praca

wendetta, może pomógłby Ci coach (wiem śmieszne, ale wielu ludzi korzysta)?
albo masz może depresje - z której nie zdajesz sobie sprawy? Wypalenie totalne i praca nie cieszy?

depresja? 🤔 poza tym, że czuję, że w tej chwili nic mnie tak szczerze wewnetrznie nie uszczęśliwa (nawet jeśli dużo się smieję), to nie zdradzam innych objawów...
ale googlam właśnie coachów w okolicy.... dzięki :kwiatek:
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
05 maja 2015 09:26
wendetta, depresja to nie zawsze tylko leżenie w łożku i płakanie 🙂
depresja depresji nierówna - Twoje odczucia mogą być objawem - (ale niekoniecznie) każdy jest inny
kujka   new better life mode: on
05 maja 2015 09:54
wendetta, a nie myslalas ze moze zupelnie czegos innego w zyciu Ci brakuje, ze to nie w pracy jest problem? W sumie z waznych rzeczy w zyciu prace zmienic najlatwiej wiec nie dziwie sie ze to pierwsze co przyszlo na mysl.
Nie zamierzam ciagnac tematu, rzuce Ci tylko taka luzna mysl do zastanowienia :kwiatek:

P.S. a jesli to jednak praca to moze... czas na spozniony gap year? 😉
Kujko kochana, myślalam, myślalam... cały czas tak myślę, ale siedzę cicho i odsuwam to od siebie, uparcie trzymając się przekonania, że sami siebie możemy jedynie uszczęśliwić, nie ktoś i nie coś.

edit: a co do gap year... fakt, nie było czegoś takiego w moim życiu. miałam tylko 3 miesiące przerwy między pracą w wiedniu, a tutaj. Zrobiłam w międzyczasie dwa kursy językowe (w Austrii i Włoszech), przeprowadziłam się, pozałatwiałam wszystkie sprawy urzędowe i zakończyłam z hukiem pewien ciągnący się za mną temat 😉 Ale na roczny gap mnie... po prostu nie stać. Może gdybym nie miała konia to bym wzięła plecak i pojechała w świat, a tak to musze myśleć bardziej racjonalnie.

Strzyga, Dodo, ależ absolutnie wiem. ale jakoś nigdy nie rozważałam, że może to być moim udzialem. no jak to, ja? taka silna, zaradna, samodzielna, no "weź nie marudź", "nie wymyślaj problemów"... 🤔

ja bym chciała miec pomysł na siebie. pasję albo jakiś talent, który można przekuć na zarobek. jakbym tylko miała pomyśł to bym za nim poszła... bo wyzwań się nie boję, ani ciężkiej pracy. a ja jestem taka trochę dobra we wszystkim, czyli w niczym 😉 chociaż nie - pomysłów to ja mam, milion, ale żaden nie wydaje mi się na tyle dobry / ciekawy / odpowiedni dla mnie, żeby uczynić z niego droge życiową. ja nawet nie wiem gdzie chcę mieszkać...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
05 maja 2015 10:30
wendetta, to trochę nie temat na depresję, więc napiszę pw.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
05 maja 2015 10:49
Czy ktoś z Was miał styczność z plotkarstwem, donosicielstwem i nierównym traktowaniem w pracy?
Potrzebuję podpowiedzi, jak sobie z tym radzić. Absolutnie poufnie, chyba, że ktoś ma ochotę tu napisać.
Jeśli nie, to proszę o kontakt na PW.
Chodzi mi o to, jak się zachować, jak reagować.
wendetta, o jak dobrze cię rozumiem... Też mam ostatnio takie uczucie, że wiele osób by się ze mną zamieniło na sytuację ogólno-życiową, a sama momentami czuję się jakoś tak nieszczęśliwie. Jeszcze nie znalazłam odpowiedzi o co tu chodzi, ale jestem w terapii, więc liczę, że znajdę. Mam tylko taką hipotezę, że może za szybko i za łatwo osiągam różne rzeczy, nie mam tego etapu użerania się z nieudanymi związkami, beznadziejną pracą, samotnością - pomyślę i mam, nie mam czasu za tym tęsknić i na to zapracować. Nie masz też tak trochę z karierą?
Może i dla ciebie psychoterapia byłaby jakimś sposobem poszukania o co w tym niedosycie i wypaleniu chodzi? Przybijam high five i wspieram wirtualnie 🙂
To ja chyba jestem rekordzistką i pracuję w tym samym miejscu od hmm... 2007 roku! 🤣
To ja chyba jestem rekordzistką i pracuję w tym samym miejscu od hmm... 2007 roku! 🤣

