"Nie ogarniam jak..."

korysindex4, to prawda, od nauczycieli zależy sporo. Ale żeby zdać maturę wystarczy mieć 30%, nie 100. Wydaje mi się, że takie podstawy podstaw można ogarnąć samemu, nawet jeśli jakiś przedmiot wybitnie nam nie leży. I może trochę niewygodne będzie to, co powiem, ale nikt z góry nie powiedział, że każdy musi mieć maturę. Matura nie powstała po to, żeby ją wszyscy zdali. Matura ma być SITEM. Jest pomyślana dla osób, które chcą iść na studia a wydaje mi się, że bez względu na wybrany kierunek idąc na uczelnię wyższą nie powinno się mieć problemu z pisaniem/czytaniem ze zrozumieniem, liczeniem/logiką/korzystaniem ze wzorów czy angielskim (innym językiem obcym) na poziomie komunikatywnym.
Akselka też miałam popieprzonych nauczycieli od matematyki, więc uczyłam się na własną rękę + korepetycje. Na lekcje chodziłam żeby mieć wymaganą ilość obecności.
To twoje życie, twoja edukacja i najgorszy nauczyciel nie jest usprawiedliwieniem.
Strzyga tylko że wiesz... o danej książce (niekoniecznie lekturze, ale oczywiście też, bo to głównie tyczy się 'klasyków, które TRZEBA przeczytać)można bez problemu rozmawiać nie mając jej nigdy w życiu w rękach 😉 I to rozmawiać na porządnym poziomie.
vanille Ja Cię zupełnie rozumiem i podzielam Twoje zdanie. Co prawda jestem 3 lata PO maturze, ale wiem jacy potrafią być uczniowie  😉 Sam nie byłem orłem, ale skończyłem szkołę z DOBRĄ (4,3 ) średnią. W klasie/szkole było kilku kwiatków - którym nie szło, nie z braku umiejętności, ale z lenistwa. 

Sam miałem dość niekorzystną panią od matmy, gdzie przez 3 lata była sielanka, a w 4 klasie zaczęła się rywalizacja między moją panią od matmy, a drugą, o to ktorej uczniowie lepiej zdają maturę- nawet próbną.  Potem okazało się, że dawała nam  arkusze ( z których były oceny ) poziomu rozszerzonego, a nikt rozszerzenia nie pisał...  Więc dla mnie nauczyciele są różni. Lepsi/gorsi. Mocni/słabi. Z powowołania/ lub " bo coś muszę w zyciu przeciez robić.
korysindex4, tu się zgadzam w 100%. Oczywiście, że fajnie mieć nauczyciela, który podnosi poprzeczkę, który jest motywujący, i który jest w stanie nauczyć czegoś podczas lekcji. To wiele ułatwia, bo nie trzeba później wisieć godzinami nad książkami w domu i do wszystkiego dochodzić samemu. Mimo wszystko osiągnięcie 30% nawet mając super hiper beznadziejnego nauczyciela nie powinno być problemem dla osoby, która chce iść na studia. Mam tutaj na myśli uczciwą i systematyczną pracę. Nie oszukujmy się, że większość osób, które nie zdają mogą mieć pretensje tylko do siebie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 maja 2015 16:44
infantil, czytając streszczenia? To, co ktoś sądzi? Co powiedział nauczyciel i ludzie z klasy? Nie mając własnej opinii tylko powtarzając opinie innych?
Streszczenie jest dobrym odświeżeniem lektur. Ja je czytam teraz przed maturą, by przypomnieć książki które czytało się jakiś czas temu. Przecież przed samą maturą nie dam rady przeczytać teraz wszystkiego całego od nowa.
Znając problematykę, motywy, mając jakąś wiedzę na temat autora i epoki. Bez najmniejszego problemu jestem w stanie pogadać z kimś np. o Dziadach cz. III, mimo że nie przebrnęłam nawet przez 1/3 utworu. Według mnie treść tego DZIEŁA jest tak niejasna, że niestety, ale dla mnie z samej treści nie wynika nawet w najmniejszym stopniu to co jest ogólnie przyjęte jako interpretacja utworu.
infantil nie czytając książki nie masz na jej temat swojego zdania. W rozmowie wykorzystujesz opinie nauczyciela polskiego i powtarzasz bezmyślnie co Ci wtłukł do głowy.

