Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

nika77, już ostatni raz. Nie pisałam o "ożywionych" kontaktach, tylko o kontaktach w ogóle. O harmonijnych kontaktach, na które dojrzałego stać zawsze, nawet gdy bliski w więzieniu, czy w ośrodku opieki psychiatrycznej. Traktować jak królową/króla można każdego (a królową pozwać do sądu). A gdy król np. uzależniony to mu się zapewnia leczenie i dyktuje kontakty pod pewnymi warunkami. Traktowanie kogoś nie zależy od tego, jaka ta osoba jest, tylko od tego, jacy my jesteśmy.
Nie sztuka być dojrzałym, gdy się miało fajnych rodziców. Głupio się składa, że do niemal każdych rodziców można mieć pretensje, a niektórzy rodzice są silnie toksyczni - mimo to Niektóre ich dzieci osiągają dojrzałość.
Nie pisałam o babciach, które mają w d* - jeśli mają, to przecież spokój. Pisałam o tych, którym zależy. Oceniać trzeba, jaką kto jest babcią - w tym stawiając się na jej miejscu. Jaką jest/była matką - to inna sprawa. Nie pisałam nic o umożliwianiu (sic!) prania mózgu. Nie ogarniam, jak to może być problem - jak ktokolwiek może robić w stosunku do mojego dziecka coś, czego sobie nie życzę. Może próbować, wtedy ja grzecznie uniemożliwiam (albo uznaję, że jednak jest to nieważny drobiazg, zależy; albo element życia - np. niekoniecznie chcę, żeby moje dziecko podlegało systemowi edukacji w PL, ale jest jak jest i sądzę, że ten system jest ostatecznie lepszy dla niego niż edukacja w domu - więc się z nim jakoś godzę i manewruję) .

Dużo pisania a sprawa przecież prosta - wystarczy kochać. Kochać (stosownie i mądrze) można też toksycznego bliskiego. Gorzej, gdy się nie kocha 🙁 Gorzej - bo jakoś jednak ma się pretensje do siebie (oprócz rozlicznych wobec bliskiego) i nie ma mowy o ładzie wewnętrznym i spokoju. Twierdzę, że ład wewnętrzny i spokój jest naszą sprawą, nie naszych (żeby nie wiem jak toksycznych) bliskich.
Żeby nie wiem jak trudną - to naszą. Uparte chcenie, żeby on/ona był/była inny/inna - NIC nie daje. Rodzi tylko szarpaninę. Zawsze będzie szarpanina, w każdej relacji, gdy nie będzie zrozumienia. Nie zawsze jest możliwe zrozumienie obustronne, ale jednostronne - z naszej strony - zawsze.
Kopiesz się z koniem - i tyle.
Domyślam się, że to co piszę rodzi ból. Choć to tylko litery na ekranie. Pomyśl, jak to się dzieje, jak to możliwie, że masz pretensje do mnie, choć nic złego ci zrobić nie mogę i w ogóle jestem bez znaczenia - ot, nik w necie. Naprawdę nie chcesz, żeby ten ból zniknął? Jak chcesz - to go zniknij. Ty. Nie twoja bliska.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
04 kwietnia 2015 12:45
halo, albo ja sie gubie w Twoich wypowiedziach, albo sama sobie zaprzeczasz- jednoczesnie kochac i byc calkowicie niezaleznym emocjonalnie? I wtedy jest doroslosc? To chyba trzeba miec ze 2 osobowosci najmarniej, bo to sie wyklucza. Albo jest sie od kogos niezaleznym emocjonalnie (=ma sie go po ludzku w d... z calym dobrodziejstwem inwentarza) albo sie go kocha ( i wtedy -IMO- zawsze zachodzi jakas zaleznosc emocjonalna).

