Emigracja - czyli re-voltowicze i voltopiry rozsiani po świecie.

ikarina,  dziękuje,niestety nikt nic nie wie. 🙂
A.   master of sarcasm :]
07 kwietnia 2015 13:50
Po prostu - Anglicy to mistrzowie gry pozorów. Miej dystans do tego, co mówią, pomyśl 1000 razy, zanim wejdziesz w jakiś układ. Nie ufaj. Wiem, że brzmi okropnie i strasznie to, co mówię - nie chcę, abyś pomyślała, że to diabły wcielone, nie chodzi mi o to. Ale prawda jest taka, że oni nie robią niczego bezinteresowo i ważne jest to, aby ich interes nie "przewyższył" twojego 😉 No i tak, jak mówiłam - ci ludzie nie są aż tak "ciepli" i gościnni, jak my, ja przykładowo zawsze czuję dystans oraz fakt, że niezwykle rzadko jest się "jednym z nich". Co prawda, znalazłam swoją "paczkę" i mam męża Anglika, ale... po paru latach i w wielkich bólach, no i niestety, nawet im tak do końca nie ufam, nie mam nawet takiego poczucia oparcia w razie jakiegoś większego problemu (chodzi mi o paczkę, a nie o męża, bo ten jest totalnym wyjątkiem od reguły)


Moge sie podpisac pod tym obiema rekami, po 9 latach na emigracji (juz zakonczonej), i zyciu w srodowisku wylacznie Anglikow przez wiekszosc czasu.
Cariotka   płomienna pasja
07 kwietnia 2015 14:19
A. i jak po powrocie?  Kurczaki to mnie pocieszyłyście 🙂 ja póki co fajnie dogaduje się z tutejszym azjatami itp. Wczoraj jakiś stary Brytyjczyk nawijał do mnie swoim bełkotem w autobusie...po 40 min juz mnie tak głowa bolała  😵
A.   master of sarcasm :]
07 kwietnia 2015 14:36
A. i jak po powrocie?


Wreszcie oddycham! Bylam w UK poltora tyg temu na kilka dni bo zwijalismy reszte zwierzyny z wyspy na Podlasie, i ze szczera ulga wracalam, nawet niestraszna mi byla jazda przez Niemcy w perspektywie  😁
Cariotka   płomienna pasja
07 kwietnia 2015 14:53
fajnie że masz do czego wracać w Polsce🙂 wszędzie dobrze ale najlepiej w domu 😉
A.   master of sarcasm :]
07 kwietnia 2015 15:36
No tak, ale kawalek wyspy ze soba przywiozlam, chociazy w postaci koni, koz, owiec, alpak i chlopa hehe 😉
A ja szczerze powiedziawszy, nie wiem, czy teraz bym się odnalazła w Polsce. Jeszcze rok temu powrót do ojczyzny był moim marzeniem oraz celem do spełnienia, jednak teraz - przeraża mnie, co widzę w wiadomościach, co się dzieje u mnie w rodzinie (akurat się tak trafiło, że paru jej członków jest górnikami pracującymi... w Jastrzębiu 😉) Poza tym z różnych przyczyn bardzo się zawiodłam na moich bliskich i znajomych, ja tu za nimi tęsknie na obczyźnie, a oni albo o mnie zapomnieli, albo olali, albo... hmmm, jak to określić... no, zachowali się wobec mnie bardzo brzydko.

Strasznie beznadziejne uczucie - nie ma dokąd pójść, nie ma dokąd wracać, nie ma żadnego oparcia, ostoi, azylu. Jakiekolwiek plany życiowe nie dają mi satysfakcji w tym momencie, niektóre z nich nawet przynoszą mnóstwo wątpliwości i strachu. Nienawidzę tego - jestem osobą, która zawsze jasno wyznaczała sobie cel i po prostu jak czołg do niego dążyła, rozwalając wszelkie przeciwności losu, a teraz stoję na rozdrożu i jak taka niezdecydowana mimoza nie wiem, dokąd pójść - o ile gdziekolwiek pójść 🙁 Anglia mi nie pasuje, ale zderzenie z polską rzeczywistością również bardzo boli. Mam w planach posiadanie dziecka, ale nie chciałabym, aby dorastało z tymi angielskimi rozpuszczonymi bachorami, wsiąkało tutejszą kulturę "daj, daj, daj", ale z drugiej strony - widzę, że Polska ma coraz mniej do zaoferowania.

