Sprawy sercowe...

Moze latwiej tez jest, jak obydwoje maja dzieci.

U mnie sytuacja jest o tyle 'latwiejsza', ze ojciec moich dzieci jest bardzo daleko i przejawia nimi nikle zainteresowanie.
Wiec moj facet im ojcuje, i im bardziej ich zna i przywiazuja sie do siebie wzajemnie, tym lepiej jemu to wychodzi.
Na poczatku bylo ciezko, bo dochodzila jeszcze bariera jezykowa- dzieci nie rozumialy ani norweskiego ani angielskiego, a moj facet z polskim nie ma nic wspolnego.
Teraz dzieci swobodnie gadaja po norwesku, wiec kontakt miedzy nimi jest dobry. No i jak na poczatku trajkotali non stop do mnie, to teraz trajkocza do niego, a ja mam spokoj. 🤣
[quote author=Agata-Kubuś link=topic=148.msg2334249#msg2334249 date=1428729207]
Ciekawe czy gdyby to było "męskie forum" to takie same rady, czyli UCIEKAJ, dawliby faceci facetom apropo dzieciatych babek. Swoją drogą to strasznie smutne, bo dzieciaci też mają prawo do szczęścia, ale żeby nie było - problem rozumiem i sama bym nie chciała dzieciatego chłopa...
[/quote]

powiem za kolege, dla którego swego czasu byłam powierniczką spraw rozdzinnych
nie był na tyle mądry, żeby uciec i żałuje do dziś
właśnie z powodu dziecka. związał się z babeczką, która miała nastoletniego syna. ona była w miare wporządku, nawet jej ex też, bo tolerował jej nowy związek i w ogóle. i nawet jej ex mówił do syna, że "słuchaj, mama sobie teraz ułożyła życie z nowym, i wprawdzie nie jest to twój tato, ale słuchaj go i sznauj itd.", to przyeszedł okres nastoletniego buntu i wszystko się skupiało na moim koledze. aninie był ojcem dla tego nastorlatka, ani kolegą, ani nikim właściwie.
związek rozpadl się z zupełnie innego powodu,ale synek miał nie maly swój udział w tym. a to co się kolega wymeczył z jego powodu, to tylko on wie  🙁 
także jak związek, z dzieciatym, to chyba może conajwyzje z wdowcem albo jakbymbyła pewna, że to normalna rodzina i jakoś się ułoży, albo z jakimś co ma dzieci już odchowane (bo dorosłym dzieciom jakoś łatwiej zrozumieć, że tato chce sobie od nowa życie ułożyć i nie być samotynym).
a tak poza tym, to doradzam dużą doze ostrożności
Ja powiem brutalnie - bo tak tez bylam traktowana przez ex - zakochanego do nieprzytomnosci w swojej latorosli - jesli dziecko jest najwazniejsze to po co wciagac w to wszystko  jeszcze innego czlowieka,  ktory ma prawo do satysfakcjonujacego zwiazku ( i chyba kazda wie, co to oznacza pomiedzy partnerami)..  I nigdy, przenigdy wiecej, zadnego dzieciatego faceta.
[quote author=Agata-Kubuś link=topic=148.msg2334249#msg2334249 date=1428729207]
Ciekawe czy gdyby to było "męskie forum" to takie same rady, czyli UCIEKAJ, dawliby faceci facetom apropo dzieciatych babek. Swoją drogą to strasznie smutne, bo dzieciaci też mają prawo do szczęścia, ale żeby nie było - problem rozumiem i sama bym nie chciała dzieciatego chłopa...
[/quote]

Ja dokładnie to samo pisałam pare miesięcy temu, bo jest tu trochę dzieciatych dziewczyn, po rozwodach, rozstaniach, samotnych z wielką chęcią znalezienie sobie kogoś na resztę życia i chyba nie jest to miłe być na wstępie odfajkowanym, bo sie dzieci posiada... Nie traktujmy innych jak same nie chcialbysmy być traktowane..

