"Zielone" bez granic?

Alveaner w każdej grupie znajdą się oszołomy. Ale prawdziwy miłosnik zwierząt się co najwyżej zasmuci, spróbuje uratować co się da i zaakceptuje śmierć pozostałych. (odnośnie kurczaków)
A myślisz, ze krowy i świnie to na powietrze funkcjonują? Skąd wiesz czy taka krowa dziennie nie zjada tyle zboża i warzyw niż ty przez tydzień? Może to przez biznes mięsny wycina się więcej lasów niż wegetariański?

mac jak się nie leczy dzikich zwierząt?
W tej chwili nie mogę znaleźć tej strony, ale na pewno jest lecznica dla zwierząt leśnych w Polsce. Za granicą jest to o wiele bardziej popularne np ogromny ośrodek Wildlife Aid w Anglii. Leczą tam borsuki, sarny, wiewiórki, ptaki, jeże.. co trafi to znajdzie schronienie.

A niestety u nas ranny łoś może przez tydzień leżeć przy drodze i wszyscy mają go w d..
Przy moim domu też był kiedyś łoś, nie wiadomo było co jej jest, ale utykała na nogę, została wezwana straż leśna, przyjechali razem z myśliwym i ją zastrzelili. Kto wie czy jakby było miejsce gdzie można było by ją przewieźć i zbadać to okazało by się, że to nic poważnego i wyzdrowieje. Załączam jej zdjęcie co by być wiarygodnym (swoją drogą to dziwne, że przed odstrzałem dzwoni się do lokalnej telewizjii o foto reportaż..)
Tylko problem jest jeden - nie każdy myśliwy jest taki sam i ja o tym, pokazuje jedynie, że nie każdy też leci i strzela do wszystkiego co się rusza. To środowisko nie jest jednolite. I łatwiej znaleźć filmiki na nie - bo nagrywanie debat o wypłaceniu odszkodowań, czy pana wyrzucającego żarcie dziką jest mniej ciekawe i medialne. Nagrywanie początków polowań, takich uroczystych, mszy czy tym podobnych też. Ogólnie - ile w mediach dostajecie wiadomości o wypadkach i aferach na ile o czymś pozytywnym? I że ludzie często nie rozróżniają działań kłusowników od myśliwych - bo i skąd mają wiedzieć który pan ze strzelbą to myśliwy, a który kłusownik? Z kłusownictwem się nie walczy medialnie, a materiał jest dopiero ciekawy! Dysponuje prywatnymi zdjęciami w takiej sprawie - ma ktoś ochotę pooglądać? Uwaga - drastyczne. Robione przez myśliwych, przeciw kłusowniką. Dlaczego ten temat nie jest tak piętnowany - bo leży w szarej strefie i trudniej wytropić? Bo łatwiej wrzucić wszystkich panów z bronią do jednego wroka z naklejką "źli ludzie"?
Ja tv nie oglądam, nic o akcji prywatyzacji lasów nie wiem, więc się nie wypowiem, co to wspólnego ma z myślistwem.
Brakuje przepisów w myślistwie i to jest fakt - bo nawet jak taki myśliwy zostanie wydalony z koła, czy zawieszony w nim, to może sobie pójść zgłosić się do innego koła i oni mogą go przyjąć, a przepisy w kołach zależą od ich struktury - ilu jest takich myśliwych, co ja obserwowałam na ilu takich, jak wy opisujecie. Komisja etyki jest komisją etyki i jej wyroki nie są do końca prawnie wiążące - ktoś chce, to się wymiga - tylko czy tu winni sami myśliwi, czy wadliwy aparat prawny? Czas ludzi PRL-u też się kończy, bo to już w większości dziadki. I wchodzą nowi, młodsi myśliwi - tylko czy dopuści sie ich do głosu? Bo to jak z polityką, możesz próbować, ale zasiedziałych układów nie zawsze da się pozbyć. I czy wszyscy młodzi myślą rozsądnie?