To jest takie powszechne - NIE ZNAM SIĘ, ALE SIĘ WYPOWIEM  🙁

Ale czy ja mówię o przedstawianiu swojej opinii? Mówię o rozmowie o utworze.
kujka   new better life mode: on
03 maja 2015 16:55
olga96, no i spoko. Tak uzywane streszczenia to sensowna pomoc i fajna rzecz.

Zgadzam sie z Averis i Strzyga. Jak ktos chce uchodzic za kulturalna osobe to pewien kanon powinien przerobic na zywca. Poki co to sie jeszcze na szczescie nie zmienilo.

Infantil a jak ma wygladac rozmowa o ksiazce jesli nie bedzie wymiana opinii? Rozmowcy beda sobie ja nawzajem streszczac? 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 maja 2015 16:55
infantil, to po co ktoś ma z Tobą rozmawiać? Przecież łatwiej byłoby mu porozmawiać z Twoim nauczycielem. Albo autorem streszczenia, a nie tylko z ich przekaźnikiem 😀
Dla mnie powtarzanie sloganów z języka polskiego w lo to żadna porządna (jak twierdzisz) rozmowa.
co do wmawia jest to nawet opisane w jednej lekturze. Pozwolę sobie zacytować
"- Hm... Hm... A zatem dlaczego Słowacki wzbudza w nas zachwyt i miłość? Dlaczego płaczemy z poetą czytając ten cudny, harfowy poemat 'W Szwajcarii'? Dlaczego, gdy słuchamy heroicznych, spiżowych strof 'Króla Ducha' wzbiera w nas poryw? I dlaczego nie możemy oderwać się od cudów i czarów 'Balladyny'... Dlatego, panowie, że Słowacki wielkim poetą był! Wielkim poetą! Zapamiętajcie to sobie, bo ważne! Dlaczego kochamy? Bo był wielkim poetą. Wielkim poetą był! Nieroby, nieuki, mówię wam przecież spokojnie, wbijcie to sobie dobrze do głowy (...)."  W.Gombrowicz "Ferdydurke"
Takie rzeczy to dopiero z czasem wychodzą. Ja też kiedyś miałam podobne podejście do przedmiotów typu historia czy geografia. No po co mam się tego uczyć i czego ten nauczyciel właściwie ode mnie chce, skoro ja zdaję biologie i chemie? Co on się tak uczepił? I po co znowu kolejny sprawdzian? A teraz niestety widzę jak ogromne miewam braki, zwłaszcza jeśli idzie o historię i czasem muszę świecić oczami gdy toczy się dyskusja na temat, o którym nie mam pojęcia.
Nie muszę mieć wyrobionej opinii o konkretnym utworze (albo mogę mieć taką, że najzwyczajniej utwór nie jest napisany w mojej stylistyce i że nie przebrnęłam nawet przez połowę bo to to to i to), żeby mieć wyrobioną opinię o autorze czy epoce, żeby umieć odnaleźć się w rozmowie itp. Co innego jest nie mieć zielonego pojęcia i robić wielkie oczy na hasło 'Wielka Improwizacja' a co innego mieć na koncie mniej przeczytanych lektur niż się mieć powinno 😉

(a wątek o nauczycielach pominę, bo jestem akurat ostatnią osobą, która łykałaby to, co wciskają jej w szkole  😜 Inna kwestia, że przez to prawdopodobnie uwalę maturę, ale nihil novi)
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
03 maja 2015 17:05
olga96 pozwolę sobie odpowiedzieć Ci za pośrednictwem owego cytatu:

Znając problematykę, motywy, mając jakąś wiedzę na temat autora i epoki. Bez najmniejszego problemu jestem w stanie pogadać z kimś np. o Dziadach cz. III, mimo że nie przebrnęłam nawet przez 1/3 utworu. Według mnie treść tego DZIEŁA jest tak niejasna, że niestety, ale dla mnie z samej treści nie wynika nawet w najmniejszym stopniu to co jest ogólnie przyjęte jako interpretacja utworu.


