PSY

tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
07 kwietnia 2015 07:04
Wyszkolenie psow w polskiej policji to raczej dramat. Beznadzieknie ciagnace sie za policjantami zgaszone psy na zmiane z ciagnieciem, komendy wykonywane po n-tym poleceniu itd.
Tak uczy chodzenia przy nodze Knut Fuchs, na pewno nie stroniacy od korekt i kolczatek.


Polecony sposob np jiszczy komende "równaj". W skrocie mówisz równaj i następuje korekta kolcami. Proste skojarzenie, slowo rownaj oznacza ze bedzie bolalo. Po co?
Nawet jezeli chce uzywac korekty przy chodzeniu przy nodze to nie chodze po prostych, tylko skrecam, i to co dwa, trzy kroki. Bardzo krotkie sekwencje, po kilku dobrych krokach natychmist pochwala. Skrety w prawo, od psa, bo pies ma uczyc sie podazac za toba. Skret w lewo jest naciskiem na psa, bede skrecac w lewo, jezeli pies mi zachodzi droge.

Lub tak jak na filmiku, mechanicznie, na smaka lub zabawke, i wtedy faktycznie zaczyna się od chodznie na wprost.
Pies ma sie uczyc, ze ma byc blisko nogi, ze ma koncentrowac sie na przewodniku. Dopiero kiedy pojmie sens cwiczenia mozna zaczac wprowadzac komende. Komenda to nazwanie juz powstalej czynnosci. Powtarzanie siad psu, ktory nie wie co to znaczy jest bez sensu. Mowienie siad z rownoczesnym szarpaniem nauczy psa, ze jak nie usiadzie to bedzie bolec. Ale naprowadzenie na siad, nazwanie tego slowem kiedy pies juz wykonuje, a ewentulnie skorygowanie jak pies sie zagapi lub wylamie daje psa, ktory siadzie szybko i radosnie bo mu sie oplaca.
Zanim zacznie sie psa uczyc czegokolwiek trzeba nauczyc sie bawic z nim, tak, zeby umiec budowac motywacje oparta na zabawie z przewodnikiem.
To ze w czyims przypadku sam kliker i smaczki nie wystarczyly wcale nie oznacza ze trzeba rzucic sie na drugi koniec patoligii czyli wylacznie kolce. I to u szczeniat i mlodych psow!
Pies nagradzany jedzeniem zazwyczaj fajnie pracuje jakos do czwartego miesiaca zycia, potem inne atrakcje sa ciekawsze niz zarcie. Trzeba umiec na rozne sposoby budowac motywacje.
Ja bym zaczela zabawy. Patatajka,  Jak sie bawisz z psem?
zuza - zdaję sobie sprawę, że to sie jeszcze może zmienic - oby nie! Szardi jednak od malenkości miała zajoba na punkcie piłeczki czy innych uciekających (rzucanych) obiektów, a małego rzucona piłka czy patyk umiarkowanie interesują  - owszem, pobiegnie se w podskokach, ale woli zabrać coś Szardi. Szarda kocha swoje piłeczki, a jemu te piłki zwisają, liczy się kradzież. Z odebraną Szardi piłeczką czy patykiem paraduje dumny jak paw, a Szarda szczeka na nas, żebyśmy interweniowali - bo sama przecież mu nie zabierze 🙂 ewentualnie spróbuje wytrząsnąć mu zdobycz z gęby gwałtem 😀
Hiacynta, u mnie dokładnie taka sama historia jak u Zuzy, od psa, który radośnie hasał po łące i wracał na zawołanie, do kompletnego zajoba na tropy i zwierzątka. Za tropem raz mi poszła i wróciła po 10 minutach jak zgubiła (puszczenie jej wtedy, to był świetny pomysł mojego faceta, który twierdzi, że przesadzam), jakby poszła za zwierzęciem, to bym ją pewnie mogła pożegnać.
A wzięliśmy ją w podobnym wieku, w jakim jest teraz Mackie...
zuza   mój nałóg
07 kwietnia 2015 10:35
Hiacynta to trzymam kciuku,żeby mu tak zostało.Ja jeszcze nie miałam tak nakręconego psa.W lesie to on albo nos przy ziemi albo zadarty i tak jakby z powietrza łapał.Staram się go wtedy dekoncentrować/interesować czymś innym i czasem się udaje ale jak zwierz był w pobliżu przed chwilą to kiepsko.Tak samo zaczyna wariować jak nie daleko znajduje się paśnik.Staram się na razie omijać las i ćwiczyć na polach ale czasem przechodzimy przez niego.
Mojego wzięłam w wieku 5 mieś. i można powiedzieć,że przez pól roku było ok.choć nie umiał przychodzić (po przywiezieniu go) i się uczyliśmy
Moje futrzane stworzonko ma już 3 miesiące i powiem wam że nie miałam jeszcze nigdy tak mądrego psa  😍
patatajka I jeszce jedno odnośnie chodzenia przy nodze to czy ty chcesz nauczyc chodzenia przy nodze czy chodzenia na luźnej smyczy bo to dwie różne rzeczy i przydałoby sie obie osobno nazwać i nauczyć, bo wymaganie od psa bycia przez cały spacer  przy nodze w rozumeiniu takiego sportowego chodzenia przy nodze to też trochę nie halo.