Ech, rozterki emigranta, który przesiedział z dala od ojczyzny prawie 7 lat...
slojma   I was born with a silver spoon!
08 kwietnia 2015 07:47
Ikarina- mysle ze kwestja wychowania dziecka I przekazania mu wartosci w duzej mierze zalezy od rodzicow.
slojma, niby tak, ale nie zamknę go w domu na cały dzień, nie odizoluję od wszystkiego, a niestety, dzieciarnia w moim miasteczku jest naprawdę okropna. I nie mówię tego, bo jestem uprzedzona, tylko tak naprawdę jest - jak mi taki mały kilkuletni człowiek czasem walnie tekstem, to aż mnie mrozi z przerażenia. No i te angielskie szkoły... coś czuję, że będę udzielała dziecku korepetycji w domu
ikarina, moja siostra urodzila i wychowuje dzieci w UK i na pewno nie mozna powiedziec o nich, ze sa rozpuszczonymi bachorami.
Oczywiscie, Wielka Brytania rzadzi sie swoimi prawami ze swoim silnym archaicznym podzialem spolecznym, ale w obecnych czasach to nie jest nie do przeskoczenia. Na pewno w UK nalezy zastanowic sie, gdzie chce mieszkac i dlaczego wlasnie tam, ze wzgledu na ten podzial. Dzieci mojej siostry dostaly sie do bardzo dobrej szkoly- panstwowej, ale ona myslala juz na zapas od dawna o tym gdzie i jak.

A ja wlasnie kwitne na emigracji, wreszcie mam spokoj ducha, nie martwie sie o prace. Co prawda pierwszy rok byl bardzo trudny, ale widzialam w perspektywie do czego daze, wiedzialam, ze osiagne to, co wydawalo mi sie mniej i mniej osiagalne w Polsce.
Ale moze tez mi latwiej, bo ja lubie Norwegow (tak ogolnie rzecz biorac) i lubie norweska mlodziez. Z Waszych postow wynika, ze nie lubicie Brytyjczykow, ani nie chcecie zrozumiec/ zaakceptowac innej mentalnosci, wiec na pewno emigracja jest trudniejsza wtedy.
Naboo, no właśnie - bardzo ważne GDZIE się jest, a ja zaznaczyłam, że w moich okolicach tak właśnie jest, jak jest. Mam rodzinę w Szkocji i tam jest dużo lepiej, gdyby nie klimat, to być może tam się wyprowadziła.

A fakt nielubienia Brytyjczyków... prawda jest taka, że mam mnóstwo znajomych z innych krajów - Szwecja, Francja, Wietnam, Rep. Południowej Afryki, Łotwa, Rumunia - z nimi jakoś się zaprzyjaźniłam, mam bardzo z nimi bliskie kontakty, jednak z Brytyjczykami - nie, mimo, że ja serio przez te wszystkie lata bardzo ciężko próbowałam. Na początku obwiniałam siebie, ale po tylu latach i tylu sytuacjach, jakich z nimi przeszłam stwierdziłam, że jednak nie, to oni są dziwni, nie ja.
no dobrze, Ikarina, to dlaczego sie meczysz? Pytam z czystej ciekawosci, totalnie nie podszytej zlosliwoscia. Bo dla mnie to taki fenomen- Polacy siedza zagranica  i nienawidza tubylcow (nie tylko Polacy tak maja i nie tylko w UK). Zeby Polska byla krajem trzeciego swiata, to bym jeszcze jako tako rozumiala, ale w Polsce DA sie zyc.
Naboo pewnie, że da się. Wszystko się da. Pracować z miskę ryżu również. Tylko czy to nie jest przypadkiem tak, że serce mówi - wracaj!, a mózg mówi - chyba oszalałaś!?