Ja dokarmialam kilka pierwszych dni sonda (czyli wlasnie strzykawka po palcu)- jak strzykawka byla zupelnie nowa (czyli tlok chodzil lekko) to odpowiednio wsunieta sonda + ssanie dziecka samo poruszalo tlokiem. Potem to w rytm ssania sie pomalutku ten tlok naciska. Mozna w ten sposob z powodzeniem dokarmiac nawet na spiocha. Dziwne, ze polozne nie pokazaly- ja w szpitalu karmilam sonda przy piersi (przykleja sie sonde kawalkiem plastra lub po prostu wsuwa jak juz dziecko chwyci piers), potem po palcu, bo glownie na spiocha.
Gru   nic nie dzieje się bez powodu
04 kwietnia 2015 13:38
Dziewczyny ratunku !! co na łagodzenie swędzących zmian na skórze w ciąży ?? Od wczoraj mam atak jakiegoś strasznego uczulenia, swędzi tak że nie potrafię myśleć o niczym innym, nie mówiąc o spaniu. Lekarz na szybko zalecił wapno 3x dziennie i jak nie przejdzie po 2-3 dniach to do internisty. Czy macie jakieś domowe sposoby na łagodzenie takich swędzących zmian, może coś co stosujecie u swoich maluchów  :kwiatek:
Gru polecam EMOLIUM P (trójaktywna emulsja do ciała). Stosuje ja ciężarna i Wojtuś 🙂
gru wykluczono cholestaze?
Gru   nic nie dzieje się bez powodu
04 kwietnia 2015 14:09
madzik2626 dziękuje przejadę się jeszcze do apteki i kupie 🙂

nada nie, ale nie swędzą mnie ani ręce, ani stopy, nie mam tam też żadnych zmian. Zmiany są głównie na górnej połowie ciała, piesi, szyja, plecy.  Nie mam nic na brzuchu, nogach. To są takie typowe czerwone, swędzące zmiany jakby ugryzienie komara. Wczoraj jakiś szatan mnie podkusił i zjadłam kilka truskawek i podejrzewam że są one winowajcą.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
04 kwietnia 2015 14:22
Mamuśki wszystkiego najlepszego z okazji Swiat! Zdrowia, szczęścia i pogody ducha 🙂
Gru a suplementujesz moze żelazo ? Jesli tak to od kiedy ?
Gru   nic nie dzieje się bez powodu
04 kwietnia 2015 14:46
Biorę PregnaPlus od początku ciąży praktycznie. Nic dodatkowo poza wapnem teraz.
szafirowa, Ja też się gubię w wypowiedziach halo. Często nie rozumiem o co jej tak naprawdę chodzi.  🤔

nada, Wiem, że pisałaś w wątku wege, ale poprosiłam Cię o wypowiedź licząc na to co właśnie uczyniłaś - że zawrzesz wszystko w jednym poście, bo to się może bardzo komuś przydać (np. teraz lockmitel).  :kwiatek:

Ja, gdybym miała drugie dziecko, to na liście życzeń do szpitala na pierwszym miejscu bym napisała, że jeżeli z jakiegoś powodu dziecka nie będę mogła od razu karmić piersią i/lub jeśli będzie konieczność podania mm, to kategorycznie NIE ZGADZAM SIĘ na dokarmienie przez zwykły smoczek, tylko wyłącznie przez sondę po palcu
Kilkutygodniowej (kilkumiesięcznej w moim przypadku) walki można naprawdę uniknąć.