Hi!Hi!
Ja od ...1987 roku.
Kto da więcej?
Osz Tania nie miałabym szans z Tobą 😉
Osz Tania nie miałabym szans z Tobą 😉

A ja bym się z Tobą od ręki zamieniła.  😉
opolanka   psychologiem przez przeszkody
05 maja 2015 11:43
ashtray, ja w tym samym miejscu od 2008, więc blisko 😉
Tania oj nie, nie... Nie zamieniam się, za dobrze mi tu! 😀
ja czasami żałuję, że nie wybrałam konkretnego zawodu typu: lekarz, weterynarz, prawnik, czy innego sprofilowanego. Może byłoby łatwiej.
Wendetta niestety wiele ludzi nie wie co chciałoby robić. Co jest ich pasją - ale nie tą prywatną ale związaną z pracą.
Wielu ludziom jest obojętne gdzie pracują i co robią - byleby pensja była na czas.
Może po prostu jesteś jedną z nich.
I będziesz się realizowac w prywatnym życiu, nie w pracy.
Dodo, jeśli bym była jedną z tych którym obojetnie co i jak, byle by wypłata była na czas to chyba nie byłoby tej całej rozmowy, którą zaczęłam...
Edit. poza tym, ja chyba nie ogarniam tego podziału na życie prywatne i pracę. dla mnie moja praca to ja. spędzam w niej tak dużo czasu, że nie ma bata, żeby nie miało to ogromnego impactu na całośc Twojego życia, Ciebie. Nie wyobrażam sobie czuć frustracji przez 8-10 godzin dziennie, stresowac się po godzinach i prywatnie być szczęsliwą. Ja życie chyba traktuję bardziej holistycznie.

Strzyga, dziękuję za PW :kwiatek:

Dzionka, możesz mięc sporo racji. Młodo zaczęłam i na pierwszy rzut oka wszystko.. poszło tak łatwo. Dużo osób z mojego otoczenia mówi, że "wszystko mi się udaje". Może i tak trochę jest, że jesli bardzo chcę to to po prostu robię/ osiągam. Ta zasada dotyczy wszystkiego, oprócz sfery... związków. Tutaj nigdy nie potrafiłam i nadal nie potrafię poukładać sobie spraw. Na samotnośc nie narzekam, bo nie mam na to czasu. Jestem przesadnie zajętą osobą. Jak to Strzyga ładnie ujęła w PW (mam nadzieje, że się nie obrazi, że tutaj to przytoczę), może do przesady wypełniam sobie czas, żeby uciec od pewnej "dziury" w srodku, a może od siebie samej? To temat rzeka.
A wracając do tematu pracy- dręczy mnie poczucie, że kurcze, spędzam w jakimś miejscu tyle czasu, męczę się, bo nie leży mi to i.. po co? ok, żeby zapłacić rachunki, mieć co jeść. ale mnie się taki świat nie podoba, ja tu nie pasuję, uwiera mnie to, frustruje 🙁 czuję się jak taki chomiczek na kółku, który biegnie i biegnie- do nikąd... a w srodku ma ochote trzasnąc tym wszystkim, wyjśc, wypisac się.
amnestria   no excuses ;)
05 maja 2015 13:11
Wendetta, ja Ci już kiedyś pisałam, że czytam Cię, jakbym czytała siebie. Jak znajdę chwilkę to skrobnę PW 😉
Chyba musimy zrobić kącik bezprawnie nieszczęśliwych 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
05 maja 2015 13:19
wendetta, nie obrażam się skądże =)
Ja bym poszła jednak do terapeuty, ot porozmawiać i poszukać dlaczego tak się dzieje. Czy to ta inna sfera, czy Ty raczej potrzebujesz innego rodzaju pracy? Może Ty potrzebujesz robić coś z misją, nie tylko zarabiać kasę?

Ja jestem niezła w pracy biurowej, radzę sobie dobrze, ale zdycham patrząc za okno. Ja chcę, żeby coś w mojej pracy się działo, żeby coś się w niej zmieniało, a nie to, że dziś czwartek, więc 120. czwartek z rzędu wysyłam to samo zaktualizowane zestawienie. I będę je wysyłała dopóki będę w tym miejscu pracować, no może czasem pokoloruję inaczej tabelkę. Jak sobie o tym myślę, że mam ochotę skoczyć z okna.