Kolejny problem - alkohol. No, tak alkohol był często - po polowaniu. Był bigos, kiełbaska i wódeczka. Ja sobie nie wyobrażam kogos pod wpływem z bronią, jest to potwornie surowo ścigane, nie powiem ile razy latałam zeznawać, bo ktoś rzucił choć pogłoske, że broń była nieprawidłowo użyta - ktoś odłożył i nie wiadomo czy zabezpieczył, więc jakby gdzieś poszo, że był alkohol i broń... Może była jakaś herbata z rumem na rozgrzewkę - ale serio, 50 rumu w termosie herbaty się nikt nie upił, szczególnie, gdy cały dzień dreptasz i wystajesz w temp. -20. Przecież nikt w trosce o własne cholerne bezpieczeństwo nie da człowiekowi, który stoi obok niego i trzyma broń się upić! No ludzie. Przecież żeby dostać pozwolenie na broń trzeba przejść mase testów i mieć nieskalaną żadnym wyrokiem/wykroczeniem przeszłosć, więc nie dają go kompletnym połgłówką i zwyrodnialcą. A tu by wychodziło, że nie pomineli jednego półgłówka, a całą grupę... no to ja się pytam kto im to pozwolenie wydał? I jakim cudem prokuratura nic nie robi, jak u nas wystarczyło powiedzieć "broń palna" i już było śledztwo?
W sprawie wypadków z bronią - ano z każdej strzelby jest taka zołza, że potrafi sama wystrzelić, a nad rykoszetami się nie panuje. I jak napisałam z początku - czy kiedykolwiek w mediach pojawiają się pozytywne wieści, poza dziećmi co uratowały rodziców z pożaru i panią, co udzieliła pierwszej pomocy? Bo jak mi się zdarzy zobaczyć urywek dziennika, to jest wypadek, afera, polityka, wypadek, jakiś absurd/błąd, w zoo urodziła się żyrafa. Jak ktoś będzie chciał znajdzie materiał, że myśliwi źli - jak zechce, to znajde, że dobrzy. A są i tacy i tacy, jak to ludzie.
Nie mówie, że takich filmów nie ujawniać - tylko brać na nie poprawkę, podchodzić z krytycyzmem, nie oceniać poprzez nie wszystkich. Nie mówie, że tak sie nie dzieje - wkurza mnie podpisywanie takich filmów, jakby to było normalne, powszechne i w pełni wszędzie akceptowalne. Ujawniać a i owszem, ale nie piętnować wszystkich, a jednosktki z tego filmu. Czy jak znajde film, na którym człowiek ze wsi katuje psa, to znaczy, że wszyscy ludzie ze wsi katują psy? No nie, ale jak zdaży się myśliwy zachowujący się źle to znaczy, że wszyscy są źli. Dlaczego tak się ocenia - ano, bo polowania są, były i będą kontrowersyjne i nie dla każdego do zaakceptowania, a mieszkanie na wsi to coś bardziej powszechnego.
Do wypowiedzi mac chciałąbym dodać, że zwierzęta, które są/były zranione stają się agresywne wobec ludzi, a zwierze, które człowiek wyleczył nie ma szans przetrwania w naturalnym środowisku. Są też choroby, których wyleczenie wymaga sporych sum i powstaje pytanie kto za to zapłaci. I kwestia jak to zrobić, bo takie zwierze jest dzikie i na próbe dotknięcia może użreć, kopnąć, poranić na pełno sposobów. Łatwiej i ekonomiczniej odstrzelić, co nie znaczy, ze uważam, żę nie powinniśmy starac się leczyć części - jak mi kto w zeszłym roku przyniósł małego zajca to leczyłam, ale nie udało się odkarmić niestety (brak odpowiedniego mleka na rynku - kocie nie zawsze daje rade i niestety i tu nie dało, sama płaciłam za weta, mleko)
Jak działają weci z usypiaczem juz opisywałam - w moim, 100 tys. mieście ni było, ni ma i kij wie kiedy i czy będzie, a powinien być od hohoho lat... więc system tu niestety, nie działa.
Ogurek:
Nie widziałam nigdy podawania hormonów kurczakom, teraz wszelkie dodatki są zakazane a bezpieczeństwo żywności w UE jest najwyższe na świecie. Być może są jakieś patologie, ale ja ich nie widziałam, to nie mogę oceniać.
W USA widziałam kaniule z hormonami w uszach bydła mięsnego ale było to 10 lat temu i nie wiem jak jest obecnie. Dlatego UE nie wpuszczało mięsa z USA i była o to wielka wojna finansowa. Nie znam obecnej sytuacji, mogę poszukać/popytać.
ja też nigdy nie słyszałem,  ty ale masz większy autorytet na forum 😉
Hmmm... Ale wiecie, że jakby zakazać ingerencji człowieka w środowisko to:
1) ranne zwierzę zostałoby zabite przez drapieżnika i zeżarte
2) ranne zwierzę zdychałoby w cierpieniach, no bo nie wolno ingerować, a drapieżników np. nie ma na tym obszarze, albo akurat są w innej jego części