Gru, Mnie straszliwie swędziała skóra brzucha, głownie po bokach i trochę plecy. Po prostu od rozciągania się. Smarowałam się Babydreamem dla ciężarówek + czymkolwiek tłustym, miałam zawsze przy sobie zwykły krem Niva i smarowałam się kilkanaście razy dziennie, jak tylko zaswędziało.
Nie mam ani jednego rozstępu.
ash   Sukces jest koloru blond....
04 kwietnia 2015 15:26
Gru, ja miałam swędzenie na dekolcie przez kilka dni, smarowalam olejem kokosowym całe ciało przez cała ciąże i faktycznie pomogło.
Gru   nic nie dzieje się bez powodu
04 kwietnia 2015 15:41
Ja też się smaruje profilaktycznie olejkami, szczególnie intensywnie te miejsca rosnące  😉 i rzeczywiście na takie zwykłe swędzenie skóry która się rozciąga to bardzo pomaga, ale tu są czerwone swędzące bąble więc coś zupełnie innego :/ Już się wysmarowałam tą emulsją poleconą przez madzik, z domowych sposobów poradzono mi smarować przegotowanym siemieniem, jak się schłodzi to wieczorem jeszcze spróbuje. Oczywiście dziękuje za pomoc  :kwiatek: jak by komuś jeszcze coś przyszło do głowy to chętnie wypróbuje 🙂
Gru, ja miałam masakrycznie uczulenie w pierwszej ciazy, aż skóra pękała. Przepisali mi pudroderm (bezpieczny bez recepty), maść cholesterolowa z najmniejsza możliwa zawartością sterydu (tylko na receptę) oraz clemastinum, tez na receptę. To ostatnie jest bezpieczne w ciazy ale nie każdy lekarz to wie. Jak nie przejdzie to zapytaj lekarza o ten lek. Pudroderm przynosił chwilowa ulgę.
Halo nie mam pretensji do Ciebie, zwyczajnie uważam, że nie masz racji i też już mi się nie chce. To co piszesz jest niespójne dla mnie i jak widać nie tylko dla mnie.
szafirowa, błędne założenie. Kochać a potrzebować miłości to co innego.
"Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest... nie unosi się pychą, nie żąda swego... wszystko wybacza... współweseli się w prawdzie".
Rozumiem, że mnie nie rozumiecie - bo tego w zasadzie zrozumieć się nie da, trzeba samemu dojść.
Ja nie rozumiem (skoro wszyscy chcą tak konsekwentnie) jak można żądać/oczekiwać bezwarunkowej miłości do/dla dziecka (wszyscy chcą doznać) - OD matki, a nie zamierzać darzyć matki taką bezwarunkową miłością. To jest zadziwiająca sprzeczność.
Dla mnie "ile dostałam tyle odpłacę" to jest transakcja, nie miłość.
Ale, żeby darzyć miłością bez oczekiwań (tak, jak zazwyczaj(!) matki darzą dzieci) - to nie można być ofiarą, trzeba być niezależnym emocjonalnie.
Chcesz powiedzieć, że skoro kochasz synka to jesteś i będziesz od niego emocjonalnie zależna? A skoro on cię kocha, to będzie zależny od ciebie? I co zrobisz, gdy (tfu) po 20+ latach twój synek powie: "Bujaj się, matka, bo irytujesz moją partnerkę"?
Naprawdę tej sprzeczności nie widzicie?  Że własny synuś jest ukochany (jak tu się rozstać), a cudzy synuś (partner) jest "uzależniony od matki"?
Kto w miłości zachowuje niezależność emocjonalną ten takich kłopotów nie ma. Miłość to coś dobrowolnego.
Przyzwoitego zachowania, ze zrozumieniem racji i relacji można się domagać i kochając. i nie kochając. Oferować takowe można też w każdej sytuacji.
Źle się czuję, zakłócając świąteczny klimat (Wszystkiego Najlepszego wszystkim  :kwiatek🙂, ale sprawa ważna i uderzająca. Jeśli nie chcemy w kółko powtarzać własnych wzorców rodzinnych.
Ja sie kompletnie tez zagmatwałam w wypowieiach halo.
BTW - nika77 gdyby mńie bliska osoba OKRADŁA - a tak wynika z Twojego opisu, zerwalabym wszelakie kontakty.
A jak przyjdzie do Ciebie i ci wyciągnie kasę z portfela?
Po prostu powiedziałbym dobitnie - ze jest zwykłym złodziejem i albo oddaje, albo żegnaj.
dea   primum non nocere
04 kwietnia 2015 18:17
dea, ale karmienie sondą różni się tylko tym, że do strzykawki podłączona jest cienka rurka 🙂

A tego się nie podaje podczas ssania piersi? Myślałam, że sondą z piersią, strzykawką z palcem. Sondą z piersią bym sama nie nakarmiła, rąk brakuje. Dlatego mówiłam, że tak prościej. Raz mi przez sondę położna dokarmiła - ale ja trzymałam dziecko (ręce zajęte), ona sondę i strzykawkę.
W klinice, gdzie lezala Paulinka sondowaniem okreslano karmienie przez rurke wsadzona przez nosek do zoladka. Do koncowki rurki podlaczona byla strzykawka z mlekiem. W tym trybie moje dziecko dostawalo jesc przez tydzien po urodzeniu, a potem, aby zaspokoic odruch ssania wprowadzono butle. Niestety w przypadku wiekszosci wczesniakow (zwlaszcza z masa ponizej 2 kg) dzieci nie maja tyle sily, aby korzystac z cudow techniki w rodzaju smoczek Calma lub inne wolnoprzeplywowe.