Ja akurat przeciwnie, znam wiele par, którym sie poukładało życie mimo potomstwa facetów z poprzednich związków, wiec jeśli nie wychodzi to chyba ktoś tu jest niedojrzały, kocha mniej lub sie mniej stara...
Do dziewczynka, innych, skoro tak fatalnie jest wam i wszystko byście zrobiły by czas cofnąć, to u jakiego licha jesteście w takich związkach..? Bo jakos nie kumam.. Gilian narzeka ale tkwi w tym, no wiec o co kaman? Czasu nie cofnięcie ale zawsze możecie wybyc i pozbyć sie dzieciatych kłopotów.. Wiec albo tych facetów kochacie i jednak są oni wartościowi z nadzieją na ułożenie sobie patchworkowej rodziny,albo jakaś desperacja żeby z kimś być.. Narzekanie wielkie i pitolenie o samych negatywnych aspektach, żadnych pozytywów a Wy ciagle w takich relacjach jesteście?
Carmina, może dziewczyny są na etapie "zmieni się, obiecuję" 😉, u mnie się nie zmieniło, a może inaczej, zmieniło się na gorsze więc poprosiłam żeby się wyprowadził, przemyślał, dojrzał, uporządkował układy z ex itp. Dziś jestem w normalnym, stabilnym związku ( od ponad 8 miesięcy bez dzieci, nie z rozwodnikiem). Może dziewczyny ciągle żyją obietnicami tych zmian, może liczą, że ktoś dojrzeje i razem to poukładają.
te teksty o skreśleniu dzieciatych to chyba nie do mnie i reszty dziewczyn. które takie doświadczenia mają. Jakby nie patrzeć to my jesteśmy tymi, które tę szansę daly. Mimo, że wsztscy bliscy mnie przestrzegali, że to trudne, żeby odpuścić ja dałam szanse. Teraz wiem, że bym nie dała, bo wiem ile to wszystko kosztuje pracy nad sobą, ile dodatkowych emocji, z którymi trzeba sobie radzić a szansę powodzenia są niewielkie, niepropocjonalne to poniesionych trudów.

o szczegółach mojej relacji i o tym czy jeszcze istnieje czy nie jakoś nie mam odwagi pisać publicznie ;-)

Gillian   four letter word
12 kwietnia 2015 10:52
carmina, o pozytywach można napisać esej, ale taka specyfika tego wątku, że się przychodzi pojęczeć 🙂 mój związek jest przefantastyczny na wielu poziomach ale o tym nie muszę z nikim gadać, wolę o tym co mnie gniecie. Nie znam związku bez jakiegoś gniecenia, no trudno, widocznie się nie znam.
Jestem z moim chłopem bo chcę z nim być z miliona powodów. Wzięłam dzieciatego i mam. To się nie zmieni. Dziecior był, jest i będzie. Nie wystrzeli się na Alaskę bo ja tak chcę. Przeszkadza mi określona kwestia - duszenia się w pokoju mniejszym od boksu mojego konia, beznadziejnego wychowywania przez chłopa i to w sumie tyle. Kiedyś przeszkadzało mi, że młody nie odkleja się od nogawki, potem w końcu pojęłam, że to tylko małe, stęsknione dziecko, które w dodatku ma sajgon w domu więc nic dziwnego, że chce się poprzytulać do własnego ojca. I mi korona z głowy nie spadnie, jak dam im czas na bycie razem co drugi weekend, całe dwie noce razem. Będzie miał swój pokój, to zrobi do niego wyjazd. W tej chwili nie ma, to co ma zrobić? zdeaktywować się?

Do takiego związku trzeba mieć mega charakter - ja go nie mam. Nie jestem kobietą, która z łatwością akceptuje cudze dziecko, nawiązuje z nim ciepłą więź. Jestem zaborcza, zazdrosna, czasem totalnie przewrażliwiona. Dlatego mój związek bywa dla mnie udręką, bo nie lubię się dzielić. Nie lubię też jojczenia, płakania, wypadających zębów itd. Kurde, ja ogólnie nie przepadam za dziećmi 🙂 moje własne będzie cudowne, wspaniałe, idealne i 8 cud świata, będzie się śliniło najładniej na świecie. A to jest obce, drze się bez sensu i odciaga mnie od codziennego rytmu. Chociaż lubimy się i np dziś będziemy całe popołudnie razem, bez taty. A co tam 🙂
Carimina - tez znam wiele związków udanych z dziećmi na karku.
Ba, znam przypadek Koleżanki, ktora po rozwodzie z 2 chłopcami po jakimś czasie znalazła sobie faceta. Chłopcy byli w wieku nastoletnim i faceta mega polubili. Bo był solidny, miły, dotrzymywał obietnic, spędzał z nimi czas po męsku (rowery, ryby, biwaki) - a ojciec ich rodziony właśnie nie dotrzymywał obietnic, miał juz swoje kolejne dzieci i rodzine i ich olewał.
I jak ona zerwała z tym gościem po kilku latach oni byli na nia bardzo wkurzeni. I chcieli nadal sie z nim kumplować (a byli juz dorośli)

Podobnie koleżanka poprosiła ojczyma by ja prowadził do ślubu. Pomimo, ze z ojcem miała poprawne stosunki. Ojczym ja wychował od dziecka, była mu wdzięczna, z ni miała więź.
Ale ojczym był dla nie ja ważniejszy, niż ojciec rodzony, ktory na ślubie pojawił sie z 4 żoną 30 lat młodsza.