tet napisała już co i jak, a co do chodzenia na luźnej smyczy to najlepiej moim zdaniem własnie stosować metodę napięta smycz = brak mozliwosci szybkiego dojścia tam gdzie chcesz, czyli albo zatrzymanie albo kilka kroków w przeciwną stronę. Mam temat  na bieżąco i po kilku dniach konsekwentnej pracy u Dextera już są efekty. Początkowo zatrzymywałam się często, musiałam zrobić więcej kroków w przeciwną stronę zanim mnie dogonił, skupił uwagę gdzie idę. Obecnie wystarczy w większosci przypadków zatrzymanie i już świadomie luzuje smycz.

Trochę nie pisałam to tak po krótce co u nas. Jest lepiej. W mojej obecności Dex już w przez większość czasu odpoczywa, w zamkniętym pokoju (w którym wczesniej dużo czasu zajeło mu wyciszanie się) obecnie w wysokim pobudzeniu wystarczy przez chwilę zająć go kongiem, a a większosci przypadków po prostu przeczekać. Zaczyna kojarzyć już 'położ się' z czasem na odpoczynek i wyluzowaniem się. Teraz będzie poreba sporo pracy żeby takie samo zachowanie osiągnąć również w bardziej pobudzających częsciach domu, gdzie chodzą ludzie bo tu jeszcze mamy problem. Kuchnia połączona z salonem baardzo go nakreca szczególnie wszelkie zapachy, chodzi z jednego konca na drugi dlatego staram się unikać żeby przebywał wówczas w tym miejscu - idzie do siebie spac wtedy.
Z tymi stereotypowymi zachowaniami jak łapanie much, powietrza, skakanie, kręcenie się tez jest lepiej.  Raz, że jestem w stanie go od tego odciągnąć i przekierować uwagę na siebie, na smaki, na zabawki, a dwa, że już też jestem w stanie to przewidzieć i przeciwdziałać. Wzmacniam mu czekanie gdzie tylko się da, czeka na 'siad' podczas gdy robię jedzenie w kuchni (a wiem, że nie ma nikogo kto go przypilnuj eżeby odpoczywał), czeka gdy wychodzimy na spacer, gdy wracamy do domu (przed drzwiami w domu i po powrocie ze spaceru najczęściej się nakręcał, teraz nie idziemy dalej dopóki nie ma kilku sekund spokojnego siedzenia).
Zaczęłam też niezależnie od tego ćwiczyć z nim samokontrolę zarówno przy misce jak i z pojedynczymi smaczkami na podłodze, dobrze go to wycisza.
Na spacerach też jest lepiej, dzielę go na momenty kiedy ma być nudno i mały ma się zając węszeniem, spokojnym chodzeniem i tyle oraz są chwilę kiedy uczy się skupiać uwagę, przeplatając zabawą, potem znowu czas na uspokojenie. Powoli ale zaczyna to działać, ograniczyłam też zabawki i zabawę w domu, zostały maskotki i sznur, które  lubi żuć, gryźć i w momencie gdy się pobudzi podstawiam mu je by zajął się nimi, ale raczej sam bez żadnych szalonych aportów czy przeciągania, a jeśli już to krótko pod kontrolą i z pracą nad wyciszeniem po.