Różni są ludzie i różne rzeczy lubią robić, moja mama uwielbiała życie w kadrach i robienie zestawień 😀

Ale najpierw bym się spróbowała dowiedzieć o co tak naprawdę chodzi =)
amnestria   no excuses ;)
05 maja 2015 13:38
Dzionka, nie, nie - ja się do kącika nie zapiszę 😀
Rzecz w tym, ze miałam IDENTYCZNE myślenie, jak wendetta. I czytanie tego, co pisze, było jakbym niemal swoje myśli na głos wypowiedziała.
Ale już tak nie jest 😉
Jeżeli chcę znaleźć pracę na wakacje, jakoś od końca czerwca, to kiedy powinnam zacząć szukać? Już oglądać ogłoszenia i wysyłać CV? Kurczę, rok temu miałam załatwioną pracę na wakacje i przez to teraz nie wiem kiedy się za to zabrać, żeby jednak faktycznie mieć tą pracę na czas.
wendetta
Polecam poruszajaca lekture The top five regrets of the dying people Ware Bronnie.
W tej piatce jest zal, ze nie mialo sie odwagi przezyc zycia wedlug wlasnych zasad, unikajac dostosowywania sie do tego, czego oczekuja inni.
Z wlasnych doswiadczen, najwiecej "ale" maja do nas ci, ktorzy czuja, ze chca od swojego zycia czegos innego, ale brak im checi/ odwagi/ / postawienia pierwszego kroku/ pomyslu na zycie/ niekiedy moze i wsparcia, by cos ze swoim zyciem zrobic. A widzac, ze inni cos robia ... coz szlag niektorych trafia.
Nie masz mozliwosci, zeby podrasowac miejsce pracy i obowiazki do swoich potrzeb ?!
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
05 maja 2015 19:07
Mi pyknie niedługo 12 lat w tej samej firmie - rok w biurze zarządu, 5 lat w HRach, rok macierzyńskiego w sumie i od 5 lat w Kontraktacji 🙂

i miewam takie zrywy, że oglądam ogłoszenia z branży....ale ja "kocham tę naftę" 🤣
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
05 maja 2015 19:13
Jeżeli chcę znaleźć pracę na wakacje, jakoś od końca czerwca, to kiedy powinnam zacząć szukać? Już oglądać ogłoszenia i wysyłać CV? Kurczę, rok temu miałam załatwioną pracę na wakacje i przez to teraz nie wiem kiedy się za to zabrać, żeby jednak faktycznie mieć tą pracę na czas.


W Bieszczadach szukają kelnerek do fajnej knajpki z zakwaterowaniem, za godziwą płacę - skoro już nikt Cię w Szczecinie nie trzyma to chodź do nas  😀
wendetta, skoro Twoja pierwsza praca spelniala wszystkie Twoje oczekiwania i dawala radosc, to czemu nie wrocisz do tej branzy? Mowisz, ze latwo znajdywac Ci i dostawac prace, wiec zmieniaj, dopoki sie nie odnajdziesz i nie bedziesz zadowolona. Tez uwazam, ze praca jest czescia calosci i szkoda zycia na zawodowa frustracje. Masz prawo byc szczesliwa i spelniona, szukaj i zmieniaj do skutku 🙂
Amnestria, Ty mój wirtualny soulmacie 😀
ja też się do kącika wpisywać nie chcę, bo wolę myśleć o sobie jako o osobie szczęśliwej (myśli i słowa mają ogromną moc). po prostu złapałam mega życiową zawiechę i muszę się z niej otrząsnąć...

Nerechta, ale to jest ta sama branża, tylko ciut inna specyfika stanowiska (powiedzmy, że teraz jestem o ten mały szczebelek wyżej 😉). mogłabym szukać czegoś stricte w zakresie obowiązków jak w pierwszej firmie, ale czy mam pewność, że to się znowu sprawdzi? nic dwa razy się nie dzieje, nigdy to nie będzie 1 do 1. Tam wszystko idealnie pyknęło w czasie i przestrzeni 😉 uważam, że nie ma co się cofać w poszukiwaniu sytuacji z przeszłości bo nieudana próba może doprowadzić tylko do większej frustracji. Trzeba iść do przodu.