Kazdy przypadek jest indywidualny. Gdyby nie to ludzie po rozwodach na zawsze byliby sami.
Mnie też do ślubu błogosławił mój ojczym mimo, że z tatą mam poprawne stosunki. Mój ojczym był na weselu bo tata nie chciał. Ale całe życie moge powiedzieć, że świetnie i z jednym i z drugim się dogadywałam.  Moja mama zmarła 20 lat temu, mój ojczym, po rozmowie z moim tatą adoptował mnie. Wprowadził się w nasze życie jak miałam 5 lat. Dzięki niemu mam rodzeństwo (miał 1 syna z pierwszego małżeństwa i z moją mama jeszcze dwójkę). Zawsze mówił, że ma 4 dzieci, nikomu nie wyjaśniał, że ja nie jestem jego córką. On przekonał mamę, żebym mogła jeździć konno, on w tajemnicy przed mamą (wysłał ją na wycieczkę do Włoch) kupił mi konia. On był na mojej studniówce i maturze. On... mimo, że tata był co 2 tyg, zabierał mnie do siebie i z nim i z jego rodziną spędzałam co drugi weekend, czasem wakacje. Mój ojczym zmarł w styczniu i wierzcie mi, że z nim byłam bardziej emocjonalnie związana niż z własnym tatą, który żyje, ma się dobrze (oby jak najdłużej) i który został teraz jedynym dziadkiem dla moich córek. A moja Małgosia do dziś potrafi wieczorem płakać, że dziadka nie ma i kto będzie z nią w wakacje na rowerze jeździł. Te relacje to tylko i wyłącznie zasługa moich rodziców, ex żony mojego ojczyma, i obecnej żony mojego taty. Byli na tyle dojrzali i normalni, że nasze stosunki były/są naprawdę super.
Jak miło poczytać o takich fajnych relacjach  🙂
carmina, o pozytywach można napisać esej, ale taka specyfika tego wątku, że się przychodzi pojęczeć 🙂 mój związek jest przefantastyczny na wielu poziomach ale o tym nie muszę z nikim gadać, wolę o tym co mnie gniecie. Nie znam związku bez jakiegoś gniecenia, no trudno, widocznie się nie znam.
Jestem z moim chłopem bo chcę z nim być z miliona powodów.



No to super! Trzymam kciuki!
Agulaj, wspanialy Czlowiek, az zazdroszcze, tak pozytywnie  😎
agulaj79, super uklad, super ludzie. Daje mi Twoja opowiesc duzo otuchy, poniewaz ja mam teraz podobny uklad. Moj facet wychowuje moje dzieci, poswieca im swoj czas i wszystko co ma, ale nie chce 'ukrasc ich' ojcu biologicznemu. Nie ograniczamy kontaktow, nie probujemy zniszczyc wiezi z ojcem. Tyle, ze moj byly nie jest tak dojrzalym czlowiekiem, jak Twoj ojciec (dlatego tez go pogonilam z mojego zycia) i wymaga to wszystko ode mnie zachowania mega spokoju, ustepowania jak wpada w zlosc, nie dawania sie sprowokowac. Jemu strasznie ciezko jest sie pogodzic z zaistniala sytuacja, mam ciagle nadzieje, ze z czasem zrozumie. Nie mialam w ogole problemow z ex, dopoki bylam sama. Pies ogrodnika 🙁