ikarina a nie myślałaś o jakims innym kraju? Co ci szkodzi. Świat jest mały. My jeszcze mamy w planach przeprowadzki, choć to zależy od pracy.
A rozluźnienie więzi rodzinnych też mi doskwiera. Najbardziej boli, że nie widzę jak dorastają moi siostrzeńcy 🙁 I choćbym nie wiem jak się starała to nie jestem na bieżąco ze sprawami rodzinnymi.
No wlasnie, moze Kanada?
Z jednej strony wiem, ze stabilizacja finansowa jest bardzo wazna i nie ma w ogole o czym mowic jesli chodzi o latwosc zarobienia takiej ilosci pieniedzy, zeby miec spokojna glowe, ale z drugiej strony, jak sobie pomysle - czy mialam wiele wiecej zyjac za granica? Tak naprawde, wcale nie 🙂 Zreszta pieniadze to nie wszystko i dla mnie wazniejsze jest moje samopoczucie i szczescie. Nie zyje sie po to, zeby sie meczyc. Dlatego mysle ze warto szukac swojego miejsca w swiecie, nie zasiadac sie gdzies z wygody okupionej meka. No, chyba ze ktos lubi sie katowac czy/i poswieca swoje szczescie dla innej osoby.

A co do znajomych/przyjaciol, to takie jest zycie. W pewnym momencie kazdy zaklada swoje rodziny i ma swoje sprawy. Tyle ze odswiezyc kontakty zawsze mozna, albo znalezc nowe. Nie sugerowalabym sie znajomymi jesli bralabym pod uwage jakas ewentualna przeprowadzke.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
08 kwietnia 2015 11:39
Ja po tylu latach emigracji mialabym raczej duzy problem na nowo odnalesc sie w Polsce. Zreszta nie wiem co bym zawodowomiala robic w Polsce...Sama mysl juz mnie przeraza  😁
Na szczescie otwarte granice umozliwiaja sie osiadac tam gdzie jest nam najlepiej 🙂 Dlatego tez ciezko mi zrozumiec jak mozna mieszkac gdzies, gdzie sie sie wlasciwie nie lubi byc.
Anglicy byli dla mnie spoko... ale ja z kolei zupełnie nie trawię Francuzów... ani tych których spotkałam mieszkając we Francji, ani tych spotkanych w USA czy Anglii.

z Anglii wywabiła mnie STRASZNA pogoda. Generalnie poza tym nawet mogło być, ale ja nie mogę mieszkać w nieustannym deszczu 5 miesięcy w roku (i w naprzemiennym przez pozostałe 7). Wiadomo, że nie zawsze się da, że czasami nas życie rzuci tam czy gdzieś indziej, ale trzeba w miarę możliwości wybierać bycie tam, gdzie najlepiej, a nie cierpieć... ja np. teraz nie zamieniłabym stanów za nic, ale pamiętam, że jak leciałam pierwszy raz to nie znałam NIKOGO i tylko się modliłam w samolocie, żeby dało się ich zrozumieć, bo gdyby mieli niezrozumiały akcent to koniec, odwracam się na pięcie i wracam pierwszym samolotem do PL 😉 nadal miałam w głowie panią która "powitała" mnie pierwszego dnia na Uniwerku w Southampton (swoją drogą: kto wysyła kogoś takiego by witać międzynarodowych studentów?!  🤔wirek: ) z akcentem tak ciężkim, że nie zrozumiałam ani słowa  😁 potem to już tylko się bałam, że mnie zastrzelą. to nie mija  😁