A w ogóle to powiem Wam, że on chyba miał do nas trafić i nic nie dzieje się bez przyczyny;d Obsewująć go już trzeci tydzień, patrząc na jego temperament i zachowanie mam wrażenie, że gdzieś głębko w genotypie ma jakiegoś owczarka a najpewniej bordera;d Gdyby nie to, że przez długi czas myślałam o wzięciu bc i naprawdę solidnie szykowałam się do tego to pewnie nawet nie dostrzegłabym obecnie problemów z tym, że Dex nie umiał się wyciszyć czy odpocząć. Co do innych takich zachowań to na spacerze ma zapędy do... pasienia rowerzystów i przechodniów... (taa sznaucer!)  i to w pozycji jak pasie bc z głową nisko, wzrok wlepiony i zastyga bez ruchu bądź idzie powoli. Oczywiście trochę z przymrużęniem oka to piszę, ale też będzie trzeba to przepracować.

Mam do Was jeszcze pytanie o szelki, w przyszłosci marzą mi się hurtta ale on obecnie rośnie a tam rozmiar ponoć ciężko dobrac więc ie chcę narazie tyle inwestować, a obecne już robią się na niego przymałe (za blisko za łokciami mu się kończą). Chcę zamówić u kogoś robiącego na wymiar najpewniej w modnej kozie, ale zastanawiam się nad typem norweskie czy guardy... Macie jakieś swoje spostrzeżenia, uwagi, które dla psa są wygodniejsze, praktyczniejsze? Nie mają byc do zadan specjalnych a na codzienne spacery, obdoży póki co Dex nie toleruje więc szelki muszę mieć, a równolegle do obroży go przyzwyczajam. Na niektóre spacery chodzi w szelkach i obrozy ze smyczą zapiętą tu i tu - na tej szelkowej go trzymam, a ta przy obrozy jest tylko zeby była, bez napinania. Za norweskimi przemawia fakt, że wygodniej w nich go przytrzymać  co byłoby praktyczne w domu również przy nauce odpoczywania, czy gdy się nakręca, czasem nie ma innej metody niż fizyczne zatrzymanie go.

Mam nawet kilka fatalnych zdjęć (porysowany obiektyw w telefonie... :mad🙂 obrazujących nasze sukcesy ostatnich dni:


Wytrzymuje kilka sekund na spacerze, na nowym terenie 💘


A po spacerze odpoczywa 😍


I to co lubi najbardziej, nawet jak jedzenie nie działa to zabawka zawsze 😜 Choć nad tym też pracuję, specjalnie zatrzymujemy sie w miejscach gdzie ma problem z braniem jedzenia (rozkojarzenie, emocje związane z dźwiękiem/widokiem samochodów itd) i czekam do momentu aż nie będzie w stanie się skupic, jeść i za smaki pracowac.
ech, honey, zuza, oby nie!

Pocieszam się tym, że 90% chodziakow ze zdjęć na czeskiej grupie jest zawsze luzem - na łąkach czy w lasach, więc jeśli mój drugi egzemplarz okaże się być takim dzikiem jak Szardul, to stwierdzę, że mam chyba pecha 🙂 albo to faktycznie niedźwiedzie brunatne a nie chodziaki.
przygarnęłam psa na tymczas i jestem zadziwiona moim psem-zazwyczaj wrogo nastawiony do psów (rodzicom udało się zepsuć efekt szkolenia) nagle zrezygnował ze swojego legowiska, widząc, że tamten się wgramolił. Zero warczenia, nic. Swoich kości dalej broni 😉 . Przybłęda jest spokojny, trochę zahukany i jak na razie bardzo grzeczny. Ma problemy ze schodzeniem po schodach, po jednym piętrze się zatrzymuje i trzeba go bardzo namawiać albo przenieść parę stopni.
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
07 kwietnia 2015 13:30
wrzucam parę zdjęć ze spacerku socjalizacyjnego z ostatniej niedzieli🙂
Viento zadowolony i niedobry- sam nie wiedział co zrobić ze szczęścia, że tylu kolegów naraz poznał🙂

derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
07 kwietnia 2015 14:39
i jeszcze jeziorkowe- bo później neta brak dobrego🙂
Zaraził się kogoś pies grzybicą? My niestety prawdopodobnie przynieslismy ją od fryzjera  😵
jak przebiegało leczenie? Co pomaga?
dziś byliśmy u weterynarza, dostaliśmy leki i środki do kompieli, ale zastanawiam się czy jest może coś jeszcze. Boje się, że ta część leczenia nie wystarczy, że dojdzie antybiotyk
Nigna   Warto mieć marzenia...
08 kwietnia 2015 00:13
olga96 - ja miałam tymczasowicza kociego z grzybicą. Zaraził mnie a przez to też i moje zwierzaki... Myjcie dokładnie ręce i to najlepiej jakimś bakretiobójczym mydłem (polecam manusan) !  U jednego mojego kota i psa starczyło smarowanie ( nie pamiętam co dostałam, jakiś płyn do rozrobienia z wodą z tego co pamiętam oryginalnie jest tylko dla krów/świń) mój drugi kot musiał dostać specjalny zastrzyk na grzybice.
Sam tymczasowicz był kąpany w Nizoralu + miał smarowane miejsca do których nie sięgnął jęzorkiem , reszta niestety przy psie odpadała, no i też dostał zastrzyk.
Ja miałam najgorzej. Nie polecam. Chyba nigdy mnie nic tak nie swędziało... raz znikało,potem się pojawiało na nowo. Babrało się dobry miesiąc.
Nie wiem na ile zaawansowana jest grzybica, jeśli to tylko jakieś niewielkie miejsca kąpiele i maści powinny dać radę. Jeśli zaatakowało większą część spytałabym o zastrzyki...
Na grzybice nie ma "patentów". Tylko leki 🙁  No i pamiętajcie że zarodniki grzyba są wszędzie gdzie pies... Możecie spróbować podnosić odporność psu różnymi domowymi sposobami. Im lepsza odporność tym szybciej organizm sobie poradzi z chorbą
Ehhh  😵 dziękuję za odpowiedź
dostaliśmy jakiś płyn do kompieli dla niej, mamy ją w tym kompać co dwa dni. Oprócz tego jakieś krople na receptę do kropienia tych miejsc 3 razy dziennie. Mamy ok 20 ognisk-kropek z ciemniejszą sierścią. Nie jest to jeszcze bardzo mocno zaawansowane-nie łysieje w tych miejscach. Za kilka dni idziemy na kontrolę, jak to nic nie da, to dostanie jeszcze coś.
Ta, uwielbiam teksty o grzybie od fryzjera. Prawda jest taka ze mógł to załapać nawet przed drzwiami domu. Tak samo z pchłami. Napewno od fryzjera. Bo grzyby i pchły to desperaci i lubią siedzieć w miejscach odkazanych i odgrzybianych,  pryskanych permetyna... 😉 choć zaraz obok jest bezpieczny dla nich trawnik.

Związek przyczynowo skutkowy jest najwyżej taki ze strzyżenie podraznilo skórę i coś przez to złapał.
Nigna   Warto mieć marzenia...
08 kwietnia 2015 08:07
Dużo zwierząt jest nosicielem grzyba. Ma na sierści zarodniki. Dorosły zdrowy pies/kot z dobrą odpornością nie zachoruje. Ale wystarczy jakiś czynnik który obniży odporność zwierzaka i mamy grzybice 😉  Na prawdę można ją złapać wszędzie. Łącznie z tym że to wy mogliście przypadkiem psa zarazić bo na rękach też możecie przenosić zarodniki
Tak powiedział mi weterynarz, nie wnikam. Stało się trzeba się tego pozbyć. Chociaż raz mi fryzjer tak ją załatwił, że uwierzę, że takie coś tam można złapać. A wątpię, by po każdym psie był dokładnie odkażany cały salon. A wystarczyło, by przed nami był pies z tym.
Bo mało wetow ma pojęcie jak działają salony, a psom z chora skóra i alergiami zapisują szampony na bazie płynu do naczyń 😉 nie raz przychodzą mi z własnym szamponem od weta a jak się przeczyta skład to się ma gesia skórkę. Ale z przodu butelki pisze ze hipoalergiczny 😉

