Mam dla was straszny filmik, bo kręcony z wiercącego się konia, z dzisiejszego treningu 🙂 Było fatal - prędkość światła i wypłoch co minutę, każdy w innym miejscu placu. A to dlatego, że zaliczyliśmy dziś pierwsze skoki na zewnątrz od jesieni! Potem szło nam lepiej, ale na filmach widać głównie kłąb konia mojego operatora kamery plus machnięcia telefonem w różne strony świata, więc wam daruję 😉 W niedzielę zawody, OTWARTE - zginę 😁