I mój komentarz do niego: "dlaczego Słowacki wzbudza w nas zachwyt i miłość?" a no dlatego, że nie chce nam się zgłębić jego dzieł i wyrobić sobie własnej opinii. Dlatego, że "znając problematykę, motywy, mając jakąś wiedzę na temat autora i epoki" możemy jedynie powielać to, co mówią nam inni, pewnie w szczególności to, co mówi nauczyciel. Nie ma możliwości, żeby mieć jakąkolwiek WŁASNĄ opinię o dziele Słowackiego nie studiując wnikliwie jego utworów - o ile nie jest się Słowackim.
Nie wiem, gdzie się wypowiada o autorze negatywnie nawet nie znając jego dzieł...

Cytat z Ferydurke doskonale opisuje problem naszej dyskusji  😉

edit. dodam tylko, że ja przeczytałam wszystkie lektury od podstawówki do liceum włącznie. Poza "Nad Niemnem" bo mi się nie chciało i nie boję się do tego przyznać  😉 Czytałam wtedy którąś z kolei część Świata Dysku no i nie potrafiłam odłożyć na rzecz Orzeszkowej.
Nie wiem, gdzie się wypowiada o autorze negatywnie nawet nie znając jego dzieł...


Ah, no tak. Bo szkolne lektury to jedyne dzieła tych 'wielkich autorów'.  😉
smarcik chyba to nie mi miałaś odpowiadać. Czytałam lektury, gdyż lubie mieć własną opinię na różne tematy. Gdy był szał na różne inne książki typu Zmierzch czy Grey czytałam je tylko dlatego, by móc sama wypowiedzieć się na te tematy.
zacytowalam Gombrowicza by pokazać, że już wcześniej były problemy typu nakładanie komuś swoich przekonań, a nie zachęcanie do wyrabiania własnego zdania. Poruszone to jest nawet w lekturach, wiec po coś są
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 maja 2015 17:11
infantil, no to rzeczywiście rozmowa na poziomie jak  się mówi, że się nie przeczytało 😀 Chociaż szczera jesteś 😀

Ale chęć posiadania własnego zdania i wiedzy to chyba rzeczywiście kwestia przebywania w towarzystwie, które ma wiedzę i jest oczytane. I ma własne opinie, których umie ich bronić. Wtedy człowiek nie chce czuć się głupszy, chce brać udział dyskusji nie tylko z poziomu "sorry, nie wiem o czym mówicie, nie przeczytałam, ale za to widziałam Shreka", tylko jednak się pospierać, uruchomić trochę umysł... 
kujka   new better life mode: on
03 maja 2015 17:11
Nie wiem, gdzie się wypowiada o autorze negatywnie nawet nie znając jego dzieł...

Cytat z Ferydurke doskonale opisuje problem naszej dyskusji  😉


Hmm akurat moim zdaniem nie do konca, ale to zdanie mam wlasnie dzieki temu ze przeczytalam te pozycje 😉

Taki live przyklad na przyklad 😉 (jak to mowila moja polonistka)
infantil no to trzeba było od razu, że nie czytasz lektur, ale inne książki tych samych autorów  😉
Strzyga no popatrz, nie czytałam wszystkich lektur, nie interesuję się kto z kim sypia, nie oglądam teleturniejów ani nie przeglądam kwejka. O czym ja w takim razie z ludźmi rozmawiam?  🤣
A tak na poważnie to nie uważam, że nieczytanie lektur jest dobre. Nie szczycę się z tego powodu w żaden sposób. Napisałam to tylko i wyłącznie w odniesieniu do matury. 😉 A jak sama się doskonale przekonałam na studiach w żaden sposób nie odzwierciedla ona naszej wiedzy. Lubię czytać książki ale póki co mam czas jedynie na podręczniki.  🤣 Parę osób napisało, że wróciło do lektur po kilku latach, jak mieli na nie ochotę i wiedzieli o czym czytają.  😉

A jeśli nie mam o czymś pojęcia to się nie wypowiadam. Nie powtarzam opinii innych. Zawsze wyrabiam sobie swoją własną.  😉