To co, ekosystem może sobie być brutalny (i jest), ale myśliwy nie może strzelić i zabić na miejscu? Przy czym człowiek też jest i zawsze był częścią tego ekosystemu.

Alveaner w każdej grupie znajdą się oszołomy. Ale prawdziwy miłosnik zwierząt się co najwyżej zasmuci, spróbuje uratować co się da i zaakceptuje śmierć pozostałych. (odnośnie kurczaków)
Znajdź sobie jakieś dane odnośnie tego ile milionów kurczaków się hoduje (nie tylko na mięso, bo na jajka też) i ile musiałoby być zagazowanych. No trzeba by było z nimi coś zrobić. Nikt nie weźmie do siebie np. 3000 kurczaków.
Czy jakieś organizacje eko są chętne do zapłacenia za utrzymanie tych kuraków?

A myślisz, ze krowy i świnie to na powietrze funkcjonują? Skąd wiesz czy taka krowa dziennie nie zjada tyle zboża i warzyw niż ty przez tydzień? Może to przez biznes mięsny wycina się więcej lasów niż wegetariański?
Twój koń dziennie zjada tyle zboża ile ja przez tydzień, czy w związku z tym mam postulować o jego odstrzał?
ja też nigdy nie słyszałem,  ty ale masz większy autorytet na forum 😉


E tam... ja jestem TĘPA EMPATYCZNIE i się na niczym nie znam.Co ja tam wiem? Tylko leczę drób i szefuję lab, co monitoruje pasze i żywność. Laik ze mnie.  😉

p.s
http://www.rp.pl/artykul/1194181.html taki news, a komentarz eko:
w Krakowie myśliwy ostrzelał przedszkole - czy naprawdę ktoś może jeszcze uważać myślistwo za akceptowalne? jest to zwyczajne morderstwo dokonywane na zwierzętach, a jak pokazują kolejne przykłady myśliwi nie ograniczają się do zwierząt, zagrożeni są też ludzie! Przypomnijmy w Polsce jest ponad 116 tys. myśliwych, średnio w roku zabijają oni około 800 tys. zwierząt, w kadencji polskiego sejmu 2001-2005 co 6 poseł był myśliwym - zbliżają się wybory, głosuj etycznie - nie wybieraj myśliwych!

I co? Komentarz uczciwy? 

Twój koń dziennie zjada tyle zboża ile ja przez tydzień, czy w związku z tym mam postulować o jego odstrzał?


Dobra, wychodzę.
Ps. Mój koń nie je zboża
Ja jadę do stajni (dręczyć konia) -dzięki za fajną dyskusję.
Ps. Mój koń nie je zboża
Jak rozumiem nie je też siana i nie ma słomy w boksie.
Po pokosach na łąkach zostaje tyle martwych żab, myszy itp., że głowa mała (już nie wspominając, że na tę łąkę też trzeba zagospodarować teren, który kiedyś był dziki).

Główny problem z wszelkiej maści ekologami jest taki, że oni by owszem, chcieli dobrze, ale zupełnie im umyka co to 'dobrze' dla jednych może zrobić 'nie dobrze' drugim.
Alveaner już naprawdę kereisha zaczęła zmieniać mój pogląd na sprawę. Jednak zawsze przez takie osoby jak Ty wracam do swojego krytycznej oceny.

Stosując Twoją metodę to powinnam iść teraz zabić konia, kozy, koty, psa, sąsiadów, rodzinę i na koniec siebie. Super co?
Najlepiej to wojne rozpętać od razu, albo jakiegoś wirusa rozpowszechnić.

Co to jest w ogóle za pogląd, że jak nie chce się krzywdy zwierząt to musi to być na 1000% i w związku z tym cokolwiek się nie powie to jest się hipokytą. Przecież wiadomo, że od razu lepiej ochoczo przyzwalać na zabijanie, katowanie i inne straszne rzeczy i wtedy ma się czyste sumienie.  🤔wirek:

Edit: A teraz mówiąc na poważnie:

Jeśli coś w mysleniu ludzi się nie zmieni i jedni będą protestować przeciwko cierpieniu zwierząt, a drudzy mówić, że temci to oszołomy i hipokryci to dojdzie w końcu do tragedii.
Ostatnio w rozmowie o aborcji, ktoś zupełnie nie związany z ekologia powiedział : gdy zabierasz komórke kobiety to aborcja, a gdy robisz to z komórką kury to jest to jajecznica..  😲
I mnie to przeraża.
Dlatego nie powinno być walk o zakazanie rzezi, a koni, krów i ustanowienie ich jako zwierząt do towarzystwa,a o porawe warunków ich życia. Bo narazie to obie strony się zapierają jak mogą, kazdemu włącza się tryb walki i nic dobrego z tego nie wyniknie
Dla mnie hipokryzją jest głoszenie jakie to myślistwo jest złe (wyłączając oczywiście patologie, które należy tępić), a zupełne ignorowanie innych składowych działalności człowieka.
Tak naprawdę idąc tokiem myślenia części ekologów to sobie należałoby strzelić w łeb i wszystkie problemy by się skończyły.
O poprawę warunków życia zwierząt w hodowli przemysłowej warto zabiegać, ale na pewno nie porównując do różnorakich ludobójstw, jakie miały miejsce na ludziach.

Oczywiście jest kwestia, kto tym myśliwym jest, bo tych co to z etyka na bakier należy tępić. Niestety jest to bardzo trudne, bo gro braci myśliwskiej to sędziowie, prokuratorzy, wyżsi rangą policjanci, którzy chronią tyłek 'swoim'.
Podobnie uważam, że własność prywatna jest święta i jak ktoś sobie nie życzy, żeby na jego polu strzelać do zwierząt to jego prawo i wara.
1. Teza, jakoby wegetarianizm był jakimś "mniejszym złem", bo ludzie jedząc tylko zieleninę mniej będą potrzebowali pól uprawnych to czysta demagogia. Tak twierdzić może tylko kompletny ignorant. Żeby mieć plony, trzeba dostarczyć do gleby odpowiednią ilość takiego lub innego nawozu. Jeśli nie będzie to nawóz naturalny, od zwierząt hodowlanych - to co..? W delcie Gangesu czy Jangcy można poprzestać na ludzkich odchodach bo tam sprawę załatwiał muł niesiony przez samą rzekę. Ale w Tybecie nawet buddyzm musiał się pogodzić z jedzeniem mięsa - bo raz, że mało co rośnie samo z siebie, a dwa, że bez jaków to już tylko kamienie zostaną, one są absolutnie niezbędnym elementem obiegu materii w tym ubogim ekosystemie i jeśli ma być jakaś nadwyżka do spożycia przez ludzi, to tylko dzięki jakom. My jesteśmy pomiędzy tymi ekstremami - i 80% planety jest pomiędzy. To znaczy, że pięknoduch z miasta może być sobie "weganinem" i nawet rolę uprawiać, bo kupi nawóz u sąsiada. Albo da zarobić Putinowi i kupi syntetyk, z rosyjskiego gazu robiony. Naprawdę uważacie nawozy sztuczne za "lepszą alternatywę" wobec krów i świń..?