Co innego jest dla dziecka wazne i czasami czlowiek rozbija sie ze swoimi "chceniami" odnosnie karmienia okreslona technika np. o mozliwosci personalne. U nas na neonatologii polowe pacjentow stanowily dzieci z masa urodzeniowa 500g i niewiele powyzej. Obsluzenie takiej ilosci  TAKICH bobasow i fanaberie dotyczace karmienia po palcu ze strzykawki, bo rodzic ma takie zyczenie.. no coz. Z jednej strony absolutnie rozumiem wasze argumenty (Julie  :kwiatek🙂 zwlaszcza majac w domu malucha, ktory padl ofiara zwyklego smoczka, z drugiej dziekuje z calego serca za to, ze moja ekstremalna hipotroficzka zostala wyciagnieta z tego stanu w szybkim czasie przez dzialania lekarzy. A reszta jest juz mniej wazna.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
05 kwietnia 2015 01:52
Ja w wypowiedziach Halo przede wszystkim nie ogarniam porownania matki/teściowej/babci do "krolowej". Bo jak ludowi nie podobał się sposób rządzenia władcy... To się go obalalo. I darzenie szacunkiem było często tylko pozorne, na pokaz, a po kątach się swoje uwazalo i mówiło.
Może o to chodzi? Odstawiać szopkę i udawać, ze liczymy się z matka/babcia/tesciowa, a robić swoje? Tylko dla mnie to właśnie jest dziecinada i świadczy o niedojrzalosci-zamiast sprawę rozwiazac i porozmawiać będę udawać, ze wszystko jest ok.
Nie rozumiem w ogóle wypowiedzi Halo. I tych kosmicznych porównań.
I matkę nie zawsze da się kochac. Zmusić się do miłości tez nie. Wiec to, o czym pisze Halo- to raczej utopia.
Agata-Kubuś   co może przynieść nowy dzień...
05 kwietnia 2015 08:05
Co prawda całych wypowiedzi Halo nie czytałam, bo ze swoim "mózgiem w ciązy" gubię się w trzecim zdaniu, ale powiem tak. Skoro matka, teściowa, babka ma być traktowana jak królowa, to nie zapominajmy, że my w większości przypadków (szczególnie w tym wątku) jesteśmy matkami lub zaraz będziemy i my też powinnyśmy byc traktowane jak królowe... i niech każda sobie króluje w swoim królestwie  😉 my im nie zaglądamy do garnkó, portfeli czy koszy na śmieci to niech i one nam nie zaglądają... Każdy ma swoje życie i swój pałac do rządzenia. Nigdy nikogo nie stawiałam na piedestał i nie zamierzam, mamę i teśiową kocham i szanuję, ale nie ma to nic wspólnego z traktowaniem ich jak królowe (notabene kojarzy mi się to określenie bardziej ze "świętymi krowami"  :lol🙂