a co do Polski to jestem tu 4 miesiąc pod rząd, jeszcze ok. 1-1,5 miesiąca mi zostało i już odliczam niecierpliwie dni do wyjazdu, bo już nie mogę. Jeśli jeszcze raz usłysze "nie da się" od kogoś, to chyba padnę, nie próbuję tu budować rakiety w pełni funkcjonalnej kosmicznej z Cheetosów  😵 choć kto wie, może się da, nie próbowałam.
Naboo, zbudowałam własną "bańkę", więc się nie męczę. Owszem, czuję dyskomfort, ale jest on o wiele mniejszy, niż gdybym żyła w Polsce. Nie przeczę, że , dałoby się żyć w PL, wcale nie mówię, że jest tam źle, wręcz przeciwnie, zawsze lubię wszystkim mówić, jak ten kraj jest super. Ale to nie dla mnie. Miałam powody, czemu tu przyjechałam, z jakichś przyczyn zostałam również przez kilka latm, mimo, że planowałam na początku tylko pomieszkać sobie tylko rok. szkoda tylko, że nie wybrałam innego kraju, ale cóż. I to nie jest tak, że nienawidzę tubylców. Ja pisałam wcześniej - naprawdę się starałam. To tubylcy nienawidzą nas, zrozumiałabym jeszcze dystans, ale plucie mi prosto w twarz rasistowskimi tekstami, notoryczne kłamanie na nasz temat w mediach, obwinianie nas za wszystko, patrzenie z góry i zakładanie, że utknęliśmy w średniowieczu - dlaczego niby mielibyśmy kochać bycie traktowanym w ten sposób?

kajpo, teraz się nie ruszę. Mam męża, mamy różne plany, mam konia, chciałabym na nim trochę postartować. Już sobie zaplanowałam życie na następne kilka lat 😉 Poza tym - wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Zawsze mi się marzyła Nowa Zelandia, ale kto wie, jak tam naprawdę jest? Jacy są ludzie, jakie realia? Albo jakaś inna opcja - na przykład, bardzo fajnie dogaduję się z Azjatami, ale wiem, że sporo ludzi nie daje sobie rady z ich stylem życia, priorytetami, temperamentem. Poza tym - jakbym miała się wyprowadzać z Anglii, to jednak wolałabym do "swoich" Co jak co, ale nic się nie równa życiu we własnym kraju. Sęk tkwi w tym, że po tych 7 latach ten kraj wydaje się coraz dalszy i obcy. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak Polska się zmieniła przez ten czas. Jak przyjeżdżam na wakacje, to zawsze jestem w szoku.

Kaprioleczka, ja właśnie nie trawię Amerykanów. Nie dałabym rady mieszkać w USA. 😉

Kaprioleczka, ja właśnie nie trawię Amerykanów. Nie dałabym rady mieszkać w USA. 😉


och, ja mam takie sztuki których nie trawię. szczerze powiedziawszy jest ich dość dużo. Nawet bardzo dużo.
Ale ci, których lubię są mega  😜 w przypadku Amerykanów to np. jest niezależne od pochodzenia, wychowania, wykształcenia, religii, niczego. po prostu każdy jeden jest ZUPEŁNIE inny. Łatwo trafić i na setkę takich, których będziesz nie znosić. Zupełnie rozumiem Twoje podejście 😉