2. W dyskusji ideologicznej nie ma miejsca na pozycje umiarkowane, rozsądne i pośrednie. To jest fałszywe przekonanie, że "prawda leży pośrodku". Prawda leży tam, gdzie leży - i tyle. Co więcej, letnie, niezaangażowane i skłonne do kompromisu "centrum" tak naprawdę zawsze działa na korzyść ekstremistów. A w tym przypadku ekstremistami są "zieloni" - to oni postulują zmianę, to oni chcą władzy, żeby tę zmianę wprowadzić. No więc ja celowo, świadomie i z wyrachowaniem tworzę ekstremę przeciwną. Żeby nie dopuścić do zawłaszczenia całej dyskusji przez "poszukujących kompromisu". Każdy kolejny kompromis będzie przecież niczym innym, niż tylko kroczkiem do ostatecznego celu zielonej ekstremy - i jeśli raz jeden zgodzić się, choćby dla świętego spokoju, że "coś w tym jest", że to nie jest zwykły bełkot albo obrzydliwy spisek przeciw ludzkości - to tego marszu nie da się już zatrzymać. Nie ma żadnej naturalnej granicy.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
18 kwietnia 2015 13:19
keirashara, ale po co wy te dziki dokarmiacie??
tet  - prosze nie mów do mnie "wy", bo ja myśliwym nie jestem, byłam związana mocno ze środowiskiem, obecnie jestem mniej. I nie poczuwam się do zbiorowej odpowiedzialności. Po co? Już tłumaczyłam - karmiska tworzy się w celu dokramiania, żeby dzik buchtował w karmisku, a nie buraczkach i kukurydzy pana rolnika. Żeby dzik nie szukał pożywienia w mieście i żeby dzik mniej niszczył runo leśne - choć tu przodują sarenki. I żeby te sarenki i jelonki też nie dreptały po mieście i nie niszczyły aż tak pól, runa itd. Wiadomo, część zwierzaków i tak skorzysta z pola, część i tak wejdzie do miasta, ale mniej, nie wszystkie. Część pójdzie na karmisko. W słabszych latach, mroźniejszych zimach dokarmia się, żeby zwierzaką pomóc przeżyć. Niektórzy dokarmiają, bo chcą upolować tłuściejszą sztukę (i zaraz będzie tu, ha, a jednak!). Tak, ja uważam, że lepiej zwierza ustrzelić i zjeść, niż żeby padł z głodu i sam się zlikwidował. Bądź co bądź śmierć krótsza i pożyteczniejsza dla człowieka. Takie jest moje zdanie i ja się z tym godzę - szanuje to, jak ktoś ma odmienne.

I chciałabym przypomnieć, że człowiek to też naturalny drapieżnik. Można się kłócić, ale tak było, jest i raczej będzie 😉
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
18 kwietnia 2015 14:20
przepraszam, zrozumiałam, że tez polujesz.
To jest błędne koło, im więcej dokarmiania, tym wiecej dzikow, tym wiecej szkod, wiec dokarmianie, jeszcze wiecej dzikow... Gdyby populacje przetrzebił głód i choroby to sytuacja by sie poprawiła.
Do tego po prostu brakuje głównego drapieżnika, bo część społeczeństwa zyje w sredniowiecznym lęku przed wikiem  🤔wirek: i objawia dziwny opór przed grodzeniem wybiegów i pilnowaniem zwierzat gospodarskich.
Dzik, który zdechł z głodu zostanie w lesie, zostanie skonsumowany przez inne zwierzęta , a to co zostanie rozłozy sie i posłuzy roslinom. Tłusty upolowany dzik, zostanie wywieziony jeepem lub quadem (tak, konno po lesie nie mozna bo zwierzyne sie ploszy i podloze niszczy), przerobiony na kiełbasę. Do lasy wróci najwyzej w postaci kupy mysliwego.
przy obecnym poziomie uprawy kukurydzy nie ma mowy, żeby dziki zdychały z głodu


A myślisz, ze krowy i świnie to na powietrze funkcjonują? Skąd wiesz czy taka krowa dziennie nie zjada tyle zboża i warzyw niż ty przez tydzień? Może to przez biznes mięsny wycina się więcej lasów niż wegetariański?
Twój koń dziennie zjada tyle zboża ile ja przez tydzień, czy w związku z tym mam postulować o jego odstrzał?

