Sprawy sercowe...

Ale praca (na utrzymanie konia) + studia (fakt, zależy jakie)... ciężko 🙂
Nie mówię że nie do zrobienia, ale to bardzo obciążające. W dodatku nadal będziesz zależna od rodziców... W każdym razie koń na utrzymaniu w czasie kiedy chcesz się ustabilizować życiowo nie mając nic (nawet pomysłu na siebie), to ciężka sprawa 😀
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
27 kwietnia 2015 11:43
To, że trzeba być świadomym, że praca w McDonaldzie czy Decathlonie owszem, pozwoli Ci na utrzymanie konia, ale nie zostanie Ci już ani jedna wolna minuta na jakikolwiek rozwój osobisty, kształcenie itp. Idąc na jakikolwiek kierunek bez jakiegokolwiek pomysłu po 5 latach możemy zostać nikim z koniem na głowie. Koń może zachorować, zamiast 800zł może zrobić się z tego np 8 tys. jeśli nie daj Boże stanie się coś poważnego, a tego już praca w Macu nie załatwi, tak jak samo studiowanie byle czego nie załatwi Ci dobrej pracy po studiach.

Nie chcę Cię w żaden sposób zniechęcać do posiadania własnego konia, bo wiem, jak wielkie jest to marzenie dla wielu osób, szczególnie młodych, tylko apeluję o dokładne zastanowienie się czy to na pewno jest najlepszy wybór Twojej drogi życiowej. Bo konia tak naprawdę można kupić w każdej chwili.

edit: literówka
Wiem, macie racje. Najrozsądniej byłoby go po prostu sprzedać. Ale wtedy to chyba ja umrę (wiem, bardzo niedojrzałe, ale po prostu to jest mój jedyny sens życia).
Aż mnie w gardle ściska z iloma takimi "sensami życia" się rozstałam... no ale żyję 😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
27 kwietnia 2015 11:49
Pialotta, ale ex przepisze konia na Ciebie, czy nadal będzie jego własnością?
Będzie mój
Pialotta ale póki co nie jest, jest własnościa twojego ex, więc póki coprzywiazałaś się do konia który nie jest twój. Więc twój ex może z nim robć co chce, nie ty.
Więc póki co bijesz piane o nic
i popiram zdanie pozostałych
wiem, emocje biorą górę, ja też nie wyobrażam sobie roztać się z moim koniem, ale bogatsza o parę lat doświaczeń mogę Ci powiedzieć, że musisz dać z siebie 200% jeśli chcesz tego konia zatrzymać, albo ubłagać rodziców  😉

kolebka zlej sprawę jeśli Twój TZ nie widzi problemu 🙂 Jak dla mnie komus się po wódce nudziło, więc szuka sensacji
a zawsz emożesz odparować "to co, ze szwagrem nie można potańczyć?"  😁
Ja tam ze szwagrem przetańczyłam kiedyś prawie całe wesele.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
27 kwietnia 2015 13:18
Pialotta,
Ja bym jeszcze zwróciła uwagę na jedną (według mnie bardzo istotną) rzecz, w tej chwili utrzymują Cię rodzice i mają to robić do zakończenia przez Ciebie edukacji, tak?
A zastanawiałaś się co potem?
W trakcie studiów może i uda Ci się zarobić na utrzymanie konia, a jak już je skończysz? Zakładasz, że od razu po studiach będziesz miała tak dobrze płatną pracę, żeby uniezależnić się od rodziców i jeszcze utrzymywać konia? A może plan jest taki, że rodzice będą Cię utrzymywali bezterminowo?
Rodzice zapewniają mi utrzymanie do zakończenia edukacji.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
27 kwietnia 2015 13:25
No właśnie, a zastanawiałaś się co dalej?
Nie zastanawiałam się. A nawet jeśli już sobie coś wymyślę to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że wszystko w międzyczasie się pozmienia.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
27 kwietnia 2015 13:32
Jasne, że nie ma co robić tak daleko idących planów, chodzi mi tylko o to, że ten koń może się okazać "gwoździem do trumny", kiedy już zaczniesz życie na własny rachunek.
Wydaje mi się, że to jednak zbyt wielkie obciążenie na samym starcie w dorosłe życie.
Niestety najprawdopodobniej masz rację... Choć cały czas wierzę (zapewne nieco naiwnie), że może jednak tej sprzedaży uda się uniknąć.
Pialotta trzymam kciuki, przesyłam fluidy, żeby się udało
wiem jak bardzo można się zżyć z koniem  😡  cz w ogóle ze zwierzakiem
ale zdroworozsądkowo trzeba myśleć
pormazwiaj z rodzicami, może oni by pomogli, chociaż część kosztów zapewnili za tego konia, to już ci będzie łatiwej
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
27 kwietnia 2015 13:43
To nie jest wątek na takie rozmyślania, ale zawsze w razie, gdyby się zawodowo lub życiowo nie udawało można konia oddać w dzierżawę lub sprzedać.
Pialotta też bym była bardzo ostrożna z takimi decyzjami. Koń to jest bezdenny wysysacz pieniędzy, nawet jak jest zdrowy, a co dopiero, jeśli odpukać zachoruje. Co się może zdarzyć zawsze. Do tego zakładając optymistycznie, że tego konia chcesz mieć "na zawsze", to oznacza zobowiązanie finansowe na następne dwadzieścia lat albo więcej. Jesteś młoda, na razie "tylko" nie wiesz, jak na niego zarobić, z czasem będziesz chciała założyć rodzinę, może mieć dzieci, mogą Ci się nieźle pozmieniać priorytety i koń albo stanie Ci na drodze, albo pójdzie w odstawkę.
Przemyśl wszystko sto razy i w tych przemyśleniach bierz pod uwagę także najgorsze scenariusze, a nie tylko najlepsze.  😉
A z drugiej strony konia zawsze można sprzedać jak się skończy studia i nie da się rady go utrzymać. Myślę, że najważniejsza jest rozmowa z rodzicami - oni Cię utrzymują do końca studiów i moim zdaniem jest to bardzo dobry moment na posiadanie konia... Tak naprawdę co zarobisz to wydasz na co zechcesz a być może i dasz radę się dołożyć do rodzinnych wydatków. Studiując zaocznie można spokojnie pracować w tygodniu i na utrzymanie konia zarobić (800 zł na pensjonat to jeszcze nawet może zostać trochę pieniędzy), a pogadać trzeba z rodzicami, żeby z nimi ustalić co robicie w razie 'w' - tzn - kontuzja konia, choroba Twoja lub konia (tfu tfu, odpukać), czy wtedy rodzice pomogą, czy są skłonni pożyczyć pieniądze na ewentualne leczenie konia.
Można na miesiąc wyjechać na maliny do Norwegii i zarobić pieniądze na czarną godzinę - gdyby wpadło jakieś choróbsko.