A ja nie ogarniam zachowania organizatorów na dzisiejszych zawodach.  😵
Zawody towarzyskie, więc niby można robić wszystko, ale rozgrywane według zasad i regulaminu zamieszczonego w propozycjach już trzeci rok.
Najpierw startowała dziewczyna dwa razy na jednym koniu i wygrała konkurs a w następnych konkursach inna również dwa razy na tym koniu i też wygrała. Zawodnicy z trenerami poszli do sędziów i organizatorów z pytaniem dlaczego koń startował cztery razy w konkursach od 85-110cm wbrew regulaminowi. Oni na to, że to oni są organizatorami i mogą sobie robić co im się podoba.  😜 Najbardziej mnie zdziwił brak reakcji sędziów. Normalnych sędziów z uprawnieniami sędziujących większe zawody.  😵
infantil, można kogoś cenić lub nie, lubić czyjąś twórczość lub nie. Ja sama rzygam większością wierszy uznawanych za piękne i z głębokim przekazem. Ale jednak czytałam je zawsze kiedy tego ode mnie wymagano i z czystym sumieniem i wiedząc, o czym mówię, z dziką radością wyrażałam swoją niepochlebną opinię na ich temat 😉
Ja mam tak z II i III częścią Dziadów. Czytałam, ale gdyby nie opracowania, nie odkryłabym głębokiego przekazu, który ponoć z nich płynie.
Facella   Dawna re-volto wróć!
03 maja 2015 17:24
Ja w gimnazjum nie mogłam przebrnąć przez Hobbita. Zaczynałam go później jeszcze kilka razy i wymiekalam po dwóch rozdziałach. W tamtym roku pochłonęłam go w tydzień 😉 nie przeczytałam kilku lektur z liceum i się do tego przyznaję. Na niektóre nie było po prostu czasu (tych nie udało mi się nawet zacząć, ale zamierzam kiedyś do nich wrócić) albo nie mogłam ich zdzierżyć, tak jak Hobbita i do tych lektur należą Lalka, Nad Niemnem, Pan Tadeusz. Za to pochłonęłam Chłopów (w całości), Żeromskiego, Wesele... A i tak nie potrafiłabym ich teraz streścić, mimo że Przedwiośnie bardzo szeroko omawialam na ustnej maturze...
Co do dyskusji, to wychodzę z założenia, że jak się na czymś zupełnie nie znam albo mnie to totalnie nie interesuje, to się nie wypowiadam i już...
To często się zdarza w naszym systemie szkolnictwa. Pewnych rzeczy z opracowań nawet sam autor nie miał na myśli  😉
Ja lektury czytałam w większości, bo zazwyczaj było tak, że te utwory uznawane za klasykę miałam przeczytane dużo wcześniej, niż to podstawa przewiduje 😉 np. Dzieci z Bullerbyn przeczytałam w przedszkolu, Zemstę czy Skąpca w podstawówce, a Zbrodnię i Karę, Hamleta, Makbeta, Kupca weneckiego, Chłopów-na początku gimnazjum. A najbardziej nienawidziłam narzuconego sposobu interpretacji poezji. Uważam, że czytanie wierszy np. jest mocno specyficzne, zależne od nastroju i nie powinno być wałkowane na szybko, z "rozszyfrowywaniem" co autor miał na myśli jedynie wg klucza. Lubię poczytać czasem polską poezję, ale w zaciszu domowym, z czasem na przemyślenie i z własnym sposobem przełożenia tego "na swoje". W szkole tak się nie da 🙁
kujka   new better life mode: on
03 maja 2015 17:31
tulipan, ale od tego jest nauczyciel zeby wytlumaczyl o co w tych przykladowych Dziadach chodzilo, bo nikt nie wymaga od XXI w licealisty tego zeby sam bez podpowiedzi w 100% ogarnal ten trudny w sumie utwor...

Osobiscie uwielbiam Dziady, Adam to geniusz i przez Was chyba sobie sciagne conieco i wroce do szkolnych lektur. Jaram sie!!   😜

maiiaF z poezja mialam tak samo zawsze 😉 ale dla mnie w ogole klucze na j.pol to jakis debilny wymysl szatana 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się