każdy po gimnazjum chyba wie, że każde ogniwo pokarmowe traci trochę energii- czyli z tego co zje, sporo uleci na oddychaniu, ogrzaniu organizmu itp, dlatego w kwestii zapobiegania głodowi na świecie (np.) korzystniejsze byłoby jedzenie tylko roślin- zamiast karmić zwierzęta, które sporo z tej energii stracą ale nikogo nie można zmusić do rezygnacji z mięsa czy produktów odzwierzęcych, to raz, dwa za przemysłem mięsnym stoją też miejsca pracy- zamknąć wszystko i co dalej z tymi ludźmi? Dlatego nie popieram skrajnych rozwiązań, ale np. zachęcanie do ograniczenia w diecie produktów odzwierzęcych już popieram. Słowem kluczem jest właśnie zachęcanie- subtelne😉 Problem nawozów pewnie dałoby się rozwiązać, ale co z zwierzętami domowymi- np. koty, fretki? Na roslinach daleko nie zajadą


To jest błędne koło, im więcej dokarmiania, tym wiecej dzikow, tym wiecej szkod, wiec dokarmianie, jeszcze wiecej dzikow... Gdyby populacje przetrzebił głód i choroby to sytuacja by sie poprawiła.
dziki robią się "popularne" w miastach, chyba dadzą sobie radę wszędzie, nie wiem jakie choróbsko musiałoby je zdziesiątkować...

Jeden plus dla myśliwych- mają "jaja" zabić samemu, spora część ludzi chyba myśli, ze mięso to na drzewach rośnie. Życie wolnego dzika i świni w chowie przemysłowym to niebo, a ziemia (wieprzowina i drób to moim zdaniem najmniej etyczne jedzenie, natomiast mięsne krowy wiodą całkiem przyjemny żywot)
Energię do ekosystemu dostarcza całkiem za darmo słońce. Problemem jest dostarczenie, a raczej przywrócenie tam z powrotem pierwiastków pobranych przez rośliny w toku wzrostu z gleby. Ludzie są w tym kiepscy: zwykli żyć i wydalać daleko od miejsc, skąd pochodzi ich jedzenie, nieracjonalnie (z punktu widzenia glebotwórstwa...) radzą sobie z własnymi zwłokami, a w dodatku - po prostu żyją zbyt długo, żeby taka "transakcja" była wystarczająca poza bardzo szczególnymi miejscami. Dlatego nie jest możliwe wprowadzenie "konsekwentnego weganizmu" bez ludobójstwa i totalitarnego iście przewrotu w kulturze i życiu codziennym ludzi. W tej samej kulturze, dzięki której jesteśmy gdzie jesteśmy - zamiast kombinować jak tu dożyć następnego dnia, możemy się bezkarnie oddawać totalnie abstrakcyjnym i oderwanym od życia dyskusjom...
1. Teza, jakoby wegetarianizm był jakimś "mniejszym złem", bo ludzie jedząc tylko zieleninę mniej będą potrzebowali pól uprawnych to czysta demagogia. Tak twierdzić może tylko kompletny ignorant. Żeby mieć plony, trzeba dostarczyć do gleby odpowiednią ilość takiego lub innego nawozu. Jeśli nie będzie to nawóz naturalny, od zwierząt hodowlanych - to co..? W delcie Gangesu czy Jangcy można poprzestać na ludzkich odchodach bo tam sprawę załatwiał muł niesiony przez samą rzekę. Ale w Tybecie nawet buddyzm musiał się pogodzić z jedzeniem mięsa - bo raz, że mało co rośnie samo z siebie, a dwa, że bez jaków to już tylko kamienie zostaną, one są absolutnie niezbędnym elementem obiegu materii w tym ubogim ekosystemie i jeśli ma być jakaś nadwyżka do spożycia przez ludzi, to tylko dzięki jakom. My jesteśmy pomiędzy tymi ekstremami - i 80% planety jest pomiędzy. To znaczy, że pięknoduch z miasta może być sobie "weganinem" i nawet rolę uprawiać, bo kupi nawóz u sąsiada. Albo da zarobić Putinowi i kupi syntetyk, z rosyjskiego gazu robiony. Naprawdę uważacie nawozy sztuczne za "lepszą alternatywę" wobec krów i świń..?




Na chwilę obecną problem (i to spory) jest raczej w drugą stronę ukierunkowany, związany z nadmiarem produkcji nawozu zwierzęcego.. Tak wtrącając trzy grosze, poza dyskusją 😉
To "problem" pozorny, a przynajmniej lokalny: istnieje tylko dlatego, że produkcja rolna (m.in. na skutek celowej polityki różnych rządów, z europejskimi na czele) jest nadmiernie skoncentrowana i wyspecjalizowana. W Europie jest problem jak pozbyć się gnojówki - ale tylko dlatego, że świnie jedzą argentyńską soję. Natomiast ziemia w Argentynie jałowieje w błyskawicznym tempie. Skądinąd to nie pierwszy taki przypadek w dziejach świata - gdyby zlikwidować dotacje do rolnitwa w krajach wysoko rozwiniętych, w ogromnej większości rozwiązałby się sam. Po prostu przestałoby się opłacać hodowanie świń w Europie... Hodowalibyśmy, bo ja wiem - daniele..? O ile wiem, w Argentynie nie występują...
tet - nie zdjedzą z karmiska to zjedzą z pola lub śmietnika. Ogrodzić pola i miasta? Już widze 2 metrowe betonowy mury ogradzające każde pole... bo przez siatke dzik przejsze, gęstą, rzadką, mocniejszą/ słabszą. Rozpędzi się i porwie jak nitke (widziałam nie raz na własne oczy), abo zrobi podkop dołem. Jak siatka będzie za niska to sarenki i jelonki przeskocżą. Powiedz proszę rolnikowi, żeby sobie w okół swoich hektarów postawił taki płotek - zapewne Cię wyśmieje. I żeby miasta i wsie otoczyły się murem... No, opcja jest, ale do realności jej nieco brakuje 😉