EDIT: Meldunek - nadal w dwupaku, święta w szpitalu, ale każdy dzień do przodu cieszy mnie tak, że mam swoje własne małe święta, więc nie jest mi ani trochę przykro.
Królowa o tyle, że królowa może być podła - a należy się jej szacunek. Niekoniecznie dla osoby. Dla majestatu "stanowiska". Albo się robi rewolucję/zamach stanu. Ale królową nikt nie pomiata. Interpretacja "święta krowa" to już nie moja.
Jeśli chcecie pomiatać, wróżę, że was też to spotka.
Miłość - pisałam - akt dobrowolny. Nie da się kazać kochać.
Minimum w takich relacjach świetnie ujęła Strzyga w innym wątku: asertywność i komunikacja.
Maksimum to bezwarunkowa miłość.
Tak, możliwe, że jestem archaiczna - bo kieruję się Dekalogiem, jako wyznacznikiem podstawowych zasad moralnych. A tam przykazanie mówi: Czcij (!) ojca swego i matkę swoją.
A Ewangelia mówi: "Choćby twój ojciec od zmysłów odchodził, pamiętaj, że twoim ojcem jest".
Nie - matka, teściowa to nie kumpela. Ani "królowa na własnym podwórku, i niech się odp* od mojego".
Ok - nie moje małpy, nie mój cyrk.
To nie ja się... zżymam w relacjach rodzinnych. Tylko wiele młodych matek, wnosząc z tego wątku. A skoro one się użerają - to ich bliscy również.
"Odcinanie pępowiny" wobec dorosłego, jako zadanie(!) jego matki - to wręcz paradne.
Odcinajcie sobie same, po swojemu. W końcu można liczyć na niewyczerpaną miłość i cierpliwość matek, prawda? (oprócz tych, co nijak nie mogą - a tu nie rozumiem, jaki mają problem 🤔).
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
05 kwietnia 2015 09:16
Szacunek szacunkiem, można kogoś szanować a pomimo to nie zgadzać się z jego zdaniem i nie pozwalać, żeby mieszał nam w naszych sprawach. Jedno drugiego nie wyklucza. Nikt słowem nie wspomina, że matką trzeba pomiatać- niestety sama dorabiasz sobie taką ideologię, że jeśli ktoś nie traktuje jak królową to już pomiata. Smutne...
I złej królowej nie okazuje się szacunku- tylko UDAJE szacunek, ze względu na swoją głowę.
halo, blagam... Twoje kolejne tlumaczenia tez juz sa "paradne"... Zyj sobie wg czego chcesz (szkoda tylko, ze ten dekalog taki wybiorczy), w jakiejkolwiek szczerosci czy zaklamaniu, miej w swojej glowie idealny obraz stosunkow rodzinnych i daj innym zyc. Tobie sie wydaje ze tylko Ty wiesz "jak zyc", a tu dziesiatki osob pisze o takich samych sprawach co Ty - ale racji nie maja, bo nie maja Twojej wiedzy i Twojego doswiadczenia... czy moze nie wyslawiaja sie Twoimi slowami... Daj juz spokoj 🙂
Nie rozumiem w ogóle wypowiedzi Halo. I tych kosmicznych porównań.
Ja też. Zarówno w tym przypadku, jaki i bardzo często w różnych wątkach towarzyskich i końskich.

[quote author=Agata-Kubuś link=topic=74.msg2330371#msg2330371 date=1428217527]
Co prawda całych wypowiedzi Halo nie czytałam, bo ze swoim "mózgiem w ciązy" gubię się w trzecim zdaniu [...][/quote]
Ja będąc w ciąży gubiłam się w pierwszym zdaniu. 😁

Ja sie kompletnie tez zagmatwałam w wypowieiach halo.
Cieszę się, że nie jestem sama. Obawiałam się trochę, że może ze mną coś jest nie tak, może jakaś sprawna intelektualnie inaczej jestem. :/

halo, Jak się zdarzy, że zrozumiem o co Ci chodziło, to ogólnie się z Tobą zgadzam. Ale najczęściej nie rozumiem.
Szkoda.

Pandurska, Racja, karmienie sondą oznacza rurkę w nosie, ale tu chodzi (i tak napisałam) o karmienie sondą po palcu. 😉



dea   primum non nocere
05 kwietnia 2015 18:00
Julie - skoro po palcu, to po co sonda? przecież wystarczy sama strzykawka. Nie rozumiem co ta sonda dodaje, poza tym, że trudno to jednoosobowo ogarnąć i można za głęboko rurkę w buzię wpakować. Przy cycku to rozumiem - sonda przedłuża strzykawkę. Ale wtedy dwie osoby raczej. Chyba że mi wyobraźni brak.
dea, Nie wiem, nie znam się, bo nigdy tego nie robiłam. 🙂
Ale próbując sobie wyobrazić, myślę że bez rurki leciało by na boki.
No i generalnie mniejsza z tym czy z rurką czy bez, ważne żeby nie karmić przez zwykły smoczek jeśli się chce karmić piersią. 😉
To może prosto napiszę: nie pojmuję, jak może tak być, że na forum, zwykłym forum, trzeba dobierać słowa i treści, ot, "na wszelki wypadek" - czyli - prawie w d* włazić, żeby choć ktokolwiek "zechciał" - w swoim własnym interesie, a bliską osobę (teściową np.) można odsądzać od czci i wiary, i to nie tylko w necie, ale i w życiu.
I rety, ile to nagle bezwzględnie szczerych osób? To te same co piszą: "ale maść to ładna"?
Kurtuazja jest składową życia. Nie pojmuję, czemu bliscy mają być traktowani bez kurtuazji. Wyjątki jakieś? Można walić jak w bęben?
W przekonaniu, że "tylko się bronię"?

