadzać, jak krzyknę, czy go klepnę w zad, jest spokój, jak wyjdzie ze stajni również, ale nigdy wcześniej się tak nie zachowywał. Sprawdzam mu plecy, masuje, rozciągam, żeby wyeliminować przyczyny zdrowotne. Skąd takie zachowanie, jak mogę sobie z tym poradzić?
Coco, Czekaj - jak "wychodzić z boku"? Z boksu? 👀
Sankaritarina, haha nie wpadłabym, że o to chodzi 😀 Sądziłam, że nie chce w bok iść, ustępowań itp. robić. Chodzi o boks, Coco?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się