Myśliwy to zły bo zabija, ale wilk już ok? W czyim odczuciu - nas, ludzi? Bo dzikowi i jelonkowi wsio rawno, czy je kula trafi, czy zagryzie. My jako ludzie jesteśmy drapieżnikami, jeśli ktoś rezygnuje z jedzenia mięsa - ok, jego decyzja, szanuje ją. Ja mięsko lubie i jeść będę, tak samo lubię mleko, śmietane i jaja. Podciąganie wszystkiego pod ekonomie jest dla mnie naciągane, taka utopijna wizja świata. Ludzie nie robią wszystkiego tylko i wyłącznie pod ekonomię.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
18 kwietnia 2015 21:20
Działania czlowieka ( wspolczesnego) prowadza do zachwiania rownowagi i do ogromnych zniszczen w ekosystemach. Wilki maja ta przewage, ze utrzymuja rownowage.
tet - W jaki sposób? Wilki wiedzą ile dokładnie zwierzaków mają zagryźć? Działania człowieka prowadzą do zmian w ekosystemach nie obecnie, ale od tysięcy lat. Jaką masz pewność, ze wilk wybierze sarenke, a nie pójdzie na żarcie podrzucone przez ludzi? Byłam na Słowacji na polowaniu na wilki, wróciliśmy bez wilka, ale popatrzeliśmy sobie na nie, nawet ryś nam się trafił. Wyobraź sobie, że te oto wilczki nie zawsze wybierają dziką sarenkę, ale kuszą się na rzeczy podrzucane przez ludzi - skoro skusiły się tam, jaką masz pewność, że u nas wybiorą sarenkę, a nie buszowanie w śmietniku, kompostowniku, kurniku babci? Polecisz babci postawić 2 metrowy płot (jak burek przelezie przez zwykły to i wilk też), czy zamknąć kury w 4 ścianach, a wszystkie śmietniki/śmietniska/karmniki zamknąć lub zlikwidować?
W jaki sposób odstrzał zwierząt prowadzony na podstawie obserwacji ile ich jest na danym terenie jest gorszy od wypuszczenia tam wilka? Dla zachowania równowagi. W jaki sposób wilk ma uczynić cuda, że nagle bach - jest równowaga? Dodatkowo życzę powodzenia samotnemu wilkowi w walce ze stadem dzików lub nawet pojedynczą sztuką - mi psy nie raz dziki poharatały. Psy wybiegane, odpowiednio żywione w sile wieku i umiejętności, z instynktem łowieckim. I gdyby nie interwencja weterynarza pare razy byłoby po psie. Jaką masz pewność, że tego wilka nie czeka podobny los, albo nie pogryzie się z lisem i nie złapie wścieklizny? Ile wilków należałoby wypuścić na taki teren, żeby ogarneły utrzymywanie populacji innych zwierząt w ryzach i przy okazji same nie zaczeły stanowić problemu? Skąd masz pewność, że wilki nie zadziałają jak mocno rozplenione obecnie lisy, które praktycznie wytępiły zające? Że nie wytępią jednego gatunku, pozwalając na swobodne mnożenie się drugiego? Czy to będzie wtedy ok dla Ciebie, bo zrobił to naturalny wilk? I czy wilk wytępi nadmiar lisów?
Jak dla mnie jest tu za dużo niewiadomych. Nie mam nic do wilków, ale po prostu nie widzę tego w praktyce, takiej brutalnej i prawdziwej.
Hasła ogólne są łatwe do powtarzania i fajnie brzmią, a ja się pytam, jak to dokładnie ma wyglądać 🙂
Mała poprawka: człowiek jest najpotężniejszą siłą natury kształtującą oblicze tej planety nie od tysięcy, a od dziesiątków tysięcy lat. Poza Antarktydą nie ma na Ziemi krajobrazów innych niż antropogeniczne. Puszcza Białowieska istnieje dlatego, że najpierw wyrżnięto zamieszkałych tam jeszcze w XIV wieku Galindów, ale że było to w trójkącie między Państwem Zakonnym, Litwą i Mazowszem, to nikt nie był na tyle mocny, aby teren opanować trwale, więc się trochę zapuścił - a potem królowie Polski zrobili tam sobie rezerwat myśliwski i to, co sprzedaje się turystom jako "pierwotną puszczę", to efekt ich gustów, upodobań i starannego planowania przez parę stuleci. Puszcza Amazońska też nie jest ani trochę pierwotna, tylko jest skutkiem działalności ludów, które ją zamieszkiwały - polecam wygooglać sobie hasło "terra preta" na ten przykład. Nizina Chińska w ogóle by nie istniała, gdyby nie cierpliwi Chińczycy, a jeszcze wcześniej ich bliżej nam nieznani przodkowie, którzy od jakichś 10 tysięcy lat budują tam tamy i kanały.

