Kleszcze i babeszjoza u koni.

Zakladam nowy watek, bo nie znalazlam nic o kleszczach na forum.
Sezon sie zaczal i mam wrazenie, ze kleszczy jest w tym roku wiecej niz dotychczas. Dzis po przyjsciu do stajni zauwazylam na brodzie mojego konia ogromna opuchlizne. Wielka gula byla twarda, zupelnie nie bolesna i nie przeszkadzala koniowi w jedzeniu. Po krotkich ogledzinach okazalo sie, ze siedzi tam kleszcz. Byl jeszcze malutki, podejrzewam ze zlapala go wczoraj wieczorem, albo dzis na padoku. Opuchlizna to pewnie reakcja alergiczna. I teraz mam pytanie do tych, ktorzy mieli z tym wiecej stycznosci, moze do wetow. Co dalej robic z czyms takim? Opuchlizne przemylam octem i posmarowalam srodkiem na ukaszenia. Cos jeszcze moge zrobic? Jakie sa objawy babeszjozy u koni? Szczerze mowiac troche sie martwie, bo w zeszlym roku stracilismy w stajni psa na babeszjoze i wet powiedzial, ze widocznie kleszcze w naszej okolicy sa noscicielami choroby. Jak zabezpieczyc przed tym konie? Czy zwykly spryskiwacz na owady cokolwiek daje?
co to za choroba BABESZJOZA??
pierwszy raz słyszę ?
chyba o boreliozę chodzi  🙄
No wlasnie nie wiedzialam czy pisze sie babeszjoza, czy babeszioza. W necie znalazlam dwie wersje  😡

edit.
Poncioch u ludzi borelioza, u zwierzat babeszjoza (babeszioza czy jak tam sie to pisze).
aha 😉 dobrze wiedzieć 😉
Dodofon, znalezione w necie:

Babeszjoza to niezwykle groźna choroba przenoszona przez kleszcze, atakująca m.in. psy oraz koty. Nieleczona, bądź też leczona nieprawidłowo lub zbyt późno, prowadzi do śmierci. Celem tego serwisu jest przekazanie podstawowych informacji związanych z babeszjozą, przeznaczonych w szczególności dla właścicieli psów, gdyż to one są główne zagrożone tą chorobą. Ryzyko w przypadku kotów jest potencjalnie mniejsze, jako że z reguły mniej przebywają one na zewnątrz, niemniej w przypadku zarażenia sama choroba jest tak samo groźna.
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
19 kwietnia 2009 16:36
Jedna z wetek kilka lattemu leczyła swojego konia. Z tego co mówiła,to przebieg jest bardzo podobny jak u psów. Koń dostał potów, nie mógł chodzić, był osłabiony i próbował się kłaść. Choroba postepuje bardzo szybko. Trzeba pilnie wzywać weta. Niestety, nie podam nazwy leku, bo nie pamiętam.
Dolqa,myślę, że objawy u koni będą podobne do objawów u psów i kotów.
Zaczyna się od osowiałości, kompletnego braku uwagi, braku energii,a kończy się na uszkodzeniu wątroby i zatrzymaniu pracy nerek.
Nie mam pojęcia czy te info. są prawidłowe, ale takie objawy są właśnie spotykane u psów i kotów.

Z tego co wiem nie ma żadnego skutecznego szczepienia przeciwko tej chorobie.
Czterokopytnego możemy chronić stosując właśnie preparaty przeciwko owadom i może jakieś obroże przeciw kleszczom- chyba się gdzieś z takimi spotkałam.