Aż przypomniała mi się pani z szamponem firmy coshida (kto chodzi do lidla to zna) bo weterynarze twierdzili ze pies jest napewno u fryzjera traktowany suchym szamponem i ma na to alergie. Wiec sprzedali jej za 100 zł, szampon warty 10zl.Gigabzdura bo suchy szampon jest nie ekonomiczny - drogi, nie czyści i niszczy ostrza. Po dwóch godzinach rozmowy wyszło dlaczego pies choruje po fryzjerze. Na codzień na karmie hipoalergicznej, za to po strzyżeniu w nagrodę za cierpienia noga z kurczaka. 😉 oczywiście o testach alergicznych nigdy wcześniej nie słyszała mimo grubej wet kartoteki.



Jasne ze w salonie mogły być zarodniki ale tak jak pisze Nigna,  są wszędzie, potencjalnie w salonie mniej o ile dba się o czystość. Grzybicę łapie się przy upośledzonej odporności. Skoro jesteś z fryzjera nie zadowolona to nie możesz iść do innego? Konkurencja na tym rynku jest spora i czasem warto zapłacić więcej (czy pojechać dalej) u fryzjera by potem nie wydawać na weta😉

Żeby nie było nie mam nic do wetow - tych rzetelnych 😉
Weta jestem pewna, gdyż byłam z tym w klinice, robili wymazy i oglądali to pod mikroskopem i badali, a nie tylko popatrzyli na psa.
co do fryzjera musze się zastanowic, gdyż jest to już 3 z którego byłam bardzo zadowolona, do czasu tego.
Mam problem z psem. Otóz 30 marca rano zauwazyłam ,że pies ma spuchnietą jedna strone pyska. Zbagatelizowąłm podałam mu tylko wapno i pojechałam do pracy. Jak wróciłam do domu zastałam psa....wygladajacego jak buldożek. Natychmiast pojechałam do weta. Pies dostal dexaford i wapno. Wet powiedział ,że to jakas silna reakcja alergiczna ,i że do rana bedzie okey. O 1-szej w nocy obudził mnie hałas. Pies biegal po calym domu jak oszalały, wchodził  pod łożka , na łożko pozniej pod stól , na lezankę i tak w kółko. Obudziłam corkę i pojechałysmy do najbliższej w Warszawie kliniki 24/7. Tam wet wysłuchał nas ,zmierzył puls , pobrał krew i stwierdził ,ze wszysto jest ok. Wróciłysmy do domu (ok 60km) a w domu znów to samo, wypusciłam psa do ogrodu a tam pies latał pod choinkę ,pod tuję zachowywał się jak szalony. W koncu udalo mi się obudzic naszego weta ,była juz 6 rana. Ten dołożył psu encorton , i stwierdził ,że powinno byc juz lepiej. Nie było. Pojechałam do polecanej przychodni w Wyszkowie tam pani doktór stwierdziła ,że leczenie jest prawidłowe , dodala tylko jakis lek na odwodnienie, uspakajajacy. Pies rzeczywiscie się uspokoil, opuchlizne zeszła wczesniej. Tydzien minął spokojnie do wczoraj. Znów opucnieta mordka , na szczęscie mniej i tylko z jednej strony. Pojechałam do weta i znów deksaford. Opuchlizna zeszla ale..psiak jest jakiś osowiały, spokojny. Owszem apetyt ma ale..coś mu dolega. Nie potrafie powiedziec co ale nie jest to juz ten wesołek. Dzwoniłam dzis do dr Dziekana. Stwierdził ,ze tez by podał psu sterydy bo przy opuchliznie jest obawa ,że beda problemy z oddychaniem itp. Jest to napewno reakcja alergiczna i rarczej wykluczałby pokarmową. Kurcze! Co robic , jak pomóc psu, Jak znaleśc co powoduje tak silną reakcje alergiczną. Na owady wszak za wczesnie.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
08 kwietnia 2015 10:42
100 % kontroli. W domu klatka, z klatki na smyczy na spacer, po spacerze klatka. Jezeli po takim traktowaniu nie bedzie objawow, to po kolei w kazdym z pomieszczen zostawiac psa, a poza tym znowu klatka i smycz. I tak jedno za drugim wykluczac. Taki tylko pomysl mi przyszedl.
nie jest to zły pomysł. Co prawda klatki nie mam ale moge psa ograniczyc do jednego pokoju i ogródka. No i obserwowac. Poza tym chce mu zrobic testy na alergię. Już dzwoniłam do weta ale możliwe to bedzie dopiero za 4 tygodnie po ostatnim podaniu sterydu. Pobiora krew i oddadzą do laboklinu. Wiadomo ,że czynników alergicznych jest strasznie dużo ale przynajmniej wyodrebnia jakąs grupe. Kurcze ,żal mi psiaka.
Faza
a żeby ktoś sprawdzał? bo może to od zeba idzie?
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
08 kwietnia 2015 11:06
Troche wczesnie, troche zimno, ale jakby to bylo lato, to bym wziela pod uwage, ze go uwalila osa, pszczola lub zmija.
Moze kopie gdzies w ogrodzie w dziurze gdzie sa osy? Bo zeby tak dwa razy pod rzad? Dziwne
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
08 kwietnia 2015 11:42
k_cian, specially for you:  jestę wyżłę i wystawiam mewę  😂