To samo zresztą też i koni się dotyczy, jak już sobie wrzucamy przykłady. Wyniki najnowszych badań genetycznych są jednoznaczne. Nie istnieją żadne "rasy pierwotne". Wszystkie współcześnie żyjące konie - za wyjąkiem koni Przewalskiego - pochodzą od JEDNEGO zaledwie ogiera i nieco ponad stu klaczy. Wszystkie rasy są efektem celowej działalności człowieka.

Tzw. "ochrona przyrody" oznacza próbę konserwacji pewnego arbitralnie wybranego stanu, który TERAZ wydaje się nam "naturalny". I OK. Mamy do tego prawo. Ale nie udawajmy, że jest w tym coś więcej niż "kwestia smaku"...

Co nie zmienia faktu, że polityka rolna państw wysoko rozwiniętych to zbrodnia przeciw ludzkości dużo gorsza niż holocaust i niewolnictwo razem wzięte. Tyle, że jest to zbrodnia w białych rękawiczkach i jej ofiar na pierwszy rzut oka nie widać.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
19 kwietnia 2015 07:36
tet - W jaki sposób? Wilki wiedzą ile dokładnie zwierzaków mają zagryźć? Działania człowieka prowadzą do zmian w ekosystemach nie obecnie, ale od tysięcy lat. Jaką masz pewność, ze wilk wybierze sarenke, a nie pójdzie na żarcie podrzucone przez ludzi? Byłam na Słowacji na polowaniu na wilki, wróciliśmy bez wilka, ale popatrzeliśmy sobie na nie, nawet ryś nam się trafił. Wyobraź sobie, że te oto wilczki nie zawsze wybierają dziką sarenkę, ale kuszą się na rzeczy podrzucane przez ludzi - skoro skusiły się tam, jaką masz pewność, że u nas wybiorą sarenkę, a nie buszowanie w śmietniku, kompostowniku, kurniku babci? Polecisz babci postawić 2 metrowy płot (jak burek przelezie przez zwykły to i wilk też), czy zamknąć kury w 4 ścianach, a wszystkie śmietniki/śmietniska/karmniki zamknąć lub zlikwidować?
W jaki sposób odstrzał zwierząt prowadzony na podstawie obserwacji ile ich jest na danym terenie jest gorszy od wypuszczenia tam wilka? Dla zachowania równowagi. W jaki sposób wilk ma uczynić cuda, że nagle bach - jest równowaga? Dodatkowo życzę powodzenia samotnemu wilkowi w walce ze stadem dzików lub nawet pojedynczą sztuką - mi psy nie raz dziki poharatały. Psy wybiegane, odpowiednio żywione w sile wieku i umiejętności, z instynktem łowieckim. I gdyby nie interwencja weterynarza pare razy byłoby po psie. Jaką masz pewność, że tego wilka nie czeka podobny los, albo nie pogryzie się z lisem i nie złapie wścieklizny? Ile wilków należałoby wypuścić na taki teren, żeby ogarneły utrzymywanie populacji innych zwierząt w ryzach i przy okazji same nie zaczeły stanowić problemu? Skąd masz pewność, że wilki nie zadziałają jak mocno rozplenione obecnie lisy, które praktycznie wytępiły zające? Że nie wytępią jednego gatunku, pozwalając na swobodne mnożenie się drugiego? Czy to będzie wtedy ok dla Ciebie, bo zrobił to naturalny wilk? I czy wilk wytępi nadmiar lisów?
Jak dla mnie jest tu za dużo niewiadomych. Nie mam nic do wilków, ale po prostu nie widzę tego w praktyce, takiej brutalnej i prawdziwej.
Hasła ogólne są łatwe do powtarzania i fajnie brzmią, a ja się pytam, jak to dokładnie ma wyglądać 🙂