I pisze to ja, która konia mieć nie chce, właśnie dlatego, że studiuję dziennie dość trudne studia, chodzę na praktyki 2x w tygodniu i pracuję i nawet miałabym pieniądze, żeby jeździć częściej niż teraz, ale na własnego konia mnie nie stać, bo musiałabym na utrzymanie oddawać całą wypłatę, tylko, że ja studiuje dziennie i pracuję ok 80 godzin w miesiącu. Jak ktoś studiuje zaocznie to może pracować więcej, jeszcze zależy, jakie studia.
A po studiach jak będzie problem? Można spróbować wydzierżawić, można czasowo wysłać na łąki, a można sprzedać.

Nie zmienia to faktu, że trzeba usiąść, pogadać z rodzicami, przeliczyć to i owo no i szukać pracy - od teraz.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
27 kwietnia 2015 16:55
"Konia zawsze można sprzedać" to jest naprawdę kiepski argument. Moim zdaniem nie wolno wychodzić z takiego założenia. Konia nie jest łatwo sprzedać i nie robi się tego z dnia na dzień, a jeśli jeszcze jest chory/ przestał nadawać się pod siodło itp to już na pewno nikt nie kupi. I nikogo nie będzie interesowało, że nie stać nas na utrzymanie.*

*Zakładając, że nie sprzedajemy konia na rzeź, ale chyba mogę założyć, że nikt tu z obecnych nie weźmie konia mając w perspektywie sprzedanie go na rzeź?
Averis   Czarny charakter
27 kwietnia 2015 17:01
Teoretycznie mogę sprzedać swojego konia, miałam już nawet do tego ze dwa podejścia poważne. I 8 lat później nadal ze mną jest 😁
Na godzinę "W" w razie czego mam. Teoretycznie to pieniądze na mój start w życiu, nie ruszam ich póki co, ale oczywiście jeśli byłaby potrzeba (odpukać) to pójdą na konia.

Ale to już  🚫
Skoro już ciągniemy OT, to powiem tak- jakbym mogła cofnąć czas, to bym w życiu konia nie kupiła. W ŻYCIU! Teraz koń pochłania mi tyle kasy, że to po prostu staje się śmiechem przez łzy 😉 Nie to, że mnie nie stać, bo stać, ale wiem też, że za te pieniądze można by zrobić wiele fajniejszych rzeczy niż ładowanie w zwierzaka, który przerobi tę kasę w gówn* 😉 Dosłownie 😉
bo koń to chyba zwierz dla singli  😂
ja nie wiem, czy bym obrobiła się ze wszycztkim, jakbym jeszcze miała do tego dzieci/męza niańczyć  👀
Dla singli to jest kot ;-) rowniez ze wzgledow finansowych.
koty są dla silnych niezlależnych kobiet  🏇 😂
mam 6  👀 😁
faceta tez mam  😎
no to jesteś jakaś iron-women  😂
Nie, wrecz przeciwnie.. z 6 konmi to bym byla. A tak to tylko wymiziac, nakarmic i raz jeszcze wymiziac..  😎
Pialotta na Twoim miejscu bym spróbowała. Mimo wszystko jesteś w dość komfortowej sytuacji i na pewno dasz sobie radę z utrzymaniem konia, gdy znajdziesz pracę 😉
Jeśli patrzy się na posiadanie konia, tylko z materialnego punktu widzenia, to jasne, że taka "skarbonka" może być przytłaczająca finansowo. Przecież zawsze może stać się z nim coś złego, co będzie generowało jeszcze więcej kosztów. Ale takie jest życie, nie wszystko można w nim zaplanować, wiele rzeczy się zmienia niezależnie od naszej woli i starań, dlatego właśnie czasem trzeba posłuchać głosu serca i spróbować zawalczyć o to, co jest dla Ciebie tak ważne i sprawia, że jesteś szczęśliwa.
Trzymam kciuki 🙂
smarcik, dlatego napisałam, że w razie problemów zdrowotnych konia należy mieć jakieś wyjście. A konia można sprzedać, nie mówię, że w 2 dni, ale w miarę ujeżdżonego, zdrowego konia, można sprzedać w dobre ręce, a jak się ma nóż na gardle to i za mniejsze pieniądze, wtedy pewnie uda się szybciej.

Ja sama nie chcę konia mieć, być może nigdy, bo dla mnie to obowiązek finansowy i czasowy na dobre 20 lat, a ja nie chcę mieć takiego bagażu na lata, choć nie wykluczam, że w przyszłości mi się odmieni. Ale z drugiej strony nie ma też co dramatyzować, bo w takiej sytuacji to nikt by koni nie posiadał. Ale o tym to już chyba jest wątek.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się