Moze kopie gdzies w ogrodzie w dziurze gdzie sa osy? Bo zeby tak dwa razy pod rzad? Dziwne



no właśnie to mnie też dziwi, skąd to że był tydzień spokoju i znowu psu wywaliło obrzęk?
Faza
a żeby ktoś sprawdzał? bo może to od zeba idzie?


sprawdzone , wolałabym aby od zęba. Ale to nie tylko pyszczek to cała kufa puchnie
Faza robaków bardzo jeszcze nie ma latających, ale mrowiska w lesie już zauważyłam, że się poruszają. Może jakieś mrówki macie w ogrodzie co go gryzą?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
08 kwietnia 2015 13:31
A nie jest niczym w pysku zakłuty ?
mam pytanie może i durne. ale do naszego weta się nie mogę dodzwonić.
mianowicie Fredziu zaanonsował mi dziś, że sezon na jeże jest rozpoczęty i zaatakował jednego dość konkretnie. Wyciągnęłam z pyska około 10 kolców i zabrałam psa do domu, żeby przemyć ranę. Nigdy wcześniej nie miałam takiej sytuacji. Czy istnieje zagrożenie zakażenia psa jakimś czymś od jeża pochodzącym? Martwię się strasznie, zwłaszcza, że do weterynarza się nie mogę dodzownić...  😵
Dodam, że Pedziu jest szczepiony normalnie raz w roku kompletem.
Nigna   Warto mieć marzenia...
08 kwietnia 2015 22:03
exploited : może zabrzmię jak ekowariatka ale co z jeżem... ? Psu nic nie będzie przez noc, można przemyć czymś odkażającym.  Jutro zabrałabym go w razie czego do weta. Natomiast twoje stwierdzenie że pies zaatakował jeża " konkretnie" trochę mnie przeraziło. Nie dopilnowałeś psa to za niego odpowiadasz a także za zwierzęta które są przez niego poszkodowane... To tylko mit że pies nie zrobi krzywdy jeżowi. Ratowałam nie jednego jeża pogryzionego, większość nie przeżyła bo nikt nie udzielił im pomocy od razu po pogryzieniu. Męczyły się tak tygodniami, rany gniły a zwierzęta zdychały w męczarniach. Myśmy też o innych... A przedewszytkim pilnujmy psy...

Edit:
Odpowiadając na twoje pytanie. Ryzyko istnieje dokładnie takie samo jak przy jakiekolwiek ranie. Jeże nie są nosicielami śmiertelnych chorób ale nie są też na pewno "sterylnymi" zwierzakami. Nie wiadomo co mają na swoich kolcach. Nie zarazi się niczym od "jeża" natomiast oczywiście wszystko co jest w środowisku z czym jeż miał styczność mogło się dostać do rany dlatego trzeba ją odkazić.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się