Nadal zbyt skomplikowane? To prościej: mozg staje, ile na forum można znaleźć podłości i skrajnego egoizmu, niestety, także w tym wątku. Jakoś bliźni często ma w oku źdźbło.

Dobra, wiem, że to uroda netu. U kogo wszystko gra, ten może czasem pisze, ale się nie użala - stąd zakłócenie proporcji.

Nie rozumiecie, bardzo mi przykro, nic na to nie poradzę. Tylko powtórzę - niemal każda matka kiedyś będzie "teściową". Zdecydowana większość - babciami. Ani się nie obejrzymy jak szybko.

Nie miałam na celu nikogo przekonywać, i kilka razy pisałam, że trudno to zrozumieć - tak abstrakcyjnie.
Osiągnęłam swój cel, jeśli kogokolwiek(!) zachęciłam do refleksji, do jakich wniosków by nie doszedł.

nerechta, Dekalog nie jest wybiórczy. Mam wymienić wszystkie przykazania?
Co byś nie kombinowała, jest tam właśnie takie: "Czcij ojca swego i matkę swoją". I 9 innych.
W tym "Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu".
dea   primum non nocere
05 kwietnia 2015 19:09
Julie - A ja robiłam 😉 i mówię Tobie, że po palcu to strzykawką - tak mi pokazały położne, tak też było w książce "warto karmić piersią". Nie leci naboki, jak się powoli podaje i wtedy, kiedy dziecko ssie. Prościej i skutecznie. W sumie to się cieszę, że trafiłam na taką położną, jak mi mała z głodu wyła, bo tam każda miała inną wizję na opiekę. Większość położnic na oddziale jednak normalną butlą ze smoczkiem karmiła.
halo, ja mam nadzieje, ze wezmę przykład z moich rodziców i będę teściowa niewtracajaca sie w życie dzieci, jeżeli sobie nie zażyczą. Takiej tez, życzę moim córkom. A z dyskusji w wątku wyniosłam refleksje, ze trzeba sie jednak kontrolować z ta bezwzględna miłością do dzieci bo moze w przyszłości na mózg paść 😉

Moi teściowie dzisiaj tez mieli chwile refleksji i stwierdzili, ze to jest bardzo fajne tak bez ciśnienia patrzeć na wnuki i ze nie da sie tego porównać z byciem rodzicem bo jednak rodzic jest obciążony odpowiedzialnością za dziecko, a dziadki mogą sie juz wyluzować 🙂

Dea, ja nigdy nie próbowałam ze strzykawka ale ponieważ mnie uczono sonda, to pewnie miałabym stracha, ze dziecku cos zrobię. Ta sonda jest miękka i ma zaokrąglona gładka końcówkę, moze to jest powód jej używania.
dea   primum non nocere
05 kwietnia 2015 20:58
bobek - może tak... choć ja się nie bałam, że coś zrobię. Strzykawka była przyciśnięta do mojego palca, w kąciku ust i oczywiście tylko jej końcówka w buzi dziecka. Po minucie demonstracji byłam w stanie robić to sama. Położna wcale nie miała przecieków, ja na wszelki wypadek kładłam pieluchę na szyję. Czasem jakaś kropelka uciekła. Nigdy się ani nie zakrztusiła, ani jej nie zrobiłam krzywdy tą strzykawkâ. W sumie fajne było to karmienie. Żałuję, że tego nie nakręciłam kamerą, ale wtedy tak walczyłam o cyc, że nie myślałam o dokumentacji. Dostawała strzykawę z mm, jak już byłyśmy obie w krańcowej desperacji...
A, jeszcze jedno - z sondą dochodziłby kolejny element do sterylizacji. Strzykawkę brałam za każdym razem nową, tak mi powiedzieli w szpitalu. Wolałam noworodkiem nie ryzykować.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się