Co zrobić gdy dojdzie do ukąszenia?
Oprócz posmarowania żelem i przemyciem octem nie przychodzi mi nic innego do głowy.
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
19 kwietnia 2009 16:42
Słuchajcie, a może Frontline spróbować? Co prawda przeznaczenie preparatu jest dla psów i kotów ale.... no właśnie. Czy ktoś mógłby coś powiedzieć o zastosowaniu Frontline na koniach? Chodzi mi o działanie i ewentualne reakcje uczuleniowe. Tak mi przyszło do głowy. Psy tym traktuję już kilka lat więc może na konia też by podziałało? Boję się tylko uczuleń.
Wlasnie chcialam napisac o Frontline. Uzywam tego do swojego psa i do tej pory dzialalo, tzn nic psu nie bylo i zadnego kleszcza tez nie znalazlam. Moze jest jakis konski odpowiednik??
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
19 kwietnia 2009 16:47
ja się pytałam o frontline weta. kupić spray i spryskać można-podobno pomaga, nic więcej zrobić nie można
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
19 kwietnia 2009 16:48
Studenci weterynarii i weterynarze, doradźcie proszę. Może jest coś takiego?
dempsey   fiat voluntas Tua
19 kwietnia 2009 16:49
opowiadano mi (z pierwszej ręki) o przypadku podejrzenia babeszjozy u konia
wrocil z obozu z mazur i zaczal kiepsko wygladac, stracil chec do pracy, lekko osowial. badania na wszystkie strony lacznie z pobytem w klinice trwaly ponad rok. zadnych konkretow.  weterynarze byli w wiekszosci zgodni w twierdzeniu, ze babeszjoza nie atakuje koniowatych w naszym klimacie, tylko w tropikalnym. przynajmniej tego zdania byli weterynarze z centralnej Polski.
niestety koniowi sie pogarszalo i ostatecznie padl (dokladnych okolicznosci nie znam). sekcja wykazala podejrzenie babeszjozy, jednak nigdy tego w 100% nie potwierdzono.
weterynarz z Mazur po uslyszeniu historii twierdzil, ze to na pewno babeszjoza i ze oczywiscie atakuje koniowate, tylko rzadko.
tu szczegolowe opracowanie fachowe nt piroplazmoz do ktorych ta choroba sie zalicza:
http://www.vetpol.org.pl/ZW2008/2008_09_01.pdf
i cytat z podsumowania tego opracowania:
Jak wcześniej wspomniano, dotychczas nie udokumentowano przypadku piroplazmozy koni w Polsce. Istnieje jednak możliwość,iż choroby te w Polsce występują, lecz nie zostały rozpoznane lub też postawiono
rozpoznanie, lecz nie został opisany przypadek w prasie weterynaryjnej.
Zu, ale spray Frontline, czy zwykly na owady? Pozatym czy zwykly na muchy odstrasza kleszcze??
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
19 kwietnia 2009 16:53
Frontline. ja mam jeszcze absorbinę ultra shield, wydaje mi się że działa, na psa napewno działała 🙂
slojma   I was born with a silver spoon!
19 kwietnia 2009 18:38
Kiedyś w znajomej stajni koń zachorował najprawdopodobniej od kleszcza. Wiem, że początkowo nie było wiadomo co się z koniem dzieje. Omało nie padł konieczna była trasnsfuzja krwi. Wiem, że potem przez długi czas dostawał leki zabezpieczające wątrobę, bo tak samo jak w przypadku psów dochodzi do jej uszkodzenia.
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
19 kwietnia 2009 18:56
dzisiaj znajoma wspomniała mi coś o preparacie Pollena, ale nie tym do dezynfekcji pomieszczeń, ale taki do rozpylania na sierść konia. podobno jest skuteczny na wszelkie robactwo. jak dowiem się czegoś więcej to napiszę.

Odnośnie babeszjozy to słyszałam, że przeszedł ją w zeszłym roku  wałach ze stajni , w której teraz stoję. U niego były objawy grypowe + anemia. Na szczęście szybka diagnoza no i leki uratowały mu życie.

a powiedzcie jak sytuacja kleszczowa wygląda w innych województwach ? wiem, że w mazowieckim jest wysyp robactwa...   🙁

znalazłam taką stronę www.borelioza.org , warto wejść i poczytać.
ja ostatnio mojej wyciągnęłam jednego z chrap, dzisiaj znalazłam 3 na następnym koniu, ale są tak małe, że nie mam ich jak wyjąć (co z nimi zrobić?) 🙄
jak dowiecie się co z tymi preparatami dla psów to dajcie znać,

szczepień na tą chorobę raczej nie ma?

już sama nie wiem co robić z tymi kleszczami, strach się bać 🤔
Mysle, ze nie ma co panikowac, bo tak jak wczesniej ktos mpisal przypadki babeszjozy u konie nie sa czeste. U mnie jednak jest ten problem, ze kon mial taka reakcje alergiczna, na prawde nie wygladalo to fajnie. Jakby jej ktos na brodzie dolepil kule o srednicy 4-5 cm, mozecie sobie wyobrazic co czulam jak weszlam do boksu!  😲
Bellen24   DENI..DENI..DENISE
19 kwietnia 2009 20:11
Panikować może nie ma co,ale u nas,tj w warmińsko-mazurskim,choroby odkleszczowe, w tym babeszjozę traktujemy bardzo poważnie,właśnie z racji tego,że kleszczy u nas od cholery 👿  Dr.Raś miał już kilka przypadków koni chorujacych od kleszczy,a mniemam,że w tym roku,będzie miał nastepne,bo jak nigdy koty znoszą mi kleszcze do chałupy,i już 3 po mnie wędrowały..Może nic dziwnego,ale pogryziona od kleszcza byłam raptem dwa razy w ciągu ost. 7 lat,i za każdym razem miałam objawy boreliozy 🤔 W tym roku nie zamierzam tematu lekce sobie ważyć,zarówno w temacie końskim jak i swoim,3 raz boreliozy nie chcę mieć 🤔
moja przy jednym kleszczu nie ma opuchlizny,(co ja mam z nimi zrobić?? czekać aż trochę urosną i się ich pozbyć?) a przy drugiem lekko spuchnięte, ale ostatnio coś ją użarło na nodze to miała banię wielkości 6cm, ale po lonży jej zeszło)
slojma   I was born with a silver spoon!
19 kwietnia 2009 20:13
Przypomniałam sobie co znajoma stosowała z powodzeniem na psy i koty i ponoć ko klszczach nie było śladu...specyfik na stonkę.
ja w zeszłym roku od weta dostałam preparat na kleszcze, był dokładnie w takiej samej formie jak frontline(olejek stosowany na kark i okolice zadu). być może był to frontline, ale nie jestem  tego pewna, bo trener stosował na wszyskie konie, a ja akurat byłam poza stajnią. wtedy nie dociekałam co to za środek, ale w tygodniu się dowiem i na pewno napiszę.
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
19 kwietnia 2009 20:49
Przypomniało mi się coś. Jak konica mi stała w starej stajni to była skraplana przez grzbiet + grzywa + ogon takim preparatem na wszawicę. Koloru niebieskiego to było, stoswałam to profilaktycznie, bo u jednej klaczy jakies wszy znaleziono. Jak mnie pamięć nie zawodzi toto było też na odstraszanie kleszczy ale muszę zapytać Monikę, bo mnie skleroza męczy. Pamiętam tylko, że to było dużo tańsze od Frontline
kleszcze dla koni są nie stanowią zagrożenia ...
wyciągam od kilku lat rok rocznie w tym okresie czasu od 5 do 20 kleszczy ...
wczoraj również ok 20 szt ...