Gillian, ja doskonale rozumiem, ze czyjes dziecko moze byc dokuczliwym latajacym stworzeniem. Ale gdyby z czasem nie nawiazywalaby jakas wiez z tym dzieckiem, bo w koncu tworzymy rodzine, to by mnie to martwilo jako rodzica, bo jednak ma to wplyw na rozwoj dziecka.
wtrącę się nieśmiało - u mnie się posypało:/ zaczynam tracić wiarę w normalnych, dorosłych facetów. a fakt, że większość 30 latków jest już po rozwodach i często ma dzieci z pierwszych małżeństw (w świetle Waszych poyższych rozkmin) mnie nie pociesza🙁 ehh...
Breva, ech... 🙁 Trzymaj się ciepło. Nigdy nie wiesz co Cię spotka, zwłaszcza, że Ty młoda jeszcze jesteś, masz czas.
(P.S. wiary nie miałam, nie liczyłam na spotkanie nikogo na stałe i miło się zaskoczyłam)
Gillian   four letter word
13 kwietnia 2015 10:34
Naboo, nie tworzymy rodziny będąc razem 3h w czwartki i co drugi weekend 🙂
yegua, 27 to już nie tak mało... ehh no nic, bywa. obym też się jeszcze zaskoczyła🙂
Breva ja nie wiem czy Cię to jakkolwiek pocieszy, ale jestem w Twoim wieku i w ogóle nie mam faceta, nie jestem nawet w pobliżu bycia faceta a ostatni związek jaki miałam zakończył się bardzo drastycznie bo kolo przespał się z moją najlepszą przyjaciółką, bo ja podobno jestem "nic nie warta"  😂 trzymaj się, laska, 27 to jest w ogóle nie stare. ja się bardziej martwię, że mnie plecy bolą niż że żaden facet się nie kręci w pobliżu  😁
Wichurkowa   Never say never...
13 kwietnia 2015 11:09
Gillian mam dokładnie takie same podejście do tematu jak Ty... Jestem w sytuacji że mój D.ma 2 letnie dziecko,wieczne użeranie się z ex.bo dogadać się z nią normalnie nie da. Do dziecka podchodzę tak,że wole zostać w domu niż spędzać z nimi czas. Zawszę czas trzeba dostosować pod nią,tu nie tam nie,a bo musi iść spać,a bo to bo sramto...  :bum:
Fatum jakie nad tymi 27 latkami czy co? 😁
.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
13 kwietnia 2015 11:27
Wichurkowa, coz powiedziec- taki lajf. Wiedz, ze nawet dla rodzicow to bywa frustrujace, ze caly plan potrafi sie posypac, bo drzemka nie wtedy kiedy zazwyczaj, bo wieczorem trzeba polozyc, bo na dwor wybiegac. I ja np. doskonale rozumiem, ze dla osoby trzeciej to potrafi byc mega irytujace i wywolywac emocje dalekie od przyjemnych. Tylko- to sie dlugo nie zmieni, trzeba przywyknac i starac sie byc na tyle elastycznym, na ile nam wlasny komfort pozwala. I nie zmuszac sie za wszelka cene- raczej uczestniczyc w tym, co akurat moze byc i dla Ciebie w miare przyjemne- wycieczka do parku, lasu czy zoo albo na lody. Najfajniej, jakbys sama wymyslila czasem cos co mozna robic we 3, a nie byloby dla Ciebie przykrym obowiazkiem- wtedy jest szansa, ze odnajdziesz w tym przyjemnosc 🙂
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
13 kwietnia 2015 11:35
Kaprioleczka facet facetem, ale jak najlepsza przyjaciółka może zrobić coś takiego  😲
Kaprioleczka facet facetem, ale jak najlepsza przyjaciółka może zrobić coś takiego  😲


ha, miałam taki przypadek na studiach
spotykałam sie z facetem - ale był to etap trzymania się za rączki i "obwąchiwania" ale byliśmy parą już (ale bez spraw łóżkowych)
na co moja przyjacióka taka naj-naj się z kolesiem przespała…
po czym oznajmiła mi: nie warto….  😲 😤 😲 😀iabeł:
Dodo, 😲 brakuje jeszcze żeby Ci powiedziała "no, co, przecież Ci przysługę zrobiłam"
Bezczelność ludzka nie zna granic...
Dlatego ja nie mam przyjaciółek :P Tylko koleżanki, z ograniczonym zaufaniem...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
13 kwietnia 2015 12:25
yegua, miałam wlasnie taka przyjaciółkę... Miała przyjaciela z którym zaczęłam sie spotykać, nie było to nic poważnego (bo jak sie potem okazało, bardzo usilnie sie starała, zeby to nic poważnego nie było, a miała wyobraźnie) po czym sie z nim przespała i powiedziała, ze teraz nas ze sobą zeswata... 
Dlatego ja nie mam przyjaciółek :P Tylko koleżanki, z ograniczonym zaufaniem...


Hm, ja to wolę mieć faceta nie traktującego moich przyjaciółek jak "cele" niż nie mieć przyjaciółek 🙂 Dla mnie dziewczyńskie przyjaźnie są bardzo ważne 🙂
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
13 kwietnia 2015 12:34
A ja wolę nie mieć koleżanek o których musiałabym myśleć, czy przypadkiem nie prześpią się z moim facetem  🤔 Ogólnie to nie rozumiem dlaczego dla wielu osób wszelkie relacje damsko-męskie są podszyte seksem.
Strzyga, przetestowała, żebyś przypadkiem się nie sparzyła :P
Nie ogarniam jak ktoś może takie świństwo komuś zrobić. Już nie tylko przyjaciółce, ale nawet koleżance.
Dzionka kurde piona 😉
Mam zdecydowanie więcej kolegów niż koleżanek, ale przyjaciółki (ale takie prawdziwe, a nie "koleżaneczki"😉 są dla mnie bardzo ważne, bo są dla mnie podporą.
I jakoś tak sobie je dobieram, że mam PEWNOŚĆ, że nigdy nie doszłoby do sytuacji, o których Wy wspominacie.

Dodam, że argument "nigdy nie mów nigdy" do mnie nie trafi. Ufam im w 100% 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się