Obawiam się, że taką samą wiedzę nt funkcjonowania złożonych ekosystemów mają myśliwi. Bez wnikania w szczegóły, wyobraźnia podpowiada, że redukcja rośłińożerców czy wszystkożernych dzików to wyłącznie zabiajnie. Za duzo saren? Wystrzelamy połowę, będzie poprawa. Nie bedzie.
Każdy jeden gatunek powiązany jest z wieloma innymi, niekoniecznie najprostszym układem drapieżnik -ofiara. Lisów jest za duzo. Ciekawe czemu? Pewnie dlatego, ze nie tylko nie maja naturalnego wroga ani konkurenta to jeszcze szczepimy je, bo boimy sie wscieklizny.
Jakos latwo piszesz o polowaniu a probujesz juz nie pierwszy raz grac na sentymentalna nute. Oczywiscie, ze wilki tez zdychaja z glodu, chorob, ran. Dlaczego mielibysmy w to ingerowac? To jest zywa, dzika przyroda a nie zoo.
Mysliwi chca sprowadzic las do rodzaju wielkiej fermy i nia zarzadzac. Jak widac, tego nie da sie robic. Ciagle czegos jest za duzo, czegos za malo.
http://kopalniawiedzy.pl/wilk-Park-Narodowy-Yellowstone-bobr-wierzby-strumienie,17491
A no i jeszcze trzeba wziac pod uwage, ze wilki nie lubia sie "naturalnie" uganiac za zwierzyna. W Bieszczadach poluja na owce na pastwiskach i zdarzalo sie nie raz, ze wycinaly w pien stado, chociaz zjesc mogly ocywiscie tylko jedna, dwie sztuki. To jest taka ich paskudna naturalna wlasciwosc bo dokladnie to samo robily z reniferami w Laponii, pedzily czesc stada w pulapke, a potem zagryzaly do nogi. No ale wiadomo to natura a naturze wolno, tylko czlowiek jest nienaturalny.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
19 kwietnia 2015 08:06
Pilnuj owiec. Albo nie plinujmy. Wybetonujmy, w srodku postawmy kilka drzew, wypchanego niedzwiedzia, dwie sarenki i stadko dzikow. Moze tez byc oczko wodne z kaczkami. Koniecznie tez jets postawienie ambony i nie zapomnijmy dokarmiac. Wszytsko bedzie pod kontrola i absolutnie nie narzucajacen sie czlowiekowi.
Rzad kanadyjski chcial udowodnic jak strasznie niszczacy wplyw na karibu maja wilki. Wyslal tam biologa. Jakie wńioski wyciagnal biolog, wie kazdy kto czytal Farleya Mowata.
Podobne eksperementy rzad kanadyjski prowadzil ( w latach 50 XXwieku!)na Inuitach, doprowadzjac plemie do zaglady. Polecam wyzej wspomnianego autora. Kto silniejszemu i bogatszemu zabroni?
tet - tylko widzisz, ja tą wiedze i świadomość posiadam właśnie przez kontakt z myśliwymi 😎 I to nie jest tak, ze oni idą do lasu i sobie strzelają - odstrzał jest regulowany przez leśnictwo na danym terenie i koło dostaje wiadmość ile sztuk mają do odstrzału. Mylisz, lub nie rozróżniasz myśliwego od kłusownika. Jaką sentymentalną nutę, gdzie ty widzisz sentymentalne nuty?  Że wilka dzik dopadnie - natura jest brutalna, ja się pytam o praktyke - na kiego mi sprowadzać wilka, który nie wadomo czy zda rezultat? Pokazuje ile takie rozwiązanie ma niewiadomych. To nie sentyment, to praktyczne myślenie. W czym wilk bardziej naturalny od myśliwego? W odczuciu ludzkim i obecnej modzie, w niczym więcej. Bo tak ładniej to brzmi i jakoś nam się bardziej spawiedliwe wydaje, żeby zrobił to wilk. Bo on ma pazury, tak go natura wykształciła - nam dała mózg i wymyśliliśmy broń palną. Każdy gatunek korzysta ze swoich przymiotów.
Porównywanie przyrody, ekosystemu i gospodarki Kanady do Polski, czy innego kraju Europy to jest ogólnie abstrakcja. Nawet regulacje prawne dotyczące myśliwych tam i tu to są dwie różne bajki, bo to dwa różne środowiska. I nie chodzi o lepsze/gorsze, po prostu inne. Inne zaludnienie, inna gospodarka, inna mentalność, inne gatunki zwierząt, inne gatunki drzew i roślin, inna warunki...
BASZNIA   mleczna i deserowa
19 kwietnia 2015 12:55
pani Sumińska w radiu kotu z przewlelymi wymiotami kazała zmienić karmę, bo USG i badania i tak nic nie dadzą

Pani Sumińska twierdzi, że konie są wrażliwe na wilgoć i wiatr i dlatego muszą stać w stajni... Nievogarniam fenomenu tej pani.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
19 kwietnia 2015 13:05
Wilk wiadomo, ze rezultat daje, efekty są, choćby w cytowanej notatce. Nie trzeba być biologiem, żeby mieć świadomość co niesie za sobą wyeliminowanie naturalnych drapieżnikow. Może laik nie wie jak i dlaczego, ale świadomość braku w łańcuchu pokarmowym widzi.
Propozycja myśliwych jest taka:
- wybijamy wilki, bo są niebezpieczne
- zwierzynę dokarmiamy, żeby sama pożywienia nie szukała gdzie nie trzeba
- nadmiar zwierzyny ostzeliwujemy

To jest prymitywny i krótkowzroczny plan, można np przegapić glupią zależność między wilkiem, bobrem, wierzbą a powodziami.

Gospodarka naturą w tym kraju wygląda tak właśnie. Beton, beton, tu troszkę zieleni na trawniku, z tabliczką nie deptać. Lisy, kuny, wilki - szkodniki lub niebezpieczne. Dziki- faaaajne, można karmic, mozna strzelac. Zające nie znikają z powodu lisów. Znikają z powodu coraz mniejszych szans na spokojny rozrod, przez bezdomne psy, przez wypalanie traw. Razem z lisami znikają przepiórki, kuropatwy, jeże. Wcale nie przez lisy. Przez ludzi. No ale w mysl argumentu, ze czlowiek tez drapieznik i wolno mu, pozostaje porobić foty, zeby dzieciom kiedys pokazac ze. Bylo cos innego niz zoo.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się