owszem w miejscu gdzie kleszcz siedzi powstaje zgrubienie potem się łuszczy i nie zostaje żaden ślad ...
to tak jak komary działaja na ludzi ... jak się znajdzie jakis wymoczek to i komary go uśmiercą ...

kleszcze na konie nie działają .... nie ma również w związku z tym żadnych szczepionek ....
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
19 kwietnia 2009 21:11
Arkady to wytłumacz mi skąd znajoma wetka + inne osoby, które miały styczność z chorobą wytrzasnęły to? Myslisz, że na poczekaniu bajki piszemy?
Cieszę się, że u Ciebie przebiega to bez powikłań i nie musisz wzywac weta ale stwierdzenie "kleszcze na konie nie działają..." jest bardzo naiwne. Nie życzę Ci byś się musiał o tym osobiście przekonywać.
arkady66, to ciekawe masz informacje- nie działają jak płachta na byka, chyba to miałeś/łaś na myśli..... u nas w stajni również tak samo jak pisały koleżanki wyżej jeden koń miał bardzo poważne powikłania po ukąszeniu przez kleszcza.
Przypomniałam sobie co znajoma stosowała z powodzeniem na psy i koty i ponoć ko klszczach nie było śladu...specyfik na stonkę.


Slojma, bój się Boga takie rzeczy w internecie pisać, bo zaraz jakiś postronny entuzjasta gotów wypróbować. Specyfik na stonkę? Masz na myśli pestycydy do opryskiwania pól? I to jeszcze na kota, który x razy dziennie przelizuje sobie całe futro na grzbiecie?  🤔wirek:
To ja bym polecała do pieca na trzy zdrowaśki, nie ma futra, nie ma kleszczy...
OMG...  😲

Tak na marginesie, dla wszystkich chętnych eksperymentatorów - dwa lata temu był przypadek, że koń padł po zastosowaniu na nim odstraszacza na owady. Jego właścicielka psiknęła mu obficie preparatem prosto w chrapy, na błony śluzowe. Chwila... i po koniu.

Teraz tak,
Po zauważeniu kleszcza warto go jak najszybciej usunąć. Im dłużej jest przyczepiony, tym większe szanse na zakażenie i późniejsze problemy.

W mazowieckim kleszczy jest bardzo dużo. 2 lata temu wyjęłam z konia przyprowadzonego z pastwiska w listopadzie (sic!) 11 nieźle opitych kleszczy. W kilku miejscach pojawił się odczyn zapalny, ale po 2-3 dniach nie było już po nim śladu.

Teli   Koń to zwierzak. Animal.
Rży i wierzga. Patrzy w dal.
Konstanty Ildefons Gałczyński

19 kwietnia 2009 21:27
Podobno w tym roku kleszczy jest mnóstwo. Trzeba pilnować siebie i zwierzaków. Choroby odkleszczowe są strasznymi chorobami i nie ma na nie lekarstwa czy szczepionki. Pamiętajcie, że nie każdy kleszcz musi nieść ze sobą choróbsko. Na boreliozę i babeszjozę zachoruje ten, komu wkręci się kleszcz- nosiciel. Niestety, pajęczak dzieli się bakcylem jak tylko ugryzie. Najlepiej nie dać się żadnemu!
guula   Miałam zamiar coś zmienić... Zmieniłam zamiar
20 kwietnia 2009 01:52
Właśnie. W telewizorni mówili, że z punktu widzenia zakażenia babeszjozą nie ma znaczenia jak długo kleszcz jest przyczepiony. Dlatego myślę, że jak jest malutki to lepiej poczekać aż troche urośnie i będzie łatwiej go usunąć. Ja tak robię - zbyt się boję, że nie usunę go 'w całości'.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się