baba_jaga, zgadzam się z Tobą. ja robię wszystko co mogę, walczę ze wszystkich sił, żeby życ po swojemu. teoretycznie nikt mi niczego nie narzuca... no bo kto? na sluchanie mamy jestem już za stara, siostra stoi za mną murem, partnera nie mam. chociaż ja bardzo wierzę w nieuświadomione kolektywne wzroce 😀 tylko, że tak jak pisałam wcześniej, nie wiem gdzie jestem ja, w niczym nie czuję spełnienia w tej chwili. ani celu. ani nawet drogi. no mówię, taka życiowa zawiecha. Gdyby się tylko coś wyklarowało w mojej głowie.. ja bym za tym poszła 😀
a w obecnej firmie nie mam szansa nic zmieniać- korporacja o bardzo skonkretyzowanych procesach i strukturach. poza tym wiem co mi się nie podoba i wiem, że są to rzeczy nie do zmiany.
ale żeby nie było dziewczyny, to nie tak, że na wszystko co piszecie mam jakieś 'ale'. ja chłonę całą sobą wszystko co piszecie, biorę do siebie, zastanawiam się, analizuję. i dziękuję. ja wiem, że to kwestia czasu i ruszę znowu.
busch   Mad god's blessing.
05 maja 2015 21:23
Kiedyś już podsyłałam jednej revoltowiczce ten link, ale chyba jest bardzo adekwatny przy tej rozmowie - czyli dlaczego moja generacja jest nieszczęśliwa ze swoich wyborów zawodowych? I czy faktycznie chodzi tutaj o stanowisko, które aktualnie zajmujemy?
http://waitbutwhy.com/2013/09/why-generation-y-yuppies-are-unhappy.html
Szczerze polecam!
Busch, super

"So that’s why Lucy is unhappy, or at the least, feeling a bit frustrated and inadequate.  In fact, she’s probably started off her career perfectly well, but to her, it feels very disappointing.

Here’s my advice for Lucy:
1) Stay wildly ambitious.  The current world is bubbling with opportunity for an ambitious person to find flowery, fulfilling success.  The specific direction may be unclear, but it’ll work itself out—just dive in somewhere.
2) Stop thinking that you’re special.  The fact is, right now, you’re not special."

😂
hm, no dla mnie wazniejsze jest samopoczucie niz wspinanie sie po szczebelkach, szczegolnie w sytuacji, kiedy praca "nizej" sprawiala mi wiecej radosci. Ale, znasz swoja branze, orientujesz sie w obowiazkach, moze skok jeszcze wyzej bedzie dla Ciebie lepszy - a moze nie 🙂 Nie chodzi o cofanie sie - bo sie nie cofasz, tylko szukasz. Wydaje mi sie, ze ludzie lubia sami sobie utrudniac i zamiast isc za sercem, ida za wymuszona kariera czy pieniedzmi...
I wcale sie nie zgodze, zeby byc "wildly ambitious", bo to moze spalic szybciej i bardziej, szczegolnie w sytuacji utkniecia czy niepowodzen. Ambicja jest potrzebna, ale zeby zwyczajnie chciec dla siebie lepiej, na miare swoich mozliwosci, a nie dla zasady.
E, ja tam uważam, że jestem "special" - i nie cierpię z tego powodu!  😂 😉 😉

wendetta, Odnoszę wrażenie, że właśnie to starsze pokolenie ma w sobie jeszcze takie "przeświadczenie", że przez całe życie człowiek ma jedną bądź dwie prace - albo, że w ostateczności zmienia się pracę co 20 lat... dlatego zastanowiło mnie czy szef starszy czy młodszy.
A tak odnośnie tematu.... Kurczę, może jakieś "echa" tej koszmarnej szefowej, tych nerwów, stresu i innych takich, jeszcze w Tobie siedzą? Albo może obecna praca to jeszcze nie "to"? Albo potrzebujesz jakiegoś "resetu" (kiedy urlop? 🙂 )

A skoro mowa o "łatwości zdobywania" - jakiś czas temu miałam przeświadczenie, że przecież życie jest takie trudne, wszystko człowiek krwią broczącą zdobywa..... podczas kiedy wcale tak nie jest. Tzn - jest, ale nie powinno się czuć wyrzutów sumienia kiedy nam się najzwyczajniej w świecie w życiu przyfarci - że się tak wyrażę. Ludzie narzekają na swoje życie pracę, męża/żonę, psa.... narzekają, że inni narzekają.... - i potem czasem człowiek ma wrażenie, że nie spełniają się jego "oczekiwania" - no bo jak? Miało być tak trudno jak wszyscy inni gadają, a tu nagle coś mi się udało.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się