a Nowa Zelandia jest bardzo fajna. Jak Australia, tylko nie jest tak, że cała wyspa czai się by cię zabić  😂
Ja nie moge z mojego meza, ktory tez twierdzi, ze nie znosi Amerykanow na podstawie moooze 3 osob ktore gdzies tam kiedys poznal. W Stanach oczywiscie nigdy nie byl 🙂 Ale Kanada to juz zupelnie inna bajka, choc nie zna ani jednego kanadyjczyka, tylko mieszka tam jego fajny kolega 🤣
Moim zdaniem ludzie sa rozni wszedzie - i glupi i madrzy. Natomiast Anglia jest ostatnim miejscem na ziemii gdzie moglabym mieszkac - wlasnie przez takie zachowania jakie opisuje ikarina - wsrod jawnej nienawisci. Nie wiem czy jest mozliwe dobrze sie czuc w takim klimacie, chyba tylko za zamknietymi drzwiami swojego domu. Ja dziekuje 🙂
Cariotka   płomienna pasja
08 kwietnia 2015 19:50
znowu w mojej okolicy dzieci są super wychowane 🙂 i to mi się tu podoba. Jest tu mnóstwo studentów i nie czuję tak tej nienawiści bo większość tu obcokrajowców. Ja pokochałam azjatycką kuchnie i azjatów...świetnie się z Nimi dogaduję. Poznałam też fajną dziewczynę z Nigerii, która miała dość problematyczne życie w swoim kraju i motywują mnie jej opowieści. A póki co mam jednego znajomego z coffeshopu co jest anglikiem z krwi i kości ale on jest bardzo otwarty i taki ,,no problem''. Zalazła mi za skórę tylko jedna Polka 😁 co siedzi tu piąty rok i damę elżbietańską z siebie robi 😉
A.   master of sarcasm :]
08 kwietnia 2015 20:40
Z Waszych postow wynika, ze nie lubicie Brytyjczykow, ani nie chcecie zrozumiec/ zaakceptowac innej mentalnosci, wiec na pewno emigracja jest trudniejsza wtedy.


Raczej jest zupełnie odwrotnie 😉
Cariotka   płomienna pasja
08 kwietnia 2015 20:46
bo oni kochają swoje kaloszki pieseczki i styl ,,jestę na polowaniu''. Czasami jak niektórych widzę to tylko strzelby lub konia im brakuje 😁
A.   master of sarcasm :]
08 kwietnia 2015 21:05
Nie całkiem o to mi chodziło, ale o dwulicowość, fałszywość i słabo ukrywaną nienawiść do imigrantów.
Cariotka   płomienna pasja
08 kwietnia 2015 21:16
wiem wiem...akurat w mojej okolicy mnóstwo jest imigrantów. Studenckie miasto i jest ,,nas'' masa. Ale tą sztuczną uprzejmość doświadczam codziennie. Zastanawia mnie jedno czemu jak są tacy skryci  (wg mnie) to nie mają firanek w oknach...
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
08 kwietnia 2015 21:17
Mnie przez chwile zastanawialo, czy mam Irlandczykow polnocnych traktowac jako Brytyjczykow, czy jako Irlandczykow. Niby to czesc WB, ale w sumie stosunkowo od niedawna 🤔
Dzieki za odpowiedzi dziewczyny. Dla mnie bardzo interesujace tematy- asymilacja na emigracji, ten mus na wyjazd, choc jak Nerechta (skad ten nick? znalam kara folblutke o tym imieniu 🙂😉 wspomniala, ze nie zawsze sie ma wiecej na emigracji niz w PL w dziesiejszych czasach.

Ja tez na emigracji, ale jestem troche inna para kaloszy.
Po pierwsze wychowywalam sie majac kontakt intensywny z Anglikami (cudowni ludzie!- przyjazn przetrwala prawie 40lat i wymiane pokolen), wiec dla mnie nic co inne nie jest glupie, tak jak dla wiekszosci moich rodakow, ktorych spotykam. Dla mnie to jest po prostu inne- nie gorsze, nie lepsze tylko inaczej.
Po drugie ja nigdy nie spotkalam sie z brakiem akceptacji, w zwiazku z tym, ze jestem z innego kraju. Nigdy w zyciu nikt mnie nie wyzwal, no moze u mnie we wlasnym kraju sie zdazylo, nigdy nie spotkalam sie z wrogoscia.
No i jestem nieuleczalnym przypadkiem uzaleznienia od uzywania obcych jezykow. Dla mnie to jak powietrze. Teraz w domu uzywamy trzech jezykow i ja jestem w niebie. Dla mnie fascynujace jest uczenie sie i to jak zaczynam sie otwierac w kolejnym jezyku, jak zaczynam rozumiec proste zarty i nawet na nie odpowiedziec czasem.


edit.
A., uwazasz, ze to Brytyjczycy powinni podporzadkowac sie naszym, polskim normom skoro robimy im ten zaszczyt mieszkania u nich?

Ikarina, widzisz ja juz dawno zauwazylam, ze ludzie maja to do siebie, ze chcieliby byc szanowani, ale innych szanowac nie chca.
Jaki kto ma stosunek do swojej emigracji to od razu widac. Ty na przyklad zawsze uzywasz wyrazu Angole, ktory ma wydzwiek pejoratywny i uwazasz, ze wszystko w UK jest do dupy. Wiec wyciagnelam wniosek, ze sie bardzo meczysz 😀 Ale jak sie nie meczysz to ok 😀
(pisze to pol zartem pol serio)
Nie mowie, ze nad wszyskim trzeba wpadac w dziki zachwyt, ale troche pozytywow wszedzie mozna znalezc 🙂
slojma   I was born with a silver spoon!
09 kwietnia 2015 09:19
Mieszkajac w Londynie nigdy niespotkalam sie z zlym/niemilym/ agresywnym zachowaniem w stosunku do mojej osoby. Mam kilku znajomych Anglikow I bardzo ich lubie.  Moj manager jest Anglikiem I mamy super kontakt. Jedyne co faktycznie jest bolesne to wielokrotne wypowiedzi premiera na temat Polakow.  Gdyby w ten sam sposób wypowiadal sie o czarnoskorych badz tzw. "ciapatych" zostalby posadzony o rasizm.  A tak ataluje bialych. Druga sprawa ze osobiscie bardzo irytuje mnie fakt naplywu wielu Polakow jedynie po benefity. W Polsce im ciezko wiec wola byc w uk gdzie np w malej miejscowosci dosc szybko dostana mieszkanie, do tego benefity na dziecko etc. Dla mnie to zwykla kradziez. Niech przyjada popracuja 2-3 lata a potem jak potrzeba to niech sie ubiegaja o benefity.  I jeszcze ta masa "polaczkow", szczerze nie utrzymuje kontaktow z Polakami oprocz dwóch osób.
ja własnie miałam dużo większy problem z "polaczkami" niż z Anglikami będąc w Anglii... włącznie z byciem na chama okradzionym ze wszystkiego z 1000 funtów, oraz utratą na ok. pól roku dużej części znajomych. masakra. Siedziałam w domu i ryczałam przez 4 miesiące bez przerwy. Dobrze, że miałam jedną przyjaciółkę która miała więcej rozumu niż reszta, i która mnie nie zostawiła, bo nie wiadomo jak by się to skończyło.
A.   master of sarcasm :]
09 kwietnia 2015 19:27

A., uwazasz, ze to Brytyjczycy powinni podporzadkowac sie naszym, polskim normom skoro robimy im ten zaszczyt mieszkania u nich?



Czy uważasz, że ktoś nienawidzi mnie tylko ze względu na moje obywatelstwo, to jest OK?  🤔
to nie takie proste... zaszczyt nie zaszczyt - sama napisalas to tak, jakby Polacy byli jakimis karaluchami. Ja rozumiem naprawde ta niechec, bo wielu imigrantow okrutnie sie panoszy, nie chce sie uczyc jezyka, srednio sie asymiluje i tylko socjal by wyciagalo. Tyle tylko, ze trzeba bylo pomyslec - bo jak Anglicy/Irlandczycy nie chcieli sie parac brudna robota a mieli boom gospodarczy, to imigrantow niemal po rekach calowali - a teraz pluja im w twarz. Rzady za latwo tez daja socjale i sami prosza sie o problemy... Poza tym ile brytyjczykow czy irlandczykow wyjezdza czy do USA, Kanady, Australii.. cala masa, i jakos jest to w porzadku...
Wszystko ma dwie strony medalu... choc sama przyznam, ze w duzej mierze imigranci spowodowali, ze wrocilam do Polski.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się